Ponowne zalanie owoców wódką – jaka jakość drugiego nalewu (dereń, tarnina, pigwowiec, dzika róża)
: niedziela, 25 paź 2020, 12:59
Dzień dobry,
Mój pierwszy post, wiec witam wszystkich i jednocześnie proszę o wyrozumiałość. Nalewkowo jestem zielony. W tym roku nastawiłem pierwsze nalewy, rezultaty są jak na razie zachęcające i nie chciałbym czegoś spieprzyć.
W skrócie:
– dereń i tarnina są zalane spirytusem około 67%. Będą się macerować co najmniej 6-7 tygodni. I dereń i tarnina zostały mocno ponakłuwane (przydał się nakłuwacz do steków ). Po zlaniu pierwszego nalewu owoców nie będę zasypywał cukrem. Dereń i tarninę lubię jako wytrawne lub półwytrawne, więc prawdopodobnie te niewielkie ilości cukru, jakich potrzebuję, lepiej będzie dodać w postaci syropu cukrowego (w granicach 50-100 g cukru na l).
Alternatywy mam dwie - owoce pozostałe po nalewie odcisnąć na prasie, albo zalać powtórnie np. wódką, albo wręcz wódką rozrobioną z wodą do jakichś 30% (żeby po połączeniu dały pożądaną moc nalewki, będę to jeszcze obliczał). Pytanie - jaka jest jakość drugiego nalewu na tych owocach? Kolor, aromat itp.
Niektórzy twierdzą, że 2 nalew jest OK ("całkiem dobra wódka"), inni mówią, że bez koloru. Jak to właściwie jest z tym drugim nalewem?
Nalewki robię dla siebie, więc zależy mi przede wszystkim na jakości, a nie na ilości. Na razie kolor i zapach jest oszałamiający. Drugi nalew rozważam, bo i tak nalewkę będę musiał trochę rozcieńczyć, a umyśliłem sobie, że lepiej robić to nawet gorszej jakości nalewem, niż np. wódką. A może szkoda zawracać sobie głowy i lepiej owoce odcisnąć?
– dzika róża. Robię żenichę kresową, na razie zgodnie z przepisem (docelowo może dodam mniej miodu). Owoce były przemrożone i podziurkowane, spirytus 67%. Na razie wrażenia są mieszane. Tzn. coś puszcza, ale nie jest to super wyraźny zapach czy aromat jak w przypadku derenia czy tarniny, co może wynikać z tego, że owoce suche i miąższu niewiele. Zastanawiałem się, czy po zlaniu i wstępnym odciśnięciu pierwszego nalewu nie rozgnieść owoców np. tłuczkiem i nie zalać raz jeszcze, tym razem tylko wódką, żeby coś jeszcze smaku z nich wycisnąć. Ma to sens?
– pigwowiec. Tu decyzja jest najprostsza. Robiłem w ten sposób, że zasypałem cukrem, aż się rozpuścił i później dolałem alkohol około 60%. Wszystko OK, ale dałem za dużo cukru jak na mój gust (i tak zmniejszyłem ilość w stosunku do proporcji znalezionych w przepisach, ale na 2,5 kg owoców i 2,5 1 alkoholu dałem 1,4 kg cukru). Tu drugi nalew (słabszym alkoholem i mniejszą jego ilością) na owocach ma sens, bo pozwoli rozcieńczyć trochę słodycz, a wszyscy zeznają, że drugi nalew na pigwowcu jest dobry.
Pytanie jest innego rodzaju - ile trzymać na owocach 1 nalew, a ile 2 nalew?
Mój pierwszy post, wiec witam wszystkich i jednocześnie proszę o wyrozumiałość. Nalewkowo jestem zielony. W tym roku nastawiłem pierwsze nalewy, rezultaty są jak na razie zachęcające i nie chciałbym czegoś spieprzyć.
W skrócie:
– dereń i tarnina są zalane spirytusem około 67%. Będą się macerować co najmniej 6-7 tygodni. I dereń i tarnina zostały mocno ponakłuwane (przydał się nakłuwacz do steków ). Po zlaniu pierwszego nalewu owoców nie będę zasypywał cukrem. Dereń i tarninę lubię jako wytrawne lub półwytrawne, więc prawdopodobnie te niewielkie ilości cukru, jakich potrzebuję, lepiej będzie dodać w postaci syropu cukrowego (w granicach 50-100 g cukru na l).
Alternatywy mam dwie - owoce pozostałe po nalewie odcisnąć na prasie, albo zalać powtórnie np. wódką, albo wręcz wódką rozrobioną z wodą do jakichś 30% (żeby po połączeniu dały pożądaną moc nalewki, będę to jeszcze obliczał). Pytanie - jaka jest jakość drugiego nalewu na tych owocach? Kolor, aromat itp.
Niektórzy twierdzą, że 2 nalew jest OK ("całkiem dobra wódka"), inni mówią, że bez koloru. Jak to właściwie jest z tym drugim nalewem?
Nalewki robię dla siebie, więc zależy mi przede wszystkim na jakości, a nie na ilości. Na razie kolor i zapach jest oszałamiający. Drugi nalew rozważam, bo i tak nalewkę będę musiał trochę rozcieńczyć, a umyśliłem sobie, że lepiej robić to nawet gorszej jakości nalewem, niż np. wódką. A może szkoda zawracać sobie głowy i lepiej owoce odcisnąć?
– dzika róża. Robię żenichę kresową, na razie zgodnie z przepisem (docelowo może dodam mniej miodu). Owoce były przemrożone i podziurkowane, spirytus 67%. Na razie wrażenia są mieszane. Tzn. coś puszcza, ale nie jest to super wyraźny zapach czy aromat jak w przypadku derenia czy tarniny, co może wynikać z tego, że owoce suche i miąższu niewiele. Zastanawiałem się, czy po zlaniu i wstępnym odciśnięciu pierwszego nalewu nie rozgnieść owoców np. tłuczkiem i nie zalać raz jeszcze, tym razem tylko wódką, żeby coś jeszcze smaku z nich wycisnąć. Ma to sens?
– pigwowiec. Tu decyzja jest najprostsza. Robiłem w ten sposób, że zasypałem cukrem, aż się rozpuścił i później dolałem alkohol około 60%. Wszystko OK, ale dałem za dużo cukru jak na mój gust (i tak zmniejszyłem ilość w stosunku do proporcji znalezionych w przepisach, ale na 2,5 kg owoców i 2,5 1 alkoholu dałem 1,4 kg cukru). Tu drugi nalew (słabszym alkoholem i mniejszą jego ilością) na owocach ma sens, bo pozwoli rozcieńczyć trochę słodycz, a wszyscy zeznają, że drugi nalew na pigwowcu jest dobry.
Pytanie jest innego rodzaju - ile trzymać na owocach 1 nalew, a ile 2 nalew?