Wino z ałyczy (mylonej z mirabelką)

Jabłka, wiśnie, czereśnie, porzeczki czerwone i czarne, gruszki, śliwki, truskawki ...
Awatar użytkownika

Autor tematu
Raknor
30
Posty: 48
Rejestracja: wtorek, 4 sie 2015, 14:26
Podziękował: 15 razy
Otrzymał podziękowanie: 5 razy

Post autor: Raknor »

Koło domu rodziców jest zdziczały morelowo śliwkowy sad. W tym sporo ałyczy, często mylonej z mirabelką. Różnica jest taka ze ałycza dojrzewa pod koniec lipca a mirabelka we wrześniu. Pestki z ałyczy nie odchodzą, z mirabelki jak z węgierki. Ałycza pięknie się klaruje (ma sporo tanin), jest kwaśniejsza, więc nie ma problemów jak z mirabelką czy węgierką, że wino stroi 3 lata i nadal mętne.

Owoców rwiemy tak około 3/4 zbiornika fermentacyjnego i niedrylowane zalewany woda z 2 kg cukru, tak by przykryć owoce. Dodajecie drożdze (polecam uwodnione Fermivin, które potrafią zredukowac kwasowość nastawu o ok 20%, mają tolerancję do 15% alk, ale broń boże Fermivin PDM! bo to Byanus, które trudno by Wam było później zatrzymać). Dzięki temu drożdże będą miały początkowo co jeść a później szybciej zaatakują fruktozę z owoców. Będzie też Wam łatwiej odcedzić owoce. Ważne byście rwali owoce już bez mała ciapowate, gdy zaczynają spadać z krzewu. Ałycza ma sporo kwasów, które początkowo maskują cukry, ale kwasy te później wyjdą na wierzch. Wiec warto poczekać na maksymalną dojrzałość, dodatkowo takie owoce szybciej się rozpadną. Dodajemy też, o ile mamy pektopol (pektoenzym). Pojemnik fermentacyjny jest o tyle wygodny, ze wieko zatrzyma podnoszące się śliwki a przez rurkę nastaw nie wykipi. Raz dziennie mieszamy, jakąś dłuższa łyżką lub bełtamy pojemnikiem, by zabezpieczyć owoce przed schnięciem i pleśnieniem.

Po około 5-6 dniach, gdy owoce zaczną się rozpadać, co zauważycie po tym ze skórki pływają na górze pestki wylądowały w większości na dnia, odcedzamy przez durszlak, firankę czy dowolny luźniejszy filtrator. Ałycza jest o tyle wdzięczna że posiada sporo soków ale bardzo mało miąższu.

Po odcedzeniu dodajecie syropu cukrowego partiami, uzupełniając przy okazji wodę tak by wino znowu zajmowało prawie cały fermentator. Gdy na początku daliście 2 kg, można dodać od razu 3 kg. Kolejne partie cukru dodajecie gdy blg spadnie do zera. Ale partiami po max 1 kg i kolejny gdy znów spadnie do zera. Unikniecie dzięki temu przesłodzenia gotowego wina. Mi w sumie ok 25 l wina pochłonęło 7,5 kg cukru.

Gdy przestało pracować, po ok 5-6 tygodniach zlałem je pierwszy raz z nad osadu. Siarkowałem, dodałem ok 0,5g pirosiarczynu potasu na każde 10 l wina ( łatwo mierzyć strzykawką, wsypujemy do środka proszek, 1g piro zajmuje 0,8 ml w strzykawce) by dobić drożdże i zabezpieczyć wino przed utlenianiem. Dosłodziłem do 5 blg. (bez korekt na niecukry, bo korekty alkoholu i niecukrów się pewnie znoszą). Po kolejny 5-6 tygodniach ponownie zlałem z nad osadu. Zabutelkowałem 15 grudnia, uprzednio sprawdzając co jakiś czas blg, czy wino faktycznie przestało pracować.

I kwestia końcowych parametrów. Nastaw początkowo jest dość kwaskowaty. Kwas się jakoś ułożył z czasem, nie wiem ta estryfikacja kwasu i alkoholu czy coś, nie chce w błąd wprowadzać. Przy blg 2 był faktycznie prawie sam kwas w smaku ale dosłodzeniu do 5 pojawia się lekko wyczuwalny cukier, ale taki który nie przysłania smaku ałyczy, lekkiej kwaskowatości a podbija trochę smak śliwek. Smak bo aromat jest zawsze. Posiada przyjemną taniczność, delikatnie osuszającą usta i zachęcą do kolejnego łyku :) No i oczywiście schłodzone, z lodówki smakuje dużo lepiej niż w temperaturze pokojowej.

Polecam spróbować wino z ałyczy, owoce rosną wszędzie sa darmowe i dają świetny rezultat. Moje zabutelkowane w grudniu Jest czyste klarowne nie gazuje a w butelce nie zbiera się żaden osad. I trochę foto obu nastawów:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
koncentraty wina
Awatar użytkownika

siwy1121
350
Posty: 396
Rejestracja: sobota, 17 wrz 2011, 10:39
Krótko o sobie: Zanim znalazłem tą stronę myślałem, że wiem naprawdę dużo o wyrobie wina... To był dla mnie cios
Ulubiony Alkohol: wino
Status Alkoholowy: Winiarz
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował: 10 razy
Otrzymał podziękowanie: 25 razy
Re: Wino z ałyczy (mylonej z mirabelką)

Post autor: siwy1121 »

Koło mnie rosły dwa drzewa (tak mi się wydaje, ze to co opisujesz), ale przy samej drodze, gdzie jeździ dużo samochodów, więc raczej kiepsko do zbiorów :cry2:
Awatar użytkownika

Pretender
2500
Posty: 2993
Rejestracja: piątek, 11 lis 2011, 14:17
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: Centrum
Podziękował: 38 razy
Otrzymał podziękowanie: 251 razy
Re: Wino z ałyczy (mylonej z mirabelką)

Post autor: Pretender »

I co w związku z tym? Bo nie rozumiem...
Awatar użytkownika

siwy1121
350
Posty: 396
Rejestracja: sobota, 17 wrz 2011, 10:39
Krótko o sobie: Zanim znalazłem tą stronę myślałem, że wiem naprawdę dużo o wyrobie wina... To był dla mnie cios
Ulubiony Alkohol: wino
Status Alkoholowy: Winiarz
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował: 10 razy
Otrzymał podziękowanie: 25 razy
Re: Wino z ałyczy (mylonej z mirabelką)

Post autor: siwy1121 »

To, że chętnie bym nazbierał, ale nie chcę robić wina z owoców które rosną przy drodze z dużą ilością spalin.
Awatar użytkownika

Pretender
2500
Posty: 2993
Rejestracja: piątek, 11 lis 2011, 14:17
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: Centrum
Podziękował: 38 razy
Otrzymał podziękowanie: 251 razy
Re: Wino z ałyczy (mylonej z mirabelką)

Post autor: Pretender »

Jak dobrze się rozejrzysz, to alyczę znajdziesz na każdym kroku. Także w miejscach, gdzie nie ma ruchu pojazdów.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wina Owocowe”