Wino z ciemnych winogron
: niedziela, 20 lut 2011, 10:15
Parę słów o winie gronowym.
Wspominałem w innym poście, że zdecydowałem się przepsocić wino gronowe.
Niestety winogrona dały mocno kwaśny smak, którego nie złagodził cukier,
więc taka decyzja zapadła. Dodam jeszcze, że wino było siarkowane, około
4g pirosiarczynu potasu na 20 litrów wina, oraz później osłodzone.
Moje doświadczenie w psoceniu jest prawie zerowe, zaledwie cukrówka,
więc tym samym nabędę go więcej, nie "tracąc" dobrego wina.
Po pierwszym psoceniu surówka wyszła wstrętna, choć początkowe frakcje
miały nutę bimbrowatych, à la Old Smuggler.
Drugie gonienie obowiązkowe i tak też się stało. Smród dalej dziwny (zaznaczam,
brak doświadczenia, a więc i żadnego porównania), zupełnie inny niż cukrówki.
Ale nic to, zlałem do słoja, rozrobiłem do ok 60% i płatki. Przelewałem, przewietrzałem,
dziwny ten zapach...
Żona powąchała i określiła go jako "kwaśny", dla mnie to był nieokreślony smród.
Gwoli ścisłości, żona nie przepada za destylatami, jedynie nalewki, słodkie winka.
Cóż, oboje stwierdziliśmy, że bez trzeciego razu nie da rady.
Po trzecim gonieniu ów zapach praktycznie zniknął. Jeszcze przyznam się do błędu
- za drugim razem za mało rozcieńczyłem destylat przed gonieniem, a tak sobie myślę,
że to jednak podstawa do pozbycia się niepożądanych zapachów.
Myślę, że nie będę psocił po raz czwarty, bo trochę się obawiam, że produkt wyjdzie
jałowy... Na razie leży to na płatkach dębowych, dokładniej - mocno palonych
z francuskiego dębu odmiany Querecus.
Dam znać później, jak smak...
...a na razie nastaw na kucykowy bimberek z rodzynek milutko bulgocze.
Będzie do czego odnosić się smakowo.
Wspominałem w innym poście, że zdecydowałem się przepsocić wino gronowe.
Niestety winogrona dały mocno kwaśny smak, którego nie złagodził cukier,
więc taka decyzja zapadła. Dodam jeszcze, że wino było siarkowane, około
4g pirosiarczynu potasu na 20 litrów wina, oraz później osłodzone.
Moje doświadczenie w psoceniu jest prawie zerowe, zaledwie cukrówka,
więc tym samym nabędę go więcej, nie "tracąc" dobrego wina.
Po pierwszym psoceniu surówka wyszła wstrętna, choć początkowe frakcje
miały nutę bimbrowatych, à la Old Smuggler.
Drugie gonienie obowiązkowe i tak też się stało. Smród dalej dziwny (zaznaczam,
brak doświadczenia, a więc i żadnego porównania), zupełnie inny niż cukrówki.
Ale nic to, zlałem do słoja, rozrobiłem do ok 60% i płatki. Przelewałem, przewietrzałem,
dziwny ten zapach...
Żona powąchała i określiła go jako "kwaśny", dla mnie to był nieokreślony smród.
Gwoli ścisłości, żona nie przepada za destylatami, jedynie nalewki, słodkie winka.
Cóż, oboje stwierdziliśmy, że bez trzeciego razu nie da rady.
Po trzecim gonieniu ów zapach praktycznie zniknął. Jeszcze przyznam się do błędu
- za drugim razem za mało rozcieńczyłem destylat przed gonieniem, a tak sobie myślę,
że to jednak podstawa do pozbycia się niepożądanych zapachów.
Myślę, że nie będę psocił po raz czwarty, bo trochę się obawiam, że produkt wyjdzie
jałowy... Na razie leży to na płatkach dębowych, dokładniej - mocno palonych
z francuskiego dębu odmiany Querecus.
Dam znać później, jak smak...
...a na razie nastaw na kucykowy bimberek z rodzynek milutko bulgocze.
Będzie do czego odnosić się smakowo.