Świerzonka - Skwarzonka - Duszonka
: wtorek, 23 lut 2010, 10:59
Świerzonka – Skwarzonka – Duszonka
Co wieś, to inna nazwa. Mam nadzieję, że każdy już się zorientował, że chodzi mi o przesmaczne skwary mięsno-wątróbkowe z cebulką. Oczywiście prawdziwa świeżonka jest robiona zaraz po świniobiciu, i tylko taka naprawdę rozpływa się w ustach, ale można zrobić jej podróbę. Naturalnym półproduktem do niej jest świnia - sus scrofa domestica. Mięso z sus scrofa (dzikiej świni) jest zbyt chude i trzeba dodać skwarek ze słoniny Sus scrofa domestica. Sus scrofa mechanica się nie nadaje, bo to bydlę unijne.
-mięso tłuste (podgardle, boczek, karkówka)
-płat wątroby (albo dwa)
-dużo cebuli (białej-zwykłej)
-pieprz
-sól
-smalec
-dwie głębokie patelnie (duże)
-drewniana łyżka
-jałowiec (opcjonalnie)
-gałka muszkatołowa (opcjonalnie)
Dzwoni kumpel, że jedzie zbuszować moją piwniczkę. Lecę do lodówki, wyciągam ścierwo, z zachowanka cebulę i patelnie, podpalam ogień, rozkręcam wodę. Kur… Dziś nie będziem bimbrować. Zakręcam wodę. Szybko siekam cebulę. Pierwszą patelnię wstawiam na fajerę i na rozgrzaną dodaję 2 łyżki smalcu, jak się roztopi, wrzucam cebulę i ją sole lekko.
Zabieram się za mięso. Kroje w spore skwarki. W międzyczasie mieszam cebule i wstawiam drugą patelnię. Smalec, bler, ble, ble…
Pokrojone mięso wrzucam na drugą patelnię, mieszam ciągle cebulę, mięso obsypuje pieprzem i solą. Skwarzę i mieszam. Mieszam i skwarzę. Cebule podlewam wodą jak się zrobi rumiana i przykrywam, niech się dusi. A! Co wrzucam na patelnie, to dodaje do tego po 4 zmiażdżone kulki jałowca.
W międzyczasie kroję wątróbkę, mięso, jak się uskwarzy przerzucam do cebuli i razem duszę, na pustą patelnie daję 2 łyżki smalcu + 4 jałowce i wrzucam wątróbkę i oczywiście skwarzę. Co jakiś czas mieszam cebule z mięsem.
Widzę że kumpel podjechał pod dom, więc dzwonię do niego (czemu dziad jeden nie powiedział, jak dzwonił, że jest u Mariolki dwie ulice dalej!!!???) i mówię: „Cześć Stefan, skoro jedziesz do mnie, to zajrzyj do sklepu i kup gałkę muszkatołowa i jałowiec, tylko nie mielone (najeździ się, zanim znajdzie nie mielone, niech następną razą zadzwoni wcześniej).
Ja se przez ten czas spokojnie doskwarzam wątróbkę (nie solę jej, chyba, że na koniec) przekładam do cebuli z mięsem i razem już dusze wszystko, posypując uprzednio świeżo starta gałką muszkatołową. Kumpel przyjeżdża zziajany, ja stawiam półmisek na stole, nakładam świeżonkę i zaczynamy degustację.
Co wieś, to inna nazwa. Mam nadzieję, że każdy już się zorientował, że chodzi mi o przesmaczne skwary mięsno-wątróbkowe z cebulką. Oczywiście prawdziwa świeżonka jest robiona zaraz po świniobiciu, i tylko taka naprawdę rozpływa się w ustach, ale można zrobić jej podróbę. Naturalnym półproduktem do niej jest świnia - sus scrofa domestica. Mięso z sus scrofa (dzikiej świni) jest zbyt chude i trzeba dodać skwarek ze słoniny Sus scrofa domestica. Sus scrofa mechanica się nie nadaje, bo to bydlę unijne.
-mięso tłuste (podgardle, boczek, karkówka)
-płat wątroby (albo dwa)
-dużo cebuli (białej-zwykłej)
-pieprz
-sól
-smalec
-dwie głębokie patelnie (duże)
-drewniana łyżka
-jałowiec (opcjonalnie)
-gałka muszkatołowa (opcjonalnie)
Dzwoni kumpel, że jedzie zbuszować moją piwniczkę. Lecę do lodówki, wyciągam ścierwo, z zachowanka cebulę i patelnie, podpalam ogień, rozkręcam wodę. Kur… Dziś nie będziem bimbrować. Zakręcam wodę. Szybko siekam cebulę. Pierwszą patelnię wstawiam na fajerę i na rozgrzaną dodaję 2 łyżki smalcu, jak się roztopi, wrzucam cebulę i ją sole lekko.
Zabieram się za mięso. Kroje w spore skwarki. W międzyczasie mieszam cebule i wstawiam drugą patelnię. Smalec, bler, ble, ble…
Pokrojone mięso wrzucam na drugą patelnię, mieszam ciągle cebulę, mięso obsypuje pieprzem i solą. Skwarzę i mieszam. Mieszam i skwarzę. Cebule podlewam wodą jak się zrobi rumiana i przykrywam, niech się dusi. A! Co wrzucam na patelnie, to dodaje do tego po 4 zmiażdżone kulki jałowca.
W międzyczasie kroję wątróbkę, mięso, jak się uskwarzy przerzucam do cebuli i razem duszę, na pustą patelnie daję 2 łyżki smalcu + 4 jałowce i wrzucam wątróbkę i oczywiście skwarzę. Co jakiś czas mieszam cebule z mięsem.
Widzę że kumpel podjechał pod dom, więc dzwonię do niego (czemu dziad jeden nie powiedział, jak dzwonił, że jest u Mariolki dwie ulice dalej!!!???) i mówię: „Cześć Stefan, skoro jedziesz do mnie, to zajrzyj do sklepu i kup gałkę muszkatołowa i jałowiec, tylko nie mielone (najeździ się, zanim znajdzie nie mielone, niech następną razą zadzwoni wcześniej).
Ja se przez ten czas spokojnie doskwarzam wątróbkę (nie solę jej, chyba, że na koniec) przekładam do cebuli z mięsem i razem już dusze wszystko, posypując uprzednio świeżo starta gałką muszkatołową. Kumpel przyjeżdża zziajany, ja stawiam półmisek na stole, nakładam świeżonkę i zaczynamy degustację.