NALEWKI ZE ŚLIWKÓW
-
Autor tematu - Posty: 112
- Rejestracja: czwartek, 10 wrz 2009, 20:24
- Krótko o sobie: Zbyt wiele szczegółów nie ma co zdradzać. Kocham moją Rodzinę a Przyjaciele są ważni jak moi Krewni. Kiedyś kupię sobie ranczo, wybuduję dom, wędzarnię, ziemiankę i szopę do pędzenia. Kto wie? Może wykopię staw? Posadzę na pewno brzozy. A może dęby i lipy ;-) Świerki i sosny też tam będą. Będę miał kurki i świnki, a kto wie, czy nie będzie tam krówki i konika :-)
- Ulubiony Alkohol: własne wódki i nalewki oraz piwo braciszka Siurka
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Lokalizacja: Puszcze Mazowsza
- Otrzymał podziękowanie: 13 razy
ŚLIWKI
2 l. spirytusu
1 l. wódki
2 kg. śliwek fiolet. dojż. (otwieram je, ale nie dryluję
25 pestek od śliwek
paczka śliwek suszonych
3 m.-ce czekać...
zlewam
zasypuję 3/4 kg cukru
2 dni (!) czekam...
Jeszcze nie piję...
Zalewam nowymi:
2 l. spirytusu
1 l. wódki
3 m.-ce czekam...(!)...
zlewam, łączę, 4 dni czekam, zlewam, piję szybko, żeby mój Bratek nie przyjechał
ŚLIWKI 2
1 l. wódki
0,5 l. spirytusu
50 śliwek fiolet. drylowanych
20 pestek od śliwek
20 daktyli z pestkami
Czekać...Może 3 tygodnie?...
potem zlewam, resztę zasupuje cukrem
2 szkl.
Czekam 3 dni.
Dolewam 1L soku z cytryny .
Czekam 3 dni. Łączę wszystko , 3 dni czekam, zlewam, piję.
2 l. spirytusu
1 l. wódki
2 kg. śliwek fiolet. dojż. (otwieram je, ale nie dryluję
25 pestek od śliwek
paczka śliwek suszonych
3 m.-ce czekać...
zlewam
zasypuję 3/4 kg cukru
2 dni (!) czekam...
Jeszcze nie piję...
Zalewam nowymi:
2 l. spirytusu
1 l. wódki
3 m.-ce czekam...(!)...
zlewam, łączę, 4 dni czekam, zlewam, piję szybko, żeby mój Bratek nie przyjechał
ŚLIWKI 2
1 l. wódki
0,5 l. spirytusu
50 śliwek fiolet. drylowanych
20 pestek od śliwek
20 daktyli z pestkami
Czekać...Może 3 tygodnie?...
potem zlewam, resztę zasupuje cukrem
2 szkl.
Czekam 3 dni.
Dolewam 1L soku z cytryny .
Czekam 3 dni. Łączę wszystko , 3 dni czekam, zlewam, piję.
"Picie sklepowej wódki Panu Bogu się nie podoba, ale picie dobrego bimbru to nie grzech. To owoc ziemi i pracy rąk ludzkich".
Pan Piotr, bas kościelny, doświadczony bimbrownik
Ave Księstwo Oświęcimskie
Pan Piotr, bas kościelny, doświadczony bimbrownik
Ave Księstwo Oświęcimskie
-
- Posty: 88
- Rejestracja: środa, 6 sty 2010, 21:11
- Ulubiony Alkohol: Naleweczka domowa - każda
- Status Alkoholowy: Producent Nalewek
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Re: NALEWKI ZE ŚLIWKÓW
Moje ulubione : )
1 psoty 40-50%
15 dkg suszonych śliwek bez pestek
do baniaka i zalewamy
i tak 1 miesiąc czekamy
po tym czasie przelewamy (oczywiście przez filtr) do butelki i na rok 1 odstawiamy (zgodnie z przpisem).
Ja wypiłem wcześniej i dobre było - smak coś tak pomiędzy śliwkami a koniakiem.
A jak ktoś wytrzyma rok to niech napisze jak to smakuje po roku
1 psoty 40-50%
15 dkg suszonych śliwek bez pestek
do baniaka i zalewamy
i tak 1 miesiąc czekamy
po tym czasie przelewamy (oczywiście przez filtr) do butelki i na rok 1 odstawiamy (zgodnie z przpisem).
Ja wypiłem wcześniej i dobre było - smak coś tak pomiędzy śliwkami a koniakiem.
A jak ktoś wytrzyma rok to niech napisze jak to smakuje po roku
www.MojaNalewka.pl wszystko o nalewkach.
Re: NALEWKI ZE ŚLIWKÓW
Umyte i pozbawione pestek śliwki miksujemy, przecieramy przez sito, dodajemy 2 kg cukru i znów miksujemy na jednolitą masę. Przekładamy do szklanego słoja i zalewamy 3 litrami spirytusu. Po dokładnym wymieszaniu słój szczelnie zamykamy i stawiamy w ciepłym i zacienionym miejscu na 7 tygodni.
Po tęsknym wyczekiwaniu uzyskaną naleweczkę przecedzamy przez gęste płótno, całość powtórnie – przez bibułę filtracyjną i rozlewamy. Najpierw do karafki, następnie do butelek, które zakorkowane i zalakowane wędrują do piwniczki. Nalewka pachnie śliwkami, sadem, jest słodka i mocna. Za to, w butelkach dojrzewa nam prawdziwy rarytas. Nabiera smaku, aromatu, wigoru. Niestety, dopiero po roku będzie z niego truneczek
Po tęsknym wyczekiwaniu uzyskaną naleweczkę przecedzamy przez gęste płótno, całość powtórnie – przez bibułę filtracyjną i rozlewamy. Najpierw do karafki, następnie do butelek, które zakorkowane i zalakowane wędrują do piwniczki. Nalewka pachnie śliwkami, sadem, jest słodka i mocna. Za to, w butelkach dojrzewa nam prawdziwy rarytas. Nabiera smaku, aromatu, wigoru. Niestety, dopiero po roku będzie z niego truneczek
-
- Posty: 196
- Rejestracja: piątek, 19 lis 2010, 01:57
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Scotch Whisky
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: NALEWKI ZE ŚLIWKÓW
oskarxyz, jeżeli podajesz jakiś przepis to przydałoby się napisać ilości poszczególnych składników
Z tego co wiem, to nalewki na owocach nie zalewa się czystym, tylko rozcięczonym spirytem do max mocy 70-75%
Może i się trochę czepiam, ale z Twojego posta wynika tylko, że dajemy:
- śliwki (miksujemy bez pestek)
- 2kg cukru (znów miksujemy)
- 3L spirytu (zalewamy mixa)
- macerujemy 7tyg.
Ile tych śliwek ?oskarxyz pisze:Umyte i pozbawione pestek śliwki miksujemy, przecieramy przez sito
Jaką nalewkę? Przecież to praktycznie żywy spiryt jestoskarxyz pisze:Po tęsknym wyczekiwaniu uzyskaną naleweczkę przecedzamy przez gęste płótno
Z tego co wiem, to nalewki na owocach nie zalewa się czystym, tylko rozcięczonym spirytem do max mocy 70-75%
I nie uwierzę, że nie czuć spirytusu wcale, a mocna to musi byćoskarxyz pisze:Nalewka pachnie śliwkami, sadem, jest słodka i mocna.
Może i się trochę czepiam, ale z Twojego posta wynika tylko, że dajemy:
- śliwki (miksujemy bez pestek)
- 2kg cukru (znów miksujemy)
- 3L spirytu (zalewamy mixa)
- macerujemy 7tyg.
-
- Posty: 11
- Rejestracja: piątek, 22 lip 2011, 22:26
Re: NALEWKI ZE ŚLIWKÓW
Postanowiłam przyłączyć do dyskusji na temat nalewki. Uważam, że wielkim nieporozumieniem jest mielenie owoców. To wielki grzech, owoce można wykorzystać i zrobić śliwki w czekoladzie, ja w tym roku tak zrobiłam........ w życiu nie jadłam tak dobrych śliwek w czekoladzie, a nalewka dojrzewa.
-
- Posty: 444
- Rejestracja: poniedziałek, 30 sie 2010, 12:15
- Ulubiony Alkohol: Zioła, owoce
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Podziękował: 40 razy
- Otrzymał podziękowanie: 18 razy
Re: NALEWKI ZE ŚLIWKÓW
Również sądzę, że wielomiesięczna maceracja owoców nie ma sensu.
Literatura przedmiotu podaje, że powinno to trwać od 2 do 8 tygodni do tzw. zbielenia owoców.
Przeciąganie maceracji może dać efekt wręcz odwrotny, zapach i smak będzie mdły i byle jaki.
Jeśli już ponownie zalewamy owoce (ługowanie) to najwyżej 40% wódką i nie dłużej jak dwa tygodnie.
Informacje pochodzą z Z. Nowicki "Domowe piwa, cydry, wina, nalewki, likiery". (mam pdf )
Ja owoce z nalewki wrzuciłem do gara podczas drugiej destylacji śliwowicy.
Szkoda, że nie wpadłem na pomysł z czekoladą.
Literatura przedmiotu podaje, że powinno to trwać od 2 do 8 tygodni do tzw. zbielenia owoców.
Przeciąganie maceracji może dać efekt wręcz odwrotny, zapach i smak będzie mdły i byle jaki.
Jeśli już ponownie zalewamy owoce (ługowanie) to najwyżej 40% wódką i nie dłużej jak dwa tygodnie.
Informacje pochodzą z Z. Nowicki "Domowe piwa, cydry, wina, nalewki, likiery". (mam pdf )
Ja owoce z nalewki wrzuciłem do gara podczas drugiej destylacji śliwowicy.
Szkoda, że nie wpadłem na pomysł z czekoladą.
Kto w winku nie smakował, Wstręt do kobiet czuje,
Ten, jeśli nie zwariował, To pewnie zwariuje.
بطرس
Ten, jeśli nie zwariował, To pewnie zwariuje.
بطرس
-
- Posty: 11
- Rejestracja: piątek, 22 lip 2011, 22:26
-
- Posty: 9
- Rejestracja: niedziela, 15 cze 2014, 18:31
- Ulubiony Alkohol: byle sponiewierało
- Podziękował: 1 raz
Re: NALEWKI ZE ŚLIWKÓW
Witam - odświeżę bo potrzebuję pomocy
Zalałem śliwki 11 sierpnia. - 1 września wybywam na prawie miesiąc.
1 -Zlać i zasypać cukrem 3 dni przed wyjazdem ( jak puści sok to wymieszać ) i jak po miesiącu wrócę to zleję do butelek
2 - zasypać cukrem dopiero jak wrócę czyli 7 tygodni zalane będą alkoholem
co myślicie?
Zalałem śliwki 11 sierpnia. - 1 września wybywam na prawie miesiąc.
1 -Zlać i zasypać cukrem 3 dni przed wyjazdem ( jak puści sok to wymieszać ) i jak po miesiącu wrócę to zleję do butelek
2 - zasypać cukrem dopiero jak wrócę czyli 7 tygodni zalane będą alkoholem
co myślicie?
Alkoholicy są dla Mnie niczym...... niczym Bracia
-
- Posty: 3
- Rejestracja: środa, 31 sie 2016, 21:31
- Krótko o sobie: Witam Wszystkich
W kwestiach przetwórstwa alkoholi określiłbym się jako eksperymentator z 3 letnim doświadczeniem w nalewkach, ale jak czytam te wszystkie fachowe wypowiedzi na temat bimbrownictwa to widzę jak dużo jeszcze nie wiem na ten temat oraz ile muszę się nauczyć jeszcze w życiu, uwielbiam eksperymenty nalewkowe oraz sam proces tworzenia i kreacji nalewek, najpierw jest pomysł co chcielibyśmy osiągnąć a potem dobranie odpowiednich składników tak żeby się pięknie i harmonijnie komponowały, żeby równo i gładko wszystko współgrało i tworzyło jedną całość - Ulubiony Alkohol: dobre naleweczki [wszelakie]
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: london
- Podziękował: 3 razy
Re: NALEWKI ZE ŚLIWKÓW
Ja nastawiłem ponad 3 tygodnie temu z 3 litry śliwek, głównie dałem śliwek węgierek, ale wrzuciłem tez kilka sztuk żółtych i tych wielkich czerwonych śliwek [nie wiem jak się nazywają] ponadto trochę suszonych śliwek kalifornijskich bo gdzieś wyczytałem ze są najbardziej aromatyczne i ze wszystkich suszonych najbardziej się nadają na nalewki - oczywiście zalałem to spirytusem z wodą , trochę koniaku oraz ciemnego dobrego rumu [reszta poszła do czereśniówki] i po tych 3 tygodniach maceracji całość zapowiada się przepysznie [mniam - mniam] , docelowo będzie jeszcze grana nutka wanilii, cynamonu, może jakiś kardamon oraz drewienko, zależy mi ażeby w tym utworze dominowała śliwka a reszta stanowiła jedynie delikatna otoczkę dla śliwkowej dominacji - zapowiada się obiecująco
-
- Posty: 10
- Rejestracja: środa, 31 sie 2016, 17:44
- Krótko o sobie: Jestem eksperymentatorem nalewkowym, dążącym do realizacji nalewkowego marzenia. Uwielbiam góry, wędrowanie, rower. Chętnie uciekam z miasta. Towarzyszy mi Jazz - mieszaniec husky,ego z labradorką, a więc labraski ;) Nie pędzę (w odniesieniu do forum), ale czasem gdzieś przed siebie - to i owszem...
- Ulubiony Alkohol: Nalewki ziołowo-pigwowe, własne :)
- Status Alkoholowy: Producent Nalewek
- Podziękował: 7 razy
- Otrzymał podziękowanie: 8 razy
- Kontakt:
Re: NALEWKI ZE ŚLIWKÓW
Ta ostatnia wersja brzmi najbardziej znakomicie Kiedyś zrobiłem wersję tzw. "świąteczną"i do śliwek (i wspomnianych przez kogoś wyżej w dyskusji daktyli) dodałem też różne orzechy. Te oddały smaku najmniej, a najwięcej oddały suszone owoce (były w tej miksturze różne, ale najbardziej smakowicie wyszedł aromat suszonych śliwek).
Również polecam kalifornijskie, miękkie, szybciej oddają i kolor, i aromat. Z suszonymi owocami jest ten ambaras, że im więcej ich damy (tak jak ja w "świątecznej"), tym więcej pochłoną one nam również płynu i jeśli ktoś chce je potem "wycisnąć" to powodzenia. Lepiej faktycznie od razu założyć, że po okresie moczenia będą wykorzystane do ciasta czy właśnie w czekoladzie. (Notabene w czekoladzie robiłem wisienki i są prze-ekstra - na wykałaczkach i siup do gorącej czekolady w garnuszku. Można też potem, jak wystygną, ozdobić też czekoladą białą, wiórkami kokosowymi itd.).
Wracając natomiast do śliwek, niepozorną śliwką, a godną uwagi są mirabelki. Wpadłem na nie dzięki nalewce z jakiegoś masowego zakładu. Urzekł mnie ten smak, w szczególności ta "pestkowość", taki wiecie, migdałowy nieco. Wiem, wiem, z tym nie można przesadzić ze względów zdrowotnych, ale jak trochę pestek zostawimy - tak jak zresztą piszecie - to w przypadku mirabelki będzie tylko in plus. Teraz robię mirabelkę, właśnie będę zlewać po okresie maceracji, potem cukier i za kilka dni będzie łączenie. O smaku mogę powiedzieć za kilka dni, a o dojrzałym produkcie co najmniej za pół roku. Na razie to ilość typowo testowa, około 5 litrów, ale już wiem, że to jest owoc godny uwagi. Pisząc to i czytając Wasze wpisy, pomyślałem sobie, że chyba niegłupim pomysłem byłoby np. do mirabelkówki dodać kilka śliwek kalifornijskich, zarówno dla koloru, jak i dodatkowej nuty aromatu, aczkolwiek aromat mirabelki jest wystarczająco intrygujący i sama też się broni. Jeśli będą zainteresowani składem mirabelkówki u mnie, dam ściągę, nie ma problemu, aczkolwiek nie będzie ona odbiegać od popularnych przepisów na ten trunek. Mogę też podać listę zakupów do "świątecznej" (jeszcze jest czas do gwiazdki), ale to są składniki na bogato, a efekt litrażowo mały. Przy czym smaczna jak cho... inka...
Najsłabiej wychodziły mi eksperymenty morelowe. Oprócz pięknego łososiowego koloru, z tej śliwy jakoś nie udało mi się wydobyć aromatu, jeno cukier panie i nic więcej... Musiałem tę morelówkę potem łączyć z czymś, chyba z żurawiną. Nie pamiętam, bo to już było 8 lat temu i to były moje pierwsze kroki. Generalnie przy tej moreli miałem zapisany komentarz "BLE" czyli nie robić więcej
Również polecam kalifornijskie, miękkie, szybciej oddają i kolor, i aromat. Z suszonymi owocami jest ten ambaras, że im więcej ich damy (tak jak ja w "świątecznej"), tym więcej pochłoną one nam również płynu i jeśli ktoś chce je potem "wycisnąć" to powodzenia. Lepiej faktycznie od razu założyć, że po okresie moczenia będą wykorzystane do ciasta czy właśnie w czekoladzie. (Notabene w czekoladzie robiłem wisienki i są prze-ekstra - na wykałaczkach i siup do gorącej czekolady w garnuszku. Można też potem, jak wystygną, ozdobić też czekoladą białą, wiórkami kokosowymi itd.).
Wracając natomiast do śliwek, niepozorną śliwką, a godną uwagi są mirabelki. Wpadłem na nie dzięki nalewce z jakiegoś masowego zakładu. Urzekł mnie ten smak, w szczególności ta "pestkowość", taki wiecie, migdałowy nieco. Wiem, wiem, z tym nie można przesadzić ze względów zdrowotnych, ale jak trochę pestek zostawimy - tak jak zresztą piszecie - to w przypadku mirabelki będzie tylko in plus. Teraz robię mirabelkę, właśnie będę zlewać po okresie maceracji, potem cukier i za kilka dni będzie łączenie. O smaku mogę powiedzieć za kilka dni, a o dojrzałym produkcie co najmniej za pół roku. Na razie to ilość typowo testowa, około 5 litrów, ale już wiem, że to jest owoc godny uwagi. Pisząc to i czytając Wasze wpisy, pomyślałem sobie, że chyba niegłupim pomysłem byłoby np. do mirabelkówki dodać kilka śliwek kalifornijskich, zarówno dla koloru, jak i dodatkowej nuty aromatu, aczkolwiek aromat mirabelki jest wystarczająco intrygujący i sama też się broni. Jeśli będą zainteresowani składem mirabelkówki u mnie, dam ściągę, nie ma problemu, aczkolwiek nie będzie ona odbiegać od popularnych przepisów na ten trunek. Mogę też podać listę zakupów do "świątecznej" (jeszcze jest czas do gwiazdki), ale to są składniki na bogato, a efekt litrażowo mały. Przy czym smaczna jak cho... inka...
Najsłabiej wychodziły mi eksperymenty morelowe. Oprócz pięknego łososiowego koloru, z tej śliwy jakoś nie udało mi się wydobyć aromatu, jeno cukier panie i nic więcej... Musiałem tę morelówkę potem łączyć z czymś, chyba z żurawiną. Nie pamiętam, bo to już było 8 lat temu i to były moje pierwsze kroki. Generalnie przy tej moreli miałem zapisany komentarz "BLE" czyli nie robić więcej
Gdy tylko mam czas... /www.facebook.com/ULEczalnia/
-
- Posty: 3
- Rejestracja: środa, 31 sie 2016, 21:31
- Krótko o sobie: Witam Wszystkich
W kwestiach przetwórstwa alkoholi określiłbym się jako eksperymentator z 3 letnim doświadczeniem w nalewkach, ale jak czytam te wszystkie fachowe wypowiedzi na temat bimbrownictwa to widzę jak dużo jeszcze nie wiem na ten temat oraz ile muszę się nauczyć jeszcze w życiu, uwielbiam eksperymenty nalewkowe oraz sam proces tworzenia i kreacji nalewek, najpierw jest pomysł co chcielibyśmy osiągnąć a potem dobranie odpowiednich składników tak żeby się pięknie i harmonijnie komponowały, żeby równo i gładko wszystko współgrało i tworzyło jedną całość - Ulubiony Alkohol: dobre naleweczki [wszelakie]
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: london
- Podziękował: 3 razy
-
- Posty: 10
- Rejestracja: środa, 31 sie 2016, 17:44
- Krótko o sobie: Jestem eksperymentatorem nalewkowym, dążącym do realizacji nalewkowego marzenia. Uwielbiam góry, wędrowanie, rower. Chętnie uciekam z miasta. Towarzyszy mi Jazz - mieszaniec husky,ego z labradorką, a więc labraski ;) Nie pędzę (w odniesieniu do forum), ale czasem gdzieś przed siebie - to i owszem...
- Ulubiony Alkohol: Nalewki ziołowo-pigwowe, własne :)
- Status Alkoholowy: Producent Nalewek
- Podziękował: 7 razy
- Otrzymał podziękowanie: 8 razy
- Kontakt:
Re: NALEWKI ZE ŚLIWKÓW
Cała przyjemność po mojej stronie. Jak ktoś to powtórzy, to będę wręcz ciekaw komentarza/opinii...
Otóż. Moja nalewka, którą nazwałem "bakaliową wigilią", jest wariacją nalewek "świątecznych", "bożonarodzeniowych" itp., przy czym w oryginalnych przepisach była za mała ilość składników twardych/suchych w stosunku do płynów. gdy próbowałem to zrobić w oryginalnych proporcjach, zawsze płyn po prostu był wchłaniany w susz i tyle. I tak, jak zrobisz nalewkę w tych proporcjach co podam, to wyjdzie ci taki fajny gęstawy, smarowy płyn i będzie go niewiele, ale warto. Ewentualnie, można spróbować mój przepis "rozrzedzić" jaką wariacją z większej jeszcze ilości płynów. Oby tylko już nie wzmacniać, bo wg mnie cały urok w takiej mocy. To znaczy odczuwalnej, ale nie siekiery.
Składniki:
0,75 litra 95%;
3 szklanki wody (może być przegotowana, ja stosuję przefiltrowaną)
Po 20 dkg: suszonych fig, daktyli bez pestek, suszonych śliwek bez pestek, suszonych moreli (nie wiem czy cokolwiek wnoszą, ale były), rodzynek, orzechów włoskich, obranych (to znaczy z łupin, nie ze skórki, która na owocach została;
2 pomarańcze
2 kawałki cynamonu (lub 1 długi)
kilka goździków (bez przesady)
strączek kardamonu (rozgnieciony)
40 dkg cukru (wystarczy, reszta słodyczy będzie z suszu owocowego)
Przyrządzenie:
Wszystko co suche i twarde pokroić i pozbawić pestek (i buch do słoja);
Umyte lub jeszcze lepiej wyszorowane pomarańcze pokroić w całości w plastry (i buch jw.);
Pomiędzy warstwy tego, co buch do słoja, przesypujemy cukrem;
Zalewamy 95% z wodą;
Odstawiamy w ciepłe miejsce na 6 tygodni. Może być 4, a potem sprawdzaj czy nie pojawia się już jakaś goryczka z suszu, która Ci zaczyna przeszkadzać. jeśli nie, to mocz do 6. tygodnia (to taka ogólna wskazówka, by przy macerowaniu sprawdzać co się dzieje, bo czasem przepisy, które testujemy są przeciągnięte w czasie i już może być za późno jak przejdzie goryczą lub kwachem );
Po tym czasie nie pozostaje nic jak przefiltrować (trudno, bo płyn "gruby", słodki) i do butelek. A właściwie - do butelki, bo sporo wilgoci wchłonie susz i może się zmieścić do jednej.
Nie jest to przepis tani, bo bakalie drogie, a płynu sporo nie będzie. Ale jako rarytas świąteczny, gwarantuję, będzie cieszyć się powodzeniem rodziny podczas świąt.
Czas przygotowania już znacie. Czas dojrzewania? U mnie rok. Nalewkę przygotowałem na przełomie 2009/2010 r., zabutelkowałem ja po zlaniu znad osadów w połowie 2010 r (oczywiści wcześniej było odcedzenie owoców, niektóre nadawały się do zjedzenia, np. daktyle, ale sporo innych tylko do wyrzucenia), a na stół wjechała na Gwiazdkę 2010 r., a więc po roku od "zanurzenia".
W mojej księdze przepisów zaznaczyłem sobie tak: Efekt doskonały, nieco mocne, piękny ciemny kolor.
No, bo czorna cholibka będzie, to pewne (od orzechów, śliw i innego suszu)...
Przede wszystkim pamiętaj o tym, by nie poskąpić płynu względem ilości suszu, bo Ci wciągnie susz cały nektar życia Odwrotnie - tak, mozna popróbować z większą jeszcze ilością płynu w stosunku do suszu, ale wtedy straci się też ten oleisty, "gruby" charakter...
Próbujcie... Uważam, że warto.
PS: Żeby było śmiesznie, próby dokonywaliśmy podczas Świąt u Teściów i wiem, że chyba część tego płynu została w butelce Sprawdzę jak tam będę i jeśli tak, to poezja! Może się okaże, że będę mógł jej spróbować po 6 latach
Jak się nauczę jak tu fotki wstawić, to mam chyba zdjęcia z 2010 r., bo zawsze sporo fotkuję to, co produkuję, w tym fotki ze stołu świątecznego powinny być z tym płynem w kieliszku... Ale to może po weekendzie... (wrócę z ULEczalni w niedzielę i poczytam jak wstawić foto).
Smacznego
Otóż. Moja nalewka, którą nazwałem "bakaliową wigilią", jest wariacją nalewek "świątecznych", "bożonarodzeniowych" itp., przy czym w oryginalnych przepisach była za mała ilość składników twardych/suchych w stosunku do płynów. gdy próbowałem to zrobić w oryginalnych proporcjach, zawsze płyn po prostu był wchłaniany w susz i tyle. I tak, jak zrobisz nalewkę w tych proporcjach co podam, to wyjdzie ci taki fajny gęstawy, smarowy płyn i będzie go niewiele, ale warto. Ewentualnie, można spróbować mój przepis "rozrzedzić" jaką wariacją z większej jeszcze ilości płynów. Oby tylko już nie wzmacniać, bo wg mnie cały urok w takiej mocy. To znaczy odczuwalnej, ale nie siekiery.
Składniki:
0,75 litra 95%;
3 szklanki wody (może być przegotowana, ja stosuję przefiltrowaną)
Po 20 dkg: suszonych fig, daktyli bez pestek, suszonych śliwek bez pestek, suszonych moreli (nie wiem czy cokolwiek wnoszą, ale były), rodzynek, orzechów włoskich, obranych (to znaczy z łupin, nie ze skórki, która na owocach została;
2 pomarańcze
2 kawałki cynamonu (lub 1 długi)
kilka goździków (bez przesady)
strączek kardamonu (rozgnieciony)
40 dkg cukru (wystarczy, reszta słodyczy będzie z suszu owocowego)
Przyrządzenie:
Wszystko co suche i twarde pokroić i pozbawić pestek (i buch do słoja);
Umyte lub jeszcze lepiej wyszorowane pomarańcze pokroić w całości w plastry (i buch jw.);
Pomiędzy warstwy tego, co buch do słoja, przesypujemy cukrem;
Zalewamy 95% z wodą;
Odstawiamy w ciepłe miejsce na 6 tygodni. Może być 4, a potem sprawdzaj czy nie pojawia się już jakaś goryczka z suszu, która Ci zaczyna przeszkadzać. jeśli nie, to mocz do 6. tygodnia (to taka ogólna wskazówka, by przy macerowaniu sprawdzać co się dzieje, bo czasem przepisy, które testujemy są przeciągnięte w czasie i już może być za późno jak przejdzie goryczą lub kwachem );
Po tym czasie nie pozostaje nic jak przefiltrować (trudno, bo płyn "gruby", słodki) i do butelek. A właściwie - do butelki, bo sporo wilgoci wchłonie susz i może się zmieścić do jednej.
Nie jest to przepis tani, bo bakalie drogie, a płynu sporo nie będzie. Ale jako rarytas świąteczny, gwarantuję, będzie cieszyć się powodzeniem rodziny podczas świąt.
Czas przygotowania już znacie. Czas dojrzewania? U mnie rok. Nalewkę przygotowałem na przełomie 2009/2010 r., zabutelkowałem ja po zlaniu znad osadów w połowie 2010 r (oczywiści wcześniej było odcedzenie owoców, niektóre nadawały się do zjedzenia, np. daktyle, ale sporo innych tylko do wyrzucenia), a na stół wjechała na Gwiazdkę 2010 r., a więc po roku od "zanurzenia".
W mojej księdze przepisów zaznaczyłem sobie tak: Efekt doskonały, nieco mocne, piękny ciemny kolor.
No, bo czorna cholibka będzie, to pewne (od orzechów, śliw i innego suszu)...
Przede wszystkim pamiętaj o tym, by nie poskąpić płynu względem ilości suszu, bo Ci wciągnie susz cały nektar życia Odwrotnie - tak, mozna popróbować z większą jeszcze ilością płynu w stosunku do suszu, ale wtedy straci się też ten oleisty, "gruby" charakter...
Próbujcie... Uważam, że warto.
PS: Żeby było śmiesznie, próby dokonywaliśmy podczas Świąt u Teściów i wiem, że chyba część tego płynu została w butelce Sprawdzę jak tam będę i jeśli tak, to poezja! Może się okaże, że będę mógł jej spróbować po 6 latach
Jak się nauczę jak tu fotki wstawić, to mam chyba zdjęcia z 2010 r., bo zawsze sporo fotkuję to, co produkuję, w tym fotki ze stołu świątecznego powinny być z tym płynem w kieliszku... Ale to może po weekendzie... (wrócę z ULEczalni w niedzielę i poczytam jak wstawić foto).
Smacznego
Gdy tylko mam czas... /www.facebook.com/ULEczalnia/
-
- Posty: 2849
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 308 razy
- Otrzymał podziękowanie: 445 razy
- Kontakt:
-
- Posty: 3
- Rejestracja: środa, 31 sie 2016, 21:31
- Krótko o sobie: Witam Wszystkich
W kwestiach przetwórstwa alkoholi określiłbym się jako eksperymentator z 3 letnim doświadczeniem w nalewkach, ale jak czytam te wszystkie fachowe wypowiedzi na temat bimbrownictwa to widzę jak dużo jeszcze nie wiem na ten temat oraz ile muszę się nauczyć jeszcze w życiu, uwielbiam eksperymenty nalewkowe oraz sam proces tworzenia i kreacji nalewek, najpierw jest pomysł co chcielibyśmy osiągnąć a potem dobranie odpowiednich składników tak żeby się pięknie i harmonijnie komponowały, żeby równo i gładko wszystko współgrało i tworzyło jedną całość - Ulubiony Alkohol: dobre naleweczki [wszelakie]
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: london
- Podziękował: 3 razy
Re: NALEWKI ZE ŚLIWKÓW
no to z tego co opisujesz wydaje się być warta grzechu, a ja teraz zbieram surowce na utwór który będzie brzmiał coś pomiędzy benedyktynką a Sloe Gin [bo sama benedyktynka jest nudna] i mam pomysł jak to wszystko razem ładnie połączyć żeby współgrało. potem od razu zabiorę się za twoją świąteczną pychotkę [w tym miesiącu] i obiecuje ze wstawię kilka zdjęć i opis późniejszych wrażeń organoleptycznych w rewanżu za twój przepis [myślę ze to jest fair] . pozdrawiam
-
- Posty: 10
- Rejestracja: środa, 31 sie 2016, 17:44
- Krótko o sobie: Jestem eksperymentatorem nalewkowym, dążącym do realizacji nalewkowego marzenia. Uwielbiam góry, wędrowanie, rower. Chętnie uciekam z miasta. Towarzyszy mi Jazz - mieszaniec husky,ego z labradorką, a więc labraski ;) Nie pędzę (w odniesieniu do forum), ale czasem gdzieś przed siebie - to i owszem...
- Ulubiony Alkohol: Nalewki ziołowo-pigwowe, własne :)
- Status Alkoholowy: Producent Nalewek
- Podziękował: 7 razy
- Otrzymał podziękowanie: 8 razy
- Kontakt:
Re: NALEWKI ZE ŚLIWKÓW
Świetnie. Będę ciekaw, zarówno relacji, jak i efektów, no i oczywiście Twojej opinii.
Szukam fotek ze świąt 2010 i ni hu hu... Chyba coś powywalałem. Może były np. nieostre i poszły do kosza? Nie wiem, ale jednak fotki tej "ciemnej masy" nie mam. No, chyba że - tak jak pisałem - zawieruszyła się w szafeczce u Teściowej - wtedy zrobię jeszcze fotkę jak tam pojadę.
W temacie śliwkowym natomiast, zlałem alko z mirabelek i zasypałem cukrem. Przepis oryginalny mówi, żeby tylko teraz połączyć syrop z tym pierwszym nastawem. Ja go zmodyfikuję i na zacukrzone owoce dam ponownie wódkę, tyle że "drugi zalew" zrobię krótszy, np. 2 tygodnie... Może będzie fajnie, bo aromat już ma, no i kolor.
Szukam fotek ze świąt 2010 i ni hu hu... Chyba coś powywalałem. Może były np. nieostre i poszły do kosza? Nie wiem, ale jednak fotki tej "ciemnej masy" nie mam. No, chyba że - tak jak pisałem - zawieruszyła się w szafeczce u Teściowej - wtedy zrobię jeszcze fotkę jak tam pojadę.
W temacie śliwkowym natomiast, zlałem alko z mirabelek i zasypałem cukrem. Przepis oryginalny mówi, żeby tylko teraz połączyć syrop z tym pierwszym nastawem. Ja go zmodyfikuję i na zacukrzone owoce dam ponownie wódkę, tyle że "drugi zalew" zrobię krótszy, np. 2 tygodnie... Może będzie fajnie, bo aromat już ma, no i kolor.
Gdy tylko mam czas... /www.facebook.com/ULEczalnia/
-
- Posty: 751
- Rejestracja: wtorek, 29 kwie 2014, 23:12
- Podziękował: 114 razy
- Otrzymał podziękowanie: 158 razy
Re: NALEWKI ZE ŚLIWKÓW
Przepis wydaje się ciekawy. Jakbym mógł prosić moda o przeniesienie do adekwatnego tematu.
I taka propozycja ode mnie, od razu mówię że nie przetestowana z tym zestawem surowców. Bakalie i owoce zalewamy 0,75l 95% z 2 szklankami wody. Po tych 4 czy tam 6 tygodniach zlewamy. Zasypujemy cukrem, który wyciąga nam cześć płynu z owoców. Zlewamy syrop jak cukier się rozpuści. Najlepiej trzymać w ciepłym miejscu, ewentualnie można podgrzać. Otrzymujemy tzw mumie. Zalewamy je szklanką wody i po kilku h odcedzamy. Owoce nie zdąża wciągnąć wody, a spłukamy resztę cukru. Bakalie używamy do świątecznego makowca
Za to przetestowana ze zmodyfikowaną zaprawą na jarzębiak Znaczy ze wszystkiego co zostało z tradycyjnego jarzębiaku. Sposób jak najbardziej się sprawdza, żeby wyciągnąć większość z suszu.
Dodatkową zaletą jest to że możemy w łatwy sposób operować słodyczą, bo wydaje mi się, że przy obecnej ilości cukru wyjdzie strasznie słodka.
I taka propozycja ode mnie, od razu mówię że nie przetestowana z tym zestawem surowców. Bakalie i owoce zalewamy 0,75l 95% z 2 szklankami wody. Po tych 4 czy tam 6 tygodniach zlewamy. Zasypujemy cukrem, który wyciąga nam cześć płynu z owoców. Zlewamy syrop jak cukier się rozpuści. Najlepiej trzymać w ciepłym miejscu, ewentualnie można podgrzać. Otrzymujemy tzw mumie. Zalewamy je szklanką wody i po kilku h odcedzamy. Owoce nie zdąża wciągnąć wody, a spłukamy resztę cukru. Bakalie używamy do świątecznego makowca
Za to przetestowana ze zmodyfikowaną zaprawą na jarzębiak Znaczy ze wszystkiego co zostało z tradycyjnego jarzębiaku. Sposób jak najbardziej się sprawdza, żeby wyciągnąć większość z suszu.
Dodatkową zaletą jest to że możemy w łatwy sposób operować słodyczą, bo wydaje mi się, że przy obecnej ilości cukru wyjdzie strasznie słodka.
-
- Posty: 10
- Rejestracja: środa, 31 sie 2016, 17:44
- Krótko o sobie: Jestem eksperymentatorem nalewkowym, dążącym do realizacji nalewkowego marzenia. Uwielbiam góry, wędrowanie, rower. Chętnie uciekam z miasta. Towarzyszy mi Jazz - mieszaniec husky,ego z labradorką, a więc labraski ;) Nie pędzę (w odniesieniu do forum), ale czasem gdzieś przed siebie - to i owszem...
- Ulubiony Alkohol: Nalewki ziołowo-pigwowe, własne :)
- Status Alkoholowy: Producent Nalewek
- Podziękował: 7 razy
- Otrzymał podziękowanie: 8 razy
- Kontakt:
Re: NALEWKI ZE ŚLIWKÓW
Istotnie, była b. słodka, tym bardziej, że dokładają się do tej słodkości suszone owoce ze swym cukrem naturalnym. Popróbujcie z mniejszą ilością słodyczy... Myślę, że ta akurat nalewka jest najlepszym przykładem miliona wariacji, bo zależy od tego jakie bakalie mamy pod ręką. Sami wiecie, że same suszone śliwki potrafią być tak różne, jak różna jest obietnica wyborcza od jej realizacji
Gdy tylko mam czas... /www.facebook.com/ULEczalnia/