Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
-
Autor tematu - Posty: 17
- Rejestracja: poniedziałek, 4 sty 2021, 07:57
- Krótko o sobie: Uczę się. To jest proces ciągły.
- Podziękował: 3 razy
Po dokonaniu wymiany gotówki na sprzęt (potstill na kegu 30+przystawka refluksowa+pierdułki) w sklepie @Zygmunt stanąłem przed pewną decyzją.
Czym zacząć?
Serce mówiło "dawaj owocówkę", mózg - "cukrówka, bo i tak zepsujesz". Zdecydowałem się posłuchać mózgu, ale z modyfikacjami.
Na pierwszy ogień poszła cukrówka z glukozy. Czemu? Bo sprzęt nowy, nie znam, tylko czytałem, pierwsze gonienie będzie praktycznie na alkohol techniczny bo piszą, że będzie walił blachą.
Glukozówka przygotowana (wyszło 18 Blg), drożdże Turbo Pure. Pojemnik do piwnicy, do zobaczenia za tydzień.
Po tygodniu dekantacja, Tubo Klar. Piwnica, do zobaczenia za tydzień.
Sprzęt przyjechał, instrukcja przeczytana, czas na gotowanie.
Nie ukrywam, podchodziłem do tego jak do jeża, ale zgodnie ze starym zwyczajem wpojonym w technikum robiłem notatki.
Grzanie - grzałka 2kW z regulatorem. Nie mam (jeszcze) watomierza, więc regulacja na oko.
Temperatura mierzona w szczycie destylatora.
Godz. 14:15 - start, grzanie na max
Temperatura stoi i stoi i stoi...
15:20 - nagły skok temperatury i zaczęło kapać (biegiem uruchamiam chłodnicę, bo przedtem tylko zalana była co by wody nie marnować)
Skręcam grzanie na jakieś 40% mocy
Odbieram paskudki - ależ jedzie acetonem... 200ml
Dalszy ciąg paskud (tym razem mocno mętne idzie...) 200ml
Oj. Zapomniałem temperaturę notować... 81.8°
Zaczynamy kolejny słoiczek . Nadal mętne leci. 80.2° 200ml
Kolejny słoiczek. 78.2° Zaczęło lecieć mętne, ale kończy już czyste... 200ml
No to jeszcze jeden słoiczek. 77.7°. Cały czas temperatura praktycznie stała, koniec słoiczka przy 77.8°
Załóżmy, że najgorsze za nami. Podstawiam papugę i bańkę.
Po chwili papuga mówi, że ~87%. Łoooo... Jest moc. No, OK. Niech sobie kapie.
Procentaż powoli maleje.
Przy 70% przypominam sobie że mam przystawkę refluksową i fajnie by było zobaczyć jak działa.
(Przypominam sobie też, że nie notowałem godzin. Patrzę na zegarek - 19:30. CO??? 5h minęło?)
Po odkręceniu chłodzenia w refluksie natychmiast przestało lecieć a temperatura spadła ostro. No, nic dziwnego.
Skręcam zasilanie chłodziwem prawie do minimum (oddzielne obwody są). Nic.
Podkręcam grzanie do ~60%. Oooo... Coś drgnęło na termometrze.
Znów zaczyna kapać.
Jest 20:20, procentaż idzie na papudze w górę. Sięga 80%. Muszę coś zjeść bo padnę.
Wracam. Na papudze 40%. Niedopilnowałem...
Dobra. 21:30, kończymy robotę.
Pierwszy litr poszedł w kanał. Reszta poszła na drugie gotowanie z refluksem od początku (którego nie będę tu opisywał już).
Ogólnie przy drugim podejściu wiedziałem czego się spodziewać i o wiele łatwiej było nadzorować proces.
W skrócie wnioski (po obu gotowaniach):
- to jest fajna zabawa,
- bardzo ładnie widać jak się zmienia sytuacja w zbiorniku obserwując temperaturę i kapanie,
- nie bać się mocy na grzałce,
- przynieść sobie radio do szopy i zorganizować oświetlenie,
- prędkość odbioru regulujemy albo chłodzeniem na refluksie albo mocą, a nie oba na raz (to wiedziałem dzięki radom @rozrywek),
- ależ ten system ma małą bezwładność - delikatna zmiana na grzałce daje prawie natychmiastowy efekt na odbiorze (jak wiaterek powieje, to też widać),
- kupić watomierz, by móc mieć powtarzalność ustawień,
- notować dokładnie z godzinami,
- muszę pomyśleć co robić z chłodziwem bo szkoda czystą wodę marnować,
- jeszcze dużo nauki mnie czeka .
Urobku trochę wyszło. Część zabrała żona. Reszta sobie pooddychała, teraz się odleży. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
"Trochę" glukozy zostało, więc niedługo drugie podejście.
Wiem, że za pierwszym razem popełniłem sporo błędów (wręcz to było chyba ich nieustające pasmo), ale obiecuję, że się będę starał ich nie powtarzać.
A całemu forum za rady.
Czym zacząć?
Serce mówiło "dawaj owocówkę", mózg - "cukrówka, bo i tak zepsujesz". Zdecydowałem się posłuchać mózgu, ale z modyfikacjami.
Na pierwszy ogień poszła cukrówka z glukozy. Czemu? Bo sprzęt nowy, nie znam, tylko czytałem, pierwsze gonienie będzie praktycznie na alkohol techniczny bo piszą, że będzie walił blachą.
Glukozówka przygotowana (wyszło 18 Blg), drożdże Turbo Pure. Pojemnik do piwnicy, do zobaczenia za tydzień.
Po tygodniu dekantacja, Tubo Klar. Piwnica, do zobaczenia za tydzień.
Sprzęt przyjechał, instrukcja przeczytana, czas na gotowanie.
Nie ukrywam, podchodziłem do tego jak do jeża, ale zgodnie ze starym zwyczajem wpojonym w technikum robiłem notatki.
Grzanie - grzałka 2kW z regulatorem. Nie mam (jeszcze) watomierza, więc regulacja na oko.
Temperatura mierzona w szczycie destylatora.
Godz. 14:15 - start, grzanie na max
Temperatura stoi i stoi i stoi...
15:20 - nagły skok temperatury i zaczęło kapać (biegiem uruchamiam chłodnicę, bo przedtem tylko zalana była co by wody nie marnować)
Skręcam grzanie na jakieś 40% mocy
Odbieram paskudki - ależ jedzie acetonem... 200ml
Dalszy ciąg paskud (tym razem mocno mętne idzie...) 200ml
Oj. Zapomniałem temperaturę notować... 81.8°
Zaczynamy kolejny słoiczek . Nadal mętne leci. 80.2° 200ml
Kolejny słoiczek. 78.2° Zaczęło lecieć mętne, ale kończy już czyste... 200ml
No to jeszcze jeden słoiczek. 77.7°. Cały czas temperatura praktycznie stała, koniec słoiczka przy 77.8°
Załóżmy, że najgorsze za nami. Podstawiam papugę i bańkę.
Po chwili papuga mówi, że ~87%. Łoooo... Jest moc. No, OK. Niech sobie kapie.
Procentaż powoli maleje.
Przy 70% przypominam sobie że mam przystawkę refluksową i fajnie by było zobaczyć jak działa.
(Przypominam sobie też, że nie notowałem godzin. Patrzę na zegarek - 19:30. CO??? 5h minęło?)
Po odkręceniu chłodzenia w refluksie natychmiast przestało lecieć a temperatura spadła ostro. No, nic dziwnego.
Skręcam zasilanie chłodziwem prawie do minimum (oddzielne obwody są). Nic.
Podkręcam grzanie do ~60%. Oooo... Coś drgnęło na termometrze.
Znów zaczyna kapać.
Jest 20:20, procentaż idzie na papudze w górę. Sięga 80%. Muszę coś zjeść bo padnę.
Wracam. Na papudze 40%. Niedopilnowałem...
Dobra. 21:30, kończymy robotę.
Pierwszy litr poszedł w kanał. Reszta poszła na drugie gotowanie z refluksem od początku (którego nie będę tu opisywał już).
Ogólnie przy drugim podejściu wiedziałem czego się spodziewać i o wiele łatwiej było nadzorować proces.
W skrócie wnioski (po obu gotowaniach):
- to jest fajna zabawa,
- bardzo ładnie widać jak się zmienia sytuacja w zbiorniku obserwując temperaturę i kapanie,
- nie bać się mocy na grzałce,
- przynieść sobie radio do szopy i zorganizować oświetlenie,
- prędkość odbioru regulujemy albo chłodzeniem na refluksie albo mocą, a nie oba na raz (to wiedziałem dzięki radom @rozrywek),
- ależ ten system ma małą bezwładność - delikatna zmiana na grzałce daje prawie natychmiastowy efekt na odbiorze (jak wiaterek powieje, to też widać),
- kupić watomierz, by móc mieć powtarzalność ustawień,
- notować dokładnie z godzinami,
- muszę pomyśleć co robić z chłodziwem bo szkoda czystą wodę marnować,
- jeszcze dużo nauki mnie czeka .
Urobku trochę wyszło. Część zabrała żona. Reszta sobie pooddychała, teraz się odleży. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
"Trochę" glukozy zostało, więc niedługo drugie podejście.
Wiem, że za pierwszym razem popełniłem sporo błędów (wręcz to było chyba ich nieustające pasmo), ale obiecuję, że się będę starał ich nie powtarzać.
A całemu forum za rady.
Ostatnio zmieniony wtorek, 27 cze 2023, 13:58 przez uahcim, łącznie zmieniany 1 raz.
酒の中に真あり
-
- Posty: 633
- Rejestracja: poniedziałek, 19 lip 2021, 02:57
- Podziękował: 182 razy
- Otrzymał podziękowanie: 121 razy
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
I git.
Dobrze że robisz notatki.
To ważne.
Dalej. Z tą przystawką, przy odpowiedniej mocy grzania wyciągniesz spokojnie 92%.
Bardziej sugeruj się mocą urobku i tempem odbioru, czyli steruj grzaniem. Jak w wierszu Lokomotywa. Rusza powoli , ospale, para buch, koła w ruch.
Wypracujesz sobie własny system odbioru pogonów, bo się ślimaczy ten proces.
Co zrobić z chłodziwem?
Pomyjesz tym butelki, sloiki, obowiązkowo zrobisz następny nastaw. Albo kup mały dziecięcy basenik, mocz jajka i gap się w chłodnicę jak kąpię.
Co do pozostawiania sprzętu, zaplanuj sobie obiad jak jesteś w połowie odbioru serca, pod koniec serca musisz przy sprzęcie być non stop.
Pozdro. Rw.
Dobrze że robisz notatki.
To ważne.
Dalej. Z tą przystawką, przy odpowiedniej mocy grzania wyciągniesz spokojnie 92%.
Bardziej sugeruj się mocą urobku i tempem odbioru, czyli steruj grzaniem. Jak w wierszu Lokomotywa. Rusza powoli , ospale, para buch, koła w ruch.
Wypracujesz sobie własny system odbioru pogonów, bo się ślimaczy ten proces.
Co zrobić z chłodziwem?
Pomyjesz tym butelki, sloiki, obowiązkowo zrobisz następny nastaw. Albo kup mały dziecięcy basenik, mocz jajka i gap się w chłodnicę jak kąpię.
Co do pozostawiania sprzętu, zaplanuj sobie obiad jak jesteś w połowie odbioru serca, pod koniec serca musisz przy sprzęcie być non stop.
Pozdro. Rw.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
Autor tematu - Posty: 17
- Rejestracja: poniedziałek, 4 sty 2021, 07:57
- Krótko o sobie: Uczę się. To jest proces ciągły.
- Podziękował: 3 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
@rozrywek, dzięki twoim radom co do pracy na potstillu, to za drugim razem poszło o wiele lepiej.
Trzy wdechy, przypomnieć sobie podstawy, nie panikować i nie kręcić wszystkim na raz.
I poszło bardzo ładnie.
Za drugim razem robiłem dokładnie tak jak mówisz - oczy na papudze i na strużce jaka sobie cieknie.
I raz na jakiś czas kontrola ręką na wylocie wody z chłodnicy i przystawki.
Regulacja grzaniem.
Dopiero pod koniec, przy pogonach musiałem nieco przykręcić chłodzenie na deflegmatorze.
Będę musiał w coś zbierać wodę z obiegu chłodzącego, żeby zobaczyć ile tego idzie. Albo po prostu zbierać do wiadra i podlewać roślinki i koniczynkę... Trochę ruchu się przyda.
Co do jedzenia to drugie gotowanie zaplanowałem sobie rano i (wiedząc, że od uruchomienia mam jakąś godzinkę) to na spokoju zrobiłem śniadanko, kawę i pozmywałem. Bez nerwów i pośpiechu. Low and slow.
Ciekawostka - nie daję rady czytać przy gotowaniu. Cały czas mi oko do sprzętu leci. Stąd konieczność radia w szopie.
Kolejny gon będzie bez refluksu. Muszę porównać na spokojnie jak wtedy wygląda proces.
Ważne żeby odciąć dobrze przedgony. I oczywiście zobaczyć organoleptycznie jak się zmieniają aromaty przy sercu i stopniowo przy przejściu do pogonów (dzielę na słoiki po 200 i 500ml).
To co mi się spodoba to pójdzie na kolejne gotowanie (bo to jednak nadal tylko cukrówka).
...no i znów się rozpisałem...
Trzy wdechy, przypomnieć sobie podstawy, nie panikować i nie kręcić wszystkim na raz.
I poszło bardzo ładnie.
Za drugim razem robiłem dokładnie tak jak mówisz - oczy na papudze i na strużce jaka sobie cieknie.
I raz na jakiś czas kontrola ręką na wylocie wody z chłodnicy i przystawki.
Regulacja grzaniem.
Dopiero pod koniec, przy pogonach musiałem nieco przykręcić chłodzenie na deflegmatorze.
Będę musiał w coś zbierać wodę z obiegu chłodzącego, żeby zobaczyć ile tego idzie. Albo po prostu zbierać do wiadra i podlewać roślinki i koniczynkę... Trochę ruchu się przyda.
Co do jedzenia to drugie gotowanie zaplanowałem sobie rano i (wiedząc, że od uruchomienia mam jakąś godzinkę) to na spokoju zrobiłem śniadanko, kawę i pozmywałem. Bez nerwów i pośpiechu. Low and slow.
Ciekawostka - nie daję rady czytać przy gotowaniu. Cały czas mi oko do sprzętu leci. Stąd konieczność radia w szopie.
Kolejny gon będzie bez refluksu. Muszę porównać na spokojnie jak wtedy wygląda proces.
Ważne żeby odciąć dobrze przedgony. I oczywiście zobaczyć organoleptycznie jak się zmieniają aromaty przy sercu i stopniowo przy przejściu do pogonów (dzielę na słoiki po 200 i 500ml).
To co mi się spodoba to pójdzie na kolejne gotowanie (bo to jednak nadal tylko cukrówka).
...no i znów się rozpisałem...
酒の中に真あり
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
No, dobrze idzie, aleee.
Piepszyć cukier, inwestycja w owoce teraz.
Już trochę opanowujesz sprzęt, to owoce, owoce owoce.
Cukrówka zostanie na sezon wiosenny i zimowy. Natrzepiesz spirytusiku na nalewki, a smakówki są miodzio.
Czeka cię inwestycja w fermentora.
To do roboty bracie.
A co do odbioru serca, podpowiem:
Z czasem zaczniesz destylować w trybie " trzeciej destylacji 3w2.
Czyli pierwsza i końcowa część serca pójdzie do następnego DRUGIEGO gotowania.
Oczywiście za pierwszym takim zabiegiem serca uzyskasz 2/3. Ale z kolei za drugim razem i następnymi razami serca będzie więcej, powiedzmy o 2 litry.
Ten sam prąd, ta sama woda, a doczyszczasz za darmo prawie.
Opracuj sobie plan recyrkulacji serca i pogonów.
Ani kropla alko się nie marnuje.
Prawie serce do drugiego gotowania.
Dobre pogony do pierwszego gotowania, średnie pogony zbieraj osobno i puścisz raz, potem to dolejesz do następnego drugiego.
Gorsze pogony zbieraj osobno, puścisz raz i dolejesz do następnego PIERWSZEGO.
Brzmi to zagmatwanie, ale potrzebujesz notatnik, dobry system oznaczeń i heya.
Taka metoda 3w2.
Przeanalizuj to na spokojnie, jakby co wal na priv śmiało.
Ps: nie możesz czytać bo oko leci do sprzętu? I tak ma być! Idealne podejście do destylacji.
Brawo.
Piepszyć cukier, inwestycja w owoce teraz.
Już trochę opanowujesz sprzęt, to owoce, owoce owoce.
Cukrówka zostanie na sezon wiosenny i zimowy. Natrzepiesz spirytusiku na nalewki, a smakówki są miodzio.
Czeka cię inwestycja w fermentora.
To do roboty bracie.
A co do odbioru serca, podpowiem:
Z czasem zaczniesz destylować w trybie " trzeciej destylacji 3w2.
Czyli pierwsza i końcowa część serca pójdzie do następnego DRUGIEGO gotowania.
Oczywiście za pierwszym takim zabiegiem serca uzyskasz 2/3. Ale z kolei za drugim razem i następnymi razami serca będzie więcej, powiedzmy o 2 litry.
Ten sam prąd, ta sama woda, a doczyszczasz za darmo prawie.
Opracuj sobie plan recyrkulacji serca i pogonów.
Ani kropla alko się nie marnuje.
Prawie serce do drugiego gotowania.
Dobre pogony do pierwszego gotowania, średnie pogony zbieraj osobno i puścisz raz, potem to dolejesz do następnego drugiego.
Gorsze pogony zbieraj osobno, puścisz raz i dolejesz do następnego PIERWSZEGO.
Brzmi to zagmatwanie, ale potrzebujesz notatnik, dobry system oznaczeń i heya.
Taka metoda 3w2.
Przeanalizuj to na spokojnie, jakby co wal na priv śmiało.
Ps: nie możesz czytać bo oko leci do sprzętu? I tak ma być! Idealne podejście do destylacji.
Brawo.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
Autor tematu - Posty: 17
- Rejestracja: poniedziałek, 4 sty 2021, 07:57
- Krótko o sobie: Uczę się. To jest proces ciągły.
- Podziękował: 3 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Najpierw założenie: jeden Proces to dwa (lub więcej) Gotowania.
Więc w każdym Procesie:
Na Gotowanie_1 składa się:
( oznacza wejście do lub opuszczenie aktualnego Procesu)
Wiem, że na grafie to by wyglądało ładniej ale i tak widać, co i kiedy wraca do procesu i że potrzeba 4 zbiorniki przejściowe...
Ale ogólnie, jako że to destylacja prosta, to i zawiły proces robi się prosty. Czyste do czystego, mniej czyste wraca do przeprania, a brudne najpierw do prania wstępnego a dopiero potem do zasadniczego.
Oczywiście, przy okazji, ma niespokojna dusza nie wytrzymała więc w weekend będzie przebudowa systemu chłodzenia. Bo nie wystarczy, że działa. Ma dodatkowo być ładnie.
A przy okazji coś się nastawi i grzybki nakarmi.
Poczekaj. Moment. Ja to sobie muszę rozrysować i pokolorować (na publicu, żeby i innym się kiedyś przydało).rozrywek pisze: ↑wtorek, 27 cze 2023, 22:02
Czyli pierwsza i końcowa część serca pójdzie do następnego DRUGIEGO gotowania.
(...)
Prawie serce do drugiego gotowania.
Dobre pogony do pierwszego gotowania, średnie pogony zbieraj osobno i puścisz raz, potem to dolejesz do następnego drugiego.
Gorsze pogony zbieraj osobno, puścisz raz i dolejesz do następnego PIERWSZEGO.
Najpierw założenie: jeden Proces to dwa (lub więcej) Gotowania.
Więc w każdym Procesie:
Na Gotowanie_1 składa się:
- nastaw/zacier
- pogony z poprzedniego Procesu (Zlewnia_A)
- przedgony -> (do kanału)
- wstępnie zestripowany alkohol 90-60 -> Gotowanie_2
- pogony -> do Zlewni_A i Gotowanie_1 w kolejnym Procesie
- woda odwarowa -> kanał
- woda
- alkohol z Gotowania_1
- preserce i poserce z Gotowania_2 z poprzedniego Procesu
- przedgony -> (do kanału)
- preserce -> do Zlewni_Premium i Gotowania_2 w kolejnym Procesie
- SERCE
- poserce -> do Zlewni_Premium i Gotowania_2 w kolejnym Procesie
- pogony I -> do Zlewni_A i Gotowania_1 w kolejnym Procesie
- pogony II -> do Zlewni_B i oddzielnego Procesu Odzysku' -> dobry wynik traktować jako poserce (Zlewnia_Premium)
- pogony III -> do Zlewni_C i oddzielnego Procesu Odzysku" -> dobry wynik traktować jako pogony (Zlewnia_A)
( oznacza wejście do lub opuszczenie aktualnego Procesu)
Wiem, że na grafie to by wyglądało ładniej ale i tak widać, co i kiedy wraca do procesu i że potrzeba 4 zbiorniki przejściowe...
Ale ogólnie, jako że to destylacja prosta, to i zawiły proces robi się prosty. Czyste do czystego, mniej czyste wraca do przeprania, a brudne najpierw do prania wstępnego a dopiero potem do zasadniczego.
Oczywiście, przy okazji, ma niespokojna dusza nie wytrzymała więc w weekend będzie przebudowa systemu chłodzenia. Bo nie wystarczy, że działa. Ma dodatkowo być ładnie.
A przy okazji coś się nastawi i grzybki nakarmi.
酒の中に真あり
-
- Posty: 458
- Rejestracja: poniedziałek, 30 sie 2021, 15:09
- Krótko o sobie: Robię to, co sprawia mi radość, staram uczyć się na błędach i odpuszczać sprawy, na które nie mam wpływu, często się uśmiecham i śmieję do utraty tchu. Żyję.
- Ulubiony Alkohol: wszystko co owocowe
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 56 razy
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Ponieważ też mam sprzęt od @Z, wtrącę delikatną uwagę.
Przy cukrówce możesz włączyć refluks od początku gotowania (drugiego gotowania). Odbierzesz serce w średniej 91-92%.
Taki spirytus jest idealny na nalewki, czy inne smakówki - jak bardzo słusznie wspomniał @Rozrywek. Przy cukrze nie musisz się martwić o zachowanie aromatów. Rzekła bym nawet, że aromaty buraczane sio Zatem podbicie procentu jest zdecydowanie bardziej racjonalne.
Jak zaczniesz robić owoce i zboża - refluks musisz dozować ostrożnie, ponieważ wycina to, co najlepsze. No, ale to pieśń przyszłości Na razie zrób parę cukrówek, celem zdobycia doświadczenia. Chyba każdy zaczyna od cukru, bo najłatwiejszy.
No i witaj w klubie pasjonatów. Coś czuję, że już wpadłeś w to hobby po uszy
Przy cukrówce możesz włączyć refluks od początku gotowania (drugiego gotowania). Odbierzesz serce w średniej 91-92%.
Taki spirytus jest idealny na nalewki, czy inne smakówki - jak bardzo słusznie wspomniał @Rozrywek. Przy cukrze nie musisz się martwić o zachowanie aromatów. Rzekła bym nawet, że aromaty buraczane sio Zatem podbicie procentu jest zdecydowanie bardziej racjonalne.
Jak zaczniesz robić owoce i zboża - refluks musisz dozować ostrożnie, ponieważ wycina to, co najlepsze. No, ale to pieśń przyszłości Na razie zrób parę cukrówek, celem zdobycia doświadczenia. Chyba każdy zaczyna od cukru, bo najłatwiejszy.
No i witaj w klubie pasjonatów. Coś czuję, że już wpadłeś w to hobby po uszy
Wszystko, co dobre jest nielegalne, niemoralne albo powoduje tycie.
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Dziwię się trochę, że na proces techniczny, poszła droga i szlachetna glukoza. Lepiej zwykły cukier lub wate cukrową- post283263.html#p283263 trzeba było kupić ale nie glukozę.
Ale, kto bogatemu... Pozdrawiam
Ale, kto bogatemu... Pozdrawiam
-
Autor tematu - Posty: 17
- Rejestracja: poniedziałek, 4 sty 2021, 07:57
- Krótko o sobie: Uczę się. To jest proces ciągły.
- Podziękował: 3 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Odpowiem tak trochę hurtem
Puściłbym Turbo Super Hard 24h na cukrze i dostałbym więcej niechcianych elementów.
I skąd ja biedny bym wiedział kiedy kończy się przedgon a zaczyna szlachetne serce skoro nadal mi tu coś {niuch, niuch} śmierdzi.
Oczywiście, przyjdzie czas i na to. Owocówki nie będą przecież tak czyste jak nastaw glukozowy (z resztą bardzo dobrze, bo o to właśnie chodzi).
A, że drogie?
Nie ukrywajmy, to hobby do tanich nie należy (zwłaszcza na start).
A mnie nie stać na takie oszczędności. Za jakiś czas pójdzie drugi nastaw (też na glukozie).
Potem się pojawią wiśnie (też tanie nie są przecież). Może też coś na jabłkach nastawić.
...ale do tego to jakaś prasa by się przydała. Czyli kolejne koszty.
No i śliwki. Śliwki koniecznie w tym roku jeszcze.
Ogólnie to widzę, czego mi będzie przy tym hobby brakować.
Czasu.
I tak właśnie zrobiłem przy drugim gotowaniu.
Proces techniczny, procesem technicznym, ale mnie zasada "garbage in - garbage out" obowiązuje.defacto pisze: ↑czwartek, 29 cze 2023, 16:10 Dziwię się trochę, że na proces techniczny, poszła droga i szlachetna glukoza. Lepiej zwykły cukier lub wate cukrową- post283263.html#p283263 trzeba było kupić ale nie glukozę.
Ale, kto bogatemu... Pozdrawiam
Puściłbym Turbo Super Hard 24h na cukrze i dostałbym więcej niechcianych elementów.
I skąd ja biedny bym wiedział kiedy kończy się przedgon a zaczyna szlachetne serce skoro nadal mi tu coś {niuch, niuch} śmierdzi.
Oczywiście, przyjdzie czas i na to. Owocówki nie będą przecież tak czyste jak nastaw glukozowy (z resztą bardzo dobrze, bo o to właśnie chodzi).
A, że drogie?
Nie ukrywajmy, to hobby do tanich nie należy (zwłaszcza na start).
A mnie nie stać na takie oszczędności. Za jakiś czas pójdzie drugi nastaw (też na glukozie).
Potem się pojawią wiśnie (też tanie nie są przecież). Może też coś na jabłkach nastawić.
...ale do tego to jakaś prasa by się przydała. Czyli kolejne koszty.
No i śliwki. Śliwki koniecznie w tym roku jeszcze.
Ogólnie to widzę, czego mi będzie przy tym hobby brakować.
Czasu.
酒の中に真あり
-
- Posty: 458
- Rejestracja: poniedziałek, 30 sie 2021, 15:09
- Krótko o sobie: Robię to, co sprawia mi radość, staram uczyć się na błędach i odpuszczać sprawy, na które nie mam wpływu, często się uśmiecham i śmieję do utraty tchu. Żyję.
- Ulubiony Alkohol: wszystko co owocowe
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 56 razy
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Ja też zaczęłam od śliwowicy, oczywiście po przelocie technicznym. Ale później kilka razy poszedł cukier. I w sumie dobrze, bo poznałam sprzęt i nauczyłam się dzielić frakcje.
Ale odkąd odważyłam się zacierać zboża, cukru używam wyłącznie do kawki
Ale odkąd odważyłam się zacierać zboża, cukru używam wyłącznie do kawki
Wszystko, co dobre jest nielegalne, niemoralne albo powoduje tycie.
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Myśl złota Rozrywka:
"Destylacja prosta, wcale prostą nie jest"
Idealnie mnie zrozumiałeś, bałem się że zagmatwam opis, a tu dobrze rozrysowałeś.
Oczywiście ten proces dotyczy nastawów cukrowych w trybie Ps.
Owoce, czy zboża, to już inna filozofia.
Tak, nazwałeś to zlewnia, ok A B C.
Dorób sobie zlewnię D, na najgorsze pogony, które po przepędzeniu pójdą do zlewni C.
Pod koniec procesu zakręcisz refluks i pogon do zlewni D.
Dlaczego? Bo się odbiór ślimaczy, szkoda czasu I energii.
I jeszcze jedno:
Przedgony dajesz w kanał? Bardzo dobrze. Możesz je sobie zbierać, do czyszczenia czegoś, samochodu, traktora, na rozpałkę. Ale nigdy do procesu.
Tak trzymaj.
Ps: pogony podziel sobie procentowo na 3.
Przykładowo 60-40, 40-30, 30-0, albo zaczniesz wyżej od 70.
Ps: @kamilasta ma podobny sprzęt do twojego, a niedawno też zaczęła przygodę, a już dawno zapomniała co to cukier.
Idź w jej ślady.
uahcim pisze: ↑środa, 28 cze 2023, 17:38Poczekaj. Moment. Ja to sobie muszę rozrysować i pokolorować (na publicu, żeby i innym się kiedyś przydało).rozrywek pisze: ↑wtorek, 27 cze 2023, 22:02
Czyli pierwsza i końcowa część serca pójdzie do następnego DRUGIEGO gotowania.
(...)
Prawie serce do drugiego gotowania.
Dobre pogony do pierwszego gotowania, średnie pogony zbieraj osobno i puścisz raz, potem to dolejesz do następnego drugiego.
Gorsze pogony zbieraj osobno, puścisz raz i dolejesz do następnego PIERWSZEGO.
Najpierw założenie: jeden Proces to dwa (lub więcej) Gotowania.
Więc w każdym Procesie:
Na Gotowanie_1 składa się:
- nastaw/zacier
otrzymujemy:
- pogony z poprzedniego Procesu (Zlewnia_A)
- przedgony -> (do kanału)
- wstępnie zestripowany alkohol 90-60 -> Gotowanie_2
- pogony -> do Zlewni_A i Gotowanie_1 w kolejnym Procesie
Na Gotowanie_2 składa się:
- woda odwarowa -> kanał
- woda
- alkohol z Gotowania_1
otrzymujemy:
- preserce i poserce z Gotowania_2 z poprzedniego Procesu
- przedgony -> (do kanału)
- preserce -> do Zlewni_Premium i Gotowania_2 w kolejnym Procesie
- SERCE
- poserce -> do Zlewni_Premium i Gotowania_2 w kolejnym Procesie
- pogony I -> do Zlewni_A i Gotowania_1 w kolejnym Procesie
- pogony II -> do Zlewni_B i oddzielnego Procesu Odzysku' -> dobry wynik traktować jako poserce (Zlewnia_Premium)
Coś pomieszałem?
- pogony III -> do Zlewni_C i oddzielnego Procesu Odzysku" -> dobry wynik traktować jako pogony (Zlewnia_A)
( oznacza wejście do lub opuszczenie aktualnego Procesu)
Wiem, że na grafie to by wyglądało ładniej ale i tak widać, co i kiedy wraca do procesu i że potrzeba 4 zbiorniki przejściowe...
Ale ogólnie, jako że to destylacja prosta, to i zawiły proces robi się prosty. Czyste do czystego, mniej czyste wraca do przeprania, a brudne najpierw do prania wstępnego a dopiero potem do zasadniczego.
Oczywiście, przy okazji, ma niespokojna dusza nie wytrzymała więc w weekend będzie przebudowa systemu chłodzenia. Bo nie wystarczy, że działa. Ma dodatkowo być ładnie.
A przy okazji coś się nastawi i grzybki nakarmi.
Myśl złota Rozrywka:
"Destylacja prosta, wcale prostą nie jest"
Idealnie mnie zrozumiałeś, bałem się że zagmatwam opis, a tu dobrze rozrysowałeś.
Oczywiście ten proces dotyczy nastawów cukrowych w trybie Ps.
Owoce, czy zboża, to już inna filozofia.
Tak, nazwałeś to zlewnia, ok A B C.
Dorób sobie zlewnię D, na najgorsze pogony, które po przepędzeniu pójdą do zlewni C.
Pod koniec procesu zakręcisz refluks i pogon do zlewni D.
Dlaczego? Bo się odbiór ślimaczy, szkoda czasu I energii.
I jeszcze jedno:
Przedgony dajesz w kanał? Bardzo dobrze. Możesz je sobie zbierać, do czyszczenia czegoś, samochodu, traktora, na rozpałkę. Ale nigdy do procesu.
Tak trzymaj.
Ps: pogony podziel sobie procentowo na 3.
Przykładowo 60-40, 40-30, 30-0, albo zaczniesz wyżej od 70.
Ps: @kamilasta ma podobny sprzęt do twojego, a niedawno też zaczęła przygodę, a już dawno zapomniała co to cukier.
Idź w jej ślady.
Ostatnio zmieniony piątek, 30 cze 2023, 02:19 przez rozrywek, łącznie zmieniany 1 raz.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
Autor tematu - Posty: 17
- Rejestracja: poniedziałek, 4 sty 2021, 07:57
- Krótko o sobie: Uczę się. To jest proces ciągły.
- Podziękował: 3 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Owoce.
Truskawki się powoli kończą (ale to i tak nie szkoda, bo do nich to się jeszcze muszę mocno podszkolić).
Zaraz na rynku hurtowym pojawią się wisienki. A potem jabłuszka.
No i jak tutaj jechać? Bo duża część dobra jest w pogonach. (separacja przegdonu też nie będzie chyba łatwa)
Czy dobrze myślę, że tutaj główną rolę będzie grało bardziej czucie i wiara niż szkiełko i oko?
Proces jednak nie powinien się dużo różnić od cukrówki.
Przedgony do kanału, alkohol z pierwszego gotowania idzie do drugiego, dopiero od 60% bym odbierał do mniejszych pojemników. Selekcja ich zerojedynkowa czyli albo do drugiego gotowania albo do odzysku z pogonami cukrówkowymi.
Drugie gotowanie to przedgony (kanał) i odbiór do pojemników. Selekcja na węch (i rozcieńczone - na smak).
Co jest OK to zostaje.
Ale co robić z resztą?
Zostawić wodę odwarową z pirwszego gotowania i do niej Zlać pogony z drugiego? W końcu w substracie do procesu nadal jest aromat (a może już nie?).
Czy trzecie gotowanie z tymi pogonami ma sens? Czy jednak metoda ze Zlewniami jak przy cukrówce? A może przy nich już nie ma sensu walczyć o aromat, tylko wlać do cukrowych pogonów i potem gotować na refluksie?
No i wyszła dodatkowa sprawa. @mfabry "mocno sugeruje" dokupić przystawkę aromatyzującą.
Jak sprawa z jałowcami itp to wiem. A co np. ze skórkami gorzkiej pomarańczy czy cynamonem lub goździkami (przy destylacji nastawu z jabłek) - czy będzie to czuć? Czy raczej ładować to do nastawu lub działać metodą nalewkową?
Tak wiele pytań, tak mało czasu...
Właśnie...rozrywek pisze: ↑czwartek, 29 cze 2023, 22:46 (...)
Owoce, czy zboża, to już inna filozofia.
(...)
Ps: pogony podziel sobie procentowo na 3.
Przykładowo 60-40, 40-30, 30-0, albo zaczniesz wyżej od 70.
Ps: @kamilasta ma podobny sprzęt do twojego, a niedawno też zaczęła przygodę, a już dawno zapomniała co to cukier.
Idź w jej ślady.
Owoce.
Truskawki się powoli kończą (ale to i tak nie szkoda, bo do nich to się jeszcze muszę mocno podszkolić).
Zaraz na rynku hurtowym pojawią się wisienki. A potem jabłuszka.
No i jak tutaj jechać? Bo duża część dobra jest w pogonach. (separacja przegdonu też nie będzie chyba łatwa)
Czy dobrze myślę, że tutaj główną rolę będzie grało bardziej czucie i wiara niż szkiełko i oko?
Proces jednak nie powinien się dużo różnić od cukrówki.
Przedgony do kanału, alkohol z pierwszego gotowania idzie do drugiego, dopiero od 60% bym odbierał do mniejszych pojemników. Selekcja ich zerojedynkowa czyli albo do drugiego gotowania albo do odzysku z pogonami cukrówkowymi.
Drugie gotowanie to przedgony (kanał) i odbiór do pojemników. Selekcja na węch (i rozcieńczone - na smak).
Co jest OK to zostaje.
Ale co robić z resztą?
Zostawić wodę odwarową z pirwszego gotowania i do niej Zlać pogony z drugiego? W końcu w substracie do procesu nadal jest aromat (a może już nie?).
Czy trzecie gotowanie z tymi pogonami ma sens? Czy jednak metoda ze Zlewniami jak przy cukrówce? A może przy nich już nie ma sensu walczyć o aromat, tylko wlać do cukrowych pogonów i potem gotować na refluksie?
No i wyszła dodatkowa sprawa. @mfabry "mocno sugeruje" dokupić przystawkę aromatyzującą.
Jak sprawa z jałowcami itp to wiem. A co np. ze skórkami gorzkiej pomarańczy czy cynamonem lub goździkami (przy destylacji nastawu z jabłek) - czy będzie to czuć? Czy raczej ładować to do nastawu lub działać metodą nalewkową?
Tak wiele pytań, tak mało czasu...
酒の中に真あり
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Tak wiele pytań, a tak mało czasu.
Przeczytaj sobie moją stopkę.
Wiele wyjaśnia.
Podpowiem:
Wszystko musisz sobie zaplanować w czasie.
Oraz, co najważniejsze, musisz zmienić kompletnie swoje podejście, z cukrówki, na owoc.
Grzanie, schodzisz ostro w dół.
Nie po to przecież się robi owoc aby refluksem wszystko wycharatać. Prawda?
A że nie masz dokumentnie doświadczenia w tym, to zaopatrzyć się musisz w dużo flaszek pustych.
Pierwsza gonitwa do zera, a druga?
Chyba też, tak najszybciej się nauczysz. Mógłbym podpowiedzieć z grubsza, ale nie mam pojęcia jak przeprowadzisz nastaw.
A od tego zależy prawie wszystko.
Serce, w cukrówce, to kompletnie co innego jak serce w owocach. Tutaj, jak sam słusznie zauważyłeś, serce, na kompletnie inny wymiar.
Masz podejście organoleptyczne, świetnie.
Sam ocenisz co jest pogonem co nie.
Bardzo mi się podoba podejście do przedgonów.
Ujmę to tak " w kanał z tym w pindu"
To jak? Jabłka pierwsze, a wisienki zalewasz spirytusikiem, takim ok 70%?
Przeczytaj sobie moją stopkę.
Wiele wyjaśnia.
Podpowiem:
Wszystko musisz sobie zaplanować w czasie.
Oraz, co najważniejsze, musisz zmienić kompletnie swoje podejście, z cukrówki, na owoc.
Grzanie, schodzisz ostro w dół.
Nie po to przecież się robi owoc aby refluksem wszystko wycharatać. Prawda?
A że nie masz dokumentnie doświadczenia w tym, to zaopatrzyć się musisz w dużo flaszek pustych.
Pierwsza gonitwa do zera, a druga?
Chyba też, tak najszybciej się nauczysz. Mógłbym podpowiedzieć z grubsza, ale nie mam pojęcia jak przeprowadzisz nastaw.
A od tego zależy prawie wszystko.
Serce, w cukrówce, to kompletnie co innego jak serce w owocach. Tutaj, jak sam słusznie zauważyłeś, serce, na kompletnie inny wymiar.
Masz podejście organoleptyczne, świetnie.
Sam ocenisz co jest pogonem co nie.
Bardzo mi się podoba podejście do przedgonów.
Ujmę to tak " w kanał z tym w pindu"
To jak? Jabłka pierwsze, a wisienki zalewasz spirytusikiem, takim ok 70%?
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
Autor tematu - Posty: 17
- Rejestracja: poniedziałek, 4 sty 2021, 07:57
- Krótko o sobie: Uczę się. To jest proces ciągły.
- Podziękował: 3 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Ale swoją drogą (trochę to będzie filozoficzne wręcz) to jak inaczej?
Wybraliśmy drogę potstila i przy owocówkach przecież nie można sobie postawić twardego "do 40% na papudze". Albo do określonej temperatury na szczycie.
A jak będzie leciało 20% ale pachnące? Nie wyleję. A jak będzie leciało 60% ze smrodkiem? Nie zmieszam z sercem, tylko pomyślę co by tu zrobić.
No i rum jako cel niedościgniony.
Mam słoiki Dużo
Dziękuję za dobre słowo.Serce, w cukrówce, to kompletnie co innego jak serce w owocach. Tutaj, jak sam słusznie zauważyłeś, serce, na kompletnie inny wymiar.
Masz podejście organoleptyczne, świetnie.
Sam ocenisz co jest pogonem co nie.
Ale swoją drogą (trochę to będzie filozoficzne wręcz) to jak inaczej?
Wybraliśmy drogę potstila i przy owocówkach przecież nie można sobie postawić twardego "do 40% na papudze". Albo do określonej temperatury na szczycie.
A jak będzie leciało 20% ale pachnące? Nie wyleję. A jak będzie leciało 60% ze smrodkiem? Nie zmieszam z sercem, tylko pomyślę co by tu zrobić.
A wiesz co? Odnoszę wrażenie, że przedgony to taka ciemna strony mocy. Wszyscy wiedzą, że nie należy z tym kombinować, ale kusi zawartością bo jednak olejki eteryczne o niższej temperaturze wrzenia...Bardzo mi się podoba podejście do przedgonów.
Ujmę to tak " w kanał z tym w pindu"
Zobaczymy co wpadnie. Na 100% chcę coś owocowego. Może na wiśnie zdążę się nauczyć, a jak nie zdążę to pójdą do zalewy (a potem do muffinek ). Chciałbym jabłka przerobić na alkohol. Bardzo bym chciał.To jak? Jabłka pierwsze, a wisienki zalewasz spirytusikiem, takim ok 70%?
No i rum jako cel niedościgniony.
酒の中に真あり
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Pamiętasz co wspominałem o pustych flaszkach?
Nie masz zielonego pojęcia co jest przedgonem co nie.
Wygląda to tak:
Przedgon, o żeś kurła ale daje, To na stówę przedgon, daje jak Jamajczykowi spod beretu.
Nie do końca wiadomo, jak podzielisz frakcje, czy przedgon wygląda tak:
Kurde, śmierdzi strasznie, ale w sumie ciekawe, sam nie wiem.
Pozornie jest to do wyłania, ale jakem rozrywek powiadam:
Po kiego wałała ją to wylewałem?
Co mnie podkusiło? Po co? Jak bardzo zbyt szybko zaeragowałem?
Jedno: nie ma na to rady, nie ma kuźwa recepty na poprawny odbiór serca, . Chociaż jedno jest, odebrać do zera raz, potem odebrać do dobrego procentu, i .....wpiepszyć do beczki.
Nie zgadzam się że ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
Uważaj co wylewasz w kanał, przy cukrówce, ok, trzeba wyciąć jak najwięcej, przy owocach już nie.
A mnóstwo dobroci ląduje w muminie, dlaczego? Bo za szybko oceniliśmy co jest dobrocią, a co nie.
Nie masz zielonego pojęcia co jest przedgonem co nie.
Wygląda to tak:
Przedgon, o żeś kurła ale daje, To na stówę przedgon, daje jak Jamajczykowi spod beretu.
Nie do końca wiadomo, jak podzielisz frakcje, czy przedgon wygląda tak:
Kurde, śmierdzi strasznie, ale w sumie ciekawe, sam nie wiem.
Pozornie jest to do wyłania, ale jakem rozrywek powiadam:
Po kiego wałała ją to wylewałem?
Co mnie podkusiło? Po co? Jak bardzo zbyt szybko zaeragowałem?
Jedno: nie ma na to rady, nie ma kuźwa recepty na poprawny odbiór serca, . Chociaż jedno jest, odebrać do zera raz, potem odebrać do dobrego procentu, i .....wpiepszyć do beczki.
Nie zgadzam się że ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
Uważaj co wylewasz w kanał, przy cukrówce, ok, trzeba wyciąć jak najwięcej, przy owocach już nie.
A mnóstwo dobroci ląduje w muminie, dlaczego? Bo za szybko oceniliśmy co jest dobrocią, a co nie.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 458
- Rejestracja: poniedziałek, 30 sie 2021, 15:09
- Krótko o sobie: Robię to, co sprawia mi radość, staram uczyć się na błędach i odpuszczać sprawy, na które nie mam wpływu, często się uśmiecham i śmieję do utraty tchu. Żyję.
- Ulubiony Alkohol: wszystko co owocowe
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 56 razy
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Dżisys... groch z kapustą.
Po co sobie tak utrudniać życie. Pogon do pierwszego, albo drugiego, abu tu abu tam
Przy cukrówce można tak kombinować, ale owoce i zboża to zupełnie inna bajka. Najlepiej nic nie dodawaj, bo niepotrzebnie zapaskudzisz aromaty. No chyba, że robisz tylko jabłka - wtedy możesz uzupełnić nastaw z jabłek, pogonem z jabłek.
Ja zbieram osobno pogon owocowy (również osobno pogon zbożowy) i jak już się uzbiera większa ilość, przepuszczam na spirytus - na pełnym refluksie. Wycina się wszelkie aromaty i zostaje świetny, 90% składnik do nalewek.
Nastaw owocowy gotuję na 2 razy. Pierwszy raz do zera (lub 100 st.C w kotle) - bez żadnego podziału na frakcje. Oczywiście oddzielam pierwszą ślepotkę. Gdzieś na forum wyczytałam, że powinno to być 100 ml. na każde 10 litrów wsadu z owoców.
Drugie gotowanie - z podziałem na frakcje:
1. Ślepotka - na rozpałkę - jakieś 200 ml.
2. Ja mam przygotowane 8 słoiczków po 100 ml - celem wyselekcjonowania przedgonów. Słoiczki, po napełnieniu, zostawiasz otwarte na dobę lub dwie, a później sprawdzasz który śmierdzi acetonem / kwiatkami. U mnie to zazwyczaj pierwsze 400-500 ml - z tym, że ja mam kocioł 50 litrów, więc u Ciebie pewnie będzie mniej. Oddzielaj dokładnie przedgony, bo one się nie ułożą - w przeciwieństwie do pogonów. Zawsze będą dawały chemiczny, ostry posmak i zapach.
3. Serce - ja ciągnę do 60% na papudze. Później zwiększam grzanie i włączam refluks. Procent wraca do około 80%.
Na moim sprzęcie (!), przy temperaturze w kotle ok. 97 st. C zamieniam butlę z sercem na butelki półlitrowe.
Procent zaczyna powoli spadać, więc boję się żeby nie nałapać pogonów. To, co naciurka badam za kilka dni. Jeśli jest ok - dolewam do serca, jeśli nie - wlewam do butli z pogonami.
Dałam wykrzyknik przy "moim sprzęcie", bo sam musisz zaobserwować na swoim, kiedy następuje spadek (powolny) procentów na papudze. Ja mam troszkę zmodyfikowaną sondę do pomiaru temperatury, więc ciężko mi powiedzieć, jak to działa u ciebie.
4. Kiedy temperatura w kotle ma jakieś 99-99,5 st. C (na moim sprzęcie), wyłączam refluks. To co wylatuje, na pewno jest pogonem. Zbieram go do osobnego gotowania.
Ad vocem
Wiśnie - nie na "czysty" alkohol, tylko na nalewkę.
Jabłka, gruszki, i oczywiście śliwki - zdecydowanie na "czysty" alkohol. Ambrozja - ale dopiero po roku leżakowania (niestety... )
Przyprawy - raczej do maceracji gotowego produktu - zapach i smak będzie bardziej wyrazisty, lub do drugiego gotowania - do kociołka - aromat mniej wyraźny. Przystawka aromatyzująca to zbędny bajerek Ale jak ktoś chce koniecznie - zakazu nie ma
Woda odwarowa po owocach nie pachnie niczym fajnym. Myślę, że sam zrezygnujesz pomysłu dolewania jej do czegokolwiek
Pozdrawiam i życzę dobrej zabawy
Po co sobie tak utrudniać życie. Pogon do pierwszego, albo drugiego, abu tu abu tam
Przy cukrówce można tak kombinować, ale owoce i zboża to zupełnie inna bajka. Najlepiej nic nie dodawaj, bo niepotrzebnie zapaskudzisz aromaty. No chyba, że robisz tylko jabłka - wtedy możesz uzupełnić nastaw z jabłek, pogonem z jabłek.
Ja zbieram osobno pogon owocowy (również osobno pogon zbożowy) i jak już się uzbiera większa ilość, przepuszczam na spirytus - na pełnym refluksie. Wycina się wszelkie aromaty i zostaje świetny, 90% składnik do nalewek.
Nastaw owocowy gotuję na 2 razy. Pierwszy raz do zera (lub 100 st.C w kotle) - bez żadnego podziału na frakcje. Oczywiście oddzielam pierwszą ślepotkę. Gdzieś na forum wyczytałam, że powinno to być 100 ml. na każde 10 litrów wsadu z owoców.
Drugie gotowanie - z podziałem na frakcje:
1. Ślepotka - na rozpałkę - jakieś 200 ml.
2. Ja mam przygotowane 8 słoiczków po 100 ml - celem wyselekcjonowania przedgonów. Słoiczki, po napełnieniu, zostawiasz otwarte na dobę lub dwie, a później sprawdzasz który śmierdzi acetonem / kwiatkami. U mnie to zazwyczaj pierwsze 400-500 ml - z tym, że ja mam kocioł 50 litrów, więc u Ciebie pewnie będzie mniej. Oddzielaj dokładnie przedgony, bo one się nie ułożą - w przeciwieństwie do pogonów. Zawsze będą dawały chemiczny, ostry posmak i zapach.
3. Serce - ja ciągnę do 60% na papudze. Później zwiększam grzanie i włączam refluks. Procent wraca do około 80%.
Na moim sprzęcie (!), przy temperaturze w kotle ok. 97 st. C zamieniam butlę z sercem na butelki półlitrowe.
Procent zaczyna powoli spadać, więc boję się żeby nie nałapać pogonów. To, co naciurka badam za kilka dni. Jeśli jest ok - dolewam do serca, jeśli nie - wlewam do butli z pogonami.
Dałam wykrzyknik przy "moim sprzęcie", bo sam musisz zaobserwować na swoim, kiedy następuje spadek (powolny) procentów na papudze. Ja mam troszkę zmodyfikowaną sondę do pomiaru temperatury, więc ciężko mi powiedzieć, jak to działa u ciebie.
4. Kiedy temperatura w kotle ma jakieś 99-99,5 st. C (na moim sprzęcie), wyłączam refluks. To co wylatuje, na pewno jest pogonem. Zbieram go do osobnego gotowania.
Ad vocem
Wiśnie - nie na "czysty" alkohol, tylko na nalewkę.
Jabłka, gruszki, i oczywiście śliwki - zdecydowanie na "czysty" alkohol. Ambrozja - ale dopiero po roku leżakowania (niestety... )
Przyprawy - raczej do maceracji gotowego produktu - zapach i smak będzie bardziej wyrazisty, lub do drugiego gotowania - do kociołka - aromat mniej wyraźny. Przystawka aromatyzująca to zbędny bajerek Ale jak ktoś chce koniecznie - zakazu nie ma
Woda odwarowa po owocach nie pachnie niczym fajnym. Myślę, że sam zrezygnujesz pomysłu dolewania jej do czegokolwiek
Pozdrawiam i życzę dobrej zabawy
Wszystko, co dobre jest nielegalne, niemoralne albo powoduje tycie.
-
- Posty: 2918
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Mam inne doświadczenia: do niektórych wywarów owocowych - nie nazwał bym tego wodą, bo to gęsta ciapa jest i pachnie obłędnie - dolewam ok 4l czystego spirytusu na pięćdzięsięciolitrowy kociołek i od razu na rurki. Tak robię z węgierkami i kiedyś z brzoskwiniami. Uzyskany destylat wyraźnie pachnie surowcem i nazywam go śliwowicą dla mniej wymagających Używam go również do nalewek niekoniecznie śliwkowych. Z rumowym dundrem też tak robiłem i uzyskany destylat miał swój charakter. Przy takim postępowaniu nie ma problemu z przedpogonami.
Pozdrawiam,
Waldek
Waldek
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Jeszcze coś:
Nauka ma to siebie, że tylko na dobre wychodzi nowicjuszowi.
Ponieważ jak coś źle odbierzesz, to czeka cię ponowny proces.
Zwykły proces, nie rozwodowy w sądzie. Żart.
Pewna osoba, ( nie zdradzę kto) nie dość że nie odkręciła wody w refluksie, to jeszcze do tego poszła sobie kosić działkę.
I nałapało się takiego badziewia że szok.
Wisząc na telefonie z kopniętym rozrywkiem.
Nie bój się odcinania frakcji.
Nie schanisz, bo masz słoiki, tak? Zwyczajnie podstawiasz inne naczynie i z głowy. Nie naciągniesz do serca ani przed, ani pogonu.
Wyszukaj sobie wpadki alkoholowe pośmiejesz się.
Ja nie odkręciłem wody w chłodnicy raz. Teraz odkręcam zawsze od razu.
Jak mi zaparowało całą piwnicę, że było czuć przedgony na końcu ulicy.
Także, nie ma co się bać. Pilnować sprzętu.
Jeszcze coś? Mój kumpel wyskoczył sobie do żabki po hod doga, a z kolei ja średnio mądry, skręcałem szafkę z porypanei Ikei, i też się zagapiłem.
Także, nie bój się, skoncentruj się natomiast na samym nastawie, ponieważ jest zbyt zaniedbywany.
Nauka ma to siebie, że tylko na dobre wychodzi nowicjuszowi.
Ponieważ jak coś źle odbierzesz, to czeka cię ponowny proces.
Zwykły proces, nie rozwodowy w sądzie. Żart.
Pewna osoba, ( nie zdradzę kto) nie dość że nie odkręciła wody w refluksie, to jeszcze do tego poszła sobie kosić działkę.
I nałapało się takiego badziewia że szok.
Wisząc na telefonie z kopniętym rozrywkiem.
Nie bój się odcinania frakcji.
Nie schanisz, bo masz słoiki, tak? Zwyczajnie podstawiasz inne naczynie i z głowy. Nie naciągniesz do serca ani przed, ani pogonu.
Wyszukaj sobie wpadki alkoholowe pośmiejesz się.
Ja nie odkręciłem wody w chłodnicy raz. Teraz odkręcam zawsze od razu.
Jak mi zaparowało całą piwnicę, że było czuć przedgony na końcu ulicy.
Także, nie ma co się bać. Pilnować sprzętu.
Jeszcze coś? Mój kumpel wyskoczył sobie do żabki po hod doga, a z kolei ja średnio mądry, skręcałem szafkę z porypanei Ikei, i też się zagapiłem.
Także, nie bój się, skoncentruj się natomiast na samym nastawie, ponieważ jest zbyt zaniedbywany.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
Autor tematu - Posty: 17
- Rejestracja: poniedziałek, 4 sty 2021, 07:57
- Krótko o sobie: Uczę się. To jest proces ciągły.
- Podziękował: 3 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Zacznę od końca czyli od początku.
Nastaw.
Tak już jestem nauczony, że o czystość substratów w procesie dbam.
Bo inaczej to produkt nam się "odwdzięczy" odpowiednio.
Proces.
Jak dla mnie - łatwiej coś później połączyć niż rozdzielić (zwłaszcza, że ocieramy się tutaj o azeotrop).
Więc owszem - (ponownie) wolę troszkę się przyłożyć i dzielić urobek na mniejsze części, niż potem płakać bo cuś jest nie tak.
Przechodzimy tutaj do elementu za który was trzeba ozłocić.
Dzielenie.
Pozostaje gotować, porównywać, wyciągać wnioski i znów gotować...
Nastaw.
Tak już jestem nauczony, że o czystość substratów w procesie dbam.
Bo inaczej to produkt nam się "odwdzięczy" odpowiednio.
Proces.
Jak dla mnie - łatwiej coś później połączyć niż rozdzielić (zwłaszcza, że ocieramy się tutaj o azeotrop).
Więc owszem - (ponownie) wolę troszkę się przyłożyć i dzielić urobek na mniejsze części, niż potem płakać bo cuś jest nie tak.
Przechodzimy tutaj do elementu za który was trzeba ozłocić.
Dzielenie.
Jest to dla mnie cholernie ważna rada. Bo w kwestii późniejszej selekcji słoików będzie bardzo pomocne.Przedgony się nie ułożą
Pozostaje gotować, porównywać, wyciągać wnioski i znów gotować...
酒の中に真あり
-
- Posty: 458
- Rejestracja: poniedziałek, 30 sie 2021, 15:09
- Krótko o sobie: Robię to, co sprawia mi radość, staram uczyć się na błędach i odpuszczać sprawy, na które nie mam wpływu, często się uśmiecham i śmieję do utraty tchu. Żyję.
- Ulubiony Alkohol: wszystko co owocowe
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 56 razy
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Z kolei woda odwarowa kojarzy mi się w tym wypadku, z przegotowanym nastawem z soków owocowych. Ze dwa tygodnie temu puszczałam na rurki nastaw z soku jabłkowego i uwierz mi, że dunder nie pachniał zachęcająco.
Na tę chwilę, kolega @uahcim dopiero zaczyna, więc raczej nie ma sensu mieszać mu w głowie różnymi niuansami. Sama nie tak dawno patrzyłam na kocioł z obłędem w oczach, a "telefon do przyjaciela" był rozgrzany do czerwoności...
Zgadzam się w 100%, ale kolega @uahcim pisał o "wodzie odwarowej", nie o owocowej paćce. Oczywiście, że nastaw gotowany razem z owocami pachnie ładnie i jeśli ktoś chce, może je wykorzystać na Twój sposób. A dunder z melasy, to już zupełnie osobna historia i osobiście uważam, że profanacją było by go wylewaćwawaldek11 pisze: ↑środa, 5 lip 2023, 22:50Mam inne doświadczenia: do niektórych wywarów owocowych - nie nazwał bym tego wodą, bo to gęsta ciapa jest i pachnie obłędnie - dolewam ok 4l czystego spirytusu na pięćdzięsięciolitrowy kociołek i od razu na rurki. Tak robię z węgierkami i kiedyś z brzoskwiniami. Uzyskany destylat wyraźnie pachnie surowcem i nazywam go śliwowicą dla mniej wymagających Używam go również do nalewek niekoniecznie śliwkowych. Z rumowym dundrem też tak robiłem i uzyskany destylat miał swój charakter. Przy takim postępowaniu nie ma problemu z przedpogonami.
Z kolei woda odwarowa kojarzy mi się w tym wypadku, z przegotowanym nastawem z soków owocowych. Ze dwa tygodnie temu puszczałam na rurki nastaw z soku jabłkowego i uwierz mi, że dunder nie pachniał zachęcająco.
Na tę chwilę, kolega @uahcim dopiero zaczyna, więc raczej nie ma sensu mieszać mu w głowie różnymi niuansami. Sama nie tak dawno patrzyłam na kocioł z obłędem w oczach, a "telefon do przyjaciela" był rozgrzany do czerwoności...
Wszystko, co dobre jest nielegalne, niemoralne albo powoduje tycie.
-
Autor tematu - Posty: 17
- Rejestracja: poniedziałek, 4 sty 2021, 07:57
- Krótko o sobie: Uczę się. To jest proces ciągły.
- Podziękował: 3 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Gotowanie gęstego.
W życiu każdego potstilarza (niczym w życiu każdego żółwia) przychodzi ten dzień w którym trzeba nastawić i zagotować coś co jest bardziej mieszaniną koloidalną niż heterogeniczną. Czyli "gęste".
O ile proces nastaw -> klarowanie -> odsączenie części bardziej stałej -> gotowanie raczej nie budzi mej wątpliwości, to chyba do gotowania całości to jeszcze długo nie podejdę.
Teoretycznie "na 1cm^2 przypada zaledwie 8W mocy, więc nie ma ryzyka przypalenia wsadu" (jak pisze producent) ale, cholera, boję się.
Bo błędy w procesie mogę próbować poprawić (w ostateczności kolejnym gotowaniem). Ale przypalenizny się raczej tak łatwo nie pozbędę.
Dodatkowo jest problem z wymontowaniem grzałek...
A śliwki kuszą. I jabłuszka.
(wisienki pójdą na zalew zgodnie z sugestią)
No dobrze, wkraczamy zatem w obszar który budzi we mnie trwogę niczym soufflé w sercu każdego kucharza.kamilasta pisze: ↑czwartek, 6 lip 2023, 16:27 Zgadzam się w 100%, ale kolega @uahcim pisał o "wodzie odwarowej", nie o owocowej paćce. Oczywiście, że nastaw gotowany razem z owocami pachnie ładnie i jeśli ktoś chce, może je wykorzystać na Twój sposób. A dunder z melasy, to już zupełnie osobna historia i osobiście uważam, że profanacją było by go wylewać
Z kolei woda odwarowa kojarzy mi się w tym wypadku, z przegotowanym nastawem z soków owocowych. Ze dwa tygodnie temu puszczałam na rurki nastaw z soku jabłkowego i uwierz mi, że dunder nie pachniał zachęcająco.
Gotowanie gęstego.
W życiu każdego potstilarza (niczym w życiu każdego żółwia) przychodzi ten dzień w którym trzeba nastawić i zagotować coś co jest bardziej mieszaniną koloidalną niż heterogeniczną. Czyli "gęste".
O ile proces nastaw -> klarowanie -> odsączenie części bardziej stałej -> gotowanie raczej nie budzi mej wątpliwości, to chyba do gotowania całości to jeszcze długo nie podejdę.
Teoretycznie "na 1cm^2 przypada zaledwie 8W mocy, więc nie ma ryzyka przypalenia wsadu" (jak pisze producent) ale, cholera, boję się.
Bo błędy w procesie mogę próbować poprawić (w ostateczności kolejnym gotowaniem). Ale przypalenizny się raczej tak łatwo nie pozbędę.
Dodatkowo jest problem z wymontowaniem grzałek...
A śliwki kuszą. I jabłuszka.
(wisienki pójdą na zalew zgodnie z sugestią)
酒の中に真あり
-
- Posty: 2926
- Rejestracja: środa, 6 mar 2019, 20:40
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Owocówki
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 129 razy
- Otrzymał podziękowanie: 552 razy
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Post wyżej mówi wiele.
Jak przypalisz, to Ile byś to razy nie puszczał, nie wyczyścisz.
Do gęstego musisz mieć sprzęt odpowiedni. A takowego nie posiadasz. Także już sam wiesz.
Chcesz się bawić gęste? Pomysł super, najpierw przerób trochę jabłuszek, bo najprostrze, a wisienki to w spiryt ok 70% i poczekaj do świąt. Wielkiej nocy.
Jak przypalisz, to Ile byś to razy nie puszczał, nie wyczyścisz.
Do gęstego musisz mieć sprzęt odpowiedni. A takowego nie posiadasz. Także już sam wiesz.
Chcesz się bawić gęste? Pomysł super, najpierw przerób trochę jabłuszek, bo najprostrze, a wisienki to w spiryt ok 70% i poczekaj do świąt. Wielkiej nocy.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
Autor tematu - Posty: 17
- Rejestracja: poniedziałek, 4 sty 2021, 07:57
- Krótko o sobie: Uczę się. To jest proces ciągły.
- Podziękował: 3 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
A jednak słusznie się obawiałem.
Dzięki za ostrzeżenie!
Ale nie po to potstil zakupiłem, żeby cukier gotować. Trzeba będzie jakąś praskę sobie wystrugać w mitycznej wolnej chwili (na szczęście przy "wielkości" mojego przerobu nie będzie potrzeba budować jakiegoś potwora) i litewską maszynkę do ziemniaków zakupić.
A potem rozpocząć testy na jabłuszkach (najwyżej wyjdzie dużo szarlotki).
Oczyścić i wolno grzać.
Nowych wisienek jeszcze nie ma u mnie (widzę że pojawiły się na rynku hurtowym, więc jest nadzieja). Na szczęście jeszcze stare się ostały (zalane jeszcze przed COVID) więc będę miał z czym porównywać za jakiś czas.
A schemat praski tu wrzucę. Zobaczymy co powiecie. ("Młody Technik" miał kiedyś dział Pomysły genialne, zwariowane i takie sobie)
Dzięki za ostrzeżenie!
Ale nie po to potstil zakupiłem, żeby cukier gotować. Trzeba będzie jakąś praskę sobie wystrugać w mitycznej wolnej chwili (na szczęście przy "wielkości" mojego przerobu nie będzie potrzeba budować jakiegoś potwora) i litewską maszynkę do ziemniaków zakupić.
A potem rozpocząć testy na jabłuszkach (najwyżej wyjdzie dużo szarlotki).
Oczyścić i wolno grzać.
Nowych wisienek jeszcze nie ma u mnie (widzę że pojawiły się na rynku hurtowym, więc jest nadzieja). Na szczęście jeszcze stare się ostały (zalane jeszcze przed COVID) więc będę miał z czym porównywać za jakiś czas.
A schemat praski tu wrzucę. Zobaczymy co powiecie. ("Młody Technik" miał kiedyś dział Pomysły genialne, zwariowane i takie sobie)
酒の中に真あり
-
- Posty: 312
- Rejestracja: środa, 19 mar 2014, 12:43
- Podziękował: 7 razy
- Otrzymał podziękowanie: 48 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
A mi z kolei się na tych grzałkach udaje co roku gotować śliwki bez filtracji. Z rad- nie kupuj małej prasy. Małe prasy to zabaweczki, zrobione często z giętej blachy zamiast uczciwego profilu. Jeżeli uznasz, że ta prasa będzie rzeczywiście niezbędna, to warto jednak dozbierać do takiej porządnej.
-
Autor tematu - Posty: 17
- Rejestracja: poniedziałek, 4 sty 2021, 07:57
- Krótko o sobie: Uczę się. To jest proces ciągły.
- Podziękował: 3 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Niewielka zmiana planów.
Zakupiłem sok jabłkowy (jeszcze idzie). Teoretycznie 12g cukru na 100ml.
To by było jakieś 11.5 BLG czyli ok. 5% nastaw. Wiem, że mało alkoholu z tego wyjdzie, ale ja tu nie po ilość przyszedłem.
Nie, cukru nie będę dokładał.
Zarzucę bayanusami, wstawię do piwniczki, niech się robi aż się zrobi.
W tzw. międzyczasie zacznę znów wymyślać koło (czyli prasę). Poprzedni pomysł był zbyt niebezpieczny dla użytkownika.
Zakupiłem sok jabłkowy (jeszcze idzie). Teoretycznie 12g cukru na 100ml.
To by było jakieś 11.5 BLG czyli ok. 5% nastaw. Wiem, że mało alkoholu z tego wyjdzie, ale ja tu nie po ilość przyszedłem.
Nie, cukru nie będę dokładał.
Zarzucę bayanusami, wstawię do piwniczki, niech się robi aż się zrobi.
W tzw. międzyczasie zacznę znów wymyślać koło (czyli prasę). Poprzedni pomysł był zbyt niebezpieczny dla użytkownika.
酒の中に真あり
-
- Posty: 633
- Rejestracja: poniedziałek, 19 lip 2021, 02:57
- Podziękował: 182 razy
- Otrzymał podziękowanie: 121 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Zadbaj o czystość i szczelność, roztwór etanolu o takim stężeniu tylko czeka, by zamienić się w pyszny, jabłkowy ocet.
Zacytuję radę Górala, która często się u niego przewija- dla podbicia aromatów dodaj do drugiej destylacji tego samego soku, z którego był nastaw. A najlepiej z antonówek.
Procenty możesz też podbić glukozą lub spirytusem.
Zacytuję radę Górala, która często się u niego przewija- dla podbicia aromatów dodaj do drugiej destylacji tego samego soku, z którego był nastaw. A najlepiej z antonówek.
Procenty możesz też podbić glukozą lub spirytusem.
Ostatnio zmieniony niedziela, 16 lip 2023, 13:25 przez HeniekStarr, łącznie zmieniany 1 raz.
-
Autor tematu - Posty: 17
- Rejestracja: poniedziałek, 4 sty 2021, 07:57
- Krótko o sobie: Uczę się. To jest proces ciągły.
- Podziękował: 3 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Wiecie co?
Najgorzej to jak człowiek się czegoś nauczy i mu zaczyna wychodzić. To wtedy żadne przepaście niestraszne i góry po kolana...
Zrobiłem porządek z instalacją do chłodzenia (teraz nie dość że działa, to jeszcze wygląda ładnie i łatwiej wszystko spiąć) a także z zasilaniem (każda grzałka na oddzielnej fazie, zamontowana watownica - będzie można poprawnie notatki prowadzić) i oświetleniem w szopie (na solarkach, a co).
Więc sobota rano, wszystko poskręcane, szczelność sprawdzona, puszczamy koncert na dwie grzałki i glukozę. Z doświadczenia wiem, że mam tak z godzinkę czasu, więc zrobię sobie śniadanie.
Śniadanie zrobione, wracamy do kotła. Wszystko pięknie, coś tam temperatura rośnie, więc delikatnie spożywam posiłek, ale okresowo kontroluję proces.
Mija 40 minut, coś mi mówi "włącz refluks".
Zazwyczaj nie słucham się głosów w mojej głowie, ale włączyłem.
Dwie minuty później zaczyna kapać z chłodnicy. Ta, kapać. Lecieć. Co jest??? Co tak szybko??? Jeszcze ~20 minut powinienem mieć.
Dobra. Ruchy człowieku. Chłodzenie odkręcone. Urobek nadal leci.
Coś... tu... niuch-niuch... za bardzo wali...
Sprawdzam - urobek gorący.
CO JEST!?
150ml w 2 minuty nazbierało.
Dobra. Więcej chłodziwa na refluks, uspokoić sytuację i mieć czas pomyśleć.
No właśnie.
Trzy oddechy i już wiem.
1. Do tej pory grzałem na jednej grzałce. Teraz były dwie. Dlatego tak szybko.
2. Owszem, grzanie na regulatorze skręciłem, ale drugiej grzałki nie wyłączyłem. Więc nadal dostarczała energii cieplnej do zbiornika.
Kilka ruchów i wszystko wraca do normy.
Grzałka pomocnicza wyłączona, regulator na 1380W. Wszystko wraca do normy.
Poszczególne etapy do kolejnych słoików. Opisywane na bieżąco.
Zbieram do 40%, potem koniec procesu.
Łącznie koncert trwał 3h 24m.
Rozkładanie, mycie, uwodnienie Bayanusów, nastawienie pierwszej partii soku z jabłek (20l). Całość do piwnicy.
Chyba tam nie mam nawet 20°C więc sobie trochę poczekam.
Nauczka. Myśleć co się robi oraz dlaczego dzieje się co się dzieje. I nie wpadać w rutynę, bo się może skończyć źle.
Najgorzej to jak człowiek się czegoś nauczy i mu zaczyna wychodzić. To wtedy żadne przepaście niestraszne i góry po kolana...
Zrobiłem porządek z instalacją do chłodzenia (teraz nie dość że działa, to jeszcze wygląda ładnie i łatwiej wszystko spiąć) a także z zasilaniem (każda grzałka na oddzielnej fazie, zamontowana watownica - będzie można poprawnie notatki prowadzić) i oświetleniem w szopie (na solarkach, a co).
Więc sobota rano, wszystko poskręcane, szczelność sprawdzona, puszczamy koncert na dwie grzałki i glukozę. Z doświadczenia wiem, że mam tak z godzinkę czasu, więc zrobię sobie śniadanie.
Śniadanie zrobione, wracamy do kotła. Wszystko pięknie, coś tam temperatura rośnie, więc delikatnie spożywam posiłek, ale okresowo kontroluję proces.
Mija 40 minut, coś mi mówi "włącz refluks".
Zazwyczaj nie słucham się głosów w mojej głowie, ale włączyłem.
Dwie minuty później zaczyna kapać z chłodnicy. Ta, kapać. Lecieć. Co jest??? Co tak szybko??? Jeszcze ~20 minut powinienem mieć.
Dobra. Ruchy człowieku. Chłodzenie odkręcone. Urobek nadal leci.
Coś... tu... niuch-niuch... za bardzo wali...
Sprawdzam - urobek gorący.
CO JEST!?
150ml w 2 minuty nazbierało.
Dobra. Więcej chłodziwa na refluks, uspokoić sytuację i mieć czas pomyśleć.
No właśnie.
Trzy oddechy i już wiem.
1. Do tej pory grzałem na jednej grzałce. Teraz były dwie. Dlatego tak szybko.
2. Owszem, grzanie na regulatorze skręciłem, ale drugiej grzałki nie wyłączyłem. Więc nadal dostarczała energii cieplnej do zbiornika.
Kilka ruchów i wszystko wraca do normy.
Grzałka pomocnicza wyłączona, regulator na 1380W. Wszystko wraca do normy.
Poszczególne etapy do kolejnych słoików. Opisywane na bieżąco.
Zbieram do 40%, potem koniec procesu.
Łącznie koncert trwał 3h 24m.
Rozkładanie, mycie, uwodnienie Bayanusów, nastawienie pierwszej partii soku z jabłek (20l). Całość do piwnicy.
Chyba tam nie mam nawet 20°C więc sobie trochę poczekam.
Nauczka. Myśleć co się robi oraz dlaczego dzieje się co się dzieje. I nie wpadać w rutynę, bo się może skończyć źle.
Ostatnio zmieniony czwartek, 3 sie 2023, 10:11 przez manowar, łącznie zmieniany 1 raz.
酒の中に真あり
-
Autor tematu - Posty: 17
- Rejestracja: poniedziałek, 4 sty 2021, 07:57
- Krótko o sobie: Uczę się. To jest proces ciągły.
- Podziękował: 3 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Dzięki radom @kamilasta i @rozrywek (oraz innych) nabrałem wiary w siebie i popędziłem jabłuszka.
To znaczy nie do końca jabłuszka ale tylko sok. Kupiony w promocji na InpostFresh, łącznie 40 litrów.
Ze względu na braki lokalowe (czyli tylko dwa fermentatory) całość podzielona na dwa nastawy.
Nastaw 1: wyłącznie sok doprawiony bayanusami (pół paczki) i pożywką . Po dwóch tygodniach zlany znad osadu do drugiego fermentatora.
Mętne jak cholera, doprawiłem turboklarem.
Fermentator umyty, przepłukany pirosiarczanem, więc czas na...
Nastaw 2: 20l sok + 2kg glukozy. Doprawiony resztą bayanusów i pożywką.
Po tygodniu (czyli ten weekend) czas na gotowanie Nastawu 1.
Ładnie się sklarowało, oczywiście nie jest to kryształ, ale na dnie fermentatora jednak szlam widać więc pomogło.
Zlane do kega i zaczynamy. Tym razem (zgodnie z radami) budowa uproszczona - potstill bez refluksu.
Pierwsze 150 dla bogów bimbru. Czyli płyn do spryskiwaczy (test zmywania tuszu z nakrętek zakończony niepowodzeniem, więc % nie ma za wiele).
Ogólnie zbierałem do kolejnych słoików podpierając się wskazaniami papugi i próbą węchową. Procentaż zaczął się od 60%. Regulacja odbioru poprzez grzanie w kegu.
Wrażenia:
- nastawiłem się, że może być nieco śmierdząco, ale nie było
- nie wiem czemu wydaje mi się, że procent odbioru był skokowy a nie malejący w trybie ciągłym, np. 400 ml 60-58%, potem szybki spadek do 55% i znów zatrzymanie itd.
- rezultat przekroczył oczekiwanie - destylat aromatyczny (zapach a i smak), bardzo się łamię czy gotować po raz drugi... Zobaczymy za tydzień jak nieco odpocznie
Pytanie/wątpliwość: teraz gotowałem na rurze z wypełnieniem. Czy jak puszczę na pustej rurze, to nie będzie przesada? Spadnie oczywiście ilość półek teoretycznych więc i produkt wyjściowy będzie bardziej zanieczyszczony, jednocześnie wśród tych zanieczyszczeń będą aromaty na których nam zależy... Więc drugie a może i trzecie gotowanie. W czasie którego utracimy część aromatów...
To znaczy nie do końca jabłuszka ale tylko sok. Kupiony w promocji na InpostFresh, łącznie 40 litrów.
Ze względu na braki lokalowe (czyli tylko dwa fermentatory) całość podzielona na dwa nastawy.
Nastaw 1: wyłącznie sok doprawiony bayanusami (pół paczki) i pożywką . Po dwóch tygodniach zlany znad osadu do drugiego fermentatora.
Mętne jak cholera, doprawiłem turboklarem.
Fermentator umyty, przepłukany pirosiarczanem, więc czas na...
Nastaw 2: 20l sok + 2kg glukozy. Doprawiony resztą bayanusów i pożywką.
Po tygodniu (czyli ten weekend) czas na gotowanie Nastawu 1.
Ładnie się sklarowało, oczywiście nie jest to kryształ, ale na dnie fermentatora jednak szlam widać więc pomogło.
Zlane do kega i zaczynamy. Tym razem (zgodnie z radami) budowa uproszczona - potstill bez refluksu.
Pierwsze 150 dla bogów bimbru. Czyli płyn do spryskiwaczy (test zmywania tuszu z nakrętek zakończony niepowodzeniem, więc % nie ma za wiele).
Ogólnie zbierałem do kolejnych słoików podpierając się wskazaniami papugi i próbą węchową. Procentaż zaczął się od 60%. Regulacja odbioru poprzez grzanie w kegu.
Wrażenia:
- nastawiłem się, że może być nieco śmierdząco, ale nie było
- nie wiem czemu wydaje mi się, że procent odbioru był skokowy a nie malejący w trybie ciągłym, np. 400 ml 60-58%, potem szybki spadek do 55% i znów zatrzymanie itd.
- rezultat przekroczył oczekiwanie - destylat aromatyczny (zapach a i smak), bardzo się łamię czy gotować po raz drugi... Zobaczymy za tydzień jak nieco odpocznie
Pytanie/wątpliwość: teraz gotowałem na rurze z wypełnieniem. Czy jak puszczę na pustej rurze, to nie będzie przesada? Spadnie oczywiście ilość półek teoretycznych więc i produkt wyjściowy będzie bardziej zanieczyszczony, jednocześnie wśród tych zanieczyszczeń będą aromaty na których nam zależy... Więc drugie a może i trzecie gotowanie. W czasie którego utracimy część aromatów...
酒の中に真あり
-
- Posty: 2926
- Rejestracja: środa, 6 mar 2019, 20:40
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Owocówki
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 129 razy
- Otrzymał podziękowanie: 552 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Napisałeś dużo ale mnie interesuje do jakiego % odbierałeś.
Już przy 2 gotowaniu tracisz aromaty więc zapomnij o 2 czy 3
Ja gotuję 2 razy bo taki destylat lepiej mi smakuje.
Zrób próbę, zostaw sobie butelczynę po 1 gotowaniu a resztę gotuj 2 raz będziesz miał porównanie
Już przy 2 gotowaniu tracisz aromaty więc zapomnij o 2 czy 3
Ja gotuję 2 razy bo taki destylat lepiej mi smakuje.
Zrób próbę, zostaw sobie butelczynę po 1 gotowaniu a resztę gotuj 2 raz będziesz miał porównanie
Wszystko co " wyprodukuje " nazywam BIMBERKIEM
-
Autor tematu - Posty: 17
- Rejestracja: poniedziałek, 4 sty 2021, 07:57
- Krótko o sobie: Uczę się. To jest proces ciągły.
- Podziękował: 3 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
@Góral bagienny
Niechaj się podeprę kajecikiem.
"11:35
35% Zaczynamy chyba zbierać do kolejnego gotowania - VI
Uuuu... Jak na zamówienie procent leci na ryj, ale mam gotować do zera, to będę gotował do zera.
11:50
Koniec VI, 10%
Zbieram do VII, do końca.
11:55
Wpada jakiś syfik. Chyba jednak czas kończyć. Czyli wiadro."
Po teście organoleptycznym stwierdziłem, że o ile słoik VI ma aromat i smak, to VII już nie. Więc, jako że nie był czysty, to się go pozbyłem.
Przyznam się, że planowałem od początku drugie gotowanie a tu zaskoczenie, bo wyszło całkiem fajnie (tak, wiem, zaczynam dopiero i wszystko co wykapie to teraz 7-my cud świata). Obawiam się, że jako, że robiłem z wypełnieniem to wykastrowało urobek z części aromatów.
Dlatego przy Nastawie 2 (który dostał wspomaganie glukozą więc aromaty będą bardziej rozmyte) mocno myślę nad pozbyciem się części wypełnienia w rurze (a może i całości? i zostawić tylko zmywak?).
Na razie urobek z Nastawu 1 sobie stoi w piwnicy i myśli, a w przyszły weekend zobaczę co wymyślił. Plan na dziś to teraz (za dwa tygodnie) popędzić Nastaw 2, połączyć Piękno i Dobro, a resztę (o ile będzie reszta) przegotować z wodą i sokiem na jednej grzałce.
Niechaj się podeprę kajecikiem.
"11:35
35% Zaczynamy chyba zbierać do kolejnego gotowania - VI
Uuuu... Jak na zamówienie procent leci na ryj, ale mam gotować do zera, to będę gotował do zera.
11:50
Koniec VI, 10%
Zbieram do VII, do końca.
11:55
Wpada jakiś syfik. Chyba jednak czas kończyć. Czyli wiadro."
Po teście organoleptycznym stwierdziłem, że o ile słoik VI ma aromat i smak, to VII już nie. Więc, jako że nie był czysty, to się go pozbyłem.
Przyznam się, że planowałem od początku drugie gotowanie a tu zaskoczenie, bo wyszło całkiem fajnie (tak, wiem, zaczynam dopiero i wszystko co wykapie to teraz 7-my cud świata). Obawiam się, że jako, że robiłem z wypełnieniem to wykastrowało urobek z części aromatów.
Dlatego przy Nastawie 2 (który dostał wspomaganie glukozą więc aromaty będą bardziej rozmyte) mocno myślę nad pozbyciem się części wypełnienia w rurze (a może i całości? i zostawić tylko zmywak?).
Na razie urobek z Nastawu 1 sobie stoi w piwnicy i myśli, a w przyszły weekend zobaczę co wymyślił. Plan na dziś to teraz (za dwa tygodnie) popędzić Nastaw 2, połączyć Piękno i Dobro, a resztę (o ile będzie reszta) przegotować z wodą i sokiem na jednej grzałce.
酒の中に真あり
-
- Posty: 2926
- Rejestracja: środa, 6 mar 2019, 20:40
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Owocówki
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 129 razy
- Otrzymał podziękowanie: 552 razy
-
Autor tematu - Posty: 17
- Rejestracja: poniedziałek, 4 sty 2021, 07:57
- Krótko o sobie: Uczę się. To jest proces ciągły.
- Podziękował: 3 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
No to jest Plan!
Następne gotowanie jabłkowity zrobię tylko z dolnym zmywakiem. Dzięki!
Oj, będę musiał ostro pilnować tego co wychodzi... No bo ja nie potrafię "zbieraj wszystko do zera i tnij dopiero przy drugim gotowaniu". Może kiedyś się nauczę.
Na szczęście jak coś teraz spartolę, to zawsze jest możliwość powtórnego przegonienia (z pełną dobrocią inwentarza - wypełnienie, refluks) na alkohol na nalewki.
No i chyba się wezmę za ŁKZWJ. Tylko, że Wuja Jesiego to trzeba praktycznie w trybie ciągłym, a ja mogę w interwałach tygodniowych co najwyżej...
Następne gotowanie jabłkowity zrobię tylko z dolnym zmywakiem. Dzięki!
Oj, będę musiał ostro pilnować tego co wychodzi... No bo ja nie potrafię "zbieraj wszystko do zera i tnij dopiero przy drugim gotowaniu". Może kiedyś się nauczę.
Na szczęście jak coś teraz spartolę, to zawsze jest możliwość powtórnego przegonienia (z pełną dobrocią inwentarza - wypełnienie, refluks) na alkohol na nalewki.
No i chyba się wezmę za ŁKZWJ. Tylko, że Wuja Jesiego to trzeba praktycznie w trybie ciągłym, a ja mogę w interwałach tygodniowych co najwyżej...
酒の中に真あり
-
Autor tematu - Posty: 17
- Rejestracja: poniedziałek, 4 sty 2021, 07:57
- Krótko o sobie: Uczę się. To jest proces ciągły.
- Podziękował: 3 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
No więc tak...
Jabłko poszło na grzałki, w rurze został dolny zmywak i garść sprężynek (no, dwie garści).
Podczas procesu zapach niesamowity (zarówno w szopie jak i urobku). Ciągnąłem do 30% ale końcówka chyba wróci do kolejnego procesu bo mętna jest. Na bieżąco urobek dzielony na części i zostawiony do rana w lekko uchylonych słoikach.
Przed chwilą wąchnąłem i trochę smuteczek.
Liczyłem prawdę mówiąc na więcej aromatu. A tu zapach owszem, jest ale taki trochę płaski. Poczekam tydzień, może się coś z tego urodzi...
Kupię trochę antonówek i wrzucę na suszarkę do grzybów - może nimi dam radę wzmocnić efekt jabłka.
W tak zwanym międzyczasie nastawiony ŁKZWJ.
Nie za bardzo garnie się do roboty. Ale z drugiej strony nie uruchamiałem go na turbo tylko na Coobra Whisky. No i stoi w piwnicy.
Przy okazji - macie jakiś patent na lewarowanie z nad osadu, jeżeli to co na dnie zakrywa kranik spustowy?
Jabłko poszło na grzałki, w rurze został dolny zmywak i garść sprężynek (no, dwie garści).
Podczas procesu zapach niesamowity (zarówno w szopie jak i urobku). Ciągnąłem do 30% ale końcówka chyba wróci do kolejnego procesu bo mętna jest. Na bieżąco urobek dzielony na części i zostawiony do rana w lekko uchylonych słoikach.
Przed chwilą wąchnąłem i trochę smuteczek.
Liczyłem prawdę mówiąc na więcej aromatu. A tu zapach owszem, jest ale taki trochę płaski. Poczekam tydzień, może się coś z tego urodzi...
Kupię trochę antonówek i wrzucę na suszarkę do grzybów - może nimi dam radę wzmocnić efekt jabłka.
W tak zwanym międzyczasie nastawiony ŁKZWJ.
Nie za bardzo garnie się do roboty. Ale z drugiej strony nie uruchamiałem go na turbo tylko na Coobra Whisky. No i stoi w piwnicy.
Przy okazji - macie jakiś patent na lewarowanie z nad osadu, jeżeli to co na dnie zakrywa kranik spustowy?
酒の中に真あり
-
- Posty: 2597
- Rejestracja: sobota, 30 lip 2016, 16:57
- Ulubiony Alkohol: Zależy od nastroju i dostępności.
- Status Alkoholowy: Winiarz
- Podziękował: 236 razy
- Otrzymał podziękowanie: 455 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
Nie tydzień, poczekaj kilka miesięcy, możesz się zdziwić.
Ostatnio zmieniony niedziela, 3 wrz 2023, 17:18 przez jakis1234, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam z opolskiego.
-
- Posty: 633
- Rejestracja: poniedziałek, 19 lip 2021, 02:57
- Podziękował: 182 razy
- Otrzymał podziękowanie: 121 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
A z antonówek zrób sok i dodaj do drugiej destylacji.
https://allegro.pl/oferta/wezyk-2m-do-s ... 9017069927
A z antonówek zrób sok i dodaj do drugiej destylacji.
-
Autor tematu - Posty: 17
- Rejestracja: poniedziałek, 4 sty 2021, 07:57
- Krótko o sobie: Uczę się. To jest proces ciągły.
- Podziękował: 3 razy
Re: Pierwszy sprzęt, pierwszy gon
@HeniekStarr @jakis1234
Zapewne macie rację.
Pewnie trochę przeze mnie przemawia podświadome oczekiwanie, że będzie pachnieć niczym palinka... No i te zapachy w czasie gotowania takie przepiękne i wyraźne.
No nic. Na razie pozlewane do słoików (właśnie małe po 200ml mi się skończyły) i będzie stało w piwnicy przez chwilę. Niech dochodzi.
Na razie martwię się, że mi ŁKZWJ nie wystartuje, ale jakby coś, to go Bayanusami poszczuję.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za rady!
Zapewne macie rację.
Pewnie trochę przeze mnie przemawia podświadome oczekiwanie, że będzie pachnieć niczym palinka... No i te zapachy w czasie gotowania takie przepiękne i wyraźne.
No nic. Na razie pozlewane do słoików (właśnie małe po 200ml mi się skończyły) i będzie stało w piwnicy przez chwilę. Niech dochodzi.
Na razie martwię się, że mi ŁKZWJ nie wystartuje, ale jakby coś, to go Bayanusami poszczuję.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za rady!
酒の中に真あり