Zimowe kąpiele w zimnej wodzie czyli ,,morsowanie"
: wtorek, 13 gru 2022, 13:27
Czołem.
Napiszę Wam parę słów jako taka ciekawostka bo sam się tak mocno zdziwiłem jak jeszcze się chyba nie zdziwiłem wcześniej...
Do niedawna byłem zdania że idea włażenia do wody która ma 2-3 st.C. pomijając aspekty zdrowotne jest pomysłem który realizują osoby albo szalone trochę albo takie które potrzebują ekstremalnych wrażeń.
Kiedyś dodatkowo spotkałem się z opisem osobistym tego ,,przerażającego i nieporównywalnego z niczym innym" doświadczenia popełnionym przez kogoś kto podobno do takiej wody wlazł...utkwiło mi to w pamięci- tym bardziej że niechętnie wchodzę pod prysznic kiedy woda która leci ma mniej niż dajmy na to- 35st.C. Nie lubię spać przy otwartych czy uchylonych oknach etc...czyli raczej osobnik ciepłolubny choć męczę się kiedy w domu cieplej niż 20 st.C....
Moja L.P. - babeczka która w życiu latem kiedy świeci słońce ,,za żadne skarby świata nie wejdę do tej zimnej wody" --dwa lata temu oświadczyła w styczniu, że ona jedzie na plażę i będzie się kąpać. Szalony pomysł -pomyślałem i skwitowałem to tym,że mogę z nią pojechać ale tylko w roli widza.
No i ona weszła do tej wody po pas chyba lub trochę głębiej i była potem zadowolona ale jakoś tak dwa lata minęły i nie ciągnęła wątku aż tu trzy tygodnie temu ona mówi,że jedzie się kąpać w morzu...no dobra - to Ty się kąp a ja pochodzę po piasku z pieskiem...tak się też stało...
I ona po tej kąpieli się pyta czy wlezę z nią do tej wody za tydzień...jako, że za dwa tygodnie miała gdzieś tam na dłuższy czas wyjechać- pomyślałem sobie że może zrobiłbym jej przyjemność wspólnym ziębieniem się w tej lodówie bałtyckiej i odpowiedziałem że się zastanowię...
Przyszła następna niedziela i jedziemy na plażę do grupy osób które tam regularnie się spotykają...
Wszyscy stoją już w kułeczku i robią różne skłony itp. rozgrzewki...ja biegając przez lata wiem że dla mnie najlepsza rozgrzewka to bieganie więc ściągam wszystko oprócz kąpielówek, na górę zakładam bluzę do biegania i czapkę i dawaj 200m w lewo i 200m w prawo...na dworze ok.3 st a woda 4 st. Adrenalina taka czy co to tam...że wszystko dzieje się jak w jakimś śnie...
Ściągam bluzę i trzymając się za ręce włazimy z moją panią do tej wody....
Tu następuje pierwszy szok...NIE MA NAJMNIEJSZEGO PROBLEMU Z WEJŚCIEM DO TEJ WODY, NIE JEST TO NAWET TROCHĘ NIEMIŁE...wszystko odbywa się trochę automatycznie z cyklu- mamy plan to robimy co postanowiliśmy...
Żadnego stopniowego oswajania się z temperaturą wody czy inne takie tam polewania jak latem...normalnie włazimy po piersi do tej wody...no problem, zero dyskomfortu.
Ja postanawiam zanurzyć się do brody i wtedy przez chwilę robi się ciężko ale kilkanaście głębokich wdechów i wydechów załatwia sprawę.
Siedzimy z innymi 4 min. po czym babeczki mówią że teraz wychodzą na chwilę i jeszcze raz wchodzą no to my na to, że my też...wyłazimy, przebiegam taki mokry ze 100m. i włązimy ponownie. i wtedy największy szok- WODA CIEPŁA JAK W WANNIE !
Siedzimy jeszcze trzy minuty i wychodzimy. Biegnę jeszcze 100m i na koc ubierać się...
W domu jeszcze jeden szok- jak zajebiście po takiej kąpieli się człowiek czuje....
W następnym tygodniu jadę ponownie. tym razem na plaży śnieg, temp koło zera a temp.wody 3 st. , wieje wiatr, są fale...
Przed samą plażą uświadamiam sobie że z tego pośpiechu zapomniałem zabrać butów w których wchodziłem ostatnio do wody...
Pytam się tych babeczek czy na bosaka to da radę i czy się nie przeziębię? One na to że no co ty...nic ci nie będzie...najwyżej szybciej wyjdziesz z wody. Babki kąpią się już po kilka lat więc wiedzą co mówią-myślę sobie...
I na bosaka dawaj biec po tej zaśnieżonej plaży...potem do wody...zero dyskomfortu...ale zajebiście...a że są fale to zaczynam pływać żabką po tych falach(głowa oczywiście nad wodą)...wiadomo...fale-najlepsza zabawa...
Gdybym kiedyś miał odpowiedzieć co raczej nigdy nie zdarzy się w mym życiu-to jedną z takich rzeczy na pewno było by wesołe pluskanie się wśród fal i euforycznych okrzyków innych pławiących się osób w tej 3-stopniowej wodzie...
No powiem Wam, że solidnie,solidnie się zdziwiłem...
Zajefajna zabawa. Oczywiście dla tych osób które lubią się aktywnie poporuszać...
Teraz to już czekam tylko na następny weekend...
Potem wszedłem na YT na film z corocznego zjazdu ,,szaleńców" w lutym w Mielnie. Ale oni mają haj...Rok temu 8 tyś. osób...
Taka ciekawostka o tym że zimna woda wcale nie jest zimna.
Pozdrawiam
Napiszę Wam parę słów jako taka ciekawostka bo sam się tak mocno zdziwiłem jak jeszcze się chyba nie zdziwiłem wcześniej...
Do niedawna byłem zdania że idea włażenia do wody która ma 2-3 st.C. pomijając aspekty zdrowotne jest pomysłem który realizują osoby albo szalone trochę albo takie które potrzebują ekstremalnych wrażeń.
Kiedyś dodatkowo spotkałem się z opisem osobistym tego ,,przerażającego i nieporównywalnego z niczym innym" doświadczenia popełnionym przez kogoś kto podobno do takiej wody wlazł...utkwiło mi to w pamięci- tym bardziej że niechętnie wchodzę pod prysznic kiedy woda która leci ma mniej niż dajmy na to- 35st.C. Nie lubię spać przy otwartych czy uchylonych oknach etc...czyli raczej osobnik ciepłolubny choć męczę się kiedy w domu cieplej niż 20 st.C....
Moja L.P. - babeczka która w życiu latem kiedy świeci słońce ,,za żadne skarby świata nie wejdę do tej zimnej wody" --dwa lata temu oświadczyła w styczniu, że ona jedzie na plażę i będzie się kąpać. Szalony pomysł -pomyślałem i skwitowałem to tym,że mogę z nią pojechać ale tylko w roli widza.
No i ona weszła do tej wody po pas chyba lub trochę głębiej i była potem zadowolona ale jakoś tak dwa lata minęły i nie ciągnęła wątku aż tu trzy tygodnie temu ona mówi,że jedzie się kąpać w morzu...no dobra - to Ty się kąp a ja pochodzę po piasku z pieskiem...tak się też stało...
I ona po tej kąpieli się pyta czy wlezę z nią do tej wody za tydzień...jako, że za dwa tygodnie miała gdzieś tam na dłuższy czas wyjechać- pomyślałem sobie że może zrobiłbym jej przyjemność wspólnym ziębieniem się w tej lodówie bałtyckiej i odpowiedziałem że się zastanowię...
Przyszła następna niedziela i jedziemy na plażę do grupy osób które tam regularnie się spotykają...
Wszyscy stoją już w kułeczku i robią różne skłony itp. rozgrzewki...ja biegając przez lata wiem że dla mnie najlepsza rozgrzewka to bieganie więc ściągam wszystko oprócz kąpielówek, na górę zakładam bluzę do biegania i czapkę i dawaj 200m w lewo i 200m w prawo...na dworze ok.3 st a woda 4 st. Adrenalina taka czy co to tam...że wszystko dzieje się jak w jakimś śnie...
Ściągam bluzę i trzymając się za ręce włazimy z moją panią do tej wody....
Tu następuje pierwszy szok...NIE MA NAJMNIEJSZEGO PROBLEMU Z WEJŚCIEM DO TEJ WODY, NIE JEST TO NAWET TROCHĘ NIEMIŁE...wszystko odbywa się trochę automatycznie z cyklu- mamy plan to robimy co postanowiliśmy...
Żadnego stopniowego oswajania się z temperaturą wody czy inne takie tam polewania jak latem...normalnie włazimy po piersi do tej wody...no problem, zero dyskomfortu.
Ja postanawiam zanurzyć się do brody i wtedy przez chwilę robi się ciężko ale kilkanaście głębokich wdechów i wydechów załatwia sprawę.
Siedzimy z innymi 4 min. po czym babeczki mówią że teraz wychodzą na chwilę i jeszcze raz wchodzą no to my na to, że my też...wyłazimy, przebiegam taki mokry ze 100m. i włązimy ponownie. i wtedy największy szok- WODA CIEPŁA JAK W WANNIE !
Siedzimy jeszcze trzy minuty i wychodzimy. Biegnę jeszcze 100m i na koc ubierać się...
W domu jeszcze jeden szok- jak zajebiście po takiej kąpieli się człowiek czuje....
W następnym tygodniu jadę ponownie. tym razem na plaży śnieg, temp koło zera a temp.wody 3 st. , wieje wiatr, są fale...
Przed samą plażą uświadamiam sobie że z tego pośpiechu zapomniałem zabrać butów w których wchodziłem ostatnio do wody...
Pytam się tych babeczek czy na bosaka to da radę i czy się nie przeziębię? One na to że no co ty...nic ci nie będzie...najwyżej szybciej wyjdziesz z wody. Babki kąpią się już po kilka lat więc wiedzą co mówią-myślę sobie...
I na bosaka dawaj biec po tej zaśnieżonej plaży...potem do wody...zero dyskomfortu...ale zajebiście...a że są fale to zaczynam pływać żabką po tych falach(głowa oczywiście nad wodą)...wiadomo...fale-najlepsza zabawa...
Gdybym kiedyś miał odpowiedzieć co raczej nigdy nie zdarzy się w mym życiu-to jedną z takich rzeczy na pewno było by wesołe pluskanie się wśród fal i euforycznych okrzyków innych pławiących się osób w tej 3-stopniowej wodzie...
No powiem Wam, że solidnie,solidnie się zdziwiłem...
Zajefajna zabawa. Oczywiście dla tych osób które lubią się aktywnie poporuszać...
Teraz to już czekam tylko na następny weekend...
Potem wszedłem na YT na film z corocznego zjazdu ,,szaleńców" w lutym w Mielnie. Ale oni mają haj...Rok temu 8 tyś. osób...
Taka ciekawostka o tym że zimna woda wcale nie jest zimna.
Pozdrawiam