Strona 1 z 1

Destylat z 5 letniego "zepsutego" octówkami wina białego

: czwartek, 6 cze 2013, 00:38
autor: Pawelek5us
Witam psotników.

Czy ma ktoś doświadczenia z psoceniem wina, które się zepsuło?
Ja mam 2 takie. Obydwa pozytywne.

1.
Nastawiłem wino malinowe. Ok. 30 litrów z 20 kg malin więc "na bogato". Podczas urlopu zaglądnęła do niego maja mamcia pilnując domu. No albo bratanek. Nikt się nie przyznaje. Efektem była octówka w próbniku po zaciągnięciu z butli. Siarkowałem wszelkie objawy fermentacji i postanowiłem je spsocić. Wino miało obrzydliwy smak jak również i zapach, przypominający mi starą szmatę, lub socjalistyczny lizol do mycia podłogi w szpitalu. Destylat niestety przejął i ten smak, i aromat, bo zajmuję się w zasadzie tylko smakówkami i pod to mam sprzęt.
Szkaradne to było. Wlałem psotę do balona 5l. Zapodałem do niej laskę wanilii, korę cynamonową (dużo), siekany imbir, goździki i dąb mocno palony. Zapomniałem o tej flaszce na 3 miesiące. W tym czasie destylat nabrał żółtawo-bursztynowego koloru. Smród i smak lizolu zaniknął. Dominujący stał się cynamon, którego sypnęło mi się najwięcej i aromat wanilii.
Do picia z kieliszka nie bardzo mi to podchodziło, bo było za bardzo cynamonowe, ale jako dodatek do coli w drinkach przez moją Barbarę i jej koleżanki zostało wykończone w 1 miesiąc, wow! Z colą smakowało naprawdę przednio, sam próbowałem.
Mój wniosek: jeśli psocicie zepsute, paskudne wino nie spisujcie psoty na straty. Zadajcie jej przypraw i zapomnijcie o niej. Cynamon genialnie komponuje się z colą!

2. Popełniłem ok. 12l rumu i nie mając balona 15l zadzwoniłem do sąsiada, czy czegoś nie znajdzie. Kazał podejść i wskazał na regale balon 25l oznajmiając, że mogę zagarnąć, ale uwaga, bo w środku jest 23l wina z tłoczonego z winogron białych, z samego soku (więc na bogato). Wino miało 5 lat i również pod koniec fermentacji uległo zepsuciu, bo woda w rurce odparowała i octówki się zapodały. Zabrałem. Kolor to miało brązowo mętny! Butla była mocno usyfiona. Zlałem. Zapodałem Turbo klar i rano, ku mojemu zdziwieniu, w zbiorniku miałem krystalicznie czysty płyn w kolorze klasycznego wina białego. Pachniało i smakowało w sposób akceptowalny, a moja Barbara stwierdziła, że destylować tego nie mam, bo ona to będzie piła! Psota jednak została wykonana. Zaprawiłem ją dębem mocno palonym. Teraz ma jakies 4 miesiące i powiem tylko tyle, że aż mnie korci, żeby za często do niej nie podchodzić w celach degustacyjnych. Muszę mieć silną wolę. Chcę sąsiada zaskoczyć destylatem z produktu spisanego na straty.
Mój wniosek: Jeśli fermentacja octowa zepsuję Wam wino nie zniechęcajcie się. Nie wiem, czy będziecie mogli dać sobie tyle czasu, co leniwy sąsiad (5 lat stania butli), ale wychodzi na to, że czas dla zaoctowanego wina jest wybitnie łaskawy i można z niego spsocić smaczniutki winiaczek!

Pozdrawiam
Pawełek5us.

Re: Destylat z 5 letniego "zepsutego" octówkami wina białego

: sobota, 8 cze 2013, 00:08
autor: Partyzant
Dorzucę do tematu że też przerobiłem zaoctowane wino ( czerwone ). Pierw na pot-stillu, a następnie na moim turbo. Wyszło ekstra.