Kto wynalazł wódkę?
Według mnie na tak postawione pytanie nie da się udzielić jednoznacznej odpowiedzi.
1. Egipcjanie, ponieważ to oni wynaleźli alembik.
Tu pojawia się następny dylemat. Zosimos z Panapolis był Grekiem, więc może tej nacji należy się miano wynalazców wódki. Ośrodkiem starożytnej alchemii była Aleksandria, zatem znów powracamy do Egiptu. Poza tym nie mamy pewności, czy Grek nie postrzegał prastarego kraju faraonów jako swoją ojczyznę.
Takie niby uczone dyskusje można ciągnąć bez końca oraz bez rozwiązania, czy wyciągnięcia jednoznacznych wniosków. Zawsze bowiem gdybania jednego profesora podważy kolega po fachu i mogą rozpocząć akademicką kłótnię od nowa.
2. Niemcy, bowiem brali udział, bardzo znaczny, w wyprawach krzyżowych. Katolicka barbaria, z błogosławieństwem kolejnych papieży, najeżdżała bliski wschód. Gdybym był Egipcjaninem, to bym był dumny m.in z tego, że moi przodkowie kilka razy powstrzymali tą zwyrodniałą hołotę.
Jak się mają krucjaty do naszej dyskusji?
Rycerze Chrystusa rabowali co się da, także aparaturę do destylacji. Tak oto, za teutońskim pośrednictwem, miedziane graty trafiają w końcu na polską ziemię. Kończy się właśnie średniowiecze, względnie zaczyna renesans.
Przywołuję dawne dzieje, bowiem za idiotyczne uznaję spory unijnych biurw.
Jeśli anonimowy Giermaniec przywiózł alembik do Europy, to czy możemy go uznawać za wynalazcę miedzianej cebuli?
Absolutnie nie, natomiast za inteligentnego złodzieja jak najbardziej.
Jeżeli już we własnym majątku, anonimowy krzyżowiec kazał przedestylować piwo, bo drogiego wina, z krain dalekich sprowadzanego, mu było po prostu szkoda. Czy przypadkiem w tym momencie nie wynalazł wódki?
Tak pozornie naukowo bzdurzyć można praktycznie w nieskończoność.
3. O rosyjskiej wódce tak pisał Jan Chryzostom Pasek:
"Gorzałczysko u nich, im najbardziej śmierdzi, tym w większej jest cenie. Owa prostucha brzydka, co jej źle i powąchać, nie tylko pić, a pije to on z takim gustem, jako największy spe-cyał, jeszcze sobie smakując i pomlaskiwając."
Gorzała Moskali musiała być naprawdę ohydna, skoro taki moczymorda o stalowym łbie się tym trunkiem brzydził.
4. Uważam, że destylacja trzykrotna stanowi wartość optymalną, jeżeli mówimy o możliwie maksymalnym nawiązaniu do tradycji.
"Pozyskiwano ją w wyniku trzykrotnej destylacji zacieru z przefermentowanego żyta, dzięki czemu uzyskiwano kolejno: brantówkę, szumówkę i okowitę."
https://histmag.org/Gwiazdka-Cieszynska ... wodki-9027
Histmaga czytuję od początku i nigdy się nie zdarzyło, abym trafił na artykuł napisany niedbale.
Poza tym własne doświadczenie bimbrownicze podpowiada mi, iż więcej pędzeń, niżeli trzy, to tzw. sztuka dla sztuki. Owo wielokrotne gotowanie, według mnie, to jeszcze jeden przykład na sarmacką mentalność;
Zastaw się, a postaw się!
Każdy szlachciura chciał uchodzić za wielkie panisko, nieomal magnata.
5. Przegniła licznymi patologiami Rzeczpospolita Polska, m.in wspomnianym wyżej wprost niewyobrażalnym marnotrawstwem, znikła z mapy świata pod koniec XVIII wieku. Wówczas, wedle mego podejrzenia, zaczęła się rodzić legenda o zakopywaniu beczek w ziemi. Przecież to działanie pozbawione sensu. Czemu miałoby to służyć?
Podanie głoszące, iż tak drzewiej postępowano, tłumaczę sobie następująco:
Bogacze posiadali zapewne całe zapieczętowane piwnice z alkoholami w beczkach. Wejścia starannie ziemią zasypane, odkopywano wyłącznie na polecenie właściciela, Jaśnie Pana na włościach. Cóż za efekt "wow" tym wśród gości wywoływał, że tak modern polishem się posłużę.
Polska przepadła, wielu, za przeproszeniem, panów braci, szlachectwo utraciło, bowiem w państwach zaborczych do prawa podchodzono poważniej. Jakoś sobie społeczną degradację pragnęli osłodzić, chociażby zmyśloną zamożnością dawnych przedstawicieli rodziny. Nieszczęsne zakopywanie beczki w ziemi przypomina yeti. Każdy o nim słyszał, lecz nikt go nie widział. Nie twierdzę, że nikt tak nie postąpił, natomiast owo wysoce niestandardowe leżakowanie uważam za wyjątek, w żadnym razie nie za regułę.
Brak nawet pewności skąd wzięła się nazwa starka. Wiemy, z własnych poczynań, iż destylat żytni, aby walorów nabrać, wymaga czasu. Po mojemu znacznie dłuższego, niżeli burbon, czy łiskacz. Dlatego opowieści o starkach, też wiekowych, uznaję za prawdziwe. Swoją drogą;
To musiał być przedni napitek. Taka słodowa starka dojrzewająca sto lat. Konsumenci czuli, że tak powiem, smak historii.
Ech, rozmarzyłem się, trza na ziemię wracać.
6. Jak odróżnić wódkę żytnią od starki?
Zapytuję brać bimbrowniczą, bowiem idea konkursu wielce mi się spodobała.
Oczywiście czekam na założenie stosownego wątku.
7. @Kòpôcz
Czy możesz napisać coś więcej o tej owsianej wódce rodem z chłodnej Skandynawii?
Jeżeli interesuje ciebie zacieranie słodu owsianego, to polecam zajrzeć tam:
https://alkohole-domowe.com/forum/topic21208.html
O szczegółach chętnie, w podlinkowanym powyżej wątku, porozmawiam. Dyskusja się urwała, a sam pomysł wart poznania. Tu debatujemy o wódkach zbożowych i ziemniaczanych, dlatego zamieściłem odnośnik do odpowiedniego wątku. Trzymajmy się tematu, jak nas autor prosił.