Moja pierwsza śliwowica
: niedziela, 1 gru 2019, 16:50
Witam kolegów. Zrobiłem swoją pierwszą śliwowice i proszę Was o wytłumaczenie pewnych spraw.
Nastaw to 27 kilogramów śliwek węgierek (tyle pan miał na targu), co mogłem to wypestkowałem. W czasie pestkowania zauważyłem, że nie wszystkie śliwki były dobrze dojrzałe, więc do całości dodałem 3 lub 4 kilogramy cukru. Aparatura tak jak na załączonym rysunku.
I teraz tak, zacząłem grzać temperatura idzie do góry, urobek zaczyna lecieć, mam papugę, alkoholomierz wskazuje 82 % i jadę na całego do 40% wyszło około 7 litrów. Następnie do tego dodałem 5 litrów wody i ponownie do gara. Teraz odbierałem powoli i dzieliłem na kawałki 80%,70%, 60%, 50%, 40%. Na tym zakończyłem. Najlepsza z tego wszystkiego była wódeczka 60%, czuć było śliwkę, w miarę łagodnie się piło. 40% niesmaczna zostawiam do następnej destylacji. 80 i 70 za mocne do picia po rozcieńczeniu do około 45-50% dobre, ale nie tak jak 60-tka.
Moje pytanie do Was. Wszędzie gdzie czytam to są opisy, że śliwowica powinna być około 62%( i rzeczywiście ten procent był najsmaczniejszy, nawet kobiety chwaliły). I tego nie rozumiem właśnie. Jeżeli grzeję urobek temperatura idzie do góry i przy temperaturze około 78 C paruje alkohol, ale przecież to jest ten czysty alkohol, wydaje mi się, że gdyby proces był idealny to powinno lecieć prawie 99%, więc jak mam to zrobić, aby leciało te 62%. Tego procesu nie rozumiem. Podpowiedzcie gdzie popełniam błąd w myśleniu ( o ile myślę) lub w całej procedurze destylacji
Nastaw to 27 kilogramów śliwek węgierek (tyle pan miał na targu), co mogłem to wypestkowałem. W czasie pestkowania zauważyłem, że nie wszystkie śliwki były dobrze dojrzałe, więc do całości dodałem 3 lub 4 kilogramy cukru. Aparatura tak jak na załączonym rysunku.
I teraz tak, zacząłem grzać temperatura idzie do góry, urobek zaczyna lecieć, mam papugę, alkoholomierz wskazuje 82 % i jadę na całego do 40% wyszło około 7 litrów. Następnie do tego dodałem 5 litrów wody i ponownie do gara. Teraz odbierałem powoli i dzieliłem na kawałki 80%,70%, 60%, 50%, 40%. Na tym zakończyłem. Najlepsza z tego wszystkiego była wódeczka 60%, czuć było śliwkę, w miarę łagodnie się piło. 40% niesmaczna zostawiam do następnej destylacji. 80 i 70 za mocne do picia po rozcieńczeniu do około 45-50% dobre, ale nie tak jak 60-tka.
Moje pytanie do Was. Wszędzie gdzie czytam to są opisy, że śliwowica powinna być około 62%( i rzeczywiście ten procent był najsmaczniejszy, nawet kobiety chwaliły). I tego nie rozumiem właśnie. Jeżeli grzeję urobek temperatura idzie do góry i przy temperaturze około 78 C paruje alkohol, ale przecież to jest ten czysty alkohol, wydaje mi się, że gdyby proces był idealny to powinno lecieć prawie 99%, więc jak mam to zrobić, aby leciało te 62%. Tego procesu nie rozumiem. Podpowiedzcie gdzie popełniam błąd w myśleniu ( o ile myślę) lub w całej procedurze destylacji