W tym temacie chcę rzucić pytanie chemikom i nie tylko.
Psocę od pewnego czasu (ca 3 mies.) Psocę spirytus, rozcieńczam go do około 41-42%.
Jest pyszny i zdobyłem sobie uznanie osób wspólnie biesiadujących, ale...
Jest jedno ale. Psotka zdecydowanie mocniej działa na stan naszego organizmu, czyli szybciej wprowadza w stan euforii, śruby, upojenia czy pomroczności jasnej, podkreślam nie gorzej lecz mocniej.
Kol Kucyk napisał:
"sobie dywaguję o tych Amylach jakichś, octanach Amylu, butanolach i innych coś tamoś. Niech mnie ręka Pana naszego Dionizosa skarze, jeśli komuś bym odradzał łapania w galonik wszystkiego od A do Z co leci z chłodnicy, bo wiadomo, że taki towares najlepiej kopie w czachę i po nim się odlotowo wchodzi w śrubę. Ja tak tylko skromnie kombinuję co by tak zrobić, aby smaczek zacny uzyskać, by przy degustacji poczuć wyjątkowość pracy twórcy nektaru."
Może te inne składniki nie będące etanolem tak na nas działają, czyli wg Kucyka "że taki towares najlepiej kopie w czachę i po nim się odlotowo wchodzi w śrubę."
Czekam na Wasze wypowiedzi, czy też macie takie wrażenia, doznania jak ja. A może ja coś żle robię, wprawdzie nie mam nic przeciwko mocy mojej psoty, tylko chciałbym aby przyczyną był etanol. Dodam, że mój alkoholomierz jest sprawdzony i pokazuje prawdę.
PSOTA A WÓDA ZE SKLEPU
-
- Posty: 1704
- Rejestracja: wtorek, 7 paź 2008, 15:51
- Krótko o sobie: Staram się odbierać świat z lekkim przymrużeniem oka ;)
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Otrzymał podziękowanie: 157 razy
Re: PSOTA A WÓDA ZE SKLEPU
He, zacytowany przez Ciebie Bogdanie fragment mojego posta był nasycony dużą dawką sarkazmu i nie należy go traktować dosłownie, gdyż, jak można z moich ińszych postów wywnioskować, czasem lubię pewną ironię (nie mylić z aronią) w swoich wypowiedziach zawrzeć.
Oczywiście, nie namawiam do zbierania do galonika wszystkiego co z chłodnicy skapnie, ale z drugiej strony zabronić tego nie mogę, szczególnie kolegom, którzy nie za bardzo kwapią się do zastanowienia o istocie naszej alchemii, w znaczeniu otrzymania arcytrunku a nie arcy mózgotrzepa...
Ale na poważnie, moje zdanie co do intensywniejszego działania psychosomatycznego alkoholi domowych jest takie, że często trunki sporządzone w domu są znacząco mocniejsze od standardowej wódeczki ze sklepu.
Pierwsza sprawa to mierzymy moc ich najczęściej aerometrami "z Biowinu" czyli zabawkami (odpowiednik alkomatów za 50zł z Ale-gro).
Druga sprawa, to nasza niecierpliwość. Areometr, nawet najlepszy, wskazania ma właściwe w ściśle określonej temperaturze. Dotyczy to temperatury zarówno cieczy mierzonej, jak i wnętrza samego przyrządu. Ilu z nas czeka 15 minut na wyrównanie temperatur, ilu z nas stabilizuje temperaturę rozcieńczanego destylatu? He, jakoś chętnych nie widzę.
A trzecia (ogólnie nie mająca nic wspólnego z poprzednimi dwoma) sprawa, to jakość i smak naszych produktów...
Dla tych, co kręcą teraz głowami proponuję eksperyment. Należy się zaopatrzyć w świeży, pachnący, pokryty chrupiącą skórką i jeszcze gorący chleb własnego wyrobu z przepisu wziętego z chleb-domowy.html i w zeszłotygodniowy chleb z warszawskiej miejskiej fabryki chleba. Który będziemy jeść większymi kęsami, cooooo!???
A, jeszcze coś mi się przypomniało.
Podobno sprowadzona z zagranicy i oczyszczona w małych, niezarejestrowanych rozlewniach podpałka do grilla, którą czasem można spotkać wprowadzoną w obieg jako markową wódeczkę z oryginalnie podrobioną akcyzą, słabiej klepie po czaszce i to może być przyczyną Twoich wątpliwości Bogdanie...
Sarkastycznie pozdrawiam. Kuc. Hehe
Oczywiście, nie namawiam do zbierania do galonika wszystkiego co z chłodnicy skapnie, ale z drugiej strony zabronić tego nie mogę, szczególnie kolegom, którzy nie za bardzo kwapią się do zastanowienia o istocie naszej alchemii, w znaczeniu otrzymania arcytrunku a nie arcy mózgotrzepa...
Ale na poważnie, moje zdanie co do intensywniejszego działania psychosomatycznego alkoholi domowych jest takie, że często trunki sporządzone w domu są znacząco mocniejsze od standardowej wódeczki ze sklepu.
Pierwsza sprawa to mierzymy moc ich najczęściej aerometrami "z Biowinu" czyli zabawkami (odpowiednik alkomatów za 50zł z Ale-gro).
Druga sprawa, to nasza niecierpliwość. Areometr, nawet najlepszy, wskazania ma właściwe w ściśle określonej temperaturze. Dotyczy to temperatury zarówno cieczy mierzonej, jak i wnętrza samego przyrządu. Ilu z nas czeka 15 minut na wyrównanie temperatur, ilu z nas stabilizuje temperaturę rozcieńczanego destylatu? He, jakoś chętnych nie widzę.
A trzecia (ogólnie nie mająca nic wspólnego z poprzednimi dwoma) sprawa, to jakość i smak naszych produktów...
Dla tych, co kręcą teraz głowami proponuję eksperyment. Należy się zaopatrzyć w świeży, pachnący, pokryty chrupiącą skórką i jeszcze gorący chleb własnego wyrobu z przepisu wziętego z chleb-domowy.html i w zeszłotygodniowy chleb z warszawskiej miejskiej fabryki chleba. Który będziemy jeść większymi kęsami, cooooo!???
A, jeszcze coś mi się przypomniało.
Podobno sprowadzona z zagranicy i oczyszczona w małych, niezarejestrowanych rozlewniach podpałka do grilla, którą czasem można spotkać wprowadzoną w obieg jako markową wódeczkę z oryginalnie podrobioną akcyzą, słabiej klepie po czaszce i to może być przyczyną Twoich wątpliwości Bogdanie...
Sarkastycznie pozdrawiam. Kuc. Hehe
-
Autor tematu - Posty: 509
- Rejestracja: sobota, 31 sty 2009, 13:44
- Krótko o sobie: Jestem dziadkiem lecz nie dziadem
- Ulubiony Alkohol: Ten którego jeszcze nie wypiłem
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Otrzymał podziękowanie: 10 razy
Re: PSOTA A WÓDA ZE SKLEPU
pozdrawiam Bogdan
Szanowny Kolego, nie bez kozery powiem, że nutkę ironii wyczułem, muszę jenak dodać, że mój alkoholomierz nie pochodzi z Biowinu, jest trochę wiekszy i pochodzi z państwowego zakładu "Areomatr" W-wa, N.-Miedzeszyn skala do 100%, a moc wódeczki sprawdzam tak, po zbełtaniu z wodą i solidnym jej wtrząśnieniu wstawiam do lodówki, następnego dnia wlewam do menzurki z alkoholomierzam, odczytuję po kilku godzinach w temperaturze pokojowej a wynosi ona ca 20-21 st C, w zależności od odczytu dodaję odpowiedniego płynu i znowu po kilku godzinach sprawdzam moc i myślę, że odczyt mam prawidłowy.
Jednak moje porównania dotyczą dobrych trunków, które na pewno nie mają nic wspólnego z podpałką ani rozpuszczalnikami rolniczymi.
Dziekuję za udział w temacie, jednak moje wątpliwości nie ustąpiły
Jednak moje porównania dotyczą dobrych trunków, które na pewno nie mają nic wspólnego z podpałką ani rozpuszczalnikami rolniczymi.
Dziekuję za udział w temacie, jednak moje wątpliwości nie ustąpiły
pozdrawiam Bogdan