Strona 1 z 1

Kangur - ci co wiedzą nie będą go kiełznać.

: wtorek, 10 lut 2009, 19:11
autor: Juliusz
Dla niewtajemniczonych, co myślą, że kangura można 'ujeździć'.
Kangaroo.JPG
Kangur czerwony ma ponad 2m wysokości. Samce są wyjątkowo agresywne, samice mniej. Na zdjęciu samicy kangura nie podobał się aparat fotograficzny. Kangurzyca zahowała się delikatnie bo nie umie powiedzeć: "odpierdol się ty wypierdku z Fin......".

Zanotowano (w ciągu ostatnich 180 lat), 33 wypadki śmiertelne w kontaktach człowieka z kangurem czerwonym. Najczęściej zadanymi ranami są: rozerwane podbrzusze a właściwie rodzaj wybebeszenia. Atak polega na uderzeniu tylną łapą w okolice mostka gdy zwierzę 'stoi' na ogonie i bardzo szybkie przesunięcie tej łapki w dół. Cala masa do 120 kg. jest wystrzelona w ciało 'przeciwnika' i włożona w jeden pazur około 7cm długości 9mm szerokości. Nazywa się tu to tutaj (dla gówniażerii) zadrapanie kangurze.

Co ciekawe to fakt że aborygeni zabijali takie kangury łapiąc go sprytnie za ogon, skręcając go 'ku ziemi' i jednym uderzeniem pałki uśmiercali jako pyszne jadło.

Wynika, tylko dla ignorantów, że kangur to 'pestka'. Ci co mają wyobraźnię nie będą starać się ujeżdżać kangurów.

Anegdota.

J

Re: Kangur - ci co wiedzą nie będą go kiełznać.

: czwartek, 12 lut 2009, 13:35
autor: Kucyk
Witam wszystkich czytających!

Wczoraj, w ściśle tajnym archiwum MOSADu, znalazłem materiały dotyczące powyższej sprawy. Ktoś mógłby się zapytać co w tym ściśle tajnym archiwum robiłem i kto mnie tam wpuścił? Otóż, jako, że moja piwniczna półka jest już prawie cała zapełniona, szukam miejsca, gdzie mogły by moje produkty spokojnie leżakować nie niepokojone przez nikogo, a uważam, że akurat to miejsce idealnie się nadaje ze względu na swą niedostępność. Klucz, tradycyjnie, pożyczyłem od wuja Osamy, który w dawnych czasach, zanim zaczął się bawić w wojsko talibańskie, był tam cieciem i dorobił go sobie.
W super tajnych aktach (papieru w kiblu nie było, to wyrwałem kilka stron z jakiejś teczki, traf sprawił, że dotyczyła oda działalności agentury Mosadu w Australii) znalazłem (czytając ni kiblu, oczywiście) taką oto informację: ....owe wydarzenie miało miejsce podczas tradycyjnego Kangurobrania poprzedzającego sezon produkcji kangurówki (patrz http://alkohole-domowe.com/forum/kangurowka-t92.html ) w roku 19... (i tu data nieczytelna), pijana samica kangura czerwonego, władająca dialektem miejscowych aborygenów z silnym polskim akcentem, zaatakowała naszą tajną agentkę robiącą zdjęcia obiektów wojskowych biorąc ją za kangurobiorczynię. W śledztwie tłumaczyła się, ze zrobiła to, bo (tu cytat): Mnie wkurwiła pierdzielona prukwa (koniec cytatu)...
Z całego zdarzenia zachował się film, jednak ze względu na wyjątkowo brutalny i rasistowski charakter (kangurzyca ubliża mniejszościom narodowym w Gwatemali, prezesowi Micro Softu i milicji we Władywostoku, oddaje kał w miejscu publicznym z głośnym pierdnięciem, beka i spuszcza łomot misiowi koala), nie przedstawię jego w formie wizualnej, ograniczając się do zamieszczenia głównej sceny całego zajścia. No, to tyle na dziś...
Zapis z kamery monitorimgu wiejskiego.jpg

Re: Kangur - ci co wiedzą nie będą go kiełznać.

: czwartek, 12 lut 2009, 14:58
autor: Juliusz
Dzięki dociekliwości (i znajomościom) Kucyka mamy tu jasny dowód z pierwszej ręki o kompletnym braku rzetelności lokalnej pracy australijskiej.

Dodam, że po przeczytaniu raportu Kucyka potwierdzają się moje domysły, że sprawa Kangurówki i zaniechania jej produkcji ma inne, o wiele głębsze podłoże podłoże niż zwykły odór fermentacji - wyjaśnione przez Kucyka.

Bravo!

J