Mam na imię Michał i mieszkam w UK. Trafiłem tu całkowicie przypadkowo i cieszę się, że tak się stało. Lubię "księżycówkę", ale niestety rzadko mam okazję wypić - tylko z kumplami, którzy psocą i na wszelkich poprawinach kiedy spijam co zostało na wiejskim stole.
W końcu niedawno postanowiłem zrobić sobie własny sprzęt i jestem w końcowym etapie kompletowania materiałów do zbudowania pot stilla wg. Radiusa (mam kankę, trochę rur i złącz miedzianych z odzysku, narzędzia też są, właściwie to brakuje tylko czasu). Mam zamiar regularnie psocić na tym kwaśną łychę wuja Jessy plus to co się "przydarzy". Ponadto jestem pewien, że to będzie mój pierwszy, ale nie ostatni projekt.
Z kupnych alkoholi ulubiony to oczywiście łycha (koniecznie single malt) dokładniej klasyczne szkockie ("tylko" na takie mnie stać
) Glenmorangie (pomarańcza 10), Glenfiddich (miodowa 15, jabłkowa 18) oraz Glenlivet (zbożówka 12) i do uzyskania podobnych smaków będę dążył, czyli raczej łagodnych idealnie "wchodzących" co najwyżej tylko z lodem. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że poziom jaki wyznaczył "Popcorn" Sutton jest dla mnie nieosiągalny, ale będę próbował, w końcu o to chodzi w tej "zabawie". 
Na koniec napomknę rzecz dla wielu istotną - mam błogosławieństwo małżonki na psocenie w garażu.
Pozdrawiam
