Strona 1 z 2

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: niedziela, 1 gru 2019, 06:20
autor: radius
Coś czuję, że pornografią zapachnie :mrgreen:

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: niedziela, 1 gru 2019, 08:01
autor: PETER29
Nekromantka dawaj śmiało. Jeśli będzie coś nie tak mod nie puści posta i po problemie. :ok:

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: niedziela, 1 gru 2019, 21:49
autor: Lord Pagon
Jak moja zobaczyła szafkowego potwora to trzy dni się nie odzywała. Po jakimś czasie spytała : A to się na nalewkę nadaje ? Jak najbardziej. I od tego czasu spokój, a co to było jak mi brakło . Czasu mało a przy fi 54 i kegu 30l istna udręka tak jej cały czas tłumaczę i potajemnie snuje plany na 76,1 . Oczywiście teraz ma być tak piękny że do szafki nie zamknę.

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: poniedziałek, 16 gru 2019, 09:39
autor: rozrywek
Otóż zatem a więc.
Już sam wstęp napawa optymizmem oraz chęcią dalszej lektury.
Dlaczegoż to my musimy się podkładać, tłumaczyć, przekupywać.
Kobiety nie rezygnują ze swoich zachcianek, przyzwyczajeń, miliona bzdur, a my musimy się łasic o chwile z naszym hobby.

A paszła!!!

Pańcia pozwoli pudelkowi na odrobinę czasu dla siebie???

A paszła!!! już subtelnie nie dodam..... dokąd.

Tak!!!
Potrzebny jest stół oraz pieść.
A nie skamlanie i pudelkowate pitu pitu.
Codziennie oglądają idiotyczne seriale, damy, wieśniaczki, żony rolników, ukryta prawda jest inna. Wielkie halo bo raz w roku pooglądamy mecz. Raz w roku.
A paszła!!!

Krzywdzące szowinistyczne i seksistowskie? Nie.
To my jesteśmy ofiarami, to my. Im wolno robić dosłownie wszystko, a biednemu małżonkowi nic.
Kawki z przyjaciółeczkami to wolno,a tobie przy motocyklu pogrzebać nie wolno chwile. Bo już wielkie halo.

Rozpierdzielać domowy budżet na pierdoły, ciuchy, kosmetyki, buty, torebki to tak. A zakup bufora to temat do dyskusji na długie miesiące i dywagacje o bezsensownym zakupie. A w kosmetyczce małżonki mały majątek.

Tak, te wszystkie kremiki, tusze, maszkary, toniki, szminki i mnóstwo innych arcypotrzebnych rzeczy o nieznanym nam bliżej przeznaczeniu to owszem.
Ale ty człowieku pojedz sobie na ryby........wydarzenie roku i ględzenia o tym następne pół.
A paszła!!!

Zaraz padną komentarze o dialogu, małżeństwie, kompromisach. Tak super, przesympatycznie i uroczo........
Tylko szkoda ze to wszystko działa tylko w jedną stronę.

One nie rezygnują ze swoich zachcianek a ty się prosisz i tłumaczysz ze wszystkiego. Taka małżeńska demokracja???
A paszła!!!

Wieczne naciski o zaniechaniu naszych działań, pozbycia się tej "graciarni" z piwnicy. Zapewne w celu zwiększenia miejsca na worki i pudelka z butami.
-------------------------------------------------------------------------------------------

Dobrze kochanie, nalewki porozdaje, sprzęt sprzedam,ale ty tez dajesz kawałek siebie. Jedna torebka i 4 pary butów: zimowe, letnie, okolicznościowe i sportowe.
Sportowe do biegania mi po piwo, a okolicznościowe na pogrzeb. Bo prędzej na suchoty umrę niż ty mi po piwo skoczysz.
Kompromis? a proszę bardzo. Nie muszę z kolegami iść na piwo,ale ty kawę masz w domu, zapomnij o przyjaciółeczkach i restauracyjkach.
Nie kupie nowego kołowrotka ale zapomnij o galeriach.
Całe swoje ustrojstwo wyrzucam, ale razem z twoimi kosmetykami. Moje alkoholomierze z twoimi depilatorami.
Taki to oto kompromis. Rozsądnie i fair play? Jaka będzie odpowiedź?
Idź już do tej swojej piwnicy i mnie nie wkurwiaj.

A jak nasze kochanie chce naleweczki dla przyjaciółeczek to musi ładnie poprosić, najlepiej pachnąca, czyściutka i goluteńka. A nie my będziemy je udobruchiwać i przekupywać.

A paszła!!!


Pozdrawiam Rozrywek.

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: wtorek, 17 gru 2019, 11:44
autor: eldier
Jak tak czytam to nie wiem, gdzie Wy te kobity poznajdywaliście?
Wychodzi, że moja ukochana to złota kobieta. Czasem nakrzyczy, że na blacie w kuchni nawet nie ma jak śniadania zrobić, bo słoiki i butelki z dnia wcześniej zostały, bo czasu albo sił brakło przy przelewaniu, ale to jest jak najbardziej zrozumiałe. Też bym się wkurzył jakby mi nastawiała swoich kosmetyków na biurku :D Albo awantura, że w całym mieszkaniu rzygowinami wali, bo akurat zacier ma chęć wydawać z siebie takie zapaszki - tak tak, fermentowałem zacier w "salonie" w 48 metrowym mieszkaniu :D Nie było gdzie postawić, bo wszystko inne zaćkane balonami, butelkami, słoikami, fermantatorami itp Ale poszliśmy na kompromis, że ona ma swoje szafeczkę na łaszki i pierdółki i ja mam swoje szafeczki na mój alkoholowy majdan. Plus piwnica jest moja :D
Ale wracając do tego złota. W tamtym roku tona jabłek do przerobienia na dwóch, jeden z nielicznych wolnych weekendów, to co jadę jabłka robić:
- Jedziesz ze mną?
- A pewnie, co będę w domu sama siedziała.
Dodam że głęboki listopad, temperatura w okolicy zera, nieogrzewane pomieszczenie - szkoła życia :D
Zapierdzielała przy tych jabłkach jak mały motorek, a jak jeszcze rumem została poczęstowana na rozgrzewkę to już w ogóle :odlot:
W tym roku była zawiedziona, że odpuszczam temat - pewnie przez ten rum...

Inny raz, kolumienka w najlepsze pracuje, środek procesu, coś tam wypadło i trzeba jechać. Szybki instruktarz, że za 20min trzeba pojemnik zmienić i co robić jakby coś się stało. Pojechałem, wracam, kolumna dopilnowana, słoik czy tam dama podmieniona, wszystko w porządalu.

Takich sytuacji jest od groma, dlatego mówię - złota kobieta :)

A więc można - można!

Ps. dodam tylko że w drugą stronę też to działa, kiedyś jej wzorek na paznokciu malowalem :punk:
Rano jak jesteśmy na wsi po malinki/truskawki/borówki do śniadanka skoczę i wiele wiele innych...

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: środa, 25 lis 2020, 00:24
autor: Furtillo
Ja to tutaj tak zostawię, z ciekawostka jak sobie kobiety radziły z robieniem psotki...

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: środa, 25 lis 2020, 08:02
autor: .Gacek
Poczytaj komentarze pod tym filmem...

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: środa, 25 lis 2020, 08:10
autor: Furtillo
Hehe.. Małżonka w dyni a ty w destylacie.. i sztrymsu nie będzie.. :smiech:

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: środa, 25 lis 2020, 08:41
autor: rastro
Ach... było już... ale chłop nawet narzędzia do patroszenia tej dyni właściwego nie ma ;)

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: środa, 25 lis 2020, 11:16
autor: użytkownik usunięty
Serwus. Zostawcie śp. Adolfa w spokoju. A co do tematu.
Moja LP to tolerancyjna osoba i z tym nie było żadnego problemu. Ale jak to było przygotowane i ustawione na swoim miejscu, po krótkim czasie słyszałem zawsze- "misiu, kiedy to się skończy?". Pierdolca dostać można. Ogólnie to przed wielkim dylematem stoję. Nowego sprzętu jeszcze nie mam ale rzecz nie polega na tym, że niewiem czego chcę, rzecz w tym, że mojej LP bardzo smakował mój wyrób i w tym kontekście, obawiam się o jej zdrowie. Tu jest problem :( Ktoś wcześniej wspomniał, że z koleji jego LP ma obawy o zdrowie męża bo ktoś z jego strony jest alkoholikiem. U mnie jest odwrotnie. Robić swoje i nie zwracać na to uwagi czy wybrać spokojniejsze i bezkonfliktowe życie?
PS. Szczęśliwy ten, co ma inne niż kuchnia pomieszczenie przystosowane do takich zabaw - piwnica, garaż, budynek gospodarczy etc

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: środa, 25 lis 2020, 11:58
autor: drgranatt
Panowie, podpowiem Wam sprawdzony sposób na kobitki. Wiadomą rzeczą jest, że kobitki łase są na komplementy i prezenty oraz kwiaty bez okazji. Ameryki nie odkrywam. Dlatego też, gdy Wasze LP są sceptycznie a czasem wrogo nastawione do tego co robicie to możecie "załatwić" to w bardzo prosty sposób.
Gdy przydarzy się Wam jakaś mała awanturka lub ciągłe wymówki :krzycze: to wystarczy jak np powiecie: Kochanie, wiem że nie lubisz tego co robię i czasami przy tym bałaganię więc aby jakoś to zrekompensować ci zapraszam cię na kolację. Jak w trakcie kolacji wręczycie jeszcze jakiś mały prezencik to gwarantuję Wam, że macie wygrane.
Nie musi to być od razu kolacja wyjściowa, wystarczy jak w domu urządzicie takie przyjęcie tylko dla niej z kwiatami i świecami. Jest Wasza a i może coś więcej przydarzy się :silent: :silent: :silent:
Powodzenia
:ok:

PS
Nie zrażać się po pierwszym niepowodzeniu...

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: środa, 25 lis 2020, 13:15
autor: Skir
Zasada 1: Nigdy nie mów prawdy ile wydajesz na sprzęt.
Zasada 2: Nigdy nie mów, że w ogóle coś kupiłeś! "Przecież to już dawno tu stało! A to? To pożyczyłem od kolegi i testuję".
One też tak robią :). Moja LP już nie ma problemu z kasą wydawaną na sprzęt - nie wyobraża sobie, żeby na imprezie musiała pić wódkę (zaczęła jej szkodzić), a nie NASZ (sic!) produkt. Mało tego, twierdzi, że "specyfik" zaleczył jej problemy żołądkowe. :hahaha:
jak pisał @inblue zrobiłem krupnik na miodzie: masakra: muszę walczyć, żeby dojrzewał w odpowiednim czasie.
Wyprowadziłem się z "jej suszarni" i kiedy weszła do bimbrowni była w szoku: odmalowane, obrazy na ścianach, stary skórzany fotel, regał z butelkami i stara wojskowa skrzynia! "jak chcesz, to potrafisz! odmaluj mi suszarnię :)"
Ale najważniejszy problem, jaki pozostał to: :krzycze: "ciągle cię w domu nie ma, a jak już jesteś, to siedzisz w piwnicy!".
Myślę o kamerce, żeby mieć podgląd na proces (szczególnie na półkowej, bo kolumna tradycyjna jest prawie bezobsługowa), ale to momentalnie będę słyszał: "Videodomofon tyle lat zepsuty, a kamerka na wi-fi w piwnicy!" :))

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: środa, 25 lis 2020, 13:51
autor: rastro
Skir pisze: Myślę o kamerce, żeby mieć podgląd na proces (szczególnie na półkowej, bo kolumna tradycyjna jest prawie bezobsługowa), ale to momentalnie będę słyszał: "Videodomofon tyle lat zepsuty, a kamerka na wi-fi w piwnicy!" :))
To trza do tego podejść metodycznie... naprawić video-bramofon a potem kamerka :hahaha: :hahaha:

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: środa, 25 lis 2020, 20:29
autor: patrzal
A w ogóle to oznajmij, że przecież pamiętasz, i wcale nie trzeba ci co pół roku przypominać ;)

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: środa, 25 lis 2020, 20:51
autor: rastro
ta...
- A dlaczego chce się pan rozwodzić z małżonką...
- a bo panie sędzio lipiec taras słoneczko, zimne piwko z kumplem sączymy a ona "wyrzuć te choinkę i wyrzuć"

:hahaha: :hahaha:

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: czwartek, 26 lis 2020, 09:45
autor: Skir
@rasto, @patrzał :hahaha: :hahaha:
Nie no, aż tak źle nie jest, ale po co jak ktoś przylezie mam się dwa razy podnosić? raz do domofonu, drugi raz do drzwi? trzeba szanować swoje zasoby energii, które można przeznaczyć ... ku chwale bimbrowniczej przecież. :)

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: sobota, 19 gru 2020, 10:43
autor: Skir
Aktualne! :)
sylwester.jpg

Re: RE: Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: sobota, 19 gru 2020, 20:39
autor: dynio
eldier pisze:Jak tak czytam to nie wiem, gdzie Wy te kobity poznajdywaliście?
Wychodzi, że moja ukochana to złota kobieta. Czasem nakrzyczy, że na blacie w kuchni nawet nie ma jak śniadania zrobić, bo słoiki i butelki z dnia wcześniej zostały, bo czasu albo sił brakło przy przelewaniu...
No to jesteśmy w jednym klubie, moja LP to też złota kobitka,
Np: siedzę kiedyś przy 10kg wiśni (22.00) i dryluję ręcznie (były już za miekkie i drylownica nie dawała rady) a ona: posuń się pomogę ci bo do rana bedziesz tak siedział... no i skończyliśmy chyba przed 3 nad ranem Obrazek
a taki dostałem urodzinowy prezent:
i jak tu narzekać?? ObrazekObrazek

Wysłane z mojego SM-G980F przy użyciu Tapatalka

Re: RE: Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: sobota, 19 gru 2020, 22:17
autor: łoles
To i ja pozwolę se pochwalić swoją LP 80 kg śliwek drylowala ze mna ani słowa narzekania, 125 kg jabłek przerabiała ze mna z uśmiechem na twarzy, wiadomo że jak przeginam z czasem i się zapomnę przy sprzęcie to się wkurwia ale jak se pomyślę że miała by się nie wkurwiac i cieszyć się z tego że siedzę w szopce zamiast z rodziną to ja wolę że się wkurwia znaczy że jest dobrze.

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: niedziela, 20 gru 2020, 23:47
autor: Skir
Nie no, w covidzie, jak doszła izolacja i kwarantanna LP, to człowiek i zrozumienie miał jakieś :). A na serio: lubię czasem z LP usiąść przy trzaskającym drewnie i mimo, że każde z nas ma już pół wieku za sobą, możemy razem wypić dużą flaszkę mojego bimbru (no ja więcej), słuchać muzy i gadać do 3 nad ranem. To my się wychowujemy cały czas na wzajem. Ważne, że jeżeli chce się mieć kogoś serio blisko i akceptującego nie tylko moje hobby, ale całego mnie, to nie ma miejsca na udawanie i pozerstwo.
Tak mi się o północy na poważne kwestie zebrało :)

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: sobota, 23 sty 2021, 18:58
autor: MASaKrA_Domingo
jatylkonachwile pisze:Ja zapodam tak mały offtop w postaci cytatu (niestety nie wiem czyjego)
Kobiety nie zmienisz, możesz zmienić Kobietę ale to nic nie zmieni.
Andrzej Poniedzielski. Mistrz scenicznej dynamiki.

Ja mieszkam w mieszkaniu, więc siłą rzeczy ciężko mieć beczkę w nim, ale jest to możliwe. Przede wszystkim nie trzymam w nim rzeczy, które śmierdzą. Po drugie, daję mniej drożdży, aby fermentacja była wolniejsza.
Po trzecie, beczki trzymam w szafie gospodarczej, przez co ich nie widać.
Po czwarte, wszelkie mniej ładnie pachnące rzeczy fermentuje latem, korzystając z ogródka parterowego.

No i trzeba pamiętać, aby jakaś nalewka się ostała dla naszych żon i najlepiej aby zabierała ją do koleżanek. A gdyby jeszcze usłyszała od nich, że to super mieć taki dostęp do dobroci, to już w ogóle wypas.

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: sobota, 23 sty 2021, 19:44
autor: marcin2441
Ja swojej wstawiam piwo rasberry ale. Problem w tym ze smakuje mi za bardzo. :D

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: sobota, 23 sty 2021, 20:12
autor: rozrywek
Masakra rozumiem że jp narzeka na zapach?
Wężyk taki od paliwa z motoryzacyjnego załatwi sprawę. W łazience czy w kuchni prosto do kratki wentylacyjnej a w pokoju gdzie nie ma wentylacji to wywiercić dziurę w ramie okna i załatwione.
Nastawy potrafią capić.
Ale zaraz zaraz piwnicę chyba masz?

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: sobota, 23 sty 2021, 20:17
autor: .Gacek
marcin2441 pisze:Ja swojej wstawiam piwo rasberry ale. Problem w tym ze smakuje mi za bardzo. :D
Podzielisz się przepisem? Nie ukrywam że jestem mocno zaintrygowany

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: sobota, 23 sty 2021, 20:46
autor: MASaKrA_Domingo
Wiem, że można, ale nie chcę nic wiercić. Łazienka zbyt mała, a w komórce lokatorskiej mam tylko 1.5mkw więc mam tam wszystkie inne rzeczy.

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: sobota, 23 sty 2021, 21:32
autor: marcin2441
Gacek zmartwię Cię. To bierkit. Ale jest przepyszny. Może to trochę oszustwo, ale ona nie musi wiedzieć. :D Haracz 20 parę euro,cgodzina wstawić godzina zlać i na jakiś czas spokój. A moje ważone nigdy jej nie podchodziły. Tak mnie nosi żeby jutro coś sobie wstawić, ale żeby postało z pół roku. Destylaty zatrzymane bo remont w garażu. Wydzielam sobie swoją warownie. :D Tylko moje pomieszczenie. Mój aabratek, damy i ja. 8-) :lol:

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: niedziela, 24 sty 2021, 09:35
autor: arTii
rozrywek pisze: Wężyk taki od paliwa z motoryzacyjnego załatwi sprawę. W łazience czy w kuchni prosto do kratki wentylacyjnej a w pokoju gdzie nie ma wentylacji to wywiercić dziurę w ramie okna i załatwione.
Dobrze jeszcze zaaplikować filtr wodny... Czyli po drodze do słoika z wodą, albo nawet z wodnym roztworem czegoś co pochłania przynajmniej część aromatów. W bloku wentylacja potrafi być wspólna dla co drugiego piętra i może się okazać, że sąsiad 2 piętra wyżej będzie miał cudowne aromaty z fermentacji w mieszkaniu...
A teraz właśnie sobie pomyślałem - a wodny roztwór węgla aktywnego? Taki jak np. ten: https://alkohole-domowe.pl/ad-wegiel-ak ... lynny-p976 Czy przypadkiem nie było by to rozwiązanie problemu "zapachu" z nastawu? Oczywiście nie wlewamy do nastawu, a rozrabiamy z wodą, wlewamy do słoika czy wiadra, do tego wężyk od nastawu....

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: niedziela, 24 sty 2021, 09:41
autor: Erazer
Kiedyś zastosowałem taki węgiel w płynie i faktycznie nastaw był niemal niewyczuwalny, sprawdza się przy nastawach cukrowych.

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: niedziela, 24 sty 2021, 09:42
autor: czytam
Takie smakowe piwo, to dość prosta rzecz. Przeważnie robię je z wysłodzin, przy okazji warzenia mocniejszego piwa. Mają zwykle 4...6Blg. Chmielenie skąpe, drożdże w miarę neutralne np. US05, fermentacja w 15-20 stopniach. Po 2-3 dniach dodatek syropu owocowego w takiej ilości, aby sumaryczne Blg było około 10...12. Butelkowanie z dwoma tabletkami słodzika z lidla (cyklaminian sodu) i 3g glukozy na 0,5l. Syropy (malinowy, wiśniowy, truskawkowy, kiwi...) praktykowałem różne - od domowych, naturalnych sklepowych po najtańsze. Najlepsze efekty osiągnąłem przy syropach z herbapolu - nie jechały tak sztucznością jak inne najtańsze a jednocześnie zapach i smak był bardziej intensywny i trwały niż przy naturalnych.

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: niedziela, 24 sty 2021, 10:22
autor: rastro
czytam pisze:Najlepsze efekty osiągnąłem przy syropach z herbapolu - nie jechały tak sztucznością jak inne najtańsze a jednocześnie zapach i smak był bardziej intensywny i trwały niż przy naturalnych.
- To jest bardzo ciekawe

https://czytamyetykiety.pl/produkty-spo ... op-malina/ - w składzie herbapolowego syropu jest sam cukier 0.19% syropu malinowego i aromaty... taka powiem szczerze ilość homeopatyczna... chociaż to jest chyba stary skład skład bo na stronie oficjalnej składa się z cukru lub syropu glukozowo-fruktozowego soku z aronii czarnej porzeczki i czarnej marchwi... oraz oczywiście aromatów ;). Ilości nie podają... ale po pozycji na liście te soki zapewne są również w ilościach homeopatycznych... zresztą pozostali producenci nie są w tyle za herbapolem w robieniu soku z cukru ;) no niektórzy poszli o krok dalej i oszczędzają również na cukrze.

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: niedziela, 24 sty 2021, 10:32
autor: .Gacek
czytam pisze:Takie smakowe piwo, to dość prosta rzecz. Przeważnie robię je z wysłodzin, przy okazji warzenia mocniejszego piwa. Mają zwykle 4...6Blg.
Jeżeli dobrze zrozumiałem to brzeczkę zlewasz do fermentora bez wysładzania. Natomiast sam słód później wysładzasz do drugiego fermentora?

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: niedziela, 24 sty 2021, 11:47
autor: czytam
Nie do końca. Wysładzam, ale od pewnego momentu odbieram do osobnego naczynia. Tym sposobem mam np ~20Blg brzeczki przedniej na portera i 5Blg cienkusza na smakowego. Ilości w litrach porównywalne, no może nieco mniej cienkusza.
Co do soków opisałem swoje wrażenia. Składy z etykiety znam. Najsłabszy, moim zdaniem, wyszedł z malinowego syropu sklepowego o składzie 80% zagęszczony sok malinowy i 20% cukier. Cukier zresztą jest w tym przepisie potrzebny, aby podbić alkohol.

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: niedziela, 24 sty 2021, 12:11
autor: marcin2441
Kolego Czytam ciekawy sposób.

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: niedziela, 24 sty 2021, 15:18
autor: akanim
Sok z aronii to tzw. baza. Daje kolor i dobrze przyjmuje inne zapachy, aromaty. Jest tani i czerwony do czerwonych owoców, malina truskawka itp.. Teraz większość tanich syropów tak się robi. 600 g cukru na 1 kilogram gotowego syropu to standard ale niektórzy zaniżają cukier ale wtedy syrop jest bardzie wodnisty. Od razu widać podczas nalewania.
Jeśli chcesz coś naprawdę malinowego lub aroniowego to należy szukać serii BIO. Syrop BIO Malina i BIO Aronia.

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: piątek, 28 maja 2021, 17:10
autor: Skir
- A ty czasem sobie nie popijasz w tej bimbrowni?
- Skąd? Z czego? Z beczki?
20210528_170211.jpg
:))

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: piątek, 28 maja 2021, 22:27
autor: Adam1070
Niestety moja LP jest kompletną abstynentką. Moich wyrobów ani żadnych innych alkoholowych nie pija. Jak rozstawiam się w kuchni to muszę zapłacić haracz. 0,5L z końcowego gotowania. Boli, bo jak robię w kuchni to używam kociołka 10L i za dużo urobku z tego nie mam (i tak jej podbieram :D ). Ale za to mam spokój. I powonienie ma lepsze. To Ona wącha i mówi, który słoik jest OK, a który do następnego gotowania. Jak jest ciepło to przenoszę się do garażu. Tam KEG 50L na taborecie. Haraczu nie płacę, ale wysłuchuję, że tyle rzeczy można by przez ten czas zrobić, a ja siedzę tam i czas i pieniądze marnuje. Znowu jak wędzę cokolwiek i siedzę pół dnia przy wędzarni to nic nie powie. Bo wie, że jak skończę wędzić to wszystkie wędzonki do niej trafią. Kiedyś latem ok. 22: 00 w garażu zacząłem drugie gotowanie. Siedzę i pilnuję, a tu nagle żona wpada :krzycze: i mówi, że mam iść natychmiast do domu, bo kot przyniósł żywą mysz i mam ją złapać (żona bardzo boi się wszelkich gryzoni). Ja na to, że nie ma mowy, muszę pilnować, że, jak skończę to pójdę do domu i łapkę nastawię. LP do domu nie poszła, siedziała ze mną w garażu do samego końca. Nawet przyjemnie było. Przez trzy noce bardzo się przytulała w łóżku :kumple: , aż w końcu mysz złapała się w łapkę. :D

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: sobota, 29 maja 2021, 20:02
autor: Drupi
Taka żona to skarb. Większość jak już coś mówi :krzycze: a się postawi na swoje hobby, to może być tylko to: :hammer:
:D :) O myzianiu można zapomnieć.
:mrgreen:

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: sobota, 29 maja 2021, 20:23
autor: Skir
Moja LP, od czasu jak "tworzę" korzysta tylko z moich wyrobów. :). Nawet współtworzy produkt robiąc ozdobne butelki:
uh.jpg
Najpierw obserwowała, czy mnie szlag nie trafi, a potem spróbowała. :). Od tego czasu na imprezach tylko PYRA rektyfikowana (nie ma przekonania do destylatów). No i jest spirytus do np. nalewek na płatkach róży czy hyćki.
Docenia moje whisky. Twierdzi, ze lepsze od Johnego, Granta czy Balantaisa. Ale moim zdaniem przesadza, chce być miła :).
Ważne, że w bibmbrowni jest czysto, wymalowane, ładne dębowe beczki, plakat Pink Floyd, skórzany fotel, komp i zestaw do słuchania... Czasem lubi przyjść i posiedzieć ze mną. A przy okazji pokosztować co nowego.
Ale stwierdziła, że na zamontowanie łóżka w bimbrowni się nie zgodzi. Hmmmmm... na razie :))

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: sobota, 29 maja 2021, 20:32
autor: jakis1234
@skir I taką LP trzeba sobie poszukać :). Ja aktualnie też jestem z kobietę, która mnie wspiera i pije moje wyroby.
Zresztą część win czy piw robię pod Jej gust (mocniejszych alkoholi nie pije).
Generalnie wniosek taki, że łatwiej zmienić kobietę niż hobby ;)

Re: Kobita bimbrownika - czyli jak sobie radzić?

: niedziela, 30 maja 2021, 01:47
autor: rozrywek
@Skirze drogi. Z całym szacunkiem ale łóżko w bimbrowni? A gdzie twoja enklawa?
Gdzie twój mały cudowny świat?
Niech się o krzesło oprze i zrób co masz zrobić!!! Ale nie burz swojego świata. To twoje ma być. Magia. Ten klimat. Ten wewnętrzny spokój.
Niech jeszcze zaprosi przyjaciółki do ciebie do bimbrowni. Zobaczysz jak wszystko ci stratują. Szarańcza w dzików skórze.
Wszystko stratują. :angry:

@kol Jakiś1234. Ten to ma szczęście.
Trafił. Jego pani zamiast krawata na urodziny potrafi mu kupić...hmmm worek ziarna.. a pracuje w Sanepidzie. (Czyli teoretycznie ma zryty baniak)
Masz i się baw. I to jest kobieta. Cud. :klaszcze:
Dziś z nim rozmawiałem. Bardzo mądry koleś. Dzieciak jeszcze ale się wyrobi. No nie Jakisiu? :D :shock:
Przecudowne dziewczę. Jutro postaram się z nią pogadać. Mam nadzieję że to przeczyta.
Wzorcowa para. Pozdrawiam cię.. ( Aniu) :punk:

@Adam1070 musisz ocieplić garaż. Trochę styropianu z zewnątrz i git. Nawet wstawić jak będzie trzeba to i piecyk gazowy. Dużo gazu nie bierze.
A co do gryzoni?
Nakupiłbym bym białych myszek w zoologicznym i je wpuścił do chaty.
Tygodniami by siedziała w garażu z tobą. :D
Wąchała sprawdzała i smakowała.

A co do czasu? A ile czasu zmarnowały nasze jp w galeriach? Nic nie kupiły a nie było ich cały dzień. Zostaw ojca majtkeusza wiemy kto zabił. Okna umyj.

Kobiety nie uznają kompromisów.
Ma być jak chcą. Albo wcale.

A gdzie pięść? Walnięta o stół aż zatrzęsie się dom? Gdzie te chłopy? Orły sokoły herosy?

Dalej:
Jadą do mnie indianie i pojutrze rozbijają tipi.
Będę zła i wkurzona....tak działa jp. Zrobi jazdę o nic, pokrzyczy na dzieciaki bez powodu i jeszcze opierdzieli za nic sąsiada.
Co powie? Wyrżnie jej w pysk? Nie.

A jak facet wróci z pracy. Zły. Wściekły.
Siada mi sprzęgło. Szef mnie dobił. Zarobiłem mandat..miałem 60 km/h.

Idę do piwnicy. Puszczę tę surówkę z mirabelki. Akurat parę godzin. Odpocznę uspokoję się. Walnę jednego.
I to jest mp.
Mądry facet. Nie jp. Jebniety psychopata. Nie lp. Lunatykujący popierdzieleniec.

Tych skrótów można by tworzyć do woli.

Szczęśliwy ten co trafi tak sam będąc lp znajdzie drugie lp.

W naturze się to zdarza. Dlaczego nie może być tak w życiu?