Witam ponownie !
Długo tutaj nie zaglądałem bo temat "psotnictwa" zszedł na drugi plan ale wracam po przerwie
Co do tematu leżakowania w palo santo opisze po krótce moje doświadczenia.
Jak ktoś wyżej wspomniał trzeba bardzo uważać z ilością bo wychodzą perfumy
myślę że bezpiecznie można dodawać 1/10 tego co normalnego opiekanego dębu i od takiego poziomu zaczynać próby - to taka mała porada jak by ktoś chciał próbować.
Moje spostrzeżenia są następujące - jako jedyne drewno do leżakowania odpada to drewno za szybko oddaje swoje "dobro" do destylatu i nawet przy małych ilościach wychodzą perfumy.
Próbowałem na następujących destylatach :
-cukrówka z dodatkiem słodu (wyszła wódeczka o intensywnym kokosowym zapachu, kolorek też złapała na języku słodycz i kokos)
-gruszkówka (tutaj próba zakończona niepowodzeniem palo santo zdominowało wszystko)
-zwykła cukrówka (to samo co cukrówka ze słodem)
Aktualnie finiszuje swój inny projekt - whisky z pszenżyta i wpadłem na pewien pomysł ale o tym niżej
(jeśli nie masz ochoty czytać całości przejdz na sam dół do "wracając do tematu palo santo")
Jakiś czas temu stwierdziłem że zacierać potrafię, fajne zbożówki potrafię zrobić więc polecimy grubo.
Wszędzie mówi się o single malt whisky (słód jęczmienny) burbon whiskey (kukurydza, żyto, słód) rzadziej o grain whisky - dopytując lokalnych rolników o dostępne ziarno najczęściej słyszałem odpowiedzi "panie my to pszenżyto siejemy bo to się najbardziej opłaca"
I faktycznie z kukurydzą problemy (szczególnie ze względu na ilości o jakie dopytywałem) jęczmień ? praktycznie niemożliwe, z żytem też trudny temat więc pomyślałem sobie - skoro region "pszenżytni" to lecimy z takim zbożem!
Zawsze chciałem też zrobić wszystko od początku do końca sam (oczywiście pomijam posianie i zbiory) więc kupiłem woreczek pszenżyta i zrobiłem z niego słód
Część tego słodu pszenżytniego suszyłem w temp 50-60c powietrzem natomiast mniej więcej 1/3 prażyłem w piekarniku w wyższych temperaturach - pszenżyto suszone w niższej temp miało fajny zbożowy aromat, prażone było zdecydowanie ciekawsze pachniało jak kakao
Z obawy o jakość tego "słodu" do zacierania dodałem enzymy natomiast ku mojemu zdziwieniu jeden gar zatarłem samym słodem i UDAŁO SIĘ
nie była to taka wydajność jak na enzymach ale słód ewidentnie działał
Nie miałem pomysłu do do drożdży więc użyłem uwaga... zwykłych dr oetker "suszone instant" byłem zaskoczony jak szybko uporały się z brzeczką o 12-14blg (2-3 doby) dając przy tym naprawdę minimalne ilości przedgonu.
Co do strony psotniczej... klasyka pierwsze szybko praktycznie do końca (ale bez przesady w praktyce kończyłem na 30-40%) druga runda powolutku dzieląc na frakcję i łapiąc mniej więcej do 50-60% (tutaj decydował nos)
Leżakowanie :
Nazbierało się tego 5l 55% i w takim stężeniu leżakowało sobie z opalanym dębem (biały oraz nasz francuski).
W międzyczasie udało mi się załatwić sporo wiśni... część poszła na nalewki a z pozostałej części zrobiłem dość mocne wino - bayanusy sobie stanęły a winko pozostało półsłodkie oraz wyraznie alkoholowe
Do winka po sklarowaniu dodałem mocno opiekane płatki z białego dębu i moczyło się to przez około trzy miesiące.
Winko zostało zabutelkowane a płatki trafiły do destylatu z pszenżyta.
Whisky z pszenżyta jest po pierwszych próbach i jestem bardzo pozytywnie zaskoczony - poziom alkoholu zredukowałem wodą demineralizowaną do 48%.
Kolor - bardzo intensywny ciemny bursztyn w mojej opinii bardzo atrakcyjny
Na czysto - na nosie na dzień dobry mamy kakao, dąb, coś jak czekolada gorzka, występuje coś jak by dymność... ale nie taka znana z whisky szkockich coś bardziej jak dym z ogniska potem karmel, suszone owoce i słodkie zbożowe zapachy bardzo przyjemnie i zachęcające.
W smaku - Czuć to kakao i czekoladę która jest w zapachu, potem słodycz i może odrobinę suszonych owoców jakiś karmel gdzieś w tle.
Na lodzie - jest idealnie zachowują się wszystkie smaki/aromaty które mamy wyżej są wyraznie z tyłu ale nadal obecne !
Na coli - gubi się całkowicie... dopiero przy sporej ilości psoty (1:1 z colą) smak przypomina klasyczny mix whisky z colą.
Wracając do tematu palo santo :
Stwierdziłem, że część psotki pszenżytniej na finisz dostanie kawałeczek palo santo (centymetr szerokości / 3 centymetry długości) na jednym krańcu zwęglonego prawie całkowicie (spalona chata) na środku przypieczonego (coś jak płatki średnie) a sam koniec pozostawiłem nienaruszony (czyste drewno) i tym oto sposobem przypomniałem sobie że warto tutaj zajrzeć i opisać co do tej pory zauważyłem w temacie
Będę kontrolował całość co parę dni i zobaczę jak zmienia się aromat destylatu.
Jeśli efekty będą ciekawe zmieszam obydwie dla testu (powiedzmy 100ml nazwijmy to roboczo "jałowej" oraz z palo santo) oczywiście z czasem dam znać jak sprawa się kształtuje.