'Owocnica? ...'
: poniedziałek, 20 paź 2008, 17:20
Dzisiaj robiłem porządki w swojej 'piwniczce'. 'Piwniczka' to pomieszczenie pod domem (dom taki na palach 11m x 7m) piwniczka 2m x 1.2m, zaizolowana i zamknięta z wentylacją.
Zrobiłem to kiedyś aby bawić się w piwo i miód pitny ale też różne nalweki.
Zaniedbałem to szlachetne miejsce na jakieś 3-4 lata. Porządki wykazały, że są tam resztki nalewek na śliwkach, suchych gruszkach, rodzynkach i brzoskwiniach. Cukrowany imbir w resztkach wódki i inne. Miałem też pozostałości po usiłowaniach na 'podrabiane' whiskey, zlewki z miodów na kawałkach dębu pieczonego (bardzo mocno dębowe), które stały wiele lat zapomniane, jakieś osady, trochę cydera.
Zniosłem to wszystko do szopki, odcedziłem, wycisnąłem, trochę dopłukałem i otrzymałem około 6L czegoś niezbyt smacznego ale ładnie pachnącego.
Wlałem do 8L kociołka z rurką i przeciągnąłem w ciągu około 3 godzin, zatrzymałem przy 40% destylatu, resztę wylałem.
Jako pierwszy dest. otrzymałem razem 1.4L 67% bardzo pachnącego gonu. Jest trochę agresywny w smaku ale są wyraźne ślady słodyczy, goryczy, jest piękna woń dębu (wanilia i kakao) jest ślad landrynek i lemoniady z lat 70-tych (amyl?). Trudno określić co przypomina - może powiedzmy śliwowicę ale jest wiele bogatsza w smakach i woniach - zbyt bogata.
Teraz stoi i odpoczywa. Za dwa dni zmieszam do 40% mocy i pociągnę wolno drugi raz, dzieląc gony jak przystoi na części: 3% śmiecia (może zmniejszę bo drugi raz), 17% przedgonu, 57% gonu (czyste serce) i 22% pogonu.
Mam poważne nadzieje na unikalność tej 57% części ale też jestem ciekwy co wyjdzie z pozostałych jakoże specjaliści używają tych części w mieszankach szlachetnych.
Chcę to następnie jakoś osobiście zmieszać, rozcieńczyć wodą do 50% (co myślicie na leżakowanie w szkle?), dodać kilka (2-3) lasek (5mm x 10mm x 80mm) dobrego, pieczonego dębu francuskiego i zostawić na kilka miesięcy.
Pewnie nie będę pamiętał aby opisać co z tego wyjdzie ale kto wie.
Juliusz
Zrobiłem to kiedyś aby bawić się w piwo i miód pitny ale też różne nalweki.
Zaniedbałem to szlachetne miejsce na jakieś 3-4 lata. Porządki wykazały, że są tam resztki nalewek na śliwkach, suchych gruszkach, rodzynkach i brzoskwiniach. Cukrowany imbir w resztkach wódki i inne. Miałem też pozostałości po usiłowaniach na 'podrabiane' whiskey, zlewki z miodów na kawałkach dębu pieczonego (bardzo mocno dębowe), które stały wiele lat zapomniane, jakieś osady, trochę cydera.
Zniosłem to wszystko do szopki, odcedziłem, wycisnąłem, trochę dopłukałem i otrzymałem około 6L czegoś niezbyt smacznego ale ładnie pachnącego.
Wlałem do 8L kociołka z rurką i przeciągnąłem w ciągu około 3 godzin, zatrzymałem przy 40% destylatu, resztę wylałem.
Jako pierwszy dest. otrzymałem razem 1.4L 67% bardzo pachnącego gonu. Jest trochę agresywny w smaku ale są wyraźne ślady słodyczy, goryczy, jest piękna woń dębu (wanilia i kakao) jest ślad landrynek i lemoniady z lat 70-tych (amyl?). Trudno określić co przypomina - może powiedzmy śliwowicę ale jest wiele bogatsza w smakach i woniach - zbyt bogata.
Teraz stoi i odpoczywa. Za dwa dni zmieszam do 40% mocy i pociągnę wolno drugi raz, dzieląc gony jak przystoi na części: 3% śmiecia (może zmniejszę bo drugi raz), 17% przedgonu, 57% gonu (czyste serce) i 22% pogonu.
Mam poważne nadzieje na unikalność tej 57% części ale też jestem ciekwy co wyjdzie z pozostałych jakoże specjaliści używają tych części w mieszankach szlachetnych.
Chcę to następnie jakoś osobiście zmieszać, rozcieńczyć wodą do 50% (co myślicie na leżakowanie w szkle?), dodać kilka (2-3) lasek (5mm x 10mm x 80mm) dobrego, pieczonego dębu francuskiego i zostawić na kilka miesięcy.
Pewnie nie będę pamiętał aby opisać co z tego wyjdzie ale kto wie.
Juliusz