Strona 1 z 1

Polskie pędzenie...

: środa, 18 mar 2009, 13:55
autor: Snuffer
Bimbrownik ze mnie żaden (na razie - szybko sie poprawię jak tu dłużej na forum posiedzę, aparatura już jedzie a baniaki z zacierem czekają) niemniej upierdliwie chodzi mi po głowie pewna myśl i pomyślałem, że mądrzejszych się tu zapytam aby mnie oświecili.

Przepisów na zacier mamy w naszym pięknym kraju dosłownie jak psów. Wygląda na to, że Polak i z gwoździa i ze starego kalosza wypędzi. I teraz tak: czy aby nie jest najprościej i najlepiej robić zacier z cukru i wody bez zbędnego cudowania? I tu pojawia się owa straszna myśl: czy aby te wszystkie słody i inne cuda-wianki nie są spowodowane naszym genetycznym obciążeniem będącym bezpośrednim rezultatem odwiecznej bidy i dziadostwa? Wiadomo, cukru nigdy nie było a jak był to na kartki a jak nie na kartki to drogi, etc. Polakowi zawsze za drogo i będzie kombinował jak tu z g... bicz ukręcić. A te wszystkie przepisy "dziadka i pradziadka"? Czy to aby też nie z dziadostwa i bidy się wzięły? Chłop cukru nie miał ale zawsze jakiegoś kartofla szło z pola podebrać... Czy inną zgniłą gruszkę za chałupą znaleźć albo kuniowi owsa podciągnąć (szczególnie jak kuń pański był)... Nigdzie nie spotkałem się z taką mnogością przepisów na wyduszenie alkoholu ze śladowych bodaj ilości cukru zawartych np w starym chomącie, itp. Czy aby ta mnogość przepisów nie wynika, jak byśmy woleli sądzić, z zamiłowania do trunków i wielkiej o ich wiedzy gromadzonej przez wieki ale raczej z desperacji, braku środków i dziadostwa genetycznie zakodowanego, a jakże, przez wieki właśnie.
Po co tu cudować skoro cukier jest wszędzie i to od razu w ładnej torebce?
Jakie jest Wasze zdanie?

Re: Polskie pędzenie...

: środa, 18 mar 2009, 19:48
autor: bogdan
Kolego! forum filozoficzne jest w innym miejscu. :D
Na całym niemal świecie, wyrabia się alkohol lecz z cukru raczej rzadko.

Re: Polskie pędzenie...

: środa, 18 mar 2009, 21:12
autor: KGB - pasjonat
Ja proponuje robić owocówki (wina) i pędzić.
Te owocówki wiadomo bez cukru a czasem nawet bez drożdży , wszystko naturalnie.

Jest to drogie chobby co do ilości ale takim to rzadko kto Cie poczęstuje , chyba że ja. :D


dziadek romek

Re: Polskie pędzenie...

: środa, 18 mar 2009, 22:16
autor: zjebus
witam kolego ! można tu wiele na ten temat dyskutować ale wiem z mojego dwudziestoletniego doświadczenia ze jak zrobisz gorzałkę z sacharozy ( czyli cukru zapakowanego w torebkę na półce sklepowej) to będzie Cię głowa bolała a aromat i smak pozostawiają wiele do życzenia.Najbardziej drażni mnie w cukrówce jej ostrość i posmak drożdży,którego się nie pozbędziesz nawet przez trzykrotne destylowanie. Cukrówkę robi się łatwo, szybko i tanio ale to nie o to w tym wszystkim chodzi . Najlepsze cukry na alkohol to glukoza fruktoza i maltoza. życzę powodzenia w bimbrowaniu ! :-) hej

Re: Polskie pędzenie...

: środa, 18 mar 2009, 23:04
autor: bogdan
Ja kolego nie mam dwudziestoletniego doświadczenia, lecz uwierz mój destylat z cukrówki wyprodukowany na kolumnie rektyfikacyjnej po dwóch destylacjach nie ma posmaku drożdży, jest ostry w smaku, nie pachnie też drożdżami ale myślę, że jak poleży na pólce to złagodnieje.

Re: Polskie pędzenie...

: środa, 18 mar 2009, 23:51
autor: zjebus
nie pachnie też drożdżami ale myślę, że jak poleży na pólce to złagodnieje pewno złagodnieje :-) tylko kto ma taką cierpliwość ?? :-) ja osobiście mam złe doświadczenia z cukrówką może przez to że za młodego piło się jeszcze "ciepłą" i nie zapomnę nigdy bukietu aromatów :-) a najgorsza była kackupa!! ;) trzymaj się !

Re: Polskie pędzenie...

: środa, 18 mar 2009, 23:58
autor: KGB - pasjonat
Kolega zjebus ma racje wóda z cukrówek jest ostra i tyle.
Starzenie przez podgrzewanie tego alkoholu też zmiękczy jej ostrość.

Re: Polskie pędzenie...

: czwartek, 19 mar 2009, 00:05
autor: zjebus
dodam jeszcze kilka osobistych przemyśleń na temat cukrówki ( wódka z sacharozy ) My jako producenci markowych samogonów powinniśmy się wzorować na wielowiekowej tradycji gorzelniczej i wytwarzać wódkę z takich produktów z jakich są produkowane markowe alkohole. Tu najważniejsze będą owoce , zboża i ziemniaki , z których się robi whiskey, brandy,śliwowicę,grappa, arak i wiele wiele innych . Natomiast ja osobiście nigdy nie słyszałem o markowej Cukrówce.?? Jeśli ktoś słyszał chętnie zgłębię temat , bo jest to interesujące .

Re: Polskie pędzenie...

: czwartek, 19 mar 2009, 00:34
autor: mima
Kolego zjebus. Jak pileś kiedyć ciepłą,
to nic dziwnego że jeszcze Cię ciarki
mogą do dzisiaj przechodzić :lol: .

Dziś jest coś takiego jak, filtr weglowy.
zapewniam Cię że w zdecydowany sposób
poprawia on smak. :pije: :D ;)
osobiście nigdy nie słyszałem o markowej Cukrówce.?? Jeśli ktoś słyszał chętnie zgłębię temat , bo jest to interesujące .
A jakiej gorzelni opłacało by się robić gorzałkę z cukru ??

Kilo cukru 3 zł. a kilo żyta kilkadziesiąd groszy.

Wnioski nasuwają się same.

Re: Polskie pędzenie...

: czwartek, 19 mar 2009, 00:49
autor: zjebus
witaj Mirku ! a powiedz mi Ty robisz sam węgiel czy kupujesz ? ja robię z drewna gruszowego albo jabłoniowego bez kory. zalewam żar wodą rozdrabniam , płukam , suszę i jest !! a jak sie ten kupny sprawuje I i jak Ty to filtrujesz ?

Re: Polskie pędzenie...

: czwartek, 19 mar 2009, 08:15
autor: Kucyk
Zdanie Kucyka jest skromne: ja kombinuje jak otrzymać alkohol smakowy, dlatego destyluję rozmaite owocowe berbeluchy, a ostatnio próbowałem zacier żytni. Nie interesuje mnie otrzymanie taniego spirytusu, ale aromatycznej, szlachetnej, niepowtarzalnej brandy. Myślę, że kombinatoryka nasza nie wynika z pazerności a jedynie z chęci otrzymania czegoś więcej, niż czysty spiryt. Natomiast, jeśli ktoś chce dusić owo chomąto (świetne porównanie), wyłącznie dlatego, że tak będzie taniej, to wkraczamy w sferę „ekonomii”, ale to już inny temat, na który się kiedyś wypowiedziałem. Bo, czy o to w naszym hobby chodzi, aby tanio się upić? Na koniec podkreślam raz jeszcze, że jest to wyłącznie moja opinia i nie występuję w imieniu nikogo innego poza Kucykiem.

Aby zakończyć niebanalnie przytoczę pewną historię, która mi się w zeszłym roku przydarzyła.
Rozmawiałem z pewnym chłopkiem-roztropkiem o bimberku. W rozmowie rzuciłem moje ulubione hasło:
-Ja to i ze żwiru napędzę...
Gość aż podskoczył, wyprężył swą przygarbioną sylwetkę i na jego porośniętej rzadką, czarną szczeciną twarzyczce wymalowało się nieopisane zainteresowanie.
Po chwili (tak aby napięcie sięgnęło zenitu) dodałem:
-...byleby był cukier!
-Aaaa, cukier... - odparł ponuro - Myślałem, że naprawdę z samego żwiru się da...
Zgasł błysk w jego oczach, nieopisany smutek i uczucie zawiedzenia zapanowały na porośniętej rzadką, czarną szczeciną twarzyczce. Z powrotem chłopskie ciało pochyliło się ku ziemi w przygarbionej postawie...

Re: Polskie pędzenie...

: czwartek, 19 mar 2009, 10:05
autor: mima
Witam Cię - zjebus :D
Ja używam szweckiego węgla z eurowinu.
Są to drobinki wielkości łepków od szpilki.
Jestem z tego węgla b. zadowolony, zwłaszcza
dlatego, że mogę go również regenerować.
A destylat filtruję w zbudowanej do tego celu
kolumnie.

Re: Polskie pędzenie...

: czwartek, 19 mar 2009, 10:13
autor: Snuffer
Dziękuję bardzo kolegom za uprzejme wypowiedzi. Osobiście miałem koncepcję wypędzenia jak najczystszego spirytusu - bezsmakowego - i dopiero na jego bazie wesołe cudowanie i robienie wódeczek i napitków różnej maści.
Tak więc pomyślałem, że wypędzenie z cukru będzie najprostszą i najbardziej oczywistą drogą do takowego spirytusu.

Bardzo piękna jest historyjka przytoczona przez Kucyka; o takim właśnie mechanizmie mówiłem w moim poście. Ech, jakie to szczęście polskie by było gdyby tak ze żwiru się dało...