Strona 1 z 1

O tym jak muzeum było mi nie po drodze

: środa, 31 lip 2019, 21:54
autor: inblue
Muzeum Polskiej Wódki - zachęcałem, namawiałem, wspominałem, a samemu to tak... nie po drodze.
Do czasu. Otóż moja ulubiona żona dziwnym zbiegiem okoliczności wygrała wałczer na wizytę w owym przybytku,
więc nie pozostało mi nic innego jak samemu nabyć bilet, żeby jej w tym zwiedzaniu towarzyszyć.
Bo co jak co, ale nie pozwolę zalewać małżonki morskimi opowieściami.
Uzbrojony w stosowny glejt
glejt.jpg
zacząłem zwiedzanie.
Te zaczyna się od ok. 10 minutowego pokazu, który jest montażem wspomnień byłych pracowników zakładów.
Niektóre momenty przypominają historię o najweselszym baraku w całym obozie;
bo jak dyrekcja pojechała do jakiejś fabryki na negocjacje,
to hasło "My Wam skrzynkę - Wy nam maszynkę" oznaczało dostęp do kombinacji niemal niemożliwych w czasach PRL.
film.jpg
Po pokazie przechodzi się do sal tematycznych, gdzie poprzez czasy starożytne i średniowiecze,
dociera się do czasów współczesnych.

Jedna z sal jest poświęcona aparatowi Pistoriusa.
pistorius.jpg
No, wreszcie cywilizacja i technika! Koniec z berbeluchą - spirytus gites i tenteges.
Aha, akurat! To co kapało miało wprawdzie 80%, ale było paskudne.
Znacznie lepszy urobek był otrzymywany przez wielokrotne palenie i tak:
- sama fermentacja dawała tylko kilka (4-6) % alkoholu w zacierze
(nie było pożywek, wyselekcjonowanych szczepów drożdży, enzymów do zacierania... ogólnie więc - słabiutko)
- produkt pierwszego palenia (witka) miała od 10% do 15% alkoholu
- drugie palenie dawało prostkę o mocy ok. 20% (bardzo sporadycznie była dostępna w karczmach)
- trzecie palenie to okowita o mocy 70% - 80% (po rozcieńczeniu do ok. 35% była masowo sprzedawana w karczmach)
- czwarte palenie dawało alembikówkę (rozcieńczano okowitę czystą wodą i pędziło ponownie w alembiku)
produkt był jak na tamte czasy "de luks".
Tajemnicą, która dawała tak dobry produkt, było oczyszczanie prostki węglem drzewnym, przed kolejnym pędzeniem.
Pewnie odbiór po raz n-ty przedgonów również miał w tym swój udział.
Szybko jednak pokojarzono te rzeczy i uzbrojono aparat Pistoriusa w filtr węglowy (1822r.). Zysk na jakości był znaczny.
Szerzej o tym pisał Czajkus na swoim blogu w tym miejscu.

Czasy współczesne - na białym forum od paru lat analogiczną metodę oczyszczania stosuje Stratos. Metodę opatentował.
Zatoczyło się koło.
Nasze prawnuki i praprawnuki będą odkrywać na nowo sprężynki pryzmatyczne, albo odrzucą cały nasz dorobek i będą gotować
w garnku jak Cejrowski.
Zaczynam nabierać coraz większego przekonania, że nie ma złego alkoholu; jest tylko niedostatecznie wyleżały.
Próbuję w zakamarkach umysłu zdefiniować na nowo starkę. Szlachta 500 lat temu mogła co najwyżej okowitę do beczek po winie
wlać i zostawić na dojrzewanie na kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Była moc. Były też nadwyżki zboża, które trzeba było
jakoś ogarnąć. Ogarnęli. Czas płynął wtedy inaczej.

Z tych rozmyślań wyrwał mnie PRL i czasy współczesne. Liczba gorzelni rolniczych spada z roku na rok.
Podatek akcyzowy jest najwyższy w UE, nawet nasi przyjaciele Niemcy mają niższy. Pensja gorzelnika to najniższa krajowa.
Zaciskam zęby, by nie mówić, kto tak naprawdę na tej wódce zarabia, bo można zrobić dobrą wódkę tanio, tylko że nikt
jej nie kupi, bo nikt o niej nie wie.
kolumna.jpg
Sala eksponatów - podróż do wspomnień.
Nie wiem dlaczego, ale siwuchę darzę szczególnym sentymentem.
Zresztą obecna siwucha, to nie ta co kiedyś.
siwucha.jpg
goldwasser.jpg
Na koniec degustacja i sklepik.
Degustacja była skromna. Trzy kieliszki, trzy rodzaje wódki (żytnia, pszeniczna, ziemniaczana) - nie porwała mnie żadna z nich.
degustacja.jpg
Sklepik - tutaj pełne zaskocenie. Na półce stoi kilkanaście egzemplarzy "Od likierów do luksusowej" P. Karwowskiego;
nówki sztuki po 50 PLN (na alle... cena oscyluje w granicy 129 - 179 PLN). W tej cenie czuję się jakbym trafił czwórkę w totka.
Kupuję. Otwieram, a w niej - Cieślak. Tak, "ten Cieślak". To już nie jest czwórka, to kumulacja :)
cieslak_1.jpg
cieslak_2.jpg
Muzeum Polskiej Wódki - nie wiem czy byłeś i nie wiem czy będziesz.
Ja dostałem więcej niż oczekiwałem, choć nadal mi nie po drodze :)
muzeum.jpg

Re: O tym jak muzeum było mi nie po drodze

: środa, 31 lip 2019, 22:20
autor: szatajoh
Dzięki za reportarz nie byłem ale bedę. :D

Re: O tym jak muzeum było mi nie po drodze

: środa, 31 lip 2019, 23:19
autor: Doody
Świetny reportaż. Dzięki :ok:

Re: O tym jak muzeum było mi nie po drodze

: czwartek, 1 sie 2019, 07:08
autor: lesgo58
inblue pisze:...
Zaczynam nabierać coraz większego przekonania, że nie ma złego alkoholu; jest tylko niedostatecznie wyleżały.
...
:poklon; :klaszcze: