Drodzy Koledzy,
Powróciłem do przygody z zbożem, teraz już posiadając odpowiednią śrutę.
I teraz następujące pytanie. Zrobiłem wszystko jak trzeba - czyli przy 95 stopniach poszedł enzym upłynniający, nastepnie śruta, następnie przy 60 stopniach dałem scukrzający i zostawiłem na noc.
Następnego dnia, zrobiłem próbę jodową - wyszła dobrze bo jodyna pozostała brązowa. I teraz zagwozdka. Jak robiłem próbę jodową, to na wierzchu była warstwa bardzo płynna, a śruta opadła na dno, tak że powiedzmy "gęste" było trochę niżej.
Przemieszałem. Zrobiłem ponownie próbę i wyszła negatywne bo poszedł głęboki niebieski kolor.
Postanowiłem przetrzymać ponownie w temperaturze 60 stopni przez jakąś godzinkę. Ciągle mieszałem, ciągle próba wychodziła negatywna. W pewnym momencie się zagapiłem i temperatura podeszła tak pod 75 stopni.
I teraz bardzo ważne pytanie: do jakiej temp. enzym scukrzający wytrzymuje. Gdzieś słyszałem, że przy 70 stopniach się rozpada i nic z scukrzania nie wyjdzie. Czy zatem w mojej kadzi nie ma już aktywnego enzymu scukrzającego?
Dodam, że jak zacier jest równo rozprowadzony, zaraz po zamieszaniu to próba wychodzi negatywna. A jak ciężkie opada na dno, woda idzie do góry, to znowu jest pozytywna. Nie bardzo wiem co robić. Dodawać drożdże? Zagrzać ponownie do 50-60 stopni, i trzymać tak długo na kuchence aż cały czas będzie pozytyw równy?
Pozdrawiam z lini frontu
T.
PS
Po zamieszaniu i odcedzeniu sprawdziłem BLG - wyszło 17 BLG zatem zdecydowałem się dodać drożdże. Co nie zmienia faktu, że wciąż zastanawia mnie czy powniennem dłużej scukrzać, oraz do jakiej temp. enzym scukrzający jest sprawny