Miało być w czwartek, było w piątek. Pierwsze wędzenie w mojej wędzarni domowej. Powstała głównie rękami teścia. Z duszą na ramieniu, nadzieją i wiarą w sercu, że wszystko się uda i jęzorem do ziemi, bo dziś tknąć nic nie można, uwędziliśmy dzisiaj świąteczne wędliny. Wędzarnia działa znakomicie.
wedzarnia ta_moko.jpg
Jeszcze sporo zostało do zrobienia (całkiem z lewej powstanie piec chlebowy, całość trzeba wykończyć, zadbać o teren itp.).
A tak prezentuje się zawartość wędzarni:
wedzonki ta_moko.jpg
Czas wykorzystałem podwójnie - mały bonus produkcyjny w garażu teścia. Kapie czarnoporzeczkowica (?). Mix wina porzeczkowego oraz nastawu na starych sokach i dżemach porzeczkowych.
mała ta_moko.jpg
Baaaardzo udany dzień. A w ustach tylko kawa i herbata...
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.