Trochę karkołomne wyjaśnienie tego zjawiska zalewania ale jak na razie nic innego mi do głowy nie przychodzi.pierwszy pisze:..................Jeszcze jedno co do sprężynek miedzianych: na razie nie wyrzucę ich z góry bo testuję działania w dwóch miejscach. Jak będą tylko na górze to łatwiej rozebrać tylko górę kolumny i wysypać z latarki do mycia w kwasku cytrynowym.
Pary idą z kotła i napotykają zimne sprężynki miedziane charakteryzujące się bardzo dobrą przewodnością cieplną. Tam skraplają się tworząc korek cieczy przesuwający się do góry. Zapewne w miarę nagrzewania się miedzi od dołu dolna część korka wysusza się i korek pozornie narasta do góry bo dół jest poza wziernikiem i nie widać czy od dołu korek zanika. Część par przedziera się przez ten korek i dociera do zimnego skraplacza gdzie częściowo się skrapla i skropliny spływają do wziernika dodatkowo zasilając słup cieczy we wzierniku. Część par nie skropli się w skraplaczu i zostanie wydmuchana odpowietrzeniem alarmując operatora który widząc to otwiera wodę na chłodzenie. W międzyczasie miedź się ogrzała na tyle, że już nie skrapla par i korek zanika umożliwiając skroplinom z głowicy spływ na dół. Sądzę, że gdyby woda na skraplacz nie został podana to ciecz z wziernika też by zniknęła, pewnie nawet szybciej. Zachodzi przypadkowa zbieżność zaniku cieczy z otwarciem wody na chłodzenie. Nie jest to zalanie w potocznym u nas rozumieniu bo słup cieczy nie "spływa" w dół tylko zanika od dołu sprawiając wrażenie spływania.
Dodam, że "korek" z cieczy skroplonej w skutek spotkania zimnego wypełnienia i zimnych ścianek kolumny widać w szklanych kolumnach. Przy wypełnieniu z dobrych sprężynek stalowych jest mały i ledwo widoczny ale przy zmywakach ma ze 2-3cm.