Kunszt rektyfikacji a posmak destylatu
-
Autor tematu - Posty: 314
- Rejestracja: sobota, 20 gru 2008, 12:51
- Podziękował: 24 razy
- Otrzymał podziękowanie: 21 razy
Szanowni Koledzy
Dążąc do uzyskania najczystszej formy destylatu i uzyskania pewnej powtarzalności zakładam ten temat i zapraszam do wspólnej dyskusji i wymiany poglądów.
Kol. Lesgo nauczył nas prowadzić proces w systemie 2,5
Kol. herbata udostępnił tabelkę po której pokusiłem się o 3,5
Można by spróbować 4,5 a nawet 5,5 pytanie tylko po co? co nam to da ? i w którym momencie zacznie się przerost formy nad treścią?
Na dzień dzisiejszy udaje mi się zrobić produkt,który należy rozrabiać na 45% ponieważ przy 40 % nie czuć alkoholu.Jest jedno ALE które stanowi inspiracje do założenia tego tematu.
Na początku przedstawię przebieg procesu w skrócie :
-cukrówka bo o niej mowa.
1-produkcja zanieczyszczonej surówki pot-stillem na tym etapie uzyskuje 55-60%
2-użycie aparatu z buforem uczciwe dzielenie frakcji,wzmocnienie do 96% prędkość odbioru ok.20 ml/min
3-kolejna rektyfikacja z podziałem na frakcje,prędkość odbioru 10-12 ml/min-produkt finalny.
w punkcie 3 przedgony zbieram przy 60-45-30% mocy wsadu.na końcu następuje znaczne wygotowanie się bufora ale jego zawartość już nie śmierdzi charakterystycznie .
W pewnym momencie zorientowałem się że destylat staje się bardzo neutralny,w smaku przypomina sklepowy produkt w DOBRYM ZNACZENIU tego słowa,ale traci słodki posmak i na tym chciałem się skupić.Od momentu kiedy owy posmak zaczął ginąć zmieniłem:
-klarowanie nastawu,kiedyś byle jak grawitacyjnie 3 dni,obecnie uczciwie do pot stilla wlewam transparentny płyn.Osobiście uważam że aż takie uczciwe klarowanie NIE jest korzystne,lepsze będzie grawitacyjne-moje subiektywne zdanie niczym jeszcze nie udowodnione.
-przejście z systemu 2,5 na 3.5 dokładniejsze czyszczenie ,długa stabilizacja .tu warto wspomnieć że cała rektyfikacja odbywa się przy mocy wsadu ok 30 %
-ogólne zwolnienie całej rektyfikacji do 10-12 ml/min zawsze mówiło się im wolniej tym lepiej .
Jeden lub kilka propozycji z wyżej wymienionych podpunktów jest odpowiedzialny za zanik słodkiego posmaku jeszcze nie wiem który dlatego chciałbym porównać to z waszymi procesami, to może uda nam się uzyskać ten moment pośredni między słodkością a jakością.
Co o tym myślicie?
Wniosek na razie jest taki,że im dokładniej i wolniej tym słodkawy posmak słabszy .
Dążąc do uzyskania najczystszej formy destylatu i uzyskania pewnej powtarzalności zakładam ten temat i zapraszam do wspólnej dyskusji i wymiany poglądów.
Kol. Lesgo nauczył nas prowadzić proces w systemie 2,5
Kol. herbata udostępnił tabelkę po której pokusiłem się o 3,5
Można by spróbować 4,5 a nawet 5,5 pytanie tylko po co? co nam to da ? i w którym momencie zacznie się przerost formy nad treścią?
Na dzień dzisiejszy udaje mi się zrobić produkt,który należy rozrabiać na 45% ponieważ przy 40 % nie czuć alkoholu.Jest jedno ALE które stanowi inspiracje do założenia tego tematu.
Na początku przedstawię przebieg procesu w skrócie :
-cukrówka bo o niej mowa.
1-produkcja zanieczyszczonej surówki pot-stillem na tym etapie uzyskuje 55-60%
2-użycie aparatu z buforem uczciwe dzielenie frakcji,wzmocnienie do 96% prędkość odbioru ok.20 ml/min
3-kolejna rektyfikacja z podziałem na frakcje,prędkość odbioru 10-12 ml/min-produkt finalny.
w punkcie 3 przedgony zbieram przy 60-45-30% mocy wsadu.na końcu następuje znaczne wygotowanie się bufora ale jego zawartość już nie śmierdzi charakterystycznie .
W pewnym momencie zorientowałem się że destylat staje się bardzo neutralny,w smaku przypomina sklepowy produkt w DOBRYM ZNACZENIU tego słowa,ale traci słodki posmak i na tym chciałem się skupić.Od momentu kiedy owy posmak zaczął ginąć zmieniłem:
-klarowanie nastawu,kiedyś byle jak grawitacyjnie 3 dni,obecnie uczciwie do pot stilla wlewam transparentny płyn.Osobiście uważam że aż takie uczciwe klarowanie NIE jest korzystne,lepsze będzie grawitacyjne-moje subiektywne zdanie niczym jeszcze nie udowodnione.
-przejście z systemu 2,5 na 3.5 dokładniejsze czyszczenie ,długa stabilizacja .tu warto wspomnieć że cała rektyfikacja odbywa się przy mocy wsadu ok 30 %
-ogólne zwolnienie całej rektyfikacji do 10-12 ml/min zawsze mówiło się im wolniej tym lepiej .
Jeden lub kilka propozycji z wyżej wymienionych podpunktów jest odpowiedzialny za zanik słodkiego posmaku jeszcze nie wiem który dlatego chciałbym porównać to z waszymi procesami, to może uda nam się uzyskać ten moment pośredni między słodkością a jakością.
Co o tym myślicie?
Wniosek na razie jest taki,że im dokładniej i wolniej tym słodkawy posmak słabszy .
Ostatnio zmieniony czwartek, 13 gru 2018, 10:04 przez radius, łącznie zmieniany 1 raz.
NIE POPEŁNIA BŁĘDÓW TEN,CO NIC NIE ROBI !!!
-
- Posty: 3849
- Rejestracja: czwartek, 20 paź 2016, 20:04
- Krótko o sobie: Degustator z powołania :-)
- Ulubiony Alkohol: DIY
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Lokalizacja: południowa Wielkopolska
- Podziękował: 283 razy
- Otrzymał podziękowanie: 463 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu
Zastanawiam się nad sensem odpędu destylatu w trybie pot still. Czy nie lepiej zacząć od razu od solidnej rektyfikacji połączonej z długą stabilizacją, rzetelnym odbiorem przedgonów.
Wydaje mi się, ze taki odpęd to strata czasu jeżeli chcemy rektyfikować kilkukrotnie. Oczywiście rozpatrujemy cały czas nastawy cukrowe.
Wydaje mi się, ze taki odpęd to strata czasu jeżeli chcemy rektyfikować kilkukrotnie. Oczywiście rozpatrujemy cały czas nastawy cukrowe.
Pozdrawiam
Darek
Darek
-
Autor tematu - Posty: 314
- Rejestracja: sobota, 20 gru 2008, 12:51
- Podziękował: 24 razy
- Otrzymał podziękowanie: 21 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu
sens widzę w tym taki,że korzystam z dwóch innych destylatorów,jeden to tylko pot-still a drugi to kolumna od nowości nigdy nie wlałem tam nastawu z drożdżami i trzymam w nim sterylną czystość,być może nie potrzebnie ale tak chciałem i tak mam
NIE POPEŁNIA BŁĘDÓW TEN,CO NIC NIE ROBI !!!
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu
Doody, jest sens i to nawet nie wiesz jak wielki.
Forma, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo jestem za.
Piszesz że "tak chciałem i tak mam".
I BARDZO dobrze, chciej i miej
W każdym razie zacznij od samego początku, kończąc na finalnym produkcie, tak jak zresztą zamierzasz:) Porządnie i z klasą. Trzymam kciuki, i to obydwa.
Forma, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo jestem za.
Piszesz że "tak chciałem i tak mam".
I BARDZO dobrze, chciej i miej
W każdym razie zacznij od samego początku, kończąc na finalnym produkcie, tak jak zresztą zamierzasz:) Porządnie i z klasą. Trzymam kciuki, i to obydwa.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 3849
- Rejestracja: czwartek, 20 paź 2016, 20:04
- Krótko o sobie: Degustator z powołania :-)
- Ulubiony Alkohol: DIY
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Lokalizacja: południowa Wielkopolska
- Podziękował: 283 razy
- Otrzymał podziękowanie: 463 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu
Nastaw jak najbardziej powinien być jak najczyściejszy. Jeżeli czas Ci pozwala na zrobienie najpierw z nastawu surówki, a następnie przeprowadzenie procesu 2,5 z tejże surówki to chwała Ci za to. Ja po prostu nie mam tyle czasu.
Natomiast co do kolegi misiek35,
Ty nie przeprowadzasz podwójnej rektyfikacji a jedynie pojedynczą. Zrobienie odpędu bez podziału na frakcje bardziej stosowane jest do smakówek, aby wyciągnąć aromat. Także Twój produkt końcowy na pewno pozostawia wiele do życzenia w porównaniu z produktem kolegi forma.
Natomiast co do kolegi misiek35,
Ty nie przeprowadzasz podwójnej rektyfikacji a jedynie pojedynczą. Zrobienie odpędu bez podziału na frakcje bardziej stosowane jest do smakówek, aby wyciągnąć aromat. Także Twój produkt końcowy na pewno pozostawia wiele do życzenia w porównaniu z produktem kolegi forma.
Pozdrawiam
Darek
Darek
-
- Posty: 134
- Rejestracja: poniedziałek, 28 gru 2015, 22:56
- Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu
Możliwe, że ten słodkawy delikatny posmak to zwyczajnie smak surowca, czyli w tym przypadku cukru. Ja osobiście nie za bardzo to wyczuwam, ale wielu kolegów potwierdza, że wódka ze spirytusu na cukrze ma słodką nutę.
Jeżeli tak jest w istocie to nie musisz z tym walczyć, a raczej cieszyć się, że masz wrażliwe kubki smakowe
Mariusz
Jeżeli tak jest w istocie to nie musisz z tym walczyć, a raczej cieszyć się, że masz wrażliwe kubki smakowe
Mariusz
-
- Posty: 102
- Rejestracja: środa, 17 sie 2016, 18:32
- Krótko o sobie: Zawsze w ruchu
- Ulubiony Alkohol: Koniak
- Status Alkoholowy: Student Bimbrologii
- Lokalizacja: Ślōnsk
- Podziękował: 36 razy
- Otrzymał podziękowanie: 6 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu
Ja kojarzę ten słodki posmak z przedgonami. Bo to, co leci z zaworu LM (bardzo wolno w trakcie procesu, po początkowym odbiorze zasadniczej części przedgonów), ma go znacznie mocniej wyczuwalny, niż to, co leci z OLM.
Inna sprawa, że jeżeli chodzi o robienie wódki czystej, to słodkawy posmak mi raczej przeszkadza (subiektywne odczucie). Jeżeli robi się smakówki, nawet wytrawne, to już nie. I nie mam wprawy w długim starzeniu takiego produktu, gdy ponoć przedgony dojrzewają i zmieniają charakter produktu na plus.
Inna sprawa, że jeżeli chodzi o robienie wódki czystej, to słodkawy posmak mi raczej przeszkadza (subiektywne odczucie). Jeżeli robi się smakówki, nawet wytrawne, to już nie. I nie mam wprawy w długim starzeniu takiego produktu, gdy ponoć przedgony dojrzewają i zmieniają charakter produktu na plus.
Pozdrawiam,
~~~~~ dibi ~~~~~
~~~~~ dibi ~~~~~
-
- Posty: 134
- Rejestracja: poniedziałek, 28 gru 2015, 22:56
- Otrzymał podziękowanie: 8 razy
-
- Posty: 330
- Rejestracja: wtorek, 7 lut 2012, 19:58
- Krótko o sobie: Jestem spoko człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: własny
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Lokalizacja: Kaszuby
- Podziękował: 34 razy
- Otrzymał podziękowanie: 35 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu
Powiem Wam Panowie, że jeśli chodzi o smaki w kuchni to jestem prawie laikiem. Nie będę wiedział, że chipsy bananowe były smażone w oleju kokosowym, albo nie rozróżnię oliwy z pierwszego tłoczenia od oleju z pestek winogron. Jeśli chodzi jedna o alkohol od niepamiętnych czasów mam bardzo wrażliwe podniebienie. Moje destylaty cukrowe zawsze mają posmak landrynek, może to zasługa tych samych drożdży. Nawet po dwóch latach wiem po zapachu i smaku czy to cukrówka czy na kompotach czy na resztkach miodu i co tam jeszcze kiedyś przerabiałem.
A najłagodniejszym alkoholem, który sam wyprodukowałem niewątpliwie jest wódeczka na soku z brzozy. Spirytus nim rozcieńczam i twierdzę, że Chopin czy Belweder nie warte są swoich pieniędzy
A najłagodniejszym alkoholem, który sam wyprodukowałem niewątpliwie jest wódeczka na soku z brzozy. Spirytus nim rozcieńczam i twierdzę, że Chopin czy Belweder nie warte są swoich pieniędzy
-
- Posty: 3849
- Rejestracja: czwartek, 20 paź 2016, 20:04
- Krótko o sobie: Degustator z powołania :-)
- Ulubiony Alkohol: DIY
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Lokalizacja: południowa Wielkopolska
- Podziękował: 283 razy
- Otrzymał podziękowanie: 463 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu
Z tego co pamiętam alkohol amylowy odpowiada w POGONACH za mętną barwę destylatu.
Czyżby alkohol amylowy był przedgonem??? Przecież to pentanol o temp. wrzenia około 137 stopni. To raczej ciężki pogon.mariusz19029 pisze:Może to zasługa niedokładnie odebranego alkoholu amylowego... Ty odbierając przedgony w kilku stężeniach powinieneś się go pozbyć bez problemu.
Z tego co pamiętam alkohol amylowy odpowiada w POGONACH za mętną barwę destylatu.
Pozdrawiam
Darek
Darek
-
- Posty: 134
- Rejestracja: poniedziałek, 28 gru 2015, 22:56
- Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu
Tylko, że przy mocy wsadu około 40% oraz niżej np. 20% alkohol amylowy staje się przedgonem. Generalnie im niższy % w kegu tym więcej różnych zanieczyszczeń staje się przedgonami. Dlatego tak ważne jest ich dokładne odcięcie. W Twoim przypadku, gdzie bardzo dużo uwagi poświęcasz przedgonom nie podejrzewałbym, że alkohol amylowy przedostaje się do serca.
Jednak jest to możliwe.
Jednak jest to możliwe.
-
- Posty: 744
- Rejestracja: środa, 26 lut 2014, 19:16
- Ulubiony Alkohol: swój
- Lokalizacja: Beskid Niski
- Podziękował: 94 razy
- Otrzymał podziękowanie: 97 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu
Czuć słodycz i nic na to nie poradzę. Było już o tym - http://alkohole-domowe.com/forum/slodki ... tml#p39771forma pisze:Powiedzcie mi czy w waszym urobku czuć ten słodkawy posmak czy nie? ...
-
- Posty: 33
- Rejestracja: niedziela, 28 lut 2016, 22:12
- Podziękował: 2 razy
- Otrzymał podziękowanie: 3 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu
Słodkawy posmak wyczuwam akurat w środkowym etapie pędzenia (nastawy cukrowe, czasem na soku, destylowane na pot-stillu), ale to nie jest duża część całego urobku - po zmieszaniu z tym, co kapało wcześniej i później (oczywiście bez przedgonów i pogonów) przestaje być wyczuwalny. Mi akurat odpowiada ten smak i zastanawiałem się, jak go wzmocnić - oczywiście jeśli to, co za niego odpowiada, nie jest szkodliwe (w porównaniu z etanolem). Niektórzy mówią, że ten smak pochodzi po prostu od alkoholu. Chyba, że macie na myśli jakiś inny rodzaj słodkawego posmaku, który nie jest tak dobry.
Mój aktualny sprzęt: kuchenka elektryczna 1500 W, garnek ok. 5,6 l, wężyk silikonowy, skraplacz miedziany 1 m w pojemniku z wodą
-
Autor tematu - Posty: 314
- Rejestracja: sobota, 20 gru 2008, 12:51
- Podziękował: 24 razy
- Otrzymał podziękowanie: 21 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu
Poczytałem wasze wpisy,przeanalizowałem i zabieram głos.Wydawało by się,że w każdym poście coś prawdy jest.Wykonałem kolejny proces badając poszczególne próbki pod kątem owego posmaku i pewne wnioski mogę już wyciągnąć....
Po zebraniu przedgonów, ustabilizowaniu kolumny zawsze odbieram/oddzielam gorsze serce w granicach ok.1l. Tym razem trochę przespałem i odebrałem 2l pierwszych kropli z prędkością 16-20 ml/min, potem zwolniłem 9-12 ml no i ta pierwsza próbka była najbardziej "słodka". I co ciekawe, na tyle słodka, że ciężko ją nazwać "gorszym sercem". Jeśli chodzi o mnie, to ta słodycz jak najbardziej "mile widziana" po znaczącym zwolnieniu wyraznie mniej wyczuwalna, ale po ponownym przyspieszeniu znowu wyczuwalna. Mętlik w głowie mam bo wychodzi na to, że za wolno to...? Może nie ma co przesadzać z tą prędkością odbioru, chyba jako pierwszy snuje taką tezę ale wykonam jeszcze kilka testów. Tu warto zaznaczyć że mowa o surowym alkoholu spod maszyny, NIE WIEM JAK CZAS NA TO ZAARAGUJE ? (chyba zareaguje) ale tego chyba nie dowiem się nigdy
Po zebraniu przedgonów, ustabilizowaniu kolumny zawsze odbieram/oddzielam gorsze serce w granicach ok.1l. Tym razem trochę przespałem i odebrałem 2l pierwszych kropli z prędkością 16-20 ml/min, potem zwolniłem 9-12 ml no i ta pierwsza próbka była najbardziej "słodka". I co ciekawe, na tyle słodka, że ciężko ją nazwać "gorszym sercem". Jeśli chodzi o mnie, to ta słodycz jak najbardziej "mile widziana" po znaczącym zwolnieniu wyraznie mniej wyczuwalna, ale po ponownym przyspieszeniu znowu wyczuwalna. Mętlik w głowie mam bo wychodzi na to, że za wolno to...? Może nie ma co przesadzać z tą prędkością odbioru, chyba jako pierwszy snuje taką tezę ale wykonam jeszcze kilka testów. Tu warto zaznaczyć że mowa o surowym alkoholu spod maszyny, NIE WIEM JAK CZAS NA TO ZAARAGUJE ? (chyba zareaguje) ale tego chyba nie dowiem się nigdy
Ostatnio zmieniony czwartek, 6 kwie 2017, 02:11 przez wawaldek11, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Liczne poprawki. Notoryczny brak spacji po kropce.
Powód: Liczne poprawki. Notoryczny brak spacji po kropce.
NIE POPEŁNIA BŁĘDÓW TEN,CO NIC NIE ROBI !!!
-
- Posty: 492
- Rejestracja: niedziela, 4 maja 2014, 08:37
- Podziękował: 89 razy
- Otrzymał podziękowanie: 56 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu
Witaj forma, odnośnie słodkości to też ją lubię w wódeczce. Moje spostrzeżenia są podobne i po przeanalizowaniu prędkości odbioru doszedłem do wniosku, że czym wolniejszy odbiór to zwiększa się RR zatem oczyszcza się nam mocniej spirol(mniej słodki). Jak odbierałem 8ml/min z 1kW to słodkość całkowicie mi zanikła. Wnioski, jeśli lubisz bez smaku rób wolniej, natomiast jak to ktoś ładnie nazwał "duch buraka" osiągniesz rektyfikując 12ml/min z 1kW.
-
- Posty: 33
- Rejestracja: niedziela, 28 lut 2016, 22:12
- Podziękował: 2 razy
- Otrzymał podziękowanie: 3 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu
Ostatnio, jak zaczynałem destylować nastaw z jabłek i kupionego soku jabłkowego dosłodzonego cukrem, pokrywka rozszczelniła się i przez szczelinę zaczęły wypływać skroplone opary. Spróbowałem na palec i były słodkie, mimo że to, co aktualnie kapało z rurki, było niesłodkie i piekące (na granicy przedgonów i wczesnego serca).
Mój aktualny sprzęt: kuchenka elektryczna 1500 W, garnek ok. 5,6 l, wężyk silikonowy, skraplacz miedziany 1 m w pojemniku z wodą
-
Autor tematu - Posty: 314
- Rejestracja: sobota, 20 gru 2008, 12:51
- Podziękował: 24 razy
- Otrzymał podziękowanie: 21 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu
Elo elo golec ,super udało nam znaleźć wspólny mianownik, jeszcze kilka testów zrobię i jak wynik będzie powtarzalny to sprawa stanie się jasna. Z doświadczenia wiem,że najsłodszy posmak uzyskujemy po uczciwej jednokrotnej rektyfikacj,czyli w tedy kiedy spirytus nazwijmy to jest "wstępnie"oczyszczony.Wiemy już,że najczystsza forma c2h5oh słodka nie jest,czyli słodkość daje nam jeden z niepożądanych przez nas związków,ale akurat mi to odpowiada tak bym to podsumował
NIE POPEŁNIA BŁĘDÓW TEN,CO NIC NIE ROBI !!!
-
- Posty: 5230
- Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
- Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
- Podziękował: 1292 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2744 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu
Czy słuszne są jego spostrzeżenia i wnioski, a co za tym idzie czy będzie to miało wpływ na głębsze poznanie naszego hobby - zobaczymy. Czas zweryfikuje.
Sam "dostrzegam" słodycz rektyfikatu opisywaną przez formę. Nigdy jednak nie zastanawiałem się czy to jest plus czy minus. Traktowałem zawsze jako pewnego rodzaju "dobro inwentarza". Nie wiem czy chciałbym pić wódkę zrobioną ze sterylnego spirytusu. Wódka - niech to będzie nawet najczystsza - musi mieć swój charakter. Musi smakować i sprawiać przyjemność. Zastrzegam od razu - nie mam na myśli tej "przyjemności" co "pizga w łep"... Ale to tylko takie moje zboczone podejście do tematu.
Wracając do głównego wątku. To że słodycz jest - to zauważałem od początku przygody. Traktowałem ją jako swego rodzaju znak rozpoznawalny. Nigdy nie traktowałem jako coś ujemnego, bo jakkolwiek nie robiłbym spirytus to zawsze był "słodki" i łagodny.
Zresztą np. Włosi określają i postrzegają naszą wódkę tak samo. Jako słodką i łagodną. Zresztą w ten sposób określają wódkę jako całość produktów z tego segmentu pochodzących z naszego regionu (z Rosji, Ukrainy, Polski itp.) W odróżnieniu od ich Grappy która to dla nich jest wytrawną.
Nigdy nie badałem dlaczego tak się dzieje. I czy wpływ na to może mieć prędkość odbioru czy też zastosowane RR. Ani tym bardziej jaki czynnik odpowiada za to całe "zamieszanie". Myślę, że najbardziej za to odpowiada surowiec.
Obserwacje, które poczynił kol.forma są ciekawe i mogą tylko świadczyć o tym, że nasz sposób rektyfikacji (destylacja okresowa) kryje w sobie jeszcze wiele nieodkrytych możliwości. Przynajmniej dla nas hobbystów.
Bo być może tematy już zostały opisane i zbadane przez mądrzejszych od nas. Tylko nie umiem (przynajmniej ja z wrodzonego lenistwa) do nich dotrzeć.
Sam zaobserwowałem, że spirytus odbierany w ciągu całego procesu różni się w poszczególnych etapach.Ten z początku procesu jest zdecydowanie inny od tego z końca. Nie są to różnice mocno ewidentne czy negatywne (no chyba, że w subiektywnym odczuciu) - ale są. Wpływ na to na pewno ma to, że w trakcie procesu zmienia się procent wsadu, jak i RR. A tym samym skład chemiczny spirytusu.
Co zresztą właśnie zauważył opisując swoje spostrzeżenia kol. forma.
Mimo iż zakładam RR 1:4 - zdaję sobie sprawę, że na początku i przez większą część rektyfikacji pracuję na wyższym niz zakładanym i w dodatku sukcesywnie się zmniejszającym RR. Aż w pewnym momencie rzeczywiście "dochodzę" do RR 1:4. O czym z resztą informuje mnie termometr w dole kolumny. Od tego momentu RR jest takie samo bądz bardzo zbliżone do tego założonego. Niestety ale taka jest specyfika rektyfikacji okresowej. Moim zdaniem prowadzenie procesu przez cały czas z tym samym założonym RR jest nie realne. Z prostego powodu - zabawa stała by się katorgą.
Oczywiście można wspomóc się zaprzęgając sterowanie elektrozaworem.
Ale jak dotychczas w moim subiektywnym odczuciu zaprzęgnięcie EZ dawało jako całość "gorsze" rezultaty.
Chciałbym zastrzec, że moje spostrzeżenia i opinie o EZ pochodzą z przed kilku lat gdy eksperymentowałem z tym gadżetem. Co w połączeniu z mniej doskonałym w porównaniu z dzisiejszym prowadzeniem procesu dawało takie a nie inne rezultaty. Także sprzęt nie był tak doskonały jak dzisiaj. W/g mnie dawało gorsze rezultaty. Dlatego pozostałem do dziś przy metodzie prowadzenia ręcznie rektyfikacji.
Może dzisiaj w świetle tego co już umiemy, a także pracując na lepszym sprzęcie zastosowanie EZ przybliży nas do rezultatów osiąganych w rektyfikacji ciągłej. Chociaż pewnie nigdy tak do końca. Ale w połączeniu z tym co opisuję poniżej idea ta może mieć sens.
Teraz nasuwa się następne pytanie. Która z rektyfikacji jest lepsza? Okresowa czy ciągła. Oczywiście dla jakości.
Być może - nie możemy poprzestawać tylko na jednym etapie "produkcji". Dopiero połączenie kilku różniących się etapów pozwoli na uzyskanie mitycznego Grall'a.
Sam - ostatnimi czasy - przekonuje się coraz bardziej, że tę najlepszą jakość mimo wszystko trudno jest uzyskać pracując tylko na samej kolumnie i to wypełnionej. Nawet pracując metodą 2,5. Być może dodatkowo potrzeba czasu na ułożenie się "trunku", być może potrzebna jest na którymś z etapów ingerencja innych elementów np.kolumny półkowej. Badz nawet filtrów.
Kolumna wypełniona - nawet najlepiej wyposażona - w/g mnie jest jednak nie do końca doskonała i remedium na wszelkie bolączki. Myślę, że do osiągnięcia perfekcyjnych rezultatów jednak potrzeba zastosowania czegoś dodatkowego.
Przykładowo - odpęd na wypełnionej, a właściwa doczyszczająca rektyfikacja już na półkowej. Może też w międzyczasie jakaś filtracja...
Zastanawiając się nad tym pomysłem zadaję sobie pytanie - czyżby idea jednego z kolegów stawała się prorocza...?
http://alkohole-domowe.com/forum/post14 ... ml#p147430
Chociaż kolega ten zbudował kombajn w takiej postaci w zupełnie innym celu, to mając taki sprzęt można podejść do tematu w sposób jaki opisałem wcześniej.
Wybaczcie za ten rozwlekły post, ale problem poruszany przez kol. forma nie jest prostym i wymaga poruszenia innych równie ważnych aspektów.
"Przysłuchuję się" od jakiegoś czasu tematowi, który założył kolega forma. Zauważam, że ma podobne do mnie zacięcie i ciekawość tematu. Chwała mu za to - bo przynajmniej hobby nie stoi w miejscu.forma pisze:...Tym razem trochę przespałem i odebrałem 2l pierwszych kropli z prędkością 16-20 ml/min, potem zwolniłem 9-12 ml no i ta pierwsza próbka była najbardziej "słodka". I co ciekawe, na tyle słodka, że ciężko ją nazwać "gorszym sercem". Jeśli chodzi o mnie, to ta słodycz jak najbardziej "mile widziana" po znaczącym zwolnieniu wyraznie mniej wyczuwalna, ale po ponownym przyspieszeniu znowu wyczuwalna. ...
Czy słuszne są jego spostrzeżenia i wnioski, a co za tym idzie czy będzie to miało wpływ na głębsze poznanie naszego hobby - zobaczymy. Czas zweryfikuje.
Sam "dostrzegam" słodycz rektyfikatu opisywaną przez formę. Nigdy jednak nie zastanawiałem się czy to jest plus czy minus. Traktowałem zawsze jako pewnego rodzaju "dobro inwentarza". Nie wiem czy chciałbym pić wódkę zrobioną ze sterylnego spirytusu. Wódka - niech to będzie nawet najczystsza - musi mieć swój charakter. Musi smakować i sprawiać przyjemność. Zastrzegam od razu - nie mam na myśli tej "przyjemności" co "pizga w łep"... Ale to tylko takie moje zboczone podejście do tematu.
Wracając do głównego wątku. To że słodycz jest - to zauważałem od początku przygody. Traktowałem ją jako swego rodzaju znak rozpoznawalny. Nigdy nie traktowałem jako coś ujemnego, bo jakkolwiek nie robiłbym spirytus to zawsze był "słodki" i łagodny.
Zresztą np. Włosi określają i postrzegają naszą wódkę tak samo. Jako słodką i łagodną. Zresztą w ten sposób określają wódkę jako całość produktów z tego segmentu pochodzących z naszego regionu (z Rosji, Ukrainy, Polski itp.) W odróżnieniu od ich Grappy która to dla nich jest wytrawną.
Nigdy nie badałem dlaczego tak się dzieje. I czy wpływ na to może mieć prędkość odbioru czy też zastosowane RR. Ani tym bardziej jaki czynnik odpowiada za to całe "zamieszanie". Myślę, że najbardziej za to odpowiada surowiec.
Obserwacje, które poczynił kol.forma są ciekawe i mogą tylko świadczyć o tym, że nasz sposób rektyfikacji (destylacja okresowa) kryje w sobie jeszcze wiele nieodkrytych możliwości. Przynajmniej dla nas hobbystów.
Bo być może tematy już zostały opisane i zbadane przez mądrzejszych od nas. Tylko nie umiem (przynajmniej ja z wrodzonego lenistwa) do nich dotrzeć.
Sam zaobserwowałem, że spirytus odbierany w ciągu całego procesu różni się w poszczególnych etapach.Ten z początku procesu jest zdecydowanie inny od tego z końca. Nie są to różnice mocno ewidentne czy negatywne (no chyba, że w subiektywnym odczuciu) - ale są. Wpływ na to na pewno ma to, że w trakcie procesu zmienia się procent wsadu, jak i RR. A tym samym skład chemiczny spirytusu.
Co zresztą właśnie zauważył opisując swoje spostrzeżenia kol. forma.
Mimo iż zakładam RR 1:4 - zdaję sobie sprawę, że na początku i przez większą część rektyfikacji pracuję na wyższym niz zakładanym i w dodatku sukcesywnie się zmniejszającym RR. Aż w pewnym momencie rzeczywiście "dochodzę" do RR 1:4. O czym z resztą informuje mnie termometr w dole kolumny. Od tego momentu RR jest takie samo bądz bardzo zbliżone do tego założonego. Niestety ale taka jest specyfika rektyfikacji okresowej. Moim zdaniem prowadzenie procesu przez cały czas z tym samym założonym RR jest nie realne. Z prostego powodu - zabawa stała by się katorgą.
Oczywiście można wspomóc się zaprzęgając sterowanie elektrozaworem.
Ale jak dotychczas w moim subiektywnym odczuciu zaprzęgnięcie EZ dawało jako całość "gorsze" rezultaty.
Chciałbym zastrzec, że moje spostrzeżenia i opinie o EZ pochodzą z przed kilku lat gdy eksperymentowałem z tym gadżetem. Co w połączeniu z mniej doskonałym w porównaniu z dzisiejszym prowadzeniem procesu dawało takie a nie inne rezultaty. Także sprzęt nie był tak doskonały jak dzisiaj. W/g mnie dawało gorsze rezultaty. Dlatego pozostałem do dziś przy metodzie prowadzenia ręcznie rektyfikacji.
Może dzisiaj w świetle tego co już umiemy, a także pracując na lepszym sprzęcie zastosowanie EZ przybliży nas do rezultatów osiąganych w rektyfikacji ciągłej. Chociaż pewnie nigdy tak do końca. Ale w połączeniu z tym co opisuję poniżej idea ta może mieć sens.
Teraz nasuwa się następne pytanie. Która z rektyfikacji jest lepsza? Okresowa czy ciągła. Oczywiście dla jakości.
Być może - nie możemy poprzestawać tylko na jednym etapie "produkcji". Dopiero połączenie kilku różniących się etapów pozwoli na uzyskanie mitycznego Grall'a.
Sam - ostatnimi czasy - przekonuje się coraz bardziej, że tę najlepszą jakość mimo wszystko trudno jest uzyskać pracując tylko na samej kolumnie i to wypełnionej. Nawet pracując metodą 2,5. Być może dodatkowo potrzeba czasu na ułożenie się "trunku", być może potrzebna jest na którymś z etapów ingerencja innych elementów np.kolumny półkowej. Badz nawet filtrów.
Kolumna wypełniona - nawet najlepiej wyposażona - w/g mnie jest jednak nie do końca doskonała i remedium na wszelkie bolączki. Myślę, że do osiągnięcia perfekcyjnych rezultatów jednak potrzeba zastosowania czegoś dodatkowego.
Przykładowo - odpęd na wypełnionej, a właściwa doczyszczająca rektyfikacja już na półkowej. Może też w międzyczasie jakaś filtracja...
Zastanawiając się nad tym pomysłem zadaję sobie pytanie - czyżby idea jednego z kolegów stawała się prorocza...?
http://alkohole-domowe.com/forum/post14 ... ml#p147430
Chociaż kolega ten zbudował kombajn w takiej postaci w zupełnie innym celu, to mając taki sprzęt można podejść do tematu w sposób jaki opisałem wcześniej.
Wybaczcie za ten rozwlekły post, ale problem poruszany przez kol. forma nie jest prostym i wymaga poruszenia innych równie ważnych aspektów.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
-
- Posty: 830
- Rejestracja: poniedziałek, 19 sty 2015, 20:36
- Krótko o sobie: Na ile moge to pomagam ludziom.
- Lokalizacja: Centralna Polska
- Podziękował: 73 razy
- Otrzymał podziękowanie: 94 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu
Jeśli chodzi o leciutką słodkość spirytusu ( mi ona bardzo odpowiada), to jest sprawa nastawu. Raz zrobiłem nastaw na Moskwa Pure produkt wyszedł gorzki. Więc zrobiłem powiększony nastaw na drożdżach Moskwa Style + Moskwa Pure. Pierwsze dają słodki, drugie gorzki smak, razem zmieszane w nastawie wyszło lekko karmelowy smak produktu, jak twierdzi moja żona, a ma wyostrzone zmysły smaku i węchu względem mnie. Nastepne u mnie w kolejce są Alkotek Vodka Star, i Vodka Cristal ale dopiero jak będzie więcej czasu.
I like noble drinks.
-
- Posty: 7349
- Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Swój własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Polska południowa
- Podziękował: 397 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1697 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu
Po za tym, zgadzam się w całej rozciągłości Wódka ma mieć swój smak i charakter. Mi także bardzo odpowiada ta "miękkość", łagodność i delikatna słodycz, wyczuwalna w dobrze zrobionym spirytusie, zwłaszcza owocowym. "Sterylny" spirytus a co za tym idzie, wódka z niego zrobiona, nie ma w sobie nic szczególnego. Przypomina mi w smaku te najzwyklejsze wódki PRL-u typu Vistula, Stołowa czy Czysta Gastronomiczna Do dzisiaj pamiętam jak na własne wesele kupowałem Żytnią w Pewexie żeby goście pili coś lepszego (?)
A co z "systemem inżyniera" stałego refluksulesgo58 pisze:Moim zdaniem prowadzenie procesu przez cały czas z tym samym założonym RR jest nie realne.
Po za tym, zgadzam się w całej rozciągłości Wódka ma mieć swój smak i charakter. Mi także bardzo odpowiada ta "miękkość", łagodność i delikatna słodycz, wyczuwalna w dobrze zrobionym spirytusie, zwłaszcza owocowym. "Sterylny" spirytus a co za tym idzie, wódka z niego zrobiona, nie ma w sobie nic szczególnego. Przypomina mi w smaku te najzwyklejsze wódki PRL-u typu Vistula, Stołowa czy Czysta Gastronomiczna Do dzisiaj pamiętam jak na własne wesele kupowałem Żytnią w Pewexie żeby goście pili coś lepszego (?)
SPIRITUS FLAT UBI VULT
-
- Posty: 3849
- Rejestracja: czwartek, 20 paź 2016, 20:04
- Krótko o sobie: Degustator z powołania :-)
- Ulubiony Alkohol: DIY
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Lokalizacja: południowa Wielkopolska
- Podziękował: 283 razy
- Otrzymał podziękowanie: 463 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu
Również zgadzam się z "wywodem" kolegi Lesgo.
Drupi, piszesz, stawiając mocną tezę, że słodycz w destylacie jest wynikiem gatunku zastosowanych drożdży. Wydaje mi się, że przyczyna nie jest tak jednoznaczna i oczywista. Oczywiście ten posmak może się zmieniać w wyniku zmian składu zastosowanych grzybków, ale skoro sposób prowadzenia destylacji ma na niego wpływ to na pewno nie jest to jedyna przyczyna powstawania "słodyczy" w destylacie.
Radius, swoją drogą to "żyto" z Pewexu nawet nie leżało koło żyta . Ale wtedy rzeczywiście wydawało się wyśmienite
Drupi, piszesz, stawiając mocną tezę, że słodycz w destylacie jest wynikiem gatunku zastosowanych drożdży. Wydaje mi się, że przyczyna nie jest tak jednoznaczna i oczywista. Oczywiście ten posmak może się zmieniać w wyniku zmian składu zastosowanych grzybków, ale skoro sposób prowadzenia destylacji ma na niego wpływ to na pewno nie jest to jedyna przyczyna powstawania "słodyczy" w destylacie.
Radius, swoją drogą to "żyto" z Pewexu nawet nie leżało koło żyta . Ale wtedy rzeczywiście wydawało się wyśmienite
Pozdrawiam
Darek
Darek
-
- Posty: 5230
- Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
- Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
- Podziękował: 1292 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2744 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu
To co już uzyskuję na kolumnie wypełnionej jest jak dla mnie wystarczająco satysfakcjonujące jako surowiec do dalszego działania. Jest nad wyraz czyste ale niezbyt satysfakcjonujące jako produkt finalny.
Skupiam się obecnie głównie na wodzie (użytej na każdym etapie) i wykorzystaniu kolumny półkowej do obróbki tzw. doczyszczającej/dopieszczającej. Nie stronię też od filtra. Wbrew pozorom filtr nie "zabiera" nam aż tak bardzo dużo, ale "pozbawia" destylat/rektyfikat tego co tam nie powinno się znajdować. Zaznaczam od razu, że temat filtra nie jest ani taki prosty ani jednoznaczny jak by się wydawał.
Niestety ale to wszystko się ostatnio ślimaczy a okoliczności obiektywne nie pozwalają mi się skupić w satysfakcjonujący sposób nad tematem.
Też w pewnym momencie nad tym myślałem. I nawet myślałem zaadoptować do obniżonego odbioru. Poczyniłem nawet pewien projekt. Jednak zagłębiając się coraz bardziej w temat ( a zwłaszcza gdy stałem się właścicielem półkowej) stwierdziłem w pewnym momencie, że w naszym systemie rektyfikacji okresowej samo stałe RR nie rozwiąże wszystkich bolączek. Skupiam się teraz głównie na łączeniu różnych technik. Izolowaniu od siebie poszczególnych etapów obróbki. Nie będę się obecnie na ten temat rozpisywał, bo to w/g mnie osobna historia, która jest częścią projektu jaki sobie założyłem jakiś czas temu. Oto przypomnienie tematu: http://alkohole-domowe.com/forum/czysta ... 14305.htmlradius pisze: A co z systemem inżyniera" stałego refluksu
To co już uzyskuję na kolumnie wypełnionej jest jak dla mnie wystarczająco satysfakcjonujące jako surowiec do dalszego działania. Jest nad wyraz czyste ale niezbyt satysfakcjonujące jako produkt finalny.
Skupiam się obecnie głównie na wodzie (użytej na każdym etapie) i wykorzystaniu kolumny półkowej do obróbki tzw. doczyszczającej/dopieszczającej. Nie stronię też od filtra. Wbrew pozorom filtr nie "zabiera" nam aż tak bardzo dużo, ale "pozbawia" destylat/rektyfikat tego co tam nie powinno się znajdować. Zaznaczam od razu, że temat filtra nie jest ani taki prosty ani jednoznaczny jak by się wydawał.
Niestety ale to wszystko się ostatnio ślimaczy a okoliczności obiektywne nie pozwalają mi się skupić w satysfakcjonujący sposób nad tematem.
Ostatnio zmieniony niedziela, 9 kwie 2017, 14:53 przez lesgo58, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
-
- Posty: 255
- Rejestracja: środa, 24 cze 2015, 23:53
- Podziękował: 51 razy
- Otrzymał podziękowanie: 36 razy
Re: RE: Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu
Wysłane z mojego SM-J120FN przy użyciu Tapatalka
@golec269 jaką mocą grzejesz przy rurze 76,1 i odbiorze 2 l/h? A jaką przy 3 l/h?golec269 pisze:@Doody tak jak piszesz nie musi być wolno. Ja przy rurze 76,1mm przy odbiorze 2L/h nie mam słodkości a przy 3L/h jest.
Wysłane z mojego SM-J120FN przy użyciu Tapatalka
Organizm całkowicie pozbywa się alkoholu po 21 dniach, czyli nigdy...
-
Autor tematu - Posty: 314
- Rejestracja: sobota, 20 gru 2008, 12:51
- Podziękował: 24 razy
- Otrzymał podziękowanie: 21 razy
Re: Kunszt rektyfikacji a po-smak destylatu
A teraz pytanie dla użytkowników kolumn bez bufora :
Czy operatorzy takich aparatur ową słodycz są w stanie wyprodukować ?
Czy wiedzą o czym mowa ?
Pytam,bo jestem posiadaczem obydwóch konstrukcji i w tej bez bufora,nigdy słodyczy nie poczułem,ale zawsze odbierałem bardzo wolno ,po za tym miałem przerwę w czytaniu lektury... pewnie wykonam taki test bo mnie to ciekawi.
Urobek w środkowej obróbce jaki trafia do kolumny z buforem,po wcześniejszym oddestylowaniu ma w granicach 55-60% i odbierany z prędkością ok 20ml/min jest najsłodszy.
Jako ciekawostkę dodam,że jak ktoś używa zaprawek ala whisky ,to zdecydowanie lepszy jest produkt se słodkim posmakiem...
radius ,pytasz o moc nastawu jaki wyrobił rozumiem....skoro użyłeś słowa "destylowałeś" bo faktycznie w pierwszej fazie destyluje,u mnie nastawy z reguły mają do 15%radius pisze:@forma, a jakiej mocy wsad destylowałeś?
A teraz pytanie dla użytkowników kolumn bez bufora :
Czy operatorzy takich aparatur ową słodycz są w stanie wyprodukować ?
Czy wiedzą o czym mowa ?
Pytam,bo jestem posiadaczem obydwóch konstrukcji i w tej bez bufora,nigdy słodyczy nie poczułem,ale zawsze odbierałem bardzo wolno ,po za tym miałem przerwę w czytaniu lektury... pewnie wykonam taki test bo mnie to ciekawi.
Urobek w środkowej obróbce jaki trafia do kolumny z buforem,po wcześniejszym oddestylowaniu ma w granicach 55-60% i odbierany z prędkością ok 20ml/min jest najsłodszy.
Jako ciekawostkę dodam,że jak ktoś używa zaprawek ala whisky ,to zdecydowanie lepszy jest produkt se słodkim posmakiem...
NIE POPEŁNIA BŁĘDÓW TEN,CO NIC NIE ROBI !!!