Strona 1 z 1

Puszka do ginu a'la radius

: wtorek, 19 lut 2019, 17:07
autor: radius
Czołem smakosze destylatów nie-czystych :mrgreen:
Dawno nic nie konstruowałem, więc dzisiaj chciałem zaprezentować miedzianą (pozdrowienia dla zielonki :D ) puszkę do ginu lub innych destylatów, ekstrahowanych z botaników :ok:
Aparat stworzyłem dla jednego z naszych kolegów, smakosza łysej jak i ginu :ok:
Puszka została zrobiona z rury miedzianej fi 90 i długości ok. 220 mm.
gin1 (1).jpg
Od góry dekielek z portem termometru przykręcany nierdzewnymi śrubkami do kołnierza i wyjście na chłodnicę Liebiga
gin2 (1).jpg
Połączenie z kegiem za pomocą nypla z gwintem pasującym prawie do każdego kega
gin3 (1).jpg
Nad dnem puszki, umieszczona jest nierdzewna siatka na pierścieniu dystansowym wys. ok. 15 mm, w celu zapakowania botaników
gin4 (1).jpg
gin5 (1).jpg
Do puszki podłączona będzie chłodnica Liebiga za pomocą śrubunku
gin6 (1).jpg
Puszka wykonana jest w całości z miedzi, jedynie nypel do kega, kołnierz na puszce, port termometru i śrubunek, z mosiądzu.

Re: Puszka do ginu a'la radius

: wtorek, 19 lut 2019, 17:49
autor: Doody
Świetna robota :ok:

Re: Puszka do ginu a'la radius

: środa, 20 lut 2019, 10:58
autor: Billy
Jakie są wymiary chłodnicy? Jakie fi zewnętrznej rury a jakie wewnętrznej? Dobra robota. Nie obawiasz się stosowania mosiądzu? Czytałem już na tym forum, że nie jest to wskazane.

Wysłane z mojego Redmi 5 Plus przy użyciu Tapatalka

Re: Puszka do ginu a'la radius

: środa, 20 lut 2019, 14:53
autor: radius
Długość chłodnicy to 45 cm. Płaszcz z rurki fi 28, przelot z rurki fi 18. Zwykle robię z rurki 15, ale wyjście z puszki zrobiłem z kolanka 18, więc już nie kombinowałem z redukcjami, tylko pociągnąłem dalej 18. Na końcu jest redukcja i kawałek rurki fi 8 na wężyk :)

Re: Puszka do ginu a'la radius

: środa, 20 lut 2019, 17:12
autor: michall_181
Super robota! Czyli konstrukcja keg-puszka-chłodnica i tyle? Żadnych deflegmatorów i kolumn czy jak?

Wysłane z mojego SM-G935F przy użyciu Tapatalka

Re: Puszka do ginu a'la radius

: środa, 20 lut 2019, 17:53
autor: Doody
Michale to jest aromatyzer mający na celu wprowadzenie do destylatu aromatów oraz smaków, które destylat wyciąga z tzw. botaników czyli mieszanek ziołowych nadających okreslone walory. Tak powstaje właśnie gin czyli jałowcówka.

Re: Puszka do ginu a'la radius

: środa, 20 lut 2019, 18:39
autor: wawaldek11
Jeszcze dodam, że do kotła wlewa się już czysty alkohol, żeby nie było zabawy w przedpogony ;)

Re: Puszka do ginu a'la radius

: środa, 20 lut 2019, 20:10
autor: JanOkowita
To jeszcze potrzebny skład wsadu puszki do dobrego ginu. I można będzie lecieć do sklepu po tonic Kinley`a - bo moim zdaniem najlepszy z ginem i cytryną.

Re: Puszka do ginu a'la radius

: środa, 20 lut 2019, 20:14
autor: radius
O skład botaników do ginu musicie pytać kol. Fiflak, bo to dla niego ten aparat skonstruowałem :ok:

Re: Puszka do ginu a'la radius

: środa, 20 lut 2019, 20:42
autor: michall_181
Kolego Doody ależ oczywiście wiem cóż to za wynalazek ten aromatyzer ale z opisu radiusa wynika, że: puszka/keg/chłodnica także stąd moje pytanie. Spotkałem się aparaturą: kocioł/kolanko/chłodnica także jestem po prostu ciekaw

Wysłane z mojego SM-G935F przy użyciu Tapatalka

Re: Puszka do ginu a'la radius

: środa, 20 lut 2019, 22:25
autor: Billy
A mnie intryguje użyty mosiądz. Czy jest to bezpieczne? Wielokrotnie czytałem że nie powinno się go używać w destylatorach, czy to prawda czy też może ja nadinterpretacja?

Wysłane z mojego Redmi 5 Plus przy użyciu Tapatalka

Re: Puszka do ginu a'la radius

: środa, 20 lut 2019, 22:53
autor: JanOkowita
@Billy - fotka przy Twoim nicku jest dużo mniej bezpieczna niż cała ta dyskusja, a co dopiero gadać o mosiądzu...

Re: Puszka do ginu a'la radius

: środa, 20 lut 2019, 23:41
autor: masterpaw2
Janie, czyżby ciśnienie skoczyło? :D Przy takiej :dupa: musi skoczyć :love:

Re: Puszka do ginu a'la radius

: czwartek, 21 lut 2019, 07:26
autor: radius
Billy pisze:A mnie intryguje użyty mosiądz. Czy jest to bezpieczne?
Bezpieczne. Bardziej szkodliwy jest produkt przepływający przez niego niż sam mosiądz ;)

Re: Puszka do ginu a'la radius

: czwartek, 21 lut 2019, 09:19
autor: Billy
Hahaha. Fotka jest w sam raz dzięki radius za odpowiedź

Wysłane z mojego Redmi 5 Plus przy użyciu Tapatalka

Re: Puszka do ginu a'la radius

: poniedziałek, 25 lut 2019, 20:54
autor: Fiflak
Cacko dziś do mnie dojechało. Puszka prezentuje się zacnie a co się tyczy produktów nią uzyskanych;
Dam znać, gdy pierwsze psocenie przeprowadzę. Na razie to niewykonalne, bo kocioł zajmuje wsad burbonowy.
Kukurydzę właśnie dziś zatarłem, więc muszę uzbroić się w cierpliwość.
Planuję zacząć przygody z wódkami aromatycznymi od absyntu. Później gin, w maju być może wódka o sosnowym posmaku. Poza tym chcę używać puszki jako aparatury zastępczej dla cebuli. Czyt. miedzianego alembika w szkockim stylu, że tak powiem. Myśli o tym bibelocie wciąż mi po łbie łażą i wylecieć z niego nie mają ochoty.

Re: Puszka do ginu a'la radius

: środa, 15 sty 2020, 16:48
autor: Fiflak
Piszę nowego posta, zamiast edytować, ponieważ rzecz wymaga dłuższego objaśnienia.
Na śmierć zapomniałem o tym, żeby zdać relację, jak sprzęt się sprawuje.
Krótko mówiąc sprawdza się wyśmienicie. Podejrzewam, iż niektórym taki do bólu lakoniczny opis nie wystarczy, więc pozwolę sobie dodać kilka szczegółów. Pierwsze próby przeprowadziłem jesienią i nadal, że tak powiem, odkrywam potencjał tkwiący w puszce. Na razie zastępuje mi ona alembik i czyni to, z godną podziwu, funkcjonalnością. Zasypuję ją sprężynkami miedzianymi. Gotowałem także na pustej, lecz wówczas do destylatów zbożowych przedostawał się intensywny posmak.
Do czego by to porównać?
Może do przypieczonej skórki chleba. Po zasypaniu sprężynkami ta nuta znikła całkowicie. Zdania wśród konsumentów są, jak zwykle, podzielone. Jedni chwalą patent ze sprężynkami, a drudzy wręcz przeciwnie. Mówią mi, że dają one bimber bez ducha, bez jego mocnego charakternego aromatu. Jak powiada ludowe przysłowie;
Jeszcze się taki nie zrodził, co by wszystkim dogodził.
Zarówno zboża, jak i winogrona, przepędzałem możliwie małą mocą grzania. Pozwala to na uzyskanie trunku za pomocą jednokrotnej destylacji. Chłodnica jest bardzo wydajna. Czyt. zużywa mało wody. Samogon kapiący z rurki jest schłodzony kompletnie, lodówkowo, że się tak wyrażę.
Gin i absynt wciąż przede mną, ale cierpliwy jestem, w końcu i te gorzały wyprodukuję.

Re: Puszka do ginu a'la radius

: środa, 15 sty 2020, 21:47
autor: Szlumf
O ile dobrze zrozumiałem na razie aromatyzer pracuje u Ciebie jako potstil. Ciekawi mnie czy próbowałeś pracy z zasypem sprężynkami stalowymi zamiast miedzianych. Może taki zestaw też da ciekawy efekt.

Re: Puszka do ginu a'la radius

: czwartek, 16 sty 2020, 14:28
autor: Fiflak
Używałem wyłącznie miedzianych. Stalowe mi samogonu z ciężkiego aromatu i smaku nie wyczyszczą. Przynajmniej tak wnioskuję z lektury naszego forum.
Rozmawiałem z kilkoma konstruktorami sprzętu, wszyscy mi doradzali sprężynki miedziane, jeżeli chcę deko spłaszczyć łiskacza. Tak przy okazji;
Czy ktoś próbował przeprowadzić eksperyment polegający na porównaniu tego rodzaju?
Myślę tu o zmianie wyłącznie jednego parametru, czyli rodzaju sprężynek. Wszystkie inne okoliczności, że tak powiem, pozostawiamy możliwie identyczne.

Re: Puszka do ginu a'la radius

: wtorek, 7 kwie 2020, 14:15
autor: Fiflak
Wczoraj gotowałem słodową okowitę. Smak pszeniczny, aromat miodowy. Niby wszystko idealnie, ale ja, swoim zwyczajem szukam dziury w całym. Idzie mi o niestabilność temperaturową destylacji alembikowej. Podczas pędzenia na kolumnie, z całkowicie otwartym zaworem, temperatura rośnie liniowo. Natomiast psocenie puszkowe charakteryzuje się również spadkami, nawet o jeden stopień. Przetestowałem zarówno wersje z zalewaniem sprężynek, jak i bez niego.
Wahania temperatury występują w obydwu procedurach.
Na czym polega owo zalewanie sprężynek?
Odbieram przedgony na kolumnie, po czym podmieniam naczynie i zlewam do niego spirytus. Zależy mi bowiem na tym, aby rura ostygła możliwie szybko.
Wyłączam grzanie i czekam. Podmieniam kolumnę na puszkę. Odkręcam pokrywkę ginówki, żeby ustawić odpowiednio chłodnicę. Tu właśnie następuje zalewanie sprężynek spirytusem. Można go wlać do kotła wcześniej, tzn. przed wkręceniem puszki, wówczas do zalewania nie dochodzi. Myślałem, że właśnie ono odpowiada za owe zmienne, (cieplej-zimniej), wskazania termometru.
Eksperyment obalił moją teorię. Czy podczas destylacji na klasycznym alembiku również opisane powyżej zjawisko zachodzi?
Decyzję o podmianie naczynia i przejście na odbiór pogonów dokonuję w oparciu o moje wrażenia smakowo-węchowe. Niby nic zaskakującego, jednak na kolumnie jakoś to się wiązało z temperaturą odczytaną na górnym porcie. Natomiast nie zauważam żadnej prawidłowości w wersji alembikowej. Raz serca wykapie więcej, raz mniej, niż przewidywałem. Destylacja kolumnowa jest znacznie bardziej przewidywalna. Czy tak po prostu jest, czy ja coś knocę?
Staram się odbierać serce możliwie wolno. Kapie, niczym spirytus podczas rektyfikacji. Sądzę, że poganianie alembika daje gorszy produkt.
Czy w ogóle mogę nazywać ginówkę alembikiem? Obecnie używam tej nazwy, gdyż, wnioskując z lektury forum, śmiało mogę tak ją określać.
A co za tym idzie whiskacz słodowy, wypędzony przy jej pomocy, spełnia wymagania pozwalające zwać go pełnoprawnym single maltem.
morda; pełne zadowolenie

Re: Puszka do ginu a'la radius

: środa, 8 kwie 2020, 07:30
autor: lesgo58
Fiflak pisze:...Czy podczas destylacji na klasycznym alembiku również opisane powyżej zjawisko zachodzi?...
...Czy tak po prostu jest, czy ja coś knocę?...
Moim zdaniem jest to prawidłowość. Wynika z charakterystyki sprzętu. Wpływ na to ma duża powierzchnia styku wnętrza z otoczeniem..
Opowiem Ci jak to u mnie jest. Będzie to opis raczej fabularny niż dokumentalny gdyż nigdy nie przywiązywałem tak dużej wagi do destylacji prostej aby ją dokumentować w szczegółach. W/g mnie destylacja alembikiem jest raczej stanem umysłu niż procesem dającym się zaprząc w ścisłe ramy. Oczywiście mam na myśli destylacje amatorskie/domowe. Bo w przemyśle to raczej jest inna bajka. W dzisiejszych czasach i przy obecnych możliwościach nawet destylację alembikową można zautomatyzować i przeprowadzać w powtarzalnych warunkach.
Wracam więc na moje podwórko.
Pierwsze dwie destylacje przeprowadziłem w sposób mocno "skażony" przyzwyczajeniami z destylacji na kolumnie rektyfikacyjnej. Zamontowałem nawet termometr w szczycie czaszy - tuż przy wyjściu na "szyję łabędzią". Jednak kontrola temperatury nic nie dawała. Pokazywały się wartości temperatur, które nijak się miały do oczekiwanych wartości. Dodatkowo temperatura ta po zmianie mocy grzania potrafiła się zmieniać w tak dużych widełkach, że w końcu przestałem zwracać na nią uwagę. Przyczyną oczywiście nie była zmiana ciśnienia we wnętrzu czaszy ale zmiana ilości odparowanego alkoholu, który dodatkowo ulegał schłodzeniu na ściankach. Im mniejsza moc grzania tym mniejsza temperatura na szczycie.
Teraz najważniejszym gadżetem destylacji jest alkoholomierz i papuga. Temperatura która mnie tylko interesuje to ta w baniaku.
Tak, że Fiflak - nie przejmuj się i przy pędzeniu prostym zapomnij o termometrach, a będziesz pan bardziej zadowolony.

Re: Puszka do ginu a'la radius

: środa, 8 kwie 2020, 10:25
autor: Fiflak
To co zarazem irytuje i fascynuje w destylacji prostej, to owa spontaniczność. Na kolumnie, po przeprowadzeniu dajmy na to dziesięciu procesów, z gotowaniem tego samego wsadu, mniej więcej już wiadomo, czego się można spodziewać. Tak przy okazji?
Czy tzw. alembik kolumnowy wygląda podobnie do mojej ginówki?
Wracając do głównego tematu. Pozostaje mi, niczym średniowiecznemu gorzelnikowi, bazowanie wyłącznie na własnych wrażeniach smakowych i węchowych. Gadających papug, przynajmniej tych procentowych, na razie brak i nic nie zapowiada prędkiego ich wykonania. Patrząc na zagadnienie z drugiej strony, to dobrze, bo wygląda na to, że technika całkiem ludzi nie wypchnie. Biegły w swoim rzemiośle bimbrownik nie zostanie zastąpiony przez bezduszne elektroniczne cacko.

Re: Puszka do ginu a'la radius

: sobota, 11 kwie 2020, 20:48
autor: Arti44
Poprę słowa lesgo58, w destylacji prostej termometr jest mało przydatny, najbardziej się sprawdza w kotle. Tam pozwala nam wykryć czy przypadkiem rura się farfoclami nie zatkała (temperatura powyżej 90 stopni a nie kapie - mamy poważny problem).
Badasz produkt organoleptycznie, wspomagając się alkoholomierzem. Po pewnym czasie będziesz w stanie to robić na wyczucie.
Co do samej destylacji - spróbuj kiedyś zrobić najpierw szybki odpęd, bez sprężynek, aż zacznie kapać woda z pogonami. Napowietrz urobek, daj mu odstać ze 2 dni, możesz dodać botaniki, ale wtedy trzymaj dłużej (eksperymentuj). Rozcieńcz taki urobek do 20% i powoli sobie przedestyluj, na małym ogniu, z cięciem frakcji, że sprężynkami lub bez. Odstaw serce przynajmniej na tydzień i wtedy spróbuj. Daj znać jak eksperyment wyszedł :-)

Re: Puszka do ginu a'la radius

: sobota, 11 kwie 2020, 23:26
autor: Fiflak
Eksperymenty oczywiście planuję rozmaite. Powoli je przeprowadzam. Wynika to z mojego minimalnego parku maszynowego. Nie rozumiem idei szanownego przedmówcy, dlatego o szczegóły techniczno-chemiczne dopytuję.
1. Czemu ma służyć szybki odpęd?
Reguluję mocą grzania tak, aby kapało możliwie wolno, ma się rozumieć, w granicach zdrowego rozsądku. Szybsze pędzenie negatywnie odbija się na smaku. Tak wynika z moich, całkowicie subiektywnych, wniosków, które wyciągnąłem z prób organoleptycznych. Czyt. łyk świeżego destylatu z kieliszka wódczanego. Jak to mówią samogon prosto z aparatu. Właśnie tym, niezbyt wyszukanym sposobem, doszedłem do przekonania, iż należy grzać małą mocą, gdy psocimy alembikowo.
2. Gdybym gotował szybko, to surówka będzie się charakteryzowała mniejszym stężeniem etanolu, czyt. więcej wody wyciągnę. Po co mi ona?
Powyższy dylemat niejako łączy się z następnym. W jakim celu rozcieńczać towar do maksymalnie 20% przy destylacji prostej? Jej istotę stanowi przecież zwiększanie woltażu, tak, aby finalnie uzyskać bimber zdatny do starzenia płatkowego, bądź beczkowego. Jeżeli otrzymam surówkę o mocy, załóżmy 25%, to dolanie wody i rozrobienie jej do 20% uważam za działanie bez sensu, wręcz przeciw skuteczne. Rozcieńczanie, w pewnym stopniu, niweczy bowiem proces pierwszej destylacji.
3. Maceracja botaników to temat godzien wielu naukowych rozpraw. Gdzie mi tam do takiego poziomu. Na szczęście publikują jeszcze, w dodatku w sieci i to za darmo, wybitni uczeni potrafiący opowiadać o swoim fachu przystępnym dla laika językiem. Tak, z witryny dr Henryka Różańskiego dowiedziałem się kilku podstawowych faktów. Moc roztworu wodno-etanolowego powinniśmy dobierać zależnie od rodzaju surowca roślinnego. Jedne substancje wodę lubią, a inne jej unikają, że tak literacką gadką pojadę.
4. O różnicy w psoceniu ze sprężynkami i bez nich już wspomniałem. Pusta ginówka produkuje whisky bardziej intensywną, pachnącą i smakującą, niczym dawny razowiec. Jedni te nuty cenią, lecz większość konsumentów preferuje rudą łagodniejszą, taką grzeczną, że tak powiem. Temat destylacji prostej na ginówce jest godzien długiej i rzeczowej dyskusji, dlatego czekam na wszelkie porady, przemyślenia i opinie. Będę oczywiście zdawał relację, jeżeli jakiegoś ważnego, moim zdaniem, odkrycia dokonam.

Re: Puszka do ginu a'la radius

: niedziela, 12 kwie 2020, 02:36
autor: Arti44
Cztery pytania tylko ale odpowiedź na nie wymagała by długiego wykładu z chemii organicznej i teorii destylacji. Nie jestem w tych tematach wystarczająco kompetentny, ale postaram się odpowiedzieć jak najlepiej. W jednym poście nie zdołam.

Nieco teorii. Za smak i zapach naszej ulubionej trucizny odpowiadają znikome domieszki takich supstancji jak aldehydy, estry, alkohole inne niż etanol, cukry, taniny i sporo innych. Cukry i taniny zasadniczo uzyskuje się poprzez maceracje z drewnem i innymi botanikami, więc w dalszym wywodzie je pominę.
Aldehydy, estry i alkohole są co do zasady niezwykle trujące. Z tego względu nasze zmysły wyczuwają naprawdę, nikome ich ilości. I co ciekawsze - wiele z nich rozpoznają jako przyjemne (bo zwykle występują w dojrzałych owocach). Inne, jak formaldehyd czy mrówczan etylu, są dla nas mocno drażniące. Cały proces fermentacji, destylacji i starzenia trunków ma na celu dobranie takiego bukietu tych substancji aby nasze powonienie i kubki smakowe odebrały go jako przyjemny.
Dla przejrzystości starzenie w dalszym wywodzie pominę.

Podczas fermentacji grzybki oprócz etanolu produkują też inne alkohole, zależnie od szczepu i warunków. Też sporo kwasów i trochę estrow. Podczas gotowania kwaśnego że swej natury zacieru wszystkie alkohole (niewielka ich część) utleniają się do aldehydów a następnie kwasów. Kwasy te łącza się z alkoholami tworząc estry.
W wyniku czego to co destyluję y jest tak naprawdę mieszaniną wody, etanolu, innych alkoholi i domieszek organicznych.

Ponieważ w zacierze i surówce najwięcej jest wody i etanolu to proporcja tych dwu składników determinuje zachowanie tej mieszaniny. I tu pojawia się taka ciekawostka - przy różnych stężeniach etanolu w wodzie zmienia się zachowanie pozostałych alkoholi. Mianowicie przy wysokich stężeniach pewne substancje zachowują się jak pogony, by zachowywać się jako przedgonu w niskich. Lub odwrotnie. To byłby długi wykład, ważne jest zastosowanie praktyczne. Dla przykładu, alkohol amylowy w stężeniach (etanolu) powyżej 55% zachowuje się jak przedgon a poniżej 20% - jak pogon. W stężeniach pomiędzy - bardzo trudno go oddzielić za pomocą destylacji. Podobnie parę innych substancji się zachowuje. Ponieważ wskazane jest zmniejszenie ich stężenia w urobku należy dążyć do uzyskania takich stężenie początkowych surówki aby było łatwo te mieszaniny rozdzielić drogą destylacji.
Ponieważ przy jednokrotnej destylacji prostej stężenia nad 55% uzyskać się raczej nie da, dlatego zalecam rozcieńczenie surówki do 20% lub mniej, by łatwo było dzielić frakcje.

Stężenia 55% i 20% brać bimbrownicza dobrała mieszając wpatrywanie się w tabele fizykochemiczne z własnym doświadczeniem.

Drugi powód dla którego warto uzyskać surówkę szybkim odpedem jest to, że długie gotowanie martwych drożdży w kwaśny środowisku nie jest korzystne. Rozkładające się i utleniające szczątki drożdży dodają do bukietu niemiłe elementy, z zapachem zgniłych jaja na czele. Szybki odpęd pozwala oddzielić szczątki drożdży od surówki. Jeśli przedestylujemy zacier aż do "końca" do surówki przejdą nam wszystkie składniki zapachowe, które to są właśnie pogonami i przedgonami, ale pozbędziemy się kłopotliwych szczątków organicznych.

Powoli destylujac surówkę i dzieląc je na frakcje uzyskamy takie stężenie interesujących nas substancji, które zadowoli nasze podniebienie. Mieszanie tak rozdzielonych frakcji celem uzyskania najlepszego efektu to dalszy element sztuki, ale nie tutaj miejsce na dyskusję o tym.

Oczywiście są szkoły bimbrownicza, które uznają odpęd za błąd. Da się i bez odpędu, przyznaję, ale po co komplikować sobie życie.

Cdn.

Re: Puszka do ginu a'la radius

: niedziela, 12 kwie 2020, 09:55
autor: Fiflak
Przyjmijmy założenie teoretyczne pt. gotowanie tego samego wsadu na ginówce. Na początku postępuję identycznie, czyli odbiór przedgonów na kolumnie, wyłączenie sprzętu i podmiana na puszkę. Różnicę wprowadzam podczas destylacji alembikowej. Pierwsza porcja z kapaniem powolnym, druga zaś z szybkim. Czy sądzisz, że pierwszy samogon będzie gorszy od drugiego? Tzn. będzie bardziej śmierdział drożdżami? To interesujące, bowiem pędząc jednokrotnie dotychczas czegoś takiego nie zauważyłem. Może sprężynki wyczyściły te drożdżowe nuty, tego jeszcze nie wiem, za mało prób dotąd przeprowadziłem, żeby kategorycznie zajmować w dyskusji określone stanowisko. Obecne doświadczenie skłania mnie jednak do powolnej destylacji prostej, bowiem daje ona, po mojemu, produkt łagodniejszy, a przy okazji zawierający więcej etanolu. Co pozwala na uzyskiwanie bimbru alembikowego już po pierwszym psoceniu.

Re: Puszka do ginu a'la radius

: niedziela, 12 kwie 2020, 15:11
autor: Arti44
Fiflak to co robimy to nie chemia analityczna tylko zabawa dla przyjemności. Jeśli wydestylowany Twoim sposobem trunek sprawia Tobie przyjemność, to znaczy że robisz to dobrze :-)
Ponadto każdy ma inne podniebienie i to co dla mnie będzie niepijalne, Tobie może smakować. I odwrotnie.
Zasadniczo jestem zwolennikiem destylacji smakowek wyłącznie poprzez destylację prostą, bazując na dzieleniu frakcji, ich kupazowaniu i starzeniu. Albo na destylacji czystej wódki z botanikami.

Re: Puszka do ginu a'la radius

: poniedziałek, 13 kwie 2020, 11:50
autor: Fiflak
Konsumentom okowita wielce smakuje, mi również, więc po co w ogóle na forum przynudzam? Tkwi we mnie dusza niestrudzonego eksperymentatora. Poszukuję wzorca destylacji alembikowej. Psocenie jednokrotne daje trunki esencjonalne, charakteryzujące się bogactwem smaku i aromatu. Taki koncentrat zawierający w sobie istotę wyjściowego surowca. Niby powinno mi to wystarczać, jednak nie chcę się ograniczać do jednej metody. Zamierzam popróbować swoich sił w wytworzeniu whisky typu szkockiego (pędzona dwukrotnie), oraz irlandzkiego (psocenie trzykrotne). Stąd biorą się moje dociekania i przemyślenia dotyczące m.in prędkości odbioru samogonu z alembika. Idzie mi zarówno o surówkę, jak i o ostateczny produkt.

Re: Puszka do ginu a'la radius

: wtorek, 4 sie 2020, 09:49
autor: mash!
Witam serdecznie. A powiedzcie mi proszę, czy krótki odcinek kolumny 45cm, gdyby włożyć do niego różne dodatki w jakimś bawełnianym woreczku lub hop - spiderze sprawdził by się jak Twoja puszka ? Co np gdyby dodać tam płatki dębowe? Głównie bawię się w trunki smakowe, owocowe lub zbożowe które następnie starzę z płatkami dębowymi. Czy gdyby już same opary spróbować "zaprawić" dębem wniosło by jakiś pozytywny efekt? Co sądzicie o takim pomyśle?

Re: Puszka do ginu a'la radius

: wtorek, 4 sie 2020, 14:53
autor: .Gacek
Witaj, kiedyś robiłem podobne destylacje i podwieszałem kilka koszyczków do herbaty jeden nad drugim na krótkiej miedzianej rurze. Jest to fajna i tania alternatywa tylko musisz zwrócić uwagę na materiał owego koszyszka. Jeżeli jest "Stainless Steel" to ok... Co do płatków dębowych wewnątrz to nie robiłem tego typu prób, a jedynie obierki cytryn, pomarańczy i jabłek.