"Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Dowolne tematy i off-topowe rozmowy. Piszcie tu to na co tylko macie ochotę, luźnie gadki i tak dalej, możecie się powyżywać. :)

Moderator: amator

Regulamin forum
W tym dziale można rozmawiać na luzie o wielu tematach.

Obowiązuje zakaz poruszania tematów POLITYCZNYCH. Tematy takie będą kasowane lub moderowane.

tanczacy-z-drozdzami
250
Posty: 255
Rejestracja: poniedziałek, 19 cze 2023, 12:37
Podziękował: 5 razy
Otrzymał podziękowanie: 45 razy

Post autor: tanczacy-z-drozdzami »

Podejrzewam, że "bimber" na weselach obecnie to co najwyżej zwykła wódka zaprawiona czymś. Podejrzanie na każdym weselu smakuje i wygląda to tak samo.

A co do receptury 1410 - z obliczeń pamiętam że przy tej recepturze wychodziło jakieś 20 BLG, czyli jeszcze na granicy sensownego ciśnienia osmotycznego. Problem z tą recepturą prawdopodobnie wynika z tego, że 10g drożdży to zdecydowanie za dużo na litr. Zasadniczo "overpitch" (za dużo zadanych drożdży) przy ograniczonej ilości składników odżywczych sprawia, że przy podziale komórek mnożą się karłowate-upośledzone komórki, które mają nadprodukcję fuzli.

Skąd akurat 10g w przepisie? Moja personalna hipoteza jest taka, że za PRL w gospodarce niedoboru były jakieś słabe albo niedożywione szczepy. Dochodzi jeszcze temat transportu, przechowywania, itp. Nie wiadomo ile tak naprawdę tam było żywych komórek. Może ktoś kto lepiej pamięta te czasy się wypowie. Trzeba było dać 10g, żeby osiągnąć wymaganą aktywność.

Przy współczesnych drożdżach piekarniczych moim zdaniem to nawet 5g może być za dużo. Podobna sytuacja była opisywana wieki temu na forum przy okazji jakiegoś przepisu gdzie były rodzynki. Okazało się, że kiepski przepis okazał się bardzo dobry gdy ograniczono ilość rodzynek do 1/3 (piszę z pamięci). Skąd ta różnica? Rodzynki za PRL były słabe i zwietrzałe - trzeba było dać znacznie więcej aby osiągnąć zadany aromat.
promocja

rastro
2500
Posty: 2604
Rejestracja: wtorek, 15 sty 2013, 15:29
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 301 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: rastro »

tanczacy-z-drozdzami pisze: środa, 13 gru 2023, 21:29 Skąd akurat 10g w przepisie? Moja personalna hipoteza jest taka, że za PRL w gospodarce niedoboru były jakieś słabe albo niedożywione szczepy. Dochodzi jeszcze temat transportu, przechowywania, itp. Nie wiadomo ile tak naprawdę tam było żywych komórek. Może ktoś kto lepiej pamięta te czasy się wypowie. Trzeba było dać 10g, żeby osiągnąć wymaganą aktywność.
Myślę, że aktywność nie byłą problemem, to były takie czasy kiedy drożdże (świeże) można było kupić tylko w opakowaniach półkilogramowych, albo nawet kilogramowych - pamiętam jak babka robiła ciasto drożdżowe... do tego większość receptur zakładała sporą ilość drożdży - do tej pory wiele przepisów cukierniczych wspomina o dodaniu 50g-70g drożdży (cały czas mowa o świeżych) a moja praktyka pokazuje że najczęściej 25-30g to aż nadto. Co do świeżości w tamtych czasach to raczej z tym problemu nie było wtedy towar znikał ze sklepu zanim trafił na półkę ;)

Co do wesel byłem na kilku już jakiś czas temu i na każdym mam 100% pewności że to był produkt hobbystyczny... tylko dwa razy nadawał się do picia, pozostałe przypadki były zdecydowanie odrzucające, no ale starszyzna była zachwycona ;)

Edit:
Bo nie zauważyłęm... więc w gwoli sprostowania
rastro pisze: środa, 13 gru 2023, 21:48 Skąd akurat 10g
10dkg - 10g to by uszło ;)
Ostatnio zmieniony środa, 13 gru 2023, 21:57 przez rastro, łącznie zmieniany 3 razy.
″Iloraz inteligencji tłumu jest równy IQ najgłupszego jego przedstawiciela podzielonemu przez liczbę uczestników.„
- Terry Pratchett
Awatar użytkownika

Marian_jl
150
Posty: 193
Rejestracja: czwartek, 19 lis 2015, 18:00
Krótko o sobie: Piję okazyjnie ..a że okazje się trafiają codziennie , tak bywa
Ulubiony Alkohol: Próbuję wszystkiego , może trafię na to ulubione.
Status Alkoholowy: Producent Nalewek
Podziękował: 19 razy
Otrzymał podziękowanie: 43 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: Marian_jl »

tanczacy-z-drozdzami pisze: A co do receptury 1410 - ..prawdopodobnie wynika z tego, że 10g drożdży to zdecydowanie za dużo na litr...
Nie wierzmy we wszystko co piszą i mówią . Metoda 1410 to wymyślona przez kabareciarzy bo to fajnie tak podczas Stand Up mówić jak to się walczyło z komuną i pędziło nielegalnie bimber a jednocześnie nawiązując do Bitwy Grunwaldzkiej.
Wychodzi się na bohatera a każdy wie o co chodzi.
A jaki byłby wydźwięk gdyby powiedział że stosuje "metodę 2,5 " :)

tanczacy-z-drozdzami
250
Posty: 255
Rejestracja: poniedziałek, 19 cze 2023, 12:37
Podziękował: 5 razy
Otrzymał podziękowanie: 45 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: tanczacy-z-drozdzami »

10 dag to jest taka głupota, że nawet nie chce mi się tego komentować :D Tyle z mądrości ludowych.

rastro
2500
Posty: 2604
Rejestracja: wtorek, 15 sty 2013, 15:29
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 301 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: rastro »

Może i jest, ale to był funkcjonujący za czasów PRL przepis. Swoją drogą nawet tutaj przewijał się temat rozgotowanych drożdży jako pożywki. W tamtym przepisie pewnie te co padły robiły za pożywkę. Mało tego dla wielu ludzi z tamtych czasów nie doceni tego naszego produktu bo oni szukają tego do czego się przyzwyczaili i dla nich bimber ma być śmierdzący, taki jest najlepszy ;)
″Iloraz inteligencji tłumu jest równy IQ najgłupszego jego przedstawiciela podzielonemu przez liczbę uczestników.„
- Terry Pratchett
Awatar użytkownika

marian.naworski
200
Posty: 215
Rejestracja: czwartek, 16 sty 2020, 13:16
Otrzymał podziękowanie: 21 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: marian.naworski »

Swego czasu znajomy się żalił ze szwagier to lubi bimber ale taki prawdziwy , a on bidny narobił metodą 2,5 ... I to śmierdzi jak taki sklepowy jałowy .
Poradziłem mu dodać do gotowego trunku trochę drozdzy piekarniczych :)
I rewelacja lekko mętny śmierdzący drożdżami... szwagier zadowolony :)
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: rozrywek »

Poczekaj.
@Marian Naworski.
O gustach się nie dyskutuje. Każdy ma swój smak. Na weselach wiele ze starszyzny prosiło i co najgorsze chciało śmierdzącego napitku z zardzewiałego parnika. Angole nie jedzą kiszonej kapusty. A z kolei Skandynawia słynie z kiszonych śledzi. Smród że masakra. Mój pierwszy upędzony bimber śmierdział tak że do wypitego kieliszka szklankę Coca coli trzeba było. Owszem lubię posmak cukru. Ale delikatny. Łagodny.
A to co robią w większości Hamerykanie? To jest porażka. Kto kiedy słyszał aby przez węgiel drzewny puszczać destylat? Jaki wniosek? Destylat był najgorszej jakości bimbrem. Także bimbrownik robi dla kogoś. I musi wyczyszczać. A Szkoci nie. Pomimo oszczędności z czego słyną. To jednak ich trunki są lepsze. Inaczej. Jak w telewizji można propagować coś co jest nielegalne. Ten serial, obejżałem kawalątek odcinka. Jednego tylko. Kawalątek drugiego.
Reasumując, dobry trunek to taki który niw wymaga popitki. Z to co robią w Stanach to jest syf. Kukurydziane zajzajerstwo. Ta seria zasługuje niezaprzeczalnie na swoją nazwę. A tu mamy w naszym Polandzie artystów rektyfikatorów. Koniec.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
Awatar użytkownika

wingrul
150
Posty: 159
Rejestracja: czwartek, 3 wrz 2020, 15:18
Podziękował: 44 razy
Otrzymał podziękowanie: 13 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: wingrul »

Znam "to" nie trzepie, nie poniewiera, słabe "to to"
I co zrobisz jak nic nie poradzisz ;)
Awatar użytkownika

marian.naworski
200
Posty: 215
Rejestracja: czwartek, 16 sty 2020, 13:16
Otrzymał podziękowanie: 21 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: marian.naworski »

Rozrywek ale serial Amerykański to Serial o zabarwieniu Komediowym nie Dokument . Trudne sprawy na Polsacie to też serial dla beki nie Dokument . Nie należy brać tego na poważnie.
Poza tym w serialu jeśli dobrze przeanalizujesz ostatnie sezony , to nikt nie pokazuje od A do Z ze robi alko. Sam Tim opowiadał ze po emisji programu federalni zapukali do drzwi jego domu , akurat magia kina potrafi pokazać ze w słoikach jest bezbarwna ciecz zapewne woda . Więc trochę luzu i dystansu przy oglądaniu TV .
A co do whisky, to amerykanie w przeciwieństwie do nas potrafią produkować dobre trunki .
Awatar użytkownika

rozrywek
4500
Posty: 4941
Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 561 razy
Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: "Bimbrownicy" - czyli jak robi się bimber po amerykańsku

Post autor: rozrywek »

@marian :D . Z całym szacunkiem.
Ale wiesz jak ludzka psychika działa?
Ludzie posłuchają Przykładowo Rozrywka. Bo ma milion postów. I pójdą za nim. A przecież on nie musi mieć racji. Tak? Tak.
W tym temacie rozmawiamy o bimbrownikach którzy robią to dla dolarów. To teraz ode mnie pytanko:
Adam wbij do mnie mam super nalewkę. Orzechówki ci wkleję. Dasz mi badziewia śmierdzącego? Czy nalejesz mi kieliszeczek z serca zebranej dobroci. :ok:
Mam tyle postów tutaj że szok. Jakbym powiedział że te grzybki turbo 72 są?wporzo. To by je kupiło mnóstwo osób. Nie. Nie są wporzo. Nie nie są nawet złe. Nie są niedobre. Nie są?gorsze od innych.
Są beznadziejne. Nawet gorsze od chu......wych.
Turbo są be. Be. Be Be.
BIMROWNIK? Jest śmieciem. A artysta hobbystą.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
ODPOWIEDZ

Wróć do „Po Godzinach”