ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
Regulamin forum
Jest to specjalne forum przeznaczone do fajnych akcji, dzięki którym można promować różne konkursy, produkty, wydarzenia, spotkania, działania i wiele więcej. Wszystko po to by promować alkoholowe wyroby domowe.
Jeśli chcesz zaproponować coś ciekawego to pisz do nas, zapraszamy!
Jest to specjalne forum przeznaczone do fajnych akcji, dzięki którym można promować różne konkursy, produkty, wydarzenia, spotkania, działania i wiele więcej. Wszystko po to by promować alkoholowe wyroby domowe.
Jeśli chcesz zaproponować coś ciekawego to pisz do nas, zapraszamy!
-
online
- Posty: 4908
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 845 razy
To może ja coś od siebie dodam, szału nie ma bo na trzeźwo pisane....
Murzynek Bimbo w Warszawie mieszka,
Studiować będzie czarny koleżka
Uczyć się będzie on budowlanki
Lecz się nauczy bimbrokapanki
Dniami się uczy w nocy baluje
Tak się po polsku zwykle studiuje
Na sesje chodzi jak na skazanie
W akademiku zaś wielkie granie
Zamiast polować na antylopy
On woli trunki domowej roboty
Kupę zabawy ma towarzystwo
Aby wymówić jego nazwisko
Bimbo ma również nowe zadania
I chrząszcz brzmi w trzcinie i bez szemrania
Wychodzą z tego fajne kulfony
Bo każdy przecież jest nawalony
Bimbo się pyta zaciekawiony
Co to w tej szafie są za balony?
To przyjacielu esencje życia
To nasze hobby oraz styl życia
Uczy się pilnie, wszystko notuje
Co się dodaje, jak fermentuje
Co to przedgony oraz pogony
Jest coraz bardziej tym zachwycony
Poznaje kunszta rektyfikacji
Wszystko o sercu, o maceracji
I o zlewaniu i klarowaniu
O rozrabianiu, leżakowaniu
Po co się uczyć mam o zaprawie
Ja w tej dziedzinie się dobrze wprawie
Wrócę do wioski, wygonię wodza
Fajnych dzieciaków sobie napłodzę
Zbuduję wielki kocioł ze stali
Ja już nie Bimbo! Ja król Bimbali
I wrócił Bimbo na swe szałasy
Trzciny cukrowej zbiera zapasy
Hitem sezonu jest bimber z manioku
Który pijają nawet w Maroku
Taką naukę miał nasz koleżka
W ojczystym kraju Bolka i Mieszka
Murzynek Bimbo w Warszawie mieszka,
Studiować będzie czarny koleżka
Uczyć się będzie on budowlanki
Lecz się nauczy bimbrokapanki
Dniami się uczy w nocy baluje
Tak się po polsku zwykle studiuje
Na sesje chodzi jak na skazanie
W akademiku zaś wielkie granie
Zamiast polować na antylopy
On woli trunki domowej roboty
Kupę zabawy ma towarzystwo
Aby wymówić jego nazwisko
Bimbo ma również nowe zadania
I chrząszcz brzmi w trzcinie i bez szemrania
Wychodzą z tego fajne kulfony
Bo każdy przecież jest nawalony
Bimbo się pyta zaciekawiony
Co to w tej szafie są za balony?
To przyjacielu esencje życia
To nasze hobby oraz styl życia
Uczy się pilnie, wszystko notuje
Co się dodaje, jak fermentuje
Co to przedgony oraz pogony
Jest coraz bardziej tym zachwycony
Poznaje kunszta rektyfikacji
Wszystko o sercu, o maceracji
I o zlewaniu i klarowaniu
O rozrabianiu, leżakowaniu
Po co się uczyć mam o zaprawie
Ja w tej dziedzinie się dobrze wprawie
Wrócę do wioski, wygonię wodza
Fajnych dzieciaków sobie napłodzę
Zbuduję wielki kocioł ze stali
Ja już nie Bimbo! Ja król Bimbali
I wrócił Bimbo na swe szałasy
Trzciny cukrowej zbiera zapasy
Hitem sezonu jest bimber z manioku
Który pijają nawet w Maroku
Taką naukę miał nasz koleżka
W ojczystym kraju Bolka i Mieszka
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 8
- Rejestracja: wtorek, 9 gru 2014, 23:26
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
Na trzeźwo naprawdę ciężko coś wymyślić bo ślina na język nie przynosi odpowiednich słów Coś wymyśliłem ale poprzednicy o wiele lepsze mają:
Chodzi sobie pan Wspaniały:
"Co tu zrobić? Te opary"
Dmucha, chucha, wącha wszędzie.
A tu nic nie było i nie będzie.
To są tylko miłe pary,
które wylatują z drożdży piekary.
Czas już wypić, koniec siary,
a tu jeszcze cztery gary.
Szuka butli jeszcze pełnej,
by uwalić się jak wcześniej.
Nie ma nic tu do wypicia,
trzeba brać się więc do bicia.
Nagle leży na chodniku,
och Ty mój robotniku.
To był tylko miły sen,
o tym jak psocenie lada dzień.
Chodzi sobie pan Wspaniały:
"Co tu zrobić? Te opary"
Dmucha, chucha, wącha wszędzie.
A tu nic nie było i nie będzie.
To są tylko miłe pary,
które wylatują z drożdży piekary.
Czas już wypić, koniec siary,
a tu jeszcze cztery gary.
Szuka butli jeszcze pełnej,
by uwalić się jak wcześniej.
Nie ma nic tu do wypicia,
trzeba brać się więc do bicia.
Nagle leży na chodniku,
och Ty mój robotniku.
To był tylko miły sen,
o tym jak psocenie lada dzień.
-
- Posty: 44
- Rejestracja: sobota, 5 lip 2014, 13:17
- Podziękował: 5 razy
- Otrzymał podziękowanie: 27 razy
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
Po trzech głębszych Ambrozji Wiśniowej Karmelizowanej powstało mi cos takiego.
Naszło mnie kiedyś na hobby nowe,
No - nielegalne, ale jak zdrowe! -
Wódki smakowe.
Zero doświadczeń, wiedzy nie miałem,
Forum znalazłem więc i czytałem:
Ten - coś tam pisze!
Ta - coś tam pisze!
Ów - coś tam pisze!
On - coś tam pisze!
Tematów mrowie, już ledwo czytam,
Ale przecieram oczy i pytam:
Jaki sprzęt wybrać? Z miedzi czy stali?
Czytam o fuzlach, przedgonach, spirali.
I pełno opini w każdym temacie,
Aż mi się we łbie gotuje bracie.
Lecz w końcu spynęło na mnie olśnienie.
Wybrałem pot-still i w miedzi psocenie.
Znalazłem wśród forumowych panów
Takiego co mi według swych planów
Zlutował armatę - o! jaką wielką!
I jeszcze służył pomocą wszelką.
Zaopatrzyłem się w drożdże i słoje,
Przygotowałem mierniki, miałem już swoje.
Fermentatorów - no mniej niż czterdzieści,
Sam nie wiem co się w nich z czasem pomieści.
I choćby teraz oddział policji
Chciałby mnie odwieść od mych ambicji,
I choćby jeszcze otrzymał wsparcie,
To się nie poddam. Takie mam parcie.
Nagle - kap!
Nagle - cztap!
Kropla - buch!
Poszło - w ruch!
Najpierw
powoli
jak żółw
ociężale
Ruszyła
kropelka
za kroplą
ospale.
Dmuchnęła z chłodnicy - moc juz zmniejszona,
I kapie mi kapie mi najpierw skażona,
I biegu przyspiesza. Wylewam w mumina.
Przedgon już leci, leci też ślina.
A dokąd? A dokąd? A dokąd? No w dół.
Po kropli, po kropli, słoika już pół.
Próbuję, rozcieram, smakuję, na nos
Uczę się, uczę i krzyczę na głos,
Bo dobre to dobre już leci strumykiem to:
Kap to to, kap to to, kap to to, kap to to,
Gładko tak, lekko tak płynie mi psota,
Jakaż przyjemna jest taka robota,
Nie ciężka to praca i skomplikowana,
Lecz fraszka, igraszka wyrafinowana.
A skądże to, jakże to, skąd jest ta mgła?
A co to to, co to to, ktoś gdzieś mnie pcha?
I pędzi , i wali, po głowie, buch-buch?
To żona, swój wałek wprawiła juz w ruch.
Bo testów za dużo było po drodze,
I na mój widok zeźliła sie srodze.
I gna mnie i pcha mnie, do łóżka mnie toczy,
A psota cudowna zamgliła mi oczy,
Kołderka otula, sen już nadchodzi
O to to, o to to , o to mi chodzi....
Naszło mnie kiedyś na hobby nowe,
No - nielegalne, ale jak zdrowe! -
Wódki smakowe.
Zero doświadczeń, wiedzy nie miałem,
Forum znalazłem więc i czytałem:
Ten - coś tam pisze!
Ta - coś tam pisze!
Ów - coś tam pisze!
On - coś tam pisze!
Tematów mrowie, już ledwo czytam,
Ale przecieram oczy i pytam:
Jaki sprzęt wybrać? Z miedzi czy stali?
Czytam o fuzlach, przedgonach, spirali.
I pełno opini w każdym temacie,
Aż mi się we łbie gotuje bracie.
Lecz w końcu spynęło na mnie olśnienie.
Wybrałem pot-still i w miedzi psocenie.
Znalazłem wśród forumowych panów
Takiego co mi według swych planów
Zlutował armatę - o! jaką wielką!
I jeszcze służył pomocą wszelką.
Zaopatrzyłem się w drożdże i słoje,
Przygotowałem mierniki, miałem już swoje.
Fermentatorów - no mniej niż czterdzieści,
Sam nie wiem co się w nich z czasem pomieści.
I choćby teraz oddział policji
Chciałby mnie odwieść od mych ambicji,
I choćby jeszcze otrzymał wsparcie,
To się nie poddam. Takie mam parcie.
Nagle - kap!
Nagle - cztap!
Kropla - buch!
Poszło - w ruch!
Najpierw
powoli
jak żółw
ociężale
Ruszyła
kropelka
za kroplą
ospale.
Dmuchnęła z chłodnicy - moc juz zmniejszona,
I kapie mi kapie mi najpierw skażona,
I biegu przyspiesza. Wylewam w mumina.
Przedgon już leci, leci też ślina.
A dokąd? A dokąd? A dokąd? No w dół.
Po kropli, po kropli, słoika już pół.
Próbuję, rozcieram, smakuję, na nos
Uczę się, uczę i krzyczę na głos,
Bo dobre to dobre już leci strumykiem to:
Kap to to, kap to to, kap to to, kap to to,
Gładko tak, lekko tak płynie mi psota,
Jakaż przyjemna jest taka robota,
Nie ciężka to praca i skomplikowana,
Lecz fraszka, igraszka wyrafinowana.
A skądże to, jakże to, skąd jest ta mgła?
A co to to, co to to, ktoś gdzieś mnie pcha?
I pędzi , i wali, po głowie, buch-buch?
To żona, swój wałek wprawiła juz w ruch.
Bo testów za dużo było po drodze,
I na mój widok zeźliła sie srodze.
I gna mnie i pcha mnie, do łóżka mnie toczy,
A psota cudowna zamgliła mi oczy,
Kołderka otula, sen już nadchodzi
O to to, o to to , o to mi chodzi....
-
Autor tematu - Posty: 2680
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 307 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
-
- Posty: 87
- Rejestracja: wtorek, 12 cze 2012, 09:19
- Podziękował: 5 razy
- Otrzymał podziękowanie: 26 razy
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
No to jak wszystko jasne, można zaczynać
Destylator Tołdiego na działce mieszka,
ciężką robotę ma ten koleżka.
Pracuje pilnie w nocy i w ranki,
same pyszności wlewa do szklanki.
A gdy już Tołdi wraca do domu,
rozważa w myślach sprawę pogonu.
Aż żona krzyczy: Tołdi łobuzie,
mieliśmy zrobić córeczkę Zuzię.
Ty tylko ciągle rozmnażasz drożdże,
z Tobą to całkiem jest już niedobrze.
Chodź tutaj szybko, Cię pocałuje,
a Tołdi na to: "Teraz nie mogę bo butelkuje".
Lecz Tołdi kocha tę żonę swoją,
choć jego drożdze, to się jej boją.
Szkoda by destylator stał bez roboty,
więc robi Tołdi te swoje psoty.
Destylator Tołdiego na działce mieszka,
ciężką robotę ma ten koleżka.
Pracuje pilnie w nocy i w ranki,
same pyszności wlewa do szklanki.
A gdy już Tołdi wraca do domu,
rozważa w myślach sprawę pogonu.
Aż żona krzyczy: Tołdi łobuzie,
mieliśmy zrobić córeczkę Zuzię.
Ty tylko ciągle rozmnażasz drożdże,
z Tobą to całkiem jest już niedobrze.
Chodź tutaj szybko, Cię pocałuje,
a Tołdi na to: "Teraz nie mogę bo butelkuje".
Lecz Tołdi kocha tę żonę swoją,
choć jego drożdze, to się jej boją.
Szkoda by destylator stał bez roboty,
więc robi Tołdi te swoje psoty.
-
- Posty: 84
- Rejestracja: niedziela, 30 mar 2014, 14:47
- Krótko o sobie: ,,Nie ma złej whisky, tylko niektóre są lepsze od innych''
- Ulubiony Alkohol: Whisky
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Podziękował: 26 razy
- Otrzymał podziękowanie: 4 razy
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
,,Aparatura''
W mojej piwnicy stoi kolumna,
smukła, wysoka i bardzo dumna.
Nie dość, że piękna, to cała z miedzi,
a nieopodal keg sobie siedzi.
Gruby, w kauczuku, nie zbyt wysoki,
lecz to są właśnie jego uroki.
Sama kolumna nic nam nie zdziała,
tu trzeba kega tłustego ciała.
Razem są zwani aparatura,
że dają spiryt to ich natura.
Gdy ja mam wolne, ona pracuje,
nie jedną imprezę jej produkt raduje.
Dziś jest sobota, nastaw już wlewam,
podłączam do prądu, powoli rozgrzewam.
Woda-chłodzenie to rzecz istotna,
abyśmy mogli później pić do dna.
Właśnie pary ruszyły ku górze,
już bulgotanie słychać w tej rurze.
Teraz wtyczkę jedną wyjmuję,
temperatura się stabilizuje.
Odbieram pomału przedgony i smrody,
by nie zatruły ognistej wody.
Teraz spirytus, rzecz doskonała,
ulga dla głowy, ducha i ciała.
Kropla po kropli, nie wiem już która,
taka to właśnie aparatura.
Dziękuje za uwagę,
mam nadzieje, że się podobało.
W mojej piwnicy stoi kolumna,
smukła, wysoka i bardzo dumna.
Nie dość, że piękna, to cała z miedzi,
a nieopodal keg sobie siedzi.
Gruby, w kauczuku, nie zbyt wysoki,
lecz to są właśnie jego uroki.
Sama kolumna nic nam nie zdziała,
tu trzeba kega tłustego ciała.
Razem są zwani aparatura,
że dają spiryt to ich natura.
Gdy ja mam wolne, ona pracuje,
nie jedną imprezę jej produkt raduje.
Dziś jest sobota, nastaw już wlewam,
podłączam do prądu, powoli rozgrzewam.
Woda-chłodzenie to rzecz istotna,
abyśmy mogli później pić do dna.
Właśnie pary ruszyły ku górze,
już bulgotanie słychać w tej rurze.
Teraz wtyczkę jedną wyjmuję,
temperatura się stabilizuje.
Odbieram pomału przedgony i smrody,
by nie zatruły ognistej wody.
Teraz spirytus, rzecz doskonała,
ulga dla głowy, ducha i ciała.
Kropla po kropli, nie wiem już która,
taka to właśnie aparatura.
Dziękuje za uwagę,
mam nadzieje, że się podobało.
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
Stoi w piwniczce kolumna mała,
Wiele już szczęścia z siebie mi dała.
Stoi spokojnie w szafie schowana,
Wkrótce symfonia będzie zagrana.
Nadszedł więc weekend wyczekiwany,
Czas realizować zamierzone plany.
Wlewam więc nastaw klarowny i czysty,
W przeciwieństwie do ciuchci i maszynisty.
Do kotła dokręcam bufor uroczy,
By znów nacieszyć spragnione oczy.
Keg już stoi, bufor już mamy,
Brak jest jednego - mojej smukłej damy.
W kotle jest już baardzo gorąco,
Wszystko wygląda imponująco.
Na twarzy mej uśmiech od ucha do ucha,
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha.
Nagle - gwizd.
Nagle - świst.
Para - buch.
Kolumna - w ruch!
Ruszają więc pary w zamkniętej rurze,
By stan skupienia zmienić na górze.
Na samym początku powoli, ospale,
Przedgony odbieram - wręcz ociężale.
Kolumna zalana przedgony wylane,
Właściwe nuty teraz będą grane.
I biegu przyspiesza, skapuje z niej moc,
Pracować tak będzie przez całą noc.
Kropla, kropelkę, kroplą pogania,
Kolumna wciąż psoci i spełnia zadania.
Gąsiorek podstawiam, drugi i trzeci,
Spirytus czysty z OVM-a leci.
A skądże to, jakże to, skąd taka moc ???,
Że pędzi, że wali, że w ruch napędza co z miedzi i stali.
To grzałka, co w kegu nastaw gotuje,
Z nastawu w ten sposób alkohol paruje.
Noc już mija, czas więc kończyć,
Pogony odebrać, kolumnę wyłączyć.
Za okno wyglądam tam ciągle zima,
Za pamięć pije Juliana Tuwima.
Wiele już szczęścia z siebie mi dała.
Stoi spokojnie w szafie schowana,
Wkrótce symfonia będzie zagrana.
Nadszedł więc weekend wyczekiwany,
Czas realizować zamierzone plany.
Wlewam więc nastaw klarowny i czysty,
W przeciwieństwie do ciuchci i maszynisty.
Do kotła dokręcam bufor uroczy,
By znów nacieszyć spragnione oczy.
Keg już stoi, bufor już mamy,
Brak jest jednego - mojej smukłej damy.
W kotle jest już baardzo gorąco,
Wszystko wygląda imponująco.
Na twarzy mej uśmiech od ucha do ucha,
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha.
Nagle - gwizd.
Nagle - świst.
Para - buch.
Kolumna - w ruch!
Ruszają więc pary w zamkniętej rurze,
By stan skupienia zmienić na górze.
Na samym początku powoli, ospale,
Przedgony odbieram - wręcz ociężale.
Kolumna zalana przedgony wylane,
Właściwe nuty teraz będą grane.
I biegu przyspiesza, skapuje z niej moc,
Pracować tak będzie przez całą noc.
Kropla, kropelkę, kroplą pogania,
Kolumna wciąż psoci i spełnia zadania.
Gąsiorek podstawiam, drugi i trzeci,
Spirytus czysty z OVM-a leci.
A skądże to, jakże to, skąd taka moc ???,
Że pędzi, że wali, że w ruch napędza co z miedzi i stali.
To grzałka, co w kegu nastaw gotuje,
Z nastawu w ten sposób alkohol paruje.
Noc już mija, czas więc kończyć,
Pogony odebrać, kolumnę wyłączyć.
Za okno wyglądam tam ciągle zima,
Za pamięć pije Juliana Tuwima.
-
- Posty: 87
- Rejestracja: wtorek, 12 cze 2012, 09:19
- Podziękował: 5 razy
- Otrzymał podziękowanie: 26 razy
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
Stoi na gazie moja maszynka,
na samą myśl cieknie mi ślinka,
wesoła minka.
Stoi, gotuje, chłodzi i kapie,
a to co kapie, ja w słoik łapie
Buch - jak gorąco!
Uch - jak gorąco!
Puff - jak gorąco!
Uff - jak gorąco (bo ja próbuje to na bieżąco)
Już ledwie sapie, już ledwie zipie,
a szwagier w kielich sypie i sypie.
Nie tacy jak ja z nim wymiękali,
wielki i ciężki to chłop ze stali.
Ludzi już pełno przy samogonie,
jest całkiem miło ,a gaz wciąż płonie.
I chociaż żadne są z nas grubasy,
to zakąszamy pętem kiełbasy.
I nie ma tutaj żadnych baranów,
domowych trunków jest pełno fanów.
Z szóstym toastem - o jakim wielkim,
poodpadały w kuchni kafelki.
W siódmym padły stoły i szafy,
w ósmym pijemy za wszystkie gafy,
w dziewiątym zdrowie pijemy Jolki,
po dziesiątym prowadzą nas do radiolki.
A jest nas chyba tak ze czterdzieści,
gdzie nas pan władza wszystkich pomieści?
Lecz choćby przyszło tysiąc zapłacić,
lub nawet więcej kasiory stracić,
mandat zapłacę, sprzęt odbuduję
i coś dobrego znów ugotuję.
Nagle - eło, eło
Nagle - w kogucie błysnęło
Silnik - buch
Koła - w ruch
Ruszyła radiolka bardzo powoli,
z towarzyszami mojej niedoli.
Na szczęście władza to też są ludzie,
przyjęli bimber zrobiony w trudzie,
za to wszystkich nas wypuścili,
i jeszcze nasze zdrowie wypili.
A dokąd, a dokąd, a dokąd pójść mamy?
Po krótkiej naradzie kierunek obrany.
Idziemy do sklepu z robaczkiem w logo,
tam cukier w promocji, zupełnie niedrogo.
Znów w rurce słychać wesołe bul bul,
choć po stracie tej psoty w mym sercu wciąż ból.
Nie patrzę już w przeszłość, lecz w przyszłość, hen w dal
i wiem, że niedługo wyprawię znów bal.
Bo moja maszynka zziajana, zdyszana,
znów będzie wraz ze mną pracować do rana.
A skądże to, a jakże to, a czemu pan pędzi?
Stróż prawa za uchem każdego z nas ględzi.
Że pędzisz, że gonisz, że psota Ci kapie,
że prędzej, czy później każdego z nas złapie.
Że be, że nie dobre i że nielegalne,
a dla nas to przecież zwyczajne, normalne,
że wszystko wyliczę i przefermentuję,
osady odrzucę i przedestyluję,
bo przecież uwielbiam ten odgłos kap -kap,
i to co tak kapie, tak właśnie, tak, tak.
Historia opowiedziana w powyższym utworze jest czystą fikcją autora. Jakiekolwiek podobieństwa to sytuacji zaistniałych naprawdę, były czysto przypadkowe
na samą myśl cieknie mi ślinka,
wesoła minka.
Stoi, gotuje, chłodzi i kapie,
a to co kapie, ja w słoik łapie
Buch - jak gorąco!
Uch - jak gorąco!
Puff - jak gorąco!
Uff - jak gorąco (bo ja próbuje to na bieżąco)
Już ledwie sapie, już ledwie zipie,
a szwagier w kielich sypie i sypie.
Nie tacy jak ja z nim wymiękali,
wielki i ciężki to chłop ze stali.
Ludzi już pełno przy samogonie,
jest całkiem miło ,a gaz wciąż płonie.
I chociaż żadne są z nas grubasy,
to zakąszamy pętem kiełbasy.
I nie ma tutaj żadnych baranów,
domowych trunków jest pełno fanów.
Z szóstym toastem - o jakim wielkim,
poodpadały w kuchni kafelki.
W siódmym padły stoły i szafy,
w ósmym pijemy za wszystkie gafy,
w dziewiątym zdrowie pijemy Jolki,
po dziesiątym prowadzą nas do radiolki.
A jest nas chyba tak ze czterdzieści,
gdzie nas pan władza wszystkich pomieści?
Lecz choćby przyszło tysiąc zapłacić,
lub nawet więcej kasiory stracić,
mandat zapłacę, sprzęt odbuduję
i coś dobrego znów ugotuję.
Nagle - eło, eło
Nagle - w kogucie błysnęło
Silnik - buch
Koła - w ruch
Ruszyła radiolka bardzo powoli,
z towarzyszami mojej niedoli.
Na szczęście władza to też są ludzie,
przyjęli bimber zrobiony w trudzie,
za to wszystkich nas wypuścili,
i jeszcze nasze zdrowie wypili.
A dokąd, a dokąd, a dokąd pójść mamy?
Po krótkiej naradzie kierunek obrany.
Idziemy do sklepu z robaczkiem w logo,
tam cukier w promocji, zupełnie niedrogo.
Znów w rurce słychać wesołe bul bul,
choć po stracie tej psoty w mym sercu wciąż ból.
Nie patrzę już w przeszłość, lecz w przyszłość, hen w dal
i wiem, że niedługo wyprawię znów bal.
Bo moja maszynka zziajana, zdyszana,
znów będzie wraz ze mną pracować do rana.
A skądże to, a jakże to, a czemu pan pędzi?
Stróż prawa za uchem każdego z nas ględzi.
Że pędzisz, że gonisz, że psota Ci kapie,
że prędzej, czy później każdego z nas złapie.
Że be, że nie dobre i że nielegalne,
a dla nas to przecież zwyczajne, normalne,
że wszystko wyliczę i przefermentuję,
osady odrzucę i przedestyluję,
bo przecież uwielbiam ten odgłos kap -kap,
i to co tak kapie, tak właśnie, tak, tak.
Historia opowiedziana w powyższym utworze jest czystą fikcją autora. Jakiekolwiek podobieństwa to sytuacji zaistniałych naprawdę, były czysto przypadkowe
-
- Posty: 96
- Rejestracja: wtorek, 17 lut 2015, 15:51
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Piwo
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Lokalizacja: Ustrzyki Dolne
- Podziękował: 13 razy
- Otrzymał podziękowanie: 23 razy
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
Biega chłop jak oszalały
Gdzie jest bimbru baniak cały
Wczoraj tu go postawiłem
Zanim troszkę się napiłem
Szukał prawie w całym domu
Chciał się wymknąć po kryjomu
Do sąsiada na kielicha
Bo mu się znów bardzo kicha
Lecz w drzwiach stoi jego żona
Znów się drze jak poparzona
A chłop na to ma kochana
Nie drzyj gęby już od rana
Chłop jest bardzo zrozpaczony
I pretensje ma do żony
Że mu bimber gdzieś schowała
Bo się zemścić na nim chciała
Za to że jej uciekł z domu
Do sąsiada po kryjomu
Biedny chłop jak na odwyku
Aż już zaschło mu w przełyku
Nagle do drzwi dzwoni dzwonek
Sąsiad odniósł mu flakonek
Ten co wczoraj go zostawił
Jak się u sąsiada bawił
Chłop znów sobie przypomina
Ze ma 3 butelki wina
Receptura znakomita
Bo na drożdżach okowita
Gdzie jest bimbru baniak cały
Wczoraj tu go postawiłem
Zanim troszkę się napiłem
Szukał prawie w całym domu
Chciał się wymknąć po kryjomu
Do sąsiada na kielicha
Bo mu się znów bardzo kicha
Lecz w drzwiach stoi jego żona
Znów się drze jak poparzona
A chłop na to ma kochana
Nie drzyj gęby już od rana
Chłop jest bardzo zrozpaczony
I pretensje ma do żony
Że mu bimber gdzieś schowała
Bo się zemścić na nim chciała
Za to że jej uciekł z domu
Do sąsiada po kryjomu
Biedny chłop jak na odwyku
Aż już zaschło mu w przełyku
Nagle do drzwi dzwoni dzwonek
Sąsiad odniósł mu flakonek
Ten co wczoraj go zostawił
Jak się u sąsiada bawił
Chłop znów sobie przypomina
Ze ma 3 butelki wina
Receptura znakomita
Bo na drożdżach okowita
-
- Posty: 87
- Rejestracja: wtorek, 12 cze 2012, 09:19
- Podziękował: 5 razy
- Otrzymał podziękowanie: 26 razy
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
CALVADOS- WERSJA SATANISTYCZA
Biega, krzyczy Pan Chaosu,
"Gdzie ma butla calvadosu?"
Szuka w kotłach, w smole szuka
i do diabłów wszystkich puka.
Wszędzie szuka, wszędzie zerka,
bo ostatnia to butelka.
"O żesz ***** (cholera), o żesz w pytę,
ktoś mi ukradł okowitę"
Sprawdza w czyśccu, u Boruty,
sprawdza w piekle wszystkie buty.
Szuka w piecu i w kominie,
"ja Cię dorwę Ty psisynie"
Diabeł szepta mu do ucha,
szatan w alkomacik dmucha.
Potem na swój wynik zerka,
nie chce wierzyć - to usterka!
Co się w końcu okazało?
Wychlał czort butelkę całą.
Tak naprawdę pan szatan nie mówił cholera ani psisynu, autor to ocenzurował
Biega, krzyczy Pan Chaosu,
"Gdzie ma butla calvadosu?"
Szuka w kotłach, w smole szuka
i do diabłów wszystkich puka.
Wszędzie szuka, wszędzie zerka,
bo ostatnia to butelka.
"O żesz ***** (cholera), o żesz w pytę,
ktoś mi ukradł okowitę"
Sprawdza w czyśccu, u Boruty,
sprawdza w piekle wszystkie buty.
Szuka w piecu i w kominie,
"ja Cię dorwę Ty psisynie"
Diabeł szepta mu do ucha,
szatan w alkomacik dmucha.
Potem na swój wynik zerka,
nie chce wierzyć - to usterka!
Co się w końcu okazało?
Wychlał czort butelkę całą.
Tak naprawdę pan szatan nie mówił cholera ani psisynu, autor to ocenzurował
-
Autor tematu - Posty: 2680
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 307 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
-
- Posty: 353
- Rejestracja: piątek, 7 lis 2008, 10:47
- Krótko o sobie: Będę stillman'em :)
- Ulubiony Alkohol: Bimbrozja
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Lokalizacja: Gdzieś w Polsce
- Podziękował: 35 razy
- Otrzymał podziękowanie: 44 razy
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
Kusisz Janie, nęcisz.
Psotnik
Na podkarpaciu bimbrownik mieszka
Jasną ma(m) skórę ten nasz koleżka
Uczył się pilnie przez nocek wiele
I czytał wciąż - „AD i przyjaciele”
A gdy po pracy do domu wracał
Czytał i czytał .. rano miał kaca
A żona krzyczy „Mężu! Psotniku!”
A psotnik ciągle czytał po cichu
Żona powiada „Kran znowu kapie”
A on już w myślach w butelkę łapie
Żona powiada „Idź nastaw pralkę”
On zamyślony włącza zmywarkę
I tak po głowie ciągle mu chodzi
Na jakim sprzęcie przyjdzie mu psocić
Lecz żona kocha swego psotnika
A gdy jest „chory”, daje kielicha
I takie motto ma psotnik nowy
„Trzeźwość to stan przejściowy”
Pozdrawiam. jajek12
Psotnik
Na podkarpaciu bimbrownik mieszka
Jasną ma(m) skórę ten nasz koleżka
Uczył się pilnie przez nocek wiele
I czytał wciąż - „AD i przyjaciele”
A gdy po pracy do domu wracał
Czytał i czytał .. rano miał kaca
A żona krzyczy „Mężu! Psotniku!”
A psotnik ciągle czytał po cichu
Żona powiada „Kran znowu kapie”
A on już w myślach w butelkę łapie
Żona powiada „Idź nastaw pralkę”
On zamyślony włącza zmywarkę
I tak po głowie ciągle mu chodzi
Na jakim sprzęcie przyjdzie mu psocić
Lecz żona kocha swego psotnika
A gdy jest „chory”, daje kielicha
I takie motto ma psotnik nowy
„Trzeźwość to stan przejściowy”
Pozdrawiam. jajek12
Jedzenie, picie, sen, miłość cielesna - wszystko z umiarem. Hipokrates
-
- Posty: 87
- Rejestracja: wtorek, 12 cze 2012, 09:19
- Podziękował: 5 razy
- Otrzymał podziękowanie: 26 razy
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
"Koszmar"
Krzyczy Janek Okowita:
"wciąż o radę ktoś mnie pyta,
ciągle trują, ciągle męczą,
pytaniami wciąż mnie męczą,
by specjalnie mnie już wkurzyć,
pyta jakich drożdży użyć,
albo ile dodać cukru,
by nie zrobić z wina lukru.
Znowu inny coś tam bredzi,
że nie trzeba dawać miedzi.
Od konkursów ostro wieje beznadzieją,
każdy myśli, że jest Peją."
Mam już dosyć - myśli sobie,
zaraz z tym porądek zrobię.
"Jutro gdzieś bez śladu znikam,
wcześniej forum to zamykam."
Dobrze, że mi się to tylko śniło,
bo bez forum źle by było.
Krzyczy Janek Okowita:
"wciąż o radę ktoś mnie pyta,
ciągle trują, ciągle męczą,
pytaniami wciąż mnie męczą,
by specjalnie mnie już wkurzyć,
pyta jakich drożdży użyć,
albo ile dodać cukru,
by nie zrobić z wina lukru.
Znowu inny coś tam bredzi,
że nie trzeba dawać miedzi.
Od konkursów ostro wieje beznadzieją,
każdy myśli, że jest Peją."
Mam już dosyć - myśli sobie,
zaraz z tym porądek zrobię.
"Jutro gdzieś bez śladu znikam,
wcześniej forum to zamykam."
Dobrze, że mi się to tylko śniło,
bo bez forum źle by było.
-
Autor tematu - Posty: 2680
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 307 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
Nie cukrować mi tu Chociaż wspominam telefon od jednego z klientów z zapytaniem:
" Po czym poznać, że cukier rozpuścił się w wodzie do końca ?"
I wówczas zgłupiałem
" Po czym poznać, że cukier rozpuścił się w wodzie do końca ?"
I wówczas zgłupiałem
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
W pewnej wioseczce na końcu świata,
Żył sobie synek i jego tata.
Siedząc przy stole, przy świątecznym rosole,
Tak tata rzecze do syna swego,
Zbudujemy alembik, ze złota szczerego.
Młody wciąż siedzi posty studiuje,
Aparat dla obu zbudować planuje.
Tato, mój tato rzecze syn dumny,
Zbudujemy aparat na kształt kolumny.
Decyzja zapadła czas więc zaczynać,
Materiał zbierać i rury przycinać.
Znaleźli na złomie po piwie keg,
Lśniący jak nawy, trzydziesto litrowy.
Posiadać ten keg nabrali ochoty,
Zapłacili za niego pięćdziesiąt złoty.
Młody miał trochę fachu, smykałki,
Dziurkę więc wyciął pod mufkę grzałki.
Ruszyły maszyny w pobliskim warsztacie,
Synek biegnie powiedzieć tacie,
I toczy się toczy wrzeciono tokarki,
Łapiąc wymiary wyplute z kopiarki.
Tokarz i frezer robotę zrobili,
Po odbiór rureczek więc zaprosili.
Teraz udają się do Wacława,
On pięknie kolumnę w całość pospawa.
Ponownie wydadzą troszkę bilonu,
Wszystko pospawa w osłonie argonu.
Cześć Wacławie wyciągnął rękę,
Chciałbym przedstawić Ci moją Helenkę.
Na plany popatrzył dumny jak paw,
I zaczął układać w niej pierwszy spaw.
Wacek dzwoni, już po temacie,
Zakłada szybko na tyłek gacie.
Pędzi do niego co w nogach sił,
Wzniecając za sobą gęsty pył.
Dotarł ma miejsce otwiera drzwi,
Helenka, z oddali w kąciku lśni.
Trzeba też było troszkę zapłacić
Kega dociepilić, kolumnę ogacić.
Zakończył się etap całej budowy,
Czas więc wykonać nastaw cukrowy.
Minął już miesiąc, wsad już mamy,
Nie ma co czekać, więc zaczynamy.
Stoi w garażu ma wierna druhenka,
Skromna, wysoka, piękna panienka,
Moja Helenka.
Stoi w kąciku nastaw gotuje,
A to co skapuje, wszystkim smakuje.
Buch – z moim tatkiem
Uch – z moim dziadkiem
Puf – wujkiem Radkiem
Uff – z całym stadkiem.
Już ledwo stoją już ledwo zipią
W kieliszki wciąż leją, wódeczkę chlipią.
Siedzimy we czterech przy mojej Helence,
Smażąc kiełbaskę na patelence.
Siedzimy tak sobie z zagryzką w dłoni,
Puk, puk, a kto tam - to wójek Antoni.
Jest nas już pięciu zabawa wciąż trwa,
Helenka gotuje, wujek testuje i gratuluje.
Po kolejnej godzinie, jest nas już sześciu,
Dołączył też do nas mój kochany teściu.
To mała wioseczka, lecz nie jakiś łagier,
Wieść się rozeszła, dołączył i szwagier.
Po szwagrze dotarł też jego pomagier.
Mój garaż dla nas to mała enklawa,
Wyglądam przez okno i widzę Wacława.
Dziesiąty dotarł gość w marynarce,
Co rurki Helenki toczył w tokarce.
Każdy, wypije, każdy testuje,
Temat Helenki nie ustępuje.
Że tam się skrapla, a tu paruje, że moja żona to akceptuje???.
Że czas tu spędzam, że się nie żali, że wybrał co twarde zrobione ze stali.
Lecz choćby przyszło z żoną się kłócić,
W skrajnym przypadku obrączkę jej zwrócić,
I choćby teściowa się pogniewała,
W gębę z otwartej mi zaj… (przepraszam)
I choćby ksiądz stosował lobby
To nie odpuszczę, takie to hobby.
Nagle – pisk !
Nagle – skok !
Temperatura - w górę
Pogony – w rurę
Czas więc kończyć Helenki drenażu,
Wypraszam wszystkich z mojego garażu.
Powoli ruszają, wciąż rytmu szukają
Ucieczki przed żoną się domagają.
Alkohol co w głowie pulsuje, buzuje
Sprawia że droga im się krzyżuje.
I kręci się, kręci świat dokoła,
Chłopaki szukają podparcia dla czoła.
I idą, tak idą na skraju lasu,
Każdemu dałem ćwiarteczkę zapasu.
A dokąd, A dokąd, A dokąd? prosto do domu!
O minionej już nocy nie mówiąc nikomu.
Że gładko tak, lekko tak w gardło się lało,
Że tam się grzało, a tutaj skraplało.
To nie był z diabłem zawarty pakt,
Że pyszny spirytus, to czysty fakt.
A jakże to, czemu to kaca brakuje,
Głowa nie boli, normalnie pracuje.
Że bólu nie sprawia mi żadem ruch,
Że wzrok idealny doby słuch.
To okowitka, co z kotła pochodzi,
Przewagi nad wódką skutecznie dowodzi.
Na koniec pomyślę o tekście piosenki,
Ku chwale Helenki, mej kolumienki.
DZIĘKUJĘ
Żył sobie synek i jego tata.
Siedząc przy stole, przy świątecznym rosole,
Tak tata rzecze do syna swego,
Zbudujemy alembik, ze złota szczerego.
Młody wciąż siedzi posty studiuje,
Aparat dla obu zbudować planuje.
Tato, mój tato rzecze syn dumny,
Zbudujemy aparat na kształt kolumny.
Decyzja zapadła czas więc zaczynać,
Materiał zbierać i rury przycinać.
Znaleźli na złomie po piwie keg,
Lśniący jak nawy, trzydziesto litrowy.
Posiadać ten keg nabrali ochoty,
Zapłacili za niego pięćdziesiąt złoty.
Młody miał trochę fachu, smykałki,
Dziurkę więc wyciął pod mufkę grzałki.
Ruszyły maszyny w pobliskim warsztacie,
Synek biegnie powiedzieć tacie,
I toczy się toczy wrzeciono tokarki,
Łapiąc wymiary wyplute z kopiarki.
Tokarz i frezer robotę zrobili,
Po odbiór rureczek więc zaprosili.
Teraz udają się do Wacława,
On pięknie kolumnę w całość pospawa.
Ponownie wydadzą troszkę bilonu,
Wszystko pospawa w osłonie argonu.
Cześć Wacławie wyciągnął rękę,
Chciałbym przedstawić Ci moją Helenkę.
Na plany popatrzył dumny jak paw,
I zaczął układać w niej pierwszy spaw.
Wacek dzwoni, już po temacie,
Zakłada szybko na tyłek gacie.
Pędzi do niego co w nogach sił,
Wzniecając za sobą gęsty pył.
Dotarł ma miejsce otwiera drzwi,
Helenka, z oddali w kąciku lśni.
Trzeba też było troszkę zapłacić
Kega dociepilić, kolumnę ogacić.
Zakończył się etap całej budowy,
Czas więc wykonać nastaw cukrowy.
Minął już miesiąc, wsad już mamy,
Nie ma co czekać, więc zaczynamy.
Stoi w garażu ma wierna druhenka,
Skromna, wysoka, piękna panienka,
Moja Helenka.
Stoi w kąciku nastaw gotuje,
A to co skapuje, wszystkim smakuje.
Buch – z moim tatkiem
Uch – z moim dziadkiem
Puf – wujkiem Radkiem
Uff – z całym stadkiem.
Już ledwo stoją już ledwo zipią
W kieliszki wciąż leją, wódeczkę chlipią.
Siedzimy we czterech przy mojej Helence,
Smażąc kiełbaskę na patelence.
Siedzimy tak sobie z zagryzką w dłoni,
Puk, puk, a kto tam - to wójek Antoni.
Jest nas już pięciu zabawa wciąż trwa,
Helenka gotuje, wujek testuje i gratuluje.
Po kolejnej godzinie, jest nas już sześciu,
Dołączył też do nas mój kochany teściu.
To mała wioseczka, lecz nie jakiś łagier,
Wieść się rozeszła, dołączył i szwagier.
Po szwagrze dotarł też jego pomagier.
Mój garaż dla nas to mała enklawa,
Wyglądam przez okno i widzę Wacława.
Dziesiąty dotarł gość w marynarce,
Co rurki Helenki toczył w tokarce.
Każdy, wypije, każdy testuje,
Temat Helenki nie ustępuje.
Że tam się skrapla, a tu paruje, że moja żona to akceptuje???.
Że czas tu spędzam, że się nie żali, że wybrał co twarde zrobione ze stali.
Lecz choćby przyszło z żoną się kłócić,
W skrajnym przypadku obrączkę jej zwrócić,
I choćby teściowa się pogniewała,
W gębę z otwartej mi zaj… (przepraszam)
I choćby ksiądz stosował lobby
To nie odpuszczę, takie to hobby.
Nagle – pisk !
Nagle – skok !
Temperatura - w górę
Pogony – w rurę
Czas więc kończyć Helenki drenażu,
Wypraszam wszystkich z mojego garażu.
Powoli ruszają, wciąż rytmu szukają
Ucieczki przed żoną się domagają.
Alkohol co w głowie pulsuje, buzuje
Sprawia że droga im się krzyżuje.
I kręci się, kręci świat dokoła,
Chłopaki szukają podparcia dla czoła.
I idą, tak idą na skraju lasu,
Każdemu dałem ćwiarteczkę zapasu.
A dokąd, A dokąd, A dokąd? prosto do domu!
O minionej już nocy nie mówiąc nikomu.
Że gładko tak, lekko tak w gardło się lało,
Że tam się grzało, a tutaj skraplało.
To nie był z diabłem zawarty pakt,
Że pyszny spirytus, to czysty fakt.
A jakże to, czemu to kaca brakuje,
Głowa nie boli, normalnie pracuje.
Że bólu nie sprawia mi żadem ruch,
Że wzrok idealny doby słuch.
To okowitka, co z kotła pochodzi,
Przewagi nad wódką skutecznie dowodzi.
Na koniec pomyślę o tekście piosenki,
Ku chwale Helenki, mej kolumienki.
DZIĘKUJĘ
-
- Posty: 84
- Rejestracja: niedziela, 30 mar 2014, 14:47
- Krótko o sobie: ,,Nie ma złej whisky, tylko niektóre są lepsze od innych''
- Ulubiony Alkohol: Whisky
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Podziękował: 26 razy
- Otrzymał podziękowanie: 4 razy
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
,,Polaczek Dawid''
Polaczek Dawid w Irlandii mieszka,
tu mają Guinness'a, a w Polsce Leszka.
Przy Atlantyku to wyspa malutka,
oni, że whiskey, on uparcie wódka.
Skąd to się bierze, jak robią to oni,
wyjaśniał jemu przyjaciel Johnny.
Wiele mu mówił o tych destylatach,
o w rożnych beczkach spędzonych latach.
Co to słodowa, co to mieszana,
po której mniejszego masz kaca z rana.
Z pełną pasją mówił to Johnny,
aż Dawid na whiskey został skuszony.
Jakież było jego zdumnienie,
gdy poczuł wanilie, owoce, korzenie.
Jeszcze wtedy nie zdawał se sprawy,
że czuł i zapach koszonej trawy.
Tymi smakami był tak zachwycony,
że zaczął próbować scotch'e bourbon'y.
Znalazł to forum nie mówiąc nikomu,
wyczytał, że da się robić to w domu.
Tam poznał Zygmunta co w miedzi dłubie,
zamówił sprzęt i już jest w klubie.
Kupił też słodu dwa worki duże,
zacier bulgocze w spiralnej rurze.
Odebrał serce, teraz dębienie,
nie może doczekać się podniebienie.
Kilka lat temu zaczynał od zera,
a mamy psotnika i konesera.
Polaczek Dawid w Irlandii mieszka,
tu mają Guinness'a, a w Polsce Leszka.
Przy Atlantyku to wyspa malutka,
oni, że whiskey, on uparcie wódka.
Skąd to się bierze, jak robią to oni,
wyjaśniał jemu przyjaciel Johnny.
Wiele mu mówił o tych destylatach,
o w rożnych beczkach spędzonych latach.
Co to słodowa, co to mieszana,
po której mniejszego masz kaca z rana.
Z pełną pasją mówił to Johnny,
aż Dawid na whiskey został skuszony.
Jakież było jego zdumnienie,
gdy poczuł wanilie, owoce, korzenie.
Jeszcze wtedy nie zdawał se sprawy,
że czuł i zapach koszonej trawy.
Tymi smakami był tak zachwycony,
że zaczął próbować scotch'e bourbon'y.
Znalazł to forum nie mówiąc nikomu,
wyczytał, że da się robić to w domu.
Tam poznał Zygmunta co w miedzi dłubie,
zamówił sprzęt i już jest w klubie.
Kupił też słodu dwa worki duże,
zacier bulgocze w spiralnej rurze.
Odebrał serce, teraz dębienie,
nie może doczekać się podniebienie.
Kilka lat temu zaczynał od zera,
a mamy psotnika i konesera.
-
- Posty: 58
- Rejestracja: środa, 9 lip 2014, 19:10
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Mamrot :D
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Lokalizacja: Pogranicze Świętokrzysko-Lubelskie :)
- Podziękował: 14 razy
- Otrzymał podziękowanie: 18 razy
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
Nasz Krzysztof sobie w Ostrowcu mieszka
Lecz domek na wsi ma nasz koleżka
Czyta więc forum przez całe ranki
O ile w pracy ma drugie zmianki
A gdy w dniu wolnym na wioskę wraca,
To co wyczytał, w czyny obraca
A żona krzyczy: "Krzychu, jełopie!"
Działka się przecież sama nie skopie.
Żona powiada: "Napij się wina",
Toż na nie z działki poszła malina
Żona powiada: "Chodź do ziemianki",
Niech młode wino wypełni szklanki.
I żona kocha swojego Krzysia,
Bo pracowity, choć kawał misia.
Szkoda, że Krzysiu, mu wypominam,
Nie robi psoty, a same wina.
Pozdrawiam - Krzyś
Lecz domek na wsi ma nasz koleżka
Czyta więc forum przez całe ranki
O ile w pracy ma drugie zmianki
A gdy w dniu wolnym na wioskę wraca,
To co wyczytał, w czyny obraca
A żona krzyczy: "Krzychu, jełopie!"
Działka się przecież sama nie skopie.
Żona powiada: "Napij się wina",
Toż na nie z działki poszła malina
Żona powiada: "Chodź do ziemianki",
Niech młode wino wypełni szklanki.
I żona kocha swojego Krzysia,
Bo pracowity, choć kawał misia.
Szkoda, że Krzysiu, mu wypominam,
Nie robi psoty, a same wina.
Pozdrawiam - Krzyś
Ostatnio zmieniony sobota, 28 lut 2015, 09:40 przez K-Zaq, łącznie zmieniany 1 raz.
-
online
- Posty: 4908
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 845 razy
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
Stoi w piwnicy bańka na mleko
Stara pogięta i z krzywą deką
Opowiem o niej historię całą
tyle urobku z niej naleciało
ilu tej sztuki się na niej uczyło
teraz fachowców, popatrzeć miło
żona mi mówi, nie zbieraj złomu
gaś światło w piwnicy i wracaj do domu
to nie jest złom, to coś co cenię
ciebie na nowszy model zamienię
z nowszą, ładniejszą i świeżą tapetą
niż się pozbędę tej bańki na mleko!!!
czy ja ci bronię kupować torebki?
najnowsze buty i inne bzdet ki?
To nie jest zwykły kawałek złomu
Jak tego nie chwytasz to spieprzaj do domu
Może wrócimy do jej historii
To samo życie, zero teorii
Ją stworzył dziadek mojego sąsiada
A z niej tworzył cuda, że mucha nie siada
Często chowana przed okiem milicji
W czasach niebytu i prohibicji
Obok niej stoi jej szklana siostrzyczka
No muszę przyznać że niezła psotniczka
Dla niej mam również szacunek wielki
Cały czas daje mi boskie kropelki
Na zamówienie była dmuchana
Dlatego jest tak często głaskana
Nawet jak przyjdzie i pan Aabratek
To będzie tylko jej młodszym bratem
Bo coś co robisz to trzeba szanować
Może czasami też celebrować
Można też dla nich napisać poemat
Ja nie ukrywam, świetny jest temat
I nie pozwolę by w zapomnieniu
Kawałek „złomu” kurzył się w cieniu
Prędzej z cholerą swą się rozwiodę
niż swoje gracje piękne zawiodę
Do tego dochodzi moja piwnica
A w niej ukryta jest tajemnica
Po sufit zapchana jest balonami
Z maceratami i nalewami
Jest również beczka z prawdziwej dębiny
Którą synowi dam w urodziny
Zaskoczę nieźle mego smarkacza
Na osiemnastkę beczkę łiskacza
Z pewnością będzie nieźle zdziwiony
Ale na pewno zadowolony
Poeta ze mnie marny jest chyba
Ale to moja lokomotywa
Z każdego pędu, chowam do szafy
Tak do kolekcji, na lepsze czasy
Odkładam zawsze jedną flaszeczkę
Po jednej małej dwuseteczce
Dalej to stoją butelki rżnięte
I nie pozwolę by były tknięte
Zgodnie z moim stylem życia
Więcej pędzenia niż tego picia
A jak miejsca mi zbrakuje
To drugą piwniczkę sobie zbuduję
I choćby przyszło tysiąc atletów
I na zagrychę tysiąc kotletów
Ze sobą przynieść by miało
I nie ma szansy by radę dało
I choćbyś wątrobę nieźle wytężał
To nie wypijesz, taki to ciężar
Poniżej butla ma ze śliwkami
A obok nalew z żurawinami
W wielgachnym słoju jest brzoskwiniówka
Obok we flaszy stoi miętówka
Dalej jest pomysł całkiem nie nowy
Prawdziwy, mocny nalew kawowy
To przejdźmy dalej do mych bajerów
Eksperymentów czyli likierów
Też owszem lubię ja słodkie wódki
A to się robi dla mojej marudki
By zamknąć usta mej połowicy
Bez tłumaczenia co robię w piwnicy
Tutaj wyskoczę z moim pomysłem
Starym jak ja i wcale nie błysłem
A jest to nalew z kukułkami
Z takimi pysznymi cukierkami
Aby nie było tyle słodyczy
Stoi też słój pełen goryczy
Na żołądkową jest planowane
Ziarna i zioła macerowane
Ciężko to idzie, ale dam słowo
Ja jednak zrobię tę żołądkową
A że nie jestem z pierwszej łapanki
To mam też butlę mej przepalanki
Klasyczny bimber, czysta tradycja
To jest ta moja prosta ambicja
By z gówna umieć bata ukręcić
Nawiasem mówiąc, by umieć pędzić
Pędzę od dawna, beczkami licząc
Ale wiem jedno…nie pędzę do nikąd
I to jest moja mała enklawa
A co tam robię to moja sprawa
Jako jedyny mam do niej klucze
Nikogo obcego nigdy nie wpuszczę
To będzie tyle na koniec chyba
Powiem, to moja lokomotywa
Stara pogięta i z krzywą deką
Opowiem o niej historię całą
tyle urobku z niej naleciało
ilu tej sztuki się na niej uczyło
teraz fachowców, popatrzeć miło
żona mi mówi, nie zbieraj złomu
gaś światło w piwnicy i wracaj do domu
to nie jest złom, to coś co cenię
ciebie na nowszy model zamienię
z nowszą, ładniejszą i świeżą tapetą
niż się pozbędę tej bańki na mleko!!!
czy ja ci bronię kupować torebki?
najnowsze buty i inne bzdet ki?
To nie jest zwykły kawałek złomu
Jak tego nie chwytasz to spieprzaj do domu
Może wrócimy do jej historii
To samo życie, zero teorii
Ją stworzył dziadek mojego sąsiada
A z niej tworzył cuda, że mucha nie siada
Często chowana przed okiem milicji
W czasach niebytu i prohibicji
Obok niej stoi jej szklana siostrzyczka
No muszę przyznać że niezła psotniczka
Dla niej mam również szacunek wielki
Cały czas daje mi boskie kropelki
Na zamówienie była dmuchana
Dlatego jest tak często głaskana
Nawet jak przyjdzie i pan Aabratek
To będzie tylko jej młodszym bratem
Bo coś co robisz to trzeba szanować
Może czasami też celebrować
Można też dla nich napisać poemat
Ja nie ukrywam, świetny jest temat
I nie pozwolę by w zapomnieniu
Kawałek „złomu” kurzył się w cieniu
Prędzej z cholerą swą się rozwiodę
niż swoje gracje piękne zawiodę
Do tego dochodzi moja piwnica
A w niej ukryta jest tajemnica
Po sufit zapchana jest balonami
Z maceratami i nalewami
Jest również beczka z prawdziwej dębiny
Którą synowi dam w urodziny
Zaskoczę nieźle mego smarkacza
Na osiemnastkę beczkę łiskacza
Z pewnością będzie nieźle zdziwiony
Ale na pewno zadowolony
Poeta ze mnie marny jest chyba
Ale to moja lokomotywa
Z każdego pędu, chowam do szafy
Tak do kolekcji, na lepsze czasy
Odkładam zawsze jedną flaszeczkę
Po jednej małej dwuseteczce
Dalej to stoją butelki rżnięte
I nie pozwolę by były tknięte
Zgodnie z moim stylem życia
Więcej pędzenia niż tego picia
A jak miejsca mi zbrakuje
To drugą piwniczkę sobie zbuduję
I choćby przyszło tysiąc atletów
I na zagrychę tysiąc kotletów
Ze sobą przynieść by miało
I nie ma szansy by radę dało
I choćbyś wątrobę nieźle wytężał
To nie wypijesz, taki to ciężar
Poniżej butla ma ze śliwkami
A obok nalew z żurawinami
W wielgachnym słoju jest brzoskwiniówka
Obok we flaszy stoi miętówka
Dalej jest pomysł całkiem nie nowy
Prawdziwy, mocny nalew kawowy
To przejdźmy dalej do mych bajerów
Eksperymentów czyli likierów
Też owszem lubię ja słodkie wódki
A to się robi dla mojej marudki
By zamknąć usta mej połowicy
Bez tłumaczenia co robię w piwnicy
Tutaj wyskoczę z moim pomysłem
Starym jak ja i wcale nie błysłem
A jest to nalew z kukułkami
Z takimi pysznymi cukierkami
Aby nie było tyle słodyczy
Stoi też słój pełen goryczy
Na żołądkową jest planowane
Ziarna i zioła macerowane
Ciężko to idzie, ale dam słowo
Ja jednak zrobię tę żołądkową
A że nie jestem z pierwszej łapanki
To mam też butlę mej przepalanki
Klasyczny bimber, czysta tradycja
To jest ta moja prosta ambicja
By z gówna umieć bata ukręcić
Nawiasem mówiąc, by umieć pędzić
Pędzę od dawna, beczkami licząc
Ale wiem jedno…nie pędzę do nikąd
I to jest moja mała enklawa
A co tam robię to moja sprawa
Jako jedyny mam do niej klucze
Nikogo obcego nigdy nie wpuszczę
To będzie tyle na koniec chyba
Powiem, to moja lokomotywa
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
Autor tematu - Posty: 2680
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 307 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
Czas płynie
Mam propozycję dla Forumowiczów - od teraz to Wy będziecie Jurorami naszej zabawy
Nagrody zostaną przyznane według odczytu z ikonki "Dzięki" - która znajduje się przy każdym poście. Oczywiście tylko zarejestrowani i zalogowani mogą oceniać - zapraszam do zabawy!
Sądzę, że to będzie najbardziej miarodajna ocena naszej twórczości.
Pozdrawiam i proszę o komentarze
Mam propozycję dla Forumowiczów - od teraz to Wy będziecie Jurorami naszej zabawy
Nagrody zostaną przyznane według odczytu z ikonki "Dzięki" - która znajduje się przy każdym poście. Oczywiście tylko zarejestrowani i zalogowani mogą oceniać - zapraszam do zabawy!
Sądzę, że to będzie najbardziej miarodajna ocena naszej twórczości.
Pozdrawiam i proszę o komentarze
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
-
- Posty: 2591
- Rejestracja: środa, 17 lut 2010, 20:05
- Krótko o sobie: Dłubek -mechanik "złota rączka".
- Ulubiony Alkohol: do 20%
- Status Alkoholowy: Miodosytnik
- Podziękował: 21 razy
- Otrzymał podziękowanie: 260 razy
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
Sposób dobry i prosty. Dodatkowo będzie możliwość wielokrotnego wyboru.
Jest tylko jedno ale, niechaj w ocenie wezmą udział tylko najaktywniejsi, a każdy kliknie tylko przy pięciu wierszach i w ten sposób zniszczysz http://alkohole-domowe.com/forum/thanks ... ?sk=e&sd=d (listę podziękowań). Nie do tego ona powstała.
Czy warto dla zabawy, bo przecież zabawą to nazwałeś?
Jest tylko jedno ale, niechaj w ocenie wezmą udział tylko najaktywniejsi, a każdy kliknie tylko przy pięciu wierszach i w ten sposób zniszczysz http://alkohole-domowe.com/forum/thanks ... ?sk=e&sd=d (listę podziękowań). Nie do tego ona powstała.
Czy warto dla zabawy, bo przecież zabawą to nazwałeś?
Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!
-
online
- Posty: 4908
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 845 razy
-
- Posty: 397
- Rejestracja: wtorek, 22 paź 2013, 10:03
- Podziękował: 86 razy
- Otrzymał podziękowanie: 177 razy
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
TOAST ZA FERMIOLE
Stoi pod ścianą ogromna beka.
Pusta i czysta. Stoi bez wieka.
I na coś czeka.
Czysta i pusta, podobna studni.
W jej głuchym wnętrzu echo aż dudni!
Bum – jakie echo!
Dum – jakie echo!
Skąd takie echo?
Bo do dna daleko!
W czeluści ciemnej, w bezmiarze pustki,
Lata ulotny zapach... kapustki?
Tak, bo jeszcze wczoraj kisła w niej kapusta,
A dziś ktoś ukrop z gara nagle do niej chlusta!
Opar mglisty zaraz uchodzi nad bekę
Trzeba więc ten opar przydusić szybko wiekiem,
Aby pod nim burą wydzielając pianę
Warzyło się żyto. Ześrutowane.
I w warze wrzątku 100 stopni gorącym
śrutę tę żre enzym. Upłynniający.
A potem drugi!, i trzeci chlust! z garnka.
I w beczce klajster – zacier nie warka.
Bryzgają wokół gluty i smarki.
To para tak poszła?! Nie, dym z wiertarki!
Lecz wiercić trzeba jeszcze sto razy,
Dokwasić, dodać glukozydazy.
Okręcić na noc trzema kołdrami,
Zdrowaśki klepać, okadzić psalmami...
Aż po północy, padając na pysk,
Szmatę do ręki i kuchnia na błysk!
Stół, wszystkie krzesła i wszystkie szafki,
Kuchenka, garnki, dziecka zabawki,
Talerze, szklanki, moździerze, dzbanki,
Kurrr, pół okna... Kurrr... - FIRANKI!!!
Do rana kuchnia ma lśnić jak nowa!
A za firanki – znów przemoc domowa...
I cóż wielkiego, zrobić ten zacier?
To przy sprzątaniu człowiek się nacier-
pieć musi. I mieć żelazną wolę,
by nie kląć: Kurrr, gdzie te Fermiole!
--------------------------------------------------
Nagle – bulk...
Nagle – gulp...
Dekiel – łup!
Zacier – chlup!
Chlupnęło błoto, dekiel odskoczył,
szlam idzie w górę, piana się toczy.
Beczka się w błotny wulkan przeistacza,
Podobna do zlewu, czy zatkanego sracza...
Rozlazły budyń z jej krawędzi spływa,
na rancie chwilę zwisa, w końcu się odrywa.
I spada z mlaśnięciem, a kolejne macki,
wypychane z dołu, sięgają posadzki...
Tak moc, co w beczce mieszka, jej potężna siła
co w męce wysprzątane – znów upierniczyła!
To drożdże sprawiły – żyjątka malutkie,
co cukier z żyta chrupiąc, wysikują wódkę.
A bączki puszczają z dwutlenku węgla.
I w tych to bączkach właśnie taka jest potęga.
Choć breja ciężka, lepka, to w beczce tak się dzieje,
Że jak bączków milion, to uniosą breję.
I nawet jeśli zacier zamknąć ciężkim wiekiem,
To wysadzą dekiel lub... rozpieprzą bekę!
Choć niby głów nie mają, to jedno w głowie:
Jak tu „rypcium-pypcium”? Jak tu ulżyć sobie?
W kwasie i w zasadzie, na wierzchu, na dnie beczki,
W cukrówie, kukurydzy, czy w winie z porzeczki.
Czy w pianie, czy w kożuchu, czy zupełnie nago,
Wciąż jedno – „bara-bara” i jak tu „figo-fago”?!
I choćby nawet przyszło milion Donżułanów
I choćby każdy łyknął wagon Braveranu
I, tak nakręcony, jak szatan chędożył?! –
To nie dadzą rady jak drożdże się mnożyć!
Każdy dróżdż każdego wciąż mizia i pieści,
I jak w beczce jest ich milionów czterdzieści,
I... tfu!, każdy z każdym, tfu!... po kilka razy...
Noooo..., to nic dziwnego, że aż pójdą gazy!
Nie dziwne też wcale, że przy świństwach tylu
Powstaje tyle świństwa: „coś-tam-coś” z amylu!
Jakiś kwas z bursztynu, ocet z aldehydu,
I maślan etylu - dowody bezwstydu,
Rui, rozwiązłości, poróbstwa i grzechu,
W jakim żyją drożdże oddane uciechom.
Rzyć*, żytnia i żarcie – życie pierwotniacze.
Rzyć, żytnia i żarcie – a po co inaczej?
Rzyć, żytnia i żarcie – tak życie się toczy!
Rzyć, żytnia i żarcie! Aż dekiel odskoczy!!!
Lecz nikt tu nie zamierza ich na drogę cnoty
Sprowadzać i odciągać od „ulubionej roboty”.
I ten toast wznosimy, Kochane Drożdżusie,
Właśnie za tę skłonność do cielesnych uciech!!
Za popęd i jurność, by oddać się rozpuście
w wiadrze, słoju, szklance, czy w beczce po kapucie!
Byście żyły wiecznie i w symbiozie z nami,
Ten toast wznosimy! Waszymi siuśkami...
Czystą, czy dębioną, czy z dodatkiem Coli,
Ten toast wznosimy –
ZA ZDROWIE FERMIOLI!
* - to nie błąd, tylko część ciała...
Stoi pod ścianą ogromna beka.
Pusta i czysta. Stoi bez wieka.
I na coś czeka.
Czysta i pusta, podobna studni.
W jej głuchym wnętrzu echo aż dudni!
Bum – jakie echo!
Dum – jakie echo!
Skąd takie echo?
Bo do dna daleko!
W czeluści ciemnej, w bezmiarze pustki,
Lata ulotny zapach... kapustki?
Tak, bo jeszcze wczoraj kisła w niej kapusta,
A dziś ktoś ukrop z gara nagle do niej chlusta!
Opar mglisty zaraz uchodzi nad bekę
Trzeba więc ten opar przydusić szybko wiekiem,
Aby pod nim burą wydzielając pianę
Warzyło się żyto. Ześrutowane.
I w warze wrzątku 100 stopni gorącym
śrutę tę żre enzym. Upłynniający.
A potem drugi!, i trzeci chlust! z garnka.
I w beczce klajster – zacier nie warka.
Bryzgają wokół gluty i smarki.
To para tak poszła?! Nie, dym z wiertarki!
Lecz wiercić trzeba jeszcze sto razy,
Dokwasić, dodać glukozydazy.
Okręcić na noc trzema kołdrami,
Zdrowaśki klepać, okadzić psalmami...
Aż po północy, padając na pysk,
Szmatę do ręki i kuchnia na błysk!
Stół, wszystkie krzesła i wszystkie szafki,
Kuchenka, garnki, dziecka zabawki,
Talerze, szklanki, moździerze, dzbanki,
Kurrr, pół okna... Kurrr... - FIRANKI!!!
Do rana kuchnia ma lśnić jak nowa!
A za firanki – znów przemoc domowa...
I cóż wielkiego, zrobić ten zacier?
To przy sprzątaniu człowiek się nacier-
pieć musi. I mieć żelazną wolę,
by nie kląć: Kurrr, gdzie te Fermiole!
--------------------------------------------------
Nagle – bulk...
Nagle – gulp...
Dekiel – łup!
Zacier – chlup!
Chlupnęło błoto, dekiel odskoczył,
szlam idzie w górę, piana się toczy.
Beczka się w błotny wulkan przeistacza,
Podobna do zlewu, czy zatkanego sracza...
Rozlazły budyń z jej krawędzi spływa,
na rancie chwilę zwisa, w końcu się odrywa.
I spada z mlaśnięciem, a kolejne macki,
wypychane z dołu, sięgają posadzki...
Tak moc, co w beczce mieszka, jej potężna siła
co w męce wysprzątane – znów upierniczyła!
To drożdże sprawiły – żyjątka malutkie,
co cukier z żyta chrupiąc, wysikują wódkę.
A bączki puszczają z dwutlenku węgla.
I w tych to bączkach właśnie taka jest potęga.
Choć breja ciężka, lepka, to w beczce tak się dzieje,
Że jak bączków milion, to uniosą breję.
I nawet jeśli zacier zamknąć ciężkim wiekiem,
To wysadzą dekiel lub... rozpieprzą bekę!
Choć niby głów nie mają, to jedno w głowie:
Jak tu „rypcium-pypcium”? Jak tu ulżyć sobie?
W kwasie i w zasadzie, na wierzchu, na dnie beczki,
W cukrówie, kukurydzy, czy w winie z porzeczki.
Czy w pianie, czy w kożuchu, czy zupełnie nago,
Wciąż jedno – „bara-bara” i jak tu „figo-fago”?!
I choćby nawet przyszło milion Donżułanów
I choćby każdy łyknął wagon Braveranu
I, tak nakręcony, jak szatan chędożył?! –
To nie dadzą rady jak drożdże się mnożyć!
Każdy dróżdż każdego wciąż mizia i pieści,
I jak w beczce jest ich milionów czterdzieści,
I... tfu!, każdy z każdym, tfu!... po kilka razy...
Noooo..., to nic dziwnego, że aż pójdą gazy!
Nie dziwne też wcale, że przy świństwach tylu
Powstaje tyle świństwa: „coś-tam-coś” z amylu!
Jakiś kwas z bursztynu, ocet z aldehydu,
I maślan etylu - dowody bezwstydu,
Rui, rozwiązłości, poróbstwa i grzechu,
W jakim żyją drożdże oddane uciechom.
Rzyć*, żytnia i żarcie – życie pierwotniacze.
Rzyć, żytnia i żarcie – a po co inaczej?
Rzyć, żytnia i żarcie – tak życie się toczy!
Rzyć, żytnia i żarcie! Aż dekiel odskoczy!!!
Lecz nikt tu nie zamierza ich na drogę cnoty
Sprowadzać i odciągać od „ulubionej roboty”.
I ten toast wznosimy, Kochane Drożdżusie,
Właśnie za tę skłonność do cielesnych uciech!!
Za popęd i jurność, by oddać się rozpuście
w wiadrze, słoju, szklance, czy w beczce po kapucie!
Byście żyły wiecznie i w symbiozie z nami,
Ten toast wznosimy! Waszymi siuśkami...
Czystą, czy dębioną, czy z dodatkiem Coli,
Ten toast wznosimy –
ZA ZDROWIE FERMIOLI!
* - to nie błąd, tylko część ciała...
-
Autor tematu - Posty: 2680
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 307 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
-
Autor tematu - Posty: 2680
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 307 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
Mam pomysł, aby wydać książeczkę w formie "Limeryki i inne wierszyki" z utworami z naszych forumowych zabaw. Oczywiście za pisemną zgodą Autorów umieszczonych w wydawnictwie. Co Wy na to ?
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
-
- Posty: 1311
- Rejestracja: poniedziałek, 18 lis 2013, 11:10
- Krótko o sobie: hymm?? lubię wszystko co samemu zrobię.
Wkładam w to dużo serducha.
Staram się korzystać z życia pełnymi garściami i co chwilę
znajduję nowe hobby, zostają tylko te,
które sprawiają mi radochę. - Ulubiony Alkohol: wódki smakowe, wino wytrawne
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: poznań
- Podziękował: 157 razy
- Otrzymał podziękowanie: 198 razy
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
Poszukajmy jakiegoś "bitboxera" albo innego "zakreconego płyciarza" i wydajmy płytę . Ciekawe czy to "bimber" ma wpływ na łatwość w rymowaniu, czy to wrodzona zdolność.
Wielki szacunek z mojej strony panowie
Wielki szacunek z mojej strony panowie
Jak mogę to pomogę, ale zaznaczam byle czego nie piję.
-
online
- Posty: 4908
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 845 razy
-
- Posty: 1723
- Rejestracja: niedziela, 6 maja 2012, 10:18
- Ulubiony Alkohol: własne nalewki, czerwone wytrawne
- Lokalizacja: Picardie (Oise) Francja, Żywiec
- Podziękował: 81 razy
- Otrzymał podziękowanie: 253 razy
-
- Posty: 751
- Rejestracja: wtorek, 29 kwie 2014, 23:12
- Podziękował: 114 razy
- Otrzymał podziękowanie: 158 razy
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
@Czołgista co jest z Tobą nie tak? W czym widzisz problem?
Pisałaś jakiś wiersz czy cokolwiek? Bo z tego co widzę to nie, a więc za przeproszeniem gówno Cię to obchodzi.
Co chwile coś Ci nie pasuje, jak Ci tu tak bardzo źle to do widzenia.
Na koniec dodam, że nie pieniądze są najważniejsze, chociaż sam ich nie mam za dużo.
Przepraszam i pozdrawiam.
Pisałaś jakiś wiersz czy cokolwiek? Bo z tego co widzę to nie, a więc za przeproszeniem gówno Cię to obchodzi.
Co chwile coś Ci nie pasuje, jak Ci tu tak bardzo źle to do widzenia.
Na koniec dodam, że nie pieniądze są najważniejsze, chociaż sam ich nie mam za dużo.
Przepraszam i pozdrawiam.
-
Autor tematu - Posty: 2680
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 307 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
-
online
- Posty: 4908
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 845 razy
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
Przyłazisz tutaj jak do siebie, wpierniczasz się z brudnymi butami bez pukania i jeszcze ci źle że ktoś przypadkiem na tym zarobi. Normalnie człowieka szlag trafia jak to czyta. Czołgista.....wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet.
Może inaczej, jeśli ty potrzebujesz porady, czegoś nie wiesz, pomóc ci w budowie? To zapłać.Czołgista pisze:A ja tak zapytam - kto na tym zarobi?
Przyłazisz tutaj jak do siebie, wpierniczasz się z brudnymi butami bez pukania i jeszcze ci źle że ktoś przypadkiem na tym zarobi. Normalnie człowieka szlag trafia jak to czyta. Czołgista.....wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
Autor tematu - Posty: 2680
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 307 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
Dziękuję za pomysł Myślałem o czymś na dłuższy czas, do wstawienia na półkę domowej biblioteczki Forumowicza.Tołdi1929 pisze:Może wybrać 12 "utworów", 12 zdjęć i zmontować z tego kalendarz?
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
-
- Posty: 2993
- Rejestracja: piątek, 11 lis 2011, 14:17
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: Centrum
- Podziękował: 38 razy
- Otrzymał podziękowanie: 251 razy
Re: ZABAWA: Wiersze J.Tuwima w nowej odsłonie
Cieszyć się trzeba Panowie, cieszyć. Że jest zdrówko aby walnąć kielona. A nie marudzić i narzekać.
rozrywek pisze:Może inaczej, jeśli ty potrzebujesz porady, czegoś nie wiesz, pomóc ci w budowie? To zapłać.Czołgista pisze:A ja tak zapytam - kto na tym zarobi?
Przyłazisz tutaj jak do siebie, wpierniczasz się z brudnymi butami bez pukania i jeszcze ci źle że ktoś przypadkiem na tym zarobi. Normalnie człowieka szlag trafia jak to czyta. Czołgista.....wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet.
Cieszyć się trzeba Panowie, cieszyć. Że jest zdrówko aby walnąć kielona. A nie marudzić i narzekać.