Strona 2 z 2

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: piątek, 19 sty 2018, 13:12
autor: Pretender
Ło matko, aleś się rozpisał nie jest to głupie, co napisałeś. Ja również do kolejnego, tego samego nastawu dodaje przed i pogony, odrzucam podpałkę jedynie. I jadę tylko jeden raz. Jak dla mnie bomba, zapach i smak jest Ok, po prostu pachnie surowcem. Także jeśli jeszcze tego nie próbowałeś to śmiało, warto.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: piątek, 19 sty 2018, 14:07
autor: kwik44
klepa - odpowiadając na twoje pytanie :D tak jest bo rządzi lobby spirytusowe. A tym samym te nawyki o których piszesz. Wylewanie przedgonu i pogonu to grzech, zarówno przy owocach jak i zbożach. Nie raz i nie dwa zwracano mi o to uwagę, a ja swoje ;) Żeby nie być gołosłownym z 200kg śliwek miałem bliko 17l destylatu. Przedgonu było w sumie 400ml, aczkolwiek czwarta setka jest w sumie pijalna. Pogonu "nie było" ;) wydoiłem ostatni keg do 99 stopni. W krokach pośrednich 0,7 litra z przodu i powyżej 98 stopni w kotle dodawałem do kolejnej partii. Partie pośrednie ciągnąłem literalnie do 0, a nawet czasem i wodę destylowałem. Trzeba jednak mieć więcej niż jedną partię destylatu...
Te kroki powodują oczywiście, że destylat dojrzewa długo. Ale wysiłek i cierpliwość są warte przyjemności picia.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: środa, 3 paź 2018, 09:16
autor: lesgo58
Otóż to! Kol. klepa - Jak traktować to co nam wykapie.? :ok:
Na ile można sobie pozwolić aby wilk był syty i owca cała. Mam ten dylemat za każdym razem . :scratch:

Po dwóch latach przerwy podjąłem ostatnio od nowa próby z alembikiem. Mimo, ze ostatnio nie miałem weny do pędzenia to jednak urodzaj i jakość owoców nie pozwoliły mi przejść obojętnie obok.
Zrobiłem nastawy śliwek i gruszki.
Po przefermentowaniu postanowiłem zbadać jakość aromatów odpędzanych destylatów w zależności od tego co odpędzam. Głównie mam na myśli czy fermentować do końca w gęstwie czy traktować nastaw jak wino. I następnie czy to odfermentowane w gęstwie destylować w całości czy po odcedzeniu. Dlaczego takie podejście do tematu? Ano z tego powodu, że w poprzednich latach fermentowałem zawsze w gęstwie i nawet nastawy odfermentowane potrafiły stać w kolejce do destylacji po kilka tygodni. Efekt - destylaty, które podsiadają posmaki zbyt (jak dla mnie) taninowe zahaczające o delikatne posmaki trącące tak jakby w destylacie były moczone surowe gałęzie. Ktoś to nazwał nawet swego rodzaju butwą.
Po kolei. Mam dwa nastawy. Robione na samych śliwkach bez dodatku cukru. brix= 18-19. Nie wiem dlaczego ale jedna beczka miała 18 a druga 19 brix. Rewelacyjna zawartość cukru! Pomyślałem nawet, że rozkalibrował mi się refraktometr. Fermentacja na tych drożdżach https://alembik.eu/1246-drozdze-lalvin- ... a-50l.html które pozostały mi po fermentacji win owocowych z wiśni i czarnej porzeczki. Używałem tych drożdży głównie na ich zdolność do obniżenia kwasu jabłkowego nawet w 40%. Zostały mi - więc dlaczego nie spróbować ich do fermentacji śliwek na destylat.
Po 7 dniach nastawy skończyły fermentację. Blg tym razem mierzyłem spławikiem. Pokazało się 1blg. Nie czekałem już dłużej (bo z doświadczenia wiem że dofermentowanie potrafi ciągnąć się dość długo). Zgarnąłem czapę która utworzyła się nad nastawem. Poszło łatwo - bo była dość gęsta. I odłożyłem do osobnego pojemnika. A do gara zlałem wszystko rzadkie. Przede mną 3 gotowania. Dwa rzadkie i jedno gęste.
Wszystkie trzy destylacje odbywała się w/g sprawdzonej reguły. Rozgrzewanie na pełnej mocy (prawie 4kW)
Gdy w zbiorniku pokazało się 80*C zmniejszałem moc do 1200W i czekałem cierpliwie do momentu aż zaczynało kapać. A zaczynało kapać dość późno bo temperatura otoczenia była w okolicach 10-12*C. Tak więc deflegmator powietrzny jakim jest czasza alembika tym razem działa bardzo efektywnie.
Odbierałem przedgon do buteleczek w ilości po 50ml. I tak do 4 buteleczek. Po zwiększeniu mocy grzania do 1500W przechodziłem do napełniania buteleczek 200ml. Gdy w zbiorniku pokazała się temperatura 96*C zmniejszyłem grzanie do 1200W. I tak już destylowałem do końca. I tutaj najlepsze - udało mi się odpędzić nastaw praktycznie do końca. W zbiorniku pokazała się temperatura 100*C i kapało już z mocą tylko 8%. Deflegmator powietrzny działał tak skutecznie, że średnia mocy po zmieszaniu wszystkiego (a pod koniec leciało już ok. 8%) była 56-58%. Dunder pachniał już tylko mydlanym pogonem.
Zdziwiło mnie, że udało mi się wyciągnąć prawie cały alkohol i to bez zbytnich manewrów. Myślę, że pomogła w tym niska temperatura garażu i mała moc pędzenia.
Nakapało mi:
1 nastaw - 3,4 litra 58%
2 nastaw - 3,3 litra 56%
3 nastaw (samo gęste) - 1,5 litra 54%
Razem z 80 kg śliwek otrzymałem 8,2 litra 56% destylatu/surówki. Pachnącej i bardzo esencjonalnej w smaku.
Dopóki nie postanowiłem wszystkiego jeszcze raz przerobić to przez kilka dni miałem zagwozdkę. Jak pomieszać buteleczki aby powstał gotowy destylat. Bo w pierwszej buteleczce było czuć przedgony (te na których zapach jestem uwrażliwiony) ale jednocześnie było bardzo dużo intensywnego aromatu śliwek. W smaku jak najbardziej pijalne. Druga buteleczka aromat śliwek jakby zanikał. Trzecia powrócił od nowa, ale już nie tak intensywny jak w pierwszej. No i dalej już było podobnie aż do buteleczek gdzie zacząłem wyczuwać w tle aromaty pogonowe. I tu następna zagwozdka - na które pogony mogę sobie pozwolić. Bo zauważyłem, że pachniało ładnie śliwką nawet w ostatniej już opalizującej buteleczce. W końcu podjąłem decyzję - gotuję jeszcze raz (wszystko razem). Z myślą, że po zmieszaniu wszystkiego bardziej zagęszczę poszczególne frakcje. Trochę się obawiałem czy po drodze nie zgubię zbyt dużo aromatów. Nie potrzebnie. :D
Destylat jest rzeczywiście jakby mniej aromatyczny. Bardziej czysto owocowy i łagodniejszy. Jeśli chodzi o smak jest w dalszym ciągu bardzo esencjonalny, ale jakby łagodniejszy. Mimo iż większość buteleczek ma moc w okolicach 70%. A wszystkie smakowałem w oryginalnej mocy.
"Odzyskałem" prawie cały alkohol i też jest podzielony na buteleczki. I dalej mam zagwozdkę... :D
Teraz chciałbym napisać kilka spostrzeżeń na temat operowania alembikiem. Chciałbym zaznaczyć, że mój alembik w stosunku do zbiornika jest bardzo duży. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Myślę, że to chyba bez znaczenia. Jedyne to to, że mając tak dużą czaszę mamy większe pole manewru jeśli chodzi o "sterowanie" refluksem. Zauważyłem pod koniec, że mimo iż operowałem mocą aż 1000W to kapało zaledwie po kropelce. A gdy zmniejszyłem moc do 800W przestawało kapać. Tak samo zapewne można sterować na początku przy przedgonach.
To tak na gorąco o moich nowych spostrzeżeniach na temat pracy na alembiku.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: sobota, 20 paź 2018, 23:18
autor: wkg_1
Fascynujący temat i daleko mi jeszcze do cienia zrozumienia całego procesu.
Ale jedno pytanie mnie nurtuje - pewno byłoby głupie gdyby nie fakt, że nie ma głupich pytań:
Jaki jest sens stosowania alembika w pierwszym odpędzie skoro i tak mieszamy potem wszystkie przedgony z sercem i pogonami ? Czyli tak czy tak wszystko przechodzi razem do następnej destylacji. Czy nie byłoby to samo gdybyśmy odpęd zrobili do końca (wody) na PS albo na kolumnie przez np LM albo na kolumnie przez OLM i zmieszali z tym co nakapie z LM ?

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: sobota, 20 paź 2018, 23:40
autor: arkdom
Pewnie tak samo, tylko po co? Po co PS skoro mam alembik?

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: niedziela, 21 paź 2018, 00:05
autor: wkg_1
Ty masz, lesgo58 ma tylko, że widzisz - problem w tym, że ja nie mam : )
A już serio - jeżeli byłoby tak samo, a właściwa destylacja odbywa się na półkowej to alembik byłby niepotrzebny. A jest potrzebny - czego dowodzi praktyka w krajach gdzie lepiej i od dawna to robią. Pytanie więc ciągle aktualne.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: niedziela, 21 paź 2018, 08:41
autor: lesgo58
wkg_1 pisze: Ale jedno pytanie mnie nurtuje - pewno byłoby głupie gdyby nie fakt, że nie ma głupich pytań:...
:ok:
Powiem tak - raczej zdarzają się głupie odpowiedzi... Wiem z autopsji.
...jeżeli byłoby tak samo, a właściwa destylacja odbywa się na półkowej to alembik byłby niepotrzebny...
Destylacja/rektyfikacja mimo swej pozornej prostoty jest bardzo kompleksowa. Przynajmniej ja po tylu latach siedzenia w laboratorium tak to widzę.
Wszystko opiera się na założeniach, które sobie obraliśmy aby otrzymać właściwy produkt finalny.
Jeśli rozpatrujemy destylacje proste - w tym przypadku proces prowadzony na alembiku - to sprawa jest w miarę nieskomplikowana. Jedno gotowanie ma służyć odzyskaniu alkoholu jako całości. Zwłaszcza gdy gotujemy gęste. bo wtedy bardzo łatwo się zdarza że frakcje potrafią się mieszać praktycznie przez większość procesu.
Dlatego następne gotowania ( prowadzone na obojętnie jakim sprzęcie ) mają służyć tzw. doczyszczaniu produktu. I dokładniejszemu cięciu frakcji.
Jak wszędzie i tu nie ma ścisłej reguły. Zwłaszcza w wykonaniu domowym/amatorskim. Bo doświadczony i świadomy operator - w zależności od targetu - może otrzymać produkt gotowy już po jednokrotnym gotowaniu.
Jednak gro trunków nie otrzymuje się po jednokrotnym gotowaniu. Surówkę - niestety - ale trzeba doczyścić. a ile razy będziemy gotować to zależy tylko od nas.
W końcu gdybyśmy gotowali na alembiku ten sam produkt z 20 razy to w końcu otrzymalibyśmy niezły spirytus.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: niedziela, 21 paź 2018, 10:21
autor: wkg_1
Jasne, rozumiem.

Tylko nie wiem, czy potrafiłem właściwie się wysłowić - chodziło mi o to, że ten sam efekt powinniśmy otrzymać odpędzając zacier czymkolwiek postawionym nad kotłem z płaszczem i mieszadłem a dopiero potem - oczyszczając - korzystać z alembika lub półkowej w celu wyekstrahowania i ew. kompozycji smaków. Na "chłopski rozum" zastosowanie alembika do odpędu nie ma sensu bo smaki i tak przechodzą 1:1. Czyżby Szkoci używali go do odpędu dlatego, że zawsze tak robili ? Hmmm ... ryzykowna teza : )

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: niedziela, 21 paź 2018, 11:55
autor: lesgo58
Widzisz - tutaj trzeba zrozumieć rolę tego co umieszczasz nad zbiornikiem a służącym do odpędzenia alkoholu. Wbrew pozorom - mimo iż mamy do czynienia z tzw. aparatami prostymi - ich kształt ma duże znaczenie dla składu alkoholu jaki wykapie. Stąd taka różnorodność kształtów alembików. Jeśli na początku zgubisz to co ma być w naszym trunku to później już nic nie zrobisz i nie nadrobisz. Dlatego pierwsze gotowanie jest takie ważne. Drugie robimy już tylko w celach kosmetycznych.
Tak myślę... :scratch:

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: niedziela, 21 paź 2018, 14:38
autor: kwik44
Ja mam trochę odmienne zdanie. Przy odpędzie pozbywamy się zgrubnie zanieczyszczeń, a w drugiej destylacji dokładniej. To jak z obrabianiem pnia drewna. Można go ociosać z grubsza siekierą, na różne sposoby :) a strugiem, tokarką czy nawet dłutem już obrobić dokładniej. My destylując robimy tak samo. Dlatego jeśli 5ciu z nas będzie gotować ten sam nastaw, na tym samym sprzęcie to każdemu z nas wyjdzie inny trunek. Kształt i rozmiar alembika będą miały wpływ na to co zostanie w kotle, a co przejdzie do destylatu. Średnio jedno pędzenie to ok 0,7 półki teoretycznej.

Re: Nowy projekt lesgo58 - alembik

: niedziela, 21 paź 2018, 16:06
autor: wkg_1
lesgo58 pisze: ... Jeśli na początku zgubisz to co ma być w naszym trunku to później już nic nie zrobisz i nie nadrobisz. Dlatego pierwsze gotowanie jest takie ważne. Drugie robimy już tylko w celach kosmetycznych.
Tak myślę... :scratch:
Jasne ... czyli summa summarum wynika z tego, że pierwsze gotowanie na czymś innym niż alembik pozostawiłoby w kotle coś, co zmieszane z surówką dałoby bogatszy smak - nawet, jeżeli organoleptycznie wyczuwamy, że została woda. A może miedź inaczej działa w innym stężeniu ?

Wnioski z tego wszystkiego są dosyć przygnębiające - przy dobrych wiatrach wystarczy tylko kilkanaście pokoleń na forum i zaczniemy robić pyszną whisky :D