Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
-
Autor tematu - Posty: 1057
- Rejestracja: środa, 26 lis 2008, 18:47
- Krótko o sobie: Hobbysta :)
- Ulubiony Alkohol: kazdy z polki "zrob to sam"
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Lokalizacja: Las nad Pilica
- Podziękował: 15 razy
- Otrzymał podziękowanie: 158 razy
Od pewnego czasu jestem szczęśliwym posiadaczem kolumny.
Kolumny nie byle jakiej, tylko takiej z górnej półki.
Dobra zabawa zaczęła się zaraz po otrzymaniu paczki
Dwa pakunki zabezpieczone rewelacyjnie przed uszkodzeniem,
dostarczone przez kuriera prosto na próg.
Trzęsącymi się z emocji rękami rozcinałem ostrożnie
warstwy folii i tektury aby jak najszybciej zobaczyć to cudo.
Wcześniej "Rolls royce'a" widziałem na fotkach i ciekaw
byłem konfrontacji z rzeczywistością.
Mam przecież świadomość co można zrobić ze zdjęciem, bo jestem grafikiem
ale w tym przypadku fotki nie oddają w całości urody instrumentu.
Każdy spaw, każdy detal, wszystko co można dotknąć, zobaczyć
"świeci" maksymalnym profesjonalizmem.
Ten instrument (nie znam wciąż jego możliwości) po prostu cieszy oko
każdym detalem. Rozpocząłem więc kolejny etap niosący sporo radochy.
SKŁADANIE
Tu zmieniam porównanie z "Rolls royce'm".
Przy montowaniu miałem skojarzenie z innym motoryzacyjnym cacuchem
a mianowicie z plażowym Buggy, z tą wersją do samodzielnego montażu
Odpaliłem lapciaka z instrukcją składania i...
Właściwie do niej nie zajrzałem. Całość składała się intuicyjnie.
Elementy pogrupowane w "tematycznych" paczuszkach same
w odpowiednim momencie pchały się w ręce i całość zmontowałem
w niecałe pół godziny. Uuuuuuhm, opad szczeny, aż zawołałem
moją squo i syna żeby podziwiali ze mną. Instrument stoi
na środku pokoju a nas troje (nie mylić z pewnym zespołem)
chodzi dookoła. Syn skomentował: - ja pierniczę alllle rakieta
Squo: - normalnie cudo z masy kakaowej, postawisz to koło łóżka?
Nie ma to jak zrozumienie wśród najbliższych.
Z psoceniem musiałem trochę poczekać.
Lokal mieszkaniowy przeżywał nawałnicę remontową a mnie wciąż
brakowało czasu na przygotowanie nastawu.
W końcu wśród świeżo wypacykowanych ścian udało się
nastawić dwa pojemniki fermentacyjne cukrówki.
Po paru dniach i spadku blg do -4 nadszedł czas pierwszej jazdy,
pierwszego zadęcia. Tu przyszedł moment na lekką modyfikację konstrukcji.
Ważne jest zaznaczenie iż jestem "blokersem". Rozwiązanie połączenia
z wodą przy pomocy szybkozłączek ogrodowych ma się nijak do małej łazienki
z wanną. Modyfikacje jednak były minimalne, redukcja do 1/2 cala
bezpośrednio na wejściu wody do chłodnicy i kruciec 3/8 cala na wyjściu.
W ten sposób mogłem podłączyć wodę zwykłym wężem od prysznica
a kawałkiem wężyka paliwowego odprowadzić ją do wanny.
Rolls royce zatankowany "cukrówką" więc start
Całość (40L) na pełen gaz rozpędzała się dokładnie 99 minut.
Dalej wg instrukcji obsługi NS. Po ustabilizowaniu rury
i odbiorze "przed" zaczynam odbierać "serce".
Pierwsza menzurka, delikatnie wpuszczony alkoholomierz (niestety Biowinu)
po prostu utonął Nawet kapok pewnie by mu nie pomógł.
Przyrząd pokazuje 96% z lekkim plusem.
Gdyby jednak ktoś myślał, że uzyskałem "super duper" jakość
z pierwszego psocenia, to niestety muszę go rozczarować.
Odbiór skroplin bezpośrednio z chłodniczki choć "akceptowalny"
dla mnie pozostawia wiele do życzenia. Skierowanie skraplania
na zamontowany przy kolumnie filtr węglowy zdecydowanie poprawia jakość.
Dla mnie jednak jedynie słuszna metodą jest kilkukrotne psocenie
z zastosowaniem oczyszczania chemią pomiędzy kolejnymi rektyfikacjami.
Do dnia dzisiejszego przeprowadziłem już kilka procesów,
niezależnie od stosowanego instrumentu mogę uzyskać "doskonałą" (pojęcie względne)
jakość destylatu, muszę jednak przyznać, że jazda "Rolls royce'm"
od Cezarego to duża przyjemność połączona z (prawie) "bezobsługowością".
Stwierdzam, że przez takie sprzęty psocenie może stać się trochę nudne,
z drugiej strony świadomość, że odbieram "rewelkę" pozwoli skoncentrować się
na poszukiwaniu nowych smaków, nowych przepisów nalewek, nowych eksperymentów.
Pozdrawiam serdecznie
Calyx
Kolumny nie byle jakiej, tylko takiej z górnej półki.
Dobra zabawa zaczęła się zaraz po otrzymaniu paczki
Dwa pakunki zabezpieczone rewelacyjnie przed uszkodzeniem,
dostarczone przez kuriera prosto na próg.
Trzęsącymi się z emocji rękami rozcinałem ostrożnie
warstwy folii i tektury aby jak najszybciej zobaczyć to cudo.
Wcześniej "Rolls royce'a" widziałem na fotkach i ciekaw
byłem konfrontacji z rzeczywistością.
Mam przecież świadomość co można zrobić ze zdjęciem, bo jestem grafikiem
ale w tym przypadku fotki nie oddają w całości urody instrumentu.
Każdy spaw, każdy detal, wszystko co można dotknąć, zobaczyć
"świeci" maksymalnym profesjonalizmem.
Ten instrument (nie znam wciąż jego możliwości) po prostu cieszy oko
każdym detalem. Rozpocząłem więc kolejny etap niosący sporo radochy.
SKŁADANIE
Tu zmieniam porównanie z "Rolls royce'm".
Przy montowaniu miałem skojarzenie z innym motoryzacyjnym cacuchem
a mianowicie z plażowym Buggy, z tą wersją do samodzielnego montażu
Odpaliłem lapciaka z instrukcją składania i...
Właściwie do niej nie zajrzałem. Całość składała się intuicyjnie.
Elementy pogrupowane w "tematycznych" paczuszkach same
w odpowiednim momencie pchały się w ręce i całość zmontowałem
w niecałe pół godziny. Uuuuuuhm, opad szczeny, aż zawołałem
moją squo i syna żeby podziwiali ze mną. Instrument stoi
na środku pokoju a nas troje (nie mylić z pewnym zespołem)
chodzi dookoła. Syn skomentował: - ja pierniczę alllle rakieta
Squo: - normalnie cudo z masy kakaowej, postawisz to koło łóżka?
Nie ma to jak zrozumienie wśród najbliższych.
Z psoceniem musiałem trochę poczekać.
Lokal mieszkaniowy przeżywał nawałnicę remontową a mnie wciąż
brakowało czasu na przygotowanie nastawu.
W końcu wśród świeżo wypacykowanych ścian udało się
nastawić dwa pojemniki fermentacyjne cukrówki.
Po paru dniach i spadku blg do -4 nadszedł czas pierwszej jazdy,
pierwszego zadęcia. Tu przyszedł moment na lekką modyfikację konstrukcji.
Ważne jest zaznaczenie iż jestem "blokersem". Rozwiązanie połączenia
z wodą przy pomocy szybkozłączek ogrodowych ma się nijak do małej łazienki
z wanną. Modyfikacje jednak były minimalne, redukcja do 1/2 cala
bezpośrednio na wejściu wody do chłodnicy i kruciec 3/8 cala na wyjściu.
W ten sposób mogłem podłączyć wodę zwykłym wężem od prysznica
a kawałkiem wężyka paliwowego odprowadzić ją do wanny.
Rolls royce zatankowany "cukrówką" więc start
Całość (40L) na pełen gaz rozpędzała się dokładnie 99 minut.
Dalej wg instrukcji obsługi NS. Po ustabilizowaniu rury
i odbiorze "przed" zaczynam odbierać "serce".
Pierwsza menzurka, delikatnie wpuszczony alkoholomierz (niestety Biowinu)
po prostu utonął Nawet kapok pewnie by mu nie pomógł.
Przyrząd pokazuje 96% z lekkim plusem.
Gdyby jednak ktoś myślał, że uzyskałem "super duper" jakość
z pierwszego psocenia, to niestety muszę go rozczarować.
Odbiór skroplin bezpośrednio z chłodniczki choć "akceptowalny"
dla mnie pozostawia wiele do życzenia. Skierowanie skraplania
na zamontowany przy kolumnie filtr węglowy zdecydowanie poprawia jakość.
Dla mnie jednak jedynie słuszna metodą jest kilkukrotne psocenie
z zastosowaniem oczyszczania chemią pomiędzy kolejnymi rektyfikacjami.
Do dnia dzisiejszego przeprowadziłem już kilka procesów,
niezależnie od stosowanego instrumentu mogę uzyskać "doskonałą" (pojęcie względne)
jakość destylatu, muszę jednak przyznać, że jazda "Rolls royce'm"
od Cezarego to duża przyjemność połączona z (prawie) "bezobsługowością".
Stwierdzam, że przez takie sprzęty psocenie może stać się trochę nudne,
z drugiej strony świadomość, że odbieram "rewelkę" pozwoli skoncentrować się
na poszukiwaniu nowych smaków, nowych przepisów nalewek, nowych eksperymentów.
Pozdrawiam serdecznie
Calyx
Kiedy fikam, to jestem grafikiem, kiedy psocę, to jestem psotnikiem
-
- Posty: 227
- Rejestracja: wtorek, 4 sty 2011, 15:02
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Podziękował: 10 razy
- Otrzymał podziękowanie: 6 razy
- Kontakt:
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezar
Pozostaje propozycja Cezarego jego aparatury jako pucharu przechodniego, wydaje mi się, że zostało to troche niezauważone, a inicjatywa bardzo fajna.Chciałbym mieć coś takiego w domu
kalendarz zbiorów alkoholowych: https://www.google.com/calendar/embed?src=ucacf2t31986vvt5pqnsboei7s%40group.calendar.google.com&ctz=Europe/Warsaw
-
- Posty: 282
- Rejestracja: środa, 18 lut 2009, 13:24
- Krótko o sobie: Normalny zjadacz chleba.
- Ulubiony Alkohol: własny wyrób
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Wschodnia Polska
- Podziękował: 9 razy
- Otrzymał podziękowanie: 157 razy
- Kontakt:
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezar
Podtrzymuję cały czas ofertę – „puchar przechodni” czeka – temat do natychmiastowej realizacji.
A bardzo bym chciał poznać Wasze opinie – bo tak „starego wyjadacza” jak Calyx – to ciężko czymś zaskoczyć
Cezary
A bardzo bym chciał poznać Wasze opinie – bo tak „starego wyjadacza” jak Calyx – to ciężko czymś zaskoczyć
Cezary
-
- Posty: 56
- Rejestracja: poniedziałek, 5 wrz 2011, 15:11
-
- Posty: 56
- Rejestracja: poniedziałek, 5 wrz 2011, 15:11
-
Autor tematu - Posty: 1057
- Rejestracja: środa, 26 lis 2008, 18:47
- Krótko o sobie: Hobbysta :)
- Ulubiony Alkohol: kazdy z polki "zrob to sam"
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Lokalizacja: Las nad Pilica
- Podziękował: 15 razy
- Otrzymał podziękowanie: 158 razy
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
Dawno mnie nie było na forum, cóż, "ekonomia garnka"
ale pytanie mnie rozbawiło setnie
Oczywiście kolumna działa i to bezawaryjnie.
Po prostu włącz, wyłącz z minimalna reakcją własna w ustawienie.
W międzyczasie Kolega Cezary wzbogacił mój zestaw
w dodatkową wkładkę VM i czasem z przyjemnością jej używam.
Kolumna sterowana przepływem czyli LM jest doskonałym rozwiązaniem
do psocenia trunków z zacierania. Żyto, pszenica, mąka i system LM
to jest to, co Psotnikom mogę polecić.
Wszelkie cukrówki i otrzymywanie z nich spirytusu bez zapachów i posmaków,
to system VM. Ten system przerobiłem jeszcze na sterowanie elektrozaworem,
choć przy stabilności procesu jest to dodatkowym "frędzlem".
(To tylko moja opinia i można z nią się nie zgadzać,
po prostu przy e-arc psocenie to już totalna nuda).
Psocenie to nie tylko super "Rolls royce" i uzyskiwanie 96 z hakiem.
To hobby to coś zdecydowanie więcej niż udowadnianie, że "mam dłuższego"
Ostatnio z rewelacyjnymi efektami psocę na takim prostym
instrumencie jak na fotce i taką "zabawę" polecam wszystkim.
Pozdrawiam serdecznie
Calyx
lech.zywiec pisze:Calyx, popsuło sie?
Dawno mnie nie było na forum, cóż, "ekonomia garnka"
ale pytanie mnie rozbawiło setnie
Oczywiście kolumna działa i to bezawaryjnie.
Po prostu włącz, wyłącz z minimalna reakcją własna w ustawienie.
W międzyczasie Kolega Cezary wzbogacił mój zestaw
w dodatkową wkładkę VM i czasem z przyjemnością jej używam.
Kolumna sterowana przepływem czyli LM jest doskonałym rozwiązaniem
do psocenia trunków z zacierania. Żyto, pszenica, mąka i system LM
to jest to, co Psotnikom mogę polecić.
Wszelkie cukrówki i otrzymywanie z nich spirytusu bez zapachów i posmaków,
to system VM. Ten system przerobiłem jeszcze na sterowanie elektrozaworem,
choć przy stabilności procesu jest to dodatkowym "frędzlem".
(To tylko moja opinia i można z nią się nie zgadzać,
po prostu przy e-arc psocenie to już totalna nuda).
Psocenie to nie tylko super "Rolls royce" i uzyskiwanie 96 z hakiem.
To hobby to coś zdecydowanie więcej niż udowadnianie, że "mam dłuższego"
Ostatnio z rewelacyjnymi efektami psocę na takim prostym
instrumencie jak na fotce i taką "zabawę" polecam wszystkim.
Pozdrawiam serdecznie
Calyx
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Kiedy fikam, to jestem grafikiem, kiedy psocę, to jestem psotnikiem
-
- Posty: 56
- Rejestracja: poniedziałek, 5 wrz 2011, 15:11
-
- Posty: 707
- Rejestracja: wtorek, 26 sie 2008, 19:17
- Krótko o sobie: Mówię mało, myślę dużo, czasem coś odpędzę, czasem coś wypiję.
- Ulubiony Alkohol: Wino z własnnej winnicy. Bimber tatusia.
- Status Alkoholowy: Winiarz
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Podziękował: 138 razy
- Otrzymał podziękowanie: 177 razy
- Kontakt:
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
Panowie, widziałem kilka dni temu cudo Cezarego na żywo pierwszy raz.
Ja pierdziele! Toć to sputnik, rakieta, cacko nie z tej ziemi. Jakość maszyny, wykonanie, połączenia, izolacja, rurki, kable, zawory - wszystko z najwyższej półki. Samo patrzenie na to jest czystą poezją dla oczu nie mówiąc o destylacji, która jest łatwizną!
Fotka choć niezła, nie oddaje tego co się czuje przy tej dwu metrowej rakiecie na żywo
Wiecej tutaj: http://alkohole-domowe.pl/product-pl-34 ... eg-50.html
Ja pierdziele! Toć to sputnik, rakieta, cacko nie z tej ziemi. Jakość maszyny, wykonanie, połączenia, izolacja, rurki, kable, zawory - wszystko z najwyższej półki. Samo patrzenie na to jest czystą poezją dla oczu nie mówiąc o destylacji, która jest łatwizną!
Fotka choć niezła, nie oddaje tego co się czuje przy tej dwu metrowej rakiecie na żywo
Wiecej tutaj: http://alkohole-domowe.pl/product-pl-34 ... eg-50.html
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
Panowie, od kilku dni jestem posiadaczem tego cuda od kolegi Cezarego. Bylem
osobiście odebrać towar. Ten człowiek wkłada w to co robi całe serce.
Sprzęcik zrobiony bardzo dokładnie w każdym detalu. Z braku czasu jeszcze
aparatura nie uruchomiona ale czeka na pierwsze odpalenie. Jak już coś
wypsoce na niej to podzielę się spostrzeżeniami na forum.
Dziękuje kolego Cezary i pozdrawiam
osobiście odebrać towar. Ten człowiek wkłada w to co robi całe serce.
Sprzęcik zrobiony bardzo dokładnie w każdym detalu. Z braku czasu jeszcze
aparatura nie uruchomiona ale czeka na pierwsze odpalenie. Jak już coś
wypsoce na niej to podzielę się spostrzeżeniami na forum.
Dziękuje kolego Cezary i pozdrawiam
Ostatnio zmieniony sobota, 3 gru 2011, 12:43 przez Agneskate, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: interpunkcja
Powód: interpunkcja
-
- Posty: 328
- Rejestracja: poniedziałek, 17 paź 2011, 13:51
- Podziękował: 2 razy
- Otrzymał podziękowanie: 9 razy
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
Kolego bez obrazy ale skoro jeszcze nie uruchomiłeś to nie możesz wiedzieć czy to dobre czy nie, w końcu nie wszystko złoto co się świeci, choć miło widzieć że kol Cezary zamiast bawić się ze szlifowaniem jak to drzewiej bywało energie spożytkował na ociepleniu. Tak trzymać, jeszcze jakiś lepszy patent na termometry i te złączki do wody co zaraz ciec zaczną i będzie OK.
Dobrze że sprzedaje pojedynczo, bo ma tylko jedno serceBaklund pisze:. Ten człowiek wkłada w to co robi całe serce.
Sprzęcik zrobiony bardzo dokładnie w każdym detalu. Z braku czasu jeszcze
aparatura nie uruchomiona ale czeka na pierwsze odpalenie.
Kolego bez obrazy ale skoro jeszcze nie uruchomiłeś to nie możesz wiedzieć czy to dobre czy nie, w końcu nie wszystko złoto co się świeci, choć miło widzieć że kol Cezary zamiast bawić się ze szlifowaniem jak to drzewiej bywało energie spożytkował na ociepleniu. Tak trzymać, jeszcze jakiś lepszy patent na termometry i te złączki do wody co zaraz ciec zaczną i będzie OK.
"Jeżeli w ogóle warto coś robić, to warto to robić dobrze" - Albert Einstein
-
- Posty: 282
- Rejestracja: środa, 18 lut 2009, 13:24
- Krótko o sobie: Normalny zjadacz chleba.
- Ulubiony Alkohol: własny wyrób
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Wschodnia Polska
- Podziękował: 9 razy
- Otrzymał podziękowanie: 157 razy
- Kontakt:
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
Witam.
Jestem po zmontowaniu materiału z procesu DE170 Manual – do profesjonalnego filmu jeszcze daleko – ale następny będzie lepszy – miłego oglądania.
Cezary
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=et1X1cJ- ... nqisxGVnef[/youtube]
Jestem po zmontowaniu materiału z procesu DE170 Manual – do profesjonalnego filmu jeszcze daleko – ale następny będzie lepszy – miłego oglądania.
Cezary
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=et1X1cJ- ... nqisxGVnef[/youtube]
-
- Posty: 282
- Rejestracja: środa, 18 lut 2009, 13:24
- Krótko o sobie: Normalny zjadacz chleba.
- Ulubiony Alkohol: własny wyrób
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Wschodnia Polska
- Podziękował: 9 razy
- Otrzymał podziękowanie: 157 razy
- Kontakt:
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
Witam Wiking.
Sam odpowiedziałeś sobie na pytanie – Ciebie chyba miał rozbawić (zwłaszcza ściskanie wężyka – bo widzę że ty lubisz takie klimaty – oczywiście na wesoło). Zrobiłem coś (chodzi mi o film) wyszedł jak wyszedł – starałem się na moje umiejętności żeby było jak najlepiej.
Jak ktoś obejrzy – będzie mi miło – jak nie – to nie.
Cezary
Sam odpowiedziałeś sobie na pytanie – Ciebie chyba miał rozbawić (zwłaszcza ściskanie wężyka – bo widzę że ty lubisz takie klimaty – oczywiście na wesoło). Zrobiłem coś (chodzi mi o film) wyszedł jak wyszedł – starałem się na moje umiejętności żeby było jak najlepiej.
Jak ktoś obejrzy – będzie mi miło – jak nie – to nie.
Cezary
-
- Posty: 479
- Rejestracja: środa, 27 kwie 2011, 12:52
- Krótko o sobie: Nie zawsze jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 11 razy
- Otrzymał podziękowanie: 40 razy
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
Nie no do filmu to ja nic nie mam wszystko oki. Zapomniałeś tylko o nakręceniu paru innych rzeczy tj. zalewanie kolumny, ustalanie punktu zalania i jeszcze paru innych rzeczy o których wszyscy wiedzą, a to co pokazałeś to no cóż teraz ty sobie sam odpowiedz. I pamiętaj że się nie czepiam, tylko piszę co myślę, więc bez obrazy.
-
- Posty: 773
- Rejestracja: wtorek, 24 sie 2010, 22:25
- Krótko o sobie: Lubie psocić i przy okazji próbować, a najlepiej smakuje w święta kiedy delektujemy się naszymi wyrobami, i te wędzonki...
- Ulubiony Alkohol: Żubrówka
- Status Alkoholowy: Piwowar
- Lokalizacja: Jeweuropa czyli nowy trzeci swiat
- Podziękował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 33 razy
-
- Posty: 2739
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 308 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
O ! Jaka "konstruktywna" krytyka. Panowie "wiking" & "Brzydal" poproszę o filmy video z doskonałych konstrukcji. To wówczas podyskutujemy.
Pozdrawiam
Jan Okowita
Pozdrawiam
Jan Okowita
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
-
- Posty: 4
- Rejestracja: czwartek, 12 sty 2012, 11:43
-
- Posty: 282
- Rejestracja: środa, 18 lut 2009, 13:24
- Krótko o sobie: Normalny zjadacz chleba.
- Ulubiony Alkohol: własny wyrób
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Wschodnia Polska
- Podziękował: 9 razy
- Otrzymał podziękowanie: 157 razy
- Kontakt:
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
Witam jeszcze raz Wiking.
Widzisz – jak piszesz lub pytasz o konkretne rzeczy to mogę Ci konkretnie napisać.
Co prawda nie wiem o co Ci chodzi w stwierdzeniu – „…i jeszcze parę rzeczy o których wszyscy wiedzą…” bo ja przepraszam, naprawdę nie wiem.
Przejrzałem jeszcze raz film i są tam WSZYSTKIE operacje „ręczne” które musiałem wykonać w czasie procesu. Gdyby nie zalewanie świeżego filtra węglowego – to film jeszcze bardziej by był krótszy i destylatu było by około 5,5 litra. Po prostu – tu nie ma co robić.
Co do punktu zalewania – robię sprzęt o stałych parametrach – żadnej przypadkowości nie może być. Ustaliłem doświadczalnie jaka moc może być podana do danych parametrów i to już wystarczy aby grzanie ustawić na dwie pozycje i wszystko.
Znowu sięgnę do przykładu z samochodem. Są kierowcy (znaczy większość normalnych kapaczy) i są rajdowcy (u nas to np. koledzy na ZIELONO). Jedni i drudzy pojadą samochodem w ostrym zakręcie, tylko normalny kierowca będzie jechał np. 60 km/h wiedząc że może więcej, ale też może wypaść, natomiast rajdowca pojedzie 120. Zgadza się rajdowiec dojedzie szybciej, my też możemy tylko czy warto? To samo jest z naszą „bracią” – nie wszyscy muszą być rajdowcami. Film miał pokazać też, że właśnie bez „jechania na krawędzi” stabilizacji osiągniemy więcej – może trochę dłużej – ale równo i stabilnie. Aby być rajdowcą trzeba przede wszystkim treningu – u nas to samo – treningu przy sprzęcie – dziesiątek a nawet setek godzin siedzenia obserwowania, czytania, uczenia się na własnych błędach. Ale są ludzie (i ich jest większość) którzy nie muszą śmigać 120 na zakręcie, ale w wygodzie z klimatyzacją i ekstra nagłośnieniem spokojnie dotrzeć do tego samego punktu, tylko wszyscy spokojni kierowcy by to chcieli ale niestety stać jednostki.
Przepraszam to bardzo ostre z mojej strony, ale niestety to życie, dlatego na drogach mamy i dosłownie małe fiaty 126p. i mercedesy S
Cezary
Widzisz – jak piszesz lub pytasz o konkretne rzeczy to mogę Ci konkretnie napisać.
Co prawda nie wiem o co Ci chodzi w stwierdzeniu – „…i jeszcze parę rzeczy o których wszyscy wiedzą…” bo ja przepraszam, naprawdę nie wiem.
Przejrzałem jeszcze raz film i są tam WSZYSTKIE operacje „ręczne” które musiałem wykonać w czasie procesu. Gdyby nie zalewanie świeżego filtra węglowego – to film jeszcze bardziej by był krótszy i destylatu było by około 5,5 litra. Po prostu – tu nie ma co robić.
Co do punktu zalewania – robię sprzęt o stałych parametrach – żadnej przypadkowości nie może być. Ustaliłem doświadczalnie jaka moc może być podana do danych parametrów i to już wystarczy aby grzanie ustawić na dwie pozycje i wszystko.
Znowu sięgnę do przykładu z samochodem. Są kierowcy (znaczy większość normalnych kapaczy) i są rajdowcy (u nas to np. koledzy na ZIELONO). Jedni i drudzy pojadą samochodem w ostrym zakręcie, tylko normalny kierowca będzie jechał np. 60 km/h wiedząc że może więcej, ale też może wypaść, natomiast rajdowca pojedzie 120. Zgadza się rajdowiec dojedzie szybciej, my też możemy tylko czy warto? To samo jest z naszą „bracią” – nie wszyscy muszą być rajdowcami. Film miał pokazać też, że właśnie bez „jechania na krawędzi” stabilizacji osiągniemy więcej – może trochę dłużej – ale równo i stabilnie. Aby być rajdowcą trzeba przede wszystkim treningu – u nas to samo – treningu przy sprzęcie – dziesiątek a nawet setek godzin siedzenia obserwowania, czytania, uczenia się na własnych błędach. Ale są ludzie (i ich jest większość) którzy nie muszą śmigać 120 na zakręcie, ale w wygodzie z klimatyzacją i ekstra nagłośnieniem spokojnie dotrzeć do tego samego punktu, tylko wszyscy spokojni kierowcy by to chcieli ale niestety stać jednostki.
Przepraszam to bardzo ostre z mojej strony, ale niestety to życie, dlatego na drogach mamy i dosłownie małe fiaty 126p. i mercedesy S
Cezary
-
- Posty: 328
- Rejestracja: poniedziałek, 17 paź 2011, 13:51
- Podziękował: 2 razy
- Otrzymał podziękowanie: 9 razy
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
Janie prowokujesz mnie ale szepnę Ci do ucha że ten film jest antyreklamą Twojego sklepu. Świadczy o ignorancji producenta w temacie destylacji alkoholu na kolumnie rektyfikacyjnej. Z mojej strony nie będzie żadnych relacji video ja nie muszę reklamować swojego sprzętu, ale ciekaw jestem czy próbowałeś tego wybryku z tego cuda jak go nazywają bo Rolsem to trza jeszcze umieć jeździć. . Oglądając jak producent odbiera przedgon to nie chciał bym tego pić nawet za darmochę, bo tego żaden filtr węglowy nie zneutralizuje Jeśli Cie temat ciekawi to nie widzę problemu by Ci wyjaśnić te drobne niuanse osobiście w czasie pokazowej destylacji. Możemy zrobić sobie tzw warsztaty doskonalące Nie masz daleko na upartego to i na piechotę by podreptał a jak będzie potrzeba to i podwodę zorganizujemy.
Wtedy jako świadomy kupiec może wymusisz na producencie drobne zmiany które doprowadzą urządzenie do normalności.
Niestety nie mogę zrozumieć dlaczego koledzy specjaliści nie skorygowali u kolegi Cezarego poprawności odbioru przedgonu. Wyjaśnijcie też dlaczego na filmie temp dnia po stabilizacji jest 77,8 a w 5min.52sek 77,9 by w 9min.20 sek. 78stopni C. Po co ten termometr wysoko w chłodnicy jak by w wypełnieniu lepszy pożytek przyniósł, a i kolega Cezary zrozumiał by dlaczego takie wahania temperatury ma na głowicy.
Wtedy jako świadomy kupiec może wymusisz na producencie drobne zmiany które doprowadzą urządzenie do normalności.
A czytałeś Ty tytuł filmu. Tam jak byk stoi ze to manual znaczy ręczny. Ten sprzęt można zalewać tylko ręcznie bo 2kW to trochę za mało do tej średnicy rury. Do ustalenia punktu zalania to przydał by się jakikolwiek regulator mocy zamiast wysoko obciążalnego przełącznika. Inne rzeczy przemilczę, bo znowu powiedzą ze uczulony jestem na bajery Cezarego ale dość wygłupów bo sprawa jest bardzo poważna.wiking pisze: Zapomniałeś tylko o nakręceniu paru innych rzeczy tj. zalewanie kolumny, ustalanie punktu zalania i jeszcze paru innych rzeczy o których wszyscy wiedzą,
Niestety nie mogę zrozumieć dlaczego koledzy specjaliści nie skorygowali u kolegi Cezarego poprawności odbioru przedgonu. Wyjaśnijcie też dlaczego na filmie temp dnia po stabilizacji jest 77,8 a w 5min.52sek 77,9 by w 9min.20 sek. 78stopni C. Po co ten termometr wysoko w chłodnicy jak by w wypełnieniu lepszy pożytek przyniósł, a i kolega Cezary zrozumiał by dlaczego takie wahania temperatury ma na głowicy.
"Jeżeli w ogóle warto coś robić, to warto to robić dobrze" - Albert Einstein
-
- Posty: 479
- Rejestracja: środa, 27 kwie 2011, 12:52
- Krótko o sobie: Nie zawsze jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 11 razy
- Otrzymał podziękowanie: 40 razy
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
No widzisz @Cezary , tak porównujesz to wszystko do samochodów, jakieś tam małe Fiaty i Mercedesy kierowcy tacy i tacy i że nie każdego stać na to (dałeś to do zrozumienia) Powiem ci tyle że sam mam lepszego Rollsa niż ty produkujesz i stać mnie jeszcze na kilka od ciebie, a dlaczego mam innego, bo kilka osób miało twojego i znam ich opinię.
-
- Posty: 56
- Rejestracja: poniedziałek, 5 wrz 2011, 15:11
-
- Posty: 1896
- Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
- Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
- Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
De facto, to jak odpaliłem swój saksofon, to właściwie ta aparatura jest bezobsługowa. Ustawia się wszystko i tylko patrzy w termometr. Koniec.
Podejrzewam, że saksofon rózni się od cacuszek Cezarego zasadniczo tylko systemem (Aabratek) i tym, że nie jest super wypolerowany.
Ale zasadniczo każdy poprawnie zbudowany sprzęt będzie tak działał. Właczasz, stabilizujesz, odkręcasz zaworek o pół obrotu, odbierasz przedgon, 100 ml, zakręcasz zaworek, stabilizujesz ponownie kilka minut, odkręcasz zaworek o pół obrotu i ciągniesz aż temperatura na szczycie wypełnienia nie podskoczy o tę jedną, czy 2 dziesiąte stopnia a potem zbierasz pogony. I wszystko.
I faktycznie Cezary ma rację, Raz "przetrzepana" aparatura potem działa "na ustawieniach".
Podejrzewam, że saksofon rózni się od cacuszek Cezarego zasadniczo tylko systemem (Aabratek) i tym, że nie jest super wypolerowany.
Ale zasadniczo każdy poprawnie zbudowany sprzęt będzie tak działał. Właczasz, stabilizujesz, odkręcasz zaworek o pół obrotu, odbierasz przedgon, 100 ml, zakręcasz zaworek, stabilizujesz ponownie kilka minut, odkręcasz zaworek o pół obrotu i ciągniesz aż temperatura na szczycie wypełnienia nie podskoczy o tę jedną, czy 2 dziesiąte stopnia a potem zbierasz pogony. I wszystko.
I faktycznie Cezary ma rację, Raz "przetrzepana" aparatura potem działa "na ustawieniach".
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
-
- Posty: 328
- Rejestracja: poniedziałek, 17 paź 2011, 13:51
- Podziękował: 2 razy
- Otrzymał podziękowanie: 9 razy
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
Kolego szabix za celne pytanie.
Jak temperatura skacze na głowicy o 0,1-0,2 to masz już pogon w destylacie i jest po takachpokrec pisze: aż temperatura na szczycie wypełnienia nie podskoczy o tę jedną, czy 2 dziesiąte stopnia
Kolego szabix za celne pytanie.
"Jeżeli w ogóle warto coś robić, to warto to robić dobrze" - Albert Einstein
-
- Posty: 1896
- Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
- Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
- Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
Brzydal, ja nie czuję tam jakoś żadnych pogonów. Rozrobione z wodą pół na pół "wchodzi" aksamitnie. Naprawdę aksamitnie. Jak balsam. Po drugim razie pewnie będzie jeszcze lepiej. Może się nie znam, ale nie jestem (niestety) bimbrofilem. Audiofilem tez nie. I nie jeżdżę wytuningowanym samochodem. Takim jestem typem człowieka. Do problemu współczynnika koszty/jakość podchodzę racjonalnie, nie ideologicznie. Poza tym druga destylacja przede mną. Owszem, jakbym chciał przedstawić psotę absolutna na konkurs, to bym ją najpierw przed drugim razem przepuścił przed węgiel i zaprezentował drugie odebrane po drugim psoceniu pół litra. I oczywiście wszyscy by prawdopodobnie chwalili (żadna sztuka, to mozna zrobić nawet na prościutkiej kolumnie, jak się ma czas i powolusieńku pracuje kilka razy). A gdybym pojechał na VM jeszcze...
To nie problem z 10 kg cukru odebrac 4 litry psoty a resztę potraktowac jako pogony do następnego koncertu. Też tak potrafię. I de facto tak zrobiłem - odbierałem porcjami po pół litra, wystarczy, że wybiorę "właściwe" 6 flaszek z ustawionego rządka...
To nie problem z 10 kg cukru odebrac 4 litry psoty a resztę potraktowac jako pogony do następnego koncertu. Też tak potrafię. I de facto tak zrobiłem - odbierałem porcjami po pół litra, wystarczy, że wybiorę "właściwe" 6 flaszek z ustawionego rządka...
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
-
- Posty: 282
- Rejestracja: środa, 18 lut 2009, 13:24
- Krótko o sobie: Normalny zjadacz chleba.
- Ulubiony Alkohol: własny wyrób
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Wschodnia Polska
- Podziękował: 9 razy
- Otrzymał podziękowanie: 157 razy
- Kontakt:
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
Witam wszystkich.
Głęboko się zastanawiam co tak kilku kolegów boli w mojej działalności. Czy to zwykła zazdrość czy coś więcej?
Naprawdę cała sytuacja znowu zaczyna mnie męczyć.
Głupie uwagi typu „jak smakują pogony”, poklaski dla takich stwierdzeń – LUDZIE !!! idąc tym tokiem rozumowania nasi ojcowie, ba!! - 95% kolegów z forum jest „heretykami” robiącymi świństwo.
A jeszcze pamiętam czasy (nie tak dawno) że uzyskując na szkiełku 70 – 80% większość z nas szalała z dumy (ze mną licząc). I co powiecie kolegom którzy robią sobie z zamiłowania na szkiełku swój produkt???? Truciciele???
Naprawdę albo ktoś ma rozdwojenie jaźni, albo tylko szuka pretekstu do siania fermentu i zamieszania w celu dyskredytacji innych.
Popatrzcie - znowu wychodzi „polska mentalność” – za cokolwiek – ale pokazać że jestem lepszy?, wiem więcej?, dowalić komuś bo może ma lepiej?.
Czekałem przez tyle czasu z ciekawością np. na pytania: - jak zrobiłeś otulinę? jak sprawuje się zawór? Jak dobrałeś grzałki? Jak rozwiązałeś mocowanie czujników termometrów i dziesiątki innych i dziesiątki innych. NIE – po co rozmawiać – przecież ja wiem najlepiej – lepiej rzucić jakąś insynuacje i ją podgrzewać – niech się tłumaczy. Dzięki temu inni ludzie widząc zajadłość w „atakowaniu” wychodzą z założenia po co się pytać jak mnie wyśmieją, albo będą się czepiać szczegółów.
Źle się z tym czuje bo sam daję się w te bagienko wciągnąć. A nie o to tutaj chodzi.
Zaraz będzie że ja traktuję udział w forum jako reklamę – może w jakimś sensie tak – ale nie do końca, np. ten wątek był wywoływany około 1,8 tyś. w ciągu kilku miesięcy (w większości zresztą przez te same osoby) – a np. na allegro średnio mam z czterech aukcji w ciągu 14 dni wejść około 4 tysięcy.
Mój udział na forum jest raczej podyktowany sentymentem – dlatego proszę zejdźmy do jakiś normalnych poziomów rozmów, a nie ciągłego dopiekania.
Cezary
Głęboko się zastanawiam co tak kilku kolegów boli w mojej działalności. Czy to zwykła zazdrość czy coś więcej?
Naprawdę cała sytuacja znowu zaczyna mnie męczyć.
Głupie uwagi typu „jak smakują pogony”, poklaski dla takich stwierdzeń – LUDZIE !!! idąc tym tokiem rozumowania nasi ojcowie, ba!! - 95% kolegów z forum jest „heretykami” robiącymi świństwo.
A jeszcze pamiętam czasy (nie tak dawno) że uzyskując na szkiełku 70 – 80% większość z nas szalała z dumy (ze mną licząc). I co powiecie kolegom którzy robią sobie z zamiłowania na szkiełku swój produkt???? Truciciele???
Naprawdę albo ktoś ma rozdwojenie jaźni, albo tylko szuka pretekstu do siania fermentu i zamieszania w celu dyskredytacji innych.
Popatrzcie - znowu wychodzi „polska mentalność” – za cokolwiek – ale pokazać że jestem lepszy?, wiem więcej?, dowalić komuś bo może ma lepiej?.
Czekałem przez tyle czasu z ciekawością np. na pytania: - jak zrobiłeś otulinę? jak sprawuje się zawór? Jak dobrałeś grzałki? Jak rozwiązałeś mocowanie czujników termometrów i dziesiątki innych i dziesiątki innych. NIE – po co rozmawiać – przecież ja wiem najlepiej – lepiej rzucić jakąś insynuacje i ją podgrzewać – niech się tłumaczy. Dzięki temu inni ludzie widząc zajadłość w „atakowaniu” wychodzą z założenia po co się pytać jak mnie wyśmieją, albo będą się czepiać szczegółów.
Źle się z tym czuje bo sam daję się w te bagienko wciągnąć. A nie o to tutaj chodzi.
Zaraz będzie że ja traktuję udział w forum jako reklamę – może w jakimś sensie tak – ale nie do końca, np. ten wątek był wywoływany około 1,8 tyś. w ciągu kilku miesięcy (w większości zresztą przez te same osoby) – a np. na allegro średnio mam z czterech aukcji w ciągu 14 dni wejść około 4 tysięcy.
Mój udział na forum jest raczej podyktowany sentymentem – dlatego proszę zejdźmy do jakiś normalnych poziomów rozmów, a nie ciągłego dopiekania.
Cezary
-
- Posty: 1896
- Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
- Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
- Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
No, własnie, Cezary, jak zrobiłes otulinę? Bo mój systemik jeszcze tego nie ma. A fajnie byłoby, żeby miał. Nie przyszło mi to do głowy, bo jeszcze nad tym nie pracowałem, ale warto wiedzieć. Mój system jest wciąż w trakcie budowy...
Termometry zamocowałem w rurkach miedzianych zalutowanych w mosiężnych zaślepkach nakręcanych na nyple 0,5 cala wspawanych z boku w kolumnę. Dla mnie działa. I odkryłem, że warto mieć termometr w 2/3 wypełnienia i jeden pod samym szczytem wypełnienia. Bo kiedy termometr w 2/3 wskazuje skok temperatury, to zanim temperatura na szczycie wypełnienia skoczy - jeszcze tak ze szklankę czystego "serca" sie odbierze. Dlaczego? Ano, dlatego, że w czasie procesu u mnie temperatury we wspomnianych miejscach są identyczne. Oznacza to, że górne 2/3 kolumny nie bierze udziału w rektyfikacji, bo w niej mamy zarówno w fazie gazowej jak i w ciekłej azeotrop. Kiedy wsad w kotle ubożeje, potrzeba więcej półek do rozdzielenia mieszaniny i rektyfikacja zaczyna "wchodzić" na wyższe półki. Ale póki na szczycie wypełnienia jest ustawiona temperatura taka, jak ma być, z kranika kapie to, czego oczekujemy. Dopiero skok na szczytowym termometrze jest znakiem, że trzeba odcinać pogony. Ten w wypełnieniu daje jeszcze jakieś 5 - 10 minut czasu na przygotowanie do odcinki. System jest faktycznie bezobsługowy przy pracy bez żyłowania na krawędzi zalania i odbiorze w tempie 2l/h. To jest jak luksus jazdy samochodem z silnikiem 2 razy mocniejszym, niż potrzebny.
Tak swoja drogą, to ile mocy musisz wsadzić do kotła, żeby zalać kolumnę? Bo u mnie wczoraj nawet 4 kW nie zalewało...
A co do ludzi - są rózni. Jeszcze gorzej jest na portalach np. elektronicznych. Tam to dopiero sie dzieje - każdy pierdołek urasta do rangi najwyższej a nie daj Boże popełnić jakiś szkolny błąd w swojej konstrukcji - jesteś natychmiast zmieszany z błotem i wyśmiany z pozycji wyższości. Sarkazm i docinki - pod niebiosa. A u audiofilów to już bywa groteska. Tam faktycznie rządzi chyba tylko psychika.
Popieram twoje zdanie - ja przez zakręty jeżdżę 60 km/h i dojeżdżam. Pędzę, bo mi się nie śpieszy.
Termometry zamocowałem w rurkach miedzianych zalutowanych w mosiężnych zaślepkach nakręcanych na nyple 0,5 cala wspawanych z boku w kolumnę. Dla mnie działa. I odkryłem, że warto mieć termometr w 2/3 wypełnienia i jeden pod samym szczytem wypełnienia. Bo kiedy termometr w 2/3 wskazuje skok temperatury, to zanim temperatura na szczycie wypełnienia skoczy - jeszcze tak ze szklankę czystego "serca" sie odbierze. Dlaczego? Ano, dlatego, że w czasie procesu u mnie temperatury we wspomnianych miejscach są identyczne. Oznacza to, że górne 2/3 kolumny nie bierze udziału w rektyfikacji, bo w niej mamy zarówno w fazie gazowej jak i w ciekłej azeotrop. Kiedy wsad w kotle ubożeje, potrzeba więcej półek do rozdzielenia mieszaniny i rektyfikacja zaczyna "wchodzić" na wyższe półki. Ale póki na szczycie wypełnienia jest ustawiona temperatura taka, jak ma być, z kranika kapie to, czego oczekujemy. Dopiero skok na szczytowym termometrze jest znakiem, że trzeba odcinać pogony. Ten w wypełnieniu daje jeszcze jakieś 5 - 10 minut czasu na przygotowanie do odcinki. System jest faktycznie bezobsługowy przy pracy bez żyłowania na krawędzi zalania i odbiorze w tempie 2l/h. To jest jak luksus jazdy samochodem z silnikiem 2 razy mocniejszym, niż potrzebny.
Tak swoja drogą, to ile mocy musisz wsadzić do kotła, żeby zalać kolumnę? Bo u mnie wczoraj nawet 4 kW nie zalewało...
A co do ludzi - są rózni. Jeszcze gorzej jest na portalach np. elektronicznych. Tam to dopiero sie dzieje - każdy pierdołek urasta do rangi najwyższej a nie daj Boże popełnić jakiś szkolny błąd w swojej konstrukcji - jesteś natychmiast zmieszany z błotem i wyśmiany z pozycji wyższości. Sarkazm i docinki - pod niebiosa. A u audiofilów to już bywa groteska. Tam faktycznie rządzi chyba tylko psychika.
Popieram twoje zdanie - ja przez zakręty jeżdżę 60 km/h i dojeżdżam. Pędzę, bo mi się nie śpieszy.
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
Akurat odniosłem się nie do Twojej działalności, bo mi nic do tego. Wrzuciłeś kilkunastominutowy filmik, w którym osobiście interesowało mnie prowadzenie procesu. Pytanie: jak smakują PRZEDgony po węglu jest jak najbardziej na miejscu. Nie wycieraj sobie gęby zazdrością, bólem, złymi kolegami ani polską mentalnością. Czekasz na pytania natury technicznej, to nagraj film ukazujący urządzenie, a nie proces, który z poprawną rektyfikacją nie miał za bardzo nic wspólnego. Nikt Cię nie atakuje-przyjmij uwagi jak mężczyzna. Nie zachowuj się jak naburmuszone dziecko, które uważa, że ma najlepsze foremki i w piaskownicy, z zasady, wyjdą mu wszystkie babki.
Jeśli zamiarem było uzyskanie produktu
Tekst o reklamie i charakterze Twojego udziału na forum odbieram jako (słowami królowej):
"Nie ważne czy źle, czy dobrze gadają, byleby gadali"
Dziękuję
Jeśli zamiarem było uzyskanie produktu
to ok, ale dla takiego procentu nie trzeba zaawansowanego urządzenia. Jeśli uważasz, że nie mamy racji to wyjaśnij "innym ludziom" kolejno podejmowane przez Ciebie kroki, bo w rektyfikacji chodzi właśnie o te szczegóły.70 – 80%
Tekst o reklamie i charakterze Twojego udziału na forum odbieram jako (słowami królowej):
"Nie ważne czy źle, czy dobrze gadają, byleby gadali"
Dziękuję
-
- Posty: 282
- Rejestracja: środa, 18 lut 2009, 13:24
- Krótko o sobie: Normalny zjadacz chleba.
- Ulubiony Alkohol: własny wyrób
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Wschodnia Polska
- Podziękował: 9 razy
- Otrzymał podziękowanie: 157 razy
- Kontakt:
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
Kolego Szabix – po kolei – chyba trzeba zejść o kilka pięterek niżej i wyjaśnić o czym my właściwie rozmawiamy.
Pytasz o PRZEDGONY?? Czy POGONY?? A tak zupełnie od parteru, napisz proszę co według Ciebie jest PRZEDGONEM, a co jest POGONEM. Ponieważ czytając Twój post chyba musimy zacząć od tego i co masz na myśli używając tych sformułowań i może wtedy dojdziemy do konsensusu.
Cezary
A co do ocieplenia – długo kombinowałem z ociepleniem – dla celów pojedynczego wyrobu (kolumny) można by w zasadzie nawet pokusić się o wstawienie kolumny w prawdziwą obudowę. Ale dla mnie gdzie liczy się jakość i cena – polecam bardzo otulinę z pianki kauczukowej – jest stosunkowo droga (np. w porównaniu do szarej zwykłej) ale w wersji SOLAR (do 170 stopni) jest niezastąpiona – w grubości 13 mm mamy tak świetną izolację w obu kierunkach że stabilizacja jest niesamowita. Jest delikatna na uszkodzenia mechaniczne – ale jej właściwości biją na głowę inne wyroby.
Ważnym elementem jest też zbiornik – ponieważ jeżeli mamy w zbiorniku mniej niż 2/3 objętości – tworzy się poduszka z oparów które na ściankach zbiornika ulega bardzo dużym stratom – zwłaszcza jak robimy w niższych temperaturach. Polecam firmę K-flex – producent – jednak sama mata (SOLAR – bo ta tańsza jest do 70 stopni i po pewnym czasie ściąga ją temperatura) jest dosyć droga – ponad 100 zł za metr kwadratowy, do tego dochodzi specjalny klej oraz czyścik, oraz wykończająca taśma (roleczka powyżej 60 zł). Drogie – ale nagrzany zbiornik możemy dosłownie „przytulać” i nic.
Cezary
Pytasz o PRZEDGONY?? Czy POGONY?? A tak zupełnie od parteru, napisz proszę co według Ciebie jest PRZEDGONEM, a co jest POGONEM. Ponieważ czytając Twój post chyba musimy zacząć od tego i co masz na myśli używając tych sformułowań i może wtedy dojdziemy do konsensusu.
Cezary
A co do ocieplenia – długo kombinowałem z ociepleniem – dla celów pojedynczego wyrobu (kolumny) można by w zasadzie nawet pokusić się o wstawienie kolumny w prawdziwą obudowę. Ale dla mnie gdzie liczy się jakość i cena – polecam bardzo otulinę z pianki kauczukowej – jest stosunkowo droga (np. w porównaniu do szarej zwykłej) ale w wersji SOLAR (do 170 stopni) jest niezastąpiona – w grubości 13 mm mamy tak świetną izolację w obu kierunkach że stabilizacja jest niesamowita. Jest delikatna na uszkodzenia mechaniczne – ale jej właściwości biją na głowę inne wyroby.
Ważnym elementem jest też zbiornik – ponieważ jeżeli mamy w zbiorniku mniej niż 2/3 objętości – tworzy się poduszka z oparów które na ściankach zbiornika ulega bardzo dużym stratom – zwłaszcza jak robimy w niższych temperaturach. Polecam firmę K-flex – producent – jednak sama mata (SOLAR – bo ta tańsza jest do 70 stopni i po pewnym czasie ściąga ją temperatura) jest dosyć droga – ponad 100 zł za metr kwadratowy, do tego dochodzi specjalny klej oraz czyścik, oraz wykończająca taśma (roleczka powyżej 60 zł). Drogie – ale nagrzany zbiornik możemy dosłownie „przytulać” i nic.
Cezary
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
@33cezary
Oczywiście chodzi mi o przedgon, czyli frakcję w procesie rektyfikacji, którą uzyskujemy PRZED alkoholem etylowym. Chyba nie muszę pisać o smrodzie tej mieszaniny?
01:28 odebrałeś barachło jak na pot-stillu (też tak robię )
03:08 stabilizacja
03:38 77,8*C
04:41 teraz leci przedgon, a Ty zalewasz tym węgiel
itd.
Niepokoją mnie też te skoki temperatury, o których pisał Brzydal.
Post meritum: izolacja wygląda super!
Gdzie polerujesz maszynki? Mam kilka detali do polerki, a tam gdzie polerowałem kolumnę nie chcą się bawić w detal.
Oczywiście chodzi mi o przedgon, czyli frakcję w procesie rektyfikacji, którą uzyskujemy PRZED alkoholem etylowym. Chyba nie muszę pisać o smrodzie tej mieszaniny?
01:28 odebrałeś barachło jak na pot-stillu (też tak robię )
03:08 stabilizacja
03:38 77,8*C
04:41 teraz leci przedgon, a Ty zalewasz tym węgiel
itd.
Niepokoją mnie też te skoki temperatury, o których pisał Brzydal.
Post meritum: izolacja wygląda super!
Gdzie polerujesz maszynki? Mam kilka detali do polerki, a tam gdzie polerowałem kolumnę nie chcą się bawić w detal.
To jest moment, aby zamknąć odbiór i ponownie ustabilizować kolumnę. Choć ta temperatura bez odniesienia do temp. kotła nie daje pełnego obrazu sytuacji.pokrec pisze:kiedy termometr w 2/3 wskazuje skok temperatury (...) jeszcze ze szklankę czystego "serca" sie odbierze
Nie zgodzę się. Ja na 20 cm wypełnienia uzyskuję 96%, ale kolumnę mam 120 cm i tak uzyskany spirytus jest lepszy. Powyżej 10 półki zmiany składu mieszaniny są bardzo subtelne, ale są.pokrec pisze:górne 2/3 kolumny nie bierze udziału w rektyfikacji
-
- Posty: 7341
- Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Swój własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Polska południowa
- Podziękował: 397 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1695 razy
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
@Cezary, konkretne pytania:
- czy mając sondę termometru w głowicy, po skoku temperatury o 0,20C nie odbierasz już pogonów Termometr w wypełnieniu dałby czas na reakcję i korektę refluksu bez obawy o zanieczyszczenie destylatu.
I ostatnie pytanie;
- przy jakiej temperaturze na wejściu korygujesz stopień refluksu (jeżeli w ogóle to robisz) aby "wyciągnąć" jak najwięcej czystego destylatu i ile odbierasz na końcu pogonów. No, chyba, że ich nie ma
No właśnie. Dlaczego nie odbierasz przedgonów PO stabilizacji kolumny tylko PRZED , bo to co odbierasz do słoika w czasie gdy kolumna pracuje jak zwykły pot still, chyba nie jest do końca przedgonem rozfrakcjonowanym z destylatu. Chyba, że się mylę04:41 teraz leci przedgon, a Ty zalewasz tym węgiel
Mnie też, więc pytam;Niepokoją mnie też te skoki temperatury, o których pisał Brzydal.
- czy mając sondę termometru w głowicy, po skoku temperatury o 0,20C nie odbierasz już pogonów Termometr w wypełnieniu dałby czas na reakcję i korektę refluksu bez obawy o zanieczyszczenie destylatu.
I ostatnie pytanie;
- przy jakiej temperaturze na wejściu korygujesz stopień refluksu (jeżeli w ogóle to robisz) aby "wyciągnąć" jak najwięcej czystego destylatu i ile odbierasz na końcu pogonów. No, chyba, że ich nie ma
SPIRITUS FLAT UBI VULT
-
- Posty: 282
- Rejestracja: środa, 18 lut 2009, 13:24
- Krótko o sobie: Normalny zjadacz chleba.
- Ulubiony Alkohol: własny wyrób
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Wschodnia Polska
- Podziękował: 9 razy
- Otrzymał podziękowanie: 157 razy
- Kontakt:
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
Witam.
Dlaczego pytałem się o PRZEGON – sam piszesz że:
„PRZEGON….…frakcję w procesie rektyfikacji, którą uzyskujemy PRZED alkoholem etylowym…”
Czyli idąc dalej (za Wikipedią aby wszyscy mogli sobie sprawdzić):
Frakcja – „...jest to destylat zebrany w określonych granicach temperatury.”
Czyli to co uczył mnie dziadek, co do tej pory czytałem na forach, nie tylko na naszym, i to co przedstawia literatura (głównie z internetu).
Czyli mamy:
- frakcję (zwaną przegonem) poniżej temperatury wrzenia alkoholu etylowego,
- frakcję (zwaną gon, czy serce) w temperaturze wrzenia alkoholu etylowego,
- frakcję (zwaną pogonem) powyżej temperatury wrzenia alkoholu etylowego.
Jeżeli mamy zamknięty zakres temperatur z obydwu stron ( u nas frakcja zwana sercem) zawsze podaje się ZAKRES TEMPERATUR. I tutaj mamy pole do popisu – obecnie jest lansowana tolerancja 0,1 stopnia – a ja się pytam dlaczego nie 1 stopień – lub dlaczego nie 0,01stopnia???
Według mnie zaczęliśmy już w kwestii przegon, pogon, gon i jeszcze tego słowa kombinacje przedobrzać - zaczęliśmy już po woli pisać własną teorie opartą na jakiejś tam niesprecyzowanej, jasno nie określonej wiedzy. W zasadzie cokolwiek nie wymyślimy – chromatografu nie stworzymy – opieramy się w większości na termometrach made in china z kosztem wytworzenia poniżej jednego euro. A nasze retoryzowanie zaczepia już prawie o „loty kosmiczne”.
Podsumowując moje rozważenia WEDŁUG MNIE – aby nie było że sieję herezje:
1 – to co kolega nazwał „…barachło…” – to właśnie przegon,
2 – w jaki sposób z frakcji wrzenia alkoholu jeszcze to dzielić mając za dane pomiar temperatury – który jest niezmienny – tylko uznaniowa – według mnie kto głośniej krzyczy ten ma rację – jeżeli się mylę proszę o poprawę – ale na zasadzie przykładu, odni9esienia do literatury – nawet wiki może być.
3 – tak są skoki temperatur – ale właśnie założyłem że dopuszczam różnicę 0,1 stopnia i jak była tendencja do wzrostu temperatury na 3/4 wysokości kolumny (z 79,9 do 80,0) nastąpiła korekcja odbioru (zmieniłem proporcie odbioru do powrotu ze względu na zmianę progową ilości alkoholu w oparach).
4 – i mimo tego że temperatura w kilkanaście sekund zmieniła się o 0,2 stopnia to i tak rezultat wyszedł około 96%.
5 – i tak mimo wszystko cokolwiek bym nie napisał o jakości smakowej tego destylatu – i tak będzie najprawdopodobniej negowane – niestety jeszcze nie wymyślono sposobu przedstawiania smaku w Internecie.
Co do polerki – praca ręczna – nie jest to elektropoler. Za pomocą szczotek z 3M – piekielnie drogie (około 600 zł za szczotkę) ale jak czyści – widać.
Cezary
Przepraszam Radius – naprawdę jak do kogo – ale do Ciebie żywię ogromny szacunek i wręcz sympatię – ale właśnie o tym piszę – chyba zaczynamy gonić w piętkę samemu tworząc pojęcia chemiczne – lub wchodzimy w takie zagadnienia o których można rozmawiać mając minimum magistrat z chemii – ja niestety nie mam – chodzi mi o „…przedgonem rozfrakcjonowanym z destylatu…” za cholerę nie wiem o co chodzi.
Obojętnie jaki system używamy czy zimne palce, czy LM, czy VM – zasada jest jedna – utworzyć barierę termiczną przez którą będą przechodzić opary o ustalonej temperaturze. To tak najprościej, po co komplikować.
Dalej – skoki temp – jak wyżej – to jest kwestia każdego użytkownika oddzielnie – jeden dąży do uzyskania 97 czy 98 procent – tylko po to aby to osiągnąć – drugi wręcz chce bimbru z zapachem owoców – bo jak ostatnio usłyszałem od klienta – Panie jak będę chciał spirytus to kupię w sklepie. Każdy z nas ma inne oczekiwania. A nasze forum nie ma w tytule – EKSTREMALNIE CZYSTY DESTYLAT. Dodatkowo pytanie – co znaczy czysty – ale na to jest inny post.
Co do temp wejścia i oddziaływana na temp stabilizacji w stosunku do końca procesów i braku przegonów napiszę później bo teraz mam małą robotę do zrobienia.
Cezary
Dlaczego pytałem się o PRZEGON – sam piszesz że:
„PRZEGON….…frakcję w procesie rektyfikacji, którą uzyskujemy PRZED alkoholem etylowym…”
Czyli idąc dalej (za Wikipedią aby wszyscy mogli sobie sprawdzić):
Frakcja – „...jest to destylat zebrany w określonych granicach temperatury.”
Czyli to co uczył mnie dziadek, co do tej pory czytałem na forach, nie tylko na naszym, i to co przedstawia literatura (głównie z internetu).
Czyli mamy:
- frakcję (zwaną przegonem) poniżej temperatury wrzenia alkoholu etylowego,
- frakcję (zwaną gon, czy serce) w temperaturze wrzenia alkoholu etylowego,
- frakcję (zwaną pogonem) powyżej temperatury wrzenia alkoholu etylowego.
Jeżeli mamy zamknięty zakres temperatur z obydwu stron ( u nas frakcja zwana sercem) zawsze podaje się ZAKRES TEMPERATUR. I tutaj mamy pole do popisu – obecnie jest lansowana tolerancja 0,1 stopnia – a ja się pytam dlaczego nie 1 stopień – lub dlaczego nie 0,01stopnia???
Według mnie zaczęliśmy już w kwestii przegon, pogon, gon i jeszcze tego słowa kombinacje przedobrzać - zaczęliśmy już po woli pisać własną teorie opartą na jakiejś tam niesprecyzowanej, jasno nie określonej wiedzy. W zasadzie cokolwiek nie wymyślimy – chromatografu nie stworzymy – opieramy się w większości na termometrach made in china z kosztem wytworzenia poniżej jednego euro. A nasze retoryzowanie zaczepia już prawie o „loty kosmiczne”.
Podsumowując moje rozważenia WEDŁUG MNIE – aby nie było że sieję herezje:
1 – to co kolega nazwał „…barachło…” – to właśnie przegon,
2 – w jaki sposób z frakcji wrzenia alkoholu jeszcze to dzielić mając za dane pomiar temperatury – który jest niezmienny – tylko uznaniowa – według mnie kto głośniej krzyczy ten ma rację – jeżeli się mylę proszę o poprawę – ale na zasadzie przykładu, odni9esienia do literatury – nawet wiki może być.
3 – tak są skoki temperatur – ale właśnie założyłem że dopuszczam różnicę 0,1 stopnia i jak była tendencja do wzrostu temperatury na 3/4 wysokości kolumny (z 79,9 do 80,0) nastąpiła korekcja odbioru (zmieniłem proporcie odbioru do powrotu ze względu na zmianę progową ilości alkoholu w oparach).
4 – i mimo tego że temperatura w kilkanaście sekund zmieniła się o 0,2 stopnia to i tak rezultat wyszedł około 96%.
5 – i tak mimo wszystko cokolwiek bym nie napisał o jakości smakowej tego destylatu – i tak będzie najprawdopodobniej negowane – niestety jeszcze nie wymyślono sposobu przedstawiania smaku w Internecie.
Co do polerki – praca ręczna – nie jest to elektropoler. Za pomocą szczotek z 3M – piekielnie drogie (około 600 zł za szczotkę) ale jak czyści – widać.
Cezary
Przepraszam Radius – naprawdę jak do kogo – ale do Ciebie żywię ogromny szacunek i wręcz sympatię – ale właśnie o tym piszę – chyba zaczynamy gonić w piętkę samemu tworząc pojęcia chemiczne – lub wchodzimy w takie zagadnienia o których można rozmawiać mając minimum magistrat z chemii – ja niestety nie mam – chodzi mi o „…przedgonem rozfrakcjonowanym z destylatu…” za cholerę nie wiem o co chodzi.
Obojętnie jaki system używamy czy zimne palce, czy LM, czy VM – zasada jest jedna – utworzyć barierę termiczną przez którą będą przechodzić opary o ustalonej temperaturze. To tak najprościej, po co komplikować.
Dalej – skoki temp – jak wyżej – to jest kwestia każdego użytkownika oddzielnie – jeden dąży do uzyskania 97 czy 98 procent – tylko po to aby to osiągnąć – drugi wręcz chce bimbru z zapachem owoców – bo jak ostatnio usłyszałem od klienta – Panie jak będę chciał spirytus to kupię w sklepie. Każdy z nas ma inne oczekiwania. A nasze forum nie ma w tytule – EKSTREMALNIE CZYSTY DESTYLAT. Dodatkowo pytanie – co znaczy czysty – ale na to jest inny post.
Co do temp wejścia i oddziaływana na temp stabilizacji w stosunku do końca procesów i braku przegonów napiszę później bo teraz mam małą robotę do zrobienia.
Cezary
-
- Posty: 56
- Rejestracja: poniedziałek, 5 wrz 2011, 15:11
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
W takim razie nasuwa się pytanie po co komu kolumna? I to jeszcze ocieplona piekielnie drogą pianką i wypolerowana na błysk? Jeśli jakość destylatu nie jest tak ważna to może powróćmy do pot-still-a?33cezary pisze: Dalej – skoki temp – jak wyżej – to jest kwestia każdego użytkownika oddzielnie – jeden dąży do uzyskania 97 czy 98 procent – tylko po to aby to osiągnąć – drugi wręcz chce bimbru z zapachem owoców – bo jak ostatnio usłyszałem od klienta – Panie jak będę chciał spirytus to kupię w sklepie. Każdy z nas ma inne oczekiwania. A nasze forum nie ma w tytule – EKSTREMALNIE CZYSTY DESTYLAT. Dodatkowo pytanie – co znaczy czysty – ale na to jest inny post.
-
- Posty: 282
- Rejestracja: środa, 18 lut 2009, 13:24
- Krótko o sobie: Normalny zjadacz chleba.
- Ulubiony Alkohol: własny wyrób
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Wschodnia Polska
- Podziękował: 9 razy
- Otrzymał podziękowanie: 157 razy
- Kontakt:
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
Kolego – to jest właśnie złośliwość zapewniona anonimowością internetu. Właśnie się pytam – a co to znaczy jakość destylatu – bo idąc tą ścieżką którą chyba tym elokwentnym wpisem reprezentujesz – uznajmy że pogonem (czyli destylatem gorszym jakościowo dla nas bezużytecznym do ponownego przerobu) jest destylat o mocy poniżej 95% (to w przybliżeniu jest moc destylatu o temperaturze przekroczonej o około 0,2 stopnia celciusza).
Cezary
Cezary
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
Sam zaczynam właśnie przygodę z pot-still-em, ale już myślę (mimo że pierwsze psocenie pewnie nastąpi dopiero w piątek) o kolumnie. A jako że jestem estetą i na moje hobby nie żałuję pieniędzy - bo po to właśnie jest hobby - to wybiorę kolumnę, która nie tylko ma być perfekcyjna pod względem funkcjonalnym, to także ma wyglądać jak royce.
Jestem nowym użytkownikiem forum, a także dopiero początkującym psotnikiem, ale mimo to pozwolę przedstawić mój punkt widzenia na Twoje pytanie. Jeden lubi rybki, a drugi akwarium (roślinne), jeden lubi jeździć maluchem, drugi właśnie roycem. Po to właśnie fajnie mieć kolumnę i to ocieploną i wypolerowaną na błysk.lech.zywiec pisze: W takim razie nasuwa się pytanie po co komu kolumna? I to jeszcze ocieplona piekielnie drogą pianką i wypolerowana na błysk? Jeśli jakość destylatu nie jest tak ważna to może powróćmy do pot-still-a?
Sam zaczynam właśnie przygodę z pot-still-em, ale już myślę (mimo że pierwsze psocenie pewnie nastąpi dopiero w piątek) o kolumnie. A jako że jestem estetą i na moje hobby nie żałuję pieniędzy - bo po to właśnie jest hobby - to wybiorę kolumnę, która nie tylko ma być perfekcyjna pod względem funkcjonalnym, to także ma wyglądać jak royce.
-
- Posty: 56
- Rejestracja: poniedziałek, 5 wrz 2011, 15:11
Re: Jazda "Rolls royce'm" czyli co nieco o kolumnie od Cezarego.
Widzisz Cezary, ja ciągle się uczę i wiem, że jeszcze długa droga przede mną. Ale nie wstydzę się do tego przyznać. A co to jest przedgon i pogon dowiedziałem się organoleptycznie, prowadząc proces według zasad poprawnej rektyfikacji (jeśli chcesz poznać szczegóły to polecam głębszą lekturę forum, bo to co piszesz trochę się mija z prawdą). Niemniej nigdy bym się nie przekonał co to jest przedgon i pogon, gdybym rektyfikował na kolumnie zaopatrzonej w filtr węglowy.
Nie jest moim celem prawienie złośliwości, powiem więcej robisz naprawdę piękne kolumny, dopracowane w każdym calu, odnoszę jednak wrażenie że zmierzasz w kierunku przerostu formy nad treścią. Spróbujmy odpowiedzieć sobie na jedno pytanie: po co Ci ten filtr węglowy? Ja myślę, że tylko po to aby ukryć niedoskonałość destylatu. Chyba, że się mylę.
Odpowiadając na Twoje pytanie jakość rektyfikatu to dla mnie 96%+, bez żadnych obcych posmaków i uwierz mi daję się to osiągnąć bez chemii, filtra węglowego. Jedynym warunkiem jest dwukrotna, prawidłowo przeprowadzona rektyfikacja. Nie mówię tu o destylatach smakowych, bo to zupełnie inna para kaloszy.
Sam kiedyś wspomniałeś, że tylko krowa nie zmienia swoich poglądów. Przemyśl to i miej proszę na uwadze, że czasami lepsza jest konstruktywna krytyka niż bezpodstawne pochlebstwa.
Nie jest moim celem prawienie złośliwości, powiem więcej robisz naprawdę piękne kolumny, dopracowane w każdym calu, odnoszę jednak wrażenie że zmierzasz w kierunku przerostu formy nad treścią. Spróbujmy odpowiedzieć sobie na jedno pytanie: po co Ci ten filtr węglowy? Ja myślę, że tylko po to aby ukryć niedoskonałość destylatu. Chyba, że się mylę.
Odpowiadając na Twoje pytanie jakość rektyfikatu to dla mnie 96%+, bez żadnych obcych posmaków i uwierz mi daję się to osiągnąć bez chemii, filtra węglowego. Jedynym warunkiem jest dwukrotna, prawidłowo przeprowadzona rektyfikacja. Nie mówię tu o destylatach smakowych, bo to zupełnie inna para kaloszy.
Sam kiedyś wspomniałeś, że tylko krowa nie zmienia swoich poglądów. Przemyśl to i miej proszę na uwadze, że czasami lepsza jest konstruktywna krytyka niż bezpodstawne pochlebstwa.