DESTYLAT a nie bimber, okowita, samogon
-
Autor tematu
Buntóję się przeciw powszechnemu używaniu określeń typu; bimber, okowita, samogon.Myślę że celem każdego ambitnego kapacza jest uzyskanie, właśnie destylatu porównywalnego z fabrycznym a może lepszego. Te wspomniane określenia są nie z tej epoki, obecnie inne możliwości materjałowe, inne dostępne nowoczesne technologie, pozwalają na uzyskanie w domowych warunkach DESTYLATU o podobnych parametrach jak ten wytwarzany przemysłowo. Proszę Kolegów kapaczy o nie profanowanie wytworów swojego hobby, i nazywanie swojego wybryku poprostu DESTYLATEM.
Przypomina mi się jak kuzynka mieszkająca w Paryżu, objaśniała mi działanie domofonu, tłumacząc;"tu się mówi a tam słychać" Ona wyobrażała sobie że Polska jest taka jak w chwili kiedy ją opuszczała. Postęp jest wszędzie, w każdej dziedzinie.Pzdr.
Przypomina mi się jak kuzynka mieszkająca w Paryżu, objaśniała mi działanie domofonu, tłumacząc;"tu się mówi a tam słychać" Ona wyobrażała sobie że Polska jest taka jak w chwili kiedy ją opuszczała. Postęp jest wszędzie, w każdej dziedzinie.Pzdr.
-
- Posty: 1057
- Rejestracja: środa, 26 lis 2008, 18:47
- Krótko o sobie: Hobbysta :)
- Ulubiony Alkohol: kazdy z polki "zrob to sam"
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Lokalizacja: Las nad Pilica
- Podziękował: 15 razy
- Otrzymał podziękowanie: 158 razy
Re: DESTYLAT
Longink1, slowo daje, ze mojego hobby nie profanuje.
Cala "psote" wysaczam do dna w milym gronie, az do uzyskania efektu echa w butli
Wiem, wiem wyrwalem zdanie z kontekstu na wlasne potrzeby.
Wiem tez o co chodzi z tym Twoim apelem i choc sam nie uzywam slowa "bimber"
to jednak jest to jakas tradycja z dziada pradziada.
Niech kazdy uzywa nazewnictwa wg wlasnej potrzeby
Pozdrawiam serdecznie
Calyx
longink1 pisze:...Proszę Kolegów kapaczy o nie profanowanie wytworów swojego hobby...
Longink1, slowo daje, ze mojego hobby nie profanuje.
Cala "psote" wysaczam do dna w milym gronie, az do uzyskania efektu echa w butli
Wiem, wiem wyrwalem zdanie z kontekstu na wlasne potrzeby.
Wiem tez o co chodzi z tym Twoim apelem i choc sam nie uzywam slowa "bimber"
to jednak jest to jakas tradycja z dziada pradziada.
Niech kazdy uzywa nazewnictwa wg wlasnej potrzeby
Pozdrawiam serdecznie
Calyx
Kiedy fikam, to jestem grafikiem, kiedy psocę, to jestem psotnikiem
-
- Posty: 707
- Rejestracja: wtorek, 26 sie 2008, 19:17
- Krótko o sobie: Mówię mało, myślę dużo, czasem coś odpędzę, czasem coś wypiję.
- Ulubiony Alkohol: Wino z własnnej winnicy. Bimber tatusia.
- Status Alkoholowy: Winiarz
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Podziękował: 138 razy
- Otrzymał podziękowanie: 177 razy
- Kontakt:
Re: DESTYLAT
Coś w tym jest, faktycznie przy obecnych możliwościach sprzętowych + obszerna wiedza z takich stron jak ta, można zrobić doskonały niemalże 95% spirytus który nie będzie się kojarzył nawet z "tradycyjnym" bimbrem, który notabene kojarzony właśnie jest z smrodem i kiepską aparaturką.
Kwestia do głębszego przemyślenia
Kwestia do głębszego przemyślenia
Re: DESTYLAT
A to dyskusja rozgorzała?
Ja myślę że osobom starszym slowo bimber, może sie zawsze kojarzyć ze smrodliwą wódką, podłą w smaku.
Natomiast przyszłe pokolenie, może to słowo odbierać, tylko jako ekskluzywny, dobry, a przede wszystkim zdrowy wyrób.
I taki wszyscy będą chcieli spożywać.
A co do skojarzeń, to tak, jak nam sie kojarzą np. domowe powidła, kompoty, domowy chlebek, domowe ciasta i ogólnie domowe jedzenie i mówi się dobry , - bo domowy, to bimberek też będzie, się z tym właśnie kojarzył. Powiem więcej jest już tak dzisiaj. Nieraz spotykałem się z tym że ja, albo moi koledzy mówili, do kogoś: napijesz sie kielicha?, a ktoś odpowiadał nie, nie, dziękuję,- A oni na to- ale to bimberek, a wtedy ktoś mówił,- bimberek?! a to chętnie spróbuję.
Ja myślę że osobom starszym slowo bimber, może sie zawsze kojarzyć ze smrodliwą wódką, podłą w smaku.
Natomiast przyszłe pokolenie, może to słowo odbierać, tylko jako ekskluzywny, dobry, a przede wszystkim zdrowy wyrób.
I taki wszyscy będą chcieli spożywać.
A co do skojarzeń, to tak, jak nam sie kojarzą np. domowe powidła, kompoty, domowy chlebek, domowe ciasta i ogólnie domowe jedzenie i mówi się dobry , - bo domowy, to bimberek też będzie, się z tym właśnie kojarzył. Powiem więcej jest już tak dzisiaj. Nieraz spotykałem się z tym że ja, albo moi koledzy mówili, do kogoś: napijesz sie kielicha?, a ktoś odpowiadał nie, nie, dziękuję,- A oni na to- ale to bimberek, a wtedy ktoś mówił,- bimberek?! a to chętnie spróbuję.
Użytkownik zbanowany od 09.VII.2009r.
-
Autor tematu
Re: DESTYLAT
Nie zupełnie tak Kol. mima, na złą reputację określenia bimber "pracowały" całe pokolenia, a dość skutecznie pomagała władza, ale też sami "producenci", wytwarzając smrodliwy napój.
Opinia taka jest nie tylko u osób starszych.
Kiedyś moja córka na jakiejś imprezie zapytała;- napijecie się bimbru ?, jeden z gości 45- latek odpowiedział - nie biorę do ust bimbru. Córka więc podała ruską "Putinówkę" która gościom przypadła do gustu, na koniec dowiedzieli się co piją. Ten sam gość następnym razem oświadczył że nie pije czystych wódek, więc dostał cytrynówkę (z wiadomego destylatu) która znów mu przypadła do smaku.
Tak więc siła przyzwyczajenia i siła przekazu z pokolenia na pokolenie ma dużą moc, i nie prędko to minie. No i nie pomogą tej reputacji pytania typu "jak grzać".
Pozdrawiam longink1.
Opinia taka jest nie tylko u osób starszych.
Kiedyś moja córka na jakiejś imprezie zapytała;- napijecie się bimbru ?, jeden z gości 45- latek odpowiedział - nie biorę do ust bimbru. Córka więc podała ruską "Putinówkę" która gościom przypadła do gustu, na koniec dowiedzieli się co piją. Ten sam gość następnym razem oświadczył że nie pije czystych wódek, więc dostał cytrynówkę (z wiadomego destylatu) która znów mu przypadła do smaku.
Tak więc siła przyzwyczajenia i siła przekazu z pokolenia na pokolenie ma dużą moc, i nie prędko to minie. No i nie pomogą tej reputacji pytania typu "jak grzać".
Pozdrawiam longink1.
-
- Posty: 6
- Rejestracja: sobota, 10 kwie 2010, 08:11
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:) Chyba.
- Ulubiony Alkohol: Śliwowica
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Kontakt:
Re: DESTYLAT
Ja cały czas się z tym spotykam. Wielu moich znajomych kojarzy bimber jako wysokiej jakości produkt domowy jak choćby wędlinki. Pozdrawiam.mima pisze:Nieraz spotykałem się z tym że ja, albo moi koledzy mówili, do kogoś: napijesz sie kielicha?, a ktoś odpowiadał nie, nie, dziękuję,- A oni na to- ale to bimberek, a wtedy ktoś mówił,- bimberek?! a to chętnie spróbuję.
„Strach, jak to strach,
ma wielkie oczy,
strasznym wzrokiem wkoło toczy.
Włos się jeży, skóra poci,
a to tylko cień na ścianie psoci.”
ma wielkie oczy,
strasznym wzrokiem wkoło toczy.
Włos się jeży, skóra poci,
a to tylko cień na ścianie psoci.”
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: DESTYLAT a nie bimber, okowita, samogon
Postanowiłem odświeżyć temat.
W związku że przybywa nowych psotników wiele osób z racji tego że słowo bimber bardzo źle jest kojarzone z napitkiem którego próbowaliśmy. O podłej jakości.
proponuję małą próbę nie poezji, ale wyjaśnienie kwestii bukietu
Z odpowiednim zaznaczeniem że najprzedniejsze gatunki alkoholi sprzedawane w sklepie też bimbrem są.
Po pijaku post pisany jest jak bimber rozlewany....
Kuc zostaw Agnieszkę i bierz się za bimbrozofię.
Zacznę od siebie:
Produkt który ja obecnie produkuję jest w bukiecie autentycznie spirytusowaty, bez zbędnych zapachów i domieszek, głowa nigdy nie boli a spożywam sporo.
Oczywiście na własny użytek dokonuję też destylacji metodą pot still.
Nie zaprzeczam że dobry gatunkowo bimber jest mi obcy, bardzo lubię posmak bimbrowy, oczywiście pod jednym warunkiem że nie śmierdzi jak skarpety starej pijanej tesciowej.
Czekam na wasze opinie i końcowe rozwalenie bimrowego mitu.
W związku że przybywa nowych psotników wiele osób z racji tego że słowo bimber bardzo źle jest kojarzone z napitkiem którego próbowaliśmy. O podłej jakości.
proponuję małą próbę nie poezji, ale wyjaśnienie kwestii bukietu
Z odpowiednim zaznaczeniem że najprzedniejsze gatunki alkoholi sprzedawane w sklepie też bimbrem są.
Po pijaku post pisany jest jak bimber rozlewany....
Kuc zostaw Agnieszkę i bierz się za bimbrozofię.
Zacznę od siebie:
Produkt który ja obecnie produkuję jest w bukiecie autentycznie spirytusowaty, bez zbędnych zapachów i domieszek, głowa nigdy nie boli a spożywam sporo.
Oczywiście na własny użytek dokonuję też destylacji metodą pot still.
Nie zaprzeczam że dobry gatunkowo bimber jest mi obcy, bardzo lubię posmak bimbrowy, oczywiście pod jednym warunkiem że nie śmierdzi jak skarpety starej pijanej tesciowej.
Czekam na wasze opinie i końcowe rozwalenie bimrowego mitu.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 332
- Rejestracja: czwartek, 4 lis 2010, 19:47
- Krótko o sobie: Jak się bawić, to się bawić na całego.
- Ulubiony Alkohol: Pigwówka, wino z dzikiej róży.
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Lokalizacja: UK - DERBY
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: DESTYLAT a nie bimber, okowita, samogon
A ja powiem tak:
Pochodzę z dużego miasta. Rodzinna tradycja jest taka, że pędził dziadek, do rymu była by i babka, ale nie babcia akurat nie pędziła, ale pędził wujek, pędził tato. Miałem też okazję posmakować bimbru typowego menela. Konkluzja:
Mnie osobiście słowo bimber, kojarzy się z wysoko gatunkowym trunkiem, gdzie do wytworzenia każdej kropelki włożona jest pasja. Smak to kwestia gustu, ważne że przechylając każdego kieliszka ma się to uczucie szlachetności trunku. Czuć, że to co pijesz to coś wyjątkowego. Nawet bimber menela robiony na pokrywce, który odrzuca zaraz po przełknięciu, to jest To Coś. Nie było to robione w lesie na ziemniakach, ale głaskane, chuchane i jakie by nie było w smaku to jest to nasz, swojski bimberek. Wiadomo, każdy dąży do doskonałości i ulepsza swoje trunki. Myślę, że to skojarzenie bimbru z niesmacznym alkoholem, w dużej mierze ma swoje źródło w delikatnych gardłach osób je pijących. Pamiętam jak częstowałem swoich kolegów wódką z kukurydzy. Zarzekali się, że wolą nie pić wcale niż pić to swiństwo. Rok później przyjeżdżali tylko z sokiem w odwiedziny z nadzieją na flaszeczkę tzw 'kuku'. Ja wiem ze bimberek mojego ojca się nie zmienił, wiec musiało zmienić się podniebienie kolegów, którzy zachwalali ten sam bimber z kukurydzy.
Bimber to bimber, tu nie ma się czego wstydzić, szukać innej nazwy. To powrót do korzeni. Bardzo zacnych korzeni, z tą różnicą, że diament jaki posiadamy, czyli doświadczenie poprzednich pokoleń jeszcze bardziej wyszlifowaliśmy. Bimber naszych dzieci będzię jeszcze lepszy i pewnie całkiem inny.
Pochodzę z dużego miasta. Rodzinna tradycja jest taka, że pędził dziadek, do rymu była by i babka, ale nie babcia akurat nie pędziła, ale pędził wujek, pędził tato. Miałem też okazję posmakować bimbru typowego menela. Konkluzja:
Mnie osobiście słowo bimber, kojarzy się z wysoko gatunkowym trunkiem, gdzie do wytworzenia każdej kropelki włożona jest pasja. Smak to kwestia gustu, ważne że przechylając każdego kieliszka ma się to uczucie szlachetności trunku. Czuć, że to co pijesz to coś wyjątkowego. Nawet bimber menela robiony na pokrywce, który odrzuca zaraz po przełknięciu, to jest To Coś. Nie było to robione w lesie na ziemniakach, ale głaskane, chuchane i jakie by nie było w smaku to jest to nasz, swojski bimberek. Wiadomo, każdy dąży do doskonałości i ulepsza swoje trunki. Myślę, że to skojarzenie bimbru z niesmacznym alkoholem, w dużej mierze ma swoje źródło w delikatnych gardłach osób je pijących. Pamiętam jak częstowałem swoich kolegów wódką z kukurydzy. Zarzekali się, że wolą nie pić wcale niż pić to swiństwo. Rok później przyjeżdżali tylko z sokiem w odwiedziny z nadzieją na flaszeczkę tzw 'kuku'. Ja wiem ze bimberek mojego ojca się nie zmienił, wiec musiało zmienić się podniebienie kolegów, którzy zachwalali ten sam bimber z kukurydzy.
Bimber to bimber, tu nie ma się czego wstydzić, szukać innej nazwy. To powrót do korzeni. Bardzo zacnych korzeni, z tą różnicą, że diament jaki posiadamy, czyli doświadczenie poprzednich pokoleń jeszcze bardziej wyszlifowaliśmy. Bimber naszych dzieci będzię jeszcze lepszy i pewnie całkiem inny.
-
- Posty: 5382
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 668 razy
- Kontakt:
Re: DESTYLAT a nie bimber, okowita, samogon
To może i ja opowiem, bo u mnie jest z goła inaczej. Pierwsze próby przed znajomymi wypadały beznadziejnie- śmierdzi, smakuje jak ostra papryka i wolą sklepową. Ba, wtedy sam wolałem flaszkę dobrej wódki... Potem przyszła kolumna- i zachwyt że po pierwszym razie poezja, że świetne i w ogóle...niestety zachwyt był jednostronny... Potem przyszła technologia- czyszczenie, leżakowanie, filtr, ostatnio ultradźwięki- i wiecie co? Nastawienie się zmieniło. Dalej nie jest to Finlandia, ale imprezy bez własnego wyrobu nikt sobie nie wyobraża- na razie jako dodatek, po którym łeb nie napieprza, ale myślę, że z czasem to się zmieni. No i spirytus nalewkowy- podobno dużo lepszy (i za darmo!) od sklepowego. Ciągle wiem, że daleka droga przede mną do jakości a la Stock, ale z każdym tygodniem dystans się zmniejsza... Za pół roku myślę, że całkiem porzucę sklep na rzecz piwnicy. I tego i Wam życzę!
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
- Posty: 332
- Rejestracja: czwartek, 4 lis 2010, 19:47
- Krótko o sobie: Jak się bawić, to się bawić na całego.
- Ulubiony Alkohol: Pigwówka, wino z dzikiej róży.
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Lokalizacja: UK - DERBY
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: DESTYLAT a nie bimber, okowita, samogon
Widzisz, po części to wszystko zależy od nastawienia. Moi rodzice mają pokoje do wynajęcia w Borach. No i przyjeżdżają tam różni ludzie. Są ludzie, którzy doceniają domowe wyroby zachwycając się wędlinkami, zupami, wiskaczami, nalewkami i wszystkim czym chata bogata. Są jednak ludzie, najczęściej nowobogaccy, którym kartofel śmierdzi warzywniakiem, schabowy świnią a nie panierką, a na alkohole nawet nie patrzą bo oni po markowych z wyższej półki nie chorują. No to tato, dla jaj zbiera se te markowe butelki i nalewa im tam swój produkt z wyszej półki. Najlepsze, że znawcy łiskaczów często z zazdrością, że tata ma takie zbiory i mogą sobie częstować do woli, pokuszają się na zgadywanie roczników itp, bo trunek wyjątkowo delikatny, rodem nie z polski, bo tata skrzętnie chowa butelki do zamykanego barku, więć widzą tylko co piją a nie znają daty i pochodzenia. Tato czasami tylko zdradza tajemnice, ale zawsze ma ubaw jak wiskacze czy naleweczki goście datują na 10-15 lat. Kiedyś naleweczka babuniu była tak stara, że pomimo mocy, złagodniał posmak spirytusu, tak wyczuwalnego w świerzych butelkach sklepowych.
Więc tak to wygląda z mojego punktu widzenia. Są gardła, które chwalą sobie bimber a są gardła, które ''nigdy'' go niewypiją.
Chętnych zapraszam.
Więc tak to wygląda z mojego punktu widzenia. Są gardła, które chwalą sobie bimber a są gardła, które ''nigdy'' go niewypiją.
Chętnych zapraszam.