Kolejna opowieść ku przestrodze
-
Autor tematu - Posty: 1896
- Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
- Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
- Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Kochani, miałem nieciekawe zdarzenie.
Gotowałem sobie w alembiku pulpę śliwkową. grzeję, grzeję, nic nie leci, choc powinno. Przerwałem grzanie, odłączyłem chłodnicę, czyli (jak mi sie wydawało) rozszczelniłem układ nawet psyknęło parą przez rurkę i zabrałem się za otwieranie dekla. Huk, 15 litrów pulpy wybuchło w sufit, zapaćkało piwnicę a w miedzyczasie dostałem nia po twarzy (ręki i prawej strony tułowia nie wspominam, bo tylko sie zaczerwieniły). Przede mna kilka mocno nieprzyjemnych dni i potem chyba ze 2 tygodnie powrotu do pełnego zdrowia. Jak wszystko pójdzie dobrze.
I nie obchodzi mnie, czy się będziecie smiać albo kpić: Bogu w Trójcy jedynemu i Niepokalanej dziekuję z tego miejsca, że choć cała twarz dostała - ani jedna kropla nie trafiła mnie w żadne oko ani w powiekę.
Nie wiem, czy to hobby jest rzeczywiście dla mnie.
Nie spodziewałem się, że można pulpę przegrzać do tego stopnia, że w alembiku po skończeniu ogrzewania i spuszczeniu nadciśnienia to coś może się tak paskudnie zachować.
Jesli wrócę kiedyś do działalności, to ślubuję uroczyście nie gotować niczego, czego nie mógłbym bez obawy przypalenia nalać na grzałki. Po drugie jak już, to tylko w aparaturze otwartej solidna średnicą (np. głowica AAbratka bez dekla na końcu, z włozona chłodnicą i pozostawionym otworem) + kamykami wrzennymi w środku. I przerabiam keg na elektryczność. Koniec z gazem. Tym razem było w miare bezpiecznie pod tym względem, bo gaz wyłaczyłem zanim nastapił wypadek, ale z alembikiem też mi się wydawało, że wiem, o co chodzi i nie ma mozliwości wypadku. Podobnie z gazem - właśnie mi sie przestaje wydawać, że wiem, o co chodzi i jak się nim posługiwać.
Owocówki - jak najbardziej, ale po odcedzeniu cieczy i wyciśnięciu pulpy w prasie.
W kotle nie ma prawa znaleźć się żaden, nawet najmniejszy farfocel.
Gotowałem sobie w alembiku pulpę śliwkową. grzeję, grzeję, nic nie leci, choc powinno. Przerwałem grzanie, odłączyłem chłodnicę, czyli (jak mi sie wydawało) rozszczelniłem układ nawet psyknęło parą przez rurkę i zabrałem się za otwieranie dekla. Huk, 15 litrów pulpy wybuchło w sufit, zapaćkało piwnicę a w miedzyczasie dostałem nia po twarzy (ręki i prawej strony tułowia nie wspominam, bo tylko sie zaczerwieniły). Przede mna kilka mocno nieprzyjemnych dni i potem chyba ze 2 tygodnie powrotu do pełnego zdrowia. Jak wszystko pójdzie dobrze.
I nie obchodzi mnie, czy się będziecie smiać albo kpić: Bogu w Trójcy jedynemu i Niepokalanej dziekuję z tego miejsca, że choć cała twarz dostała - ani jedna kropla nie trafiła mnie w żadne oko ani w powiekę.
Nie wiem, czy to hobby jest rzeczywiście dla mnie.
Nie spodziewałem się, że można pulpę przegrzać do tego stopnia, że w alembiku po skończeniu ogrzewania i spuszczeniu nadciśnienia to coś może się tak paskudnie zachować.
Jesli wrócę kiedyś do działalności, to ślubuję uroczyście nie gotować niczego, czego nie mógłbym bez obawy przypalenia nalać na grzałki. Po drugie jak już, to tylko w aparaturze otwartej solidna średnicą (np. głowica AAbratka bez dekla na końcu, z włozona chłodnicą i pozostawionym otworem) + kamykami wrzennymi w środku. I przerabiam keg na elektryczność. Koniec z gazem. Tym razem było w miare bezpiecznie pod tym względem, bo gaz wyłaczyłem zanim nastapił wypadek, ale z alembikiem też mi się wydawało, że wiem, o co chodzi i nie ma mozliwości wypadku. Podobnie z gazem - właśnie mi sie przestaje wydawać, że wiem, o co chodzi i jak się nim posługiwać.
Owocówki - jak najbardziej, ale po odcedzeniu cieczy i wyciśnięciu pulpy w prasie.
W kotle nie ma prawa znaleźć się żaden, nawet najmniejszy farfocel.
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
-
- Posty: 5382
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 668 razy
- Kontakt:
Re: Kolejna opowieść ku przestrodze
No cóż- brak zachowania zasad BHP się kłania- aparatury NIGDY nie rozbieramy w trakcie ani po procesie- zawsze trzeba poczekać, aż samoczynnie ochłodzi się do temperatury pokojowej. Ja rozbieram na drugi dzień- tylko to gwarantuje Ci, że nic nie wystrzeli, nie poparzy, czy nie walnie gorącą parą w twarz. Ciecz w kegu 50l wychładza się ze dwa dni, ale umówmy się, że temperatura ok 40C jest już względnie bezpieczna. I pisze to ja, posiadacz baaaardzo otwartej aparatury.
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
- Posty: 154
- Rejestracja: czwartek, 25 mar 2010, 13:22
- Krótko o sobie: Nie do końca poważnie ;)
- Ulubiony Alkohol: Łycha :>
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Silesia Inferior
- Otrzymał podziękowanie: 3 razy
Re: Kolejna opowieść ku przestrodze
No, no, pokrecu, dobrze że nie skończyło się gorzej, bo mogło.
Życzę rychłego powrotu do pełnego zdrowia!
P.S.
A przy okazji, nie możnaby zamontować zaworku z boku, u góry kega?
Możnaby tamtędy wyrównywać ciśnienie... ale to tak na marginesie.
Życzę rychłego powrotu do pełnego zdrowia!
P.S.
A przy okazji, nie możnaby zamontować zaworku z boku, u góry kega?
Możnaby tamtędy wyrównywać ciśnienie... ale to tak na marginesie.
Ostatnio zmieniony niedziela, 25 wrz 2011, 22:00 przez Kerry, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam,
Kerry
omnia mea mecum porto
Kerry
omnia mea mecum porto
-
Autor tematu - Posty: 1896
- Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
- Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
- Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Kolejna opowieść ku przestrodze
Kochani, dzięki za dobre rady.
Ten srebrzan w angielskiej wikipedii jest podejrzewany o... opóźnianie gojenia. Ale dzięki za ten ślad.
Zygmunt - w obliczu tego, co mi powiedziałeś, przyznaję: jestem stary a głupi. Przecież mogłem się domyślić, że coś się przytkało, część pary uszła (pomyślałem że to wszystko), po czym dalsze wyrównanie ciśmienia mógł przyblokowac farfocel i w tym stanie miałem kanę z nastawem pod dużym ciśnieniem w temperaturze wyższej od temp. wrzenia pod ciśnieniem normalnym. Otworzenie kany spowodowało efekt analogiczny do wrzenia cieczy przegrzanej: obniżenie ciśnienia nad ciecza o temp. wyższej od temp. wrzenia w war. normalnych. I ciecz bardzo gwałtownie zawrzała w całej objętości a powstająca para wyrzuciła wszystko z kany. Gdybym poczekał aż ostygnie, to nie byłoby tego probemu, ale ja nadal byłbym się bawił alembikiem z pulpą i de facto odłożył w czasie to, co nieuchronne. I tak kończę raz na zawsze z gotowaniem pulpy. To nie jest ani bezpieczne, ani sensowne. Normalnie pulpę podgrzewa się parą wodną z bełkotki w aparaturze otwartej na przestrzał. Najlepiej z głowicą Nixona.
Kerry - dzięki za dobre słowo. Ten zawór to bardzo dobry pomysł, ale ja bym mu nie ufał do końca. Też może się farfoclem przytkać.
Dlatego nie wolno (przymajmniej mi) gotowac jakiejkolwiek pulpy. Nie wiem, jak kto, ale ja na pewno nie mam pojęcia o ostrożności przy tej robocie. Też mi się wydawało, że wiem wszystko a tymczasem wyszło jak wyszło. Na razie wygląda nie tak bardzo źle, bo chyba idzie ku lepszemu bez kompikacji.
Ja to traktuję jak BARDZO POWAŻNE ostrzeżenie. I najchętniej w ogóle przestałbym się bawić w psocenie, ale jak pomyśle o naleweczkach, to Grunwald by się raz na jakiś czas zrobiło...
Na pewno pozostane przy winach. A owocówki (jesli już), to tylko po odcisnieciu.
Ten srebrzan w angielskiej wikipedii jest podejrzewany o... opóźnianie gojenia. Ale dzięki za ten ślad.
Zygmunt - w obliczu tego, co mi powiedziałeś, przyznaję: jestem stary a głupi. Przecież mogłem się domyślić, że coś się przytkało, część pary uszła (pomyślałem że to wszystko), po czym dalsze wyrównanie ciśmienia mógł przyblokowac farfocel i w tym stanie miałem kanę z nastawem pod dużym ciśnieniem w temperaturze wyższej od temp. wrzenia pod ciśnieniem normalnym. Otworzenie kany spowodowało efekt analogiczny do wrzenia cieczy przegrzanej: obniżenie ciśnienia nad ciecza o temp. wyższej od temp. wrzenia w war. normalnych. I ciecz bardzo gwałtownie zawrzała w całej objętości a powstająca para wyrzuciła wszystko z kany. Gdybym poczekał aż ostygnie, to nie byłoby tego probemu, ale ja nadal byłbym się bawił alembikiem z pulpą i de facto odłożył w czasie to, co nieuchronne. I tak kończę raz na zawsze z gotowaniem pulpy. To nie jest ani bezpieczne, ani sensowne. Normalnie pulpę podgrzewa się parą wodną z bełkotki w aparaturze otwartej na przestrzał. Najlepiej z głowicą Nixona.
Kerry - dzięki za dobre słowo. Ten zawór to bardzo dobry pomysł, ale ja bym mu nie ufał do końca. Też może się farfoclem przytkać.
Dlatego nie wolno (przymajmniej mi) gotowac jakiejkolwiek pulpy. Nie wiem, jak kto, ale ja na pewno nie mam pojęcia o ostrożności przy tej robocie. Też mi się wydawało, że wiem wszystko a tymczasem wyszło jak wyszło. Na razie wygląda nie tak bardzo źle, bo chyba idzie ku lepszemu bez kompikacji.
Ja to traktuję jak BARDZO POWAŻNE ostrzeżenie. I najchętniej w ogóle przestałbym się bawić w psocenie, ale jak pomyśle o naleweczkach, to Grunwald by się raz na jakiś czas zrobiło...
Na pewno pozostane przy winach. A owocówki (jesli już), to tylko po odcisnieciu.
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
-
- Posty: 707
- Rejestracja: wtorek, 26 sie 2008, 19:17
- Krótko o sobie: Mówię mało, myślę dużo, czasem coś odpędzę, czasem coś wypiję.
- Ulubiony Alkohol: Wino z własnnej winnicy. Bimber tatusia.
- Status Alkoholowy: Winiarz
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Podziękował: 138 razy
- Otrzymał podziękowanie: 177 razy
- Kontakt:
Re: Kolejna opowieść ku przestrodze
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia
-
- Posty: 39
- Rejestracja: piątek, 7 maja 2010, 15:15
- Krótko o sobie: Lubię to co naturalne.
- Ulubiony Alkohol: darmowy ;)
- Status Alkoholowy: Student Bimbrologii
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Re: Kolejna opowieść ku przestrodze
Co do srebrzanu, to polecam dlatego, że wypróbowałem go bardzo dokładnie (w dodatku niestety z rodziną). Sam miałem mocno poparzoną dłoń (dziś nie mam nawet najmniejszego śladu), zaś moja siostra poważnie poparzone uda (też nawet najmniejszej kropeczki).
Trudno mi określić czy nie opóźnia gojenia.. Jedno jest pewne: nic nie swędzi (każdy kto był poparzony wie o czym mówię) i nic nie zostaje.
Trudno mi określić czy nie opóźnia gojenia.. Jedno jest pewne: nic nie swędzi (każdy kto był poparzony wie o czym mówię) i nic nie zostaje.
-
- Posty: 42
- Rejestracja: wtorek, 11 sty 2011, 14:54
Re: Kolejna opowieść ku przestrodze
Nie ma czym się chwalić, ale miałem identyczną sytuację Tylko na większą skale bo 50 l w sufit.
No, ale na szczęście lekkie poparzenia twarzy i klatki. Po tygodniu się zagoiło. No i jeszcze malowanie całej łazienki.
Jak to kolega wcześniej napisał stary, a durny.
Pozdrawiam i życzę powrotu do zdrowia.
No, ale na szczęście lekkie poparzenia twarzy i klatki. Po tygodniu się zagoiło. No i jeszcze malowanie całej łazienki.
Jak to kolega wcześniej napisał stary, a durny.
Pozdrawiam i życzę powrotu do zdrowia.
Ostatnio zmieniony niedziela, 25 wrz 2011, 16:11 przez Agneskate, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: kosmetyka
Powód: kosmetyka
-
- Posty: 773
- Rejestracja: wtorek, 24 sie 2010, 22:25
- Krótko o sobie: Lubie psocić i przy okazji próbować, a najlepiej smakuje w święta kiedy delektujemy się naszymi wyrobami, i te wędzonki...
- Ulubiony Alkohol: Żubrówka
- Status Alkoholowy: Piwowar
- Lokalizacja: Jeweuropa czyli nowy trzeci swiat
- Podziękował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 33 razy
Re: Kolejna opowieść ku przestrodze
Panowie, to nie jest tak że nie wiecie jak postępować ze sprzętem, Po prostu to jest ruytyna, miałem podobną sytuacje kiedy wszystko się zatkało , dzięki Bogu nic się nie stało.
Życzę powrotu do zdrówka i następnych "udanych" eksperymentów
Ps.Takie jest życie kompozytora
Życzę powrotu do zdrówka i następnych "udanych" eksperymentów
Ps.Takie jest życie kompozytora
Jesli ktoś myśli że jest wolnym człowiekiem, to oznacza że jest niewolnikiem!
-
- Posty: 41
- Rejestracja: niedziela, 24 lip 2011, 20:05
- Krótko o sobie: Amator degustator :)
- Ulubiony Alkohol: Swój własny w każdej postaci
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Otrzymał podziękowanie: 3 razy
Re: Kolejna opowieść ku przestrodze
Również życzę koledze "po fachu" szybkiego powrotu do zdrowia i wygładzenia lakieru na twarzy ( bez urazy oczywiście )
Z tym odczekaniem to fakt , ja nawet przy cukrówkach zostawiam sprzęt do wystygnięcia i opróżniam na drugi dzień
Z tym odczekaniem to fakt , ja nawet przy cukrówkach zostawiam sprzęt do wystygnięcia i opróżniam na drugi dzień
z % pzdr --=:| robjach | :=--
... my tu gadu gadu a psota się grzeje ....
... my tu gadu gadu a psota się grzeje ....
-
- Posty: 773
- Rejestracja: wtorek, 24 sie 2010, 22:25
- Krótko o sobie: Lubie psocić i przy okazji próbować, a najlepiej smakuje w święta kiedy delektujemy się naszymi wyrobami, i te wędzonki...
- Ulubiony Alkohol: Żubrówka
- Status Alkoholowy: Piwowar
- Lokalizacja: Jeweuropa czyli nowy trzeci swiat
- Podziękował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 33 razy
Re: Kolejna opowieść ku przestrodze
Kiedy wyłączasz grzanie, automatycznie spada ciśnienie ( chyba że jest zapchane )
Kiedy zauważyłem, że moja orkiestra jest zapchana(zaczynała puszczać uszczelka) to automatycznie wyłączyłem gaz.
Poczekałem chwile i zacząłem rozkręcać od rurki która idzie do chłodnicy, oczywiście że robiłem to wolno. I co się stało? Nic po prostu zaczęło syczeć, kiedy przestało, rozkręciłem wszystko. Kol. pokrec nie zdążył wyłączyć i dlatego "jeb" Ja miałem szczęście. Bo w takich przypadkach nikt nie jest uchroniony od eksplozji.
Mi ostatnim razem pierdyknął, kiedy sprawdzałem zawór bezpieczeństwa ale powietrzem ze sprężarki, zostałem uderzony pokrywą mocno po łapach i na tym się skończyło.
Ps. Za zdrówko kolegi z AD.
Bez przesady proszę?robjach pisze:Również życzę koledze "po fachu" szybkiego powrotu do zdrowia i wygładzenia lakieru na twarzy ( bez urazy oczywiście )
Z tym odczekaniem to fakt , ja nawet przy cukrówkach zostawiam sprzęt do wystygnięcia i opróżniam na drugi dzień
Kiedy wyłączasz grzanie, automatycznie spada ciśnienie ( chyba że jest zapchane )
Kiedy zauważyłem, że moja orkiestra jest zapchana(zaczynała puszczać uszczelka) to automatycznie wyłączyłem gaz.
Poczekałem chwile i zacząłem rozkręcać od rurki która idzie do chłodnicy, oczywiście że robiłem to wolno. I co się stało? Nic po prostu zaczęło syczeć, kiedy przestało, rozkręciłem wszystko. Kol. pokrec nie zdążył wyłączyć i dlatego "jeb" Ja miałem szczęście. Bo w takich przypadkach nikt nie jest uchroniony od eksplozji.
Mi ostatnim razem pierdyknął, kiedy sprawdzałem zawór bezpieczeństwa ale powietrzem ze sprężarki, zostałem uderzony pokrywą mocno po łapach i na tym się skończyło.
Ps. Za zdrówko kolegi z AD.
Jesli ktoś myśli że jest wolnym człowiekiem, to oznacza że jest niewolnikiem!
-
Autor tematu - Posty: 1896
- Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
- Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
- Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Kolejna opowieść ku przestrodze
Partyzant, ja aparature przed otworzeniem wyłaczyłem. Zapchał mi się wylot jakims fusem. nadciśnienie pozostało w środku. Zresztą w moim poprzednim poście (którymś) opisałem to zjawisko. przeanalizowałem je w nocy bezpośrednio po eksplozji, kiedy trochę piekąca twarz mi trochę utrudniała spanie.
No, ale właściwie już wróciłem do zdrowia, na twarzy praktycznie nie ma widocznych sladów, ręka jeszcze się goi, ale idzie dobrze. Ten srebrzan się przydał. Angielska wikipedia chrzani głupoty.
Mi walnęło, bo się aparatura zatkała i otwierałem na gorąco. To wszystko.
Za wszystkie sympatyczne głosy otuchy i życzenia powrotu do zdrowia dziękuję!
W międzyczasie zwinąłem chłodnicę do AAbratka, 10 metrów rury miedzianej fi 8 weszło w podwójną spiralę o długości 40 cm. Wygląda powaznie. Mam nadzieję, że to coś nie puści ani kapki pary przez siebie. Wolałbym, żeby nie pusciło, bo inaczej nie skończy się na zwykłym deklu i poparzeniach...
A aparaturę ciśnieniowo sprawdza się po jej napełnieniu wodą, mozliwie pełnym. Potem podmuchujemy sprężarką. Woda jest nieściśliwa, więc w przypadku pęknięcia aparatury nie ma wybuchu (ciecz przy sprężaniu gromadzi bardzo mało energii potencjalnej sprężystości na każdą atmosferę nadciśnienia i w razie pęknięcia czegoś wyzwala się kilkanaście dżuli, nie megadżuli). Po prostu robi się szczelina i kałuża wody.
No, ale właściwie już wróciłem do zdrowia, na twarzy praktycznie nie ma widocznych sladów, ręka jeszcze się goi, ale idzie dobrze. Ten srebrzan się przydał. Angielska wikipedia chrzani głupoty.
Mi walnęło, bo się aparatura zatkała i otwierałem na gorąco. To wszystko.
Za wszystkie sympatyczne głosy otuchy i życzenia powrotu do zdrowia dziękuję!
W międzyczasie zwinąłem chłodnicę do AAbratka, 10 metrów rury miedzianej fi 8 weszło w podwójną spiralę o długości 40 cm. Wygląda powaznie. Mam nadzieję, że to coś nie puści ani kapki pary przez siebie. Wolałbym, żeby nie pusciło, bo inaczej nie skończy się na zwykłym deklu i poparzeniach...
A aparaturę ciśnieniowo sprawdza się po jej napełnieniu wodą, mozliwie pełnym. Potem podmuchujemy sprężarką. Woda jest nieściśliwa, więc w przypadku pęknięcia aparatury nie ma wybuchu (ciecz przy sprężaniu gromadzi bardzo mało energii potencjalnej sprężystości na każdą atmosferę nadciśnienia i w razie pęknięcia czegoś wyzwala się kilkanaście dżuli, nie megadżuli). Po prostu robi się szczelina i kałuża wody.
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
-
- Posty: 5230
- Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
- Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
- Podziękował: 1292 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2744 razy
Re: Kolejna opowieść ku przestrodze
Tak przeczytałem sobie ten wątek i aż z podziwu wyjść nie mogę. Żeby to mnie się przytrafiło - to jeszcze bym zrozumiał. Siedzę w tym dopiero od roku. Przedtem nawet nie wiedziałem , że można destylować na kolumnie otrzymując spirytus 96,6%. Nie mówiąc ,że nawet nie miałem pojęcia jak się destyluje na starej kanie - i dlaczego leci bimber. Ale wam Koledzy...
Trochę to wydaje mi się dziwnie widząc ,że dajecie rady na lewo i prawo , a takiego prostego urządzenia jak U-rurka nie znacie. Nie mówiąc ,że z takim doświadczeniem - nie potraficie kontrolować wzrostu ciśnienia ( nawet bez U-rurki), czy to w prostym aparacie , czy też w kolumnie. W prostym aparacie - jak się pokpi sprawę to można przypłacić życiem. Z kolei na kolumnie wzrost ciśnienia po prostu słychać , nie mówiąc ,,że znając już dobrze swoja kolumnę można wyregulować odpowiednią moc, aby nie przegrzewać , bo pomijając fakt wypadku , to nawet jak do niego nie dojdzie to otrzymamy fatalny produkt.( i tu kłania się też potrzeba montowania termometru jak najniżej u dołu kolumny. Doprowadzając - przez nieuwagę - każdorazowo do wzrostu ciśnienia w kolumnie "obcinamy " od dołu jej zdolność do prawidłowej pracy.Co objawia się automatycznie anormalnym wzrostem temp. w dole kolumny. I dlatego U-rurka zwróciła moją uwagę już na samym początku przygody z destylatorem. Jest bardzo przydatna i potrzebna tak do otrzymywania dobrej jakości produktu , jak i do prawidłowej kontroli aparatu destylacyjnego w trakcie gotowania, a tym samym utrzymywania ciśnienia na odpowiednim poziomie.
P.S. A odwoływanie się ,że to wina gęstego nastawu ( i tym samym namawianie aby nie gotować gęstego bo wybuchnie ) - to po prostu dyskredytuje operatora.
Trochę to wydaje mi się dziwnie widząc ,że dajecie rady na lewo i prawo , a takiego prostego urządzenia jak U-rurka nie znacie. Nie mówiąc ,że z takim doświadczeniem - nie potraficie kontrolować wzrostu ciśnienia ( nawet bez U-rurki), czy to w prostym aparacie , czy też w kolumnie. W prostym aparacie - jak się pokpi sprawę to można przypłacić życiem. Z kolei na kolumnie wzrost ciśnienia po prostu słychać , nie mówiąc ,,że znając już dobrze swoja kolumnę można wyregulować odpowiednią moc, aby nie przegrzewać , bo pomijając fakt wypadku , to nawet jak do niego nie dojdzie to otrzymamy fatalny produkt.( i tu kłania się też potrzeba montowania termometru jak najniżej u dołu kolumny. Doprowadzając - przez nieuwagę - każdorazowo do wzrostu ciśnienia w kolumnie "obcinamy " od dołu jej zdolność do prawidłowej pracy.Co objawia się automatycznie anormalnym wzrostem temp. w dole kolumny. I dlatego U-rurka zwróciła moją uwagę już na samym początku przygody z destylatorem. Jest bardzo przydatna i potrzebna tak do otrzymywania dobrej jakości produktu , jak i do prawidłowej kontroli aparatu destylacyjnego w trakcie gotowania, a tym samym utrzymywania ciśnienia na odpowiednim poziomie.
P.S. A odwoływanie się ,że to wina gęstego nastawu ( i tym samym namawianie aby nie gotować gęstego bo wybuchnie ) - to po prostu dyskredytuje operatora.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
-
- Posty: 12
- Rejestracja: wtorek, 9 lut 2010, 21:58
- Podziękował: 4 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Re: Kolejna opowieść ku przestrodze
Nieuwaga prowadzi do kalectwa. Rutyna przyczyną wypadków. Zostaw następnym razem miejsce na ewentualne wzburzenie. Nobel też wysadził fabrykę w powietrze. Kolega mego dziadka ma ostro zdeformowaną twarz i wiele blizn na ciele przez kilka ziaren żyta które zablokowały ujście. UWAGA.
Ostatnio zmieniony niedziela, 16 gru 2012, 04:28 przez Wald, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Kropki, przecinki, spacje, literówki.
Powód: Kropki, przecinki, spacje, literówki.