Strona 1 z 1

Nowy projekt lesgo58 - alembik

: wtorek, 3 cze 2014, 16:23
autor: lesgo58
I słowo stało się ciałem...
Pozostał do dokończenia jeszcze jeden projekt...który zaczynam nazywać - "NeverEnding Story"... :cry2: Ale jestem dobrej myśli. Tak mało brakuje...

Wielkie dzięki dla konstruktora...mirek109
Profesjonalnie wykonana robota... :klaszcze: :respect:

Re: Nowy projekt @lesgo58 - alembik

: wtorek, 3 cze 2014, 19:49
autor: Szlumf
Czy to cudeńko będzie zasilane parami ze "zwykłego" kega?
Jeżeli tak to rewelacyjnie upraszcza wykonanie i operowanie tym zachwalanym sprzętem.
Czy wewnątrz jest jeszcze miedź w jakiejś postaci (Mirek swój wypełniał), czy sama obudowa wystarczy?

Re: Nowy projekt @lesgo58 - alembik

: wtorek, 3 cze 2014, 20:18
autor: lesgo58
Ten deflegmator będzie korzystał z tego samego zbiornika co kolumna półkowa i rektyfikacyjna.
Wewnątrz jest pusty i raczej taki zostanie.

Re: Nowy projekt @lesgo58 - alembik

: wtorek, 3 cze 2014, 20:42
autor: mirek109
Szlumf pisze:Czy to cudeńko będzie zasilane parami ze "zwykłego" kega?
Jeżeli tak to rewelacyjnie upraszcza wykonanie i operowanie tym zachwalanym sprzętem.
Czy wewnątrz jest jeszcze miedź w jakiejś postaci (Mirek swój wypełniał), czy sama obudowa wystarczy?

Tak, swój wypełniłem ale praktyka podpowiada że było to zbyteczne :)
Jednak pozostaję przy deflegmatorze pustym. Uważam że przestrzeń robi swoje :)
Głowica - bo tak ja ją nazywam, ma swoje wielkie plusy. W niej zachodzą - zmiany rozprężenia i sprężenia par. Żałuję tylko tego że nie mogłem przetestować na moim kotle :( Inne połączenia.
Dobrze by było "znormalizować" połączenia kocioł/reszta ;)

Czekam na opinię - smakową - destylatu :P (jęzor mi wisi)

Powodzenia

Re: Nowy projekt @lesgo58 - alembik

: wtorek, 3 cze 2014, 21:09
autor: Szlumf
Rewelacja. W czwartek biegnę do znajomej rupieciarni po arabskie dzbany. Jutro niestety nieczynne. Niedawno mieli jeden z 1,2m wysokości i parę innych mniejszych. Wyglądał na miedź choć sprzedawca twierdził, że to mosiądz. Czy ewentualnie mosiądz też może być? Sprzedawali prawie w cenie złomu.

Nowy projekt @lesgo58 - alembik

: wtorek, 3 cze 2014, 22:43
autor: forbik
Witajcie.

Chłopaki nie odbierzcie mnie źle i potraktujcie to jako komplement !!! Bo muszę stwierdzić, że macie niezłego jobla na punkcie wszystkiego co związane z wyrobem domowej roboty alkoholu !!!

Chyba zmienię wiarę, i będziecie moimi pierwszymi i jedynymi Bogami :poklon; gdyż właśnie me oczy ujrzały św. GRALA !!!


Pozdrawiam.

Re: Nowy projekt @lesgo58 - alembik

: środa, 4 cze 2014, 16:18
autor: krzys59
Cudeńko :respect: :poklon; :respect:
Tak z ciekawości, jakiej grubości jest blacha miedziana?

Re: Nowy projekt @lesgo58 - alembik

: środa, 4 cze 2014, 16:52
autor: Pretender
Dobra, dobra, koniec z zachwytami.... ;P czekamy na pierwszy koncert.

Ps
Żartowałem .... no niezłe cacko ;D wiem, że to nieładnie, ale tylko pozazdrościć.

Mirek
Super wykonanie, mi też jęzor wisi ;D

Re: Nowy projekt @lesgo58 - alembik

: czwartek, 5 cze 2014, 05:19
autor: mirek109
krzys59 pisze: Tak z ciekawości, jakiej grubości jest blacha miedziana?
Blacha 0,6mm

Re: Odp: Nowy projekt @lesgo58 - alembik

: środa, 11 cze 2014, 10:28
autor: michal278
Ubiegłeś mnie.. Ja swój zrobię na 200 l parnik.

Re: Nowy projekt @lesgo58 - alembik

: wtorek, 22 lip 2014, 12:08
autor: soltys

Re: Nowy projekt @lesgo58 - alembik

: wtorek, 22 lip 2014, 16:52
autor: rastro
Ta "W Szkocji występuje dwu stopniowy system destylacji. W pierwszej destylacji odfermentowywuje się zacier w drugiej surówkę gorzelniczą". Sprawdzają oni co piszą na tej stronie?

Re: Nowy projekt @lesgo58 - alembik

: wtorek, 4 lis 2014, 09:50
autor: sylwestro150
@lesgo58 testowałeś już ten alembik?

Re: Nowy projekt @lesgo58 - alembik

: wtorek, 4 lis 2014, 12:35
autor: lesgo58
Tak. Próby wypadły bardzo pozytywnie. Byłem bardzo zdziwiony efektami. Jednak ich nie opisuję dokładnie gdyż próbę robiłem na zlewkach wszystkich nieudanych destylatów z poprzednich lat.Aromaty, które wydobył z tych już "wypłowiałych" destylatów mnie powaliły. Jednocześnie był to dziewiczy proces - którego przeprowadziłem w celu dokładnego wyczyszczenia sprzętu.
W najbliższym czasie będę już destylował na poważnie. Mam kilka różnych nastawów owocowych, które czekają na swoja kolej.
A później zbożówki. Obiecuję, że wszystko opiszę. Szkoda tylko, że koledzy co mają już alembiki są tak bardzo niechętni do dzielenia się doświadczeniem.

Re: Nowy projekt @lesgo58 - alembik

: czwartek, 5 lut 2015, 18:12
autor: 70-MAREK
Witam,
Nastawy z pewnością przedestylowane ;)
Spostrzeżenia?
Wrażenia?
Wnioski?

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: wtorek, 10 lut 2015, 16:37
autor: lesgo58
Jestem już po kilku destylacjach.
Wrażenia jak najbardziej pozytywne. Musiałem się trochę przestawić mentalnie od tego co robiłem na kolumnach rektyfikacyjnych. Mam oczywiście na myśli pędzenie owocówek.
Nim zacząłem próby męczyło mnie jak rozwiązać sposób odbioru przedgonów bez konieczności kilkukrotnego gotowania. Bo założyłem sobie, że będę destylował tylko na raz.
Użyłem więc sposobu, który stosowałem już wcześniej.
Nastaw wygotowywałem mając założoną krótką kolumnę (50cm) z głowicą. Zastosowałem swego rodzaju "stabilizację" doprowadzając do maksymalnie długiego wygotowywania się przedgonów. Mogłem to osiągnąć tylko przy pomocy dokładnego wygotowania się całego nastawu. Na razie pracuję jeszcze na zbiorniku bez mieszadła (nowy z mieszadłem jest już na ukończeniu) - więc czas poświęcony na wygotowanie to całe 3 godziny. Rezultatem było odebranie 400ml przedgonów. Odbierałem je do momentu aż pachniało spirytusem. Po czym zamieniłem kolumnę na alembik.
Całą aparaturę rozpędzałem powoli. Mocą zaledwie 900W. To co jeszcze ukapało dopóki moc destylatu nie obniżyła się do 80% potraktowałem jako późny przedgon.
Później zwiększając moc do 1200W odbierałem serce do momentu gdy moc urobku osiągnęła 55%. Resztę potraktowałem jako pogon. I po zmianie czaszy na kolumnę odebrałem resztę alkoholu rektyfikując.
Rezultaty bardzo mnie zaskoczyły in plus. Dotychczas nie osiągnąłem takiej jakości destylując na kolumnie. I to w różnych możliwych konfiguracjach. Od kolumny wypełnionej całkowicie aż do rury zupełnie pustej. Z użyciem głowicy - jak i bez.
Gotując dwa razy - czy też tylko raz.
Jeśli ktoś się jeszcze waha - to go zachęcam z czystym sumieniem.
Alembiki rulez... :punk:

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: niedziela, 28 lut 2016, 21:02
autor: Fiflak
Kłaniam się koledze. Rok upłynął od ostatniego wpisu. Masz Waszmość jakieś spostrzeżenia odnośnie gorzały zbożowej? Ciekaw jestem wielce, czy np. burbon z alembika wykazuje się większą delikatnością, słodyczą, oleistością. Co zmieniło się w bukiecie i smaku swojskiego łiskacza? Poza tym, jak sterujesz takim ustrojstwem? Kolumna, wiadomo, termometry w odpowiednich miejscach pomagają, ale tu. Dla mnie to czarna magia, dlatego upraszam doświadczonych alembikowców o podzielenie się z resztą forumowiczów swoją sekretną wiedzą.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: niedziela, 28 lut 2016, 22:42
autor: euphorbia1
Moja delikatna sugestia to duża ilość kamieni wrzennych. Produkt jest o dwie klasy lepszy

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: poniedziałek, 29 lut 2016, 13:16
autor: Fiflak
Czy efekt poprawy pojawia się także w zbiornikach z płaszczem olejowym?

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: poniedziałek, 29 lut 2016, 13:39
autor: lesgo58
Fiflak pisze:Kłaniam się koledze. Rok upłynął od ostatniego wpisu. Poza tym, jak sterujesz takim ustrojstwem?
Miło mi że mamy następnego zainteresowanego alembikiem. odpowiedzi na powyższe pytania znajdziesz tutaj; http://alkohole-domowe.com/forum/post11 ... ml#p118249
Masz Waszmość jakieś spostrzeżenia odnośnie gorzały zbożowej? Co zmieniło się w bukiecie i smaku swojskiego łiskacza?
Powiem Ci tak...Destylaty otrzymane na alembiku charakteryzują się tak dużą wyrazistością, że na mój gust aż za bardzo. Więc nadają się w/g mnie tylko do lepszego dopracowania/"doczyszczenia" ale już na kolumnie. W moim przypadku półkowej. Mnie tak mocno wyraziste trunki nie odpowiadają. Być może gdyby przechowywać je w odpowiednich warunkach to po kilku latach powstałby świetny trunek. Nie wiem. Nie mam w tym temacie żadnego doświadczenia.
Dla mnie to czarna magia, dlatego upraszam doświadczonych alembikowców o podzielenie się z resztą forumowiczów swoją sekretną wiedzą.
Praca na alembiku to żadna magia. Magią to raczej nazwałbym prawidłowe przygotowanie nastawu. Tu bym upatrywał jako podstawę sukcesów jakie można osiągnąć w pracy na alembiku. Praca na alembiku to moc grzania i alkoholomierz. reszta to multum prób i zdobyte doświadczenie. o tym nie przeczytasz na forum, a nawet jak ktoś coś opisze to będą tylko subiektywne opinie. Tak jak są nimi posty, które ja piszę.
Ciekaw jestem wielce, czy np. burbon z alembika wykazuje się większą delikatnością, słodyczą, oleistością.
Takie coś to dopiero po kilku latach jak zaciągniesz odrobinę z beczki w której leżakował destylat. :)

Wnioski z mojego podwórka. Alembik - jeśli chodzi o zbożówki - używam tylko do odpędu. Później "obróbka " na półkowej.
A w tym sezonie owocowym w dalszym ciągu będę też próbować czy robiąc owocówki można "zawierzyć" tylko alembikowi. Gdyż nadzieję dają zeszłoroczne destylaty: śliwowica i jabłkowica które to wyszły naprawdę nieźle.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: środa, 2 mar 2016, 00:48
autor: Fiflak
Zapytałem o oleistość łiskaczy, ponieważ skłonił mnie do tego ten artykuł:
http://www.lozadzentelmenow.pl/ciekawos ... zek-whisky
" Refluks - (odpływ) proces, w którym cięższe opary alkoholu powracają do alembiku, zamiast przejść do kondensatora, w wyniku czego zostają ponownie przedestylowane. Stają się bardziej czyste i lżejsze. Na stopień odpływu ma wpływ kształt alembiku, sam refluks może być zaś pożądany lub nie, w zależności od stylu whisky. Alembiki z długimi „szyjami” prowokują odpływy w większym stopniu, a powstającą w nich whisky jest lżejsza, niż pochodząca z bardziej płaskich aparatów dających whisky cięższą i oleistą. "
Tak, wiem, źródło przeznaczone dla teoretyków, ale pomimo tego wydało mi się rzetelne i godne zauważenia w naszej dyskusji.
Wywnioskowałem, iż klucz do owej mistycznej gęstości tkwi w alembiku a konkretniej mówiąc, w jego kształcie. Nie wiem, czy Firefox robi mi jakieś psikusy, ale sznurek kieruje mnie do wątku, który znam, bo przeczytałem go przed napisaniem w nim posta. Zapewne wyraziłem się wybitnie nieprecyzyjnie, dlatego spróbuję znów wyjęzyczyć się. Otóż, jak przełączysz się na alembik, to czy istnieje opcja bardziej precyzyjnego kontrolowania procesu. Np. wmontowania w niego termometru, zamontowania na nim małego dodatkowego chłodzenia, sam nie wiem co jeszcze. Owa magia nasunęła mi się niejako luźnym skojarzeniem z czasami głębokiego średniowiecza i dawniejszymi, gdy Egipt był jeszcze chrześcijański, czyt. wolny od islamskiej prohibicji. Nastrój w takiej aptece produkującej eliksiry na bazie winiaków musiał być wprost baśniowy.
Ciekawe o ile więcej do destylatu alembikowego przenika substancji niepożądanych typu, aldehyd octowy, alkohol izobutylowy i innych równie wrednych składników. Zakładam porównanie z kolumną, w której refluks został dokumentnie wyłączony. Tzn. puszczamy przez nią towar na smak. Podsumowując cały proces, wyobrażam to sobie tak. Najpierw kolumna i grzanie w kotle, aby pozbyć się przedgonów. Później alembik a resztki na spiryt. Destylat alembikowy do kotła i drugie gonienie na kolumnie. Do ilu rozcieńczasz serce wodą? Czy kolumna nie wycina zbyt mocno nut smakowych? Szanowny kolego, to temat rzeka. Pytam o banały, gdyż jako totalnie zielony w tej kwestii równocześnie jestem nią wielce zainteresowany. Więcej, uważam, że to jedno z ważnych zagadnień domowego bimbrownictwa. Przecież ty właśnie dostałeś się na ten "magiczny" poziom pędzenia samogonu. Możesz podrobić koniak, kalwados, czy wszelkie łiskacze praktycznie w 100%.
Moje uznanie, czapki z głów.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: środa, 23 mar 2016, 20:02
autor: lesgo58
@Fiflak
Formułujesz ciekawe pytania. Sam sobie je często zadaję. Tak naprawdę to one napędzają moją chęć zgłębienia tajemnic destylowania. Jednak najgorsze w tym wszystkim jest świadomość, że sama destylacja to tylko cząstka całego procesu. Cała tajemnica dobrego trunku dodatkowo tkwi w odpowiednim przygotowaniu nastawu czy zacieru.
Sama destylacja już jest łatwiejsza w rozszyfrowaniu, bo wystarczy podpatrzeć sprzęt na którym pędzą inni i skorelować go z trunkiem jaki na nim powstał.
Po destylacji następuje jednak następny trudny do zgłębienia etap. Etap starzenia. My niestety - ale jesteśmy ubodzy w doświadczenia i tradycję. I też niestety jesteśmy zdani tylko na siebie, bo to my zaczynamy nową tradycję, która dopiero po nas przejmą inni.
Przecież ty właśnie dostałeś się na ten "magiczny" poziom pędzenia samogonu. Możesz podrobić koniak, kalwados, czy wszelkie łiskacze praktycznie w 100%.
Masz w pewnej części rację. Z jedną małą poprawką. Jeśli chodzi o mnie to moim targetem nie są żadne podróbki. Mam dostęp do owoców rosnących w moim regionie. Mam dostęp do ziarna dojrzewającego w moim pobliżu. To jest moje bogactwo, które próbuję wykorzystać maksymalnie i zgodnie z osiągniętą wiedzą i po części intuicją.
Po pierwszych próbach na alembiku już chyba wiem jak to się powinno "jeść". Niby aparat prosty, jednak w pewnym sensie trudny. Mamy do dyspozycji tylko moc grzania. Pomijam kształt samego alembika, bo ten który posiadam powstał raczej z przypadku niż był konstruowany z przeznaczeniem do konkretnego trunku.
Otóż, jak przełączysz się na alembik, to czy istnieje opcja bardziej precyzyjnego kontrolowania procesu. Np. wmontowania w niego termometru, zamontowania na nim małego dodatkowego chłodzenia, sam nie wiem co jeszcze.
Mnie samemu przyszły do głowy podobne myśli. Po części je nawet wprowadziłem w życie.
Np termometr, który miałem zamontowany w szyi. Po kilku destylacja przekonałem się, że jest tam potrzebny jak pięść do nosa. Raczej tylko jako ozdoba.
Kwestia przedgonów. O - tutaj warto się nad tą kwestią zatrzymać. Ja zrobiłem to tak. Po zagotowaniu wsadu do odbioru przedgonów użyłem kawałek rury wypełnionej sprężynkami i zamontowanej bezpośrednio na kegu. Gdy stwierdziłem, że już dość ich odebrałem zatrzymywałem proces i po krótkiej chwili następowała zamiana rury na czaszę alembika. Po ponownym, dogrzaniu wsadu gon odbierałem już w sposób tradycyjny. Ktoś może powiedzieć - ale przecież obciąłeś to co najlepsze. Co Ci zostało - płaskie serce? Po części racja - tylko czy te "płaskie serce' jest złe? Ja twierdzę, że nie. Takich aromatów jakie wyciągnąłem to nie udało mi się wyciągnąć na żadnym innym sprzęcie, który dotychczas używałem. Jeszcze nie wiem ile w tym zasługi samego alembika? A może jakości owoców? Może sposobu fermentacji? Wiem jedno - było warto zainwestować.
Wracając do sposobu destylacji. Takie cięcie przedgonów to był świadomy wybór. Wiedząc, że nie mam możliwości starzenia trunku inaczej niż w szkle nie chciałem pozostawiać żadnych innych frakcji poza sercem. Udało mi się to jednak częściowo. Przegiąłem pałę z cięciem po stronie pogonów, które to ujawniły się dopiero teraz niedawno. A minął już rok. Tak w ogóle to miałem same przygody z tymi destylatami. Po destylacji, tak po kilku dniach nie omieszkałem spróbować co mi wyszło. Zachwytom nie było końca. Czegoś takiego w dodatku tak świeżego jeszcze nie piłem. Zresztą nie była to tylko moja opinia. Zadowolony odstawiłem destylat w kąt. Jakież było moje zdziwienie, gdy wróciłem do niego po kilku miesiącach. Nie pamiętam czy to były 3 czy więcej. Po posmakowaniu uleciało ze mnie całe powietrze zachwytu po pierwszej degustacji. Pierwsze co się wybijało to mydło. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że destylat dojrzewając przechodzi etap mydła. Byłem przekonany, że to te przeciągnięte pogony. Minęły następne miesiące i po kolejnej degustacji następna niespodzianka. Mydło zdecydowanie złagodniało. Było go jeszcze czuć, ale już mniej. Najlepsze miało dopiero nastąpić. Minęły miesiące i niedawno miała miejsce następna degustacja. Wrócił dobry humor. Dopiero teraz ujawniły się z całą mocą aromaty śliwek. Mydło zniknęło całkowicie. Ale żeby nie było całkowicie różowo to jednak te przeciągnięte pogony pozostały. Funkcjonują jako posmak psując cały efekt pierwszych doznań po przechyleniu kieliszka.
Już wiem co poprawić. Przede mną nowy sezon owocowy.
Wiem jeszcze jedno. Zbożówki to jednak po alembiku potrzebują swoistego "doczyszczania" na kolumnie. Destylaty zbożowe odpędzane na alembiku są tak intensywne i "przerysowanie", że mnie osobiście drażniły i przeszkadzały. Może się mylę i z czasem nabrałyby ogłady. Zwłaszcza gdyby były starzone w beczce. Ja jednak nie mam takich możliwości i dlatego szukam innych dróg. Zresztą nie odkrywam nic nowego. Cała masa gorzelni ma na swoim stanie alembiki i kolumny półkowe wykorzystując je szeregowo.
To na razie tyle co mogę na temat alembika powiedzieć.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: środa, 23 mar 2016, 21:17
autor: michal278
Jeśli Lesgo pozwoli to ja odniosę się do kilku spraw. Przy produkcji brandy czy też whiskey możesz używać też kolumny półkowej, ilość półek określa dany region. Kształt szyji szczególnie przy produkcji whisky ma wielkie znaczenie. Ma takie, że gdy jednej z gorzelni w okolicach Glen zepsół się ze starości jeden akembik, zatrzymali produkcję by na podstawie drugiego idealnie odbudować ten zepsuty i ponoć już to nie było to samo przez pewien czas póki sam nie odpowiednio osiadł. Wynika z tego że nie damy rade odwzorcować idealnie danej whisky. Nie mówię tu o też o takich rzeczach jak odpowiednia woda, technologia słodowania czy same ziarno. Wtrace tutaj, mój kolega zamknął piekarnie, bo mąka angielska jest inna niż Polska i nie wychodził mu chleb taki jaki chciał robić. Możemy jedynie robić nasze brandy w danym stylu. Kolejna sprawa, tym razem Lesgo. Ty chcesz uzyskiwać szybko dobrej jakości alkohol, nie jest to wykonalne, nawet proste czyste śliwki po 5 latach potrafią zaskoczyć. Ja coraz bardziej jestem za tym by komponować nasze melodie, musi być preludium, część główna i zakończenie, muszą następować po sobie kolejne akty. Uważam, że w dovrym destylacie potrzeba sporo przedgonów i pogonów. Kwestia czasu by to się ułożyło. Oleistość w whisky to zasługa duża pogonów. Tu nie ma miejsca na termometry tylko zapach i smak. Resztę za nas robi czas, czy to w beczce, czy bez beczki.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: czwartek, 24 mar 2016, 00:15
autor: seneka
Leszku mam pytanie o Twoje doświadczenia ze zbożem. W poście napisaleś że wymagają one swoistego "doczyszczania".Mógłbyś to sprecyzować?.Rozumiem że proces prowadzileś dwa razy. Mógłbyś doprecyzować na czym polega to doczyszczanie? No i jak to się ma do procesu używania kolumny do destylacji prostych? Czy w tym wypadku używanie alembika ma sens? Wiem że dużo pytań ale też próbuje cały czas modyfikować mój proces. Z tego co piszesz na forum kolumna półkowa przy zbożu może okazać sie złotym środkiem, ale to zweryfikuje oczywiście czas i starzenie się wytworzonych na niej trunków :D.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: czwartek, 24 mar 2016, 21:31
autor: lesgo58
Poruszyłeś ważny argument. Czy używanie alembika w perspektywie drugiej destylacji na kolumnie ma sens? Odpowiem Ci od razu - ma sens.
Problemem w Polsce jeśli chodzi o gorzelnictwo jest brak ciągłości pokoleniowej. Brak sztafety przekazywania doświadczeń. Dziura jest tak duża i głęboka, że dopiero my próbujemy wrócić wszystko na właściwe tory. Początki były trudne. Bo większość zaczynała na kance i wężownicy. Następnie były zimne palce i wszelkie kombinacje między nimi. Później nastała era kolumn rektyfikacyjnych.Dodatkowo nasza wiedza stawała się bogatsza i pełniejsza. Dowiedzieliśmy się jak to się robi na świecie i próbowaliśmy adoptować sprawdzone metody na nasz grunt. Adaptowaliśmy więc kolumny w taki sposób, żeby pracowały jak aparaty proste - typu alembik, czy półkowa. Z niezłymi zresztą rezultatami. Jednak dopiero nieliczni, którzy stali się szczęśliwymi właścicielami czy to alembika czy kolumny półkowej zobaczyli i poczuli co to jest za sprzęt. Mają możliwość odczuć różnice między destylatami otrzymywanymi na zaadoptowanych kolumnach a sprzęcie dedykowanym.
Do czego zmierzam pisząc ten "rys historyczny"? Ano do odpowiedzi na twoje pytanie, które zadałeś w swoim poście. Mianowicie - czy ma sens odpędzać na alembiku, skoro i tak później będziemy "doczyszczać" na kolumnie półkowej. Powtórzę więc jeszcze raz - ma sens. Właśnie kształt alembika powoduje, że otrzymujemy zupełnie inny alkohol niż np. na pustej rurze - nie wspomnę o wypełnionej. Odpowiednio operując sprzętem niewiele tracimy a dużo zyskujemy. Zaś późniejsze "doczyszczanie" i w dodatku na kolumnie z półkami fizycznymi a nie teoretycznymi to już tylko dopieszczanie trunku bez ryzyka dodatkowych strat. I właśnie taką rolę spełnia druga destylacja na półkowej. Niby nic nowego - bo przecież podobnie robiliśmy też na kolumnach rektyfikacyjnych. Jednak różnica jest - i to naprawdę odczuwalna.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: sobota, 26 mar 2016, 17:59
autor: michal278
Lesgo mówisz o różnicy. A ile czasu starzyłeś?

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: niedziela, 27 mar 2016, 12:11
autor: lesgo58
@michał, chyba nie bardzo się rozumiemy. Być może to wina sposobu w jaki piszę. Tobie się wydaje, ze ja chcę otrzymać dobry trunek od razu. To nie tak. Rozumiem i to nawet bardzo co oznacza cierpliwość i czas w naszym hobby. Jeszcze tak naprawdę nic mi nie smakowało co miało mniej niż kilkanaście miesięcy. Mogło być akceptowalne ale nie nadawało się do pochwalenia się.
Ja podchodzę do całego procesu otrzymywania trunków wielokierunkowo. Z czego wyróżniam dwa najgłówniejsze. Pierwszy to destylat, który możemy "starzeć" co najwyżej w szkle z dodatkiem różnych bonifikatorów i drugi to ten destylat, który starzymy w sposób tradycyjny. czyli w beczkach albo w glinie. Pierwszy sposób jest łatwiejszy, bo wystarczy przypilnować frakcji. Dobrze i z zapasem ciąć a po kilku miesiącach możemy się cieszyć dobrym/akceptowalnym destylatem. Drugi jest o niebo trudniejszy. Bo wymaga od nas dużego doświadczenia w cięciu frakcji i dodatkowo wymaga olbrzymiej cierpliwości, bo trunek starzymy w beczce przez kilka lat. Do tego dochodzi doświadczenie w umiejętności z ich przygotowania i korzystania. To jest dopiero przede mną.
Na obecnym etapie mojego hobby, który przechodzę to zajmuję się na razie tym pierwszym sposobem. Bo przede mną przede wszystkim dobre poznanie zasad fermentacji i destylacji na sprzęcie który posiadam. Dobre starzenie jest na razie w sferze marzeń
michał278 pisze:Lesgo mówisz o różnicy. A ile czasu starzyłeś?
Zapewne odniosłeś się do mojego stwierdzenia, że odczuwam dużą różnice w destylatach otrzymywanych z adoptowanej na pot-stilla kolumny rektyfikacyjnej a alembikiem (czy też kolumną półkową). Oczywiście że odczuwam. Różnica jest odczuwalna już od razu po destylacji. A jeszcze bardziej po kilku miesiącach. Starzenie jak i długość nie ma nic do tego, bo ja nie starzę. Bo nie mam jak. No chyba, że przechowywanie w szkle możemy nazwać starzeniem. :)

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: niedziela, 27 mar 2016, 13:36
autor: klepa
Możemy
;)

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: niedziela, 27 mar 2016, 14:52
autor: michal278
Nawet w szkle się alkohol układa, nie mówię tu o kilku miesiącach ale raczej ponad roku. Czas jest złym doradcą.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: niedziela, 27 mar 2016, 15:25
autor: lesgo58
Jeśli tak - to w takim razie ja wszystkie trunki starzę... ;)

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: wtorek, 29 lis 2016, 13:18
autor: maniek86
Witam, długo szukałem takiego tematu aby móc zaadaptować go do moich potrzeb. Zbieram się powoli do wykonania nowego zbiornika z płaszczem a co za tym idzie nowych kolumn, do spirytusu bokakob a do brandy i zbożówek ...? Właśnie projekt lesgo58, całość jest wykonana w miedzi ja mogę wykonać to jedynie w KO utrzymujaca kształty i lekko modyfikując projekt. Jako że jestem wygodny dodałem chłodnice na górę(bokakob z zaforementioned jak do spirytusu) dół lekko się wydłuży bo muszę dać tam wypełnienie Cu sprężynki i tu problem jaka minimalna długość dla wypełnienia Cu? 10cm? 15 cm? 20 cm? Czy może zasypać "rozszerzenie" do 1/3 wysokości? Dodam fotkę żeby lepiej zobrazować co ma na myśli. Proszę o każdą opinie odnośnie długości poszczególnych elementów.
Zastanawiałem się czy użyć reduktorów czy nie marnować pieniędzy i użyć magicznych stożków aby nadać rurom specyficzny kształt leja.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: wtorek, 29 lis 2016, 20:49
autor: arbaletnik
Witaj Maniek86, po twojej "modyfikacji" projektu Lesgo 58, nie można tego nazwać alembikiem. Alembik działa jak potstil, tylko ma deflegmator powietrzny w postaci rozdętej bryły. U Ciebie to bokakob bis z poszerzoną częścią pod skraplaczem. To zupełnie inny rodzaj aparatury. O ile pozbędziesz się wypełnienia i zaczniesz odbierać z LM wszystko jak leci bez refluksu to będzie jakaś namiastka alembika.I koniecznie z miedzi.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: wtorek, 29 lis 2016, 21:26
autor: maniek86
Arbaletnik dzięki za zainteresowanie , zdaje sobie sprawę że to będzie namiastka alembika. Nic nie zastąpi miedzi ale jak sie spawa nierdzewke to pokusa jest żeby spróbować.
Zastanawiam się czy może wpłynąć to poprawę smaku, tj to poszerzenie.
Wiem że to tylko mała modyfikacja ale nikt chyba jeszcze nie próbował. Autor do odebrania przedgonu zakładał krótka kolumne a potem przechodził na cacko które jest bohaterem tematu. Ja chcę tego uniknąć, po odebraniu przedgonu otworze zaworek i zmniejsze grzanie tak żeby tylko kapało
Jaka dałbyś-dalibyście wysokość wypełnienia?

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: czwartek, 19 paź 2017, 20:02
autor: klepa
Lesgo i inni szczęśliwi posiadacze miedzianego cebula - jaka jest moc Waszych surówek, tzn. czy książkowa (27-30%), czy wyższa? A jaka, czy pamiętajcie, na bezrefluksyjnym, jeszcze takim przedodstojnikowym potstilu?

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: czwartek, 18 sty 2018, 02:27
autor: probant
Dorobiłem się kega 100l w płaszczu. Teraz czas na coś na górę postawić. Dziękuję za inspirację

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: czwartek, 18 sty 2018, 07:32
autor: lesgo58
klepa pisze:Lesgo i inni szczęśliwi posiadacze miedzianego cebula - jaka jest moc Waszych surówek
Przepraszam, że wcześniej umknął mi ten post. Odpowiem teraz. Może przydadzą się komuś "informacje".
Mocy surówki nigdy nie mierzyłem, bo mnie nigdy nie interesował ten fakt. Po prostu odpędzałem nastaw czy zacier. Proces prowadziłem powoli na małej mocy. Więc moc tego co kapało była dosyć duża jak na pot-still. Ale na pewno średnio była większa od tej podanej przez Ciebie.
Później rzeczywiście rozcieńczam do ok. 28-30%. I destyluję jeszcze raz. Ale to już na półkowej.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: czwartek, 18 sty 2018, 07:41
autor: kwik44
Kiedyś na forum BOW jeden z uczestników napisał mi, że dawniej przy whiskey odpęd robiono długo, tj destylowano na końcu "wodę", żeby możliwie najwięcej smaku z zacieru wyciągnąć. % i tak się podwyższa dodając przedgony i pogony z poprzedniej właściwej destylacji. Ja w tym roku mam plan na taką destylację, więc coś więcej napiszę jak będę po zabawie. Normalnie odpęd przy whiskey ma ok. 20 kilka %. Destyluje się zwykle tak długo, aż w zacierze jest mniej niż 1% spirytusu. Bez cięć oczywiście. Cięcia dopiero w "spirit run".

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: czwartek, 18 sty 2018, 08:25
autor: redhot
I w tej końcówie jest zwykle sporo smaku, nie dziwi więc cięcie tak późno. Do tego alembik jest oczywiście niepotrzebny, bo tak samo można ciąć na pot-stillu, ale taki alembik bardzo mi się od dawna marzy.... Zygmunt pokazał na fejsbuku na święta własnie taki prawdziwy alembik i chyba będę przeznaczę jedną świnkoskrabonkę na taką zabawkę. Zestaw idealny- półkowa plus alembik i do tego jeszcze tak z hektar torfowego pola i drugie tyle jęczmienia :) Rozmarzyłem się z rana....

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: czwartek, 18 sty 2018, 09:00
autor: kwik44
Ja mam coś w rodzaju rozwiązania Leszka. Rura 76 15cm, 2 kołpaki miedziane wydrykowane i zlutowane i górą rura 54 0,5m. Pospawane z KO i zapinane na clampy ;) A to torfowisko i jęczmień też przyjmę. Najlepiej nad morzem ;) No i ze 2-3 beczki w których winiarz przez 10 lat białe wino przetaczał :D

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: piątek, 19 sty 2018, 13:06
autor: klepa
„Lepiej późno, niż wcale”, jak powiedział sobie pewien facet, który za późno przyszedł na dworzec. :D Skoro jednak Lesgo odgrzebał stare pytanie, to chcę przy piąteczku napisać coś takiego.
Nurtuje mnie co jakiś czas ta sama wątpliwość, czy w poszukiwaniu Graala, nie wylewamy aby dziecka z kąpielą*. Jak się pije dobre rzeczy, takie od 200 zł pod górkę, to opada nie tylko kopara, ale i złudzenia – nigdy nie zrobię/nie doczekam czegoś, co choćby w części będzie przypominać to drogie cholerstwo. Oczywiście, że jako dojrzały pędnik-patriota nie zamierzam kopiować szkockiej rudej i nigdy nawet do głowy mi to nie przyszło. O nie! Ot, tak po prostu i przypadkiem kręcę ten słód, szukam beczki po winie i rozglądam się za torfem. Ale żebym zaraz chciał kopiować? – A skąd!, prawda?
A ja bym właśnie chciał zrobić troszku koniaku. I żeby mój wypęd choć trochę przypominał średniego blenda. Żeby był w nim chociaż ślad tego dziwnego, niepowtarzalnego i dlatego tak konstytutywnego dla rudej smaku i zapachu. I się nie da. Dlaczego?
Wątpliwość mam, czy już na początku nie popełniam „polskiego” błędu, polegającego na unikaniu „szkockiego” błędu? Już tłumaczę – nigdy nie pędziłem na „pustej rurze”. Zawsze było to jakieś vigreux, albo zmywako-druciki, sprężynki i inne wspomagacze oczyszczania i refluksu. Inaczej – nigdy „nie udało” mi się dokonać pierwszego odpędu, który nie miałby tych, powiedzmy, 45-50%. Bo ja jestem Polak, co samo w sobie brzmi dumnie! Szkoci, ze swoim pierwszym w porywach do 28%, to mogą skoczyć tam, gdzie pan może pana majstra w dupę pocałować. Dlatego ja do surówki dolewam drugie tyle wody, a szkocka ciemnota „feints” dolewa. Ja (Polak) – czystej kranóweczki, oni (celtycka hołota i gołodupce) – przedgony, pogony i inne świństwo!
„Szkocki błąd” z mojej polskiej perspektywy polega na tym, że oni surówkę (a więc coś, co ma zostać doczyszczone) zanieczyszczają śmieciami z poprzednich destylacji. Ergo, że więc, iż takiego błędu Polak popełnić nie może! Pogony – no jeszcze jak cię mogę, ale przedgony?! Gdzieś przeczytałem, że szkocki, nawet najwyższy alembik ma raptem 1,5 do 2 półek teoretycznych, no to gdzie tu, k*!, sens?
„Polski błąd” z tej samej mojej perspektywy polega na tym, że… nie potrafię uwolnić się od doświadczeń młodości i nawykowego myślenia. Kiedy rozkładam „szkocki błąd” na części składowe, to mimowolnie nie potrafię się uwolnić od myślenia o… bimbrze. Specyfiku wybitnie słowiańskim, bo wykonanym z rafinowanego cukru, gdzie wszystkie smaki są niesmaczne, a przez to niepożądane. Dobry polski bimber jest wtedy dobry, gdy właśnie nie pachnie i nie smakuje, bo wszystkiego jest pozbawiony. Graalem producentów bimbru jest spirytus i by się o tym przekonać, wystarczy prosty eksperyment. Należy zamknąć oczy, następnie odwrócić je do środka i popatrzeć w ciemność tej galaretki, co ją mamy za oczami. Te półki, te sprężynki, te bufory i centymetry bieżące kolumny – czemu, jak nie czystości destylatu, to służy?
Kwik mówi, że ma plan na taką smakową destylację. No więc ja też mam taki plan, żeby zrobić choć raz nie po polsku. Bruichladdich np. tnie wąziutko – 76-71%, a taki Lagavulin się nie krępuje i jedzie od estrów owocowych (72%) aż po głęboki dym apteczny (59%). A Galowie (od tych samych Celtów co Szkoci pochodzący) tną swoje destylaty z cienkiego winka np. w przedziale 72.4-67%. Warunkiem wszakże jest, aby najpierw się przygotować, czyli:
1. Zatrzeć słód i przefermentować,
2. Puścić zacier powoli na pustej rurze, co powinno pozwolić na uzyskanie surówki nie mocniejszej niż te 28-30%,
3. Odpędzić i odebrać w przedziale 7kilka – 6parę%, a przed- i pogony zebrać do jednego baniaczka.
Po się przygotowaniu, dokonać pierwszego prawdziwego pędzenia, czyli wszystko powtórzyć tak samo, z tym że tym razem surówkę połączyć z przed- i pogonami uzyskanymi podczas pierwszego tłoczenia. Wic cały siedzieć powinien siedzieć w tym, że „po polsku” surówkę się najpierw zbytnio doczyszcza, a następnie rozrzedza jeszcze wodą, przez co destylat nie ma odpowiedniej ilości posłodowego brudu za paznokciami. To kosztowny eksperyment i pewnie wymagający więcej czasu. Z drugiej strony, czy nie tu siedzi pierwsza przyczyna braku podobieństwa do drogiego cholerstwa? Stąd było moje jesienne dopytywanie, jaki procentaż surówki uzyskujecie na alembikach. Czy aby nie tu, poza beczką oczywiście, nie odrzucamy kawałka Graala.
Ze względu na pierwotne znaczenie porzekadła, należałoby napisać raczej „Nie wrzucamy dziecka do wrzątku” lub coś w podobie. :D
Piątek rulez!

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: piątek, 19 sty 2018, 13:12
autor: Pretender
Ło matko, aleś się rozpisał nie jest to głupie, co napisałeś. Ja również do kolejnego, tego samego nastawu dodaje przed i pogony, odrzucam podpałkę jedynie. I jadę tylko jeden raz. Jak dla mnie bomba, zapach i smak jest Ok, po prostu pachnie surowcem. Także jeśli jeszcze tego nie próbowałeś to śmiało, warto.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: piątek, 19 sty 2018, 14:07
autor: kwik44
klepa - odpowiadając na twoje pytanie :D tak jest bo rządzi lobby spirytusowe. A tym samym te nawyki o których piszesz. Wylewanie przedgonu i pogonu to grzech, zarówno przy owocach jak i zbożach. Nie raz i nie dwa zwracano mi o to uwagę, a ja swoje ;) Żeby nie być gołosłownym z 200kg śliwek miałem bliko 17l destylatu. Przedgonu było w sumie 400ml, aczkolwiek czwarta setka jest w sumie pijalna. Pogonu "nie było" ;) wydoiłem ostatni keg do 99 stopni. W krokach pośrednich 0,7 litra z przodu i powyżej 98 stopni w kotle dodawałem do kolejnej partii. Partie pośrednie ciągnąłem literalnie do 0, a nawet czasem i wodę destylowałem. Trzeba jednak mieć więcej niż jedną partię destylatu...
Te kroki powodują oczywiście, że destylat dojrzewa długo. Ale wysiłek i cierpliwość są warte przyjemności picia.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: środa, 3 paź 2018, 09:16
autor: lesgo58
Otóż to! Kol. klepa - Jak traktować to co nam wykapie.? :ok:
Na ile można sobie pozwolić aby wilk był syty i owca cała. Mam ten dylemat za każdym razem . :scratch:

Po dwóch latach przerwy podjąłem ostatnio od nowa próby z alembikiem. Mimo, ze ostatnio nie miałem weny do pędzenia to jednak urodzaj i jakość owoców nie pozwoliły mi przejść obojętnie obok.
Zrobiłem nastawy śliwek i gruszki.
Po przefermentowaniu postanowiłem zbadać jakość aromatów odpędzanych destylatów w zależności od tego co odpędzam. Głównie mam na myśli czy fermentować do końca w gęstwie czy traktować nastaw jak wino. I następnie czy to odfermentowane w gęstwie destylować w całości czy po odcedzeniu. Dlaczego takie podejście do tematu? Ano z tego powodu, że w poprzednich latach fermentowałem zawsze w gęstwie i nawet nastawy odfermentowane potrafiły stać w kolejce do destylacji po kilka tygodni. Efekt - destylaty, które podsiadają posmaki zbyt (jak dla mnie) taninowe zahaczające o delikatne posmaki trącące tak jakby w destylacie były moczone surowe gałęzie. Ktoś to nazwał nawet swego rodzaju butwą.
Po kolei. Mam dwa nastawy. Robione na samych śliwkach bez dodatku cukru. brix= 18-19. Nie wiem dlaczego ale jedna beczka miała 18 a druga 19 brix. Rewelacyjna zawartość cukru! Pomyślałem nawet, że rozkalibrował mi się refraktometr. Fermentacja na tych drożdżach https://alembik.eu/1246-drozdze-lalvin- ... a-50l.html które pozostały mi po fermentacji win owocowych z wiśni i czarnej porzeczki. Używałem tych drożdży głównie na ich zdolność do obniżenia kwasu jabłkowego nawet w 40%. Zostały mi - więc dlaczego nie spróbować ich do fermentacji śliwek na destylat.
Po 7 dniach nastawy skończyły fermentację. Blg tym razem mierzyłem spławikiem. Pokazało się 1blg. Nie czekałem już dłużej (bo z doświadczenia wiem że dofermentowanie potrafi ciągnąć się dość długo). Zgarnąłem czapę która utworzyła się nad nastawem. Poszło łatwo - bo była dość gęsta. I odłożyłem do osobnego pojemnika. A do gara zlałem wszystko rzadkie. Przede mną 3 gotowania. Dwa rzadkie i jedno gęste.
Wszystkie trzy destylacje odbywała się w/g sprawdzonej reguły. Rozgrzewanie na pełnej mocy (prawie 4kW)
Gdy w zbiorniku pokazało się 80*C zmniejszałem moc do 1200W i czekałem cierpliwie do momentu aż zaczynało kapać. A zaczynało kapać dość późno bo temperatura otoczenia była w okolicach 10-12*C. Tak więc deflegmator powietrzny jakim jest czasza alembika tym razem działa bardzo efektywnie.
Odbierałem przedgon do buteleczek w ilości po 50ml. I tak do 4 buteleczek. Po zwiększeniu mocy grzania do 1500W przechodziłem do napełniania buteleczek 200ml. Gdy w zbiorniku pokazała się temperatura 96*C zmniejszyłem grzanie do 1200W. I tak już destylowałem do końca. I tutaj najlepsze - udało mi się odpędzić nastaw praktycznie do końca. W zbiorniku pokazała się temperatura 100*C i kapało już z mocą tylko 8%. Deflegmator powietrzny działał tak skutecznie, że średnia mocy po zmieszaniu wszystkiego (a pod koniec leciało już ok. 8%) była 56-58%. Dunder pachniał już tylko mydlanym pogonem.
Zdziwiło mnie, że udało mi się wyciągnąć prawie cały alkohol i to bez zbytnich manewrów. Myślę, że pomogła w tym niska temperatura garażu i mała moc pędzenia.
Nakapało mi:
1 nastaw - 3,4 litra 58%
2 nastaw - 3,3 litra 56%
3 nastaw (samo gęste) - 1,5 litra 54%
Razem z 80 kg śliwek otrzymałem 8,2 litra 56% destylatu/surówki. Pachnącej i bardzo esencjonalnej w smaku.
Dopóki nie postanowiłem wszystkiego jeszcze raz przerobić to przez kilka dni miałem zagwozdkę. Jak pomieszać buteleczki aby powstał gotowy destylat. Bo w pierwszej buteleczce było czuć przedgony (te na których zapach jestem uwrażliwiony) ale jednocześnie było bardzo dużo intensywnego aromatu śliwek. W smaku jak najbardziej pijalne. Druga buteleczka aromat śliwek jakby zanikał. Trzecia powrócił od nowa, ale już nie tak intensywny jak w pierwszej. No i dalej już było podobnie aż do buteleczek gdzie zacząłem wyczuwać w tle aromaty pogonowe. I tu następna zagwozdka - na które pogony mogę sobie pozwolić. Bo zauważyłem, że pachniało ładnie śliwką nawet w ostatniej już opalizującej buteleczce. W końcu podjąłem decyzję - gotuję jeszcze raz (wszystko razem). Z myślą, że po zmieszaniu wszystkiego bardziej zagęszczę poszczególne frakcje. Trochę się obawiałem czy po drodze nie zgubię zbyt dużo aromatów. Nie potrzebnie. :D
Destylat jest rzeczywiście jakby mniej aromatyczny. Bardziej czysto owocowy i łagodniejszy. Jeśli chodzi o smak jest w dalszym ciągu bardzo esencjonalny, ale jakby łagodniejszy. Mimo iż większość buteleczek ma moc w okolicach 70%. A wszystkie smakowałem w oryginalnej mocy.
"Odzyskałem" prawie cały alkohol i też jest podzielony na buteleczki. I dalej mam zagwozdkę... :D
Teraz chciałbym napisać kilka spostrzeżeń na temat operowania alembikiem. Chciałbym zaznaczyć, że mój alembik w stosunku do zbiornika jest bardzo duży. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Myślę, że to chyba bez znaczenia. Jedyne to to, że mając tak dużą czaszę mamy większe pole manewru jeśli chodzi o "sterowanie" refluksem. Zauważyłem pod koniec, że mimo iż operowałem mocą aż 1000W to kapało zaledwie po kropelce. A gdy zmniejszyłem moc do 800W przestawało kapać. Tak samo zapewne można sterować na początku przy przedgonach.
To tak na gorąco o moich nowych spostrzeżeniach na temat pracy na alembiku.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: sobota, 20 paź 2018, 23:18
autor: wkg_1
Fascynujący temat i daleko mi jeszcze do cienia zrozumienia całego procesu.
Ale jedno pytanie mnie nurtuje - pewno byłoby głupie gdyby nie fakt, że nie ma głupich pytań:
Jaki jest sens stosowania alembika w pierwszym odpędzie skoro i tak mieszamy potem wszystkie przedgony z sercem i pogonami ? Czyli tak czy tak wszystko przechodzi razem do następnej destylacji. Czy nie byłoby to samo gdybyśmy odpęd zrobili do końca (wody) na PS albo na kolumnie przez np LM albo na kolumnie przez OLM i zmieszali z tym co nakapie z LM ?

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: sobota, 20 paź 2018, 23:40
autor: arkdom
Pewnie tak samo, tylko po co? Po co PS skoro mam alembik?

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: niedziela, 21 paź 2018, 00:05
autor: wkg_1
Ty masz, lesgo58 ma tylko, że widzisz - problem w tym, że ja nie mam : )
A już serio - jeżeli byłoby tak samo, a właściwa destylacja odbywa się na półkowej to alembik byłby niepotrzebny. A jest potrzebny - czego dowodzi praktyka w krajach gdzie lepiej i od dawna to robią. Pytanie więc ciągle aktualne.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: niedziela, 21 paź 2018, 08:41
autor: lesgo58
wkg_1 pisze: Ale jedno pytanie mnie nurtuje - pewno byłoby głupie gdyby nie fakt, że nie ma głupich pytań:...
:ok:
Powiem tak - raczej zdarzają się głupie odpowiedzi... Wiem z autopsji.
...jeżeli byłoby tak samo, a właściwa destylacja odbywa się na półkowej to alembik byłby niepotrzebny...
Destylacja/rektyfikacja mimo swej pozornej prostoty jest bardzo kompleksowa. Przynajmniej ja po tylu latach siedzenia w laboratorium tak to widzę.
Wszystko opiera się na założeniach, które sobie obraliśmy aby otrzymać właściwy produkt finalny.
Jeśli rozpatrujemy destylacje proste - w tym przypadku proces prowadzony na alembiku - to sprawa jest w miarę nieskomplikowana. Jedno gotowanie ma służyć odzyskaniu alkoholu jako całości. Zwłaszcza gdy gotujemy gęste. bo wtedy bardzo łatwo się zdarza że frakcje potrafią się mieszać praktycznie przez większość procesu.
Dlatego następne gotowania ( prowadzone na obojętnie jakim sprzęcie ) mają służyć tzw. doczyszczaniu produktu. I dokładniejszemu cięciu frakcji.
Jak wszędzie i tu nie ma ścisłej reguły. Zwłaszcza w wykonaniu domowym/amatorskim. Bo doświadczony i świadomy operator - w zależności od targetu - może otrzymać produkt gotowy już po jednokrotnym gotowaniu.
Jednak gro trunków nie otrzymuje się po jednokrotnym gotowaniu. Surówkę - niestety - ale trzeba doczyścić. a ile razy będziemy gotować to zależy tylko od nas.
W końcu gdybyśmy gotowali na alembiku ten sam produkt z 20 razy to w końcu otrzymalibyśmy niezły spirytus.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: niedziela, 21 paź 2018, 10:21
autor: wkg_1
Jasne, rozumiem.

Tylko nie wiem, czy potrafiłem właściwie się wysłowić - chodziło mi o to, że ten sam efekt powinniśmy otrzymać odpędzając zacier czymkolwiek postawionym nad kotłem z płaszczem i mieszadłem a dopiero potem - oczyszczając - korzystać z alembika lub półkowej w celu wyekstrahowania i ew. kompozycji smaków. Na "chłopski rozum" zastosowanie alembika do odpędu nie ma sensu bo smaki i tak przechodzą 1:1. Czyżby Szkoci używali go do odpędu dlatego, że zawsze tak robili ? Hmmm ... ryzykowna teza : )

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: niedziela, 21 paź 2018, 11:55
autor: lesgo58
Widzisz - tutaj trzeba zrozumieć rolę tego co umieszczasz nad zbiornikiem a służącym do odpędzenia alkoholu. Wbrew pozorom - mimo iż mamy do czynienia z tzw. aparatami prostymi - ich kształt ma duże znaczenie dla składu alkoholu jaki wykapie. Stąd taka różnorodność kształtów alembików. Jeśli na początku zgubisz to co ma być w naszym trunku to później już nic nie zrobisz i nie nadrobisz. Dlatego pierwsze gotowanie jest takie ważne. Drugie robimy już tylko w celach kosmetycznych.
Tak myślę... :scratch:

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: niedziela, 21 paź 2018, 14:38
autor: kwik44
Ja mam trochę odmienne zdanie. Przy odpędzie pozbywamy się zgrubnie zanieczyszczeń, a w drugiej destylacji dokładniej. To jak z obrabianiem pnia drewna. Można go ociosać z grubsza siekierą, na różne sposoby :) a strugiem, tokarką czy nawet dłutem już obrobić dokładniej. My destylując robimy tak samo. Dlatego jeśli 5ciu z nas będzie gotować ten sam nastaw, na tym samym sprzęcie to każdemu z nas wyjdzie inny trunek. Kształt i rozmiar alembika będą miały wpływ na to co zostanie w kotle, a co przejdzie do destylatu. Średnio jedno pędzenie to ok 0,7 półki teoretycznej.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: niedziela, 21 paź 2018, 16:06
autor: wkg_1
lesgo58 pisze: ... Jeśli na początku zgubisz to co ma być w naszym trunku to później już nic nie zrobisz i nie nadrobisz. Dlatego pierwsze gotowanie jest takie ważne. Drugie robimy już tylko w celach kosmetycznych.
Tak myślę... :scratch:
Jasne ... czyli summa summarum wynika z tego, że pierwsze gotowanie na czymś innym niż alembik pozostawiłoby w kotle coś, co zmieszane z surówką dałoby bogatszy smak - nawet, jeżeli organoleptycznie wyczuwamy, że została woda. A może miedź inaczej działa w innym stężeniu ?

Wnioski z tego wszystkiego są dosyć przygnębiające - przy dobrych wiatrach wystarczy tylko kilkanaście pokoleń na forum i zaczniemy robić pyszną whisky :D