Ale swoją drogą, to jakbyś miał nalot i zrobia rewizję, to jak wyjdziesz z pierdla, to będzie "jak znalazł"
Kolego Pokrec, Ty jakiś bardzo uprzedzony jesteś. Albo masz wielką traumę, albo ja za długo już w Polsce nie przebywam. Bez przesady, czy mi się już tak wydaje, że jest już tak źle, oczywiście bez obrazy.
Idea przy tym co robisz jest godna podziwu, ja w każdym bądź razie . Mi osobiście, marzy się odstawianie urobku na czas jakiś, co by popróbować lepszego, wiem jak jest to trudne. Pozdrawiam
Pomysł żeby zaprzyjaźnić się z barmanem też polecam. Ja wykorzystałem status stałego klienta. Mój Włoch, właściciel pizzerii, zbiera dla mnie butelki po grappie, zamykane grzybkiem. Estetycznie to wygląda i na prezent też sie nadaje. Najbardziej cieszę się jednak z butelek typu magnum, od 3l, po winach, winiakach, rumach czy wódkach. Fajne są też butelki prezentowe 2 lub 3 l po piwie, zamykane porcelanowym korkiem. Najbardziej cenię sobie oczywiście te z kranikiem po Metaxie i Tunelu.
klodek4 pisze:/.../ jeżdżąc na targi staroci i badziewia i tam wyrywam /nieraz bardzo intratnie/ różnokształtne buteleczki za grosiki /butla od 2 do 5 litrów można nabyć w cenie około 2 euro a przy większych ilościach można się dogadać/.
Jak ja Ci takiego szkła zazdroszczę! To mi wygląda na naprawdę stare balony. Kiedyś wyrzucałem szkło do pojemników a tu podjeżdża jegomość o południowoeuropejskim wyglądzie i zaczyna wyrzucać takie fikuśne butelki. Podobne jak Twoje ale nie tak stare. Po jego odjeździe zabrałem je zamiast zagadnąć i zaklepać sobie a przyszłość. Mój kuzyn prezentuje mi czasami stare butle z tzw. rwanego szkła. Ponoć mają 100 i więcej lat. Jakiś czas temu widziałem w lokalnej knajpie prostokątną butle z kranikiem. Coś pięknego! Prosiłem o załatwienie mi takiej samej ale barman odradzał ze względu na zawodny kranik. Poza tym dostał ją od hurtownika, z którym już nie współpracuje. Niestety w sieci nie znalazłem nic podobnego.
W Deutschland jest duzo targów ze starymi rupieciami i naprawdę idzie znaleźć cuda za grosze. 2,5 lat temu bylem w Bawarii i przez przypadek za 2-3 euro znalazłem krzyż z Chrystusem a pod nogami trupia czachę, który nosili oficerowie niemieccy podczas drugiej wojny światowej.
Jesli ktoś myśli że jest wolnym człowiekiem, to oznacza że jest niewolnikiem!
Od jakiegoś czasu, market spod znaku chrząszcza sprzedaje wino w fajnych 1-litrowych butelkach. Czerwone nie bardzo mi smakuje ale białe półsłodkie, typu Muskat jest OK, a przy okazji mam ciekawe buteleczki
butelka.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Radius, jak będziesz dalej taki kochliwy, to Ci kiedyś jakąś ładną butelczynę przytargam, żeby Ci się piwnica nie zdyskonciła. Ale Partyzantowi żadnych militariów wozić nie będę. Dzisiaj w nocy, w moim kraju, kilkunastu miłośników starych dobrych czasów przymknęli.
I to jest właśnie dobry patent na znalezienie fajnego szkła za niską cenę. Ja sam wykorzystałem w ten sposób butelki od piwa Grolsch 450 ml jako opakowania do cydru.
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
Kolego to była tylko ciekawostka, nawet mi nie przyszło do głowy aby o co cokolwiek prosić, rozumie że to był żart z twojej strony Mam tam rodzinę...
A co do tematu, dobre jest to że można z nimi targować... Z białym idzie dobrze utargować ale z arabem lub podobnym jest już gorzej, trzeba się więcej napracować
Jesli ktoś myśli że jest wolnym człowiekiem, to oznacza że jest niewolnikiem!
radius pisze:Od jakiegoś czasu, market spod znaku chrząszcza sprzedaje wino w fajnych 1-litrowych butelkach.
A od dawna jeszcze fajniejsze 5 litrowe za 36 zeta. Odliczając (jak Jan) 16 złociszy za szkło, mam po 4 zł litr wina, albo mniej niż 3 zł za wino 0,7. Baniaczki są bardzo przyjemne.
Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!
Partyzant, naturalnie, że to był żart. Unikam używania tych durnowatych uśmieszków, żeby nie obrażać inteligencji adwersarzy, szczególnie tych z podziemia.
Dalej w temacie, u dalszych południowców czy innych orientalnych kolegów, mało kiedy widziałem ciekawe szkło. Skoro masz rodzinę, to sprzedam Ci pomysł na słoje do nalewek. W sklepach ekologicznych sprzedawane są oliwki i podobne w 3l słojach. Jak się uśmiechnie do sprzedawców, to można przy okazji zakupów taki słój dostać. Ostatnio w Bawarii dostałem trzy takie słoje a kupiłem ledwie wodę różaną i miód. Czasami jakaś franca domaga się równowartości 3 piw ale i to lepsze niż te chińskie szkło. W mojej mieścinie szkło jest dla mnie rezerwowane, bo obdarzam obsługę sklepu konfiturami.
@kochanek Kranei, a można wiedzieć do czego używasz wody różanej U mnie stoi buteleczka takiej wody jeszcze z czasów jak robiłem balsam przeciwzmarszczkowy dla pań wg receptury Edgara Cayce,go i zastanawiam się jak to najlepiej wykorzystać.
Ja jestem niezbyt zaawansowany w dziedzinie produkcji na domowe potrzeby ale od kilku lat chodzę na pchli targ i tam kupuję stare butelki i kamionki w 3 rodzajach:
- flaszki przedwojenne zdobione, najfajniejsze są te ze zdobieniami (embossing) na których są często nazwy wytwórców lub ich znaki ochronne. Na pchlich targach czasem się zdarza, jak sprzedawca się nie zna, kupić taką butelkę w cenie kilka-kilkanaście złotych. Najdroższe i znane (głównie Baczewski) są drogie i kosztują kilkadziesiąt-kilkaset złotych. Zadowolony byłbym jakbym miał takich butelek powiedzmy z 10 rodzai, każda od innego producenta. A już zupełny kosmos byłby jakbym miał technologię cynowych zamknięć - takich około wojennych.
- flaszki zwykłe - chodzi o monopolówki przedwojenne i powojenne, których produkcja była liczona w miliony milionów. Chodzi mi o butelki bez gwintu tylko te z lat 30-70, głównie litrówki zamykane na korek (nie typ "alko").
- kamionki PMS - zdaje się że Polmos Kraków je produkował. Zasadniczo były dwa rodzaje dla Polmosu - Ja je odróżniam - a poza mną nikt się nigdy tym nie interesował. Te po miodach też się nadają.
Butelki te kupuję właśnie z myślą, że jak kiedyś bym ruszył z większą produkcją to chciałbym mieć niejako ładne opakowania dla swoich dzieł. Kolega ma takie stare karafki Baczewskiego i Mikolascha i jak z nich polewa to od razu jest milej.
Używam też standardowych butelek obecnie produkowanych - głównie kątówek, tych butelek w których jest likier finezja i tych których używał dla likierów Polmos Zielona Góra i są jeszcze używane przez Polmos Siedlce.
Jest też taki znany mistrz od nalewek, którego na forach ponoć nikt nie zna, który zbiera przedwojenne karafki i kieliszki do nalewek i ma ich bardzo dużo i ich używa do przechowywania i degustacji co też z pewnością jest super.
"Vistula: nie kosi, nie młóci, a chłopa obróci" Lucjan Pyzik
radius pisze:@kochanek Kranei, a można wiedzieć do czego używasz wody różanej
A nie powiesz nikomu? Do przemywania twarzy po goleniu. Przez to jestem gładki na gębie niczym pan Zagłoba. I to właśnie dlatego te młode panny lgną do mnie na treningu.
Piekę też muffiny różane. Weź 2 jaja, 300 g naturalnego jogurtu, 100 g cukru i 75 ml neutralnego w smaku oleju, daj Żonie, niech mikserem wymiesza. Niech doda 150 g mąki i 100 g mielonych migdałów wymieszanych z 3 łyżkami proszku do pieczenia. Niech dalej miesza ale szybko. Masą niech wypełni formy do muffinków i niech do rozgrzanego do 180 stopni piekarnika włoży na jakieś 20-25 min. W tym czasie weź kolejne 100 g cukru, niech Żona zaleje 125 ml wrzącej wody i ostudzi. Niech doda 4 łyżki wody różanej i 4 łyżki soku z cytryny. Muffiny po pieczeniu parę minut niech pozostawi w formie. Potem jeszcze ciepłe niech zanurza po kolei w syropie aż cały syrop wsiąknie. Syrop można zrobić jeszcze słodsze. Teraz proszę zwolenników prawicy o dalsze nie czytanie. Przyznaję się bez bicia jestem perwersyjnym piekaczem. Używam silikonów i polecam innym otwartym na eksperymenty. Ale wówczas pieczemy w temperaturze 160 stopni i w termoobiegu. Nowe formy silikonowe po umyciu smarujemy olejem i "wypalamy" kwadrans bez ciasta. Studzimy, myjemy, suszymy i dopiero wtedy używamy. Nigdy nie myjemy płynem do naczyń i nie wkładamy do zmywarki. Jak zrobię te muffinki to Ci wyśle zdjęcie, bo mam takie śliczne formy w kształcie różyczek. Czasami to nawet mieszam masę marcepanową z konfiturą różaną i wkładam do środka jako nadzienie.
Krótko o sobie: W bimbrologii stawiam pierwsze kroki. Zrobiłem już trochę bourbona z 'łatwego kwaśnego zacieru wujka Jessie'... i nadal będę go robił, bo nieco za szybko się rozchodzi. Mam nastawionych kilka baniaczków z różnego rodzaju winami i... liczę, że któreś mi zasmakuje co pozwoli mi rozpocząć nieco szerszą produkcję w przyszłości. Niestety mieszkanie w bloku nie pozwala za bardzo się rozwijać, ale jakoś daję radę... mimo, że żona grozi sankcjami :-(
Ulubiony Alkohol: wszelkiej maści bourbony oraz wina... czerwone, wytrawne i najlepiej hiszpańskie
Witajcie
Jestem po sobotnim gonieniu Jessie'go. Wyszło mi 3,2 litra trunku około 60% i jeszcze 0,5 litra nieco słabszego (40%, lekko zalatującego). Wlałem ten właściwy trunek do dwóch zamykanych na sprężynę słoików o pojemności 1,8 litra i zasypałem dębem. Nastawiłem kolejną turę i patrzyłem sobie na to z podziwem. Po chwili naszła mnie myśl: trzeba będzie pewnie iść do sklepu i zakupić kolejne słoiki, a to znów wydatek i do tego nie taki mały (26 zł). Słoik zamykany na sprężynę dostępny w szwedzkim markecie z wyposażeniem ma swoje zalety:
- jest wygodny w napełnianiu i opróżnianiu
- można łatwo wrzucić do niego dąb, a później łatwo usunąć
- jest szczelny (sprawdziłem - zasypałem owoce cukrem, zostawiłem na kilka dni i... gazy odseparowały denko od pozostałej części słoika) - niezbity dowód
- powiedzmy, że cenowo też nie jest najgorzej, ale... no właśnie.
Jeśli co tydzień uzyskam taką ilość, to po miesiącu mam 8-10 słoików. Robią się już spore złotówki, a i miejsca zaczyna brakować. A co po 2-3 miesiącach? A leżakować musi!
W związku z tym pytanko do wszystkich tych, którzy już trochę tego wypędzili i nie wypili: jak leżakujecie wyniki Waszej produkcji? Używacie do tego np. balonów 5l? Zastanawiam się czy to nie będzie lepsze i tańsze rozwiązanie. Ma tylko jeden minus (wg mnie): szyjka jest dość wąska i mogą być później problemy z wyciągnięciem dębu.
Korzystając z okazji mam jeszcze jedno pytanko: jak długo trzymacie dąb w bourbonie? Wiem, że w beczkach leży co najmniej 2 lata. Swój pierwszy produkt uzyskałem 4 sierpnia i próbuję raz w tygodniu. Przy każdej próbie jest inny. Coraz lepszy. Temat ma już niemal 4 lata, więc wielu z Was już sprawdziło jak długi czas potrzebny jest dla uzyskania najlepszego wyniku. Wiem, że o gustach się nie dyskutuje, ale może jakieś sugestie?
Pozdrawiam
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Właśnie jest sezon na przetwory- kupisz tanio zwykłe słoiki, u mnie np taki o poj. 4l kosztuje ok 8zł, już z nakrętką.
Tańsze niż balony, łatwe w czyszczeniu a i nie żal jak się stłucze.
Przy maceracji dębem wiele zależy od tego co to za dąb, jakie wymiary i jak przygotowany (wypalenie) a nawet warunki przechowywania jeśli chcesz to trzymać latami.
Rób tak jak robisz- próbuj co jakiś czas, to najlepsza metoda żeby znaleźć swoje optimum.
Krótko o sobie: W bimbrologii stawiam pierwsze kroki. Zrobiłem już trochę bourbona z 'łatwego kwaśnego zacieru wujka Jessie'... i nadal będę go robił, bo nieco za szybko się rozchodzi. Mam nastawionych kilka baniaczków z różnego rodzaju winami i... liczę, że któreś mi zasmakuje co pozwoli mi rozpocząć nieco szerszą produkcję w przyszłości. Niestety mieszkanie w bloku nie pozwala za bardzo się rozwijać, ale jakoś daję radę... mimo, że żona grozi sankcjami :-(
Ulubiony Alkohol: wszelkiej maści bourbony oraz wina... czerwone, wytrawne i najlepiej hiszpańskie
Tylko ze nie wierze w szczelność zwykłych słoików, a to że są tanie to akurat wiem. Szczelne to one się robiły jak się je gotowało (kompoty). Trzymałem przez chwile bimberek w takowym i niestety, ale zwietrzał mimo, że po przekręceniu go nakrętką w dół niby nic nie ciekło.
Jeszcze jedno pytanko: do leżakowania należy doprowadzić bourbon'a do końcowego voltarzu czy zostawić tak jak jest i dopiero przy butelkowaniu rozcieńczać?
darth_y2k pisze: ...Trzymałem przez chwile bimberek w takowym i niestety, ale zwietrzał mimo, że po przekręceniu go nakrętką w dół niby nic nie ciekło....
W słoiku zwietrzał?
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
W związku z tym pytanko do wszystkich tych, którzy już trochę tego wypędzili i nie wypili: jak leżakujecie wyniki Waszej produkcji? Używacie do tego np. balonów 5l? Zastanawiam się czy to nie będzie lepsze i tańsze rozwiązanie. Ma tylko jeden minus (wg mnie): szyjka jest dość wąska i mogą być później problemy z wyciągnięciem dębu.
Ja używam balonu 10 L z szeroką szyjką cena wysoka ale polecam ,mniejsze ilości w 5 L balonach typu dama. http://www.eurowin.pl/pl/p/Balon-10-L-szeroka-szyjka/39
szeroko.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
W ogrodniczym dostałem niedawno taki za 41 zł. Jutro z rana biegnę sprawdzić czy jeszcze są. I jeszcze jedno- Biowin robi kapturki do takich butli. Gumowe, ale za to szczelne.
Odpuść sobie i zapomnij o plastiku. Kup słoiki 4 litrowe, albo damy 5 litrowe.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
Przemysłowo spirytus transportowany jest właśnie w zbiornikach z HDPE, jest uznawany za bezpieczny do tego zastosowania. Sprawdz tylko z czego wykonane są zamknięcia i ewentualnie wymień je lub się ich pozbądź- może być inny plastik.
www.destylatorymiedziane.pl "Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
Panowie, swojego czasu robiłem zakupy w sklepie eurowin. Tam można kupić damę 5L z zakrętka za 10zl. Ja bym nie ryzykował w plastiku. Ceny nie sa wygórowane . Pozdrawiam
Przy dzisiejszych cenach butelek, balonów czy słoi - chyba nie ma sensu trzymać alkoholu w plastiku. Zdarza mi się jednak nalewanie własnoręcznie robionej whisky na prezent, do butelek plastikowych (tylko i wyłącznie do butelek z Pepsi, Mirindy czy 7-Up) dla tych, którzy już mi tych butelek nie oddadzą. Ze 100% pewnością mogę stwierdzić, że nawet po rocznym "leżakowaniu" w takiej butelce, trunek kompletnie nie zmienia smaku i jest równie dobry jak ten ze szkła czy pojemnika ze stali kwasoodpornej.
Przy okazji witam wszystkich forumowiczów! Pierwszy post - idę wypić!