Strona 1 z 2

Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: środa, 25 lut 2009, 13:11
autor: pokrec
No, ladnie. Nie ma co, wstyd jak cholera. W zyciu popelnilem ladnych kilka win owocowych a zwykle 1410 mi nie idzie. Oczy mam okragle jak 5 PLN i nie wierze.
3 dni temu nastawilem dokladnie wg. przepisu: 20 l. wody, 5 kg cukru, dodalem rozmnozonych drozdzy winnych i do dzis to fermentuje BAAARDZO powoli. Owszem zawartosc balonu zmetniala, pprzez rurke idzie co najwyzej malutki pecherzyk raz na 3 minuty a ja sie zastanawiam, co spieprzylem. Moze trzezwy jestem, czy co?
Na wszelki wypadek odlalem 4 litry zacieru z balona i dodalem wody na to miejsce, zeby rozcienczyc nieco cukier (moze drozdze winne nie lubia takiego stezenia?) i reszte zacieru (rowniez proporcjonalnie rozcienczona) trzymam w duzej butli po mineralce (oczywiscie rozszczelnionej :-) ). Jak sie rozpedzi, to dodam cukru do stezenia nominalnego i juz. Aparatura na etapie skladania a te cholerne drozdze sie opieprzaja. Czary, czy co?
Chodze kolo tego jak kolo jajka, podgrzewam grzalka od akwarium (zeby skurczybyki mialy cieplo), czule patrze na nie, dopiescilem pozywka i 10 g kwasku cytrynowego, no, w tylek im wlaze, wazelina smaruje a te cholery nadal nic. Grrrr! Zobaczymy, co dalo rozcienczenie...

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: środa, 25 lut 2009, 15:04
autor: Juliusz
@pokrec

No to co piszesz jest zastanawiające ale i ja tu mogę czegoś nie widzeć. Nie robiłem cukrówki na drożdżach winnych ale nie powinno to mieć znaczenia.

Proporcje cukier woda - √
Pożywka - √
Kwasek - √
Temparatura - √

Pozostają drożdże, które mogą być już bardzo stare (nawet pomimo daty ważności...), słabe. Nic innego mi tu nie świta. Jeśli tak jest zadaj innymi - do pieczenia...

Może ktoś się jeszcze wypowie.

J

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: środa, 25 lut 2009, 16:09
autor: kwachu
Witam.
Kolego pokrec przepis ten nie został był wynaleziony w czasach dostepnosci drożdzy winnych , twórcy tegoż przepisu pisząc 1410 na myśli mięli 1 kilogram cukru , 4 litry wody i 10 deko drożdży, nie winnych, gorzelnianych , ale piekarniczych. Nie obraź sie ale gdybyś zamiast cudować dał zwykłe drożdże to Twój nastaw fermentowałby galopująco. Radzę dodaj drożdże piekarnicze(najlepiej babuni) uprzednio wymieszaj je z niewielka ilością cukru i wody co stworzy coś w rodzaju matki drożdżowej i wlej to do nastawu.

Napisz proszę jak poszło.

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: środa, 25 lut 2009, 16:56
autor: Juliusz
@Kwachu

No właśnie takie proste wyjaśnienie jest tu potrzebne. Przyznam, że z historii zawsze byłem noga a już wiedzieć, że nie znali drożdży winnych - nie miałem żadnych szans. Jedyne co mi pozostało po 1410 z historii to pająki krzyżaki...

@Pokres
Dodam, że nic nie jest zmarnowane. Najważniejszy składnik - cukier jest. Są już kwasek i pożywka. Te dodane drożdże nic złego nie zrobią.

Zrób tak jak radzi Kwachu i proces 'pojedzie' jak powinien.

Ciao

J

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: środa, 25 lut 2009, 18:30
autor: mima
Męczył sie bidok a nie zauważył że z 1410
zrobiło mu się 14005 :D

Nawet nie rozmnożyłes tych drożdży.
A winne trzeba przecież namnożyć.

Wejdź po prostu w dział zacier i poczytaj sobie najpierw z pół godziny, a dowiesz sie dużo. A tak to robisz, a później piszesz niepotrzebne rzeczy.

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: środa, 25 lut 2009, 19:47
autor: pokrec
@Mirek

No, namnozylem, jak do wina. W butelce to one po 2-ch dniach garowaly az milo...

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: środa, 25 lut 2009, 20:01
autor: mima
Noo!
To chociaż to, dobrze.
Zerknij na mój piekarniczy temat,
I bitwy nie bedą miały przed tobą tajemnic. :D

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: środa, 25 lut 2009, 20:09
autor: pokrec
@ Mirek jeszcze raz:

Ze strony o zacierach, sekcja 1410:

Do zacieru można dodać wszelkiego rodzaju drożdży, czyli piekarskich winiarskich lub gorzelniczych. Wszystkie rasy odpowiednio przygotowane powinny dobrze przerobić cukier na etanol, pytanie tylko jedno: jakich użyć? Bimber po odpędzeniu jest wypadkową przygotowanego zacieru i destylacji, jeśli więc chcemy otrzymać coś porządnego do picia to radzę używać drożdży winiarskich, te dają podobne efekty co inne ale zdecydowanie mniej nieprzyjemnych substancji zapachowych czyli estrów, fuzli, aldehydów i innego dziadostwa które po odpędzeniu daje typowy zapach samogonu.

Chcialem dobrze. Wyglada mi poza tym, ze po rozcienczeniu zacieru woda drozdze jakby sie niemrawo do roboty biora - poczekam jeszcze chwile i zobacze co bedzie. A jak nie, to pojde jutro do sklepu po 2 kostki drozdzy Babuni i koniec.
Dzieki za porady. Walcze dalej.

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: środa, 25 lut 2009, 20:36
autor: mima
jutro do sklepu po 2 kostki drozdzy Babuni i koniec.
To ile Ty tego nastawu zrobiłeś?

Rozumowanie dobre, ale......

Zapraszam Cię serdecznie do mnie, na poczęstunek
destylatu zrobionego na dr. babuni.

Atrakcja będzie u mnie taka, że dostaniesz trzy flaszki
do spróbowania, w jedej będzie destylat zrobiony na dr.
Babci.

Ułatwienie będzie takie, że specjalnie dla Ciebie,
zrobię, je na na pot stilu.

Zgadniesz zabierasz kanister wódy, takiej, jakiej sobie
wybierzesz odemnie z piwnicy.
Ja słów nie rzucam na wiatr, propozycja jest poważna. :D

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: czwartek, 26 lut 2009, 00:59
autor: pokrec
Dzieki Mirek, fajnie, nastepnym razem nie bede sie wydurnial i zrobie na tych od babuni. Na razie te od wina chyba zaczynaja babelki puszczac. Z naukowej ciekawosci poczekam i zobacze, co sie bedzie dzialo.
Wierze, ze na piekarniczych mozna napsocic niezla wypitke, ale poczytalem o tych winnych i... jakos moze sie uda. Choc w te klocki to dopiero zaczynam sie bawic. Dotychczas to tylko winko robilem. Nawet wychodzilo. No, teraz mam w gasiorkach chyba ze 60 litrow jabluszek (20 l jest sasiada, ktorego jakblka zezbojowalem) i bije sie z myslami: robic calvados, czy nie ;-). Pewnie sprobuje, ale najpierw musze nauczyc sie na czyms mniej cennym. Bo lepsze udane wino z jablek niz spartolony calvados...

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: czwartek, 26 lut 2009, 02:26
autor: mima
Bo lepsze udane wino z jablek niz spartolony calvados...
Winko zostaw. Też jest do picia.
A wódeczki jeszcze się narobisz! :D

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: czwartek, 26 lut 2009, 19:46
autor: bogdan
Nie pękaj Pokrec, może moja rada bedzie dobra.
Wrzuć do gąsiorka słoiczek 200g przecieru pomidorowego. U mnie pomogło, zacier buzuje aż miło.

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: piątek, 27 lut 2009, 14:43
autor: pokrec
@ Bogdan @ all

Dodalem przecieru, ale wczesniej przez 2 dni rozmnazalem w butelce jeszcze jedna matke drozdzowa. Zamienilem po prostu ten zacier w eksperyment - jak sie nie wywrocisz, to sie nie nauczysz. Bo tak sobie myslalem: drozdze winne normalnie dodaje sie do doslodzonego i rozcienczonego soku owocowego. Wtedy jada jak szalone. OK, ale w soku jest w cholere witamin, mineralow, roznego roznistwa, ktore moze drozdze bardzo lubia. Woda z cukrem i pozywka jest jak pustynia dla tych malych skurczybykow. Wiec trzeba czegos dodac. Poprzednio dodalem 2 garstki rodzynek, zeby mialy czym sie biedactwa pozywic, ale tego bylo za malo. Pracowaly, ale bardzo powoli, pecherzyki szly, pianka na powierzchni sie pojawiala w plackach wokol farfocli z matki drozdzowej, ale to wszystko. Dorobilem jeszcze jedna matke drozdzowa i dodalem dzis rano, potem za rada Bogdana - setke przecieru pomidorowego. Zaczyna cos sie ruszac, bo pianka pokryla juz cala powierzchne zacieru.
No i dosc kluczowa sprawa w przypadku drozdzy winiarskich - wyglada, ze proporcje grunwaldzkie cukier - woda sa dla drozdzy winnych na poczatku fermentacji mocno przesadzone i lepiej przez pierwszy okres fermentacji isc na polowie cukru, a jak sie juz rozhulaja - dodac reszte cukru w postaci syropu. Taka jest moja teoria na teraz. Zobaczymy, czy sie sprawdzi. Jak tak, to bede madrzejszy o jedno doswiadczenie. No bo zacier to tez trzeba umiec zrobic...
A drozdze babuni chyba w kostce oprocz drozdzy jako takich, zawieraja pewnie bardzo duzo substancji odzywczych, bardzo potrzebnych drozdzom do rozmnazania i dlatego klasyczny Grunwald powinien sie zawsze udac.
W kazdym razie - bez eksperymentowania nie ma wiedzy.
Pozdrawiam,
Pokręć.

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: piątek, 27 lut 2009, 16:51
autor: mima
Polecam lekturę moich postów w dziale zacier,
A szczególnie - drożdże piekarnicze.

Trzeba wiecej czytać, a wcale nie mniej pisać.

A to moje drozdże w mojej beczce. Nie widać,
żeby chciały umierać. :D ;)

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: piątek, 27 lut 2009, 21:33
autor: pokrec
Mirek, wielki szacunek, serio, ale ja teraz prowadze eksperyment, zeby sie czegos dowiedziec. Skoro jest okazja... A na wodeczke poczekam, zwlaszcza, ze Wielki Post jest i nie wypada tak chlac jak swinia. ;-) Nastepny robie na piekarniczych i zobacze czym sie jedno rozni od drugiego. Jak ten nie pojdzie, to tez doloze pare kostek tych od babuni i niech hula. Na razie robi wrazenie, ze sie rozkreca coraz lepiej. Piana juz tworzy na powierzchni zwarta kolderke grubosci 5 mm. I zaczyna babelkowac raz na 10 sekund, nie raz na minute. Po prostu jestem ciekaw, co bedzie.
Pozdrawiam,
Pokręć.

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: sobota, 28 lut 2009, 19:13
autor: bogdan
Oj będzie, będzie tylko zacytuję mima "dbaj o temperaturę".

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: sobota, 28 lut 2009, 20:01
autor: mima
Co do piekarniczych to ja zaczynam od 36-38 st.
Później nastaw się rozgrzewa do 40-42 tak że
muszę bekę odwijać i bez dekla zostawiać.
Jak spada do 38, to owijam ocieplenie i na
deklu też ręcznik kładę.
Teraz w czwartek rano wstawiłem, na 120l. 22 kilo cukru.
A dziś mam zero blg. :D ale do minus 4 jeden,
albo dwa dni zejdzie.

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: niedziela, 1 mar 2009, 09:57
autor: kwachu
Witam.
Kolego mima toż Ty prawie przemysłowe ilości czynić raczysz !Nie piszę tego złośliwie bo szczerze Kolegę podziwiam i zazdroszczę bo też bym tak chciał. :respect: :poklon;

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: niedziela, 1 mar 2009, 10:18
autor: mima
Historia w skrócie ma się tak: :D

Kiedyś jak wstawiliśmy z kumplem, taką
beczkę, na strychu, bo tam było najcieplej.
To później 20 lat opowiadałem, w towarzystwie,
ile to było, jak i co.
Przed zajęciem się tym hobby na poważnie,
jak kumpel mnie namawiał, (no i namówił), to
później powiedział,- Mirek,- ale to by trzeba było
ze trzy beczki wstawić,- wiesz raz a porządnie, żeby
później się znowu z tym nie męczyć.
Ja złapałem się za głowę i pomyślałem że zwariował. :D :o

Od tego czasu upłyneło sporo wody w rzeczkach i po prostu,
jest to dla mnie standartowa wielkość. Zresztą mniejszych
beczek nie mam, a z lat szkolnych też wyrosłem i w słoikach
na pewno robił już nie bedę.

Dziś w czwarty dzień, mam w nastawie - 3 blg.

A cha! co zrobię, wstawiam do piwnicy albo do szafy.
I tak sobie ta psotka stoi. Nieraz wyjdzie mi w smaku nie taka
jakbym chciał, to później tygodniami myślę, co zrobiłem źle.
No i nieraz wymyślę.
Jakość zresztą wychodzi mi taka, że wszyscy robią duże oczy,
dziwią się, a najwięcej ja!! :o :D Bo nie wiem, dlaczego mi zawsze wychodzi dobre, a inni muszą się męczyć, kombinować i dopytywać się wszędzie jak?
No ale to już temat na inne bajeczki. Śniadanie stoi przedemną od 15 minut, a herbatka stygnie :D ;)

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: niedziela, 1 mar 2009, 10:33
autor: kwachu
No to do gara i jazda z koksem . Byłbym szczęśliwy gdyby Kolega napisał jakie wyszło to choć pomarzę sobie.

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: wtorek, 3 mar 2009, 14:38
autor: pokrec
No i sie stalo. Provider mojego providera mial klopoty i padake, ale juz jestem. Wyniki eksperymentu sa takie, ze po dodaniu przecieru - ruszyly cholerniki. na 2 dni, potem dodalem brakujacy cukier. do wlasciwych proporcji i nastepnego ranka, czyli dzis prawie przestalo chodzic. Pojechalem do sklepu i kupilem 4 kostki tych babuni, czy innych domowych (bo nie mieli wiecej), rozpuscilem je w letniej wodzie i wlalem do zacieru. Wyglada, ze ruszaja.
Mirek: oczywiscie miales racje, jak na teraz, nie watpilem w to, ale chcialem to po prostu zobaczyc na wlasne oczy. I chyba zobaczylem a jednoczesnie sie czegos nauczylem. I o to mi chodzilo, nie o "1410" - bo tak robil ojciec i dziadek, i pradziadek, ale dlatego, ze wiem dlaczego wlasnie tak. A wydaje mi sie, ze wiem: drozdze winne nie zawieraja zadnych pozywek, witamin, nic. W wodzie z cukrem zaliczaja padake z powodu awitaminozy i braku jakichkolwiek mikroelementow potrzebnych do rozwoju. Piekarnicze - oczywiscie nie ma problemu same w kostce zawieraja sporo tego, co im potrzebne i maja tego w brod.
Taka jest moja teoria.
To dlaczego w naszej witrynie jest gadka o drozdzach winnych i wodzie z cukrem, skoro to nie idzie? Moze byloby lepiej, zeby ktos oprocz mnie to jeszcze sprawdzil i wyprostowalibysmy temat?

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: wtorek, 3 mar 2009, 16:02
autor: bogdan
Idzie! idzie.
Ja na bojanusach nastawiłem cukrowy zacier dodałem pożywki Aktywit, na drugi dzień przecieru.
Efekt był taki, że przez tydzień zap-dzielały bardzo ostro, w drugim tygodniu zwolniły, w trzecim (teraz) jeszcze trochę pomalutku pracują. Próbowałem zacier i wg mnie cukier jest już wyżarty. Pewno zaraz wszystko stanie, sklaruje i skotłuje ;)
Cukier dałem w dwóch ratach po pół dawki.
Zjadłem obiad i przypomniałem sobie o jeszcze jednym b.ważnym składniku: kwasek cytrynowy w proporcji 5g na 10l wody.
A bitwa pod Grunwaldem była dawno i na pewno na drożdżach babuni -tylko i wyłącznie

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: wtorek, 3 mar 2009, 16:56
autor: pokrec
Czuje, ze przede mna jeszcze dluga droga. Moze te drozdze, co je dalem "do wina czerwonego" - tak pisali na torebce, nie sa dobre? Moze powinienem byl uzyc jakiejs Malagi, czy Sherry? Mniejsza o to. Teraz, na tych babuni idzie tak, ze musialem na suficie przylepic cerate... ;-)
Zreszta i tak zamierzam puszczac to przez poltorametrowa kolumne, wiec w sumie drozdze i ich rasa sie maja chyba az takiego znaczenia.
Na razie wali i jedyny stres jest taki, zeby mi to na pokoje nie wylazlo ;-).
nastepnym razem sprobuje na innych drozdzach winnych, z przecierem i solidna pozywka. Zobaczymy, czy sie uda. Doswiadczenia trzeba nabierac powoli.
Pokręć

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: środa, 4 mar 2009, 01:10
autor: pokrec
Mirku, okazalo sie, ze masz racje. Skonczylem na piekarniczych. Nie zakladalem, ze jej nie masz, ale zobaczymy co bedzie dalej. Na razie cholerstwo wyglada, jakby sie gotowalo. Idzie jak burza i do tego sie rozpedza. Tylko patrzyc, jak ci od limitow CO2 namierza mi chalupe... ;-)
A co do bimbrowego zapachu & smaku - wcale nie jest taki zly, dobra japonska sake wlasnie ma taki bukiet karbidowo - bimbrowy. No bo jest to wlasciwie przefermentowany i sklarowany zacier na ryzu. Ale Japonce maja z alkoholem przewalone do konca - nie dosc, ze maja zakaz robienia czegokolwiek powyzej 1% w domu, to jeszcze maja genetycznie slabe glowy.
Inna sprawa, ze po ich sake nie mialem kaca, choc dawkowalem sobie dosc szczodrze - pilem kieliszkiem do wina, choc Japonce uwazali, ze powinno sie pic z kamionkowych naparstkow. Po 3-ciej kolejce zrozumieli o czym byla mowa. Dla nich ktos, kto wypil 300 ml sake w pol godziny, byl w stanie wstac i sam pojsc do toalety normalnym krokiem jest bogiem. Dobrze, ze pod reka byl Rosjanin (towarzycho bylo miedzynarodowe), bo bym sam rąbał ze szkla... No, nie, ja wiem, ze "faux pas", te sprawy, ale nie wymagajcie, zebym zacier pil jak spirytus z naparstka, to byla nieformalna impreza...
Nastepnym razem, jak bede tam, to zabiore troche wlasnej psotki. I zemszcze sie na nich nazywajac to "sake". Skoro oni mogli mi nazwac wasabi chrzanem (zjadlem odrobine wielkosci ziarnka grochu i musialem czym predzej wlac w gardlo szklanke tej ich sake). Jak mi oczy na wierzch wylazly po "chrzanie", to mieli cholery ubaw. Jak plukalem gardlo - ubaw przeszedl w szczery podziw i burze braw. Poczulem sie jak Rosjanin pijący spirytus szklanką...
Pokręć.

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: wtorek, 7 kwie 2009, 09:19
autor: polczan1
Grunwald to Mit chociaż nie o końca. Mój przepis został zaciągnięty od starych bimbrowników i do dziś działa wyśmienicie.

na 40litrów wody
10 kg cukru
8 słoików koncentratu pomidorowego "łowicz" (225g coś koło tego)
jakieś kompoty.
10g drożdży.
cukier rozpuszczamy w ciepłej wodzie i koncentrat.
drożdże w ciepłym miejscu z cukrem jak się rozpuszczą to do balona (woda w balonie nie może być gorąca, najlepiej chłodna
3-4 tyg w ciepłym miejscu
i destylacja
6-8 litrów do 40% ciągnę resztę na dolewkę.
Jak chcę polepszyć to na dwa razy. Super koniaki.

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: wtorek, 7 kwie 2009, 09:29
autor: mima
Grunwald to Mit
Co jest według Ciebie mitem, a co nie? :D ;)

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: wtorek, 7 kwie 2009, 13:57
autor: kwachu
Witam.
Rozmawiałem z moim tatusiem, który był swego czasu zajmował się interesującymi nas sprawami i dowiedziałem się od niego ,że Grunwald fikcją nie był, ale lepsze proporcje, dające nam pewność , że cukier szybko i sprawnie przerobiony będzie na to co lubimy , to 1510 i nie chodzi mi tutaj o przepowiednię Radulfa Szalonego:

I ujrzy ciemność,

i mrok będzie wewnątrz niego

nieprzebrany,

jak morskie otchłanie.

I nie znajdzie pociechy w słońcu,

bo ono czarne się stanie,

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: wtorek, 7 kwie 2009, 14:48
autor: polczan1
Grunwald oczywiście nie chodzi o bitwę tylko o datę
1410
1kg cukru
4 litr wody
10deko drożdży
Taki przepis podobno pochodził z dawnych czasów.
według niego dodawano na 10 kg cukru 1kg drożdży trochę dużo :)

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: wtorek, 7 kwie 2009, 16:05
autor: mima
Taki przepis podobno pochodził z dawnych czasów.
według niego dodawano na 10 kg cukru 1kg drożdży trochę dużo
Tak troszkę dużo, to prawda.
Być może kiedyś było mniej drożdży w drożdżach?
A i warunki higieniczne nie takie jak dzisiaj.
Oczywiscie można drogi kolego dodać i jedno deko na 10 kg.
Ale proces fermentacji, będzie trwał o wiele dłużej.
Zachodzi nam też wysokie prawdopodobieństwo przerwania tej fermentacji.

Ja osobiście daję 1.5 kg drożdży na 100l. wody i jestem
zadowolony.Nastaw przerobiony w 5-6 dni.

Oczywiście można dawać i mniej jak kto woli.

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: wtorek, 7 kwie 2009, 20:42
autor: polczan1
Ja nie jestem godzien pouczać mistrza ale 1,5 kg drożdży trochę dużo chyba że "gorzelniane". Nigdy ich nie stosowałem się nie wypowiadam . Ostatni mój wyrób to na 100l 20deko drożdży babuni 25kg cukru i 12 słoiczków przecieru "łowicza" zaje... towarek wyszedł. 15l 65% to jakieś 20l 45%. Rozdałem bratu, szwagrom zaufanym kolegom to twierdzą że mam talent :) towar extraklasa do programu się zgłoszę.
Pozdrowienia dla całej barci

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: wtorek, 7 kwie 2009, 23:04
autor: mima
Nie zamierzam nikogo przekonywać.
Niech każdy robi jak mu pasuję.
Proponuje Ci zapoznać sie z tematem-
http://alkohole-domowe.com/forum/przepi ... -t591.html

Pozwole sobie przytoczyć tutaj opinię kolegi bogdana,
ujętą w podsumowaniu tego tematu.-
Na pewno nie byłem pierwszy, lecz oczywiscie przyznaję, drożdże "babuni" jak najbardziej nadają się do cukrówek, psota nie śmierdzi absolutnie, wręcz pachnie. Jedna moja uwaga, na początku nie dodałem kwasku i gazy wydobywające się z balona były oględnie mówiąc nieciekawe. Kwasek załatwił sprawę.
Byłem sceptykiem i uważałem, że drożdże piekarnicze do piekarni, myliłem się.
Ale to nie znaczy, że nie będę kombinował z innymi.
Dziś nastawiłem na drożdżach "T-3" i zobaczymy i porównamy.

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: wtorek, 5 sty 2010, 12:03
autor: andrzej
Przede wszystkim uważnie czytaj rozdział o "produkcji" zacieru.
Ważną uwagą jest sugestia autora aby dodać cukier "na dwa razy". Raz dodać 3/4 a po tygodniu pozostałość. Otóż, zabójcą drożdży jest nie tylko wytworzony przez nie etanol,
ale zbyt duże stężenie cukru w roztworze./stąd zapewne uwaga autora o porcjowaniu/
Poza tym nigdy nie wiemy ile jest "cukru w cukrze" a mimo woli chcemy mieć go dużo bo schematem naszego myślenia jest że im więcej cukru tym więcej spirytusu otrzymamy,
/co jest słuszne-lecz łatwo można przecukrzyć początek zacieru/.
Pozdro

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: wtorek, 9 lut 2010, 08:29
autor: michu1978
Witam
Mój post też dotyczy się tak jak w temacie.
W sobotę zrobiłem zacier z 18 l wody 4,6 kg cukru , 2l kompoty morelowego z owocami i ok 50 dag drożdży ( babuni). po 30 minutach zaczęło ładnie buzować, tak tez było w niedzielę i do południa w poniedziałek. Średnio co 4 sek dawało znaki życia ze zacier pracuje. ale wieczorem to już lipa, zaczęło coraz wolniej aż dziś rano nie widać bąbęlkowania w rurce, przykładam ucho do wiadra i prawie nie słychać zacieru jak buzuje. Kurde nie wiem co robić, czyżby już się napracował zacier czy coś spie...łem?????
Proszę o rade co zrobić czy możne jeszcze drożdży dać. szkoda mi trochę mojej roboty aby wyrzucić Zacier :(

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: wtorek, 9 lut 2010, 09:35
autor: remogg
michu1978 pisze: W sobotę zrobiłem zacier z 18 l wody 4,6 kg cukru , 2l kompoty morelowego z owocami i ok :(

Jeśli masz cukromierz to zmierz Blg. Jeśli nie to skosztuj nastaw czy jest słodki bo może cukier się skończył, chociaż przy drożdżach babuni po tak krótkim czasie to raczej niemożliwe.

Najprawdopodobniej grzybki padły od cukru. Z moich wyliczeń wychodzi, że na starcie miałeś ok 26 Blg + kompoty. To trochę za dużo dla babuni.
Spróbuj wystartować nastaw jescze raz.

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: wtorek, 9 lut 2010, 09:59
autor: michu1978
Czyli do zacieru dodać jeszcze trochę drożdży???
czy zrobić nowy zacier a ten do kibelka
Przepraszam ze tak sie pytam ale to mój 1 zacier

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: wtorek, 9 lut 2010, 10:11
autor: Zygmunt
Rozcieńcz NASTAW (nic tam nie zacierasz!) kilkoma litrami wody i dodaj nowe drożdże. Najlepiej coś szlachetniejszego od Babuni...

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: wtorek, 9 lut 2010, 10:16
autor: michu1978
Ile dać drożdży-10 dag wystarczy, czy troche więcej? Żeby mi przypadkiem wiadra nie wysadziło... Cukru juz nie dodawać :( ?

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: wtorek, 9 lut 2010, 10:25
autor: Zygmunt
Bez cukromierza ciężko określić ile tego cukru tam zostało. Wrzuć tam pół paczki piekarniczych, rozcieńcz trochę nastaw i zobacz, czy ruszy. Idealnie byłoby się przejchać do sklepu po cukromierz i jakieś normalne drożdże...
Aha, staraj się pisać poprawnie- każdy następny niechlujny post poleci do śmietnika.

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: wtorek, 9 lut 2010, 10:34
autor: michu1978
Przepraszam cię Zygmuncie za moje pismo, jeszcze 1 pytanko dotyczące cukru. Ile powinno być cukru aby zacier pracował po sprawdzeniu cukromierzem??

Re: Oj, chyba przegrywam pod Grunwaldem...

: wtorek, 9 lut 2010, 10:58
autor: Zygmunt
michu1978 pisze:Ile powinno być cukru aby zacier pracował po sprawdzeniu cukromierzem??
Idealnie by było jakbyś miał około 20 BLG na cukromierzu. Jeżeli będzie więcej- dolewaj wody, jeżeli mniej- możesz próbować dosładzać.