Nie taki Cydr straszny.
: sobota, 15 maja 2021, 23:43
Nie taki Cydr straszny jest do zrobienia jakby się wydawało z opisów i publikacji. Do podobnych wniosków doszedłem kilka lat temu czytając o problemach przy nastawach, czy też rektyfikacji, ta ostatnia była, a czasami jest nadal opisywana jak fizyka kwantowa...Do czego zmierzam, ano do tego, że nie warto bać się na zapas.
Przyswoić wiedzę na dany temat z kilku źródeł, wyciągnąć wnioski i wszystko wyjdzie nam za pierwszym razem, później będzie tylko lepiej. Dla kogoś jak ja, kto pierwszy raz robi Cydr informacje pojawiające się o częstych problemach z Cydrem, zakażeniach, nie ciekawych smakach, braku nagazowania itp. może zniechęcić . Mi udało się za pierwszym razem. Poniżej mała fotorelacja.
Pomiar Blg soku z różnych starych odmian jabłek. Następnie wlałem go do Petainera I dodałem pektoenzymu na około dwie godziny przed dodaniem drożdży. Teraz bym to zrobił inaczej, drożdże dodał bym nie wcześniej jak po 24 godzinach
Drożdże których użyłem, to Aroma Cidre
Następnie dodałem pożywkę, dlaczego po drożdżach, a nie przed nimi, ano dlatego, żeby nie dokarmiać dzikusów, które z całą pewnością znajdują się w soku.
Drożdże ruszyły nieśmiało dopiero po 25 godzinach, a po 4 dniach było już po burzliwej fermentacji. I w tym momencie rada dla początkujących Cydrowników, żeby nie panikować, drożdże są nadal pomimo, że rurka fermentacyjna przestała pracować, ale nie musi pracować, wystarczy, że poziom wody w rurce jest nie równy, a nawet gdyby się okazało, że jest równy, to nie oznacza końca pracy drożdży, w rurce powinny być jeszcze małe pęcherzyki powietrza świadczące, że praca trwa.
Przetrzymałem tak Cydr przez tydzień pomimo, że rurka już nie pykała, po czym zlałem cydr do innego Petainera, oczywiście pierwszy jak i drugi, był wymyty i odkażony pirosiarczynem, ale nie myty nim tylko spryskany mgiełką jego roztworu i zatkany korkiem.
Wbrew pozorom co można wyczytać, nie należy go później przepłukiwać wodą. Jeżeli mgiełka nam się skropliła, to wystarczy pojemnik przechylić, a to co nie wyleci i tak nie zaszkodzi naszym drożdżom, bo po prostu jest go za mało na tak duży nastaw.
Po ściągnięciu cydru z nad drożdży, a Petainera jest do tego stworzony, bo po pierwsze jest szczupły, a po drugie widać dobrze gdzie znajduje się osad Po zlaniu zostawiłem Cydr na 2 tygodnie w piwnicy, no i wczoraj go zlewałem. W między czasie mnóstwo "zabawy" przy myciu i odkażaniu
butelek Po wymyciu i opłukaniu odkaziłem je w piekarniku w tem.120`C i do każdej wsypałem ok. 3,5 - 3,6g cukru.
Kilka dni wcześniej zrobiłem sobie przyrząd do mierzenia nagazowania w butelce, by co rusz nie otwierać nowej butelki i sprawdzać stan nagazowania, oczywiście jakimś rozwiązaniem jest pet, ale to nie jest to. Dzisiaj po 12 godzinach rozlania cydru do butelek sprawdziłem nagazowanie i jak widać na fotce podskoczyło o 0,2 bara, więc jest nieźle
Przyswoić wiedzę na dany temat z kilku źródeł, wyciągnąć wnioski i wszystko wyjdzie nam za pierwszym razem, później będzie tylko lepiej. Dla kogoś jak ja, kto pierwszy raz robi Cydr informacje pojawiające się o częstych problemach z Cydrem, zakażeniach, nie ciekawych smakach, braku nagazowania itp. może zniechęcić . Mi udało się za pierwszym razem. Poniżej mała fotorelacja.
Pomiar Blg soku z różnych starych odmian jabłek. Następnie wlałem go do Petainera I dodałem pektoenzymu na około dwie godziny przed dodaniem drożdży. Teraz bym to zrobił inaczej, drożdże dodał bym nie wcześniej jak po 24 godzinach
Drożdże których użyłem, to Aroma Cidre
Następnie dodałem pożywkę, dlaczego po drożdżach, a nie przed nimi, ano dlatego, żeby nie dokarmiać dzikusów, które z całą pewnością znajdują się w soku.
Drożdże ruszyły nieśmiało dopiero po 25 godzinach, a po 4 dniach było już po burzliwej fermentacji. I w tym momencie rada dla początkujących Cydrowników, żeby nie panikować, drożdże są nadal pomimo, że rurka fermentacyjna przestała pracować, ale nie musi pracować, wystarczy, że poziom wody w rurce jest nie równy, a nawet gdyby się okazało, że jest równy, to nie oznacza końca pracy drożdży, w rurce powinny być jeszcze małe pęcherzyki powietrza świadczące, że praca trwa.
Przetrzymałem tak Cydr przez tydzień pomimo, że rurka już nie pykała, po czym zlałem cydr do innego Petainera, oczywiście pierwszy jak i drugi, był wymyty i odkażony pirosiarczynem, ale nie myty nim tylko spryskany mgiełką jego roztworu i zatkany korkiem.
Wbrew pozorom co można wyczytać, nie należy go później przepłukiwać wodą. Jeżeli mgiełka nam się skropliła, to wystarczy pojemnik przechylić, a to co nie wyleci i tak nie zaszkodzi naszym drożdżom, bo po prostu jest go za mało na tak duży nastaw.
Po ściągnięciu cydru z nad drożdży, a Petainera jest do tego stworzony, bo po pierwsze jest szczupły, a po drugie widać dobrze gdzie znajduje się osad Po zlaniu zostawiłem Cydr na 2 tygodnie w piwnicy, no i wczoraj go zlewałem. W między czasie mnóstwo "zabawy" przy myciu i odkażaniu
butelek Po wymyciu i opłukaniu odkaziłem je w piekarniku w tem.120`C i do każdej wsypałem ok. 3,5 - 3,6g cukru.
Kilka dni wcześniej zrobiłem sobie przyrząd do mierzenia nagazowania w butelce, by co rusz nie otwierać nowej butelki i sprawdzać stan nagazowania, oczywiście jakimś rozwiązaniem jest pet, ale to nie jest to. Dzisiaj po 12 godzinach rozlania cydru do butelek sprawdziłem nagazowanie i jak widać na fotce podskoczyło o 0,2 bara, więc jest nieźle