Widzę, że dyskusja leci
Dla uściślenia. Przy zakładaniu tematu starałem się jedynie zwrócić uwagę na to co możemy sami włożyć - taki drobny wkład. Podałem przykładowe cyferki, choć starałem się trzymać od nich z daleka bo są różne publikacje, różne raporty, całość się zmienia z roku na rok itd. Te zamieszczone akurat pochodziły chyba z 2019 roku, Ale na przestrzenni lat mimo że się zmieniały to stosunek procentowy był bardzo podobny czyli w każdej złotówce zostaje:
ok. 70-80% - Polski producent i w Polsce wyprodukowane
ok 40-50% - Polski producent z przewagą kapitału zagranicznego lub zagraniczny producent produkujący w kraju
ok. 25% - Towar importowany
W tych kwotach / procentach zawierają się wszelkie obciążenia podatkowe, surowiec, energia, zużycie wody do produkcji, nakład pracy (zatrudnienie i związane z tym obciążenia), transport, dystrybucja oraz cała inna masa wydatków dla firm pośrednio związanych z producentem. To naprawdę dużo firm znajdujących się na terenie krają jedzących ten sam kawałek złotówki.
Sam zacząłem zwracać uwagę na Polskie produkty przy kupowaniu jakieś 7 może 8 lat temu właśnie pod wpływem jakiegoś takiego przypadkiem znalezionego artykułu zamieszczonego w sieci. Wydało mi się to jakieś takie logiczne i nie miałem jakiś głębszych myśli. Po prostu pomyślałem, że może jak część kupujących tak podejdzie to będzie lepiej dla każdego i tym samym da mnie (wcześniej czy później). Na samym początku podchodziłem do tego w sposób wręcz hardcorowy gdzie niemal wszystkie produkty spożywcze chciałem mieć te wyprodukowane w kraju i przez Polskiego producenta. Szubko niestety przekonałem się, że tak się nie da. Nie wszystkie są odpowiedniki, nie wszystko jest lepszej czy tej samej jakości i co część z Was zauważyła tej samej lub podobnej ceny.
Osobiście nie wyobrażam sobie robienia zakupów jako zwykły konsument gdzie najpierw lecę Polą (o której jeden z kolegów napisał wcześniej), a potem skanuję aplikacją Zdrowe kupowanie - takie zakupy to byłby istny koszmar
Dużym sukcesem jest już samo wybieranie produktów wyprodukowanych w kraju i nie mam tu na myśli:
- kup drożej, byle nasze, nie ważne jakie, ale nasze
To nie o to chodzi. Jak wspomniałem we wcześniejszych postach, wszyscy mamy swoje jakieś preferencje i możliwości. Jedno co ma wspólny mianownik to rozwaga:
- Czasem naprawdę jest dobrze zastanowić się nad tym co wkładamy do koszyka i spojrzeć wzrokiem na całą półkę, a nie tylko jej wycinek - bo tak szybciej wygodniej i w sumie mam to gdzieś. Raz będzie to jeden produkt, raz kilka czy kilkanaście - Biorąc świadomie nawet jeden produkt z wypchanego po brzegi wózka zakupowego to jest to zawsze jedna rzecz więcej niż nic.
- Czy miód z Ukrainy jest gorszy od Naszego - Pewnie nie, ale po co mam kupować miód obcego pochodzenia jak mamy pod dostatkiem własnych pszczelarzy, ale mód to w sumie produkt niszowy. Czy ketchup Helmans jest lepszy od VII Fanex, Kotlin? Czy ma lepszy skład, cenę?
To są takie mocno podstawowe produkty, których z powodzeniem można wybierać wśród produktów Polskich, czy wyprodukowanych w Polsce.
Też zwracam uwagę na jakość, ale też na cenę - z ceną to jest tak różnie. Ja jak i zapewne większość z Was mam jakiś tam w głowie swój system wartościowania. Czasem kupi się coś droższego, czasem tańszego. W większości nie ma co się oszukiwać najtaniej jest zrobić zakupy w dużych sieciach, które nie są Polskie, ale mają nasze produkty, które i większość innych po portfelu tak nie trzepią jak te same kupowane w osiedlowych sklepikach. Z kolei żona mnie nauczyła by sprawdzać jakość, może się to wyda czasem dziwne, ale z własnego doświadczenia wiem, że nawet żyjąc bardzo oszczędnie (byle starczyło od wypłaty do wypłaty - bo i takie czasy były) o wiele więcej zaoszczędzi się kupując produkty z pozoru droższe i lepsze jakościowo niż te tanie i zazwyczaj objętościowo większe. Oczywiście dużą role odgrywa miejsce gdzie kupujemy. Tak że da się żyć oszczędnie i jednocześnie przykładać coś od siebie dla dobra gospodarki. Nie wymaga to szczególnych umiejętności, wiedzy, tylko trochę domowej logistyki i zastanowienia się, co i gdzie.
W sumie jak kolega @drgranatt zauważył problem jest bardzo złożony, ale złożony podchodząc do tego jako głębszej myśli i patrząc na to w szerszym kontekście. Czy dla przeciętnego konsumenta jest tak bardzo złożony proces, wg mnie nie. Po prostu większość kupuje bezmyślnie - mocne słowo ale prawdziwe, nie zwracając na to uwagi i nie dlatego, że ich nie stać tylko dlatego bo tak wygodniej.
Weźmy takie starsze Panie, takie o lasce, gdzie emeryturka licha i każdą złotówkę oglądają. Taka Pani wprawdzie nie zwraca już uwagi na jakość tylko cenę, ale dziwnym trafem nie widzę takich starszych Pań robiąc codziennie zakupy w Biedronce (odległość ta sama co dalej opisane) gdzie mogłyby kupić to samo za mniej tylko widzę je masowo na pobliskim bazarku (takim otwartym straganowym) gdzie wydają krocie za to samo. Widzę je w pobliskim Carrefour Express, ABC, do których idę jak już muszę, bo ceny zwalają.
Bazarki:
W swojej okolicy mam dwa, jeden dwa bloki dalej, taki otwarty, straganowy i trochę dalej z pawilonami. Oba drogie, na obu kupimy zarówno Polską żywność jak i żywność importowaną. Tak importowaną! Utarło się w naszej mentalności, że u chłopa taniej, lepiej, tyle tylko, że po za sprzedawcą, który wygląda jak przysłowiowy chłop, nie ma z nim wiele wspólnego. Towar kupuje na podwarszawskiej giełdzie warzywnej zarówno ten krajowy jak i np. z Holandii, możemy paprykę krajową jak i tą z Holandii, kupić Polski schab droższy i skromniej wyglądający ale i ten po cenie promocyjnej, wypasiony jak na sterydach z Danii.
Wypowiedź kolegi @drgranatt bardzo mi się podobała, bo fajnie ujęta, logicznie i z sensem i lekko się czyta. Zgadzam się w całości i nie do końca.
Mentalność:
Oj to temat rzeka, ale tak mocno uogólniając, to właśnie te 130 lat i szczególnie te 50 lat komunizmu przyczyniło się do tego, że jesteśmy społeczeństwem nadal silnie konsumpcyjnym i mamy zakorzenione to w świadomości, że wszystko co zagraniczne to zaje fajne a polskie be. W latach 90 słabo grający jamnkik marki Internationale z diodami migającymi w głośnikach kupowany od przydrożnych importerów był super i synonimem domowego luksusu w wielu domach, właśnie dlatego tak się działo gdyż przez wiele dekad nic nie było i niewiele można było mieć, a każdy produkt w nazwie z obca brzmiący nawet najh..owaszy był lepszy od najlepszego rodzimego produktu. Niestety ta mentalność jest dalej silnie obecna, choć już po części słabnie (kolejne pokolenia wychowane na wszystkim). Dostrzegamy swoje, zarówno produkty które staramy się promować, kulturę, turystykę itd. ale nadal gdzieś w naszych głowach siedzi pewna mentalność z minionych lat.
Apteki:
Polskie apteki vs tzw. sieciówki - Masz rację upadają, część z nich upada siłą napływu możliwości sieciówek, ale to tak też nie do końca. Temat jest mi dobrze znany ponieważ żona pracuje w Polskiej firmie farmaceutycznej i nie żadnej pośredniczącej tylko Polskiego producenta głównie suplementów diety. Byliśmy kilka lat temu nad morzem. Mieliśmy potrzebę zakupu czegoś tam w aptece i żona mówi: To jest moja apteka, którą obsługuję. Gdy wyszła skwitowała to: Kurcze nie dziwie się, że dziad nie ma klientów, bo ja mu sprzedaję produkt za 3 zł z ceną sugerowaną 9 zł na półce, a on ma ją za 16zł. Kilka ulic dalej była apteka sieciowa z tym samym produktem z jej firmy za 9 zł.
Apteki kupują produkty w pakietach im wyższy tym taniej. Najczęściej do tych pakietów są dodawane tzw. towary gratisowe na FV za 1g tylko dlatego by nie obciążać kwotą gratisów aptekę w przypadku gdyby taki chciała dawać gratis klientom do czegokolwiek, a jednocześnie by mogły sprzedawać ten produkt po cenie rynkowej z niemal 100% marżą - taka dodatkowa bonifikata. Do żony dzwonią apteki co jakiś czas bo im się to nie sprzedało, coś co dostali gratis. Gdy żona pyta za ile to mieli i jak słyszy kwoty z pełnym przekonaniem mówiące z drugiej strony słuchawki to ręce jej opadają. Po prostu apteki są źle zarządzane. Właścicielka która prowadzi aptekę od 30, 40 lat dla niej to nie pojęte by coś dać ludziom za darmo, coś co sama w sumie dostaje za darmo. Wszystko musi się sprzedać z maksymalnym zyskiem. Apteki sieciowe z tym problemu nie mają, nie windują cen, są zarządzane bardziej przemyślanie. - To tak w skrócie, oczywiście nie wszystkie da się do jednego wora wrzucić, ale to tak ogólnie. Apteki na produktach receptowych zarabiają niewiele, ale na innych mogą krocie.