Problem z nastawem z jabłek
-
Autor tematu - Posty: 277
- Rejestracja: czwartek, 16 lut 2012, 20:16
- Otrzymał podziękowanie: 13 razy
Przerobiłem sokowirówką ok. 2-3 skrzynek jabłek, co dało mi jakieś pół fermentatora soku. Dodałem do niego namnożoną MD (tokaj od Zamojskich) i pożywkę (gdzieś posiałem notatki, ale ilość była OK). Temperatury były znośne dla drożdży. Nie dodawałem cukru, nie usuwałem też piany z soku.
Nie zaobserwowałem niczego w rurce fermentacyjnej, ale to raczej skutek nieszczelności pokrywki. Po paru dniach widziałem dość intensywną pracę pod warstwą piany. Niestety przez tydzień byłem bardzo zajęty i nie mogłem zająć się nastawem, ani nawet nie zdjąłem warstwy piany (miała odrobinę "obeschnąć").
Dzisiaj stwierdziłem podejrzany nalot (ostatnio wcale nie zaglądałem). Usunąłem całość piany i zostawiłem tak nastaw. Sprawdziłem też blg - coś pomiędzy 0 a -1. Zamierzałem przeznaczyć te jabłka na jakiś delikatny napój, ale w tej chwili zastanawiam się, czy będę miał z niego jakikolwiek pożytek po procesie termouszlachetniania...
Spójrzcie proszę na załączone zdjęcia. Mam nadzieję, że jest lepiej niż myślę.
http://img819.imageshack.us/img819/7552 ... 0494vp.jpg
http://img27.imageshack.us/img27/3230/zdjcie0493f.jpg
PS: Nie chciałem ich pomniejszać, stąd zewnętrzny serwer.
Nie zaobserwowałem niczego w rurce fermentacyjnej, ale to raczej skutek nieszczelności pokrywki. Po paru dniach widziałem dość intensywną pracę pod warstwą piany. Niestety przez tydzień byłem bardzo zajęty i nie mogłem zająć się nastawem, ani nawet nie zdjąłem warstwy piany (miała odrobinę "obeschnąć").
Dzisiaj stwierdziłem podejrzany nalot (ostatnio wcale nie zaglądałem). Usunąłem całość piany i zostawiłem tak nastaw. Sprawdziłem też blg - coś pomiędzy 0 a -1. Zamierzałem przeznaczyć te jabłka na jakiś delikatny napój, ale w tej chwili zastanawiam się, czy będę miał z niego jakikolwiek pożytek po procesie termouszlachetniania...
Spójrzcie proszę na załączone zdjęcia. Mam nadzieję, że jest lepiej niż myślę.
http://img819.imageshack.us/img819/7552 ... 0494vp.jpg
http://img27.imageshack.us/img27/3230/zdjcie0493f.jpg
PS: Nie chciałem ich pomniejszać, stąd zewnętrzny serwer.
-
Autor tematu - Posty: 277
- Rejestracja: czwartek, 16 lut 2012, 20:16
- Otrzymał podziękowanie: 13 razy
Re: Problem z nastawem z jabłek
No to dupa :/
Miałem nadzieję na to, że da się chociaż przepędzić.
A dalsze używanie pojemnika wiąże się z jakimś większym ryzykiem, czy "piroterapia" powinna wystarczyć?
Nie mam ochoty znowu przerabiać jabłek. Chyba przymierzę się do zrobienia Apfelgeist - może tego nie spieprzę. Z kilku jabłczanych eksperymentów, na razie jestem zadowolony tylko z jednej próbki. W tej chwili mam tego niecałe 2 litry, więc ostatecznie wyjdzie pewnie 1 butelka wina...
Miałem nadzieję na to, że da się chociaż przepędzić.
A dalsze używanie pojemnika wiąże się z jakimś większym ryzykiem, czy "piroterapia" powinna wystarczyć?
Nie mam ochoty znowu przerabiać jabłek. Chyba przymierzę się do zrobienia Apfelgeist - może tego nie spieprzę. Z kilku jabłczanych eksperymentów, na razie jestem zadowolony tylko z jednej próbki. W tej chwili mam tego niecałe 2 litry, więc ostatecznie wyjdzie pewnie 1 butelka wina...
-
- Posty: 5381
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 667 razy
- Kontakt:
Re: Problem z nastawem z jabłek
Jeżeli pojemnik jest już po kilku nastawach, to bym go bez żalu wywalił. Możesz go ewentualnie uzywac do cukrówek na turbo, bo one szybko przejmują inicjatywę i są odporne na infekcje. Jeżeli fermentor jest w miarę nowy (tzn- brak zarysowań w środku) spróbuj go odkazić ClO2, albo podchlorynem (Domestosem).
Przy cenie nowych fermentorów 33l na poziomie ~2 paczek fajek (np. homebeer.pl, twojbrowar.pl) nie ma się co nad nimi rozczulać.
Przy cenie nowych fermentorów 33l na poziomie ~2 paczek fajek (np. homebeer.pl, twojbrowar.pl) nie ma się co nad nimi rozczulać.
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
- Posty: 1723
- Rejestracja: niedziela, 6 maja 2012, 10:18
- Ulubiony Alkohol: własne nalewki, czerwone wytrawne
- Lokalizacja: Picardie (Oise) Francja, Żywiec
- Podziękował: 81 razy
- Otrzymał podziękowanie: 253 razy
-
- Posty: 972
- Rejestracja: poniedziałek, 11 maja 2009, 17:36
- Krótko o sobie: I ain't no nice guy after all
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Podziękował: 12 razy
- Otrzymał podziękowanie: 213 razy
- Kontakt:
Re: Problem z nastawem z jabłek
Do balonów szklanych używam na pierwszy ogień zawsze kreta - zaraz po zakupie balonu z bazaru starci lub po bardzo długiej przerwie. Potem trzeba porządnie wypłukać a na kolejne użycia wystarczy zalać ciepłą wodą z piro (ja stosuję oxi).
Do fermentatorów plastikowych bielinka - 0,25l na 25l i jest cacy - tzn piwo nie złapało infekcji.
Do fermentatorów plastikowych bielinka - 0,25l na 25l i jest cacy - tzn piwo nie złapało infekcji.
Pierwszego nie przepijam, drugiego zresztą też, trzeciego i czwartego, i piątego też nie!
Na kolorowe drinki wiem, że jest teraz moda, dla mnie drink najlepszy to spirytus plus woda!
https://www.facebook.com/PiwniceRedutowe/ - moje przygody alkoholowe
Na kolorowe drinki wiem, że jest teraz moda, dla mnie drink najlepszy to spirytus plus woda!
https://www.facebook.com/PiwniceRedutowe/ - moje przygody alkoholowe
Re: Problem z nastawem z jabłek
Dzięki za informacje. Czyli jeszcze jakieś pirosiarczyn zakupię. Do tej pory balony myłem płynem pod ciepłą wodą, przy płukaniu zwiększając temp. wody płynącej z kranu. Dopiero po nagrzaniu przychodziłem z czajnikiem
Generalnie z pierwszego psocenia jestem zadowolony, chyba się wkręcę Najciekawsze jest to, że na "calvadosik" chętniej patrzę (jak się zmienia kolor i zapach), niż próbuję
Generalnie z pierwszego psocenia jestem zadowolony, chyba się wkręcę Najciekawsze jest to, że na "calvadosik" chętniej patrzę (jak się zmienia kolor i zapach), niż próbuję