Gwałtowne zawrzenie nastawu - jaka jest tego przyczyna!?
-
Autor tematu - Posty: 407
- Rejestracja: niedziela, 8 lis 2009, 18:47
- Krótko o sobie: Majster
- Ulubiony Alkohol: Nalewka aptekarska i polskie krafty
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Witam kolegów psotników.
Nie będę zakładał nowego tematu dla mojej sprawy.
Mam problem, który nauczył mnie pokory wobec sprzętu i przerwał rutynę. Już powoli zacząłem się uważać za doświadczonego pot-stillowca, kiedy dzisiaj, pół godziny temu przytrafiła mi się przykra sytuacja.
Goniłem sobie na swoim jedenastolitrowym kociołku, który wczoraj został ulepszony przez poszerzenie wylotu par. Po modyfikacji zaliczyłem jedno udane pędzenie. Dzisiaj chciałem przedestylować kolejną porcję nastawu, zalałem kociołek i zabawa się zaczęła. Zleciało może z 0,7 litra psotki ~65%, kiedy mimo grzania ustawionego na max. chłodnica obeschła. Na tym etapie powinno wystarczać grzanie na 4/6, a przy maksie nie leciało nic, nawet się zaczęło cofać. Wtedy wiedziałem, że robi się niewesoło. Skręciłem grzanie, poruszyłem garem (głupi...) - i wtedy nastaw zawrzał, pokrywka wygięła się ku górze, chłodnica (ciągle zalana wodą) zaczęła pluć parą. Wyrwałem koreczek, który zaślepiał w garnku miejsce na termometr, ale to było za mało. Wyrwałem więc wężyk z gara, by dać parom ujście. Z sufitu zaczął kapać spirytus, gdy zestawiałem kociołek z kuchenki.
Miałem do tej pory niewyjaśnione przypadki nierównomiernego wrzenia (raz na dziesięć gotowań). Nastaw był taki sam, cała procedura również za każdym razem podobna. Jednak wcześniej problemem była jedynie unosząca się na chwilę pokrywka (bez rozszczelniania) i konieczność chwilowego zwiększenia przepływu chłodziwa.
O przytkaniu układu NIE MA MOWY. Garnek jest z s-s, chłodnica szklana, grzeję kuchenką elektryczną na płytce 1500W z termostatem, nastaw to czysta cukrówka.
Po chwili, gdy przeniosłem garnek do łazienki i uniosłem pokrywkę, wsad już nie wrzał. Do momentu, gdy nie zachciało mi się w nim zamieszać. Już przy wkładaniu drewnianej łopatki zabulgotał i spienił się.
Chyba po prostu udało mi się doprowadzić zawartość kotła do stanu cieczy przegrzanej, tylko nie wiem, jakim cudem. Widziałem takie rzeczy w durnowatym brainiacu, gdzie grzali wodę destylowaną w mikrofalówce - nie wrzała ona mimo temperatury przekraczającej 100*C. Zawrzała niemal wybuchowo po wsypaniu cukru. Ale nastaw cukrowy to co innego, stąd moje pytanie:
Co zrobiłem nie tak i czy ktoś z Was miał podobny przypadek?
Szczerze wystraszyłem się tej nieprzewidywalności na pozór bardzo prostego sprzętu (prościej się nie da...). A że mam bujną wyobraźnię, to nie zagrzeję nic ponownie dopóki nie wykluczę możliwości powtórki z tej wątpliwej rozrywki...
Nie będę zakładał nowego tematu dla mojej sprawy.
Mam problem, który nauczył mnie pokory wobec sprzętu i przerwał rutynę. Już powoli zacząłem się uważać za doświadczonego pot-stillowca, kiedy dzisiaj, pół godziny temu przytrafiła mi się przykra sytuacja.
Goniłem sobie na swoim jedenastolitrowym kociołku, który wczoraj został ulepszony przez poszerzenie wylotu par. Po modyfikacji zaliczyłem jedno udane pędzenie. Dzisiaj chciałem przedestylować kolejną porcję nastawu, zalałem kociołek i zabawa się zaczęła. Zleciało może z 0,7 litra psotki ~65%, kiedy mimo grzania ustawionego na max. chłodnica obeschła. Na tym etapie powinno wystarczać grzanie na 4/6, a przy maksie nie leciało nic, nawet się zaczęło cofać. Wtedy wiedziałem, że robi się niewesoło. Skręciłem grzanie, poruszyłem garem (głupi...) - i wtedy nastaw zawrzał, pokrywka wygięła się ku górze, chłodnica (ciągle zalana wodą) zaczęła pluć parą. Wyrwałem koreczek, który zaślepiał w garnku miejsce na termometr, ale to było za mało. Wyrwałem więc wężyk z gara, by dać parom ujście. Z sufitu zaczął kapać spirytus, gdy zestawiałem kociołek z kuchenki.
Miałem do tej pory niewyjaśnione przypadki nierównomiernego wrzenia (raz na dziesięć gotowań). Nastaw był taki sam, cała procedura również za każdym razem podobna. Jednak wcześniej problemem była jedynie unosząca się na chwilę pokrywka (bez rozszczelniania) i konieczność chwilowego zwiększenia przepływu chłodziwa.
O przytkaniu układu NIE MA MOWY. Garnek jest z s-s, chłodnica szklana, grzeję kuchenką elektryczną na płytce 1500W z termostatem, nastaw to czysta cukrówka.
Po chwili, gdy przeniosłem garnek do łazienki i uniosłem pokrywkę, wsad już nie wrzał. Do momentu, gdy nie zachciało mi się w nim zamieszać. Już przy wkładaniu drewnianej łopatki zabulgotał i spienił się.
Chyba po prostu udało mi się doprowadzić zawartość kotła do stanu cieczy przegrzanej, tylko nie wiem, jakim cudem. Widziałem takie rzeczy w durnowatym brainiacu, gdzie grzali wodę destylowaną w mikrofalówce - nie wrzała ona mimo temperatury przekraczającej 100*C. Zawrzała niemal wybuchowo po wsypaniu cukru. Ale nastaw cukrowy to co innego, stąd moje pytanie:
Co zrobiłem nie tak i czy ktoś z Was miał podobny przypadek?
Szczerze wystraszyłem się tej nieprzewidywalności na pozór bardzo prostego sprzętu (prościej się nie da...). A że mam bujną wyobraźnię, to nie zagrzeję nic ponownie dopóki nie wykluczę możliwości powtórki z tej wątpliwej rozrywki...
"Nigdy nie polemizuj z idiotą. On najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona siłą własnych argumentów."
-
- Posty: 37
- Rejestracja: wtorek, 3 lis 2009, 20:46
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Re: POT-STILL DESTYLACJA
Kolego Maciej_K.
Najprawdopodobniej podczas gotowania (tak myślę) pojawiła się mała nieszczelność dlatego psota w chłodnicy zaczeła się cofać(spadek temperatury). Po odkręceniu grzania na max temperatura gwałtownie wzrosła i pary nienadążały uciekać przez nieszczelnośc i przy dużym ciśnieniu wyleciały z chłodnicy tak szybko, że niezdążyły się schłodzić.
Najprawdopodobniej podczas gotowania (tak myślę) pojawiła się mała nieszczelność dlatego psota w chłodnicy zaczeła się cofać(spadek temperatury). Po odkręceniu grzania na max temperatura gwałtownie wzrosła i pary nienadążały uciekać przez nieszczelnośc i przy dużym ciśnieniu wyleciały z chłodnicy tak szybko, że niezdążyły się schłodzić.
By zachować trzeźwość, nienormalne musisz uznać za normalne, a normalne-za nienormalne.
Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na przyszłość.
Wszyscy alkoholicy piją z tego samego powodu: z byle powodu.
Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na przyszłość.
Wszyscy alkoholicy piją z tego samego powodu: z byle powodu.
-
- Posty: 1057
- Rejestracja: środa, 26 lis 2008, 18:47
- Krótko o sobie: Hobbysta :)
- Ulubiony Alkohol: kazdy z polki "zrob to sam"
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Lokalizacja: Las nad Pilica
- Podziękował: 15 razy
- Otrzymał podziękowanie: 158 razy
Re: POT-STILL DESTYLACJA
MaciejKa (zawsze tak sympatycznie czytał mi się Twój nick).
Opis zdarzenia jakie Ci się przytrafiło nie daje mi spokoju.
Nigdy się z czymś takim nie spotkałem i nie potrafię wyjaśnić
co tak naprawdę się stało.
Jedno jest pewne, psocę = pilnuję, nie odchodzę od instrumentów,
reaguję na każde "nieprzewidziane".
Dlatego, że pilnowałeś i reagowałeś, nie skończyło się u Ciebie
przykrymi następstwami.
Od ukazania się Twojego postu usiłuję wyjaśnić (sobie samemu)
co tak naprawdę spowodowało dany ciąg wydarzeń.
Szczerze mówiąc, wszystko co wiem, to "Pikuś".
Zadałem lekcje mądrzejszym ode mnie.
Poszukałem, poczytałem w sieci i wszystko jednak wskazuje,
że nastąpił niekontrolowany wzrost ciśnienia co wskazywałoby
na chwilowe przytkanie (niewydolność) układu.
Jeśli nie używałeś kamyków wrzennych, to duży bąbel gazu
mógł zachwiać równowagą ciśnienia w układzie. To spowodowało,
że rozprężony gwałtownie gaz nad cieczą, (która ma przecież zwiększoną
objętość) zadziałał jak tłok sprężajacy a następnie spowodował
ciąg opisanych przez Ciebie sytuacji.
Jeśli uzyskam konkretniejsze odpowiedzi dam znać.
Na razie podaję link, który "TROSZKĘ" mi rozjaśnił,
(niestety nie do końca).
http://www.if.pw.edu.pl/~pluta/pl/dyd/a ... 7/main.htm
Tak naprawdę to nawet "czystą" chemicznie ciecz, trudno jest doprowadzić
do stanu cieczy przegrzanej (cytuję za mądrzejszymi) a nastawy raczej
nie należą do "czystych chemicznie"
Pozdrawiam zdziwiony, zaciekawiony, zaniepokojony, hm...
Calyx
Opis zdarzenia jakie Ci się przytrafiło nie daje mi spokoju.
Nigdy się z czymś takim nie spotkałem i nie potrafię wyjaśnić
co tak naprawdę się stało.
Jedno jest pewne, psocę = pilnuję, nie odchodzę od instrumentów,
reaguję na każde "nieprzewidziane".
Dlatego, że pilnowałeś i reagowałeś, nie skończyło się u Ciebie
przykrymi następstwami.
Od ukazania się Twojego postu usiłuję wyjaśnić (sobie samemu)
co tak naprawdę spowodowało dany ciąg wydarzeń.
Szczerze mówiąc, wszystko co wiem, to "Pikuś".
Zadałem lekcje mądrzejszym ode mnie.
Poszukałem, poczytałem w sieci i wszystko jednak wskazuje,
że nastąpił niekontrolowany wzrost ciśnienia co wskazywałoby
na chwilowe przytkanie (niewydolność) układu.
Jeśli nie używałeś kamyków wrzennych, to duży bąbel gazu
mógł zachwiać równowagą ciśnienia w układzie. To spowodowało,
że rozprężony gwałtownie gaz nad cieczą, (która ma przecież zwiększoną
objętość) zadziałał jak tłok sprężajacy a następnie spowodował
ciąg opisanych przez Ciebie sytuacji.
Jeśli uzyskam konkretniejsze odpowiedzi dam znać.
Na razie podaję link, który "TROSZKĘ" mi rozjaśnił,
(niestety nie do końca).
http://www.if.pw.edu.pl/~pluta/pl/dyd/a ... 7/main.htm
Tak naprawdę to nawet "czystą" chemicznie ciecz, trudno jest doprowadzić
do stanu cieczy przegrzanej (cytuję za mądrzejszymi) a nastawy raczej
nie należą do "czystych chemicznie"
Pozdrawiam zdziwiony, zaciekawiony, zaniepokojony, hm...
Calyx
Kiedy fikam, to jestem grafikiem, kiedy psocę, to jestem psotnikiem
-
- Posty: 1896
- Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
- Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
- Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Gwałtowne zawrzenie nastawu - jaka jest tego przyczyna!?
Kiedyś wstawiłem do mikrofali szklanke z wodą, bo chciałem zagotować, żeby zamoczyc w niej "szczura". Woda była kranowa, żadna destylowana. Grzałem tak z 5 minut, obserwowałem i nie mogło się to za nic zagotować, Owszem, czasem cos niemrawo bulknęło, ale nie szło zagotować normalnie. Wyjąłem z mikrofali przez scierkę do naczyń (gorąca) i wrzuciłem szczura. W tym momencie dopiero mi się woda zagotowała jak należy. Na szcęście nie przegrzałem jej zbyt mocno, bo miałbym ją na twarzy...
Nie wiem, co się stało w kotle, ale kamyki wrzenne to dobra praktyka i sam ją chyba zacznę stosować przy ściganiu klarownych nastawów.
Twój opis pasuje do przegrzania cieczy, mimo wszystko.
Nie wiem, co się stało w kotle, ale kamyki wrzenne to dobra praktyka i sam ją chyba zacznę stosować przy ściganiu klarownych nastawów.
Twój opis pasuje do przegrzania cieczy, mimo wszystko.
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
-
- Posty: 1704
- Rejestracja: wtorek, 7 paź 2008, 15:51
- Krótko o sobie: Staram się odbierać świat z lekkim przymrużeniem oka ;)
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Otrzymał podziękowanie: 157 razy
Re: Gwałtowne zawrzenie nastawu - jaka jest tego przyczyna!?
Jestem dokładnie tego samego zdania - przegrzanie cieczy!
Robiąc syrop cukrowy w garze nierdzewnym miałem przypadek, że pozornie spokojna woda grzana na gazie wybuchała po wsypaniu do niej cukru.
Na wszelki wypadek polecam lekturę tematu: http://alkohole-domowe.com/forum/kamyki ... t1413.html
Robiąc syrop cukrowy w garze nierdzewnym miałem przypadek, że pozornie spokojna woda grzana na gazie wybuchała po wsypaniu do niej cukru.
Na wszelki wypadek polecam lekturę tematu: http://alkohole-domowe.com/forum/kamyki ... t1413.html
Re: Gwałtowne zawrzenie nastawu - jaka jest tego przyczyna!?
Z tego co mi wiadomo to do uzyskania cieczy przegrzanej trzeba powoli ogrzewać ciecz oraz naczynie musi być idealnie gładkie. Ogrzewasz kuchenką elektryczną więc ogrzewanie masz raczej równomierne. A z gładkością naczynia to nie wiem jak jest...
Sądzę, że przegrzanie cieczy jest bardzo prawdopodobne.
Sądzę, że przegrzanie cieczy jest bardzo prawdopodobne.
-
Autor tematu - Posty: 407
- Rejestracja: niedziela, 8 lis 2009, 18:47
- Krótko o sobie: Majster
- Ulubiony Alkohol: Nalewka aptekarska i polskie krafty
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Re: Gwałtowne zawrzenie nastawu - jaka jest tego przyczyna!?
Dzięki za sugestie. Mój gar rzeczywiście jest dość gładki, więc zastosuję kamyki wrzenne. Przyznam jednak, że jeszcze dzisiaj mam pietra. To się mogło naprawdę tragicznie skończyć... Gdybym nie poszerzył dzień wcześniej wylotu par z fi8mm na fi12mm, to kto wie. Implozję na tym sprzęcie już zaliczyłem, teraz byłaby eksplozja. Muszę sobie dać na wstrzymanie przez kilka dni.
Podkreślam jeszcze raz, o zatkaniu czy rozszczelnieniu układu nie było mowy.
Chłodnicę mam szklaną, więc widzę co się dzieje, przy czym jest ona pod kątek ok. 30 stopni, przez co zasyfonowana.
Pamiętam jeszcze, że w pierwszej chwili pomyślałem, że kuchenka mi nawala. I to przerażenie na widok wydętej pokrywki. Myślę teraz, żeby na wszelki wypadek łączyć klipsy dociskające pokrywkę (na cały obwód przypada ich ok. 40) sznurkiem, żeby w razie czego jednym szarpnięciem maksymalnie rozszczelnić kocioł celem zapobieżenia wybuchowi. Oczywiście odpowiednio długim sznurkiem, bo od poparzeń umiera się równie łatwo (no, dużo boleśniej...) jak od odłamków. Chociaż to się wszystko dzieje tak szybko, że można nie zdążyć się odwrócić. Dlatego formułuję (powtarzając) przestrogi dla siebie i innych:
1. Wałkowane wielokrotnie: czuwajcie!
2. Nagły spadek ciśnienia w kotle może być zapowiedzią tragedii.
3. Nie myślcie, że Wasz sprzęt nigdy już Was nie zaskoczy (zarówno negatywnie, jak i pozytywnie). Żaden zawór bezpieczeństwa nie da Wam 100% zabezpieczenia.
4. Nie przesadzajcie z grzaniem ponad normę (dla każdego aparatu inną).
5. Czasem BHP to za mało!
A czy zmywaki spełnią rolę kamyków wrzennych?
Podkreślam jeszcze raz, o zatkaniu czy rozszczelnieniu układu nie było mowy.
Chłodnicę mam szklaną, więc widzę co się dzieje, przy czym jest ona pod kątek ok. 30 stopni, przez co zasyfonowana.
Pamiętam jeszcze, że w pierwszej chwili pomyślałem, że kuchenka mi nawala. I to przerażenie na widok wydętej pokrywki. Myślę teraz, żeby na wszelki wypadek łączyć klipsy dociskające pokrywkę (na cały obwód przypada ich ok. 40) sznurkiem, żeby w razie czego jednym szarpnięciem maksymalnie rozszczelnić kocioł celem zapobieżenia wybuchowi. Oczywiście odpowiednio długim sznurkiem, bo od poparzeń umiera się równie łatwo (no, dużo boleśniej...) jak od odłamków. Chociaż to się wszystko dzieje tak szybko, że można nie zdążyć się odwrócić. Dlatego formułuję (powtarzając) przestrogi dla siebie i innych:
1. Wałkowane wielokrotnie: czuwajcie!
2. Nagły spadek ciśnienia w kotle może być zapowiedzią tragedii.
3. Nie myślcie, że Wasz sprzęt nigdy już Was nie zaskoczy (zarówno negatywnie, jak i pozytywnie). Żaden zawór bezpieczeństwa nie da Wam 100% zabezpieczenia.
4. Nie przesadzajcie z grzaniem ponad normę (dla każdego aparatu inną).
5. Czasem BHP to za mało!
A czy zmywaki spełnią rolę kamyków wrzennych?
"Nigdy nie polemizuj z idiotą. On najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona siłą własnych argumentów."
-
- Posty: 509
- Rejestracja: sobota, 31 sty 2009, 13:44
- Krótko o sobie: Jestem dziadkiem lecz nie dziadem
- Ulubiony Alkohol: Ten którego jeszcze nie wypiłem
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Otrzymał podziękowanie: 10 razy
Re: Gwałtowne zawrzenie nastawu - jaka jest tego przyczyna!?
pozdrawiam Bogdan
A ja wytłumaczę to zjawisko tak:
Z jakiegoś powodu zatkała się rurka odprowadzająca parę, ciśnienie w kotle zaczęło rosnąć, razem z wzrostem ciśnienia temperatura wrzenia zaczęła spadać. Ot i wszystko!
Czy ktoś z Was próbował okiedyś wykręcić korek z chłodnicy samochodu po przegrzaniu wody (kiedyś płynów nie było). Ci którzy to robili, widzą czym to grozi, tym którzy nie wiedzą powiem: gejzerem.
Korek chłodnicy jest tak zbudowany, że sprężyna dociska gumową uszczelkę, jaka z tego korzyść? Ano, możliwość pracy chłodnicy powyżej 100stC. Jeśli się nie mylę wrzenie wody (płyn ma inną temperaturę wrzenia) w takim układzie nastepowało przy 103stC.
Z jakiegoś powodu zatkała się rurka odprowadzająca parę, ciśnienie w kotle zaczęło rosnąć, razem z wzrostem ciśnienia temperatura wrzenia zaczęła spadać. Ot i wszystko!
Czy ktoś z Was próbował okiedyś wykręcić korek z chłodnicy samochodu po przegrzaniu wody (kiedyś płynów nie było). Ci którzy to robili, widzą czym to grozi, tym którzy nie wiedzą powiem: gejzerem.
Korek chłodnicy jest tak zbudowany, że sprężyna dociska gumową uszczelkę, jaka z tego korzyść? Ano, możliwość pracy chłodnicy powyżej 100stC. Jeśli się nie mylę wrzenie wody (płyn ma inną temperaturę wrzenia) w takim układzie nastepowało przy 103stC.
pozdrawiam Bogdan
Re: Gwałtowne zawrzenie nastawu - jaka jest tego przyczyna!?
Idąc tym tokiem myślenia: zatkanie aparatury spowodowało wzrost ciśnienia, a zatem i wzrost temp wrzenia-> ciecz przestaje wrzeć. Wówczas kolega Maciej podkręca grzanie, temperatura cieczy rośnie aż do momentu skręcenia grzania i poruszenia gara, następuje odetkanie, gwałtowny spadek ciśnienia a zatem i temperatury wrzenia, ciecz zaczyna gwałtownie wrzeć...
Taki scenariusz również może być możliwy.
Ale przecież wyższe ciśnienie to wyższa temp. wrzenia.bogdan pisze: razem z wzrostem ciśnienia temperatura wrzenia zaczęła spadać
Idąc tym tokiem myślenia: zatkanie aparatury spowodowało wzrost ciśnienia, a zatem i wzrost temp wrzenia-> ciecz przestaje wrzeć. Wówczas kolega Maciej podkręca grzanie, temperatura cieczy rośnie aż do momentu skręcenia grzania i poruszenia gara, następuje odetkanie, gwałtowny spadek ciśnienia a zatem i temperatury wrzenia, ciecz zaczyna gwałtownie wrzeć...
Taki scenariusz również może być możliwy.
-
- Posty: 97
- Rejestracja: poniedziałek, 2 mar 2009, 00:06
- Ulubiony Alkohol: Redd's jabłkowy - moje nowe bożyszcze
- Status Alkoholowy: Producent Wódek
- Lokalizacja: Gdzieś w okolicach Bydgoszczy
- Otrzymał podziękowanie: 3 razy
- Kontakt:
Re: Gwałtowne zawrzenie nastawu - jaka jest tego przyczyna!?
Kilka dni temu temu miałem podobną sytuację, ale na początku destylacji. Z tym że nastawiłem zawartość kolby nietypowo - wlałem 5 litrów destylatu 60% i 1 litr wody do kolby 6-litrowej zostawiając jedynie 3cm przestrzeni pod tą szeroką szyjką. Zwykle nalewam 5 litrów i rozcieńczone do 30%, ale tym razem chciałem "wszystko za jednym zamachem". Jak później się okazało pozwoliłem sobie na zbyt wiele...
Było tak: Pierwsze kropelki wychodziły bardzo powoli, znacznie wolniej niż zwykle ale w końcu naleciało całe 50ml przedgonu i podstawiłem butelkę na część właściwą destylatu. Wtedy tempo kapania zmalało prawie do zera mimo mocnego grzania. W ogóle nie potraktowałem tego jako stan awaryjny pracy aparatury, a tylko jako dziwny i interesujący przypadek. Czekałem i z ciekawością obserwowałem sytuację. Nagle usłyszałem z kolby głuche tąpnięcie i zobaczyłem że do chłodnicy nalatuje lekko zmętniona zawartość kolby. W tym momencie zrozumiałem że nie jest dobrze i skręciłem grzanie do zera, niestety za późno... Kolejne tąpnięcie nastąpiło po kilku sekundach. Korek wystrzelił, opary wzbiły się pod sufit i na kuchenkę poleciało trochę zawartości kolby. Po kilku sekundach jeszcze silniejsze uderzenie wyrzuciło chyba z pół litra zawartości i zalało część podłogi naokoło kuchenki. Pomyślałem że nie ma na co czekać i zsunąłem kolbę z wciąż jeszcze gorącego palnika. To był błąd. Zawartość zawrzała chyba całą swoją objętością, bo rozsadziło kolbę w rękach i chlusnęło we wszystkie strony obrzucając spirytusem i kawałkami szkła całą kuchnię. Straciłem kolbę o wartości 150zł, parę litrów czystego pitnego etanolu o wartości rynkowej 300zł, a skutki poparzeń odczuwam jeszcze teraz. Przykra sytuacja wynikająca z mojej własnej głupoty. Jedyna dobra strona to nauczka na przyszłość. Jestem teraz psotnikiem dużo bardziej doświadczonym niż tydzień temu
Gwałtowne zawrzenie alkoholu znajdującego się w roztworze wody łopatologicznie można porównać do uwolnienia dwutlenku węgla z wody mineralnej. W obu przypadkach ciśnienie jest normalne (atmosferyczne), a mimo to temperatura jest większa od temperatury parowania danej substancji przy tym ciśnieniu. Wstrząs powoduje gwałtowne uwolnienie się alkoholu z zacieru, podobnie jak dwutlenku węgla z wody mineralnej. Ale co do słuszności przedstawionej przeze mnie analogii musiałby się wypowiedzieć jakiś chemik. Sam nie jestem pewien czy w wodzie mineralnej dwutlenek węgla może istnieć w postaci CO2 rozpuszczonego w wodzie, czy tylko jako kwas węglowy H2CO3 który zamienia się w CO2 i H2O pod wpływem wstrząsu. Jeśli może istnieć jako CO2 w wodzie, to w jakich warunkach odparowuje z wody natychmiast po przekroczeniu temperatury parowania (-78,5*C), a w jakich warunkach pozostaje rozpuszczony w wodzie?
Snując takie rozważania zapomniałem o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi. Chcemy tylko wiedzieć dlaczego, a właściwie co zrobiliśmy nie tak, że alkohol w zacierze zachował się jak dwutlenek węgla w wodzie mineralnej. W moim przypadku najprawdopodobniej było to zbyt duże wypełnienie kolby (6l w kolbie o poj.6l) zacierem o zbyt dużej mocy bo aż 50%. Jeśli ktoś obawia się opisanej powyżej sytuacji, niech nie stosuje wypełnień większych niż 3/4 pojemności znamionowej kotła i zawartości o mocy większej niż 30-40%.
Było tak: Pierwsze kropelki wychodziły bardzo powoli, znacznie wolniej niż zwykle ale w końcu naleciało całe 50ml przedgonu i podstawiłem butelkę na część właściwą destylatu. Wtedy tempo kapania zmalało prawie do zera mimo mocnego grzania. W ogóle nie potraktowałem tego jako stan awaryjny pracy aparatury, a tylko jako dziwny i interesujący przypadek. Czekałem i z ciekawością obserwowałem sytuację. Nagle usłyszałem z kolby głuche tąpnięcie i zobaczyłem że do chłodnicy nalatuje lekko zmętniona zawartość kolby. W tym momencie zrozumiałem że nie jest dobrze i skręciłem grzanie do zera, niestety za późno... Kolejne tąpnięcie nastąpiło po kilku sekundach. Korek wystrzelił, opary wzbiły się pod sufit i na kuchenkę poleciało trochę zawartości kolby. Po kilku sekundach jeszcze silniejsze uderzenie wyrzuciło chyba z pół litra zawartości i zalało część podłogi naokoło kuchenki. Pomyślałem że nie ma na co czekać i zsunąłem kolbę z wciąż jeszcze gorącego palnika. To był błąd. Zawartość zawrzała chyba całą swoją objętością, bo rozsadziło kolbę w rękach i chlusnęło we wszystkie strony obrzucając spirytusem i kawałkami szkła całą kuchnię. Straciłem kolbę o wartości 150zł, parę litrów czystego pitnego etanolu o wartości rynkowej 300zł, a skutki poparzeń odczuwam jeszcze teraz. Przykra sytuacja wynikająca z mojej własnej głupoty. Jedyna dobra strona to nauczka na przyszłość. Jestem teraz psotnikiem dużo bardziej doświadczonym niż tydzień temu
Gwałtowne zawrzenie alkoholu znajdującego się w roztworze wody łopatologicznie można porównać do uwolnienia dwutlenku węgla z wody mineralnej. W obu przypadkach ciśnienie jest normalne (atmosferyczne), a mimo to temperatura jest większa od temperatury parowania danej substancji przy tym ciśnieniu. Wstrząs powoduje gwałtowne uwolnienie się alkoholu z zacieru, podobnie jak dwutlenku węgla z wody mineralnej. Ale co do słuszności przedstawionej przeze mnie analogii musiałby się wypowiedzieć jakiś chemik. Sam nie jestem pewien czy w wodzie mineralnej dwutlenek węgla może istnieć w postaci CO2 rozpuszczonego w wodzie, czy tylko jako kwas węglowy H2CO3 który zamienia się w CO2 i H2O pod wpływem wstrząsu. Jeśli może istnieć jako CO2 w wodzie, to w jakich warunkach odparowuje z wody natychmiast po przekroczeniu temperatury parowania (-78,5*C), a w jakich warunkach pozostaje rozpuszczony w wodzie?
Snując takie rozważania zapomniałem o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi. Chcemy tylko wiedzieć dlaczego, a właściwie co zrobiliśmy nie tak, że alkohol w zacierze zachował się jak dwutlenek węgla w wodzie mineralnej. W moim przypadku najprawdopodobniej było to zbyt duże wypełnienie kolby (6l w kolbie o poj.6l) zacierem o zbyt dużej mocy bo aż 50%. Jeśli ktoś obawia się opisanej powyżej sytuacji, niech nie stosuje wypełnień większych niż 3/4 pojemności znamionowej kotła i zawartości o mocy większej niż 30-40%.
Przecier pomidorowy w cukrówce jest jak turbosprężarka w dieslu
-
- Posty: 5382
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 668 razy
- Kontakt:
Re: Gwałtowne zawrzenie nastawu - jaka jest tego przyczyna!?
Jedno pytanie: kamyczki w kolbie były?
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
- Posty: 5382
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 668 razy
- Kontakt:
Re: Gwałtowne zawrzenie nastawu - jaka jest tego przyczyna!?
Ja je wrzucam nawet do kega. Ich obijanie uspokaja
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
- Posty: 30
- Rejestracja: czwartek, 20 sty 2011, 00:09
- Krótko o sobie: Ufam tylko sobie;)
- Ulubiony Alkohol: Moja;)
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: Gwałtowne zawrzenie nastawu - jaka jest tego przyczyna!?
Witam
Te wszystkie sytuacje pasują do przegrzania cieczy.
Przytoczę sytuację która mi się kiedyś przydarzyła (nie próbujcie tego w domu).
Jako ze do większości reakcji chemicznych potrzebowałem H2SO4 stężonego (czyt. ~90%), postanowiłem zatężyć elektrolit do akumulatorów. Norma - kolba szklana z elektrolitem na płytę, oczywiście bez kamieni wrzennych.
Pierwsza porcja udana - jak zaczęły ulatniać się tlenki siarki tzn. że już kwas na max. zatężony.
Druga porcja - 10min. grzania - nic, ani nie drgnie a zaraz kolba jak by na skakance chciała się uczyć skakać, jak gruchnęło to i od razu z wielką siła gorący kwas na suficie wylądował (wyobrażacie sobie reakcje rodziców??), a Sękowski mówił: nie zapominaj o kamykach wrzennych...
Wracając do setna sprawy - ciecz nawet nie całkiem czysta (elektrolit - woda, H2SO4, inne związki) może jak najbardziej ulec przegrzaniu, wiec jak na mój gust do każdego gotowania powinno się dodawać porowaty materiał.
Ale to tylko moje zdanie
Pozdrawiam
Perszing
Te wszystkie sytuacje pasują do przegrzania cieczy.
Przytoczę sytuację która mi się kiedyś przydarzyła (nie próbujcie tego w domu).
Jako ze do większości reakcji chemicznych potrzebowałem H2SO4 stężonego (czyt. ~90%), postanowiłem zatężyć elektrolit do akumulatorów. Norma - kolba szklana z elektrolitem na płytę, oczywiście bez kamieni wrzennych.
Pierwsza porcja udana - jak zaczęły ulatniać się tlenki siarki tzn. że już kwas na max. zatężony.
Druga porcja - 10min. grzania - nic, ani nie drgnie a zaraz kolba jak by na skakance chciała się uczyć skakać, jak gruchnęło to i od razu z wielką siła gorący kwas na suficie wylądował (wyobrażacie sobie reakcje rodziców??), a Sękowski mówił: nie zapominaj o kamykach wrzennych...
Wracając do setna sprawy - ciecz nawet nie całkiem czysta (elektrolit - woda, H2SO4, inne związki) może jak najbardziej ulec przegrzaniu, wiec jak na mój gust do każdego gotowania powinno się dodawać porowaty materiał.
Ale to tylko moje zdanie
Pozdrawiam
Perszing
Ostatnio zmieniony sobota, 5 lut 2011, 21:31 przez Kucyk, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Żeby był zrozumiały uzupełniłem brakujące _ .
Powód: Żeby był zrozumiały uzupełniłem brakujące _ .