Projekt destylat z cukru 2021 - jak zrobić dobrze?
: czwartek, 29 kwie 2021, 23:36
Witam Szanowną Brać.
Szukałem odpowiedniego tematu na forum, ale niestety nie znalazłem odpowiedniego. A se założem swój. A co!
Od początku. W tamtym roku myślałem, że przerabiam duże ilości wszelkiego surowca po to, aby wszystko się ładnie starzyło, a teraz będę tylko uzupełniać braki i coś dokładać.
Taaa, jasne. Dziś tylko przerobiłem 100l cukrówki, jutro rano jadę po 170kg melasy, a gdzie tam jeszcze znajdę miejsce na 300kg słodu na single malta? Magas cholero - daj cenę w końcu ! O Jacku Danielsie nie wspomnę nawet. Co ja Wam mówię. Wiecie sami jak jest - apetyt rośnie w miarę jedzenia. Czy tam picia... Jakoś tak to szło.
I cały czas gdzieś z tyłu głowy, po przeczytaniu setek tematów na forum, obejrzeniu wielu filmów o produkcji i dojrzewaniu alkoholu, przeczytaniu kilku książek, nadal mam wrażenie, że wiem jeszcze mniej, niż na początku. A rosną tylko i wyłącznie oczekiwania względem siebie. I coraz bardziej jestem wobec siebie krytyczny z tym co robię.
Nie mniej, ja lubię pytanie "dlaczego", a nie "co". Dlaczego dobry alkohol to ten, a dlaczego nie tamten? Co trzeba robić, jak przygotowywać nastaw? W przypadku owoców sprawa jest nieco prostsza, ale kurde w przypadku pełnoprawnego single malta naprawdę nie mam pojęcia. Nie to, że "co Ty pieprzysz - ja zrobiłem i wyszedł zacny". No właśnie ja nie dążę do smaków destylarni, bo z góry jesteśmy skazani na pożarcie. A i jak zawsze, jestem sceptyczny wobec prywatnych produktów. Bardzo dobrego bimbru jeszcze nie piłem. A najczęściej im bardziej chwalony przez wytwórcę, tym bardziej wali starymi grabiami.
Ja dążę do takiego smaku, aby ktoś powiedział "ej no! Dobre to jest! Mówiłeś, że whisky, ale nie znam takiego smaku, ale dobre!"
Dobrze, był początek? No to teraz przejdźmy do środka.
Na samym początku swej gorzelnianej przygody, cukier uznawałem za najgorszy syf. Ot, przerobić najszybciej jak się da, destylować najwyżej jak się da, najlepiej na kolumnie zasypowej o wysokości sześciu metrów. I to z 10 razy, może wtedy będzie się to nadawać do picia.
No i tutaj nadchodzi taki moment, gdy już wiedząc co nieco o starzeniu alkoholu (nie, alkohol nie starzeje się w szkle z wiórkami dębowymi), produkcji whisky, cięciu frakcji przy produkcji tejże, postanowiłem się zagłębić w temat i poszukać odpowiedzi na pytanie:
Czy jestem w stanie tak poprowadzić destylację z odbiorem poniżej 94,8%, aby uzyskać taką ilość "cukrowych" zanieczyszczeń, aby destylat ten po starzeniu w beczce był alkoholem, który wzbudzi radość? Jeśli tak, to jak go zrobić?
Odpowiedzmy sobie tutaj na kilka pytań - taka teoria.
1. Alkohol NIE starzeje się w zamkniętym szkle. Do tego potrzebuje on tlenu, a najlepiej beczki drewnianej, bo dzięki niej destylat oddycha przez całą powierzchnię zbiornika. Jednocześnie, absolutnie nic (no może poza zepsuciem alkoholu) nie da nam jego intensywne natlenianie. Reakcja kwasów z alkoholem, czyli tworzenie się estrów (smakowych) to proces powolny i powiedziałbym "delikatny". Wszelkie ultradźwięki, czyste tleny, ślina z mordy cerbera. Niestety. To nie działa. Dziwnym trafem na butelkach whisky nikt nie pisze jak oni to tam przygotowali, a tylko "Whisky szkocka taka i taka, 10letnia".
2. Aby alkohol dobrze smakował, można go przerektyfikować na 96% i wlać po rozcieńczeniu do beczki na jakiś czas. Lubię taki smak, ale zdaję sobie sprawę, że destylat taki nie ma tej "głębi", co zdecydowanie może przeszkadzać. Tzw finisz destylat taki ma jak 18-latek, który się dorwał do kobiety. Jeszcze dobrze nie spróbujesz co i jak, a już po wszystkim. Jeśli ktoś lubi single maltów i takiego smaku szuka, będzie zawiedziony.
Wg prawa, whisky szkocka może być destylowana do maksymalnie 94,8%, a taki procent został uznany za maksymalny, który jeszcze zachowuje smak surowca. Oczywiście mówimy tutaj o whisky typu grain, produkowanej w sposób "niegodny" na kolumnach do pracy ciągłej. Czyli whisky, która jest w 80-90% składnikiem większości tańszych blendów.
3. Pewne smaki mają swoją kolej. Każdy wie, że na początku idą przedgony. No dobrze, ale nie o tym. O czymś bardziej subtelnym. Podam Wam swoje obserwacje. Jabłkowica z tamtego roku. (@Moskit81 - pozdrawiam w tym miejscu ) Dużo szarej renety i żółtej papierówki. Ogólnie destylowałem sobie na 70%, bo lubię mocniejsze alkohole. Ostanio byli u mnie znajomi. Siedzieliśmy sobie, a ja miałem jeden kieliszek tej właśnie jabłkowicy. Na początku kwiaty, rozpuszczalnik przy tzw uderzeniu, czyli pierwszym niuchu. To norma dla tak mocnych alkoholi. Przedgony odciąłem właściwie. Potem dłuuugi zapach szarej renety. Trzymał się przez ok 30min. Potem wszedł zapach tej właśnie papierówki i był on tak piękny, że aż szkoda byłoby to pić. To był pierwszy moment, gdy faktycznie byłem zadowolony ze swojego destylatu. Po ok dwóch godzinach, papierówka ustąpiła zapachem i pojawił się bukiet "ogólnie jabłkowy", a na drugi dzień, w tym małym 40cl kieliszku czuć było jeszcze sok jabłkowy Tymbark.
Po co o tym piszę? No i przejdźmy do właściwej części tego tematu.
Dobrze wiemy, jak cukrówkę się robi i po co. Ot, kolumna zasypowa, jak najwięcej HEPT, dwa razy przepędzić i mamy spirytus neutralny.
Wszelkie wariacje typu metoda 2,5 czy węgiel to już tylko wariacje.
Co jednak, jeśli cukier ma coś więcej do zaoferowania nam, niż tylko źródło najtańszego i najprostszego alkoholu? Postanowiłem się tym zagłębić w ten temat.
U Pana Romana Klimy trzy beczki kupione, to czemu nie kupić czwartej na eksperyment z cukrem? Panie Romanie, Pan dołoży jeszcze czwartą 15 litrową, mocno paloną. Dziękuję, widzimy się po majówce. Czemu taka mała? Cukrówki nie będę robić raczej na niskim procencie, więc starzenie raczej nie będzie długie. Zresztą chcę zrobić więcej wsadów, niż mniej większych.
Jakie mamy więc założenia? W każdym surowcu muszę mieć możliwość uzyskania takiego przedziału, że będzie to dobry przedział do starzenia destylatu. W owocach jest to powiedzmy od 96% do 45%. Co byśmy nie uzyskali, to wszystko da się odpowiednio wykorzystać. Nie będę rozwijać tematu. Jest o tym milion tematów.
Czy z cukrem jest tak samo? Nie mogę zrobić go na 96% na zasypowej, bo milion półek teoretycznych wytnie mi destylat. Nie mogę też cukru zrobić na alembiku czy PS, bo przecież nie oszukujmy się - cukier nie da nam tego samego co surowce zacierne, a o owocach nie wspominając.
Jako metodę przyjąłem bufor plus kolumnę czteropółkową i OLM.
Dlaczego bufor? Znam ja Ci pogony z cukru i cholery walą tak niemiłosiernie, że nie mam ochoty ich wąchać, nie mówiąc o piciu.
Dlaczego OLM? Bo nie chcę zanieczyszczać sobie destylatu przedgonami. Te z cukru walą niesamowicie. Gorzej chyba tylko koji.
Dlaczego więc kolumna półkowa zamiast zasypowa? Jak wspomniałem, uznałem ( może dobrze, może źle ), że maksymalny procent uzyskiwanego alkoholu powinien być poniżej 94,8%.
Jak przebiegała destylacja?
Przy ok 89st C pary w ruch, stabilizacja 15min, zrzut ok 80ml przedgonów z głowicy, po kolejnych 15min znowu zrzut 80ml przedgonów na w pełni otwartym zaworku, potem przejście na szybki kropelkowy odbiór "przedserca" do późniejszego przerobienia. Tempo - ok 3 krople na sekundę. Po 15min zmniejszeniu odbioru kropelkowego na jedna kropla na 2-3sek i przejście na odbiór serca z OLM. Odbiór nie był zgodny z zasadą "1kw - 12ml/minutę". Celowo zwiększyłem do 45ml / minutę przy 2,7kW grzania. Chciałem, aby był to cały czas odbiór nieco zanieczyszczony, nieco powyżej możliwości rozdzielczych kolumny.
Za notatkami:
- 93% uzyskiwałem cały czas, od samego początku do końca. Problem w tym, że do ok 94,5st C w kegu miałem w miarę przyjemny smak destylatu. Tak - smak. Zapach był w skali 1/10 taki 2,5 maks i tylko przy katarze. Potem, mimo dopiero lekkiego wrzenia w buforze ( przy ok 93,5 st C ) i skręceniu odbioru czuć było już frakcje, które romantycznie nazwałbym jako mokra tektura i zatęchły skórzany but, który dopiero co wyciągnąłem psu z pyska, a ta franca jeszcze raz go pomiętoliła i wypluła. Mimo cały czas utrzymywania 93%. Co do zapachu, jeszcze wrócę do niego przy opisywaniu drożdży.
Uzyskałem z wsadu 46l 5litrów destylatu 93%, który nadaje się jako wsad do beczki oraz 2litry destylatu 93%, który nadaje się tylko do przerobu.
Natomiast w pewnym momencie pobrałem destylat 93% spod OLM. Niestety nie zanotowałem przy jakiej temperaturze w kegu :/
I ten właśnie kieliszek, jeden na około siedem, ta perełka wśród wieprzy, ten właśnie kieliszek to było "to". Mimo 93%, mimo dopiero co wykapania z OLM, mimo jeszcze ciepłego destylatu - cholera, dobre to było. Po rozcieńczeniu do 20% nadal byłbym się w stanie tego napić. Najgorsze, że przy destylacji drugiej części tego samego wsadu już nie trafiłem na niego. Muszą to być wąskie ramy.
Zanotować - cel na przyszłość - znaleźć ten przedział. O te właśnie "zanieczyszczenia" mi chodzi. Ich właśnie szukamy. One na mój nos mają potencjał do starzenia. Słodycz cukru, ale nie mdła. Posmak wódczany, ale nie bimbrowy. Zapach średni, 3/10, ale jednak nie okropny, nie odrzucający. Trzeba brać poprawkę na wiek destylatu, który przecież szacować trzeba w takim przypadku na sekundy. Nie dni, a o latach nawet nie mówmy.
Zanotować - rezygnuję z każdych drożdży innych, niż Alcotec. Spróbowałem Black Labeli, waliło niemiłosiernie i ten sam zapach, dokładnie ten sam zapach przeszedł do destylatu opisywany jako ta tektura i skóra. Nie. Tak być nie może.
Nastaw nr 1 przerobiony.
Nastaw nr 2 nastawiony. Znowu 95l, 19kg cukru, ale tym razem spróbowałem go inwertować. Nie było to trudne, a dobrze widać ten moment. Przy ok 92st C nagła zmiana koloru na złoty oraz przejrzystość prawie jak w wodzie.
Do tego drożdże Alcotec Pure Vodka, jedna paczka. Jestem fanem stosowania pomniejszonych drożdży - w moim odczucie dają łagodniejszy destylat, chociaż cukrówka pracuje 2tyg. Do tego ok 35g DAP, kwasek cytrynowy dodany do inwertowania cukru, 2 pastylki magnezu.
Teraz powinny mieć łatwiej. Jak będą się ślimaczyć, to na przyszłość dorzucę im drugą paczkę. faktycznie - 66g to może być mało.
Czemu to właściwie piszę? Czemu taki temat? Chcę poniekąd zmusić się z nie tylko kontynuowaniem tego testu i znaleźć złoty środek na "cukrowicę". Jeśli będę zadowolony z testów, obiecuję porozsyłać do osób zainteresowanych próbki i wskazać "drogę"
Na pewno nie będę zaprawiać niczym destylatu. Dopuszczam jedynie lekki dodatek karmelu.
No i abyśmy się dobrze zrozumieli. Tak długi opis w tym temacie służy tylko jednemu - abyście mnie dobrze zrozumieli. Czekam na rady.
Ja wiem, że milijony osób robiło wódkę z cukru. Ja nie chcę zrobić wódki z cukru. Ja chcę zrobić dobrą wódkę z cukru, ale dodatkowo z posmakiem surowca. Cholera, uda się?
Coś mi się wydaje, że słowo klucz - "cięcie frakcji" będzie najważniejsze. Czas pokaże. Projekt na pewno przeciągnie się na 2022r.
Szukałem odpowiedniego tematu na forum, ale niestety nie znalazłem odpowiedniego. A se założem swój. A co!
Od początku. W tamtym roku myślałem, że przerabiam duże ilości wszelkiego surowca po to, aby wszystko się ładnie starzyło, a teraz będę tylko uzupełniać braki i coś dokładać.
Taaa, jasne. Dziś tylko przerobiłem 100l cukrówki, jutro rano jadę po 170kg melasy, a gdzie tam jeszcze znajdę miejsce na 300kg słodu na single malta? Magas cholero - daj cenę w końcu ! O Jacku Danielsie nie wspomnę nawet. Co ja Wam mówię. Wiecie sami jak jest - apetyt rośnie w miarę jedzenia. Czy tam picia... Jakoś tak to szło.
I cały czas gdzieś z tyłu głowy, po przeczytaniu setek tematów na forum, obejrzeniu wielu filmów o produkcji i dojrzewaniu alkoholu, przeczytaniu kilku książek, nadal mam wrażenie, że wiem jeszcze mniej, niż na początku. A rosną tylko i wyłącznie oczekiwania względem siebie. I coraz bardziej jestem wobec siebie krytyczny z tym co robię.
Nie mniej, ja lubię pytanie "dlaczego", a nie "co". Dlaczego dobry alkohol to ten, a dlaczego nie tamten? Co trzeba robić, jak przygotowywać nastaw? W przypadku owoców sprawa jest nieco prostsza, ale kurde w przypadku pełnoprawnego single malta naprawdę nie mam pojęcia. Nie to, że "co Ty pieprzysz - ja zrobiłem i wyszedł zacny". No właśnie ja nie dążę do smaków destylarni, bo z góry jesteśmy skazani na pożarcie. A i jak zawsze, jestem sceptyczny wobec prywatnych produktów. Bardzo dobrego bimbru jeszcze nie piłem. A najczęściej im bardziej chwalony przez wytwórcę, tym bardziej wali starymi grabiami.
Ja dążę do takiego smaku, aby ktoś powiedział "ej no! Dobre to jest! Mówiłeś, że whisky, ale nie znam takiego smaku, ale dobre!"
Dobrze, był początek? No to teraz przejdźmy do środka.
Na samym początku swej gorzelnianej przygody, cukier uznawałem za najgorszy syf. Ot, przerobić najszybciej jak się da, destylować najwyżej jak się da, najlepiej na kolumnie zasypowej o wysokości sześciu metrów. I to z 10 razy, może wtedy będzie się to nadawać do picia.
No i tutaj nadchodzi taki moment, gdy już wiedząc co nieco o starzeniu alkoholu (nie, alkohol nie starzeje się w szkle z wiórkami dębowymi), produkcji whisky, cięciu frakcji przy produkcji tejże, postanowiłem się zagłębić w temat i poszukać odpowiedzi na pytanie:
Czy jestem w stanie tak poprowadzić destylację z odbiorem poniżej 94,8%, aby uzyskać taką ilość "cukrowych" zanieczyszczeń, aby destylat ten po starzeniu w beczce był alkoholem, który wzbudzi radość? Jeśli tak, to jak go zrobić?
Odpowiedzmy sobie tutaj na kilka pytań - taka teoria.
1. Alkohol NIE starzeje się w zamkniętym szkle. Do tego potrzebuje on tlenu, a najlepiej beczki drewnianej, bo dzięki niej destylat oddycha przez całą powierzchnię zbiornika. Jednocześnie, absolutnie nic (no może poza zepsuciem alkoholu) nie da nam jego intensywne natlenianie. Reakcja kwasów z alkoholem, czyli tworzenie się estrów (smakowych) to proces powolny i powiedziałbym "delikatny". Wszelkie ultradźwięki, czyste tleny, ślina z mordy cerbera. Niestety. To nie działa. Dziwnym trafem na butelkach whisky nikt nie pisze jak oni to tam przygotowali, a tylko "Whisky szkocka taka i taka, 10letnia".
2. Aby alkohol dobrze smakował, można go przerektyfikować na 96% i wlać po rozcieńczeniu do beczki na jakiś czas. Lubię taki smak, ale zdaję sobie sprawę, że destylat taki nie ma tej "głębi", co zdecydowanie może przeszkadzać. Tzw finisz destylat taki ma jak 18-latek, który się dorwał do kobiety. Jeszcze dobrze nie spróbujesz co i jak, a już po wszystkim. Jeśli ktoś lubi single maltów i takiego smaku szuka, będzie zawiedziony.
Wg prawa, whisky szkocka może być destylowana do maksymalnie 94,8%, a taki procent został uznany za maksymalny, który jeszcze zachowuje smak surowca. Oczywiście mówimy tutaj o whisky typu grain, produkowanej w sposób "niegodny" na kolumnach do pracy ciągłej. Czyli whisky, która jest w 80-90% składnikiem większości tańszych blendów.
3. Pewne smaki mają swoją kolej. Każdy wie, że na początku idą przedgony. No dobrze, ale nie o tym. O czymś bardziej subtelnym. Podam Wam swoje obserwacje. Jabłkowica z tamtego roku. (@Moskit81 - pozdrawiam w tym miejscu ) Dużo szarej renety i żółtej papierówki. Ogólnie destylowałem sobie na 70%, bo lubię mocniejsze alkohole. Ostanio byli u mnie znajomi. Siedzieliśmy sobie, a ja miałem jeden kieliszek tej właśnie jabłkowicy. Na początku kwiaty, rozpuszczalnik przy tzw uderzeniu, czyli pierwszym niuchu. To norma dla tak mocnych alkoholi. Przedgony odciąłem właściwie. Potem dłuuugi zapach szarej renety. Trzymał się przez ok 30min. Potem wszedł zapach tej właśnie papierówki i był on tak piękny, że aż szkoda byłoby to pić. To był pierwszy moment, gdy faktycznie byłem zadowolony ze swojego destylatu. Po ok dwóch godzinach, papierówka ustąpiła zapachem i pojawił się bukiet "ogólnie jabłkowy", a na drugi dzień, w tym małym 40cl kieliszku czuć było jeszcze sok jabłkowy Tymbark.
Po co o tym piszę? No i przejdźmy do właściwej części tego tematu.
Dobrze wiemy, jak cukrówkę się robi i po co. Ot, kolumna zasypowa, jak najwięcej HEPT, dwa razy przepędzić i mamy spirytus neutralny.
Wszelkie wariacje typu metoda 2,5 czy węgiel to już tylko wariacje.
Co jednak, jeśli cukier ma coś więcej do zaoferowania nam, niż tylko źródło najtańszego i najprostszego alkoholu? Postanowiłem się tym zagłębić w ten temat.
U Pana Romana Klimy trzy beczki kupione, to czemu nie kupić czwartej na eksperyment z cukrem? Panie Romanie, Pan dołoży jeszcze czwartą 15 litrową, mocno paloną. Dziękuję, widzimy się po majówce. Czemu taka mała? Cukrówki nie będę robić raczej na niskim procencie, więc starzenie raczej nie będzie długie. Zresztą chcę zrobić więcej wsadów, niż mniej większych.
Jakie mamy więc założenia? W każdym surowcu muszę mieć możliwość uzyskania takiego przedziału, że będzie to dobry przedział do starzenia destylatu. W owocach jest to powiedzmy od 96% do 45%. Co byśmy nie uzyskali, to wszystko da się odpowiednio wykorzystać. Nie będę rozwijać tematu. Jest o tym milion tematów.
Czy z cukrem jest tak samo? Nie mogę zrobić go na 96% na zasypowej, bo milion półek teoretycznych wytnie mi destylat. Nie mogę też cukru zrobić na alembiku czy PS, bo przecież nie oszukujmy się - cukier nie da nam tego samego co surowce zacierne, a o owocach nie wspominając.
Jako metodę przyjąłem bufor plus kolumnę czteropółkową i OLM.
Dlaczego bufor? Znam ja Ci pogony z cukru i cholery walą tak niemiłosiernie, że nie mam ochoty ich wąchać, nie mówiąc o piciu.
Dlaczego OLM? Bo nie chcę zanieczyszczać sobie destylatu przedgonami. Te z cukru walą niesamowicie. Gorzej chyba tylko koji.
Dlaczego więc kolumna półkowa zamiast zasypowa? Jak wspomniałem, uznałem ( może dobrze, może źle ), że maksymalny procent uzyskiwanego alkoholu powinien być poniżej 94,8%.
Jak przebiegała destylacja?
Przy ok 89st C pary w ruch, stabilizacja 15min, zrzut ok 80ml przedgonów z głowicy, po kolejnych 15min znowu zrzut 80ml przedgonów na w pełni otwartym zaworku, potem przejście na szybki kropelkowy odbiór "przedserca" do późniejszego przerobienia. Tempo - ok 3 krople na sekundę. Po 15min zmniejszeniu odbioru kropelkowego na jedna kropla na 2-3sek i przejście na odbiór serca z OLM. Odbiór nie był zgodny z zasadą "1kw - 12ml/minutę". Celowo zwiększyłem do 45ml / minutę przy 2,7kW grzania. Chciałem, aby był to cały czas odbiór nieco zanieczyszczony, nieco powyżej możliwości rozdzielczych kolumny.
Za notatkami:
- 93% uzyskiwałem cały czas, od samego początku do końca. Problem w tym, że do ok 94,5st C w kegu miałem w miarę przyjemny smak destylatu. Tak - smak. Zapach był w skali 1/10 taki 2,5 maks i tylko przy katarze. Potem, mimo dopiero lekkiego wrzenia w buforze ( przy ok 93,5 st C ) i skręceniu odbioru czuć było już frakcje, które romantycznie nazwałbym jako mokra tektura i zatęchły skórzany but, który dopiero co wyciągnąłem psu z pyska, a ta franca jeszcze raz go pomiętoliła i wypluła. Mimo cały czas utrzymywania 93%. Co do zapachu, jeszcze wrócę do niego przy opisywaniu drożdży.
Uzyskałem z wsadu 46l 5litrów destylatu 93%, który nadaje się jako wsad do beczki oraz 2litry destylatu 93%, który nadaje się tylko do przerobu.
Natomiast w pewnym momencie pobrałem destylat 93% spod OLM. Niestety nie zanotowałem przy jakiej temperaturze w kegu :/
I ten właśnie kieliszek, jeden na około siedem, ta perełka wśród wieprzy, ten właśnie kieliszek to było "to". Mimo 93%, mimo dopiero co wykapania z OLM, mimo jeszcze ciepłego destylatu - cholera, dobre to było. Po rozcieńczeniu do 20% nadal byłbym się w stanie tego napić. Najgorsze, że przy destylacji drugiej części tego samego wsadu już nie trafiłem na niego. Muszą to być wąskie ramy.
Zanotować - cel na przyszłość - znaleźć ten przedział. O te właśnie "zanieczyszczenia" mi chodzi. Ich właśnie szukamy. One na mój nos mają potencjał do starzenia. Słodycz cukru, ale nie mdła. Posmak wódczany, ale nie bimbrowy. Zapach średni, 3/10, ale jednak nie okropny, nie odrzucający. Trzeba brać poprawkę na wiek destylatu, który przecież szacować trzeba w takim przypadku na sekundy. Nie dni, a o latach nawet nie mówmy.
Zanotować - rezygnuję z każdych drożdży innych, niż Alcotec. Spróbowałem Black Labeli, waliło niemiłosiernie i ten sam zapach, dokładnie ten sam zapach przeszedł do destylatu opisywany jako ta tektura i skóra. Nie. Tak być nie może.
Nastaw nr 1 przerobiony.
Nastaw nr 2 nastawiony. Znowu 95l, 19kg cukru, ale tym razem spróbowałem go inwertować. Nie było to trudne, a dobrze widać ten moment. Przy ok 92st C nagła zmiana koloru na złoty oraz przejrzystość prawie jak w wodzie.
Do tego drożdże Alcotec Pure Vodka, jedna paczka. Jestem fanem stosowania pomniejszonych drożdży - w moim odczucie dają łagodniejszy destylat, chociaż cukrówka pracuje 2tyg. Do tego ok 35g DAP, kwasek cytrynowy dodany do inwertowania cukru, 2 pastylki magnezu.
Teraz powinny mieć łatwiej. Jak będą się ślimaczyć, to na przyszłość dorzucę im drugą paczkę. faktycznie - 66g to może być mało.
Czemu to właściwie piszę? Czemu taki temat? Chcę poniekąd zmusić się z nie tylko kontynuowaniem tego testu i znaleźć złoty środek na "cukrowicę". Jeśli będę zadowolony z testów, obiecuję porozsyłać do osób zainteresowanych próbki i wskazać "drogę"
Na pewno nie będę zaprawiać niczym destylatu. Dopuszczam jedynie lekki dodatek karmelu.
No i abyśmy się dobrze zrozumieli. Tak długi opis w tym temacie służy tylko jednemu - abyście mnie dobrze zrozumieli. Czekam na rady.
Ja wiem, że milijony osób robiło wódkę z cukru. Ja nie chcę zrobić wódki z cukru. Ja chcę zrobić dobrą wódkę z cukru, ale dodatkowo z posmakiem surowca. Cholera, uda się?
Coś mi się wydaje, że słowo klucz - "cięcie frakcji" będzie najważniejsze. Czas pokaże. Projekt na pewno przeciągnie się na 2022r.