Cały czas o tym myślę ...
Jeżeli kolega nie chce odbierać gonu to właściwie nic nie straci - najwyżej trochę postabilizuje. W tym momencie rozmawiamy tylko o technicznym sposobie dolania wody
Musiało by to wyglądać tak, przewód odprowadzający wodę chłodzącą wyposażony np. w szybkozłączkę, tak jak i odpływ z kotła.
1) Zamykamy na moment dopływ wody chłodzącej - sekunda, nic się nie stanie,
2) Podłączamy błyskawicznie odprowadzenie wody chłodzącej do odpływu z kotła,
3) Otwieramy dopływ wody chłodzącej,
4) Otwieramy zawór odpływu z kotła,
5) Załączamy druga grzałkę - tą używaną do rozgrzewania wsadu. Lub po prostu zwiększamy moc grzania.
Woda chłodząca leci w ilości powiedzmy 30L/h i jest to ilość która z powodzeniem może być podgrzana przez drugą grzałkę. Mocy grzania nie trzeba by regulować bo przepływ wody chłodzącej będzie stały i po 2-3 minutach jej temperatura się ustabilizuje. Oczywiście na innym poziomie niż przed operacją - niekoniecznie niższym. Warunek - cały czas musi być wrzenie i refluks.
Nie wiem czy skórka warta wyprawki ale w sumie ...
Tyle, że te szybkozłączki lubią cieknąć, można w pośpiechu źle wcisnąć i nagle znaleźć się w sytuacji gdy z kotła przy włączonych grzałkach gorący spirytus leje się na podłogę, na podłodze kable ... Jak coś może źle pójść to wcześniej czy później na pewno pójdzie.