mtx pisze:rozrywek pisze:Kupujmy na bazarze. Od chłopa. Jajka od baby ze wsi. Nie takie z fermy gdzie zmywają pieczątki acetonem. Prawdziwa baba z jajami.
Żebyś się rozrywku nie zdziwił jaki shit sprzedaje chłop czy baba na targu/ bazarze, ich żadne normy nie obowiązują, nawet nie wiesz czym leją te swoje eko produkty, markety obowiązują kontrole jakości, oni sobie nie mogą pozwolić na sprzedawanie syfu bo odszkodowania by ich zjadły, a jak chłop ma ten swój hektar poletka to chce ukręcić jak najwięcej "zdrowego" produktu (czyt. nie zeżartego przez robactwo) i na ryneczku śrubuje cenę 5zł za kilo marchwi, a marchewki mutanty wielkości butelki piwa - wyhoduj takie duże marchwie bez chemii
Albo jajka od baby powiadasz, czasem o smaku ryby, bo posypali mączki rybnej do paszy by taniej było, a miastowy kupi i się będzie cieszył, jednego roku tak się władowałem na wielkanoc, mmm piękne jajeczka od baby z targu, och ach ech mmm piękna kaczka ze wsi swojska, ogóreczki kiszone z beczki cud, miód, malina

Jajka wyglancowane smalcem, żeby się świeciły, w smaku ryba, kaczka tak samo, a ogóreczkki "cudowne" miękkie, puste, przezroczyste i śmierdzące w środku gnojowicą, od tego czasu nigdy więcej przygód z kupowaniem świetnych produktów na targu przepłaconych 3 razy i do tego syf.
Owszem kupić nasze krajowe jestem jak najbardziej za, ale nie na targu od rolnika, za dużo kombinują i z ludzi debili chcą robić.
Postanowiłem zacytować cały post bo mądry jest.
Zgadzam się owszem że chłop też kombinuje. Nie raz mnie to wkurwiało że ogórki na giełdzie w Sandomierzu były po 80gr a za godzinę po 2,20. Ten sam chłop i te same ogórki. Bo ruscy tirami przyjechali.
Albo pietruszka po 40zł za kilo. Kogoś ostro powaliło.
Co do jajek to sam widziałem jak baba zmywała pieczątki. Czy proszek do prania sypany do mleka aby nie kwaśniało.
Ale ja mówię o czyms innym. O babie, babci raczej która ma parę kurek nie ma wytłoczek nawet. Jajka w wiadrze. Ttzeba mieć albo swoją wytłoczkę albo woreczek. Ona o karmie nie słyszała nawet. W większości ludzie handlują towarem z fermy a tu jest inaczej
Karmi jakimś pośladem w stylu cip cip.
Tak samo z miodem. Mam zaufanego znajomego u którego biorę. Praktycznie świeży a juz zaczyna się scukrzać. Ale jest prawdziwy. Naturalny.
Widziałem i marchewki w Holandii. Żadna nie była mniejsza od banana.
Czy truskawki wielkości mandarynek.
A takie pikne aż chce się kupić. A w smaku wata.
To samo dotyczy wielu marketowych produktów. Fajne na półce a jak przyniesiesz do domu to o dziwo na drugi dzień do wywalenia.
Pomidor który smakuje jak.. nic. Nez smaku i zapachu.
Nawet jeśli ten chłop podsypie chemii aby to rosło to już lepiej dać zarobić jemu. Swojemu niż szwabowi w Lidlu.
Czy portugalcowi z biedronki na nowy jacht.
Przypomnę historyjkę:
Mały firmowy sklepik masarni lokalnej. Na wprost mojego sklepu. O 5ej już kolejka a otwarte o 6ej. Po 8ej już dziewczyny zaczynały sprzątać. Wyprzedały wszystko. I tak codziennie. Rewelacyjny towar. Świeżutki pachnący.
Zwyczajna po 25zł. Ale jaka. I aż pachnąca. A teraz ludzie kupują gówno po 9zł za kilo w markecie. I się cieszą że tanio.
Generalna zasada: czym ładniejszy bardziej dorodny towar tym większa szansa że Mendelejew ze swoją tablicą tam już na polu był.
Na marginesie dodam że bardzo mi się podoba ustawa regulująca nakaz sprzedaży w Polsce takich samych produktów jakościowo co np: szwaby.
Te towary jakościowo różniły się znacznie. Skończyło się wypychanie ochłapów ciemnym Polakom.
W każdym razie zwracajcie uwagę na napis produkt Polski. To ważne.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............