Aromatyzowanie i reflux

Otrzymywanie spirytusu z wykorzystaniem kolumn rektyfikacyjnych.

Autor tematu
Regia
5
Posty: 8
Rejestracja: wtorek, 28 paź 2008, 23:29
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Lokalizacja: Polska, Dolnośląskie, Oława

Post autor: Regia »

Czy jest możliwość aromatyzowania w trakcie gonienia, przy zastosowaniu kolumny rektyfikacyjnej ?
Ogladałem takie cudo jak produkt V.S.O.P. pod nazwą AROMA (pieknie wykonane, pewnie doskonale funkcjonujące - nie próbowałem, jednak dość drogie).
Wygląda, że aromatyzacja polega na płukaniu ciepłym spirutusem substancji mających nadać aromat.

Ciekawi mnie też jak działa ich model LAB - podobno można na nim uzyskać przeźroczyste wódki smakowe...

Nie wydają się skomplikowane -np FLOODSTER - kolumna (pewnie z dobrym wypełnieniem), wewnętrzny refluks (na trzech rurkach w kolumnie - czy to są tzw. zimne palce?), chłodnica, możliwość zamontowania filtra węglowego, pewnie też i tzw. aromatyzatora.
W AROMIE też jest wewnętrzny refluks - chyba jest chłodnica w kolumnie.

LABa trochę nie rozumiem - wygląda, jakby chodziło o to, żeby pobierać parę z różnych wysokości w kolumnie (a tym samym półek), czyli po różnych stopniach refluksu wewnętrznego. Tylko dlaczego kierują te pary na chłodnicę refluksu zewnętrznego na całej jego długości ? - Ja bym chyba te wszystkie rurki skierował na górną część refluksu zewnętrznego - niezależnie z której półki pobieramy pary, trzeba je wystudzić, a dopiero zaworem regulować stopień refluksu zewnętrznego... Choć może wiedzą lepiej - sprzęt wizualnie piękny, koledzy też wydają się tryskać wiedzą...

Inna sprawa, że wszystko lśni a nic nie jest izolowane termicznie...

Ale odbiegam - pytanie: jak najlepiej i czy jest to możliwe w trakcie pędzenia, aromatyzować alkohol uzyskiwany z aparatur z refluksem, czyli dość czysty ?
Próbuj wszystkiego ale w taki sposób, żebyś mógł o tym opowiadać i próbę powtórzyć...
promocja
Awatar użytkownika

Juliusz
1050
Posty: 1066
Rejestracja: środa, 10 wrz 2008, 16:28
Krótko o sobie: Amator alkoholniarz, ciekawy.
Ulubiony Alkohol: Whiskey.
Status Alkoholowy: Drinker
Lokalizacja: Australia
Podziękował: 82 razy
Otrzymał podziękowanie: 128 razy
Re: Aromatyzowanie i reflux

Post autor: Juliusz »

Aromatyzowanie używając kolumny refluksowej z włączonym ustabilizowanym refluksem jest w zasadzie paradoksem.

Aromatyzowanie powinno dodać (lub pozostawić) smaki i aromaty w końcowym produkcie; 'refluksowanie' natomiast ma za zadanie usunąć maksymalną ilość smaków i woni z destylatu.

Można jednak, że tak powiem, popełnić kompromis o ile chce się optrzymac napoje bardzo delikatnie aromatyzowane - jeśli normalna destylacja kotłowa nie jest dostępna lub niewygodna...

Regulując odpowiednio stosunek refluksu (0=bez refluksu, 1:2, 1:3 - nie ma reguły = eksperymenty) można otrzymać spirytusy aromatyczne ze smakiem ale ich moc będzie niższa niż spirytusu (wiele smaków i aromatów może przejść do destylatu tylko z wodą).

Jest wiele kolumn (większość) refluksowych gdzie refluks można zupełnie wyłączyć (całkowicie otwarty zawór odbioru) i wtedy aparat działa jak zwykły aparat kociołkowy.

Jest jeden zasadniczy, powiedzmy, problem z kolumnami refluksowymi bez dodatkowej chłodnicy do otrzymywanego destylatu - destylat z głowicy wypływa raczej gorący (50-60C) to powoduje, że spora część aromatów jednak ulatnia się w miejscu kapania.

Mam głowicę typu 'Bokakob' i nią przeprowadzam tak zgrubną destylację - wtedy refluks jest całkowicie otwarty i ilość ciepła z palnika jest maksymalna jaką schłodzi głowica jak też i destylację spirytusu zawór częściowo zamknięty. Właśnie dodaję małą zewnętrzną chłodnicę z wodą aby nie mieć problemu z zapachami.

Dodam, że refluks umożliwia nam wieloktrone destylowanie - częściowo zamknięty zawór odbioru powoduje, że już skroplony płyn powraca do kolumny i jest kolejny raz odparowany, za każdym razem zawartość oparów zbliża się do tych magicznych 95%. Po średnio 10-tym powrocie opary gotowe do skraplania mają blisko 95% etanolu i wtedy wszystkie zapachy i smaki są usunięte.
Jest to proces, sam w sobie, bardzo powolny ale oszczędza nam czas na wielokrotnym, prostym destylowaniu metodą kociołkową w celu otrzymania czystego spirytusu.

Jules
Moją pasją są suwaki logarytmiczne jednostronne
Awatar użytkownika

Juliusz
1050
Posty: 1066
Rejestracja: środa, 10 wrz 2008, 16:28
Krótko o sobie: Amator alkoholniarz, ciekawy.
Ulubiony Alkohol: Whiskey.
Status Alkoholowy: Drinker
Lokalizacja: Australia
Podziękował: 82 razy
Otrzymał podziękowanie: 128 razy
Re: Aromatyzowanie i reflux

Post autor: Juliusz »

Apropos V.S.O.P Aroma. Oglądałem, zdjęcia piękne, aparatura błyszcząca... sugeruje mi to, że są to urządzenia dla powiedzmy trochę szpanerów (bez uprzedzeń).
Szczególnie zastanawiające jest dla mnie polerowanie beczek... takie aparaty sugerują, że zrobione są bardziej dla wyglądu niż praktyki ale jak ktoś ma kupę szmalu niech sobie kupuje czy robi... no i definitywnie taki błyszczący aparat natychmiast rzuca się w oczy...

Odnośnie wydajności trzeba być ostrożnym - teoria destylacji i historia sugerują, że jest jakieś maksimum, którego się nie przekroczy, te wiatraczki hm... może i są dobre ale wątpię czy można je nazywać najlepszymi. Przemysł gorzelniczy to ogromna forsa i bez kwalifikacji tego co piszę, stwierdzam, że tu 'ameryki nie odkryto'.

Jules
Moją pasją są suwaki logarytmiczne jednostronne

Autor tematu
Regia
5
Posty: 8
Rejestracja: wtorek, 28 paź 2008, 23:29
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Lokalizacja: Polska, Dolnośląskie, Oława
Re: Aromatyzowanie i reflux

Post autor: Regia »

Rozumiem zasadę i powód prowdzenia refluksu - wątpliwości miałem jedynie co tej aromatyzacji.
Zdaję sobie sprawę, że aromatyzowanie zacieru jest bez sensu, bo kolumna z refluksem, jeśli dobra i z włączonym refluksem (otwarty zaworek i odbieramy np. 1 kroplę na 10), musi te aromaty usunąć. Więc aromatyzowanie zacieru przy tego typu destylacji jest utrudnianiem sobie zadania i marnowaniem środka aromatyzującego (np. liści mięty).

Aromatyzowanie wewnątrz kolumny jest równie niemożliwe i niewskazane.

Natomiast, wielokrotnie aromatyzowałem / zaprawiałem gotowy wyrób, poprzez dodawanie zapraw (np sok z zielonych orzechów, właściwie syrop cukrowy), moczenie w nim mięty lub trawki - żubrówki.

Może jestem nudny ale czy mając na wyjściu spirytus o stężeniu, powiedzmy blisko magicznych 95,6, ciepły, bo o temperaturze 60 stopni, nie warto przepuścić go przez coś w rodzaju filtra, wypełnionego np. suszoną miętą i za tym "filtrem" dołożyć kolejną chłodnicę, żeby to co będziemy łapać do butelki schłodzić, żeby już nie traciło aromatu ?
Zasada ta sama, co moczenie mięty w gotowym wyrobie, jednak ciepły, stężony alkohol jest lepszym rozpuszczalnikiem i powinien "wypłukać" z miety więcej olejków.
Zapewne metoda taka ma też i swoje wady - tak silny alkohol etylowy powoduje "ścinanie" różnych substancji organicznych (nie wiem, co za procesy chemiczne wtedy zachodzą) ale wielokrotnie się przekonałem, że pomieszanie 50% etanolu z zaprawą np. wiśniową (sok własnej roboty, nieco zagęszczony przez odparowanie) jest dość łatwe, sama mieszanina musi jednak trochę poleżakować, żeby się dobrze "przegryzła" i żeby nie było wyczuwalnego rozdzielenia smaków.
Natomiast próby zaprawiania alkoholu 70% i więcej kończyły się tym, że sok się ścinał do galaretki i ewidentnie, gołym okiem, widać było w mieszninie coś jakby kłaczki - mini żelki, galaretki i nawet najdłuższe leżakowanie nie powodowało ujednolicenia mieszaniny - jedyna rada, to przefiltrować przez gęsty filtr, żeby się pozbyć tych zżelowanych drobin. Nadmienię, że sam sob był klarowny i wcześniej filtrowany i przed zmieszaniem nie było w nim żadnych kłaczków.

Tak więc sugeruję, że jeśli chcemy nasz wyrób wzbogacić o olejki eteryczne można by się pokusić o "wyciągnięcie" ich z dawcy ciepłym alkoholem, który lepiej "wypłucze" np. suszoną miętę, natomiast wyciąganie cukrów, pektyn, kwasów i aromatów z owoców czy soków lepiej jest prowadzić przez mieszanie lub "naciąganie" gotowego wyrobu - czyli chyba nalewki ?

Właściwie zmierzam do aromatyzowania już po destylacji, bo na odbiorze gotowego produktu, ale prowadzonego jakby równolegle - tzn. szeregowo w procesie ale równolegle w czasie i ograniczonego tylko do pewnych aromatów.
Choć z drugiej strony, może lepiej wyciągnąć czyściutkiego ducha i później zdecydować czy go posmakowywać. Inna sprawa, nie należy chyba zaczynać przygody od konstruowania maszyny od razu z takim filtrem aromatyzujący - przynajmniej do czasu aż okiełznamy kolumnę i będziemy z praktyki pewni, co nam kapie i dopiero wtedy włączać filtr aromatyzujący - inaczej jak zacznie nam kapać kolorowa ciecz, dziwnie pachnąca (bo ciepły alkohol może wyciągnąć też substancje mniej ciekawe - np. jakieś garbniki), to nigdy nie dojdziemy, co jest nie tak.
Przy okazji, bo włączyłem się zaczynając od teoretycznych rozważań, zrobię mały offtopic - GENIALNA STRONA i FORUM, w szczególności kłaniam się wpas Julkowi (niezawodny i wyśmienicie zorientowany, a co najważniejsze chętny do udzielania odpowiedzi i krzewienia wiedzy) oraz Qbie - klasa sama w sobie.


Rozważam różne warianty i będę miał jeszcze wiele pytań - mam zwykły kociołek (bańka, dwa słoiczki, trochę rurek i chłodnica) i jestem zadowolony (choć osiągam około 70-75%, to jednak ma swoje plusy - czuć aromaty owocowe...) ale dojrzewa we mnie chęć wzbogacenia się o aparaturę o klasę wyższą, z możliwościami eksperymentowania i ciągłej zabawy w celu uzyskania różnorodnych wyników.
Rozważam budowę apartury "doskonałej" - skrojonej dla mnie (tylko kryterium indywidualne i nieobiektywne można tu zastosować i tylko według takiego kryterium aparatura "zniesie" określenie "doskonałej", każdy inny wskaże inną jako doskonałą i to właśnie jest piękne).
Próbuj wszystkiego ale w taki sposób, żebyś mógł o tym opowiadać i próbę powtórzyć...
Awatar użytkownika

Juliusz
1050
Posty: 1066
Rejestracja: środa, 10 wrz 2008, 16:28
Krótko o sobie: Amator alkoholniarz, ciekawy.
Ulubiony Alkohol: Whiskey.
Status Alkoholowy: Drinker
Lokalizacja: Australia
Podziękował: 82 razy
Otrzymał podziękowanie: 128 razy
Re: Aromatyzowanie i reflux

Post autor: Juliusz »

Regia - dzięki za ukłony (czasami nawet sam kłaniam się sobie w lustrze! :D ).

Dzięki.

Dałeś wiele ważnych, doskonałych punktów i obserwacji. Najważniejszy punkt to jasne potwierdzenie faktu, że ten nasze hobby jest w ogromnej cześci sztuką - czyli pojęcie 'doskonałości' i satysfakcji pozostaje sprawą osobistą - indywidualną. Tu ważną rolę odgrywa nasz gust i smak estetyczny - (może z wyjątkiem tej magicznej liczby 95.6%).

Aromatyzowanie po refluksie nie jest oczywiście 'grzechem' bo może oszczędzić trochę czasu, gdy już wiemy co chcemy otrzymać. Może usunąć jakieś niedokładności aparatu lub zwyczajnie pomagać w osiąganiu dobrego kompromisu osobistego.

Potwierdzę tylko dla innych czytelników, że kwestia ciepłego destylatu (nawet gorącego) będzie wymagała doświadczeń - co i kiedy można odciągać z botaników (zioła, kwiaty, skórki itp) a czego nie można bo trzeba mniejszy % czy niższą temperaturę.

Mając 95.6% na wyjściu (ideał) i przepuszczanie go przez filtr, hm... sam właściwie wyjaśniłeś. Z kolei mając na wyjściu np. 93% i jakieś znikome ślady zapachu można delikatnie zastosować np. filtr z wyparzonej kawy lub jako wspominasz z mięty. Spirytus taki będzie miał delikatny zapach kawy lub mięty (które notabene są zapachami pięknymi a jednak w miarę neutralnymi - mieszają się w zasadzie ze wszyzstkim) a ślady innych zapachów znikną. Tu wkraczamy we wspomnianą dziedzinę sztuki i gustu.

Pozostaje ostatni, dość istotny punkt (ogólny). Spożywanie czystej, bezsmakowej i bezzapachowej wódki w jakimś stopniu sugeruje cel tego spożywania - mniejszy lub większy stan upojenia - czego nie krytykuję z gruntu tylko zauważam. Broń boże abym usiłował tu jakieś osądzanie. Często do mocno wysmarzonego kotleta baraniego lubię 'tryknąć' miarkę lodowatej, czystej wódzi... no może dwie, trzy... ale do tematu!

Jeśli osiągasz 70%-75% z zacierów owocowych to jest to w zasadzie doskonałe/normalne. Takie kryteria mają firmy produkujące przednie whiskey, brandy, koniaki.

Pytaj a będzie Ci odpowiedziane z zadowoleniem.

Moja 'wiedza' wynika raczej z ciekawości niż rozległej praktyki/doświadzczenia. W zasadzie poważnie zacząłem eksperymenty jakieś dwa lata temu. Pewne aspekty rozumiem dość dobrze; części teorii są dla mnie ciekawe choć nie koniecznie użyteczne; część procesu jest ciągle misterium - co ciekawe to mistyczna jest ta część indywidualna, osobista.

Życzę powodzenia (no inaczej nie umiem sobie wyobrazić samozaparcia i cierpliwości) w hobby. Przyjdzie moment w naszym życiu (w moim już jest) gdzie pasja pędzenia da nam niezliczoną/niezmierzoną przyjemność i intrygujące zajęcie. Ja mam nadzieję, że jak już się całkowicie zamienię w 'ducha', moje dzieci będą chodzić w miejsca gdzie moje prochy będą rozsypane i dziabną sobie czasem, coś mej własnej produkcji.

Nikt nie zaprzeczy, że będzie to najbardziej spirytualne połączenie tego i innego życia.

Jules.
Moją pasją są suwaki logarytmiczne jednostronne

Autor tematu
Regia
5
Posty: 8
Rejestracja: wtorek, 28 paź 2008, 23:29
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Lokalizacja: Polska, Dolnośląskie, Oława
Re: Aromatyzowanie i reflux

Post autor: Regia »

Chłodna i czysta ? Ja też lubię. Choć z braku baraniny wcinam krwistą wołowinkę lub karczek z grila.
Ogólnie, to zależy od wielu czynników, pora roku, temperatura, nastrój, towarzystwo, "okoliczności przyrody" (przy wędzeniu, kiedy wtrajam ciepły boczuś i smażę podgardle, przeważnie jesienną porą, to zdecydowanie czysta ale w domu, w letni wieczór wolę coś mniej wytrawnego i wtedy wolę orzechówkę lub mietówkę czy nawet likier).

Aromatyzowanie wydaje mi się o tyle interesujące, że pozwala "odcisnąć" własne piętno na spirytusie - doceniam czystą wódeczkę ale zdaje mi się, że jest nieco mało oryginalna, dobra czysta to sztuka ale jednocześnie mało odróżnialna od innej dobrej czystej (bynajmniej dla mnie). A dobrze przyprawiona - to już finezja - nigdy nie udało mi się zrobić dwóch identycznych, zauważam drobne różnice, a to za słodka, a to za duża przerwa między słodyczą a żarem, to lekko za goryczkowata i pozostaje gorzki posmaczek. Choć miewam i dni, kiedy wszelkie dodatki uważam za świętokradztwo i papranie dobrego, dwukrotnie destylowanego samogonu (do podprawiania biorę samogony, które "nie rokowały" po pierwszym przepuszczeniu i zostały przerobione powtórnie) , szczególnie jak za dużo podegustuję lub przesadzę z dodatkami i zamiast dobrej wódki mam perfumowany zajzajer.

Ale masz rację - skupmy się na uzyskaniu prima destylatu a reszta jest radością eksperymentowania, próbowania, sprawdzania.

Co do tych 70-75% - rzecz jasna nie cały produkt jest taki, pierwsze 0,5 litra jest raczej słabsze, potem leci mi to dobre, a kiedy się znowu pogarsza, to zmieniam butelkę.
Tzw. przedgon i ogon (chyba tak to określają fachowcy) raczej zostawiam do ponownego przerobu - jeśli mam jeszcze drugą porcję zacieru, to wlewam to tam lub odstawiam w butelkach do innej okazji.

Co do "owocówek" - przeważnie mam okresowe nadmiary owoców (żona stale powtarza, że coś trzba wyciąć, bo ne przejemy ale ja mam sposoby jak te "nadmiary" "zagęścić"), więc robię z tego co mam - malina, czerwona porzeczka, brzoskwinia i winogron, czasem trochę wiśni, posadziłem kilka śliw ale nie rodzą jeszcze tak obficie.

Zastanawiałem się nad tym aromatyzowaniem (i jak już zbuduję tę swoją maszynę, to pewnie tego spróbuję), bo właśnie te 70% pachnące i niekoniecznie białe owocówki przypadły do gustu moim znajomym ( a przecież nie robię tylko dla siebie, bardziej pro publico bono) i to one dają mi najwięcej chwały, dumy i radości (w dobry towarzystwie, to pewnie i octem można się raczyć ale po co ?). Dlatego przemyśliwuję nad jakimś wyróżnikiem. Cóż widocznie jestem próżny i żądny chwały...


A Regia - hm, Juglans Regia - Orzech Włoski - mój pierwszy sposób na poprawianie niedoróbek...
Próbuj wszystkiego ale w taki sposób, żebyś mógł o tym opowiadać i próbę powtórzyć...
Awatar użytkownika

Juliusz
1050
Posty: 1066
Rejestracja: środa, 10 wrz 2008, 16:28
Krótko o sobie: Amator alkoholniarz, ciekawy.
Ulubiony Alkohol: Whiskey.
Status Alkoholowy: Drinker
Lokalizacja: Australia
Podziękował: 82 razy
Otrzymał podziękowanie: 128 razy
Re: Aromatyzowanie i reflux

Post autor: Juliusz »

Regia - :respect:

J
Moją pasją są suwaki logarytmiczne jednostronne
ODPOWIEDZ

Wróć do „Destylacja metodą reflux ratio”