Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
-
- Posty: 2918
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
Ja myślę, że na każdej grzałce grzejącej wodę powstają bąble(pęcherzyki) - wcześniej pojawia się powietrze rozpuszczone w wodzie, a później para.zielonka pisze:Ciągle i uparcie będę twierdził że większość grzałek które są na rynku produkuje bąble po zanurzeniu w wodzie, i dlatego są po prostu do dupy.
Pozdrawiam,
Waldek
Waldek
-
- Posty: 963
- Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
- Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
- Ulubiony Alkohol: whisky
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 84 razy
- Otrzymał podziękowanie: 248 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
Było już o tym mówione i pisane, a z mojego doświadczenia , mając kilka sposobów grzania do wyboru, wynika że grzane od spodu wsady mają lepszy smak i wyższy procent.
Widać to bardzo przy użyciu ZP, aabratek trochę to rozmywa ale i tak zauważyłem że jak tylko słyszę bąblowanie grzałek -procent trochę spada.Najlepszy do tej pory produkt otrzymałem mając grzałki 1400+2000 połączone w szereg i moc 830W na watomierzu.
Tempo odbioru dramatycznie małe ale warto było poczekać.
Keg 30 tka nieocieplony grzany mocą 2400 z zewnątrz i od spodu spokojnie dawał się opanować przy pomocy 6ciu ZP i główny kontroler(nos tatowy) nie miał zastrzeżeń. Jak tylko odpalałem grzałki w środku pojawiał się brzydki zapach i procent spadał o kilka nawet punktów. Chciałbym aby ktoś inny kto może zbadać próbki obiektywnie, dokonał sprawdzenia mojej teorii.
Pozdrawiam
Pewnie masz rację jednak pojawianie się potężnych bąbli pary które to razem z alkoholem docierają aż do głowicy świadczy o zbyt dużej mocy grzałki w przeliczeniu na cm kw.Ja myślę, że na każdej grzałce grzejącej wodę powstają bąble(pęcherzyki) - wcześniej pojawia się powietrze rozpuszczone w wodzie, a później para.
Było już o tym mówione i pisane, a z mojego doświadczenia , mając kilka sposobów grzania do wyboru, wynika że grzane od spodu wsady mają lepszy smak i wyższy procent.
Widać to bardzo przy użyciu ZP, aabratek trochę to rozmywa ale i tak zauważyłem że jak tylko słyszę bąblowanie grzałek -procent trochę spada.Najlepszy do tej pory produkt otrzymałem mając grzałki 1400+2000 połączone w szereg i moc 830W na watomierzu.
Tempo odbioru dramatycznie małe ale warto było poczekać.
Keg 30 tka nieocieplony grzany mocą 2400 z zewnątrz i od spodu spokojnie dawał się opanować przy pomocy 6ciu ZP i główny kontroler(nos tatowy) nie miał zastrzeżeń. Jak tylko odpalałem grzałki w środku pojawiał się brzydki zapach i procent spadał o kilka nawet punktów. Chciałbym aby ktoś inny kto może zbadać próbki obiektywnie, dokonał sprawdzenia mojej teorii.
Pozdrawiam
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
-
- Posty: 7348
- Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Swój własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Polska południowa
- Podziękował: 397 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1697 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
Bąbel pary utrzymuje się w "stanie bąblowym" dopóty, dopóki krąży sobie w płynnym wsadzie i niestety nie ma poliamidowej osłonki aby móc, po dotarciu do powierzchni, wędrować sobie dalej w górę chłodnicy
Eldier nie bez kozery zapytał o temperatury w kolumnie, bo nawet na ZP prawidłowo skonstruowanych, da się przeprowadzić rektyfikację bez efektu spadku mocy destylatu i bąble pary powstające na grzałce nie mają nie mają na to wpływu a tylko prawidłowa konstrukcja i doświadczenie operatora.
@zielonka, włącz myślenie zanim podzielisz się z nami kolejną, tego typu, rewelacjązielonka pisze: ...jednak pojawianie się potężnych bąbli pary które to razem z alkoholem docierają aż do głowicy...
Bąbel pary utrzymuje się w "stanie bąblowym" dopóty, dopóki krąży sobie w płynnym wsadzie i niestety nie ma poliamidowej osłonki aby móc, po dotarciu do powierzchni, wędrować sobie dalej w górę chłodnicy
Eldier nie bez kozery zapytał o temperatury w kolumnie, bo nawet na ZP prawidłowo skonstruowanych, da się przeprowadzić rektyfikację bez efektu spadku mocy destylatu i bąble pary powstające na grzałce nie mają nie mają na to wpływu a tylko prawidłowa konstrukcja i doświadczenie operatora.
SPIRITUS FLAT UBI VULT
-
- Posty: 447
- Rejestracja: niedziela, 12 sty 2014, 18:21
- Status Alkoholowy: Student Bimbrologii
- Lokalizacja: Mazowsze
- Podziękował: 16 razy
- Otrzymał podziękowanie: 77 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
Sądzę, że po umieszczeniu grzałek bezpośrednio w zbiorniku wzrosła moc przekazywana do wsadu.
Zarówno taboret, jak i grzałki zewnętrzne mają ogromne straty ciepła.
Większa moc grzania, przy stałym przepływie przez ZP powoduje spadek RR, a w konsekwencji spadek jakości.
Zarówno taboret, jak i grzałki zewnętrzne mają ogromne straty ciepła.
Większa moc grzania, przy stałym przepływie przez ZP powoduje spadek RR, a w konsekwencji spadek jakości.
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat i ludzka głupota.
Co do tej pierwszej są jednak pewne wątpliwości."
A. Einstein
Co do tej pierwszej są jednak pewne wątpliwości."
A. Einstein
-
- Posty: 963
- Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
- Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
- Ulubiony Alkohol: whisky
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 84 razy
- Otrzymał podziękowanie: 248 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
Dobra poddaję się , jak tylko znajdę trochę czasu i odpowiednią ilość wsadu sam zrobię jakieś testy ale dopiero na większej rurze żeby wykluczyć zbyt słabą przepustowość mojej. Mam w kegu 50tce 1400W
i na tym się oprę bez regulatora.
Póki co zamykam problem bo to temat andrei o wybuchach i tragicznych wypadkach w postaci wściekłej żony która wpada ze szmatą i leje gdzie popadnie tłukąc spirytus i powodując pożar połowy kraju, c.d. jak już wyżej pisałem znika Białoruś i Rosja a pojawia się dobrobyt w postaci przemytu alkoholu na granicy POLSKA -CHINY. Jak sprzedamy każdemu chińczykowi po parze butów i flaszce będziemy bogatym narodem.
Pozdrawiam
Ale póki nie wpadła żadna w ten spirytus czytajcie moje życzenia na Nowy Rok
http://alkohole-domowe.com/forum/post13 ... ml#p135797
i na tym się oprę bez regulatora.
Póki co zamykam problem bo to temat andrei o wybuchach i tragicznych wypadkach w postaci wściekłej żony która wpada ze szmatą i leje gdzie popadnie tłukąc spirytus i powodując pożar połowy kraju, c.d. jak już wyżej pisałem znika Białoruś i Rosja a pojawia się dobrobyt w postaci przemytu alkoholu na granicy POLSKA -CHINY. Jak sprzedamy każdemu chińczykowi po parze butów i flaszce będziemy bogatym narodem.
Pozdrawiam
Ale póki nie wpadła żadna w ten spirytus czytajcie moje życzenia na Nowy Rok
http://alkohole-domowe.com/forum/post13 ... ml#p135797
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
-
- Posty: 1498
- Rejestracja: środa, 7 sie 2013, 09:14
- Status Alkoholowy: Producent Wódek
- Lokalizacja: Podkarpackie
- Podziękował: 87 razy
- Otrzymał podziękowanie: 364 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
Kapral zielonka do raportu: co to za poddawanie się - to nie jest postawa godna żołnierza!!! Rozpętałeś "bitwę" to teraz walcz Przedstaw swoje racje: artylerię(kolumnę) jaką posiadasz/posiadałeś z wyposażeniem bojowym(termometry itp) i przeprowadź zamach na montowanie grzałek w zbiorniku... Albo odpowiedz czy chociaż częściowo twoja flota i manewry bojowe pokrywały się z tymi opisanymi tutaj: http://alkohole-domowe.com/forum/jak-ot ... 10969.html . Możesz też zamontować wizjer(wlew z wizjerem) w zbiorniku albo dołożyć do kolumny bufor z wizjerem i poobserwuj co się w nich(zbiorniku/buforze) dzieje podczas procesu...
-
- Posty: 963
- Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
- Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
- Ulubiony Alkohol: whisky
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 84 razy
- Otrzymał podziękowanie: 248 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
https://www.youtube.com/watch?v=exkaQn02opc
z tego nie ma prawa być smaczne wg mnie
Pozdrawiam
Trochę o temacie zapomniałem bo grzałem od spodu i z zewnątrz ale mam za to ciekawy link do filmu od kolegi aronia na którym dokładnie widać to o czym mówięeldier pisze:@zielonka minęło już trochę czasu od przedstawienia Twojej lekko kontrowersyjnej teorii. Czy podjąłeś już jakieś kroki, żeby udowodnić swoją rację?
Pozdrawiam
https://www.youtube.com/watch?v=exkaQn02opc
z tego nie ma prawa być smaczne wg mnie
Pozdrawiam
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
-
- Posty: 963
- Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
- Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
- Ulubiony Alkohol: whisky
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 84 razy
- Otrzymał podziękowanie: 248 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
Pisałem już o tym, uważam że woda i niedobre smaki wrą razem z naszym nastawem i po prostu mieszają się w kolumnie razem z naszym ulubionym spirytusem.
Te grzałki dopiero po obcięciu dość poważnie mocy nie będą produkować takich bomb.
W moim wypadku połączenie szeregowo 2000 i 1400 dało dopiero spokojną pracę i naprawdę zupełnie inny produkt. Niestety idzie za tym bardzo wolny odbiór.
Radziłbym takie ostre grzałki montować z jakimiś jak największymi radiatorami.
Ci którzy tak jak ja nie mają regulatorów pomimo wyłączenia połowy grzałek nadal mają w kegu bombę atomową i opary wody i pogonów w kolumnie.
A nawet mając regulator w czasie takiego rozgrzewania można tak zasmrodzić kolumnę że i tak smak będzie nieciekawy.
U mnie poziom odbioru ten sam (OLM ) a grzałka 2000 daje gorszy produkt niż 1400.
Wszak powinno być odwrotnie bo 2000 daje większy refluks przy tym samym odbiorze.
Ale ja to Zielonka jestem i pewnie się nie znam.
Te grzałki dopiero po obcięciu dość poważnie mocy nie będą produkować takich bomb.
W moim wypadku połączenie szeregowo 2000 i 1400 dało dopiero spokojną pracę i naprawdę zupełnie inny produkt. Niestety idzie za tym bardzo wolny odbiór.
Radziłbym takie ostre grzałki montować z jakimiś jak największymi radiatorami.
Ci którzy tak jak ja nie mają regulatorów pomimo wyłączenia połowy grzałek nadal mają w kegu bombę atomową i opary wody i pogonów w kolumnie.
A nawet mając regulator w czasie takiego rozgrzewania można tak zasmrodzić kolumnę że i tak smak będzie nieciekawy.
U mnie poziom odbioru ten sam (OLM ) a grzałka 2000 daje gorszy produkt niż 1400.
Wszak powinno być odwrotnie bo 2000 daje większy refluks przy tym samym odbiorze.
Ale ja to Zielonka jestem i pewnie się nie znam.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
-
- Posty: 5230
- Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
- Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
- Podziękował: 1292 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2744 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
Powiem ci szczerze napisałeś czystą prawdę. Ale o tym już było wielokrotnie na forum. I nie jest wcale odkrywcze, że w niektórych okolicznościach na mniejszej mocy otrzymasz lepszy produkt.
Największym Twoim problemem jest to, że część kolumny, która pracuje na Twoją korzyść ma zaledwie 70cm. To naprawdę mało zwłaszcza dla kogoś kto się dopiero uczy. Następny Twój błąd jaki popełniasz to użycie elektrozaworu. Po jakiego diabła jest on Ci potrzebny? Czyżby lenistwo? Przecież on Ci bez przerwy destabilizuje kolumnę!!!
Wystarczy dobra stabilizacja. Popraw sposób w jaki odbierasz przedgony. Obowiązkowo dwa razy gotuj i powinieneś otrzymać produkt, którego się nie powstydzisz.
Największym Twoim problemem jest to, że część kolumny, która pracuje na Twoją korzyść ma zaledwie 70cm. To naprawdę mało zwłaszcza dla kogoś kto się dopiero uczy. Następny Twój błąd jaki popełniasz to użycie elektrozaworu. Po jakiego diabła jest on Ci potrzebny? Czyżby lenistwo? Przecież on Ci bez przerwy destabilizuje kolumnę!!!
Wystarczy dobra stabilizacja. Popraw sposób w jaki odbierasz przedgony. Obowiązkowo dwa razy gotuj i powinieneś otrzymać produkt, którego się nie powstydzisz.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
-
- Posty: 830
- Rejestracja: poniedziałek, 19 sty 2015, 20:36
- Krótko o sobie: Na ile moge to pomagam ludziom.
- Lokalizacja: Centralna Polska
- Podziękował: 73 razy
- Otrzymał podziękowanie: 94 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
@ "zielonka"
Ci którzy tak jak ja nie mają regulatorów pomimo wyłączenia połowy grzałek nadal mają w kegu bombę atomową i opary wody i pogonów w kolumnie.
A może to zalewanie kolumny grzałkami, robi rewolucje i "zabrudza" kolumne?
Zastanawiam się co otrzymam bez żadnego zalewania ale troche boję się spróbować na OLM.
Kiedyś jak miałem "zimne palce" nie miałem możliwosci zalania, było 1 m. wypełnienia zmywakowego na grzałce 1500 wat i też wychodziło dobre ale jest różnica w smaku ZP i OLM przy tych samych nastawach. Co lepsze to wydaje się kwestja gustu, choć różnica jest minimalna.
Ci którzy tak jak ja nie mają regulatorów pomimo wyłączenia połowy grzałek nadal mają w kegu bombę atomową i opary wody i pogonów w kolumnie.
A może to zalewanie kolumny grzałkami, robi rewolucje i "zabrudza" kolumne?
Zastanawiam się co otrzymam bez żadnego zalewania ale troche boję się spróbować na OLM.
Kiedyś jak miałem "zimne palce" nie miałem możliwosci zalania, było 1 m. wypełnienia zmywakowego na grzałce 1500 wat i też wychodziło dobre ale jest różnica w smaku ZP i OLM przy tych samych nastawach. Co lepsze to wydaje się kwestja gustu, choć różnica jest minimalna.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 11 kwie 2016, 19:30 przez Drupi, łącznie zmieniany 2 razy.
I like noble drinks.
-
- Posty: 963
- Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
- Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
- Ulubiony Alkohol: whisky
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 84 razy
- Otrzymał podziękowanie: 248 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
@lesgo58
jesteśmy trochę off top ale odpowiem bo nie zostawia się mistrza bez odpowiedzi
Jak pojadę 1400W z odbiorem poniżej 1l/h to mam 96 bez problemu.
Jadę zawsze dwa razy i często na 2,5 tak jak pisałeś w kompendium.
Największy problem mam z przedgonami(ok 400ml +50na opał) bo przeważnie za szybko przechodzę do odbioru serca. Tak myślę po zrobieniu kilkunastu destylacji.
Ellektrozawór - oczywiście z lenistwa( w mojej piwnicy nie ma luksusu) histereza 0,1C ale podpiety do lampki w sypialni,dla mnie to sygnał że zaczęły sie pogony i odbieram resztę do innych naczyń. Wpuszczę to znowu przy innej okazji.
Ja nigdzie nie pisałem że nie umiem zrobić dobrego produktu,kolega andrea mnie podszkolił i właśnie chcąc robić dobry tak mnie wkurzają te grzałki. Dlatego jadę surówkę 2000W i 1l/h a na gotowo 1400 i poniżej 1l
Myślę że tego co biorę do spożycia i czym częstuję znajomych nie muszę się dzisiaj wstydzić .
Pozdrawiam
jesteśmy trochę off top ale odpowiem bo nie zostawia się mistrza bez odpowiedzi
To po kolei - mam już 119 cm rurkę 60 tke z OLM na wysokości 90 cm od kołnierza.lesgo58 pisze:
Największym Twoim problemem jest to, że część kolumny, która pracuje na Twoją korzyść ma zaledwie 70cm. To naprawdę mało zwłaszcza dla kogoś kto się dopiero uczy. Następny Twój błąd jaki popełniasz to użycie elektrozaworu. Po jakiego diabła jest on Ci potrzebny? Czyżby lenistwo? Przecież on Ci bez przerwy destabilizuje kolumnę!!!
Wystarczy dobra stabilizacja. Popraw sposób w jaki odbierasz przedgony. Obowiązkowo dwa razy gotuj i powinieneś otrzymać produkt, którego się nie powstydzisz.
Jak pojadę 1400W z odbiorem poniżej 1l/h to mam 96 bez problemu.
Jadę zawsze dwa razy i często na 2,5 tak jak pisałeś w kompendium.
Największy problem mam z przedgonami(ok 400ml +50na opał) bo przeważnie za szybko przechodzę do odbioru serca. Tak myślę po zrobieniu kilkunastu destylacji.
Ellektrozawór - oczywiście z lenistwa( w mojej piwnicy nie ma luksusu) histereza 0,1C ale podpiety do lampki w sypialni,dla mnie to sygnał że zaczęły sie pogony i odbieram resztę do innych naczyń. Wpuszczę to znowu przy innej okazji.
Ja nigdzie nie pisałem że nie umiem zrobić dobrego produktu,kolega andrea mnie podszkolił i właśnie chcąc robić dobry tak mnie wkurzają te grzałki. Dlatego jadę surówkę 2000W i 1l/h a na gotowo 1400 i poniżej 1l
Myślę że tego co biorę do spożycia i czym częstuję znajomych nie muszę się dzisiaj wstydzić .
Pozdrawiam
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
-
- Posty: 5230
- Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
- Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
- Podziękował: 1292 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2744 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
Czyli potwierdziłeś moje przypuszczenia.
Jak na razie wprowadziłeś jedną poprawkę. Wydłużyłeś kolumnę. Nad resztą chyba się głębiej już nie zastanawiałeś. I żeby pozbyć się definitywnie problemu, który Ciebie wkurza to powtórzę jeszcze raz:
O problemie z grzałkami i mocami grzania jako powodem Twoich problemów zapomnij. Tak jak używasz grzałek - czyli dwie do rozgrzania i jedną do odbioru - to używasz prawidłowo.
Chciałbym się jeszcze odnieść do jednego Twojego stwierdzenia:
Jak na razie wprowadziłeś jedną poprawkę. Wydłużyłeś kolumnę. Nad resztą chyba się głębiej już nie zastanawiałeś. I żeby pozbyć się definitywnie problemu, który Ciebie wkurza to powtórzę jeszcze raz:
Do tego jeszcze dodam - wyrzuć elektrozawór jako prowadzący odbiór. (Bo to on jest odpowiedzialny, że otrzymujesz zaledwie 95%.) Dodaj trochę cierpliwości. Pilnuj termometru w dole. Koryguj w odpowiednim momencie prędkość odbioru a będziesz Pan zadowolony...Wystarczy dobra stabilizacja. Popraw sposób w jaki odbierasz przedgony. Obowiązkowo dwa razy gotuj i powinieneś otrzymać produkt, o którym marzysz.
O problemie z grzałkami i mocami grzania jako powodem Twoich problemów zapomnij. Tak jak używasz grzałek - czyli dwie do rozgrzania i jedną do odbioru - to używasz prawidłowo.
Chciałbym się jeszcze odnieść do jednego Twojego stwierdzenia:
Chyba zbytnio dramatyzujesz. Od tego mamy kolumnę z wypełnieniem aby poszczególne frakcje odseparować od siebie. Jednak efektywność i jakość tego odseparowania jest wprost proporcjonalna do umiejętności i doświadczenia operatora.Ci którzy tak jak ja nie mają regulatorów pomimo wyłączenia połowy grzałek nadal mają w kegu bombę atomową i opary wody i pogonów w kolumnie.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
-
- Posty: 963
- Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
- Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
- Ulubiony Alkohol: whisky
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 84 razy
- Otrzymał podziękowanie: 248 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
No i proszę czytać co wyżej napisałem - za pierwszym 96 , i za drugim ciut lepiej ale nie mam precyzyjnego pomiaru , porównuję do sklepowego 95.
Jeszcze sporo przede mna pracy ale wiem że jestem na dobrej drodze .
A żeby andrea nie miał pretensji o off top to napiszę jakie są niebezpieczeństwa jak sie ma lampkę za sygnalizator wzrostu temperatury. Stoje sobie ja przy mojej kolumnie i właśnie widzę jak pierwszy raz razem z elektrozaworem staruje zasilanie do lampki.
Duma mnie rozparła bo od teraz zawsze będąc w sypialni będe widział na parapecie światło jak wzrośnie temperatura. Na parapecie , no dałem na parapet przy łóżku, udaję że to lampka do czytania , lekko za firanką schowana, za firanką ? kurwa pod firanką ona , pewnie już się zasłony jarają. Na szczęście zdążyłem , ale już firanka była mocno gorąca jeszcze z 20 minut i kto wie.
Pozdrawiam
Tak, trochę dramatyzuję ale wiem że jak grzałem od spodu(spaliła sie franca niestety) było łatwiej o dobrą jakość. Tu właśnie to doświadczenie musi pomóc.lesgo58 pisze:Chyba zbytnio dramatyzujesz. Od tego mamy kolumnę z wypełnieniem aby poszczególne frakcje odseparować od siebie. Jednak efektywność i jakość tego odseparowania jest wprost proporcjonalna do umiejętności i doświadczenia operatora.
No i proszę czytać co wyżej napisałem - za pierwszym 96 , i za drugim ciut lepiej ale nie mam precyzyjnego pomiaru , porównuję do sklepowego 95.
Jeszcze sporo przede mna pracy ale wiem że jestem na dobrej drodze .
A żeby andrea nie miał pretensji o off top to napiszę jakie są niebezpieczeństwa jak sie ma lampkę za sygnalizator wzrostu temperatury. Stoje sobie ja przy mojej kolumnie i właśnie widzę jak pierwszy raz razem z elektrozaworem staruje zasilanie do lampki.
Duma mnie rozparła bo od teraz zawsze będąc w sypialni będe widział na parapecie światło jak wzrośnie temperatura. Na parapecie , no dałem na parapet przy łóżku, udaję że to lampka do czytania , lekko za firanką schowana, za firanką ? kurwa pod firanką ona , pewnie już się zasłony jarają. Na szczęście zdążyłem , ale już firanka była mocno gorąca jeszcze z 20 minut i kto wie.
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 11 kwie 2016, 22:27 przez zielonka, łącznie zmieniany 1 raz.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
-
- Posty: 7348
- Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Swój własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Polska południowa
- Podziękował: 397 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1697 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
No, to teraz ja się odniosę do twojego postu, bo chyba nie bardzo jeszcze wiesz o co w "tym wszystkim chodzi".
Po pierwsze zamieściłeś filmik z destylacji na kolumnie półkowej a w kolejnych postach odnosisz się do rektyfikacji na kolumnie i o ile zgodzę się, że na takim aparacie jak na filmie moc grzania ma znaczenie, to całkowicie nie zgodzę się z twoimi stwierdzeniami a propos kolumny.
Ale po kolei;
Lesgo58 napisał ci resztę. Wydłużenie kolumny, stabilizacja i umiejętność prowadzenia procesu poprowadzą cię do sukcesu i grzałki nie mają tu nic do tego.
Po pierwsze zamieściłeś filmik z destylacji na kolumnie półkowej a w kolejnych postach odnosisz się do rektyfikacji na kolumnie i o ile zgodzę się, że na takim aparacie jak na filmie moc grzania ma znaczenie, to całkowicie nie zgodzę się z twoimi stwierdzeniami a propos kolumny.
Ale po kolei;
Nastaw to i woda i te "niedobre smaki" i spirytus i jest to mieszanina, więc niezależnie od mocy dostarczonej do do zagotowania, pary takiej mieszaniny będą zasilać kolumnę i dopiero od ilości wypełnienia, umiejętności operatora i jego znajomości zasad rektyfikacji, zależeć będzie co uzyskamy w efekcie końcowym.zielonka pisze: uważam że woda i niedobre smaki wrą razem z naszym nastawem i po prostu mieszają się w kolumnie razem z naszym ulubionym spirytusem.
Jakich bomb? Kolumny są układem otwartym a gotując nastaw o zawartości ok. 10% co niby ma, za przeproszeniem, "rypnąć"?zielonka pisze: grzałki dopiero po obcięciu dość poważnie mocy nie będą produkować takich bomb.
To dlatego, że nie masz wystarczającej ilości wypełnienia i śmiem twierdzić, że również umiejętności w prowadzeniu procesu rektyfikacji.zielonka pisze:W moim wypadku połączenie szeregowo 2000 i 1400 dało dopiero spokojną pracę i naprawdę zupełnie inny produkt.
O ile mógłbym ewentualnie zgodzić się na taki myk przy destylacji "zanieczyszczonych" nastawów owocowych czy zbożowych o tyle zupełnie nie rozumiem celowości takiego zabiegu z grzałkami przy grzaniu nastawu cukrowego.zielonka pisze:Radziłbym takie ostre grzałki montować z jakimiś jak największymi radiatorami.
Bzdura totalna - patrz wyżejzielonka pisze:Ci którzy tak jak ja nie mają regulatorów pomimo wyłączenia połowy grzałek nadal mają w kegu bombę atomową
Nieprawda. Znowu kłania się niedoskonała konstrukcja aparatu i nieumiejętność operatora.zielonka pisze:nawet mając regulator w czasie takiego rozgrzewania można tak zasmrodzić kolumnę że i tak smak będzie nieciekawy.
Jak wyżej.zielonka pisze:U mnie poziom odbioru ten sam (OLM ) a grzałka 2000 daje gorszy produkt niż 1400.
Dlatego trzeba poznać swój aparat (kolumnę) i jego możliwości aby go ustawić na prawidłowym poziomie w zależności od mocy grzania.zielonka pisze:powinno być odwrotnie bo 2000 daje większy refluks przy tym samym odbiorze.
Lesgo58 napisał ci resztę. Wydłużenie kolumny, stabilizacja i umiejętność prowadzenia procesu poprowadzą cię do sukcesu i grzałki nie mają tu nic do tego.
Oczywiście jeśli posłuchasz rad "trochę" bardziej doświadczonych w tej dziedzinie a nie zaczniesz znowu eksperymentować i gmatwać coś bardzo prostegozielonka pisze:Jeszcze sporo przede mna pracy ale wiem że jestem na dobrej drodze .
SPIRITUS FLAT UBI VULT
-
- Posty: 963
- Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
- Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
- Ulubiony Alkohol: whisky
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 84 razy
- Otrzymał podziękowanie: 248 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
A już szedłem spać . BOMBY
Wyjaśnię tylko co poeta miał na myśli - pisząc o bombach mam na myśli te bańki pary i bąble wrzącej mieszniny które uwalniaja sie gwałtownie znad grzałki , ten proces szaleńczego gotowania wygląda dla mnie jak jakaś bomba gazowa. Nie mam tu na myśli żadnej możliwości wybuchu. Po prostu takie skojarzenie.Jest wiele składników tej mieszaniny które zapewne by sie nie uwolniły gdyby nie to że na grzałce jest 500 stopni i cały czas o tym mówię.
Może się mylę ale mając dwa różne sposoby grzania stwierdzam że łatwiej uzyskać dobry destylat grzejąc od spodu lub opaską .
I nic do tego ma moje doświadczenie i kombinacje z 24 godzinną stabilizacją.
Tak uważam JA pracujac na MOIM sprzęcie i chciałem tylko problem zasygnalizować .
Nie silę sie na wszystkowiedźmę i nikogo ie zmuszam do zgadzania sie ze mną.
Powyżej kolega drupi zwrócił uwagę na możliwość zasmrodzenia kolumny w trakcie zalewania i coś w tym zapewne jest.
Byc może dlatego właśnie ta długa stabilizacja jest potrzebna. Żeby umyc kolumnę.
A dlaczego nie eksperymentować to nie wiem. Jak poznać cokolwiek ?
Na wiarę ? Wolę na rozum.
Wyjaśnię tylko co poeta miał na myśli - pisząc o bombach mam na myśli te bańki pary i bąble wrzącej mieszniny które uwalniaja sie gwałtownie znad grzałki , ten proces szaleńczego gotowania wygląda dla mnie jak jakaś bomba gazowa. Nie mam tu na myśli żadnej możliwości wybuchu. Po prostu takie skojarzenie.Jest wiele składników tej mieszaniny które zapewne by sie nie uwolniły gdyby nie to że na grzałce jest 500 stopni i cały czas o tym mówię.
Może się mylę ale mając dwa różne sposoby grzania stwierdzam że łatwiej uzyskać dobry destylat grzejąc od spodu lub opaską .
I nic do tego ma moje doświadczenie i kombinacje z 24 godzinną stabilizacją.
Tak uważam JA pracujac na MOIM sprzęcie i chciałem tylko problem zasygnalizować .
Nie silę sie na wszystkowiedźmę i nikogo ie zmuszam do zgadzania sie ze mną.
Powyżej kolega drupi zwrócił uwagę na możliwość zasmrodzenia kolumny w trakcie zalewania i coś w tym zapewne jest.
Byc może dlatego właśnie ta długa stabilizacja jest potrzebna. Żeby umyc kolumnę.
A dlaczego nie eksperymentować to nie wiem. Jak poznać cokolwiek ?
Na wiarę ? Wolę na rozum.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
-
- Posty: 1032
- Rejestracja: czwartek, 25 wrz 2014, 17:30
- Ulubiony Alkohol: Czysta
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Naas
- Podziękował: 261 razy
- Otrzymał podziękowanie: 180 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
Zielonka co za różnica czy doprowadzisz do temperatury wrzenia na jednej czy dwóch grzałkach . Przeczytaj co to jest wrzenie:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wrzenie_(fizyka)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wrzenie_(fizyka)
-
- Posty: 7348
- Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Swój własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Polska południowa
- Podziękował: 397 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1697 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
Co ty za bzdury piszesz
Zerknij tutaj - http://www.selfa.pl/42,0,grzalki-rurkow ... oboru.html i przemyśl jeszcze raz to co napisałeś.
Zanurzonej w nastawiezielonka pisze:Jest wiele składników tej mieszaniny które zapewne by sie nie uwolniły gdyby nie to że na grzałce jest 500 stopni
Zerknij tutaj - http://www.selfa.pl/42,0,grzalki-rurkow ... oboru.html i przemyśl jeszcze raz to co napisałeś.
SPIRITUS FLAT UBI VULT
-
- Posty: 253
- Rejestracja: środa, 14 wrz 2011, 12:14
- Krótko o sobie: ... to co mnie interesuje to ŻYCIE... i wszystko co z nim związane aby było lepsze i przyjemniejsze ;)
- Ulubiony Alkohol: no troszkę ich jest ... :> ;)
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Lokalizacja: W-wa & Lubuskie
- Podziękował: 7 razy
- Otrzymał podziękowanie: 42 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
Oj kolego @zielonka znowu jakieś teorie do dyszla dorabiasz ...
Jak "Katiusza" nie była bombą a kolumna otwarta jest to ja już nie wiem co Ci mądrego napisać ...
Laszek napisał Ci kawa na ławę o co kaman, Czesław poprawił ... ja dodam Ci od siebie iż żeby prowadzić rektyfikację z sposób prawidłowy i w pełni kontrolowalny konieczne są :
1- wiarygodne pomiary temperatury w odpowiednich miejscach
2- możliwość ustawienia precyzyjnie odbioru - zawór precyzyjny (czyli również znajomość wydajności sprzętu by nei destabilizować jej pracy - RR )
3- regulacja mocy grzania - nie spotkałem kolumny tak idealnie "wystrojonej" żeby nie było to konieczne, sterowanie 0-1 jest możliwe ale tylko przy powtarzalnych nastawach, temperaturach, ciśnieniach i napięciu w sieci a efekty i tak są dalekie od ideału.
4- umiejętność obsługi i przynajmniej podstawowa wiedza z zakresu zachodzących tam procesów czyli co wolno czego nie wolno w danej chwili i jak się zachować gdy .... - to tak w bardzo dużym uproszczeniu.
PS
O konstrukcji kolumny, ilości wypełnienia, średnicach, HETP nie piszę bo to byłoby za dużo na raz
Jak "Katiusza" nie była bombą a kolumna otwarta jest to ja już nie wiem co Ci mądrego napisać ...
Laszek napisał Ci kawa na ławę o co kaman, Czesław poprawił ... ja dodam Ci od siebie iż żeby prowadzić rektyfikację z sposób prawidłowy i w pełni kontrolowalny konieczne są :
1- wiarygodne pomiary temperatury w odpowiednich miejscach
2- możliwość ustawienia precyzyjnie odbioru - zawór precyzyjny (czyli również znajomość wydajności sprzętu by nei destabilizować jej pracy - RR )
3- regulacja mocy grzania - nie spotkałem kolumny tak idealnie "wystrojonej" żeby nie było to konieczne, sterowanie 0-1 jest możliwe ale tylko przy powtarzalnych nastawach, temperaturach, ciśnieniach i napięciu w sieci a efekty i tak są dalekie od ideału.
4- umiejętność obsługi i przynajmniej podstawowa wiedza z zakresu zachodzących tam procesów czyli co wolno czego nie wolno w danej chwili i jak się zachować gdy .... - to tak w bardzo dużym uproszczeniu.
PS
O konstrukcji kolumny, ilości wypełnienia, średnicach, HETP nie piszę bo to byłoby za dużo na raz
Pozdrawiam
Robert
-----------------------------------
˙˙˙˙˙˙ ʎuɯnɹʇ po oʞǝıʍ oʇ ɯǝsɐzɔ ǝz ɐpoʞzs ˙˙˙˙˙˙˙ ɯǝıʞǝıʍ z ǝɾǝzɹpɐɯ ʞǝıʍolzɔ
oj ciężko jest lekko żyć
Robert
-----------------------------------
˙˙˙˙˙˙ ʎuɯnɹʇ po oʞǝıʍ oʇ ɯǝsɐzɔ ǝz ɐpoʞzs ˙˙˙˙˙˙˙ ɯǝıʞǝıʍ z ǝɾǝzɹpɐɯ ʞǝıʍolzɔ
oj ciężko jest lekko żyć
-
- Posty: 25
- Rejestracja: niedziela, 22 lis 2015, 16:24
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Piwo Żywiec i własny wyrób
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Podziękował: 22 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
Witam. Ku przestrodze z własnego doświadczenia.
Ogrzewanie gazowe i opary spirytusu to bardzo niebezpieczna mieszanka. Do tego nietrzeźwy operator robi się bardzo nie ostrożny. No i zostawianie kolumny bez opieki.
Szklana zlewka do której zbieram urobek ma 0.6l pojemności. gdy uzbiera się średnio 0,4l robię pomiar stężenia alkoholu i zlewam urobek do gąsiorka. Mam papugę ale jakoś nie przypadła mi do gustu.
Późny wieczór, wesołe towarzystwo. Po jednym, po drugim i tak jakoś czas leci. Gdzieś w połowie procesu towarzystwo się rozchodzi i pasowało by odprowadzić gości.
Kolumna zostawiona bez opieki, zlewka zaczyna się przelewać a operator odprowadza gości.
Kapiący na podłogę destylat zapala się, na szczęście pożar ogranicza się do płomienia w zlewce.
Wracam i panika. Łapię gołą ręką szklaną zlewkę i próbuję zdmuchnąć płomień. Ogień bucha w twarz a cała zawartość zlewki ląduje pod moimi nogami. Czuję jakbym stał w ognisku. Pod ręką mam na szczęście kran i podłączony wąż. Odkręcam wodę i gaszę pożar. Całość zdarzenia trwała może kilkanaście sekund ale wystarczyło abym po kilku godzinach znalazł sie w szpitalu. Byłem w ubraniu które trafiło do kosza. Niestety dłoń i twarz .....
Popełniłem chyba wszystkie możliwe błędy, całe zdarzenie to tylko i wyłącznie moja wina. Nie chcę się rozpisywać co by było gdyby.
Opisałem to ku przestrodze. Psocenie to fajna zabawa ale i bardzo niebezpieczna. Pozdrawiam
Ogrzewanie gazowe i opary spirytusu to bardzo niebezpieczna mieszanka. Do tego nietrzeźwy operator robi się bardzo nie ostrożny. No i zostawianie kolumny bez opieki.
Szklana zlewka do której zbieram urobek ma 0.6l pojemności. gdy uzbiera się średnio 0,4l robię pomiar stężenia alkoholu i zlewam urobek do gąsiorka. Mam papugę ale jakoś nie przypadła mi do gustu.
Późny wieczór, wesołe towarzystwo. Po jednym, po drugim i tak jakoś czas leci. Gdzieś w połowie procesu towarzystwo się rozchodzi i pasowało by odprowadzić gości.
Kolumna zostawiona bez opieki, zlewka zaczyna się przelewać a operator odprowadza gości.
Kapiący na podłogę destylat zapala się, na szczęście pożar ogranicza się do płomienia w zlewce.
Wracam i panika. Łapię gołą ręką szklaną zlewkę i próbuję zdmuchnąć płomień. Ogień bucha w twarz a cała zawartość zlewki ląduje pod moimi nogami. Czuję jakbym stał w ognisku. Pod ręką mam na szczęście kran i podłączony wąż. Odkręcam wodę i gaszę pożar. Całość zdarzenia trwała może kilkanaście sekund ale wystarczyło abym po kilku godzinach znalazł sie w szpitalu. Byłem w ubraniu które trafiło do kosza. Niestety dłoń i twarz .....
Popełniłem chyba wszystkie możliwe błędy, całe zdarzenie to tylko i wyłącznie moja wina. Nie chcę się rozpisywać co by było gdyby.
Opisałem to ku przestrodze. Psocenie to fajna zabawa ale i bardzo niebezpieczna. Pozdrawiam
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Posty: 744
- Rejestracja: środa, 26 lut 2014, 19:16
- Ulubiony Alkohol: swój
- Lokalizacja: Beskid Niski
- Podziękował: 94 razy
- Otrzymał podziękowanie: 97 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
Współczuję Muminek-M1.
Wracaj do zdrowie jak najszybciej. Nie ulżę Ci w cierpieniu, ale ja też przeżyłem nieprzyjemne chwile.
Keg "50", grzałka 1500 + 2000 W, zamiast kolumny korek z rurką do chłodnicy - pot still. Niby wszystko ok. Nagle korek wyrzuciło, gorący spieniony wsad sięgnął sufitu i opadł właściwie wszędzie. Walnęło ogniem, przerażony, bezwiednie zrobiłem wdech i wytoczyłem się z kuchni. Co się stało?
Zbyt mocne grzanie zwiększyło ciśnienie na tyle że wypchnęło korek z kega. Ja zamiast pilnować i w odpowiednim momencie przełączyć grzanie na 1,5 kW, robiłem sobie herbatę, wodę w czajniku grzałem na kuchni gazowej - stąd zapłon odparowanej cieczy. Po powrocie do kuchni zobaczyłem jak się kończy palić firanka - obraz nędzy i rozpaczy.
Czyja wina? ... Moja!
Skutek - remont kuchni i poparzone płuca - wchodząc na pierwsze piętro musiałem robić 3 odpoczynki (brak tchu). Potem się nieco poprawiło. Lekarz powiedział, że płuca nie bolą ale już nie będą w pełni sprawne. Opalone włosy i zaczerwieniona skóra to "pikuś".
Nie piszę tego by się chwalić bo nie ma czym.
Piszę ku przestrodze tak jak kolega Muminek-M1- chwila nieuwagi lub co gorsza choćby odrobina lekceważenia i o wypadek nie trudno.
Pozdrawiam
kmarian
Wracaj do zdrowie jak najszybciej. Nie ulżę Ci w cierpieniu, ale ja też przeżyłem nieprzyjemne chwile.
Keg "50", grzałka 1500 + 2000 W, zamiast kolumny korek z rurką do chłodnicy - pot still. Niby wszystko ok. Nagle korek wyrzuciło, gorący spieniony wsad sięgnął sufitu i opadł właściwie wszędzie. Walnęło ogniem, przerażony, bezwiednie zrobiłem wdech i wytoczyłem się z kuchni. Co się stało?
Zbyt mocne grzanie zwiększyło ciśnienie na tyle że wypchnęło korek z kega. Ja zamiast pilnować i w odpowiednim momencie przełączyć grzanie na 1,5 kW, robiłem sobie herbatę, wodę w czajniku grzałem na kuchni gazowej - stąd zapłon odparowanej cieczy. Po powrocie do kuchni zobaczyłem jak się kończy palić firanka - obraz nędzy i rozpaczy.
Czyja wina? ... Moja!
Skutek - remont kuchni i poparzone płuca - wchodząc na pierwsze piętro musiałem robić 3 odpoczynki (brak tchu). Potem się nieco poprawiło. Lekarz powiedział, że płuca nie bolą ale już nie będą w pełni sprawne. Opalone włosy i zaczerwieniona skóra to "pikuś".
Nie piszę tego by się chwalić bo nie ma czym.
Piszę ku przestrodze tak jak kolega Muminek-M1- chwila nieuwagi lub co gorsza choćby odrobina lekceważenia i o wypadek nie trudno.
Pozdrawiam
kmarian
-
- Posty: 215
- Rejestracja: środa, 22 lut 2012, 10:10
- Podziękował: 5 razy
- Otrzymał podziękowanie: 9 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
Wracaj do zdrowia i pędź jak koledzy są w pracy, żeby cię towarzystwo nie rozkojarzylo.
Ja grzeje gazem ale wszystko mam tak zrobione że nie ma strachu. Nawet gdyby się pary wydostaly to są zbyt daleko ognia. I mam jedną ZASADĘ!!!! GRZEJESZ NIE PIJESZ!!!! A jeśli już coś się trafi to gaz stop i dziękuję na dziś.
Jakieś 3-4 miesiące temu też popazylem sobie trzy palce u ręki bo zachciało mi się wylać dunder z kega..... I złapałem odruchowo od dołu.
Ja grzeje gazem ale wszystko mam tak zrobione że nie ma strachu. Nawet gdyby się pary wydostaly to są zbyt daleko ognia. I mam jedną ZASADĘ!!!! GRZEJESZ NIE PIJESZ!!!! A jeśli już coś się trafi to gaz stop i dziękuję na dziś.
Jakieś 3-4 miesiące temu też popazylem sobie trzy palce u ręki bo zachciało mi się wylać dunder z kega..... I złapałem odruchowo od dołu.
-
- Posty: 10
- Rejestracja: poniedziałek, 16 lis 2015, 12:40
- Lokalizacja: Stolica Traktorów
- Podziękował: 12 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
Kilka lat temu obrodziły na działce winogrona w ilości takiej, że ciężko było przerobić. Padł pomysł aby wykorzystać stary sokownik i zrobić sok na zimowe długie wieczory. Wszystko było ok, dopóki nie zacząłem odlewać resztek soku. Od sokownika odpadło dno i cała woda wykorzystywana do parowania owoców wylała mi się na nogi. Miałem krótkie spodenki, ale do tego skarpetki. Wystrzeliłem podobno jak ze sprężynki pod prysznic i tak jak stałem tak zacząłem na nogi lać zimną wodę. Tam gdzie skóra była odsłonięta nie było śladu ale skarpetki przyjęły wrzątek i zdejmowałem je już z naskórkiem. Na szczęście obyło się bez blizn. Na oblane wrzątkiem nogi pomógł mi tłusty krem. Ale i tak bolało parę dni. I te obrzydliwe bąble
To kolejna opcja aby zrobić sobie krzywdę.Lis098 pisze:Wracaj do zdrowia i pędź jak koledzy są w pracy, żeby cię towarzystwo nie rozkojarzylo.
Ja grzeje gazem ale wszystko mam tak zrobione że nie ma strachu. Nawet gdyby się pary wydostaly to są zbyt daleko ognia. I mam jedną ZASADĘ!!!! GRZEJESZ NIE PIJESZ!!!! A jeśli już coś się trafi to gaz stop i dziękuję na dziś.
Jakieś 3-4 miesiące temu też popazylem sobie trzy palce u ręki bo zachciało mi się wylać dunder z kega..... I złapałem odruchowo od dołu.
Kilka lat temu obrodziły na działce winogrona w ilości takiej, że ciężko było przerobić. Padł pomysł aby wykorzystać stary sokownik i zrobić sok na zimowe długie wieczory. Wszystko było ok, dopóki nie zacząłem odlewać resztek soku. Od sokownika odpadło dno i cała woda wykorzystywana do parowania owoców wylała mi się na nogi. Miałem krótkie spodenki, ale do tego skarpetki. Wystrzeliłem podobno jak ze sprężynki pod prysznic i tak jak stałem tak zacząłem na nogi lać zimną wodę. Tam gdzie skóra była odsłonięta nie było śladu ale skarpetki przyjęły wrzątek i zdejmowałem je już z naskórkiem. Na szczęście obyło się bez blizn. Na oblane wrzątkiem nogi pomógł mi tłusty krem. Ale i tak bolało parę dni. I te obrzydliwe bąble
-
- Posty: 110
- Rejestracja: czwartek, 14 sie 2014, 09:34
- Podziękował: 9 razy
- Otrzymał podziękowanie: 5 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
Nie uwierzycie co mi się przytrafiło w przeciągu tygodnia. Dzisiaj obluzowane zero i przykopcenie rozdzielnicy, na szczęście byłem w pomieszczeniu i od razu naprawiłem. W piątek zaś, wygotowałem swoje zmywaki i upychałem je do kolumny, jak to zawsze bywa zmywaki poplątały się ze sobą i trzeba było je porozdzielać, nagle nie wiem kiedy poczułem ból i okazało się, że jedna nitka zmywaka, siedzi już głęboko w moim palcu. Zamiast gotować pojechałem na szycie . Okazuje się, że trzeba być ostrożnym w każdym momencie
-
- Posty: 60
- Rejestracja: sobota, 20 gru 2014, 11:32
- Podziękował: 3 razy
- Otrzymał podziękowanie: 6 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
Widać potrafisz czytać ze zrozumieniem, bo słusznie zwracasz uwagę na nieścisłości. Chyba chodziło o wyłączenie zasilania wody służącej do chłodzenia. Wtedy opary nie zostaną skroplone i wydostają się na zewnątrz. Wtedy grozi nam buuum. Natomiast wyłączenie prądu spowoduje stopniowe zatrzymanie procesu.
-
- Posty: 10
- Rejestracja: poniedziałek, 16 lis 2015, 12:40
- Lokalizacja: Stolica Traktorów
- Podziękował: 12 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
Witajcie,
Ja niestety doświadczyłem jak niebezpieczne jest obcowanie z wysokoprocentowym alkoholem. Co prawda nie jest to wina sprzętu, ten sprawuje się wyśmienicie.
Dnia piątego lutego, tego roku prowadziłem sobie proces. Urobiłem już 5 półlitrówek i postanowiłem sprawdzić jaką moc ma urobek.
Wyszedłem do kuchni, wlałem do menzurki około 3 setek i rozpocząłem pomiar. Po pomiarze odłożyłem alkoholomierz i wróciłem po menzurkę. Jakoś nieszczęśliwie ją chwyciłem i wyleciała mi z ręki razem z zawartością. Wylało się to wszystko na podłogę i na skarpetkę na lewej nodze. Poleciałem do łazienki po ręcznik, jednak pech chciał, że na kuchni stojącej około półtora metra dalej gotowała się potrawa. Jak wróciłem i rzuciłem ręcznik na to nagle zapaliły się opary. W adrenalinie chwyciłem co miałem pod ręką. Koc, ścierki i fartuch kuchenny. W trakcie walki z ogniem zauważyłem, że pali mi się skarpetka. Udało mi się zadusić wszystko ale okupiłem to okropnym oparzeniem okolic stawu skokowego i kostki. Nadal jestem na zwolnieniu. Walczę teraz z bliznami.
Przestrzegam i nikomu nie życzę.
https://zapodaj.net/47678f826f5e5.jpg.html
Ja niestety doświadczyłem jak niebezpieczne jest obcowanie z wysokoprocentowym alkoholem. Co prawda nie jest to wina sprzętu, ten sprawuje się wyśmienicie.
Dnia piątego lutego, tego roku prowadziłem sobie proces. Urobiłem już 5 półlitrówek i postanowiłem sprawdzić jaką moc ma urobek.
Wyszedłem do kuchni, wlałem do menzurki około 3 setek i rozpocząłem pomiar. Po pomiarze odłożyłem alkoholomierz i wróciłem po menzurkę. Jakoś nieszczęśliwie ją chwyciłem i wyleciała mi z ręki razem z zawartością. Wylało się to wszystko na podłogę i na skarpetkę na lewej nodze. Poleciałem do łazienki po ręcznik, jednak pech chciał, że na kuchni stojącej około półtora metra dalej gotowała się potrawa. Jak wróciłem i rzuciłem ręcznik na to nagle zapaliły się opary. W adrenalinie chwyciłem co miałem pod ręką. Koc, ścierki i fartuch kuchenny. W trakcie walki z ogniem zauważyłem, że pali mi się skarpetka. Udało mi się zadusić wszystko ale okupiłem to okropnym oparzeniem okolic stawu skokowego i kostki. Nadal jestem na zwolnieniu. Walczę teraz z bliznami.
Przestrzegam i nikomu nie życzę.
https://zapodaj.net/47678f826f5e5.jpg.html
-
- Posty: 643
- Rejestracja: piątek, 27 gru 2013, 23:54
- Podziękował: 9 razy
- Otrzymał podziękowanie: 145 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
Kolumna odpoczywała całą zimę. Rozkręcona.
Jako że w dniu następnym chciałem puścić moją pierwszą glukozę zacząłem skręcanie elementów.
Jednak żona pospieszała mnie bo mieliśmy wyjść.
Czekaj,czekaj, zaraz, daj 5 minut i w pośpiechu składałem elementy.
Gdy montowałem skraplacz zauważyłem ze brak mi uszczelki.
Złapałem kawałek maty silikonowej, wyciąłem krążek. Cyk,cyk 4 dziurki i uszczelka gotowa.
Szybko, szybko bo nie chcę słuchać jej marudzenia.
Potem śrubki i finał. Kolumna stanęła na pełnym kegu.
Kolejnego dnia do prądu i HEJA.
Żut oka na zegarek 13;30. Czujka na wysokości 30 cm kolumny ustawiona na 40 st. C. A więc spory zapas.
Ja za szpadel i na ogródek. Przed 15 włączył się alarm. Wiec jeszcze z 15 min do zagotowania. Alarm przestawiony na 70 st. C. Ja z powrotem na ogródek, a czas szybko leci.
Wchodzę do chatki, jest trochę po 16, i NIC !?. Macam Keg- gorący, Kolumna taka sobie. Co jest u licha?? Czyżby któraś grzałka padła? albo wyłącznik szlag trafił?.
Pstrykam wyłącznikami spoglądam na watomierz. Wszystko OK. Ale skoro OK to może coś na przełącznikach nie stykało.
Grzeję dalej. Po około 10 , może 15 minutach jak nie dupnie z gwizdem. Akurat byłem w środku. A z portu termometru na 10 półce szpryca pary piany na 2 metry.
Zanim zajarzyłem pomieszczenie (22m2)wypełniło się duszącą parą alkoholową. Okna zaparowały. Ja straciłem orientację. Skok w stronę drzwi i otworzyłem na oścież.
Miotam się, łapię ręcznik, próbuję zatkać tą szprycę. w 3 sek. ręcznik ciężki i parzy w łapy. łąpię drugi i próbuję chociaż stłumić szprycę bo na tapczanie już kałużą i leje się z niego na podłogę. Jakimś niekontrolowanym ruchem łapię czujkę termometru w silikonowym korku u zatykam port. Paluchy nieźle poparzone a korek wypycha mi z palców.
Dociskam całą siłą nie zważając na nic.
Utrzymał. Opanowane.
Z kotła wywaliło może 1/4 wsadu
Liżę rany stojąc przed kolumną i patrzę jak wół na malowane wrota.
Po chwili olśnienie - najwyższa uszczelka!!!
4 dziurki na śrubki zrobiłem. A CENTRALNEJ NIE
Na szczęście skończyło się jak skończyło.
Przypadkowy zawór bezpieczeństwa zadziałał.
Ps. Proszę, powstrzymajcie się z komentarzami "ty kretynie"
Wiem, wiele mi nie brakuje. Będę nad sobą pracował.
Jako że w dniu następnym chciałem puścić moją pierwszą glukozę zacząłem skręcanie elementów.
Jednak żona pospieszała mnie bo mieliśmy wyjść.
Czekaj,czekaj, zaraz, daj 5 minut i w pośpiechu składałem elementy.
Gdy montowałem skraplacz zauważyłem ze brak mi uszczelki.
Złapałem kawałek maty silikonowej, wyciąłem krążek. Cyk,cyk 4 dziurki i uszczelka gotowa.
Szybko, szybko bo nie chcę słuchać jej marudzenia.
Potem śrubki i finał. Kolumna stanęła na pełnym kegu.
Kolejnego dnia do prądu i HEJA.
Żut oka na zegarek 13;30. Czujka na wysokości 30 cm kolumny ustawiona na 40 st. C. A więc spory zapas.
Ja za szpadel i na ogródek. Przed 15 włączył się alarm. Wiec jeszcze z 15 min do zagotowania. Alarm przestawiony na 70 st. C. Ja z powrotem na ogródek, a czas szybko leci.
Wchodzę do chatki, jest trochę po 16, i NIC !?. Macam Keg- gorący, Kolumna taka sobie. Co jest u licha?? Czyżby któraś grzałka padła? albo wyłącznik szlag trafił?.
Pstrykam wyłącznikami spoglądam na watomierz. Wszystko OK. Ale skoro OK to może coś na przełącznikach nie stykało.
Grzeję dalej. Po około 10 , może 15 minutach jak nie dupnie z gwizdem. Akurat byłem w środku. A z portu termometru na 10 półce szpryca pary piany na 2 metry.
Zanim zajarzyłem pomieszczenie (22m2)wypełniło się duszącą parą alkoholową. Okna zaparowały. Ja straciłem orientację. Skok w stronę drzwi i otworzyłem na oścież.
Miotam się, łapię ręcznik, próbuję zatkać tą szprycę. w 3 sek. ręcznik ciężki i parzy w łapy. łąpię drugi i próbuję chociaż stłumić szprycę bo na tapczanie już kałużą i leje się z niego na podłogę. Jakimś niekontrolowanym ruchem łapię czujkę termometru w silikonowym korku u zatykam port. Paluchy nieźle poparzone a korek wypycha mi z palców.
Dociskam całą siłą nie zważając na nic.
Utrzymał. Opanowane.
Z kotła wywaliło może 1/4 wsadu
Liżę rany stojąc przed kolumną i patrzę jak wół na malowane wrota.
Po chwili olśnienie - najwyższa uszczelka!!!
4 dziurki na śrubki zrobiłem. A CENTRALNEJ NIE
Na szczęście skończyło się jak skończyło.
Przypadkowy zawór bezpieczeństwa zadziałał.
Ps. Proszę, powstrzymajcie się z komentarzami "ty kretynie"
Wiem, wiele mi nie brakuje. Będę nad sobą pracował.
Alkohol nikomu nie rozwiązał problemów.
Ale wielu pomógł o nich zapomnieć.
Ale wielu pomógł o nich zapomnieć.
-
- Posty: 718
- Rejestracja: sobota, 16 sie 2014, 14:47
- Podziękował: 100 razy
- Otrzymał podziękowanie: 69 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.
Może ja z innej beczki. Dzisiaj wziąłem się za czyszczenie sprężynek miedzianych. Robię to prowizorycznie na balkonie. Wlalem wodę i zamiast wsypać kwasek od razu wlałem perperhydrol. Myślę co jest grane zero reakcji. Dolalem więcej i nagle mnie olśniło, a kwasek? Pobiegłem do kuchni i spowrotem wyspałem całą paczkę. Dzbanek stal na podłodze. Po dziesięciu sekundach zielony gejzer z siłą wodospadu przelał się przez balkon.Pech chciał że sasiadka poniżej właśnie wywiesiła pranie. Resztę sami sobie dopowiedzcie .
ZAISTE WÓDKA POTĘŻNA JEST...ALE BIMBER WIĘKSZĄ MOCĄ WŁADA
-
- Posty: 2918
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy