Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
-
Autor tematu - Posty: 1611
- Rejestracja: poniedziałek, 15 lip 2019, 08:38
- Podziękował: 218 razy
- Otrzymał podziękowanie: 377 razy
Temat właściwie powinien zaistnieć w dziale "Zdrowie i bezpieczeństwo", ale cóż... Ponieważ produkcja alkoholu, czyli tzw. art`alkoh jest przeważnie nie popierane przez nasze partnerki, niniejszy temat ma na celu stworzyć przestrzeń wymiany chwytów, tricków i sposobów mających na celu uniknięcie problemów ze strony naszych współspaczy.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 25 lis 2019, 10:07 przez Skir, łącznie zmieniany 1 raz.
I love the smell of bimber in the morning.
-
- Posty: 155
- Rejestracja: czwartek, 31 paź 2019, 22:28
- Podziękował: 5 razy
- Otrzymał podziękowanie: 16 razy
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
Dobra słodka nalewka, większość kobiet za nimi przepada a jeszcze najlepiej wysłać ją na "babskie" ploteczki i zaopatrzyć ją w kilka butelek. Na następne sama przyjdzie i powie kochanie nie masz tam tej nalewki co ostatnio?
W takiej sytuacji przy próbie sprzeciwu lub innych problemów pytasz jej czy smakowała Ci nalewka:D
Problem rozwiązany bez rozlewu krwi
W takiej sytuacji przy próbie sprzeciwu lub innych problemów pytasz jej czy smakowała Ci nalewka:D
Problem rozwiązany bez rozlewu krwi
-
Autor tematu - Posty: 1611
- Rejestracja: poniedziałek, 15 lip 2019, 08:38
- Podziękował: 218 razy
- Otrzymał podziękowanie: 377 razy
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
Pamiętam sceptyzm i strach mojej żony wobec mojej produkcji ("ja tylko Finlandię albo Absolut"). No i straszne protesty kiedy w związku z nastaniem jesieni, przenosiłem się z garażu do piwnicy. Bo będzie smród, bo wybuchnie itp.. Potem stoczyłem walkę o jej suszarnię ( tam jest najwyższy sufit, w pozostałych 5 pomieszczeniach piwnicznych jest niżej). Dopiero kiedy zobaczyła sprzęt, posmakowała na imprezie czystej lux mojej produkcji, a przede wszystkim zdziwiła się brakiem "syndromu dnia następnego" nastąpiła PRAWDZIWA "dobra zmiana". . Po prostu spróbowała i uwierzyła .
I love the smell of bimber in the morning.
-
- Posty: 610
- Rejestracja: poniedziałek, 13 wrz 2010, 18:24
- Krótko o sobie: Główny projektant i konstruktor elektrohydrogumonapawarki z podczepem pod termobululator.
- Status Alkoholowy: Wynalazca
- Lokalizacja: Ziemia
- Podziękował: 10 razy
- Otrzymał podziękowanie: 45 razy
- Kontakt:
-
- Posty: 830
- Rejestracja: poniedziałek, 19 sty 2015, 20:36
- Krótko o sobie: Na ile moge to pomagam ludziom.
- Lokalizacja: Centralna Polska
- Podziękował: 73 razy
- Otrzymał podziękowanie: 94 razy
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
Moja jest niezadowolona jak coś chce wyprodukować, nie ważne jaki smak. Dla niej alkohol to zło. Bo tam ktoś, gdzieś jest alkoholikiem itd. Nie mam argumentów na to. Ale jakoś czasem przymyka oko, ale ja też mogę wskazać nieracjonalne zakupy, czy zachowania na które muszę się zgodzić z silnym niezadowoleniem żeby był święty spokój. Ale nie jest aż tak źle.
I like noble drinks.
-
- Posty: 1200
- Rejestracja: niedziela, 19 mar 2017, 20:59
- Krótko o sobie: Żałuję tylko, że tak późno zacząłem smakować własne wyroby...
- Ulubiony Alkohol: Zbożowy
- Status Alkoholowy: Destylator
- Lokalizacja: Mazowsze
- Podziękował: 179 razy
- Otrzymał podziękowanie: 402 razy
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
Moim skromnym zdaniem, aby reakcja na nasze hobby ze strony małżonek była oczekiwana, czyli pozytywna lub choćby neutralna, trzeba sobie na to zapracować. Tak, my to musimy zrobić. I dobrze by ta praca trwała jak najdłużej, czas najlepiej liczyć w latach. To nazywa się zaufaniem. Bo jeśli żona wierzy, że mając dostęp do niczym nieograniczonej ilości alkoholu, jej facet nie wykorzysta każdej okazji by z owych zasobów skorzystać, będzie dobrze. Tylko to zaufanie należy budować w wielu okolicznościach niekoniecznie związanych z własną produkcją. Jeśli należymy do grupy osobników nieszukających na siłę okazji do wypicia, za często, ale tylko przy tych okazjach właściwych, będzie dobrze. Wszystko jest dla ludzi, ale znać trzeba umiar nie tylko w ilości, ale i w częstotliwości. Umiesz tak, będzie dobrze. Czasem oczywiście należy kobietę dopieścić jakimś wyjątkowym wyrobem z naszego asortymentu; jakiś likier, nalewka, drink. I koniecznie ze słowami: takie coś zrobiłem dla ciebie, co o tym sądzisz?
Ja mam swój "warsztat" w garażu, ale fermentator zawsze stoi w mieszkaniu, w pomieszczeniu gospodarczym, bo zimą ciepło, a latem klima działa. I choć nie zawsze to ładnie pachnie, jeszcze nigdy nie usłyszałem bym tę zarazę wyniósł.
I jeszcze jedno - kwestia finansowa. Nasze hobby nie ma prawa zrujnować domowego budżetu. Może kosztować, ale w granicach zdrowego rozsądku. Gdzie jest owa granica? Myślę, że każdy ma swoją i powinien ją znać.
Ja mam swój "warsztat" w garażu, ale fermentator zawsze stoi w mieszkaniu, w pomieszczeniu gospodarczym, bo zimą ciepło, a latem klima działa. I choć nie zawsze to ładnie pachnie, jeszcze nigdy nie usłyszałem bym tę zarazę wyniósł.
I jeszcze jedno - kwestia finansowa. Nasze hobby nie ma prawa zrujnować domowego budżetu. Może kosztować, ale w granicach zdrowego rozsądku. Gdzie jest owa granica? Myślę, że każdy ma swoją i powinien ją znać.
Zabieranie bogatym i dawanie biednym pozbawia jednych i drugich motywacji do pracy.
-
- Posty: 2383
- Rejestracja: niedziela, 18 paź 2015, 14:00
- Krótko o sobie: Marzyciel
- Ulubiony Alkohol: Własny.
- Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
- Podziękował: 269 razy
- Otrzymał podziękowanie: 338 razy
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
Zgadzam się z każdym słowem mojego przedmówcy. Psotamt wyciągnąłeś mi to z ust
Ze swojej strony dodam, że może zdarzyć się sytuacja gdzie nasze kobiety martwią się czy nie pójdziemy w ślady naszych ojców czy dziadków. Mój ojciec jest alkoholikiem, a moja żona boi się co będzie ze mną gdy pęknie "granica" która i tak już jest mocno nadwyrężona.
Dobrym pomysłem jest zrobienie sobie czystego zdrowego weekendu. Po całym tygodniu ostrego zapieprzu przychodzi piątek a później sobota... I co? Drink ze znajomymi, czasami lufa w piątek i sobotę. Latem w tygodniu piwo na działce a później wieczorem... Granica jest tak cienka, że niewiadomo kiedy... degustujemy codziennie wieczorem setkę lub dwie. Tego obawiam się najbardziej. Miejmy umiar bo inaczej to nie będzie hobby.
Ze swojej strony dodam, że może zdarzyć się sytuacja gdzie nasze kobiety martwią się czy nie pójdziemy w ślady naszych ojców czy dziadków. Mój ojciec jest alkoholikiem, a moja żona boi się co będzie ze mną gdy pęknie "granica" która i tak już jest mocno nadwyrężona.
Dobrym pomysłem jest zrobienie sobie czystego zdrowego weekendu. Po całym tygodniu ostrego zapieprzu przychodzi piątek a później sobota... I co? Drink ze znajomymi, czasami lufa w piątek i sobotę. Latem w tygodniu piwo na działce a później wieczorem... Granica jest tak cienka, że niewiadomo kiedy... degustujemy codziennie wieczorem setkę lub dwie. Tego obawiam się najbardziej. Miejmy umiar bo inaczej to nie będzie hobby.
Pozdrawiam Gacek.
-
- Posty: 830
- Rejestracja: poniedziałek, 19 sty 2015, 20:36
- Krótko o sobie: Na ile moge to pomagam ludziom.
- Lokalizacja: Centralna Polska
- Podziękował: 73 razy
- Otrzymał podziękowanie: 94 razy
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
Są sytuacje gdzie żona z uśmiechem poprosi żebym "zaczerpał" tego mocnego bo potrzeba do produkcji pączków, albo do ciasta. A zdarzyło się ze bardzo bliska osoba miała 4 operacje i leżała plackiem, porobiły się odleżyny, i lekarz zalecił częste nacieranie pleców spirytusem. I inne które spirytus był potrzebny do czynienia dobra. Tak że małżonki powinny to zrozumieć.
I like noble drinks.
-
- Posty: 897
- Rejestracja: piątek, 18 lut 2011, 16:28
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Czysta i browar
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: ŚLĄSKIE
- Podziękował: 18 razy
- Otrzymał podziękowanie: 104 razy
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
Moim zdaniem psotomat ma tu chyba najwięcej racji. O ile nie przeciągamy struny i nie próbujemy na siłę znaleźć okazji aby wychylić lufę to i żonki przymykają oczko na nasze hobby. Moja żonka na babskie wieczorki zabiera tylko czystą oczywiście taką ok 50% i z tego robią drinki.
_______________________________________________________________________________
Pozdrawiam KRZYSZTOF
Pozdrawiam KRZYSZTOF
-
- Posty: 226
- Rejestracja: piątek, 16 mar 2018, 10:49
- Krótko o sobie: Nie ma nic piękniejszego niż realizować i spełniać marzenia
- Ulubiony Alkohol: Rakija, Burbon....
- Status Alkoholowy: Student Bimbrologii
- Podziękował: 29 razy
- Otrzymał podziękowanie: 12 razy
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
Ja tam swoją przekonałem argumentem "prepersowym". Mianowicie: jak by nie daj Boże wybuchła jakaś zawierucha to złoto , żarcie i gorzała są najlepszą walutą. Złota nie zrobię ale żarcie i gorzałę mogę. Żarcie się psuje a gorzała nie. Poza tym to też i paliwo , środek odkażający....no same zalety.
-
- Posty: 107
- Rejestracja: czwartek, 11 paź 2018, 21:35
- Podziękował: 62 razy
- Otrzymał podziękowanie: 11 razy
-
- Posty: 4
- Rejestracja: sobota, 23 lis 2019, 21:18
- Krótko o sobie: Jestem jaka jestem, optymistka ciężko doświadczona przez los z uporem naiwna. Uparta i wspaniała,a potem sami wiecie, jakie potrafią być wyjątkowe kobietki ;-) Żona, matka, kochanka czyli człowiek retro. Kocham ludzi wierzących w siebie, ekscentrycznych i doświadczonych.
- Ulubiony Alkohol: wino diy, likier jajeczny, orzechówka, wermut
- Status Alkoholowy: Wynalazca
- Lokalizacja: poza granicami
- Podziękował: 15 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
-
Autor tematu - Posty: 1611
- Rejestracja: poniedziałek, 15 lip 2019, 08:38
- Podziękował: 218 razy
- Otrzymał podziękowanie: 377 razy
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
Oj Nekromantka: niby też człowiek, ale człeka zrozumieć można, a kobitę nie . Na poważnie: Psotant chyba podał najważniejszy powód. Ale dla niektórych facet, który codziennie pije JEDNO piwo, jest OK, a dla innych to alkoholik. Nie przesadzam, w skrzyni zapas przeróżnistych alkoholi. Lubię whisky (nie produkuję, za dużo zachodu) a bimbrozja na imprezy i nalewki. Ale co do chwytów i tricków:
- w suszarni, gdzie zimą psocę umieściłem airwick zapachowy w kontakcie... nic nie ma prawa capić
- w suszarni, gdzie zimą psocę umieściłem airwick zapachowy w kontakcie... nic nie ma prawa capić
I love the smell of bimber in the morning.
-
- Posty: 389
- Rejestracja: środa, 2 kwie 2014, 08:19
- Status Alkoholowy: Miodosytnik
- Lokalizacja: Warszawa/Praga Płd.
- Podziękował: 14 razy
- Otrzymał podziękowanie: 309 razy
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
Dobra - moja kolej.
Wyciągnąłem z komórki mój miód pitny (tarniniak),
bo cały dzień przechodziliśmy po meblowych, a pod czaszką epicki melanż.
- Co to? - pyta LP.
- Tarniniak - odpowiadam.
- A to drugie?
- Lipiec - mówię.
- Lipiec bardzo dobry, ale tarniniak lepszy. Oba Twoje?
- Nie, lipiec od Jarosa.
I odleciała.
Wyciągnąłem z komórki mój miód pitny (tarniniak),
bo cały dzień przechodziliśmy po meblowych, a pod czaszką epicki melanż.
- Co to? - pyta LP.
- Tarniniak - odpowiadam.
- A to drugie?
- Lipiec - mówię.
- Lipiec bardzo dobry, ale tarniniak lepszy. Oba Twoje?
- Nie, lipiec od Jarosa.
I odleciała.
Prawdziwi twardziele piją naftę.
https://stop447.info/
#NieDlaRoszczeń
https://stop447.info/
#NieDlaRoszczeń
-
- Posty: 4
- Rejestracja: sobota, 23 lis 2019, 21:18
- Krótko o sobie: Jestem jaka jestem, optymistka ciężko doświadczona przez los z uporem naiwna. Uparta i wspaniała,a potem sami wiecie, jakie potrafią być wyjątkowe kobietki ;-) Żona, matka, kochanka czyli człowiek retro. Kocham ludzi wierzących w siebie, ekscentrycznych i doświadczonych.
- Ulubiony Alkohol: wino diy, likier jajeczny, orzechówka, wermut
- Status Alkoholowy: Wynalazca
- Lokalizacja: poza granicami
- Podziękował: 15 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
Czytałam mojej "połówce" Wasze posty. Stwierdził: "co ja mam powiedzieć skoro u mnie to kobietka "kombinuje"(psoci)?". Zaufajcie mi jest parę sposobów na zadowolenie u kobiety i da Wam spokój!
Ostatnio zmieniony sobota, 30 lis 2019, 21:53 przez manowar, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 2383
- Rejestracja: niedziela, 18 paź 2015, 14:00
- Krótko o sobie: Marzyciel
- Ulubiony Alkohol: Własny.
- Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
- Podziękował: 269 razy
- Otrzymał podziękowanie: 338 razy
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
To nie owijaj w bawełnę tylko powiedz jak udobruchać nasze lepsze połowy...
Na spirytus z kolumny proces trwa przynajmniej 8 godzin. Robiąc smakówkę ze wsadem 15 litrów to już szybciej 3 godziny i z głowy.
W sezonie letnim na działce to inna sprawa...
Pomówmy o mieszkaniu i aparaturze na całą kuchnię
Na spirytus z kolumny proces trwa przynajmniej 8 godzin. Robiąc smakówkę ze wsadem 15 litrów to już szybciej 3 godziny i z głowy.
W sezonie letnim na działce to inna sprawa...
Pomówmy o mieszkaniu i aparaturze na całą kuchnię
Pozdrawiam Gacek.
-
- Posty: 4
- Rejestracja: sobota, 23 lis 2019, 21:18
- Krótko o sobie: Jestem jaka jestem, optymistka ciężko doświadczona przez los z uporem naiwna. Uparta i wspaniała,a potem sami wiecie, jakie potrafią być wyjątkowe kobietki ;-) Żona, matka, kochanka czyli człowiek retro. Kocham ludzi wierzących w siebie, ekscentrycznych i doświadczonych.
- Ulubiony Alkohol: wino diy, likier jajeczny, orzechówka, wermut
- Status Alkoholowy: Wynalazca
- Lokalizacja: poza granicami
- Podziękował: 15 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
-
- Posty: 215
- Rejestracja: sobota, 1 lip 2017, 17:08
- Podziękował: 18 razy
- Otrzymał podziękowanie: 7 razy
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
Jak moja zobaczyła szafkowego potwora to trzy dni się nie odzywała. Po jakimś czasie spytała : A to się na nalewkę nadaje ? Jak najbardziej. I od tego czasu spokój, a co to było jak mi brakło . Czasu mało a przy fi 54 i kegu 30l istna udręka tak jej cały czas tłumaczę i potajemnie snuje plany na 76,1 . Oczywiście teraz ma być tak piękny że do szafki nie zamknę.
Ostatnio zmieniony niedziela, 1 gru 2019, 21:51 przez Lord Pagon, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 846 razy
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
Otóż zatem a więc.
Już sam wstęp napawa optymizmem oraz chęcią dalszej lektury.
Dlaczegoż to my musimy się podkładać, tłumaczyć, przekupywać.
Kobiety nie rezygnują ze swoich zachcianek, przyzwyczajeń, miliona bzdur, a my musimy się łasic o chwile z naszym hobby.
A paszła!!!
Pańcia pozwoli pudelkowi na odrobinę czasu dla siebie???
A paszła!!! już subtelnie nie dodam..... dokąd.
Tak!!! Potrzebny jest stół oraz pieść.
A nie skamlanie i pudelkowate pitu pitu.
Codziennie oglądają idiotyczne seriale, damy, wieśniaczki, żony rolników, ukryta prawda jest inna. Wielkie halo bo raz w roku pooglądamy mecz. Raz w roku.
A paszła!!!
Krzywdzące szowinistyczne i seksistowskie? Nie.
To my jesteśmy ofiarami, to my. Im wolno robić dosłownie wszystko, a biednemu małżonkowi nic.
Kawki z przyjaciółeczkami to wolno,a tobie przy motocyklu pogrzebać nie wolno chwile. Bo już wielkie halo.
Rozpierdzielać domowy budżet na pierdoły, ciuchy, kosmetyki, buty, torebki to tak. A zakup bufora to temat do dyskusji na długie miesiące i dywagacje o bezsensownym zakupie. A w kosmetyczce małżonki mały majątek.
Tak, te wszystkie kremiki, tusze, maszkary, toniki, szminki i mnóstwo innych arcypotrzebnych rzeczy o nieznanym nam bliżej przeznaczeniu to owszem.
Ale ty człowieku pojedz sobie na ryby........wydarzenie roku i ględzenia o tym następne pół.
A paszła!!!
Zaraz padną komentarze o dialogu, małżeństwie, kompromisach. Tak super, przesympatycznie i uroczo........
Tylko szkoda ze to wszystko działa tylko w jedną stronę.
One nie rezygnują ze swoich zachcianek a ty się prosisz i tłumaczysz ze wszystkiego. Taka małżeńska demokracja???
A paszła!!!
Wieczne naciski o zaniechaniu naszych działań, pozbycia się tej "graciarni" z piwnicy. Zapewne w celu zwiększenia miejsca na worki i pudelka z butami.
-------------------------------------------------------------------------------------------
Dobrze kochanie, nalewki porozdaje, sprzęt sprzedam,ale ty tez dajesz kawałek siebie. Jedna torebka i 4 pary butów: zimowe, letnie, okolicznościowe i sportowe.
Sportowe do biegania mi po piwo, a okolicznościowe na pogrzeb. Bo prędzej na suchoty umrę niż ty mi po piwo skoczysz.
Kompromis? a proszę bardzo. Nie muszę z kolegami iść na piwo,ale ty kawę masz w domu, zapomnij o przyjaciółeczkach i restauracyjkach.
Nie kupie nowego kołowrotka ale zapomnij o galeriach.
Całe swoje ustrojstwo wyrzucam, ale razem z twoimi kosmetykami. Moje alkoholomierze z twoimi depilatorami.
Taki to oto kompromis. Rozsądnie i fair play? Jaka będzie odpowiedź?
Idź już do tej swojej piwnicy i mnie nie wkurwiaj.
A jak nasze kochanie chce naleweczki dla przyjaciółeczek to musi ładnie poprosić, najlepiej pachnąca, czyściutka i goluteńka. A nie my będziemy je udobruchiwać i przekupywać.
A paszła!!!
Pozdrawiam Rozrywek.
Już sam wstęp napawa optymizmem oraz chęcią dalszej lektury.
Dlaczegoż to my musimy się podkładać, tłumaczyć, przekupywać.
Kobiety nie rezygnują ze swoich zachcianek, przyzwyczajeń, miliona bzdur, a my musimy się łasic o chwile z naszym hobby.
A paszła!!!
Pańcia pozwoli pudelkowi na odrobinę czasu dla siebie???
A paszła!!! już subtelnie nie dodam..... dokąd.
Tak!!! Potrzebny jest stół oraz pieść.
A nie skamlanie i pudelkowate pitu pitu.
Codziennie oglądają idiotyczne seriale, damy, wieśniaczki, żony rolników, ukryta prawda jest inna. Wielkie halo bo raz w roku pooglądamy mecz. Raz w roku.
A paszła!!!
Krzywdzące szowinistyczne i seksistowskie? Nie.
To my jesteśmy ofiarami, to my. Im wolno robić dosłownie wszystko, a biednemu małżonkowi nic.
Kawki z przyjaciółeczkami to wolno,a tobie przy motocyklu pogrzebać nie wolno chwile. Bo już wielkie halo.
Rozpierdzielać domowy budżet na pierdoły, ciuchy, kosmetyki, buty, torebki to tak. A zakup bufora to temat do dyskusji na długie miesiące i dywagacje o bezsensownym zakupie. A w kosmetyczce małżonki mały majątek.
Tak, te wszystkie kremiki, tusze, maszkary, toniki, szminki i mnóstwo innych arcypotrzebnych rzeczy o nieznanym nam bliżej przeznaczeniu to owszem.
Ale ty człowieku pojedz sobie na ryby........wydarzenie roku i ględzenia o tym następne pół.
A paszła!!!
Zaraz padną komentarze o dialogu, małżeństwie, kompromisach. Tak super, przesympatycznie i uroczo........
Tylko szkoda ze to wszystko działa tylko w jedną stronę.
One nie rezygnują ze swoich zachcianek a ty się prosisz i tłumaczysz ze wszystkiego. Taka małżeńska demokracja???
A paszła!!!
Wieczne naciski o zaniechaniu naszych działań, pozbycia się tej "graciarni" z piwnicy. Zapewne w celu zwiększenia miejsca na worki i pudelka z butami.
-------------------------------------------------------------------------------------------
Dobrze kochanie, nalewki porozdaje, sprzęt sprzedam,ale ty tez dajesz kawałek siebie. Jedna torebka i 4 pary butów: zimowe, letnie, okolicznościowe i sportowe.
Sportowe do biegania mi po piwo, a okolicznościowe na pogrzeb. Bo prędzej na suchoty umrę niż ty mi po piwo skoczysz.
Kompromis? a proszę bardzo. Nie muszę z kolegami iść na piwo,ale ty kawę masz w domu, zapomnij o przyjaciółeczkach i restauracyjkach.
Nie kupie nowego kołowrotka ale zapomnij o galeriach.
Całe swoje ustrojstwo wyrzucam, ale razem z twoimi kosmetykami. Moje alkoholomierze z twoimi depilatorami.
Taki to oto kompromis. Rozsądnie i fair play? Jaka będzie odpowiedź?
Idź już do tej swojej piwnicy i mnie nie wkurwiaj.
A jak nasze kochanie chce naleweczki dla przyjaciółeczek to musi ładnie poprosić, najlepiej pachnąca, czyściutka i goluteńka. A nie my będziemy je udobruchiwać i przekupywać.
A paszła!!!
Pozdrawiam Rozrywek.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 751
- Rejestracja: wtorek, 29 kwie 2014, 23:12
- Podziękował: 114 razy
- Otrzymał podziękowanie: 158 razy
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
Jak tak czytam to nie wiem, gdzie Wy te kobity poznajdywaliście?
Wychodzi, że moja ukochana to złota kobieta. Czasem nakrzyczy, że na blacie w kuchni nawet nie ma jak śniadania zrobić, bo słoiki i butelki z dnia wcześniej zostały, bo czasu albo sił brakło przy przelewaniu, ale to jest jak najbardziej zrozumiałe. Też bym się wkurzył jakby mi nastawiała swoich kosmetyków na biurku Albo awantura, że w całym mieszkaniu rzygowinami wali, bo akurat zacier ma chęć wydawać z siebie takie zapaszki - tak tak, fermentowałem zacier w "salonie" w 48 metrowym mieszkaniu Nie było gdzie postawić, bo wszystko inne zaćkane balonami, butelkami, słoikami, fermantatorami itp Ale poszliśmy na kompromis, że ona ma swoje szafeczkę na łaszki i pierdółki i ja mam swoje szafeczki na mój alkoholowy majdan. Plus piwnica jest moja
Ale wracając do tego złota. W tamtym roku tona jabłek do przerobienia na dwóch, jeden z nielicznych wolnych weekendów, to co jadę jabłka robić:
- Jedziesz ze mną?
- A pewnie, co będę w domu sama siedziała.
Dodam że głęboki listopad, temperatura w okolicy zera, nieogrzewane pomieszczenie - szkoła życia
Zapierdzielała przy tych jabłkach jak mały motorek, a jak jeszcze rumem została poczęstowana na rozgrzewkę to już w ogóle
W tym roku była zawiedziona, że odpuszczam temat - pewnie przez ten rum...
Inny raz, kolumienka w najlepsze pracuje, środek procesu, coś tam wypadło i trzeba jechać. Szybki instruktarz, że za 20min trzeba pojemnik zmienić i co robić jakby coś się stało. Pojechałem, wracam, kolumna dopilnowana, słoik czy tam dama podmieniona, wszystko w porządalu.
Takich sytuacji jest od groma, dlatego mówię - złota kobieta
A więc można - można!
Ps. dodam tylko że w drugą stronę też to działa, kiedyś jej wzorek na paznokciu malowalem
Rano jak jesteśmy na wsi po malinki/truskawki/borówki do śniadanka skoczę i wiele wiele innych...
Wychodzi, że moja ukochana to złota kobieta. Czasem nakrzyczy, że na blacie w kuchni nawet nie ma jak śniadania zrobić, bo słoiki i butelki z dnia wcześniej zostały, bo czasu albo sił brakło przy przelewaniu, ale to jest jak najbardziej zrozumiałe. Też bym się wkurzył jakby mi nastawiała swoich kosmetyków na biurku Albo awantura, że w całym mieszkaniu rzygowinami wali, bo akurat zacier ma chęć wydawać z siebie takie zapaszki - tak tak, fermentowałem zacier w "salonie" w 48 metrowym mieszkaniu Nie było gdzie postawić, bo wszystko inne zaćkane balonami, butelkami, słoikami, fermantatorami itp Ale poszliśmy na kompromis, że ona ma swoje szafeczkę na łaszki i pierdółki i ja mam swoje szafeczki na mój alkoholowy majdan. Plus piwnica jest moja
Ale wracając do tego złota. W tamtym roku tona jabłek do przerobienia na dwóch, jeden z nielicznych wolnych weekendów, to co jadę jabłka robić:
- Jedziesz ze mną?
- A pewnie, co będę w domu sama siedziała.
Dodam że głęboki listopad, temperatura w okolicy zera, nieogrzewane pomieszczenie - szkoła życia
Zapierdzielała przy tych jabłkach jak mały motorek, a jak jeszcze rumem została poczęstowana na rozgrzewkę to już w ogóle
W tym roku była zawiedziona, że odpuszczam temat - pewnie przez ten rum...
Inny raz, kolumienka w najlepsze pracuje, środek procesu, coś tam wypadło i trzeba jechać. Szybki instruktarz, że za 20min trzeba pojemnik zmienić i co robić jakby coś się stało. Pojechałem, wracam, kolumna dopilnowana, słoik czy tam dama podmieniona, wszystko w porządalu.
Takich sytuacji jest od groma, dlatego mówię - złota kobieta
A więc można - można!
Ps. dodam tylko że w drugą stronę też to działa, kiedyś jej wzorek na paznokciu malowalem
Rano jak jesteśmy na wsi po malinki/truskawki/borówki do śniadanka skoczę i wiele wiele innych...
-
- Posty: 112
- Rejestracja: środa, 4 lis 2020, 15:36
- Status Alkoholowy: Winiarz
- Lokalizacja: Forum alkohole-domowe
- Podziękował: 2 razy
- Otrzymał podziękowanie: 3 razy
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
Hehe.. Małżonka w dyni a ty w destylacie.. i sztrymsu nie będzie..
Ostatnio zmieniony środa, 25 lis 2020, 08:12 przez Furtillo, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Temat własny:
Temat własny:
Treść ukryta:
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
Serwus. Zostawcie śp. Adolfa w spokoju. A co do tematu.
Moja LP to tolerancyjna osoba i z tym nie było żadnego problemu. Ale jak to było przygotowane i ustawione na swoim miejscu, po krótkim czasie słyszałem zawsze- "misiu, kiedy to się skończy?". Pierdolca dostać można. Ogólnie to przed wielkim dylematem stoję. Nowego sprzętu jeszcze nie mam ale rzecz nie polega na tym, że niewiem czego chcę, rzecz w tym, że mojej LP bardzo smakował mój wyrób i w tym kontekście, obawiam się o jej zdrowie. Tu jest problem Ktoś wcześniej wspomniał, że z koleji jego LP ma obawy o zdrowie męża bo ktoś z jego strony jest alkoholikiem. U mnie jest odwrotnie. Robić swoje i nie zwracać na to uwagi czy wybrać spokojniejsze i bezkonfliktowe życie?
PS. Szczęśliwy ten, co ma inne niż kuchnia pomieszczenie przystosowane do takich zabaw - piwnica, garaż, budynek gospodarczy etc
Moja LP to tolerancyjna osoba i z tym nie było żadnego problemu. Ale jak to było przygotowane i ustawione na swoim miejscu, po krótkim czasie słyszałem zawsze- "misiu, kiedy to się skończy?". Pierdolca dostać można. Ogólnie to przed wielkim dylematem stoję. Nowego sprzętu jeszcze nie mam ale rzecz nie polega na tym, że niewiem czego chcę, rzecz w tym, że mojej LP bardzo smakował mój wyrób i w tym kontekście, obawiam się o jej zdrowie. Tu jest problem Ktoś wcześniej wspomniał, że z koleji jego LP ma obawy o zdrowie męża bo ktoś z jego strony jest alkoholikiem. U mnie jest odwrotnie. Robić swoje i nie zwracać na to uwagi czy wybrać spokojniejsze i bezkonfliktowe życie?
PS. Szczęśliwy ten, co ma inne niż kuchnia pomieszczenie przystosowane do takich zabaw - piwnica, garaż, budynek gospodarczy etc
-
- Posty: 2064
- Rejestracja: poniedziałek, 13 lip 2009, 11:04
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Nemiroff Smorodina
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Lokalizacja: 3-city
- Podziękował: 128 razy
- Otrzymał podziękowanie: 216 razy
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
Panowie, podpowiem Wam sprawdzony sposób na kobitki. Wiadomą rzeczą jest, że kobitki łase są na komplementy i prezenty oraz kwiaty bez okazji. Ameryki nie odkrywam. Dlatego też, gdy Wasze LP są sceptycznie a czasem wrogo nastawione do tego co robicie to możecie "załatwić" to w bardzo prosty sposób.
Gdy przydarzy się Wam jakaś mała awanturka lub ciągłe wymówki to wystarczy jak np powiecie: Kochanie, wiem że nie lubisz tego co robię i czasami przy tym bałaganię więc aby jakoś to zrekompensować ci zapraszam cię na kolację. Jak w trakcie kolacji wręczycie jeszcze jakiś mały prezencik to gwarantuję Wam, że macie wygrane.
Nie musi to być od razu kolacja wyjściowa, wystarczy jak w domu urządzicie takie przyjęcie tylko dla niej z kwiatami i świecami. Jest Wasza a i może coś więcej przydarzy się
Powodzenia
PS
Nie zrażać się po pierwszym niepowodzeniu...
Gdy przydarzy się Wam jakaś mała awanturka lub ciągłe wymówki to wystarczy jak np powiecie: Kochanie, wiem że nie lubisz tego co robię i czasami przy tym bałaganię więc aby jakoś to zrekompensować ci zapraszam cię na kolację. Jak w trakcie kolacji wręczycie jeszcze jakiś mały prezencik to gwarantuję Wam, że macie wygrane.
Nie musi to być od razu kolacja wyjściowa, wystarczy jak w domu urządzicie takie przyjęcie tylko dla niej z kwiatami i świecami. Jest Wasza a i może coś więcej przydarzy się
Powodzenia
PS
Nie zrażać się po pierwszym niepowodzeniu...
"最不喜欢的粗鲁所持的以及各种各样的虚伪的混蛋。"
http://alkohole-domowe.com/forum/regulatory-drgranatta-t6000.html
http://alkohole-domowe.com/forum/regulatory-drgranatta-t6000.html
-
Autor tematu - Posty: 1611
- Rejestracja: poniedziałek, 15 lip 2019, 08:38
- Podziękował: 218 razy
- Otrzymał podziękowanie: 377 razy
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
Zasada 1: Nigdy nie mów prawdy ile wydajesz na sprzęt.
Zasada 2: Nigdy nie mów, że w ogóle coś kupiłeś! "Przecież to już dawno tu stało! A to? To pożyczyłem od kolegi i testuję".
One też tak robią . Moja LP już nie ma problemu z kasą wydawaną na sprzęt - nie wyobraża sobie, żeby na imprezie musiała pić wódkę (zaczęła jej szkodzić), a nie NASZ (sic!) produkt. Mało tego, twierdzi, że "specyfik" zaleczył jej problemy żołądkowe.
jak pisał @inblue zrobiłem krupnik na miodzie: masakra: muszę walczyć, żeby dojrzewał w odpowiednim czasie.
Wyprowadziłem się z "jej suszarni" i kiedy weszła do bimbrowni była w szoku: odmalowane, obrazy na ścianach, stary skórzany fotel, regał z butelkami i stara wojskowa skrzynia! "jak chcesz, to potrafisz! odmaluj mi suszarnię "
Ale najważniejszy problem, jaki pozostał to: "ciągle cię w domu nie ma, a jak już jesteś, to siedzisz w piwnicy!".
Myślę o kamerce, żeby mieć podgląd na proces (szczególnie na półkowej, bo kolumna tradycyjna jest prawie bezobsługowa), ale to momentalnie będę słyszał: "Videodomofon tyle lat zepsuty, a kamerka na wi-fi w piwnicy!" )
Zasada 2: Nigdy nie mów, że w ogóle coś kupiłeś! "Przecież to już dawno tu stało! A to? To pożyczyłem od kolegi i testuję".
One też tak robią . Moja LP już nie ma problemu z kasą wydawaną na sprzęt - nie wyobraża sobie, żeby na imprezie musiała pić wódkę (zaczęła jej szkodzić), a nie NASZ (sic!) produkt. Mało tego, twierdzi, że "specyfik" zaleczył jej problemy żołądkowe.
jak pisał @inblue zrobiłem krupnik na miodzie: masakra: muszę walczyć, żeby dojrzewał w odpowiednim czasie.
Wyprowadziłem się z "jej suszarni" i kiedy weszła do bimbrowni była w szoku: odmalowane, obrazy na ścianach, stary skórzany fotel, regał z butelkami i stara wojskowa skrzynia! "jak chcesz, to potrafisz! odmaluj mi suszarnię "
Ale najważniejszy problem, jaki pozostał to: "ciągle cię w domu nie ma, a jak już jesteś, to siedzisz w piwnicy!".
Myślę o kamerce, żeby mieć podgląd na proces (szczególnie na półkowej, bo kolumna tradycyjna jest prawie bezobsługowa), ale to momentalnie będę słyszał: "Videodomofon tyle lat zepsuty, a kamerka na wi-fi w piwnicy!" )
Ostatnio zmieniony środa, 25 lis 2020, 13:16 przez Skir, łącznie zmieniany 1 raz.
I love the smell of bimber in the morning.
-
- Posty: 2670
- Rejestracja: wtorek, 15 sty 2013, 15:29
- Podziękował: 83 razy
- Otrzymał podziękowanie: 307 razy
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
To trza do tego podejść metodycznie... naprawić video-bramofon a potem kamerkaSkir pisze: Myślę o kamerce, żeby mieć podgląd na proces (szczególnie na półkowej, bo kolumna tradycyjna jest prawie bezobsługowa), ale to momentalnie będę słyszał: "Videodomofon tyle lat zepsuty, a kamerka na wi-fi w piwnicy!" )
″Iloraz inteligencji tłumu jest równy IQ najgłupszego jego przedstawiciela podzielonemu przez liczbę uczestników.„
- Terry Pratchett
- Terry Pratchett
-
- Posty: 2670
- Rejestracja: wtorek, 15 sty 2013, 15:29
- Podziękował: 83 razy
- Otrzymał podziękowanie: 307 razy
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
ta...
- A dlaczego chce się pan rozwodzić z małżonką...
- a bo panie sędzio lipiec taras słoneczko, zimne piwko z kumplem sączymy a ona "wyrzuć te choinkę i wyrzuć"
- A dlaczego chce się pan rozwodzić z małżonką...
- a bo panie sędzio lipiec taras słoneczko, zimne piwko z kumplem sączymy a ona "wyrzuć te choinkę i wyrzuć"
″Iloraz inteligencji tłumu jest równy IQ najgłupszego jego przedstawiciela podzielonemu przez liczbę uczestników.„
- Terry Pratchett
- Terry Pratchett
-
Autor tematu - Posty: 1611
- Rejestracja: poniedziałek, 15 lip 2019, 08:38
- Podziękował: 218 razy
- Otrzymał podziękowanie: 377 razy
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
@rasto, @patrzał
Nie no, aż tak źle nie jest, ale po co jak ktoś przylezie mam się dwa razy podnosić? raz do domofonu, drugi raz do drzwi? trzeba szanować swoje zasoby energii, które można przeznaczyć ... ku chwale bimbrowniczej przecież.
Nie no, aż tak źle nie jest, ale po co jak ktoś przylezie mam się dwa razy podnosić? raz do domofonu, drugi raz do drzwi? trzeba szanować swoje zasoby energii, które można przeznaczyć ... ku chwale bimbrowniczej przecież.
I love the smell of bimber in the morning.
-
- Posty: 557
- Rejestracja: środa, 13 cze 2018, 06:47
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Status Alkoholowy: Specjalista ds. Wyrobu Alkoholu Domowego
- Lokalizacja: Kraków
- Podziękował: 5 razy
- Otrzymał podziękowanie: 60 razy
Re: RE: Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
Np: siedzę kiedyś przy 10kg wiśni (22.00) i dryluję ręcznie (były już za miekkie i drylownica nie dawała rady) a ona: posuń się pomogę ci bo do rana bedziesz tak siedział... no i skończyliśmy chyba przed 3 nad ranem
a taki dostałem urodzinowy prezent:
i jak tu narzekać??
Wysłane z mojego SM-G980F przy użyciu Tapatalka
No to jesteśmy w jednym klubie, moja LP to też złota kobitka,eldier pisze:Jak tak czytam to nie wiem, gdzie Wy te kobity poznajdywaliście?
Wychodzi, że moja ukochana to złota kobieta. Czasem nakrzyczy, że na blacie w kuchni nawet nie ma jak śniadania zrobić, bo słoiki i butelki z dnia wcześniej zostały, bo czasu albo sił brakło przy przelewaniu...
Np: siedzę kiedyś przy 10kg wiśni (22.00) i dryluję ręcznie (były już za miekkie i drylownica nie dawała rady) a ona: posuń się pomogę ci bo do rana bedziesz tak siedział... no i skończyliśmy chyba przed 3 nad ranem
a taki dostałem urodzinowy prezent:
i jak tu narzekać??
Wysłane z mojego SM-G980F przy użyciu Tapatalka
"priusquam superbia ambulat" - pycha kroczy przed upadkiem
-
- Posty: 236
- Rejestracja: sobota, 9 maja 2020, 22:52
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Łiski
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Podziękował: 69 razy
- Otrzymał podziękowanie: 16 razy
Re: RE: Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
To i ja pozwolę se pochwalić swoją LP 80 kg śliwek drylowala ze mna ani słowa narzekania, 125 kg jabłek przerabiała ze mna z uśmiechem na twarzy, wiadomo że jak przeginam z czasem i się zapomnę przy sprzęcie to się wkurwia ale jak se pomyślę że miała by się nie wkurwiac i cieszyć się z tego że siedzę w szopce zamiast z rodziną to ja wolę że się wkurwia znaczy że jest dobrze.
Ostatnio zmieniony niedziela, 20 gru 2020, 08:05 przez Qba, łącznie zmieniany 1 raz.
Pędzę bo chce pędzę bo życie jest złe
-
Autor tematu - Posty: 1611
- Rejestracja: poniedziałek, 15 lip 2019, 08:38
- Podziękował: 218 razy
- Otrzymał podziękowanie: 377 razy
Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?
Nie no, w covidzie, jak doszła izolacja i kwarantanna LP, to człowiek i zrozumienie miał jakieś . A na serio: lubię czasem z LP usiąść przy trzaskającym drewnie i mimo, że każde z nas ma już pół wieku za sobą, możemy razem wypić dużą flaszkę mojego bimbru (no ja więcej), słuchać muzy i gadać do 3 nad ranem. To my się wychowujemy cały czas na wzajem. Ważne, że jeżeli chce się mieć kogoś serio blisko i akceptującego nie tylko moje hobby, ale całego mnie, to nie ma miejsca na udawanie i pozerstwo.
Tak mi się o północy na poważne kwestie zebrało
Tak mi się o północy na poważne kwestie zebrało
I love the smell of bimber in the morning.