Nie mam doświadczenia, bo tego pierwszego nie używałem, drugie systematycznie pobieram i czuję się dobrze. Jak działają oba naraz? Myslę, że dają nieciekawy efekt.
Jak ktoś miał takie doświadczenia to niech opisze.
Narkotyki i alkohol
-
- Posty: 1896
- Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
- Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
- Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Narkotyki i alkohol
W tych kategoriach ciekawość to naprawdę pierwszy stopień do piekła. NIE wszytko trzeba wiedzieć, NIE wszystkiego trzeba spróbować. I wbrew popularnemu powiedzeniu, NIE wszystko jest dla ludzi. Trzeba mieć świadomość konsekwencji i ryzyka. A najlepiej po prostu wiedzieć, że w przypadku narkotyków ryzyko się NIGDY nie opłaca. Naprawdę, znikoma część społeczeństwa, pojedyncze przypadki są w stanie ograniczyć się do czysto rekreacyjnego ćpania i je kontrolować tak, jak zdrowy, odpowiedzialny człowiek kontroluje wypijany alkohol. Z alkoholem jest tak, że większość ludzi jednak potrafi go używać odpowiedzialnie, więc ryzyko nie jest wielkie. W przypadku, dajmy na to, opiatów jest odwrotnie. Tu ponad 90% ludzi po pierwszej dawce już staje się narkomanami. W przypadku alkoholu - może ułamek procenta ludzi po kilku pierwszych kieliszkach staje się alkoholikami.
Systematyczne picie alkoholu to jest BARDZO niepokojący objaw. OK, jestem w stanie przyjąć, że 50 ml. jakiegoś dobrego alkoholu 40% dziennie, wieczorem, po robocie, może być korzystne dla zdrowia i stosunkowo mało ryzykowne, ale więcej - uważaj! Jeśli jesteś podatny na alkoholizm, to jedziesz w dół właśnie.
Ja piję może średnio raz na tydzień tak ze 2 - 3 kieliszki czegokolwiek. I nie czuję potrzeby picia, a często nawet nie mam ochoty nic pić. Na razie jest dobrze.
Spróbuj przez 2 miesiące nic nie pić. Nawet piwa. Przekonasz się, czy masz problem, czy nie. Ja w roku w Adwent i Wielki Post nie piję ani kropelki. Jak wytrzymam bez wysiłku, to oznacza, że jeszcze umiem się kontrolować.
Narkotyków NIE WOLNO używać poza wskazaniami i kontrolą lekarską. Nigdy i pod żadnym pozorem, we własnym, dobrze pojętym interesie. W przypadku morfiny, czy heroiny na 90% pierwsza, "rekreacyjna" dawka jest już uzależnieniem. Gdyby prohibicja narkotykowa nie produkowała mafijnych patologii, to bym był za utrzymaniem zakazu narkotykowego nadal. Ale nawet w przypadku legalizacji nawet heroiny - nie tykałbym tego szajsu nawet kijem.
Kiedyś czytałem, jak ktoś, kto na co dzień używał jakichś "dopalaczy", dorwał fiolkę chlorowodorku morfiny, taką szpitalną. Oczywiście, ciekawość go pokonała i sobie zaaplikował. Potem opisał, że efekty były bardzo "niesamowite" i że jak będzie miał jeszcze kiedyś okazję, to na pewno spróbuje. Czaisz bluesa? Po jednej, stosunkowo niewielkiej dawce już uzależnił się psychicznie.
Przy czym uważaj: uzależnienie psychiczne to jest ten CIĘŻSZY rodzaj uzależnienia, fizyczne to pryszcz dla medycyny - detoks i po sprawie (choć pacjent odczuwa to odwrotnie - detoks to potworna trauma dla niego, bo trzeba przetrwać objawy odstawienia). Osoba odtruta, kiedy już nie odczuwa fizycznego przymusu przyjęcia dawki, aby usunąć objawy odstawienia - nadal jest BARDZO zagrożona właśnie ze względu na uzależnienie psychiczne - pamięć o tym, jakie to było "fajne" i dodatkowo podnieca ją to, że po detoksie znowu stosunkowo niewielka dawka spowoduje nieziemski "haj".
Systematyczne picie alkoholu to jest BARDZO niepokojący objaw. OK, jestem w stanie przyjąć, że 50 ml. jakiegoś dobrego alkoholu 40% dziennie, wieczorem, po robocie, może być korzystne dla zdrowia i stosunkowo mało ryzykowne, ale więcej - uważaj! Jeśli jesteś podatny na alkoholizm, to jedziesz w dół właśnie.
Ja piję może średnio raz na tydzień tak ze 2 - 3 kieliszki czegokolwiek. I nie czuję potrzeby picia, a często nawet nie mam ochoty nic pić. Na razie jest dobrze.
Spróbuj przez 2 miesiące nic nie pić. Nawet piwa. Przekonasz się, czy masz problem, czy nie. Ja w roku w Adwent i Wielki Post nie piję ani kropelki. Jak wytrzymam bez wysiłku, to oznacza, że jeszcze umiem się kontrolować.
Narkotyków NIE WOLNO używać poza wskazaniami i kontrolą lekarską. Nigdy i pod żadnym pozorem, we własnym, dobrze pojętym interesie. W przypadku morfiny, czy heroiny na 90% pierwsza, "rekreacyjna" dawka jest już uzależnieniem. Gdyby prohibicja narkotykowa nie produkowała mafijnych patologii, to bym był za utrzymaniem zakazu narkotykowego nadal. Ale nawet w przypadku legalizacji nawet heroiny - nie tykałbym tego szajsu nawet kijem.
Kiedyś czytałem, jak ktoś, kto na co dzień używał jakichś "dopalaczy", dorwał fiolkę chlorowodorku morfiny, taką szpitalną. Oczywiście, ciekawość go pokonała i sobie zaaplikował. Potem opisał, że efekty były bardzo "niesamowite" i że jak będzie miał jeszcze kiedyś okazję, to na pewno spróbuje. Czaisz bluesa? Po jednej, stosunkowo niewielkiej dawce już uzależnił się psychicznie.
Przy czym uważaj: uzależnienie psychiczne to jest ten CIĘŻSZY rodzaj uzależnienia, fizyczne to pryszcz dla medycyny - detoks i po sprawie (choć pacjent odczuwa to odwrotnie - detoks to potworna trauma dla niego, bo trzeba przetrwać objawy odstawienia). Osoba odtruta, kiedy już nie odczuwa fizycznego przymusu przyjęcia dawki, aby usunąć objawy odstawienia - nadal jest BARDZO zagrożona właśnie ze względu na uzależnienie psychiczne - pamięć o tym, jakie to było "fajne" i dodatkowo podnieca ją to, że po detoksie znowu stosunkowo niewielka dawka spowoduje nieziemski "haj".
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.