Jak pić alkohol z cukrzycą?

[Pepex]

Pierwsze sprostowanie to nie lekarz.

No, to się dokształć, bo akurat dr Hubert Czerniak ma wyksztalcenie medyczne i jest specjalistą chorób wewnętrznych

SJP "Lekarz osoba, która zawodowo zajmuje się leczeniem"
Coś jeszcze dodać ? Czerniakowi za jego kłamstwa odebrano prawo wykonywania zawodu lekarza a więc zawodowo się tym zajmować nie może. Kumasz? Przestań więc forsować kłamliwe informacje.

To może podasz jakieś fakty

Już Ci podaje fakty. Podam Ci je w stylu czerniaka.
"Czerniak to oszust bo to oszust".
Takie argumenty w idiotyzmach które opowiada czerniak do Ciebie przemawiają więc mówię Twoim językiem.

Co do dyskusji na pewne tematy. Wybacz. Szurowi nie da się wytłumaczyć, że łyka głupoty jak pelikan.
Nie zamierzam wiec prowadzić dalszej dyskusji na temat tego znachora, szarlatana i oszusta.
Moje komentarze skierowane są do osób, które przeczytać mogę Twoje fake newsyi przez przypadek doprowadzić swój stan zdrowia do pogorszenia przez te kretynizmy.

Widzisz, sugeruję też nie stosować słów znaczenia których nie znasz.
"Dokształcać - uzupełnić lub poszerzyć wykształcenie" SJP
Nie wiem w jaki sposób poszerzenie mojego wykształcenia ekonomicznego i medycznego miałoby mi pomóc w tym by uznać tego szarlatana za lekarza? (pytanie retoryczne)

[Skir]

chciałem tylko kolegom zwrócić uwagę, że rozmijają się z tematem

[radius]

@skir, odpowiem tylko krótko Pepexowi i już nie będę się odzywał
Pepex, nie zniżę się do twojego poziomu i nie wyskoczę do ciebie z inwektywami i oszczerstwami jak wściekły pies tak, jak ty to zrobiłeś w stosunku do mnie, tylko odpowiem spokojnie.

SJP "Lekarz osoba, która zawodowo zajmuje się leczeniem". Coś jeszcze dodać ?

Tak, że H. Czerniak przez ponad 25 lat przyjmował jako internista. Zawodowo.

Czerniakowi za jego kłamstwa odebrano prawo wykonywania zawodu lekarza

Przeczytaj sobie wyrok NIL. Nie odebrano prawa wykonywania zawodu, tylko zawieszono na 2 lata. To mała różnica.

Już Ci podaje fakty. Podam Ci je w stylu czerniaka. "Czerniak to oszust bo to oszust".

No coment.

Moje komentarze skierowane są do osób, które przeczytać mogę Twoje fake newsy

Hmm... To, co napisałem, nie jest ani żadnym news'em a tym bardziej fake'iem.
Resztę twoich wypocin pominę milczeniem.

[Pepex]

Pepex, nie zniżę się do twojego poziomu i nie wyskoczę do ciebie z inwektywami i oszczerstwami jak wściekły pies tak, jak ty to zrobiłeś w stosunku do mnie, tylko odpowiem spokojnie.
Tak, że H. Czerniak przez ponad 25 lat przyjmował jako internista. Zawodowo.
Przeczytaj sobie wyrok NIL. Nie odebrano prawa wykonywania zawodu, tylko zawieszono na 2 lata. To mała różnica.

Już Ci podaje fakty. Podam Ci je w stylu czerniaka. "Czerniak to oszust bo to oszust".

No coment.

Moje komentarze skierowane są do osób, które przeczytać mogę Twoje fake newsy

Hmm... To, co napisałem, nie jest ani żadnym news'em a tym bardziej fake'iem.
Resztę twoich wypocin pominę milczeniem.

Nie musisz się zniżać do mojego poziomu.
Publikując brednie tego szura musiałbyś wstać by sięgnąć mojego poziomu.
Haha. Ty wiesz najlepiej jakie emocje mną targają. Cóż. W sumie specjalnie mnie to nie dziwi, skoro nie potrafisz zweryfikować w sposób naukowy bredni opowiadanych przez mitomana czerniaka to i masz najwyraźniej problem z oceną moich emocji.
No, widzę że przekaz w stylu czerniaka dotarł. Super.
Co to kogo interesuje ile lat ten pajac przyjmował jako lekarz? Obecnie nie wykonuje zawodu lekarza więc nim nie jest. Proste nie? Co, teraz będziesz tak odwracał kota ogonem by znów wcisnąć kit iż lekarzem jest?
Faktycznie. Kłamliwe filmiki tego szura newsem nie są. Powtarza od dawna te głupoty.
Fakiem owszem były, są i będą.
Szkoda, że milczeniem nie pominąłeś tego postu Skira. To byłoby faktycznie mądre. A tak? Zamieściłeś swój kłamliwy filmik i teraz pocić się trzeba by te szuryzmy prostować.

[Skir]

Dobra, to trochę ze szpitalnego podwórka. Hehehe. Może się komuś przyda.
Są dwa podstawowe typy cukrzycy:
1 - 9 % cukrzyków
2 - 90 % cukrzyków
Różnica jest taka, że w przypadku typu 2 czynnikiem są uszkodzenia trzustki i co za tym idzie produkcji insuliny. Powody: dziedziczne i ogólnie tryb życia. Typ 1: organizm pojebało i zwalcza produkowaną insulinę traktując ją jak atak na organizm.
Typ jeden leczy się, dopiero w ostateczności insulina. Typ 1 tylko i od razu insulina.
Typ 1 to najczęściej zaczyna się u dzieci i młodzieży. U dorosłych to typ 1A LADA. Może z 3% wszystkich cukrzyków.
Początkowo nie chciało mi się wierzyć, że będę ważył żarcie, szukał w tabeli ile to WW (wymiennik węglowodanów) i obliczał dawkę insuliny. A co dopiero korekcje i dodatkowa insulina bazowa długoterminowa. Jednak pobyt w szpitalu dużo daje. Parę dni i jakoś już się przyzwyczaiłem.
Lekarze i dietetycy też normalnie mówią, a nie te naukowe pierdoły oficjalne. " Po to żyjemy by móc z życia czerpać. Można i zjeść i się napić. Nawet kawałek tortu na imprezie. A nie żeby pan siedział jak dupa i się obnosił, że cukrzyk. Trzeba obliczyć, wyjść do toalety, walnąć dawkę i wrócić. Podobnie z alkoholem - trzeba się pilnować i sprawdzać" . Oczywiście z umiarem. Dieta? Raczej zdrowe żywienie i pilnowanie, żeby nie przytyć, nie przesadzać z weglowodanami, chodzić i ćwiczyć.

[kwik44]

No niestety, ja też dojrzewam i coraz częściej traktuję jedzenie po prostu jako paliwo. Ważę praktycznie wszystko. Z czasem uczysz się w miarę dobre szacować. Dietę sobie ułóż. Z alternatywnymi daniami. Dasz radę.

[lesu.pl]

Szanowni koledzy tak parafrazując / -aby uciąć wszelkie zbędne spory/- wiele chorób przed wojną i zaraz po niej było wyleczalnych. Porozmawiajcie ze starymi lekarzami - tymi na emeryturze. Teraz wszystkie choroby się leczy, zalecza na chwilę. Wyleczenie pacjenta jest nieopłacalne. Ja bym tak nie do końca dowierzał tym doktorom od "szkoleń koncernowych w RPA za free" i profesorom od grantów a tym bardziej politykom wszystkowiedzącym. Kończy taki karierę i dostaje kopa w d...pę na stołek na wysokości drapacza chmur. Za darmo? Raczej ten główny nurt medycyny jest dla mnie nie do końca wiarygodny. Gdyby lekarz dostawał pieniądze za wyleczenie pacjenta to medycyna wyglądałaby trochę inaczej. Sorry, że zająłem Wam czas.

[jakis1234]

Ech, kolejna spiskowa teoria, ile ja już ich słyszałem. Praktycznie każdy temat rodzi nową. A przecież wszyscy, w tym i lekarze, to zwykli ludzie. Jak wszędzie, znajdą się tacy, co dla pieniędzy zrobią wszystko, ale większość chce po prostu dobrze wykonywać swój zawód. Ja chyba mam jakieś wyjątkowe szczęście, bo na ogół trafiam na lekarzy, którzy chcą mi pomóc i wyleczyć.:,-)

Wysłane z mojego RMX3085 przy użyciu Tapatalka

[kwik44]

jakis, nie zgodzę się. 2 albo 3 lata temu czytałem raport Morgan Stanley albo innej dużej firmy właśnie w tym temacie. Napisali explicite, że podejście na wyleczenie pacjenta jest w dłuższej perspektywie nieopłacalne dla koncernów farmaceutycznych. Wcześniej czy później technika i nauka pójdzie tak do przodu, że leki będą na zasadzie abonamentu. Płacisz, żyjesz. Nie płacisz - no smuteczek... To nie jest teoria spiskowa, a analiza rynku i jego perspektyw wykonana przez poważną firmę. Prosty przykład - zobacz co się stało dosłownie za ostatnie kilka lat z oprogramowaniem. Gdyby nie open source, nawet z całymi jego wadami, bylibyśmy w czarnej d. A na telefonach już właściwie jesteśmy...

Z lekarzami jest różnie. Raz trafisz lepiej, innym razem gorzej. Ja też nie mogę powiedzieć, żebym do tej pory trafiał jakoś źle. Ale umówmy się, nie byłem na szczęście jeszcze jakoś poważnie chory. I mam nadzieję, że nie będę. A leczenie czy leki - to wszystko działa na podstawie statystyki. A ta nie działa na pojedynczych osobnikach tylko na dużych grupach. I jak jesteśmy różni na wygląd tak jesteśmy w różny sposób podatni na leczenie/leki/szczepionki... Trzeba mieć tego świadomość. Nie ma cudownych leków. Temat rzeka, szkoda męczyć kota.

A skir właściwie napisał co musi robić. I jest to jedyne logiczne podejście, do tego nikt za niego tego nie zrobi. Pytanie, które tutaj explicite nie wybrzmiało to "co to znaczy pić"? Czy to jest 50ml czy 500ml czy więcej? U mnie po zrzuceniu wagi picie kończy się właściwie na 150/200ml. 50ml dziennie to ilość homeopatyczna, ale i tak wliczam ją do dziennego limitu kalorii.
Myślę, że od odpowiedzi na to pytanie trzeba by wyjść. Następnie w warunkach domowych przetestować organizm i to jak się zachowuje przy określonej ilości alkoholu. Jaka ilość powoduje jakie wahania cukru. Powiedzieć o tych limitach bliskim, szczególnie żonom, żeby nam dodatkowo przypomniały o tych limitach. No i pić z planem. Brzmi okrutnie bo gdzie "fun"? No jest W tym, że w ogóle można się napić i posmakować tego alkoholu

[zielonka]

Oj prawda wielka w tym piciu i mierzeniu - wiem bo ..... nie mierząc już kilka razy zrobiłem z siebie idiotę. U mnie film sie urywa pomimo iż mam poczucie całkowitej trzeżwości i nawet na milimetr nie trace pionu. Niestety potem zdarza się że włącza mi sie zlośliwy skurwysyn za którego trzeba sie wstydzić. Kontrola to podstawa - Aha - jak nie miałem cukrzycy to wiedziałem że jestem wypity bo mną zarzucało - teraz mogę wypic wiadro i nie poznacie - ale ja nie bedę was pamietał. Mierzyć i jeszcze raz mierzyć i wszystko liczyć. Aktualnie po przechorowaniu covida mam cukier za wysoki o 50 jednostek niz przed choroba pomimo że jem i zyję tak samo. Obawiam się że nadal jakis stan zapalny jest.

[Skir]

Dokładnie . Po mnie nie widać, że jestem pijany, a ja nie pamiętam, bo film we fragmentach. I odwrotnie: kiedy nagle spadnie po wysiłku fizycznym np bieganiu i brałem się za piacie. Byłem w stanie zasnąć przy stole mimo, że wtedy faktycznie byłem trzeźwy.
Liczę, sprawdzam, testuję organizm. Choć podobno nie ma się co przyzwyczajać. Kiedy już się ogarnie co i jak, organizm zmienia tolerancję. Zobaczymy!
Sprawdzam, co się dzieje. Wczoraj jedno wino i 150ml whisky - przyjechała córka. Insulina bazowa na noc normalnie. Dziś w normie. Rano 130, w ciągu dnia 160 (trochę dużo, ale ujdzie), bieg 45 minut 7,5 km i spadło do 90.
To nie tak, że kiedyś ludzie sami się leczyli, a teraz firmy to wykorzystują. Przynajmniej nie w tym wypadku. Typ 1 leczy się tylko insuliną i jeszcze 100 lat temu ludzie na to umierali. Nie było lekarstwa.

[Skir]

Tematu nie porzuciłem. Na razie obserwuję reakcje. Za cienki jestem jeszcze, żeby mieć konkretne wnioski.
Od miesiąca mam sensor monitorujący poziom. Drogie paskudztwo (250 zł na 2 tygodnie) ale w ramach poznawania swoich reakcji organizmu - rewelacyjne.
Stan remisji jest dużym rozchwianiem, ale na dziś wiem, że jedząc normalnie, wypicie 250ml wódki wieczorem, przed snem, nie powoduje U MNIE zmian zmuszających do zmniejszenia podawanej wieczorem insuliny bazowej ani zjedzenia dodatkowych węglowodanów.
W MOIM PRZYPADKU kilka kieliszków działa stabilizująco, co wcale nie oznacza, że trzeba to traktować jak lekarstwo . Niestety skoki w ciągu dnia są, a to jest najbardziej niekorzystne.
Dzięki sensorowi, który pokazuje tendencje, udało mi się dość szybko zareagować, kiedy dopadła mnie hipoglikemia. Ale nie miała nic wspólnego ze spożywaniem alkoholu. Podczas picia częściej sprawdzam stan. To tyle odświeżenia tematu.

[wieku]

Życzę powodzenia i trzymam kciuki. Mega szacun.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[zielonka]

Jest coś co niesie nadzieję że pomiary będą łatwe i szybkie

https://wroclaw.tvp.pl/58211003/wroclaw ... -glukometr

Długo długo się zapowiadał ale może wejdzie w końcu . Pytałem o koszt tego ale nie umiały powiedzieć albo nie chcieli mnie zrażać .

Przy okazji oczywiście jacyś złodzieje z linku poniżej muszą się nakarmić :

https://www.fruugo.pl/cukrzycowy-piersc ... _KEALw_wcB
To powinno się zgłosić organom ścigania chyba ?

[Doody]

Ten sensor, który masz, a który przestaje działać po 2 tygodniach, jest nie do obejścia. Jeszcze jego stan jest dobry i mógłby posłużyć z tydzień - nie. Przychodzi godzina i koniec działania. Córka mojego kuzyna ma taki od 10 lat. Za to pompa, którą teraz nabył jest mniejsza od pudełka tic-taców. Młoda dziewczyna nauczyła się żyć z cukrzycą i kalkuluje w głowie lepiej od matematyka ile może i kiedy No ale ona nie pije....

[zielonka]

Przychodzi godzina i koniec działania.

To akurat zrozumiałe - słabnący czujnik może przekłamywać - ustalono iż przez ten okres jego działanie jest gwarantowane i na taki wydano mu certyfikat zapewne. Tu często chodzi o ludzkie życie więc tak musi byc, ale kosztować tyle na pewno nie musi. Przy milionach cukrzyków ten czujnik mógłby kosztować 20 zł. Może kiedyś ? Ta stacja pomiarowa z Wrocławia plus niedrogi czujnik dałyby lepszy komfort zycia milionom ludzi i zapewne znacznie zmniejszyło zużycie insuliny i epizody hipo czy hiper glikemii. W hitlerowie już w szpitalach kazdy cukrzyk ma czujnik i odczyty są zdalne. U nas nie spotkałem. Ba - na okulistyce w dużym szpitalu gdzie trafia większosć ludzi starszych z czego cała masa to cukrzycy, pielęgniarki nie miały bladego pojęcia jak wyciągnąć mi mamę z niedocukrzenia jak im w trakcie badania padła. Dobrze ze byłem za drzwiami. Jeszcze daleka droga przed nami. Tylko czy zdążymy dożyć ?

[Skir]

Tematu nie zakończyłem, ale zanim coś przetestuję, napiszę, muszę sprawdzić. Na sobie.

Okres remisji się skończył i teraz prawie przed każdym posiłkiem muszę sobie walnąć zastrzyk insulinki. Ale nie jest źle.
Przetestowałem sensor do pomiary ciągłego. Sensory, bo było ich już kilkanaście, a może kilkadziesiąt.
https://www.freestylelibre.pl/
Fajna sprawa, przede wszystkim pod kątem monitorowania co się dzieje w organiźmie. Po czym np. cukier skacze mi do prawie 300. I najwazniejsza rzecz: strzałki wskazujące tendencje. Cukrzyk nie powinien wsiadać za kierownicę poniżej 100. Mam 110 (chciało by się ). I jeżeli strzałka wskazuje pion, lekko ukośnie w górę lub pionowo, to spox, mogę jechać. Ale jeżeli skośnie w dół lub pionowo w dół, to znaczy, że w najbliższym czasie poziom cukru spadnie.
Tylko qrwa 510 zł na miesiąc.... na razie biorę, bo się uczę swojego organizmu.

Poziom cukru rozregulowała mi... dieta cukrzycowa w sanatorium, gdzie pojechałem z LP. Qrwa oni nie mieli pojęcia o żywieniu, a ja nie mam pojęcia co oni tam pchali do żarcia. Np. pobiegłem sobie 7 km, to mi cukier spadł i myślę sobie "qrwa Skir nalezy ci się czasem trochę dobra". Walnąłem sobie jabłecznik i popiłem ciemnym piwem. O dziwo cukier skoczył na 170, co jest do przyjęcia. Potem długi spacer i jest ok.
Ale, qrwa, zjadłem mały talerz ICH zupy (qrwa makaron biały gotowany w zupie), dwa ziemniaki pure (ciekawe co dodali), trochę fasoli i mały kawałek mięcha i skok na 280!
Teraz znów odpuszczam piwo, cukry, placki. Chleb z odpowiednim IG. Częściej niż więcej jeść. Na szczęscie nie mam problemów z nadwagą.

Najgorsze dla mnie są problemy z pamięcią. Nie wiem czy ma to związek z cukrzycą czy z inną chorobą?
Szczególnie (ale nie tylko) ujawnia mi się po piciu.
Na przykład ostatnio najpierw z jednym kolesiem 07 wypiliśmy pszenicy (drugi koleś pojawił się na koniec). Wyjeżdżał ten pierwszy i wszystko było OK. Co to jest 07 w dwóch? Ale rano zauważam pustą drugą 07, którą wypiłem z tym drugim kumplem. I tu nic nie pamiętam. Ani kiedy zaczęliśmy ją pić, ani do której... Tyle dobrze, że zero kaca. Ale nie pamiętałem, czy dałem sobie zastrzyk wieczorem insuliny analogowej, ani czy kontrolowałem poziom cukru. Bo ilość alkoholu już robiła się na granicy bezpieczeństwa. To było głupie. Tak wcześniej nie było. Muszę sobie opracować jakąś metodę, żeby nie przesadzać i pilnować się.

[zielonka]

Wracam do tematu czujnika - od 2024 tego jest refundacja dla cukrzyków typ 2 którzy muszą często brać insulinę -czujnik na dwa tygodnie kosztuje teraz 75 zł tak więc na miesiąc trochę ponad 150 zł. Jest aplikacja na telefon ale oprócz tego jest apka do zdalnego odczytu dla tych co chcą mieć kontrolę czy to nad dzieckiem czy innym podopiecznym. Zamontowałem to u mamy i od paru dni działamy. Można udostepnić odczyty nawet kilkunastu osobom. Receptę może wystawić nawet lekarz rodzinny. Apka ma możliwośc ustawiania alarmów zbyt wysokiego i zbyt niskiego cukru i drze japę nawet na telefonach opiekunów . Myslę że nawet jeśli nie na stałe to na jakiś czas warto sobie to zamontować aby lepiej zobaczyć jak ten organizm działa. Recepta jest realizowana z dostawa kurierem do domu . Ja zrzuciłem zamówienie czujników i jej realizację na swoją aptekę i kurier przywiózł mi czujniki na drugi dzień.

Po więcej informacji można sięgnąć na stronie a dodatkowo zadzwonić i wszystko ładnie wytłumaczą.
https://www.freestyle.abbott/pl-pl/refundacja.html

[drgranatt]

Najgorsze dla mnie są problemy z pamięcią. Nie wiem czy ma to związek z cukrzycą czy z inną chorobą?
Szczególnie (ale nie tylko) ujawnia mi się po piciu.
Na przykład ostatnio najpierw z jednym kolesiem 07 wypiliśmy pszenicy (drugi koleś pojawił się na koniec). Wyjeżdżał ten pierwszy i wszystko było OK. Co to jest 07 w dwóch? Ale rano zauważam pustą drugą 07, którą wypiłem z tym drugim kumplem. I tu nic nie pamiętam. Ani kiedy zaczęliśmy ją pić, ani do której... Tyle dobrze, że zero kaca. Ale nie pamiętałem, czy dałem sobie zastrzyk wieczorem insuliny analogowej, ani czy kontrolowałem poziom cukru. Bo ilość alkoholu już robiła się na granicy bezpieczeństwa. To było głupie. Tak wcześniej nie było. Muszę sobie opracować jakąś metodę, żeby nie przesadzać i pilnować się.

Trochę późno bo prawie po dwóch latach piszę ale nie dziw się, że miałeś luki w pamięci po 0,7!

[zielonka]

Trochę późno bo prawie po dwóch latach piszę ale nie dziw się, że miałeś luki w pamięci po 0,7!

Tyle że kolega skir nie pamiętał już po 0,35 - doczytaj ze zrozumieniem.

https://www.freestyle.abbott/pl-pl/refundacja.html

Po więcej informacji można sięgnąć na stronie a dodatkowo zadzwonić i wszystko ładnie wytłumaczą.

[radius]

Tyle że kolega skir nie pamiętał już po 0,35 - doczytaj ze zrozumieniem.

Na pewno to drgranatt, ma doczytać To tak nie działa
Wypijając 0,7 we dwóch, nie stracił pamięci. Człowiek jest świadomy, że sięga po drugie 0,7 i wie, że tą ilość wypija, lecz w pewnym momencie "urywa się film". Urwany film charakteryzuje się utratą naszej świadomości, ale przy zachowanej przytomności. W konsekwencji osoba przeżywająca to zjawisko nie jest w stanie przypomnieć sobie niektórych zdarzeń z czasu, gdy piła alkohol, albo kompletnie nic nie pamięta.
Wypicie dużych ilości alkoholu uszkadza hipokamp – część naszego mózgu, który jest odpowiedzialny m.in. za przenoszenie informacji z pamięci krótkotrwałej do długotrwałej. Wpływ zablokowania transmisji danych między pamięciami zauważalny jest przede wszystkich w stanie zatrucia alkoholem i jest odpowiedzialny za przerwy w pamięci, czyli właśnie za tzw. urwany film

[zielonka]

Czyli musiałoby to działać wstecz - trochę pogmatwane bo skoro pamięta że przestał pić i że ktoś przybył to moment urwania filmu nastał po tym jak sięgnął po drugą. Jeśli było to działanie wstecz to rzeczywiste odcięcie nastąpiło po lub w trakcie tej drugiej dawki ? Wnioskuję zatem że kolega skir odlatuje pamięcią pomiędzy 0,5 a 0,7 wchłoniętego środka baśniowego.

[Skir]

@zielonka to nie tak. 0,5 mogłem wypić i pamiętać wszystko, i nie wyglądać na mocno pijanego. Po 0.7, jakby to napisać, włączała mi się wsteczna kasacja pamięci.
Trochę czasu już upłynęło. Sensory staniały o połowę. Podczas picia zwracam uwagę na poziom i kontroluję co przy okazji jem. Znacznie ograniczyłem picie, bo byłem/jestem na etapie pijaka. Piłem zbyt często, szukałem powodu do picia, tłumaczyłem swoje picie itp. Kwestia wypijania kilku, 2-3 setek dziennie. W piątek, sobotę i niedzielę bo weekend, z czego jeden dzień full mocno. W środę, bo środek tygodnia i żeby przetrwać do piątku. Zdałem sobie sprawę, że nie piję tylko w poniedziałek, wtorek i czwartek. Tylko 3 dni w tygodniu. Zacząłem robić dłuższe przerwy i po kilku dniach zacząłem odczuwać brak alkoholu. Sprzedałem sprzęt - straciłem pretekst do ciągłego próbowania. Jeszcze sporo mi zostało, ale w beczkach. Kilka butelek czystej wódki.
Teraz jest piątek i wiem, że nie wypiję w ten weekend. Choć nie zawsze mi się tak udaje. Przedwczoraj byłem w hotelu i w sklepie kupiłem małą 200ml whisky na samotny wieczór. Łyknąłem szybko i poczułem, że mało. Zdałem sobie sprawę, że raczej musiałem w domu wypijać ze szklanki-beczki więcej niż 200ml dziennie. Po alkoholu następnego dnia nie mogę się pozbierać psychicznie, mimo że najczęściej po mocnym nocnym piciu koło 9 rano mam o promili.
Jak się pozbieram, wrócę do zabawy. Może kupię alembik? Piszę, żeby uprzedzić: alkohol jest mega niebezpieczny. Trzeba się pilnować i uważać. Uważam, że jeszcze rok, dwa a wylądowałbym na odwyku.

[Góral bagienny]

Mądrego to i dobrze posłuchać
W tygodniu wypijam 1 pifko dziennie czasami nie, bo po zjedzeniu obiadu mi nie smakuje.
W barku z 20l różnych wynalazków i nie rusza mnie.
Natomiast jak przyjeżdżam na wieś na weekend to pierwsze kroki bym skierował na strych, gdzie stoją damy
Problem tkwi chyba w tym że robimy za dobry bimberek.
Za bardzo nam to smakuje i stąd te problemy.
Czasami mi się udaje weekend przeżyć na trzeźwo ale
Ostatnio robiłem badania i cukier już w maksymalnej granicy
Chyba pora najwyższa pójść za radą Grześka

[JanOkowita]

Jak się pozbieram, wrócę do zabawy. Może kupię alembik? Piszę, żeby uprzedzić: alkohol jest mega niebezpieczny. Trzeba się pilnować i uważać. Uważam, że jeszcze rok, dwa a wylądowałbym na odwyku.

[zielonka]

No to czarno się widzę przez to WHO - 10,5 litra na rok ? Jak ja prawie co weekend od piątku do poniedzialku 0,7 niechby razy 50 to mam 35 litrów- Panie kimkolwiek jesteś miej mnie w opiece bo majówka coraz bliżej.

[kamilasta]

Dasz radę. Z Panem, albo bez

[Skir]

@zielonka nie chodzi o to ile kto pije. Chodzi jak pije, kiedy pije, jak długo i jaką ma potrzebę picia. Jeżeli mam już po 50tce, okres bezpiecznego picia dużych ilości mi już minął. Gdzie widzę problem?
Na przykład teraz: ostatni raz walnąłem wspomniane dwie setki whisky we wtorek. W piątek było mi ciężko, ale dumny z siebie wytrzymałem. Wczoraj już gorzej: myślałem o alkoholu prawie na okrągło. Nie wypiłem. Dzisiaj czuję się fatalnie, marzy mi się pół szklanki cudu z beczki, ale nie wypiję. Problem jest taki, że myślę o tym ciągle. Czyli jest problem. Wiem, że pozwoliłbym sobie na 50tkę (która jak wiadomo jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła), ale skończyłoby się na co najmniej 3 setkach.
Drugi problem, to organizm, który po latach zaczyna czuć się lekko zniszczony. Bo nie popijałem. Bo było tego dużo.
Kolejny: Jeszcze trzy lata temu nie myślałem tak często o piciu. Wtedy raczej picie kojarzyło mi się z chlaniem w dobrym towarzystwie, ale piciem samotnie. Ostatnio najlepiej mi wchodzi picie samemu. Wybór sex czy picie? Picie. Chore.
I ostatni: depresja po piciu.
Jeżeli tego nie masz, to jest OK. Ale NA RAZIE. Trzeba to pilnować. U mnie zaistniało, więc walczę z tym. Przynajmniej próbuję. Teraz, bo za pół roku terapia byłaby: do końca życia zero alkoholu. Na razie mam nadzieję, że wypoziomuję spożycie i będzie ok