Żołędzie i inne ekstremalne surowce
Witam. Niedawno temu rozmawiając z pewnym starym bimbrownikiem (nie był to niestety Jakub Wędrowycz) wspomniał że pił kiedyś wytwór nawet z żołędzi. Zastanowiło mnie to i zacząłem szperać i wyszło tak że po wyługowaniu w celu usunięcia tanin nadają się do spożycia i zawierają ponad 50% węglowodanów (niestety przy okazji i dużo tłuszczy). Podejrzewam że zbyt smaczne to to nie jest za to surowiec darmowy . Rozmowa była krótka więc nie dowiedziałem się w jaki sposób żołędzie przygotowano do tego aby drożdże je zjadły. Macie jakieś pomysły?
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Żołędzie
Ja mam pomysł taki że z osobą którą rozmawiałeś w czasach jego świetności i dobie apolikaptycznego kryzysu, pędziło się bimber z starej ściery, cuchnącego ziemniaka i landrynek wyciągniętych z babcinej szuflady.
W czasach obecnych możliwości są inne
Ale nie namawiam do złego, eksperymentować trzeba, gdyby nie próbowanie to byśmy dalej w jaskiniach siedzieli.
W czasach obecnych możliwości są inne
Ale nie namawiam do złego, eksperymentować trzeba, gdyby nie próbowanie to byśmy dalej w jaskiniach siedzieli.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 86
- Rejestracja: czwartek, 11 lut 2010, 12:57
- Otrzymał podziękowanie: 5 razy
Re: Żołędzie
Wpis jest czysto teoretyczny nie poparty żadnym doświadczeniem osobistym.
Na wszystko co zawiera węglowodany możemy napuścić drożdże. Tak od dziesiątków lat robi się w gorzelniach całego świata. Jeżeli są to cukry złożone to należy je najpierw solidnie pogotować (ziemniaki, kasztany, żołędzie, banany, zboża, kukurydzę, buraki, warzywa, odpady z młynów, piekarni, nasiona chwastów, pieczywo w dowolnym stanie spleśnienia i co tam jeszcze Bozia dała a jedzą ludzie lub zwierzęta a zawiera węglowodany).
W drugim ruchu zadajemy enzymy np. słód w ilości ok. 15%, enzymy kupione na allegro lub sadzamy bezzębna staruszkę i każemy jej to przeżuwać (Afryka).
Ruch trzeci to zadanie drożdży. Dalej znamy.
Dla zainteresowanych wspomnę tylko, ze w USA istnieją fabryki przerabiające wszelkie trawy, trzciny i odpadki produkcji potartacznej na spirytus. Kto chce niech wierzy, że tylko do samochodów. W takich wytwórniach na początku produkcji na wspomniane odpadki napuszcza się bakterie przerabiające bardzo złożone cukry na cukry prostsze a dalej proste.
Każdy Polak pijący wódkę na sto procent zaliczył nieświadomie w swojej "karierze" wódkę kasztanową, żołędziową, z nasion chwastów, zgniłych warzyw, zepsutego chleba - taką produkcję przewidują i prowadziły gorzelnie. Sam jako dziecko sprzedawałem zbierane workami kasztany.
Na wszystko co zawiera węglowodany możemy napuścić drożdże. Tak od dziesiątków lat robi się w gorzelniach całego świata. Jeżeli są to cukry złożone to należy je najpierw solidnie pogotować (ziemniaki, kasztany, żołędzie, banany, zboża, kukurydzę, buraki, warzywa, odpady z młynów, piekarni, nasiona chwastów, pieczywo w dowolnym stanie spleśnienia i co tam jeszcze Bozia dała a jedzą ludzie lub zwierzęta a zawiera węglowodany).
W drugim ruchu zadajemy enzymy np. słód w ilości ok. 15%, enzymy kupione na allegro lub sadzamy bezzębna staruszkę i każemy jej to przeżuwać (Afryka).
Ruch trzeci to zadanie drożdży. Dalej znamy.
Dla zainteresowanych wspomnę tylko, ze w USA istnieją fabryki przerabiające wszelkie trawy, trzciny i odpadki produkcji potartacznej na spirytus. Kto chce niech wierzy, że tylko do samochodów. W takich wytwórniach na początku produkcji na wspomniane odpadki napuszcza się bakterie przerabiające bardzo złożone cukry na cukry prostsze a dalej proste.
Każdy Polak pijący wódkę na sto procent zaliczył nieświadomie w swojej "karierze" wódkę kasztanową, żołędziową, z nasion chwastów, zgniłych warzyw, zepsutego chleba - taką produkcję przewidują i prowadziły gorzelnie. Sam jako dziecko sprzedawałem zbierane workami kasztany.
-
- Posty: 1704
- Rejestracja: wtorek, 7 paź 2008, 15:51
- Krótko o sobie: Staram się odbierać świat z lekkim przymrużeniem oka ;)
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Otrzymał podziękowanie: 157 razy
Re: Żołędzie i inne ekstremalne surowce
Z Kolegą ZdroweNalewki, z racji takiej że jest dostęp do dużych ilości surowca w postaci czerstwego pieczywa, kombinowaliśmy niedawno czy nie spróbować przerabiać jakiegoś "suchego chleba dla kunia" na chleb nasz powszedni. Tylko ciągle pozostaje zagadką technologia, a dokładniej jej parametry - czasy i temperatury zacierania, rodzaj enzymów, etc.
Czy może ktoś ma jakieś doświadczenia? Pamiętajmy: Każdy wie - wódka lepsza od chleba. Pytasz się "czemu?" - bo gryźć nie trzeba!
Czy może ktoś ma jakieś doświadczenia? Pamiętajmy: Każdy wie - wódka lepsza od chleba. Pytasz się "czemu?" - bo gryźć nie trzeba!
-
- Posty: 203
- Rejestracja: środa, 22 wrz 2010, 19:19
- Krótko o sobie: Lubię sprawiać przyjemność sobie i bliskim ;)
bo życie to przyjemność :) - Ulubiony Alkohol: własne naleweczki ;)
- Status Alkoholowy: Producent Nalewek
- Otrzymał podziękowanie: 4 razy
Re: Żołędzie i inne ekstremalne surowce
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kumys
a może ktoś myślał o czymś takim?
bo w sumie mogę mieć niedrogi dostęp do krówki...
a może ktoś myślał o czymś takim?
bo w sumie mogę mieć niedrogi dostęp do krówki...
Robienie alkoholu sprawia, że nie muszę go pić(aż tyle)
Re: Żołędzie i inne ekstremalne surowce
Słyszałem kiedyś od jednego (również starszego) producenta, że w czasie stanu wojennego (początek lat 80) zamiast cukru (obejmowała go wtedy reglamentacja) używał landrynek, mimo że cukierki też były „na kartki” ten gość miał do nich łatwiejszy dostęp.
Wydaje się to logiczne w końcu landrynki to głównie cukier z niewielkim dodatkiem barwnika i aromatu.
O ile dobrze przypominam sobie tą rozmowę (ok. 8 lat temu) to ów pan wspominał, że stosował nawet landrynki o smaku miętowym. Podobno produkt końcowy miał miętowy posmak (powtarzam podobno, bo sam nie miałem okazji spróbować). Nie wiem na ile ta opowieść była prawdziwa a ile z tego można włożyć między bajki.
Pozdrawiam.
Wydaje się to logiczne w końcu landrynki to głównie cukier z niewielkim dodatkiem barwnika i aromatu.
O ile dobrze przypominam sobie tą rozmowę (ok. 8 lat temu) to ów pan wspominał, że stosował nawet landrynki o smaku miętowym. Podobno produkt końcowy miał miętowy posmak (powtarzam podobno, bo sam nie miałem okazji spróbować). Nie wiem na ile ta opowieść była prawdziwa a ile z tego można włożyć między bajki.
Pozdrawiam.
doctis omnia casta
-
- Posty: 66
- Rejestracja: niedziela, 30 sty 2011, 21:06
- Krótko o sobie: Lubie podejmować wyzwania ;)
- Ulubiony Alkohol: Piwo
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Re: Żołędzie i inne ekstremalne surowce
No tak, było można cokolwiek użyć, z tego co opowiada tata kisili przeróżne rzeczy, chociażby wino z pomidorów, a jako mały bajtel, ukradkiem spróbowałem psotę robiona z ostrężnic. Do dzisiaj się z takim typem psoty nie spotkałem, może już porostu wszyscy przeszli na łatwiznę bo jest dostęp do wszystkiego co dusza zapragnie. A kolego arek.d1 spróbuj rozpuścić landrynki bezpośrednio w spirytusie, ja tak robię z cukierkami lodowymi, wychodzi super.
-
- Posty: 5230
- Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
- Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
- Podziękował: 1292 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2744 razy
Re: Żołędzie i inne ekstremalne surowce
Celowość robienia destylatów z żołędzi została szczegółowo opisana na początku tematu.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
-
- Posty: 1052
- Rejestracja: środa, 15 kwie 2020, 19:53
- Podziękował: 31 razy
- Otrzymał podziękowanie: 139 razy
Re: Żołędzie i inne ekstremalne surowce
Proszę nie dawać mi złotej łopaty - kasztanami zaśmieciliśmy nieco inny temat, a tu pasują one doskonale
@radius - próbowałeś już? Na razie zebrałem trochę ponad 11kg, ale nie wiem jak je dalej oporządzić. Wolał bym bez skorupek, ale obieranie świeżych jest trudne. Próbuję podsuszyć na szybko w ok. 60°C, ale zaczynają się w środku parzyć, pocić, skorupka jednak łatwiej odchodzi. Zapach takich sparzonych bardzo obiecujący. Rozważam zmielenie ze skorupami, ale cykam, że dadzą jakieś niepożądane aromaty.
@radius - próbowałeś już? Na razie zebrałem trochę ponad 11kg, ale nie wiem jak je dalej oporządzić. Wolał bym bez skorupek, ale obieranie świeżych jest trudne. Próbuję podsuszyć na szybko w ok. 60°C, ale zaczynają się w środku parzyć, pocić, skorupka jednak łatwiej odchodzi. Zapach takich sparzonych bardzo obiecujący. Rozważam zmielenie ze skorupami, ale cykam, że dadzą jakieś niepożądane aromaty.
Domowe gorzelnictwo, jako najwyższa forma oporu przeciw fiskalnemu uciskowi władzy, staje się dziś patriotycznym obowiązkiem.
-
- Posty: 1052
- Rejestracja: środa, 15 kwie 2020, 19:53
- Podziękował: 31 razy
- Otrzymał podziękowanie: 139 razy
Re: Żołędzie i inne ekstremalne surowce
Już Ci mówię... Siostra mojej babci prowadziła skup jagód i grzybów. Przed wojną i tuż po skupowano także kasztany. Surowiec ten był używany w okresach kryzysu surowcowego. Po prostu chce doświadczyć jak smakowała taka partyzancka wódka.
Domowe gorzelnictwo, jako najwyższa forma oporu przeciw fiskalnemu uciskowi władzy, staje się dziś patriotycznym obowiązkiem.
-
- Posty: 1052
- Rejestracja: środa, 15 kwie 2020, 19:53
- Podziękował: 31 razy
- Otrzymał podziękowanie: 139 razy
Re: Żołędzie i inne ekstremalne surowce
@radius - znalezione na białym. Pozostaje mieć nadzieję, że wówczas nie znano ani aspergillusów, ani rhizopusów i że skośne grzyby nie będą miały problemów z przerobem jakie miały drożdże "lokalne"
Domowe gorzelnictwo, jako najwyższa forma oporu przeciw fiskalnemu uciskowi władzy, staje się dziś patriotycznym obowiązkiem.