Parę lat temu zatarłem, a właściwie zapodałem śrutę pszeniczną na koji, bo co to za zacieranie na koji. Wyszło nieciekawie. Pszenica była dla mnie zbyt nijaka. Wolę ostre żyto czy wyrazisty jęczmień. Ale niedawno postanowiłem dac pszenicy znów szansę, tym razem z zacierając na lenia i gotując w inny sposób.
Postarałem się o mały worek śruty (qrwa mój kręgosłup już się buntuje na widok worka 50kg. Skończę z alembikiem na 5l ) i w sobotę pierwszy rzut: 15kg śruty i 45l wody. BLG wyszło chyba 18. Dwie paczki Yeast Whisky Professional. Miałem tylko 4 pety do schłodzenia i chyba trochę za wolno się schłodziło. Niby bakterie nie wlazły i nie śmierdziało podczas fermentacji, ale po odciśnięciu śruta jakby śmierdzi rzygowinami.
Wczoraj odpęd pierwszej partii, na 25l wsadu wyszło ok 5l 60% alkoholu bez cięcia frakcji. zapach całkiem całkiem, nie próbowałem. Mogłem ciągnąć dalej bo kapało trochę poniżej 20%, ale brak czasu, bo potrzebowałem dundru do zakwaszenia kolejnego zacieru. A zrobiła się 19.00. Kapało powoli, bo moc grzałek ustawiłem na 30% - stąd dość mocny wykapany trunek.
Drugi zacier to 18kg śruty pszennej zalane 20l dundru i 30l wody. O 22.00 temp 58 stopni. Nie schładzałem petami. Rano 35 stopni. Żadnego smrodu, żadnych dzikusów, żadnych ucieczek z beczki
.
Dodałem rano dwie paczki tych samych drożdżaków. Ciekawe jak będą się zachowywać, czy środowisko nie jest zbyt zakwaszone. Na pewno mają już jakąś dodatkową pożywkę z dundru. No i ciekawe będzie połączenie aromatów.
I love the smell of bimber in the morning.