Jabłkowica w/g lesgo58
: sobota, 7 mar 2015, 08:29
Ten sezon owocowy mogą zaliczyć do udanych. Udały mi się wszystkie owocówki na których pracowałem.
Myślę, że duża to zasługa owoców, które w zeszłym roku były szczególnie aromatyczne. Co odbiło się także na udanych nalewkach.
Wracając do tematu.
W tym roku podszedłem do tematu jabłek w zupełnie inny sposób niż dotychczas. Mając nieciekawe doświadczenia z nadmiarem aromatów wynikających z robienia nastawów w sposób tzw. ortodoksyjny postanowiłem tym razem przygotować nastawy w zupełnie inny sposób.
Podszedłem do tematu tak jakbym robił wino. Tak więc po wykrojeniu środków i wszelkich niedoskonałości całość zmiksowałem i zaszczepiłem drożdżami z odpowiednimi pożywkami. Było tego ok. 45 litrów nastawu. Po okresie burzliwej fermentacji - tak ok 5-7 dnia całość "odfiltrowałem" przy pomocy worka. Przyłożyłem się do tego w taki sposób, że wycisnąłem ile się da. Otrzymałem dość gęsty mus jabłkowy (ok.40 litrów) pozbywając się skórek i innych niechcianych przeze mnie dodatków. Tenże mus dokończył fermentację w warunkach piwnicznych w temp. ok. 15*C. Tak beczka przestała około miesiąca. Całe szczęście że nic się nie zainfekowało, bo tak naprawdę nie miałem czasu zaglądać tam na bieżąco. Po prostu zapomniałem o tym nastawie. Gdy zszedłem, na dół to po otwarciu beczki zobaczyłem już odfermentowany nastaw. Na powierzchni był już sam płyn, który zaczynał się klarować. Posmakowałem i się zdziwiłem, że to co wypiłem miało smak na dobrze zapowiadające się wino. Niestety nie ryzykowałem jego dalszego starzenie w związku z tym iż nastaw był robiony w niezbyt higienicznych warunkach.
Tak więc zrobiłem następny zaplanowany krok w kierunku zakończenia przygotowywania nastawu. Wzmocniłem go wlewając do niego 1,5 litra zeszłorocznego spirytusu otrzymanego z nieudanych zeszłorocznych nastawów.
Przez następne 2 miesiące nastaw macerował w temp. ok. 0*C, a nawet niższej. Bo stał po prostu na dworze.
Po czym nastaw poszedł na tzw. rurki.
Oddestylowałem go w alembiku. I tylko na raz. Oczywiście ze skrupulatnym cięciem przedgonów jak i pogonów. Procedura była zamierzona, gdyż destylaty mają być wypite w przeciągu maksymalnie roku. Rezultat bardzo mnie zadowolił. Teraz odstawiony na półkę "dojrzewa". Zobaczymy jak będzie zmieniał się smak przez następnych kilka miesięcy i po roku. Zrobiłem też kilka butelek z próbą zaprawiania sokiem jabłkowym i suszonymi jabłkami. Rezultaty jak na razie także zadowalające.
W podobny sposób potraktowałem w tym roku śliwki i gruszki.
Jak dla mnie - myślę, że to dobry kierunek. Uzyskałem destylaty, które rokują. Nie są przesadnie aromatyczne jak te, które robiłem wcześniej. Jestem ciekaw jakie aromaty wyjdą na wierz po okresie starzenie. Bo w tych starszych destylatach - niestety ale po kilku miesiącach na wierzch zaczęły wychodzić aromaty zbytnio taninowe z mocnym posmakiem goryczki. A nie każdemu z moich degustatorów to odpowiadało. Zresztą także i mnie.
Niestety ale moje główne destylaty leżakują w słojach bez żadnych dodatków co oczywiście może mieć wpływ na takie a nie inne rezultaty. Oczywiście nie licząc tych próbek rozcieńczonych sokiem albo zaprawionych susze.
Z nowym sezonem nowe próby. Między innymi sposobem w/g propozycji naszego Emiela Regisa.
Myślę, że duża to zasługa owoców, które w zeszłym roku były szczególnie aromatyczne. Co odbiło się także na udanych nalewkach.
Wracając do tematu.
W tym roku podszedłem do tematu jabłek w zupełnie inny sposób niż dotychczas. Mając nieciekawe doświadczenia z nadmiarem aromatów wynikających z robienia nastawów w sposób tzw. ortodoksyjny postanowiłem tym razem przygotować nastawy w zupełnie inny sposób.
Podszedłem do tematu tak jakbym robił wino. Tak więc po wykrojeniu środków i wszelkich niedoskonałości całość zmiksowałem i zaszczepiłem drożdżami z odpowiednimi pożywkami. Było tego ok. 45 litrów nastawu. Po okresie burzliwej fermentacji - tak ok 5-7 dnia całość "odfiltrowałem" przy pomocy worka. Przyłożyłem się do tego w taki sposób, że wycisnąłem ile się da. Otrzymałem dość gęsty mus jabłkowy (ok.40 litrów) pozbywając się skórek i innych niechcianych przeze mnie dodatków. Tenże mus dokończył fermentację w warunkach piwnicznych w temp. ok. 15*C. Tak beczka przestała około miesiąca. Całe szczęście że nic się nie zainfekowało, bo tak naprawdę nie miałem czasu zaglądać tam na bieżąco. Po prostu zapomniałem o tym nastawie. Gdy zszedłem, na dół to po otwarciu beczki zobaczyłem już odfermentowany nastaw. Na powierzchni był już sam płyn, który zaczynał się klarować. Posmakowałem i się zdziwiłem, że to co wypiłem miało smak na dobrze zapowiadające się wino. Niestety nie ryzykowałem jego dalszego starzenie w związku z tym iż nastaw był robiony w niezbyt higienicznych warunkach.
Tak więc zrobiłem następny zaplanowany krok w kierunku zakończenia przygotowywania nastawu. Wzmocniłem go wlewając do niego 1,5 litra zeszłorocznego spirytusu otrzymanego z nieudanych zeszłorocznych nastawów.
Przez następne 2 miesiące nastaw macerował w temp. ok. 0*C, a nawet niższej. Bo stał po prostu na dworze.
Po czym nastaw poszedł na tzw. rurki.
Oddestylowałem go w alembiku. I tylko na raz. Oczywiście ze skrupulatnym cięciem przedgonów jak i pogonów. Procedura była zamierzona, gdyż destylaty mają być wypite w przeciągu maksymalnie roku. Rezultat bardzo mnie zadowolił. Teraz odstawiony na półkę "dojrzewa". Zobaczymy jak będzie zmieniał się smak przez następnych kilka miesięcy i po roku. Zrobiłem też kilka butelek z próbą zaprawiania sokiem jabłkowym i suszonymi jabłkami. Rezultaty jak na razie także zadowalające.
W podobny sposób potraktowałem w tym roku śliwki i gruszki.
Jak dla mnie - myślę, że to dobry kierunek. Uzyskałem destylaty, które rokują. Nie są przesadnie aromatyczne jak te, które robiłem wcześniej. Jestem ciekaw jakie aromaty wyjdą na wierz po okresie starzenie. Bo w tych starszych destylatach - niestety ale po kilku miesiącach na wierzch zaczęły wychodzić aromaty zbytnio taninowe z mocnym posmakiem goryczki. A nie każdemu z moich degustatorów to odpowiadało. Zresztą także i mnie.
Niestety ale moje główne destylaty leżakują w słojach bez żadnych dodatków co oczywiście może mieć wpływ na takie a nie inne rezultaty. Oczywiście nie licząc tych próbek rozcieńczonych sokiem albo zaprawionych susze.
Z nowym sezonem nowe próby. Między innymi sposobem w/g propozycji naszego Emiela Regisa.