Temperatura zacieru a temp. oparów
Szukałem na forum ale nie znalazłem jednoznacznej odpowiedzi.
Jaką temperaturę zacieru powinno się utrzymać w kotle?
Czy zacier trzeba zagotować do wrzenia czy utrzymywać w okolicy 78*C? Rozumiem że jeżeli zacier wrze, wrze również woda i ona też będzie się skraplała w chłodnicy. Która temp jest ważniejsza: czy temp. zacieru w bańce czy temp oparów na wlocie do deflegmatora? Pytam odnośnie standardowej instalacji na "szkle" (kocioł-->deflegmator-->odstojnik-->chłodnica)
Tak wogóle może ktoś jasno opisze proces destylacji pod kątem temperatur: od jakich startujemy a na jakich kończymy proces...
Jaką temperaturę zacieru powinno się utrzymać w kotle?
Czy zacier trzeba zagotować do wrzenia czy utrzymywać w okolicy 78*C? Rozumiem że jeżeli zacier wrze, wrze również woda i ona też będzie się skraplała w chłodnicy. Która temp jest ważniejsza: czy temp. zacieru w bańce czy temp oparów na wlocie do deflegmatora? Pytam odnośnie standardowej instalacji na "szkle" (kocioł-->deflegmator-->odstojnik-->chłodnica)
Tak wogóle może ktoś jasno opisze proces destylacji pod kątem temperatur: od jakich startujemy a na jakich kończymy proces...
Pozdrawiam
miszello
miszello
-
- Posty: 1066
- Rejestracja: środa, 10 wrz 2008, 16:28
- Krótko o sobie: Amator alkoholniarz, ciekawy.
- Ulubiony Alkohol: Whiskey.
- Status Alkoholowy: Drinker
- Lokalizacja: Australia
- Podziękował: 82 razy
- Otrzymał podziękowanie: 128 razy
Re: Temperatura zacieru a temp. oparów
Cześć,
Odnośnie temperatur w kotle i temp. uchodzących par patrz tu: http://alkohole-domowe.com/forum/post9279.html#p9279
Cały temat to dość dobrze obgaduje.
Odnośnie temperatur w kotle i temp. uchodzących par patrz tu: http://alkohole-domowe.com/forum/post9279.html#p9279
Cały temat to dość dobrze obgaduje.
Moją pasją są suwaki logarytmiczne jednostronne
Re: Temperatura zacieru a temp. oparów
OK Juliusz poczytałem, doczytałem jestem już ciut mądrzejszy ale nie do końca... Jak dobrze zrozumiałem interesuje nas przedział temperaturowy od 78*C do maksymalnie 94*C tylko gdzie mierzonej? Na szczycie kotła (termometr w pokrywie) czy pary na deflegmatorze?
Sorki ale chcę dobrze przygotować się od strony teoretycznej przed pierwszym psoceniem więc zakładam że wygląda to tak (na prostej instalacji "szklanej"):
zaczynam grzać.... odkręcam chłodzenie...
przy temp około 64*C zaczyna kapać ślepota....
jedziemy dalej do około 78*C i tu zmniejszam grzanie tak aby utrzymać zacier w stanie wrzenia..... pierwsze 50-100ml w zlew i potem sukcesywnie gonimy powolutku do 94*C. Czy dobrze kombinuję? Jak operować grzaniem w całym procesie? Na co zwrócić szczególną uwagę?
Sorki ale chcę dobrze przygotować się od strony teoretycznej przed pierwszym psoceniem więc zakładam że wygląda to tak (na prostej instalacji "szklanej"):
zaczynam grzać.... odkręcam chłodzenie...
przy temp około 64*C zaczyna kapać ślepota....
jedziemy dalej do około 78*C i tu zmniejszam grzanie tak aby utrzymać zacier w stanie wrzenia..... pierwsze 50-100ml w zlew i potem sukcesywnie gonimy powolutku do 94*C. Czy dobrze kombinuję? Jak operować grzaniem w całym procesie? Na co zwrócić szczególną uwagę?
Pozdrawiam
miszello
miszello
-
- Posty: 1057
- Rejestracja: środa, 26 lis 2008, 18:47
- Krótko o sobie: Hobbysta :)
- Ulubiony Alkohol: kazdy z polki "zrob to sam"
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Lokalizacja: Las nad Pilica
- Podziękował: 15 razy
- Otrzymał podziękowanie: 158 razy
Re: Temperatura zacieru a temp. oparów
Witaj Miszello
Trochę inaczej się dzieje niż w Twoim opisie.
Zobacz dokładnie wykres. Tam są pokazane zależności temperatur
i procentów w Twoim nastawie. W zależności od uzyskanej mocy nastawu
pierwsze krople zaczną lecieć w określonej temperaturze..
Najczęściej kapanie zaczyna się ok 80+paru stopni.
Nie ważne czy to będzie 82, czy 87, pierwsze 50ml wylewasz w kanał.
Chłodnicę powinieneś wypełnić wodą zaraz na starcie i włączyć grzanie na max.
Obieg wody uruchamiasz dopiero, jak zaczyna kapać.
Wcześniej nie ma sensu i szkoda wody. Przy szklanej chłodnicy pięknie widać
kiedy pary zamieniają się w smakotę
Termometr możesz umieścić w pokrywie bojlera albo w deflegmatorze.
Przy prostych instrumentach nie ma to znaczenia.
O ile na samym początku może wystąpić różnica w temperaturach
w zależności od usytuowania, to w ciągu procesu wyrównuje się ona szybko
i rośnie liniowo do samego końca. Wykres pokazuje jakie stężenie uzyskujesz
przy konkretnych temperaturach.
Osobiście przy prostej destylacji, (po wylaniu pierwszej pięćdziesiątki)
wszystko co skrapla się do 89,5-90*C traktuję jako przedgon.
Odbieram wszystko co wykapie do 96*C a to co leci po, traktuję jako pogon.
Środek zawsze puszczam drugi raz w rurki i filtruję węglem.
Nie warto być "pazurem" na ilość, lepiej kosztować jakość
Wiem, że wszystko co opisuje było już na forum wielokrotnie.
Wiem też, że czasem ciężko przekopać się przez ilość informacji na forum.
Warto używać opcji "szukaj". Polecam, bo ułatwia znalezienie
interesujących nas zagadnień.
Pozdrawiam serdecznie
Calyx
Trochę inaczej się dzieje niż w Twoim opisie.
Zobacz dokładnie wykres. Tam są pokazane zależności temperatur
i procentów w Twoim nastawie. W zależności od uzyskanej mocy nastawu
pierwsze krople zaczną lecieć w określonej temperaturze..
Najczęściej kapanie zaczyna się ok 80+paru stopni.
Nie ważne czy to będzie 82, czy 87, pierwsze 50ml wylewasz w kanał.
Chłodnicę powinieneś wypełnić wodą zaraz na starcie i włączyć grzanie na max.
Obieg wody uruchamiasz dopiero, jak zaczyna kapać.
Wcześniej nie ma sensu i szkoda wody. Przy szklanej chłodnicy pięknie widać
kiedy pary zamieniają się w smakotę
Termometr możesz umieścić w pokrywie bojlera albo w deflegmatorze.
Przy prostych instrumentach nie ma to znaczenia.
O ile na samym początku może wystąpić różnica w temperaturach
w zależności od usytuowania, to w ciągu procesu wyrównuje się ona szybko
i rośnie liniowo do samego końca. Wykres pokazuje jakie stężenie uzyskujesz
przy konkretnych temperaturach.
Osobiście przy prostej destylacji, (po wylaniu pierwszej pięćdziesiątki)
wszystko co skrapla się do 89,5-90*C traktuję jako przedgon.
Odbieram wszystko co wykapie do 96*C a to co leci po, traktuję jako pogon.
Środek zawsze puszczam drugi raz w rurki i filtruję węglem.
Nie warto być "pazurem" na ilość, lepiej kosztować jakość
Wiem, że wszystko co opisuje było już na forum wielokrotnie.
Wiem też, że czasem ciężko przekopać się przez ilość informacji na forum.
Warto używać opcji "szukaj". Polecam, bo ułatwia znalezienie
interesujących nas zagadnień.
Pozdrawiam serdecznie
Calyx
Kiedy fikam, to jestem grafikiem, kiedy psocę, to jestem psotnikiem
-
- Posty: 63
- Rejestracja: piątek, 12 mar 2010, 20:52
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Re: Temperatura zacieru a temp. oparów
Witam,
no faktycznie może i fajnie opisane, ale tak chyba nie do końca . Jak się wie dokładnie o co w te klocki chodzi, to się rozumie.
Na początku grzejemy na maksa, aż zacznie kapać. I co potem? Trzeba skręcić grzanie. Ale do jakiego poziomu? Po czym to poznać?
Przecież można podgonić temperaturę do, powiedzmy 95° i o ile chłodnica da radę to taką temperaturą można dojechać do końca. Czy się mylę?
Czytałem tu na forum, że ktoś uważał deflegmator za zbędny bajer. Ktoś inny (przepraszam, że nie pamiętam nicków) doszedł do wniosku, że było za szybko pędzone.
No ale po czym to poznać; za szybko, za wolno!
I jeszcze ten wykres. Niebieska linia, wszystko jasne.
Czerwona, to tak nie do końca. Niech mnie ktoś poprawi jeśli gadam głupoty, alem młody i błądzę
Przecież chyba można grzać na maksa i po kilku minutach dojechać z temperaturą zacieru w okolice 100°C. I co nam wtedy powie wykres? Stężenie par etanolu wynosi zero?!
Ja chyba coś bez psotki niekumaty jestem. Ale dopóki nie dowiem się dopóty się nie napiję I co ? Już mam taki nieoświecony zostać?
Pozdro
no faktycznie może i fajnie opisane, ale tak chyba nie do końca . Jak się wie dokładnie o co w te klocki chodzi, to się rozumie.
Na początku grzejemy na maksa, aż zacznie kapać. I co potem? Trzeba skręcić grzanie. Ale do jakiego poziomu? Po czym to poznać?
Przecież można podgonić temperaturę do, powiedzmy 95° i o ile chłodnica da radę to taką temperaturą można dojechać do końca. Czy się mylę?
Czytałem tu na forum, że ktoś uważał deflegmator za zbędny bajer. Ktoś inny (przepraszam, że nie pamiętam nicków) doszedł do wniosku, że było za szybko pędzone.
No ale po czym to poznać; za szybko, za wolno!
I jeszcze ten wykres. Niebieska linia, wszystko jasne.
Czerwona, to tak nie do końca. Niech mnie ktoś poprawi jeśli gadam głupoty, alem młody i błądzę
Przecież chyba można grzać na maksa i po kilku minutach dojechać z temperaturą zacieru w okolice 100°C. I co nam wtedy powie wykres? Stężenie par etanolu wynosi zero?!
Ja chyba coś bez psotki niekumaty jestem. Ale dopóki nie dowiem się dopóty się nie napiję I co ? Już mam taki nieoświecony zostać?
Pozdro
-
- Posty: 1057
- Rejestracja: środa, 26 lis 2008, 18:47
- Krótko o sobie: Hobbysta :)
- Ulubiony Alkohol: kazdy z polki "zrob to sam"
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Lokalizacja: Las nad Pilica
- Podziękował: 15 razy
- Otrzymał podziękowanie: 158 razy
Re: Temperatura zacieru a temp. oparów
Parafrazując, nie sqmasz, dopóki nie zaczniesz psocić
Czyń Waść nastawik i na instrumencik!!!
tylko leci równa stróżka psoty smakoty
W szklanej chłodnicy pięknie widać skraplanie.
Grzanie przykręcamy na tyle, żeby chłodnica wyrobiła.
Przy wydajnej chłodnicy można nie skręcać grzania.
Temperatura w prostym instrumencie rośnie liniowo.
Kapać zaczyna w granicach 80+paru stopni i kapie aż do końca.
Niezależnie jak podkręcisz grzanie, to temperatura i tak będzie wzrastała liniowo.
Przy zbyt dużej mocy chłodnica Ci się zapluje parą ale gwałtowny skok do 95*C
nie nastąpi. Musisz się wykazać wyczuciem w ustawieniach mocy grzania.
Ten wykres dokładnie pokazuje, jakie stężenie psoty
kapie przy konkretnej temperaturze
Psoć, zobaczysz, że to nie takie trudne jak Ci się wydaje.
Nadmiar teorii zrzuca czapkę z łepetyny.
Praktyka psotnika, to jest to
Pozdrawiam serdecznie
Calyx
Pamiętasz reklamę "...i nie zobaczysz dopóki nie kupisz anteny satelitarnej firmy Arcon..."jerry pisze:...Jak się wie dokładnie o co w te klocki chodzi, to się rozumie...
Parafrazując, nie sqmasz, dopóki nie zaczniesz psocić
Czyń Waść nastawik i na instrumencik!!!
Najlepiej po tym, że para nam nie wali z chłodnicy,jerry pisze:Na początku grzejemy na maksa, aż zacznie kapać. I co potem? Trzeba skręcić grzanie. Ale do jakiego poziomu? Po czym to poznać?...
tylko leci równa stróżka psoty smakoty
W szklanej chłodnicy pięknie widać skraplanie.
Grzanie przykręcamy na tyle, żeby chłodnica wyrobiła.
Przy wydajnej chłodnicy można nie skręcać grzania.
Mylisz się, 95*C to już końcówka psocenia.jerry pisze: Przecież można podgonić temperaturę do, powiedzmy 95° i o ile chłodnica da radę to taką temperaturą można dojechać do końca. Czy się mylę?...
Temperatura w prostym instrumencie rośnie liniowo.
Kapać zaczyna w granicach 80+paru stopni i kapie aż do końca.
Niezależnie jak podkręcisz grzanie, to temperatura i tak będzie wzrastała liniowo.
Przy zbyt dużej mocy chłodnica Ci się zapluje parą ale gwałtowny skok do 95*C
nie nastąpi. Musisz się wykazać wyczuciem w ustawieniach mocy grzania.
Dokładnie, powie również, że nałapałeś we flachę pogonów.jerry pisze:...Przecież chyba można grzać na maksa...dojechać z temperaturą zacieru w okolice 100°C. I co nam wtedy powie wykres? Stężenie par etanolu wynosi zero?!...
Ten wykres dokładnie pokazuje, jakie stężenie psoty
kapie przy konkretnej temperaturze
Psoć, zobaczysz, że to nie takie trudne jak Ci się wydaje.
Nadmiar teorii zrzuca czapkę z łepetyny.
Praktyka psotnika, to jest to
Pozdrawiam serdecznie
Calyx
Kiedy fikam, to jestem grafikiem, kiedy psocę, to jestem psotnikiem
-
- Posty: 5382
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 668 razy
- Kontakt:
Re: Temperatura zacieru a temp. oparów
Jak masz w kotle jakieś 30 nastawu, to nawet przy maksymalnym grzaniu nie dojdziesz w kilka minut do 100C. Nastaw to nie woda, tylko roztwór m.in etanolu w wodzie. Żeby dojść do 100C musisz najpierw odparować wszystko inne.jerry pisze: Przecież chyba można grzać na maksa i po kilku minutach dojechać z temperaturą zacieru w okolice 100°C.
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
- Posty: 47
- Rejestracja: wtorek, 20 lis 2012, 17:13
- Krótko o sobie: Wino robił juz mój dziadek, z głogu. Ja robie ze wszystkiego.... :D
Fajnie, że takie forum istnieje, życze wam wszystkim nieustającego bulgotania w rurce fermentacyjnej i żeby miód nigdy nie drożał!
I to przez następne 50 lat!
Wasz Goniuś Szczyrbuś - Ulubiony Alkohol: Wino, piwo, miodek.
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Kosmos
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: Temperatura zacieru a temp. oparów
Destylowałem w gąsiorze szklanym z prostym zestawem szklanym, temperatura zacieru wzrastała nieustannie i ciągle do 85°C i dalej do 95°, z destylatora nie kapnęła jednak ani jedna kropelka. Zdesperowany podłączyłem wężyk do wyjścia z destylarki i pociągnąłem porządnie (żeby sprawdzić czy nie zapchane) i pociekło... Kapało praktycznie tylko gdy przez zassanie wytwarzałem poddciśnienie. Bez tego przestawalo od razu skraplać. Proszę, niech ktoś mi wytłumaczy dlaczego, co zrobiłem źle? Otrzymana ilość ambrozji jest śmieszna w porównaniu do ilości zacieru (stare wino ok 10% alk.) Jest to dla mnie absolutnie pierwsze psocenie i będę wdzięczny za pomoc.
Ps. dołączyłem fotki.
Ps. dołączyłem fotki.
Ostatnio zmieniony środa, 21 lis 2012, 20:35 przez Gonek Szczyrba, łącznie zmieniany 1 raz.
Po jednym cencie za każdy rok!
Kiedy przeskoczysz, to i wtedy nie mów hop. Zobacz najpierw w co wskoczyłeś.
Kiedy przeskoczysz, to i wtedy nie mów hop. Zobacz najpierw w co wskoczyłeś.
-
- Posty: 5382
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 668 razy
- Kontakt:
Re: Temperatura zacieru a temp. oparów
Fotka by się przydała. Grzanie gąsiora to kiepski pomysł- czy układ był szczelny? Skoro nic nie ciekło, to może wino nie jest wyjątkowo mało "procentowe"- jak sprawdziłeś te 10%?
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
- Posty: 47
- Rejestracja: wtorek, 20 lis 2012, 17:13
- Krótko o sobie: Wino robił juz mój dziadek, z głogu. Ja robie ze wszystkiego.... :D
Fajnie, że takie forum istnieje, życze wam wszystkim nieustającego bulgotania w rurce fermentacyjnej i żeby miód nigdy nie drożał!
I to przez następne 50 lat!
Wasz Goniuś Szczyrbuś - Ulubiony Alkohol: Wino, piwo, miodek.
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Kosmos
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: Temperatura zacieru a temp. oparów
Zestaw klasyczny jak na stronie eurowin.pl podlączony rurką silikonową do gasiora 5l (taki mi sie mieści do gara), a ten w garku wypełnionym wrzącą wodą. W gasiorze zawiesiłem termometr (taki klasyczny jak te rtęciowe, do herbaty/ mierzy do 110 C). Balon uszczelniłem korkiem gumowym i proba szczelnosci (nadmuchałem go) wydaje sie pozytywna. Nie chcialem przegrzewać zupki tak do gotowania, żeby mi gąsiora nie wysadziło. Wino mierzyłem winometrem, takim z kapilarą.
Pozdrawiam, Gono
Pozdrawiam, Gono
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Po jednym cencie za każdy rok!
Kiedy przeskoczysz, to i wtedy nie mów hop. Zobacz najpierw w co wskoczyłeś.
Kiedy przeskoczysz, to i wtedy nie mów hop. Zobacz najpierw w co wskoczyłeś.
-
- Posty: 47
- Rejestracja: wtorek, 20 lis 2012, 17:13
- Krótko o sobie: Wino robił juz mój dziadek, z głogu. Ja robie ze wszystkiego.... :D
Fajnie, że takie forum istnieje, życze wam wszystkim nieustającego bulgotania w rurce fermentacyjnej i żeby miód nigdy nie drożał!
I to przez następne 50 lat!
Wasz Goniuś Szczyrbuś - Ulubiony Alkohol: Wino, piwo, miodek.
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Kosmos
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
-
- Posty: 5382
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 668 razy
- Kontakt:
Re: Temperatura zacieru a temp. oparów
Ten deflegmator robiący za odstojnik i sam odstojnik w czasie procesu na dole były zaślepione?
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
- Posty: 47
- Rejestracja: wtorek, 20 lis 2012, 17:13
- Krótko o sobie: Wino robił juz mój dziadek, z głogu. Ja robie ze wszystkiego.... :D
Fajnie, że takie forum istnieje, życze wam wszystkim nieustającego bulgotania w rurce fermentacyjnej i żeby miód nigdy nie drożał!
I to przez następne 50 lat!
Wasz Goniuś Szczyrbuś - Ulubiony Alkohol: Wino, piwo, miodek.
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Kosmos
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
-
- Posty: 5382
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 668 razy
- Kontakt:
Re: Temperatura zacieru a temp. oparów
Jeżeli układ był szczelny i do 95C nic nie leciało to albo wino miało mniej niż 7%, ale jakaś magia. Wino wytrawne? Tylko takie można z jakimś-tam przybliżeniem mierzyć winomierzem, żeby nie dostać dziwnych wyników.
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
- Posty: 47
- Rejestracja: wtorek, 20 lis 2012, 17:13
- Krótko o sobie: Wino robił juz mój dziadek, z głogu. Ja robie ze wszystkiego.... :D
Fajnie, że takie forum istnieje, życze wam wszystkim nieustającego bulgotania w rurce fermentacyjnej i żeby miód nigdy nie drożał!
I to przez następne 50 lat!
Wasz Goniuś Szczyrbuś - Ulubiony Alkohol: Wino, piwo, miodek.
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Kosmos
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: Temperatura zacieru a temp. oparów
Wytrawne, właśnie dla tego nie rozumiem. Dodam jeszcze, że wcześniej, to była pierwsza próba, zamknałem balon korkiem z korka i to zamknięcie było chyba nieszczelne, bo w balonie aż kipiało, ale tylko w balonie niestety. Z tą gumową zatyczka to już zupełnie nic, chyba czary jakieś. Albo może ten system z Eurowin.pl do kichy jakiś, za mała średnica rurki i opór za duży?
Ma może ktoś doświadczenie z tym sprzętem?:
http://eurowin.pl/pl/c/Destylacja/31
Ma może ktoś doświadczenie z tym sprzętem?:
http://eurowin.pl/pl/c/Destylacja/31
Po jednym cencie za każdy rok!
Kiedy przeskoczysz, to i wtedy nie mów hop. Zobacz najpierw w co wskoczyłeś.
Kiedy przeskoczysz, to i wtedy nie mów hop. Zobacz najpierw w co wskoczyłeś.
-
- Posty: 52
- Rejestracja: wtorek, 2 paź 2012, 20:10
- Ulubiony Alkohol: Jack Daniel's Gentleman i inne odmiany Whisky poza domowymi oczywiście tego się nie da podrobić :D
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
Re: Temperatura zacieru a temp. oparów
Również używam jeszcze takiego zestawu i zapewniam, że działa bez większych zarzutów tyle, że u mnie gotuje się w garnku, a nie balonie lecz przy osiągnięciu odpowiedniej temperatury "wsadu" powinno polecieć nawet z balona.
Ja mam termometr elektroniczny zamontowany tam gdzie ty dałeś wlot pary, na nim książkowo pokazuje mi siedemdziesiąt kilka stopni (nie powiem dokładnie bo nie pamiętam ale przed 78*) i zaczynają się skropliny pojawiać.
Kończę pracę na 96*-96,5* przy mocy destylatu 40%
Z dzisiejszego psocenia uzyskałem z 9l nastawu + szklanka 30% pogonu z poprzedniego psocenia:
50ml - przedgon nie mierzyłem stężenia
0,5l - 77%
1l - 60%
około 200 ml 30% pogonów
Może warto było by pomyśleć o jakimś prostym naczyniu do grzania zamiast tego gąsiorka bo wyższa temperatura może mu faktycznie zaszkodzić.
Żeby nie być gołosłownym, że mam ten sam sprzęt przekieruję do tematu gdzie go już pokazywałem.
Kolega @bimbrex również na tego typu sprzęcie psoci więc może i tobie przypadnie do gustu zmontowanie czegoś takiego na początek
Twój przypadek to faktycznie zagwostka.
Osobiście podejrzewam, że gąsiorek nie przepuszcza odpowiednio wysokiej temperatury na nastaw, słowem za niska temperatura kąpieli, większa za to może okazać się zabójcza dla balonu.
Mierzyłeś temperaturę zacieru w balonie czy kąpieli wodnej?
Może nie wytworzyło się dobre ciśnienie bo nastaw się jednak nie rozgrzał jak trzeba
Panie GonekGonek Szczyrba pisze:Albo może ten system z Eurowin.pl do kichy jakiś, za mała średnica rurki i opór za duży?
Ma może ktoś doświadczenie z tym sprzętem?:
Również używam jeszcze takiego zestawu i zapewniam, że działa bez większych zarzutów tyle, że u mnie gotuje się w garnku, a nie balonie lecz przy osiągnięciu odpowiedniej temperatury "wsadu" powinno polecieć nawet z balona.
Ja mam termometr elektroniczny zamontowany tam gdzie ty dałeś wlot pary, na nim książkowo pokazuje mi siedemdziesiąt kilka stopni (nie powiem dokładnie bo nie pamiętam ale przed 78*) i zaczynają się skropliny pojawiać.
Kończę pracę na 96*-96,5* przy mocy destylatu 40%
Z dzisiejszego psocenia uzyskałem z 9l nastawu + szklanka 30% pogonu z poprzedniego psocenia:
50ml - przedgon nie mierzyłem stężenia
0,5l - 77%
1l - 60%
około 200 ml 30% pogonów
Może warto było by pomyśleć o jakimś prostym naczyniu do grzania zamiast tego gąsiorka bo wyższa temperatura może mu faktycznie zaszkodzić.
Żeby nie być gołosłownym, że mam ten sam sprzęt przekieruję do tematu gdzie go już pokazywałem.
Kolega @bimbrex również na tego typu sprzęcie psoci więc może i tobie przypadnie do gustu zmontowanie czegoś takiego na początek
Twój przypadek to faktycznie zagwostka.
Osobiście podejrzewam, że gąsiorek nie przepuszcza odpowiednio wysokiej temperatury na nastaw, słowem za niska temperatura kąpieli, większa za to może okazać się zabójcza dla balonu.
Mierzyłeś temperaturę zacieru w balonie czy kąpieli wodnej?
Może nie wytworzyło się dobre ciśnienie bo nastaw się jednak nie rozgrzał jak trzeba
-
- Posty: 1896
- Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
- Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
- Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Temperatura zacieru a temp. oparów
Kiedyś miałem taki przypadek: pulpa śliwkowa w kanie na mleko, kana w kotle do gotowania bielizny, pod spodem taboret gazowy i szło pięknie.
W następnym sezonie tak chciałem robić calvados. I nic nie szło, gotowałem wodę w płaszczu chyba ze 2 godziny, z chłodnicy - nic. Dopiero bezpośrednie podgrzanie kany dało efekt (i niestety, przypaliło pulpę, aromat spalenizny poszedł w destylat). Nie wiem do dziś, czemu tak się stało. Następny sezon - śliwki - renklody. Też najpierw próbowałem w płaszczu, nawet z posoloną wodą - NIC. Na grzaniu bezpośrednim - bajka, i nawet się pulpa nie przypalała. Do momentu, kiedy mi kana przez moja własną głupotę, zatkana fusami, nie wystrzeliła zawartością w twarz. Od tamtej pory nie psocę nic fusiastego.
Teraz wszystko cedzę i przecieram przez sito i leję na grzałki.
Ale do dziś nie wiem, dlaczego mi nie szło to na płaszczu wodnym - raz szło, 2 razy nie... Czary?
W następnym sezonie tak chciałem robić calvados. I nic nie szło, gotowałem wodę w płaszczu chyba ze 2 godziny, z chłodnicy - nic. Dopiero bezpośrednie podgrzanie kany dało efekt (i niestety, przypaliło pulpę, aromat spalenizny poszedł w destylat). Nie wiem do dziś, czemu tak się stało. Następny sezon - śliwki - renklody. Też najpierw próbowałem w płaszczu, nawet z posoloną wodą - NIC. Na grzaniu bezpośrednim - bajka, i nawet się pulpa nie przypalała. Do momentu, kiedy mi kana przez moja własną głupotę, zatkana fusami, nie wystrzeliła zawartością w twarz. Od tamtej pory nie psocę nic fusiastego.
Teraz wszystko cedzę i przecieram przez sito i leję na grzałki.
Ale do dziś nie wiem, dlaczego mi nie szło to na płaszczu wodnym - raz szło, 2 razy nie... Czary?
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
-
- Posty: 47
- Rejestracja: wtorek, 20 lis 2012, 17:13
- Krótko o sobie: Wino robił juz mój dziadek, z głogu. Ja robie ze wszystkiego.... :D
Fajnie, że takie forum istnieje, życze wam wszystkim nieustającego bulgotania w rurce fermentacyjnej i żeby miód nigdy nie drożał!
I to przez następne 50 lat!
Wasz Goniuś Szczyrbuś - Ulubiony Alkohol: Wino, piwo, miodek.
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Kosmos
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: Temperatura zacieru a temp. oparów
Mierzyłem temperaturę w balonie, więc to urok wiedźmowy(wpływ baby) jakiś chyba, też o jakimś garnku pomyślę. W balonie z racji jałowości psotnej zamieszkał już miodzik dwójniak.
Po jednym cencie za każdy rok!
Kiedy przeskoczysz, to i wtedy nie mów hop. Zobacz najpierw w co wskoczyłeś.
Kiedy przeskoczysz, to i wtedy nie mów hop. Zobacz najpierw w co wskoczyłeś.