semp pisze:... Teraz pytanie czy przy takich ograniczeniach sprawdzi się kolumna półkowa?...
To zależy jaką wersję kolumny kupisz. Tradycyjną z deflegmatorem, czy bez deflegmatora. Ale zamiast deflegmatora zaadoptujesz głowicę (np. puszkową, aabratek itp).
Cenowo wyjdzie podobnie ale odejdzie Ci pilnowanie przepływu wody i jej temperatura na deflegmatorze. Sterowanie temperaturami przy użyciu głowicy jest bardziej komfortowe i mało stresujące. Na jakości nic nie tracisz.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 17 gru 2018, 10:44 przez lesgo58, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
Na pewno p. Leszku? Któryś z kolegów pisał, że na standardowym zestawie shotgun+chłodnica wychodzą lepsze smakówki niż na zamontowanym do półkowej aabratku.
Wysłane z mojego RNE-L21 przy użyciu Tapatalka
"priusquam superbia ambulat" - pycha kroczy przed upadkiem
Na pewno. Sprawdzałem obydwoma sposobami. W półkowej z deflegmatorem typu shotgun uruchamiamy refluks regulując przepływem wody. W ten sposób zawracamy część albo całą flegmę w dół kolumny. W kolumnie z głowicą odbywa się to samo. Jedynie refluks uruchamiamy regulując zaworkiem odbioru destylatu. Już z tego widać, że nie ma technicznie żadnej różnicy. Jeśli jest wyczuwalna różnica w urobku to może ona wynikać co najwyżej z różnicy użytego surowca, techniki (temperamentu operatora)prowadzenia procesu itp.
Ja dla na przykładu w tym roku miałem okazję robić śliwowicę ze śliwek z 3 różnych źródeł. Destylowałem w ten sam sposób i za każdym wychodziło mi coś innego.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
Leszku nie do końca się zgodzę. Shotgun robi za swego rodzaju barierę i w uproszczeniu część frakcji przepuszcza do chłodnicy końcowej a część zawraca. Tradycyjna głowica rektyfikacyjna zawraca wszystko. Odnoszę wrażenie, że shotgun można traktować jako powiedzmy 1/3 - 1/2 półki kołpakowej. Też robiłem porównania destylatów odbieranych z LM głowicy i z jej odpowietrzenia. Jakieś niewielkie różnice na korzyść odpowietrzenia zauważyłem tylko przy śliwkach. Były na tyle małe, że z racji wygody obsługi korzystam jednak z głowicy LM choć nadal dość często wykorzystuję odpowietrzenie do odbioru przedgonów.
Być może się mylę i źle to sobie wyobrażam, ale proces destylacyjny jako taki jest przecież procesem liniowym. I nie ma możliwości zatrzymania jakiś tam wybranych frakcji na rzecz innych. Tak w jednym i drugim przypadku prędzej czy później skończą w zbiorniku na destylat. Jedyna esencjonalna różnica między shotgunem a głowicą - oczywiście na korzyśc głowicy - jest to, że mamy większa swobodę i łatwość w separacji przedgonów i pogonów. A co przepuścimy, i co odseparujemy tak w jednym a drugim przypadku zależeć będzie tylko i wyłącznie od operatora i jego doświadczenia.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 17 gru 2018, 18:44 przez lesgo58, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
lesgo58 pisze:Być może się mylę i źle to sobie wyobrażam, ale proces destylacyjny jako taki jest przecież procesem liniowym. I nie ma możliwości zatrzymania jakiś tam wybranych frakcji na rzecz innych. Tak w jednym i drugim przypadku prędzej czy później skończą w zbiorniku na destylat................
Tak, prędzej czy później kończą w odbiorze. Tyle tylko, że ja uważam, że to co skrapla się za shotgunem różni się od tego co wraca spod niego na półki. Na początku i końcu różnice są dość wyraźne. A jeżeli chodzi o zatrzymywanie określonych frakcji to przecież robisz to na co dzień przy destylacji smakówek.
Wg. mnie też jest to zupełnie inna praca. Dlaczego tak jest nie wiem, ale destylaty odbierane przez głowicę LM były mocniejsze i bardziej podczyszczone z aromatów. Może to kwestia jeziorka?
Dziękuję, za informacje. Niestety do bloku nie przeniosę sprzętu i jestem skazany na użyczoną nieruchomość, gdzie nie chciałbym wchodzić w rozliczenia zużytej energii. W moim obecnym sprzęcie pot-still pracuję na minimalnym płomieniu i wydzielona energia cieplna do chłodnicy nie jest duża. Przy zbiorniku 3 tys litrów nie mam problemów ze wzrostem temperatury chłodziwa, a nawet jak takie coś występuje to nie ma nic wpływu. Nie wiem jak to będzie do końca wyglądać przy podaniu dużo większej mocy grzania. Mam w związku z tym pytanie jaka różnica w temperaturze grzania i chłodzenia ma zauważalny wpływ na proces destylacji w kolumnie półkowej np. sitowej tej od od @zygmunta ? Czy są to różnice kilku procentowe, czy większe? Sterowanie gazem na pewno jest mniej precyzyjne i powtarzalne jak przy grzałce elektrycznej. Druga kwestia to, czy sam proces destylacji przekazuje na tyle czytelne informacje np. przez zalewanie półek czy % destylatu na papudze lub może inne..., że można podejmować łatwe decyzje, co do kierunku ustawień grzania lub chłodzenia?
Przez informację o znacznej różnicy smaku destylatu na razie nie chciałbym porzucać tego pomysłu
Pisał już kiedyś o tym @radius że destylat z głowic LM i OLM na półkach jest "wykastrowany" chyba tak to napisał. Ja jestem tego samego zdania. Jeśli smakówka do starzenia to tylko półka z shotgunem.
sero pisze:.....Jeśli smakówka do starzenia to tylko półka z shotgunem.
A jeżeli do szybkiego spożycia? Chyba większość z nas nie ma odpowiedniego zaplecza na długie starzenie. Z tą kastracją to się nie zgadzam. Na półkowej z odbiorem LM też możesz uzyskać "niewykastrowany" destylat. Wszystko zależy od doświadczenia operatora.
sero pisze: Jeśli smakówka do starzenia to tylko półka z shotgunem.
No teraz po kilkunastu gonitwach na półkowej od Ciebie, nie mogę się z tym zgodzić. Destylat ciągniety do 96,5'c w kegu wg mnie nadaje sie "od razu" do spożycia
Wysłane z mojego RNE-L21 przy użyciu Tapatalka
"priusquam superbia ambulat" - pycha kroczy przed upadkiem
Każdy destylat jest lepszy jak postoi. Owocówkom wystarczy tydzień i już jest niezła, ale zbożówka musi swoje odleżeć. Nikt mi nie powie, że jest smaczna "jeszcze ciepła" z półkowej.
Ostatnio zmieniony niedziela, 13 sty 2019, 16:24 przez Doody, łącznie zmieniany 1 raz.
@dynio, uwierz, że doskonale rozumiem Twój zachwyt KP (tym bardziej, iż sam ją robiłem), ale......, nie super sprzęt jest wykładnikiem powodzenia, podstawa to dobrze zrobiony nastaw/zacier i odrobina doświadczeia. Na zwykłym PSie można uzyskać bardzo dodry trunek, nawet po pierwszym przebiegu.
Gdy coś robię, zawsze staram się robić to najlepiej, choć nie zawsze mi to wychodzi......
Zapytam z ciekawości kto zrobił koledze @dynio kolumnę półkową?
W innym temacie Tomek pochwalił się piękną 3,5" rakietą od kolegi @sero.
W galerii brak. Master Ty też tworzysz KP?
Macie jakieś pomysły na wziernik do kolumny...? Mam zamiar zrobić miedzianą- dzieloną na złaczach tri clamp ale wziernik, nie muszą być duże wystarczy 38 mm. Zastanawiałem sie czy nie można jakoś przerobić złaczy mosieżnych albo czegoś takiego.
Najczęściej używa sie złaczy :
-sms
- tri clamp
- kołnierze
Jeśli macie jakieś zdjecia czy filmy to bardzo prosze
Witaj .Oryginalny wziernik typu SmS wychodzi najkorzystniej ,no i wygląda jest kompletny ze wszystkimi swoimi czarami typu np. szkiełko, łatwo połączysz Ko z miedzią i dopasowanie miedzianego kawałka między nim a kolumną nie jest problemem,oczywiście poskładasz z mosiężnych złączek coś takiego ale kto wytnie Ci takie szkiełko o tak małej średnicy
Kiedyś to przerabiałem
Pozdrawiam
Ja po zakupie szkieł uznałem, ze to najlepsza decyzja jaka podjąłem- kupując trójniki, przerabiając je w moduły i rzeźbić w stalowej rzurze to napewno wliczając roboczogodziny wyszłoby drożej niż rura borokrzemowa (za 100x110 płaciłem poniżej 50 zł/sztuka), No i efekt wizualny inny...
Maniek86 przemyśl czy nie wejść w moduły szklane jeśli jeszcze nie zrobiłeś zbyt duzo zakupów do obecnej koncepcji...
"Jeśli życie daje Ci cytrynę poproś o sól i tequilę" (cyt. z filmu Who Am I- polecam)
Dzięki za zainteresowane.
Ogólnie mam już półkową z KO, pięć segmentów i do tego kołapaki i półki miedziane. Wszystko piękne działa ale chyba przez prace nie moge patrzeć na nierdzewke
Wiem że segmenty miedziane nie wniosą już nic do smaku ale mój chory mózg nie przestaje myśleć o miedzi.
Czas mnie nie goni, zawsze po pracy moge zostać w warsztacie i powoli działać.
chprzemo a możesz zdradzić gdzie/ od kogo kupowałeś takie " szkiełka" ..., bo cena wydaje się być przystępna...
Chodzi mi po głowie taka "półeczka" i szkło chyba najbardziej do mnie przemawia...
Z góry dzięki za pomoc...
Tak, kupiłem w kapilar.pl ale wprowadziłem Was w błąd, właśnie sprawdziłem i za 7 szt. Zapłaciłem dokładnie 400 zł z wysyłka wiec trochę powyżej 50 zł...
Ostatnio zmieniony piątek, 18 sty 2019, 20:02 przez chprzemo, łącznie zmieniany 1 raz.
"Jeśli życie daje Ci cytrynę poproś o sól i tequilę" (cyt. z filmu Who Am I- polecam)
Miałem taką sytuację, że pękła mi jedna rura podczas transportu. Kapilar dosłał mi nową za darmo, w ramach reklamacji, choć nie miałem żadnego protokołu spisanego z kurierem. Polecam.
Mi za darmo zrobili dziury i na dodatek gratis dodali 2 segmenty w których dziury wyszły lekko jajowate. Kapilar to super firma. Niewiele teraz takich.
Kilka stron wcześniej prosiłem o opinię w sprawie kolumny półkowej eksploatowanej w miejscu z poważnymi ograniczeniami w infrastrukturze (grzanie gazowe i zamknięty obieg wody chłodzącej). Dziękuję za porady, gdyż okazały się bardzo trafne. Ostatecznie @kula zakupiłem kolumnę sitową – 4 półkową, z głowicą puszkową, OLM i buforem. Sprzęt od Kuli oceniam bardzo dobrze, jednak były pewne drobne niedociągnięcia, które mogły ostatecznie być tragiczne w skutkach dla osoby mało doświadczonej. Szczegóły pominę, gdyż nie jest to najważniejsze. Wsparcie pozakupowe istniało, ale pewien niesmak pozostał.
W ostatni weekend miałem okazję pierwszy raz przetestować sprzęt podczas kilku cykli. Nie pracowałem wcześniej na żadnej kolumnie, więc długo się przygotowywałem czytając to forum. Bardzo mi pomogły posty pisane przez arbaletnik, hebrata666, kwik44, lesgo58 oraz szlumf. Na przestrzeni ostatnich lat informacje w nich zawarte są nadal całkiem aktualne i według mnie bardzo trafne. Informacje na temat prowadzenia procesu na kolumnie półkowej są rozsypane i dość trudno je znaleźć. Większość postów dotyczy budowy i produkcji elementów. Przydałoby się jakieś kompendium i zebranie tego w jedno miejsce.
Ostatecznie wyszło wszystko bez żadnych problemów. Sprzęt pracuje raczej prawidłowo, sterowanie gazem nie jest żadnym problemem. Nie znam dokładnej mocy, ale zagrzanie 30 l kegu zajmuje mi ok. godziny. Następnie testowałem pracę między 1/3 a 2/3 mocy, którą grzałem na początku. Ostatecznie najlepiej półki pracowały na ok. ½ mocy maksymalnej. Przy tej mocy serce o mocy 88-91% produkowało się z prędkością 2l/h.
Jednym z najlepszych dla mnie wynalazków to OLM przy kolumnie półkowej. Dla kogoś mniej doświadczonego to powinien być obowiązkowy element kolumny. Pierwsze ml przedgonu odbieranego z głowicy miało tak wredny zapach jakiego na potstillu nigdy nie miałem, a jednocześnie z OLM odbierałem bardzo przyjemny destylat. Na pierwsze próby wziąłem 120 litrów „czegoś” co zrobił mój 90 letni dziadek we wrześniu 2018 roku. To były śliwki bez pestek (ok. 40kg) w syropie przygotowanym z 20 kg cukru i wody. Całość od września leżała w dwóch beczkach i nie była choćby jeden raz przelana. Dodatkowo przez wiele tygodni stało to z bezpośrednim dostępem powietrza (wyprawowała woda z rurki fermentacyjnej), ale dzięki nadmiarowi cukru nie doszło do fermentacji octowej. Ten przydługi opis wynika z tego, że nic dobrego z tego nie miało prawa wyjść, ale jak powąchałem płyn po pierwszej destylacji, to poczułem dreszcze na ciele od śliwkowych nut, jakich w destylacie na potsillu nigdy nie miałem. Dreszcze może też miały związek z gorączką, gdyż za kilka godzin dopadło mnie takie przeziębienie i katar, że do dnia dzisiejszego nie odzyskałem poczucia smaku i zapachu. Produkowałem dalej, ale do tej pory nie wiem, co wyszło poza tym pierwszym próbnym procesie. Najpewniejsze części serca po drugiej destylacji zmieszałem ze sobą, a reszta stoi w półlitrowych butelkach i czeka na powrót zmysłu smaku i zapachu.
Drugim bardzo ułatwiającym elementem była mała chłodnica połączona z papugą do pomiaru % destylatu. Sprzęt ma wprawdzie jakąś tam bezwładność i reaguje z opóźnieniem, ale ostatecznie jest dla mniej jeden z najważniejszych elementów przy pracy kolumny. Dokonywanie ciągłych pomiarów ręcznie byłoby utrapieniem. Bez kontroli mocy tego co wychodzi chyba nie da się prowadzić procesu. Najtrudniejsze dla mnie było osiągnięcie stabilnej mocy na papudze i barbotażu na półkach bez ciągłego sterowania refluksem. Raz mi się tak udało, że prawie w ogóle nie kręciłem. Niestety jak się zacznie za dużo kręcić na początku to ciężko utrzymać stabilną pracę w dalszym procesie bez kręcenia.
Jest jedna rzecz której nie do końca rozumiem i nie znalazłem odpowiedzi w innych wątkach. Mianowicie podczas początkowej stabilizacji za każdym razem mam taki moment, w którym powstaje samoczynnie bardzo silny barbotaż (bez dotykania refluksu i mocy grzania). Proces postępuje od dołu kolumny. Piana nie mieści się na półkach i przechodzi coraz wyżej. Ostatecznie wypełnia 4 całe półki i ciągle jest dla niej mało miejsca. Za pierwszym razem zmniejszyłem grzanie i wydaje mi się, że pomogło. Za drugim razem nic nie robiłem i w takim samym czasie (ok. 5 minut) to zjawisko samo zniknęło. Po raz drugi takie zjawisko pojawia się w około połowy procesu (już przy odbiorze). Znowu piana idzie z dołu do góry. Za drugim razem ma to chyba związek z rozpoczęciem gotowania alkoholu w buforze. W tym wypadku pomaga (przynajmniej raz pomogło) szybka korekta refluksu (zero refluksu). Przez pozostały proces nie mam z tym problemu. Poziom piany na półkach jest raczej stały (ok. 2-3 cm tj. ok. ¼ wysokości półki), za wyjątkiem najniższej półki, gdzie często utrzymuje się ¾ wysokości półki). Pojawiało się to zarówno przy pierwszej destylacji niskoprocentowego wsadu jak i przy drugiej destylacji wsadu rozcieńczonego do 30%. Co to może być za zjawisko i czy trzeba z tym walczyć?
semp pisze:................... Sprzęt od Kuli oceniam bardzo dobrze, jednak były pewne drobne niedociągnięcia, które mogły ostatecznie być tragiczne w skutkach dla osoby mało doświadczonej. Szczegóły pominę, gdyż nie jest to najważniejsze. Wsparcie pozakupowe istniało, ale pewien niesmak pozostał. .................
Jeżeli mocne określenie "tragiczne w skutkach" dotyczy zdrowia lub bezpieczeństwa to jednak podaj szczegóły. Ktoś dzięki temu może nie będzie miał kłopotów.
Na początku będziesz miał zawsze silny barbotaż. U mnie na sitach zawsze był największy na najwyższej półce, ale ma prawo być na każdej. Wiąże się to z dużą ilością lekkich frakcji i nie ma na niego rady. Możesz odebrać na początku bez refluksu ze 100-150ml to się go częściowo pozbędziesz. Najlepiej się tym nie przejmować, tylko grzać trochę mniej. Po stabilizacji odbierzesz przedgon i będzie już OK. Odnośnie tego drugiego, w środku procesu, nie miałem takiego. Ale możesz mieć rację z buforem. Z tego co opisujesz wygląda faktycznie jak by bufor zaczął oddawać więcej i stąd zalewa półki.
Taka porada, skorzystasz jak zechcesz. Piszesz o dwóch destylacjach. Mam nadzieję, że pierwsza jest a'la pot-still. Inaczej pozbędziesz się całego spektrum aromatów. Pierwszą destylację trzeba ciągnąć do końca, aż leci "woda". Dopiero w drugiej zakładasz półkową i na niej "doczyszczasz" destylat. W pierwszej destylacji trzeba oddestylować ok. 1/3 cieczy z kotła. I % powinien być taki, że nie trzeba dodatkowo rozcieńczać. U mnie, bez dodatku cukru, sięga 20%. Trzeba niestety cierpliwości do pierwszej destylacji...
Szlumf pisze:.... to jednak podaj szczegóły. .....
Poza tym to nie jest chyba kółko wzajemnej adoracji, gdzie wszyscy tylko wciąż polecają pewnych producentów, bezkrytycznie.
Nawet najlepszym zdarzają się błędy, potknięcia - pytanie jak zostają problemy rozwiązane.
Trzeba o tym pisać, po to chyba między innymi jest forum.
kwik44 pisze:
Taka porada, skorzystasz jak zechcesz. Piszesz o dwóch destylacjach. Mam nadzieję, że pierwsza jest a'la pot-still. Inaczej pozbędziesz się całego spektrum aromatów. Pierwszą destylację trzeba ciągnąć do końca, aż leci "woda". Dopiero w drugiej zakładasz półkową i na niej "doczyszczasz" destylat. W pierwszej destylacji trzeba oddestylować ok. 1/3 cieczy z kotła. I % powinien być taki, że nie trzeba dodatkowo rozcieńczać. U mnie, bez dodatku cukru, sięga 20%. Trzeba niestety cierpliwości do pierwszej destylacji...
Zdaję sobie sprawę, że przy 2 destylacjach na 4 półkach, z 25 cm sprężynek w buforze i 20cm sprężynek nad OLM ostateczny zapach i aromat będzie mało owocowy, ale moim priorytetem było nauczenie się obsługi i miałem na uwadze nędzny produkt, który gotowałem. Po pierwszym procesie aromat śliwkowy na bardzo dobrym poziomie się utrzymywał. To co się wyprodukowało i tak trafi do osób, które bardziej cenią zapach sklepowego spirytusu od owocowych destylatów, więc robiłem to z premedytacją. Na mnie czeka ponad 80 l wina śliwkowego zrobionego według dobrych standardów. Raczej wyrzucę wypełnienie bufora ale sam bufor chciałbym zostawić, gdyż podoba mi praca tego urządzenia. Zamawiając sprzęt dokupiłem 70cm rury na złączu sms, więc w ciągu kilku chwil mogę mieć wiele różnych konfiguracji, łącznie z odpędem a’la pot-still. Wrócę do tego jak odzyskam smak i zapach.
Odnośnie słabych stron sprzętu, które sygnalizowałem chodziło o uszczelnienie (a w zasadzie jego brak) portów termometrów. Opary wydobywałby się z kolumny podczas pracy. Gdyby nie przypadek związany z zepsutym termometrem (baterią), to sprzęt jaki otrzymałem taki bym uruchomił. Wprawdzie jak się później okazało otrzymałem osobno jakieś pocięte wężyki silikonowe, które miały służyć za uszczelnienie, ale po pierwsze nie były zamontowane, a po drugie nie pasowały do sond termometrów, które kupowałem w zestawie, więc i tak nie mogłem tego użyć. Nie jest to jakaś wielka tajemnica bardziej uwaga dla dyletantów takich jak ja, żeby sprawdzić na różne sposoby sprzęt otrzymywany nawet od sprawdzonych producentów. Nie zmienia to jednak faktu, że w pozostałym zakresie wykonanie i rozwiązania techniczne są naprawdę dobre i mogę polecić sprzedawcę.