Witam wszystkich.
Dopadł mnie kolejny przypadek zmętnienia psoty, lecz zupełnie inaczej do tego doszło.
Pod koniec ubiegłego roku uzyskałem podczas zabawy 3l 96% produktu, z czego część po kilku dniach dorobiłem do żądanej 40% mocy. Próby organoleptyczne wyszły zdecydowanie na plus i po kolejnych dwóch dniach "odębiłem" całą zawartość szklanej damy, wsypując ok. 10gr płatków dębowych średnio palonych.
Po ponad trzech tygodniach, wystawiłem odębioną, pyszną psotę na zewnątrz, gdzie temperatura przez ostatnie dni oscylowała zdecydowanie poniżej zera. Przebywała tam 4dni.
Nadszedł dzień degustacji, wszyscy z niecierpliwością oczekują tego, na co czekaliśmy przez prawie miesiąc.
Wniosłem to i postawiłem na stole. Błyskawicznie balonik oszronił się, zakrywając całą prawdę.
Wlewając zimną psotkę do szklanki zauważyłem, że coś z nią jest nie tak. Po raz wtóry przetarłem szklankę i oczy ze zdziwienia mocniej się otwarły. Nastąpiła chwila konsternacji i ... zamurowało mnie- ale ze mnie

. Doszło do zmętnienia.
Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to niska temperatura, więc chwyciwszy oburącz szklankę, zacząłem ją ogrzewać i po ok.20 minutach psota w magiczny sposób z mętnej przeszła w krystalicznie czystą

Degustacja trwała do późnych godzin nocnych. Pojedlim, popilim

i najważniejsze jest to, że brak jest jakikolwiek objawów syndromu dnia poprzedniego.
Nie zadam tego pytania, ale jeżeli zna ktoś odpowiedź, to czekam z wielką niecierpliwością.
Pozdrawiam
"Wszyscyśmy z płócien Rembrandta. To tylko kwestia światła"